Skocz do zawartości
Forum

Konkurs: "Idziemy do szkoły"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj pierwszy dzień szkoły!!

Kto tęskni za szkolną ławką i dzwonkiem? :smile_move:

Pora odświeżyć wspomnienia, bo mamy dla Was konkurs!

Do wygrania 3 słonikowe plecaczki:

http://www.pluszaki.com/images/axpol/576niebieski.jpg

aby słonikowy plecak trafił do Ciebie i Twojego maluszka:

opisz swoją zabawną historię z czasów szkolnych!!

:smile_move::smile_move::smile_move:

Konkurs trwa cały miesiąc!

Wyniki: 02.10.2012.

Regulamin Konkursu: Idziemy do szkoły!"

No.... pochwalcie się jakimi byliście łobuziakami :hahaha::hahaha::hahaha:

Zapraszamy!!

Redakcja

Odnośnik do komentarza

ja się boję, bo byłam niezłe ziółko :36_7_4:

ale skoro i tak nie mogę brac udziału w konkursie, to przynajmniej mogę Wam powiedzieć pewną historię, która mi utkwiła w pamięci, tak na dobry humor z poniedziałku :smile_move:

Pewnego dnia, w szkole podstawowej, przed Świętami Wielkanocnymi lałam się wodą w łazience z chłopakami :smile_move:
Przyłapał mnie pan od historii (super nauczyciel) i musiałam siedzieć w 1 ławce. Miałam w buzi landrynkę i naglę zachłysnęłam się nią. Chciałam kaszlnąć i landrynka poleciała na biurko przede mną prosto na dziennik nauczyciela :36_2_20:
Mina historyka - bezcenna :smile_move::smile_move::smile_move:
Oczywiście przeprosiłam, bo naprawdę to było niechcący, więc zostało mi przebaczone
:smile_move::smile_move::smile_move:

Odnośnik do komentarza

Redakcja
ja się boję, bo byłam niezłe ziółko :36_7_4:

ale skoro i tak nie mogę brac udziału w konkursie, to przynajmniej mogę Wam powiedzieć pewną historię, która mi utkwiła w pamięci, tak na dobry humor z poniedziałku :smile_move:

Pewnego dnia, w szkole podstawowej, przed Świętami Wielkanocnymi lałam się wodą w łazience z chłopakami :smile_move:
Przyłapał mnie pan od historii (super nauczyciel) i musiałam siedzieć w 1 ławce. Miałam w buzi landrynkę i naglę zachłysnęłam się nią. Chciałam kaszlnąć i landrynka poleciała na biurko przede mną prosto na dziennik nauczyciela :36_2_20:
Mina historyka - bezcenna :smile_move::smile_move::smile_move:
Oczywiście przeprosiłam, bo naprawdę to było niechcący, więc zostało mi przebaczone
:smile_move::smile_move::smile_move:

:sofunny:

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

Mój pierwszy dzień w szkole nie zaczął się kolorowo...
Mam siostrę starszą o rok, bardzo jej zazdrościłam kiedy poszła do szkoły. Taki awans z małego przedszkolaka na dumnego pierwszoklasistę. Każdego dnia wypytywałam ją co było na lekcjach, nawet zadania domowe razem z nią odrabiałam.
W końcu nadszedł mój długo wyczekiwany dzień. Pierwszy dzień szkoły. Mama odprowadziła mnie i moją siostrę pod szkołę i poszła do pracy. Wraz z siostrą weszłyśmy do budynku i każda z nas poszła do swojej szatni. I tu zaczął się mój koszmar. Jacyś chłopcy spojrzeli na mój plecak i zaczęli się głośno śmiać, że taki płaski i że napewno nie mam spakowanych wszystkich książek i zeszytów. Byłam dość nieśmiałym i wrażliwym dzieckiem i ich uwaga strasznie mnie dotknęła. Rozpłakałam się i biegiem do domu. Na szczęście nie miałam daleko. Ale żeby nie było tak łatwo to po drodze wywaliłam się na schodach. Do domu wbiegłam nie dość, że zaryczana i zasmarkana to jeszcze ze zdartym kolanem i dziurą w rajstopach. Ojciec nie mógł wydusić ze mnie co się stało a ja powtarzałam jak mantrę :"Nigdy więcej nie pójdę do szkoły!" W końcu powiedziałam mu o zajściu w szatni. Chyba z pół godziny ojciec przekonywał mnie, że napewno w plecaku mam spakowane wszystko co potrzebne. W końcu dałam się przekonać, przebrałam się i tata mógł mnie odprowadzić do szkoły. Także edukację zaczęłam z godzinnym poślizgiem ale już ze szkoły nie uciekałam (przynajmniej nie z tego powodu)
Od tego dnia minęło już 25 lat a ja nadal pamiętam zapłakaną 7-latkę uciekającą ze szkoły...:36_11_1:

podaruj 1% dla Tomka http://fundacja-sloneczko.pl/apele/pokaz_opis.php?ida=120/C

http://s7.suwaczek.com/20090221310117.png

http://s1.suwaczek.com/200910201962.png

Odnośnik do komentarza

To i ja opowiem małe co nie co ;)

Było to chyba w pierwszej klasie podstawówki. Było tuż przed Świętami Bożego Narodzenia (pamiętam, że choinka była na biurku u nauczycielki:D) No i był chyba temat o potrawach i wtem Ania zadała Pani pytanie: "Z jakiej ryby są śledzie w occie?" :sofunny::sofunny: Pani mina była bezcenna i zaczęła się śmiać, a ja nie rozumiałam o co jej chodzi ;) Jak opowiedziałam to mamie to mi wytłumaczyła :D Tego to chyba nigdy nie zapomnę :sofunny:

Kacperek:love: 02.10.2012 godz.23:35 3200g, 56cm:love:
19.10.2012 3900g, 58cm
04.12.2012 5600g, 62cm
15.01.2013 6300g, 65cm

http://www.suwaczki.com/tickers/zrz6e6yd4anvaqre.png
http://www.suwaczki.com/tickers/l22nuay32jj38nva.png
http://www.suwaczki.com/tickers/wnidio4p5btv58no.png
http://s8.suwaczek.com/20100619580114.png

Odnośnik do komentarza

To jeszcze Wam napiszę jak kiedyś moja nauczycielka angielskiego błysnęła intelektem.
Siedzimy sobie na lekcji i piszemy jakieś wypracowanie. Któryś z uczniów się pyta czy Wawel pisze się z dużej litery. Na To nauczycielka: "Tak, Wawel piszemy z dużej litery, przecież nazwy wszystkich polskich miast piszemy z dużej litery"
padliśmy ze śmiechu:sofunny:

podaruj 1% dla Tomka http://fundacja-sloneczko.pl/apele/pokaz_opis.php?ida=120/C

http://s7.suwaczek.com/20090221310117.png

http://s1.suwaczek.com/200910201962.png

Odnośnik do komentarza

ja pamietam jak w technikum moja najlepsze kolezanka maznela gape!
mielismy towaroznawstwo i trzeba bylo przygtowac informacje o jednym produkcie i opoiwedziec o nim.
a ze wszystko na ostatnia chwile robilysmy to kupila najtansze co bylo w sklepiku-zupke chinska...i tam opowiada o niej i na koniec rzekła: NIE POSIADA KONSERWANTOW
:sofunny: mielismy z niej pozniej niezły ubaw

Odnośnik do komentarza

Witam, ja z kolei w czasach szkolnych raczej się do grzecznych dzieci nie zaliczałam, wszędzie mnie było pełno i zawsze szukałam okazji do wygłupów ... mam nadzieję, że moja córcia takich zdolności nie odziedziczy :Śmiech: , a wiec
Chodziłam do szkoły sportowej , któregoś dnia miałam zajęcia na basenie. Z koleżanką wpadłyśmy na pomysł żeby udawać topielca, położyłam się na brzuchu na wodzie i tak sobie dryfowałam... wtedy spostrzegł to mój wuefista i tak się wystraszył, że narobił hałasu i skoczył do wody żeby mnie ratować. Potem jak już się okazało, że nie utonęłam to dostałam uwagę do dzienniczka ,,... uczennica na lekcji pływania udaje topielca...":hahaha: teraz z perspektywy czasu nie uważam żeby to było mądre, ale kto o tym myślał mając 10, 11 lat.

inna sytuacja

W szkole miałam kolegę (bardzo mi dokuczał), miał na nazwisko tak samo jak mój nauczyciel od chemii. Któregoś dnia w zemście za ,,szykany,, ;), wpadłam na pomysł, aby napisać na makatkach znajdujących się na korytarzach: KOWALSKI TY H..IE! Jeszcze tego samego dnia siedząc na lekcji usłyszałam przez radio węzeł komunikat: Proszę o wskazanie osoby, która nie dość, że umieściła obraźliwy napis na p.Kowalskiego to jeszcze napisała go z błędem. Siedziałam na krześle czerwona jak burak a serce mi tak waliło, że myślałam że zawalu dostane. Jednak incydent się nie wydal ale strachu miałam co nie miara.:Psoty:

no i jeszcze jedna historyjka

Nie wiem jakim cudem się to stało, ale .... się stało.
To było w gdzieś w 7 klasie podstawówki. Siedziałam w drugiej ławce i miałam w ręku taka mala kulkę z kauczuku czy z czegoś tam, którą rzuciłam w kwiatka znajdującego się nad biurkiem nauczycielki. Kulka walnęła w doniczkę, która się przechyliła i z impetem spadła na głowę naszej wychowawczyni. Oj oberwało mi się:sofunny:

http://dzidziusiowo.pl/zabki/img5-100_qertyioasdfhf_1_Klaudia_+ma+12+z%B1bk%F3w.jpg

http://dzidziusiowo.pl/php/img2-18082011030_1348645257_Klaudia_2.jpg

Odnośnik do komentarza

Bettyy
Mosia -My z moją przyjaciółką też spisywałyśmy takie głupotki Nawet pisałyśmy do siebie listy wyklejanki do siebie Ale to były czasy :hahaha::hahaha::hahaha:
Trzeba sięgnąć głęboko w przeszłość hihi Oj dużo takich śmiesznych sytuacji było ...

właśnie odnalazłam ten mój zeszyt.
a tu parę textów ( głównie nauczycieli ):
czasy liceum

matematyczka do kolegi: " Idź w p do domu "

nasz polonistka: " 20 lat czekałam na to, żeby nauczyć się jeździć ( tylko nie mówcie nikomu ), po mieście jeżdżę jak szalona "

pani od geografii do koleżanek: "Proszę zmienić miejsce położenia swego"

nasza matematyczka: "Boże, dodaj mi cierpliwości"

nasz germanista: "wagen, pszczółko, wagen"

matematyczka: "Boże, błogosławię 3H, że ją mam" - my byliśmy 3F :whistle:

germanista: "W mieście też uprawiają zdrową żywność... przy ulicy tam"

matematyczka: "tamten zapis jest dla ludzi wybitnie leniwych"

chemiczka: "ale pizzy nie zamawialiście przez telefon? do agencji tez nie zadzwoniliście?"

chemiczka: "co tak siedzisz jak nad kuflem piwa?"

germanista: "konserwy, kawałek pasztetowej, chleb zamrożony... no co się śmiejecie, tak kiedyś było"

matematyczka do koleżanki: "cienki Bolek jesteś"

matematyczka do kolegi: "jestem do twojej dyspozycji. Nie chcesz, twój problem"

polonistka: "nie wiem o co tam chodzi, ale wiem o co chodzi"

polonistka ( na pytanie z czego będzie sprawdzian ): "z czego będzie? z tego co było wszystko"

sytuacja na korytarzu, w oczekiwaniu na germanistę, kolega XXX zaczął coś na niego gadać, po czym obejrzał się a nauczyciel stał za nim. wchodzimy do klasy, nauczyciel mówi: XXX pała.
- za co?
- ty tam wiesz za co.

a w podstawówce, raz podczas przerwy, dla żartu oczywiście, ściągnęłam koledze z klasy spodnie :whistle:
a że to stare czasy to dostałam wskaźnikiem do tablicy, drewnianym , po ... pupie :whistle:

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

Oj matko- ja to nie pamiętam juz wszystkiego. Stare dzieje! Ogólnie to taką klasę miałam nieciekawą w podstawówce. Wtedy jeszcze była rejonizacja i jakoś tak sie złożyło, że do naszej klasy wsadzali dzieci spoza rejonu i te, które zostały karnie przeniesione z innych klas i szkół. Akcje były co chwila jakieś. Pamiętam dwie takie. Jedna szczególna- mieliśmy Sławusia ancymonka. Jadł klej (taki był wtedy w słoiczkach sprzedawany- tubki ni były jeszcze tak popularne, a o sztyftach to nawet nikt nie wiedział) i szczycił się tym, że miał najwięcej wykrzykników na liście (! = złe zachowanie). Kiedyś jak był dyżurnym na j.angielskim, to go poniosła fantazja ułańska i zapragnął rozwalić zajęcia nauczycielce. Wziął gąbkę i bardzo się ociągał z mazaniem tablicy. Kobita kilka razy go upomniała, i się odwróciła do klasy, a ten zaczął stroić miny. Rozsierdził jedną z koleżanek. Oberwał kulką z papieru. No to namoczył gąbkę i cisnął w tę niewdzięcznicę. Tym samym namoczył niewdzięcznicy zeszyt. Pani nie zauważyła, bo Sławuś charakteryzował się piorunującym refleksem. Koleżanka podniosła wrzask, na co pani pouczyła ją żeby siedziała spokojnie i nie wstawała z miejsca podczas lekcji. Jeszcze takie czasy były, że sie słuchało tego co nauczyciel wygłasza, więc siadła nieboga ale z rządzą zemsty w oczach i mokrą gąbką w ręce. Sławuś niezrażony stał dalej przy tablicy za panią nauczycielką i grał biednej zamoczonej na nosie. Podskakiwał, błaznował czym doprowadził dziewczę do ostateczności. Zamachnęła się biedna i cisnęła gąbką w Sławusia. Mokrą gąbką. pech chciał, że pani od angielskiego właśnie wtedy skończyła uzupełniać dziennik i podniosła głowę. Podejrzewam, że nigdy wcześniej i nigdy później w nic tak celnie koleżanka nie trafiła. Tylko mlasnęło. Make up pani nauczycielki szlag trafił w jednej sekundzie a w klasie zapanowała totalna cisza na jakieś dwie minuty. Jezus, ja armagedon czułam wiszący w powietrzu. Cisza i tylko kwestią czasu było kiedy pani od angielskiego pociągnie za dźwignię i Sławuś do spółki z koleżanką stracą pod tą szubienicą głowy. Ale nie- stało się coś innego. Pani od angielskiego okazała się niezłym strategiem. Sądzę, że przewidziała wtedy rozmiar i natężenie ogólnej radości gdyby w świat poszła opowieść o tym jak to jej dzieci wytarły buzię gąbką, więc ze spokojem kazała usiąść w ławkach. Powiedziała coś w stylu, że dla ich dobra sprawy nie było, a potem i tak ponieśli konsekwencje działania, ale wszystko po cichu - po angielsku zgodnie z linią wykształcenia pani nauczycielki.

a w liceum to mieliśmy pana od historii - genialny nauczyciel! I zawsze wiedzieliśmy kiedy będzie kartkówka lub sprawdzian. Po dzwonku na lekcję przychodził z kluczami do sali i cytując jadną z pieśni Maryjnych zapraszał nas do środka: "Pojdźcie do mnie, moje dzieci,. przyszedł czas, ach! przyszedł czas"

http://davm.daisypath.com/FUImp1.pnghttp://lpmf.lilypie.com/gFDDp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223982.png
http://lbyf.lilypie.com/FTMSp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223980.png?8870
http://pl.lennylamb.com/sliders/show/1_2009_7_27_slider.jpg

Odnośnik do komentarza

Trochę lat minęło odkąd byłam w podstawówce, ale miło wspominam ten czas :)

Pamiętam, że czekałam na ten dzień, kiedy to maturzyści mieli maturę, a my mieliśmy skrócone lekcje :) Lekcje wyglądały zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Były luźniejsze i robiliśmy to na co mieliśmy ochotę, ale oczywiście w pewnym stopniu. Zadzwonił dzwonek na przerwę, wyszłam z koleżanką na plac przed szkołą, aby się przewietrzyć... Usiadłyśmy na murku i nagle maturzyści wychodzili z różami w rękach. Podszedł do mnie chłopak i dał mi różę. Byłam oczarowana :36_3_8: Nigdy nie zapomnę tej chwili. Jak wróciłam na zajęcia, wszyscy do mnie oooo od kogo dostałaś... Czułam, że mam rumieńce na policzkach. Było mi niezmiernie miło. Ta chwila na zawsze pozostanie w mej pamięci.

Inna historia za czasów podstawówki.
Nadszedł długo oczekiwany dzień Wielkanocny w szkole. Każdy miał się za kogoś przebrać. Z przyjaciółką przebrałyśmy się za kaczuszki. Mieszaliśmy niedaleko siebie, więc zawsze razem chodziliśmy na zajęcia. Byliśmy w ponad połowie drogi, a nagle nad moją głową przelatywał ptak i niestety narobił mi na głowę... OOO Byłam oburzona, zdenerwowana. Bo musiałam wracać do domu i szybko się przebrać w cos innego, bo czułam, że czuć ode mnie nie przyjemy zapach. Oczywiście przyjaciółka nie zostawiła mnie w potrzebie. Wpadłyśmy na pomysł przebrania mnie na biało dodając do tego kolorowe ozdoby, abym wyglądała jak pisanka. Wszyscy byli mna oczarowni. Niby taka sytuacja, a wszyła mi na dobre.

Odnośnik do komentarza

A ja w podstawówce przeżyłam, pewną bardzo zabawną historię. Dzisiaj do niej wracam z uśmiechem na twarzy ale wtedy, to był dla mnie koszmar. Byłam chłopczycą :36_7_6: i miałam jednego ulubionego kolegę. Zawsze razem graliśmy w piłkę, biegaliśmy i wygłupialiśmy się. Pewnego dnia, on wszystko popsuł. Był piękny słoneczny dzień, na przerwie graliśmy w piłkę, aż mój kolega podbiegł do mnie i skradł mi mój pierwszy pocałunek. :leeee:Zamurowało mnie, a potem w mgnieniu oka znalazłam się w łazience, do końca przerwy szorowałam buzię, zalana łzami. Kiedy zadzwonił dzwonek podeszłam do niego i z pełną powagą powiedziała "ZNISZCZYŁEŚ MI ŻYCIE!!" Dzisiaj oboje śmiejemy się z naszego pierwszego pocałunku, ale nadal jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

Odnośnik do komentarza

Nie pamiętam żadnej dłuższej historii, jednak w mojej głowie utkwiło kilka takich śmiesznych scen z czasów, gdy chodziłam do szkoły podstawowej. Nigdy nie zapomnę pewnego sprawdzianu z ortografii...

Zawsze bardzo lubiłam język polski, czytanie, naukę ortografii, jasność reguł. Znałam wszystkie zasady, lubiłam robić ćwiczenia. Na klasówce w pierwszej klasie napisałam kura przez "ó". Nie mogłam zrozumieć dlaczego to było źle i z pretensją "wyjaśniłam" pani nauczycielce, ze przecież kUra wymienia się na kOgut - taka byłam sprytna ;)

Ciekawe jakim inteligentnym spostrzeżeniem zaskoczy mnie mój synek :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...