Skocz do zawartości
Forum

Dojmująca tęsknota za tatą...


Megan

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Jestem mamą trzyletniego Piotrusia i rocznej Tosi. Piotrus od ponad dwóch tygodni rozpoczął swoja przygodę z przedszkolem. Początek był zaskakująco dobry, żadnych łez, entuzjazm, juz pierwszego dnia został na leżakowanie. Chciałam go odebrać wczesniej, ale kiedy zadzwoniłam do przedszkola, żeby zapytać jak sobie radzi usłyszałam, ze swietnie i że nie ma potrzeby go zabierać do domu.
Teraz obserwuję mały kryzys. Piotrkowi zdarza sie mówic, że nie lubi przedszkola, ze nie chce tam isc choć wiem, ze na miejscu swietnie sie bawi i bardzo dobrze sobie radzi. Często w samochodzie, czy wręcz na progu przedszkola zaczyna marudzić, przytulać sie do mnie, mówic,ze chce jechac do domu, że nie chce, zebym jechała do pracy. Spodziewałam sie takiej reakcji, wiem, ze to dosć typowe i że pewnie musimy to przetrwac. Staram sie dawac Piotrkowi jak najwięcej ciepła w domu, znacznie częściej sie teraz przytualmy, całujemy, mówie mu często, ze bardzo go kocham, że jest dla mnie bardzo wazny. Niestety jest to ogólnie trudny okres dla naszej rodziny - dużo stresów, planowana przeprowadzka. Mnie niestety też często nerwy "puszczają" i zdarza mi sie podniesć głos czy zareagować gwałtownie, nerwowo, co na pewno Piotrek tez jakoś odbiera (czasem mam wrazenie nawet, ze nie "jakoś" tylko bardzo mocno) Dodatkowo mój maz pracuje bardzo dużo, nie ma go w domu praktycznie od switu do nocy. Kiedy Piotrek nie chodził do przedszkola bywało, ze nie widzieli sie po kilka dni, ponieważ mąz wychodził do pracy i wracał, kiedy Piotrek spał. Teraz widują sie rano i chyba jest jeszcze gorzej. Niemal codziennie rano przeżywamy bolesne, zalane łzami rozstanie, czasem z wybieganiem na klatkę schodową i wołaniem "Chcę do taty. Tato poczekaj na mnie!", czasem z waleniem pięścią w drzwi i szlochaniem pod drzwiami. Serce mi się rodziera wtedy. Przez ostatnie dni, które trudne były i nieraz moje zmęczenie i nerwy dawały sie we znaki niestety, słyszałam niemal ciągle "Ja chcę do tatusia. Zadzwon i powiedz, zeby do mnie przyjechał. A kiedy będzie, kiedy wroci? Ja chce do taty!". Kazde moje wypowiedziane głosniej słowo było ripostowane takim stwierdzeniem... Nie wiem, co z tym robic. Powiedziałam mężowi, że wydaje mi sie konieczne, by wracał do domu tak, żeby Piotrka wykapać i połozyć. To kładzenie niestety teraz wygląda tak, że mąż kładzie sie z nim i go przytula, najczęściej zasypiaja obaj... Zawsze zalezało mi, żeby dziecko zasypiało samo i ganiłam męza za cos takiego. Kiedy ja kładę Piotrka wystarczy, ze go poprzytulam i pogłaskam, ale potem wychodzę. Ale mam wrazenie, ze ten brak ojca jest tak silny, ze w tym przypadku to nie wystarczy. I teraz po prostu nie mam serca odmówić mu tego zasypiania w objęciach Taty...
Po urodzeniu Tosi był czas, kiedy Piotrek przychodził do nas do łózka w nocy. choc mała zawsze spała osobno, nigdy z nami. Starałam sie go konsekwentnie odprowadzac do pokoju, nwet po trzy razy w ciągu jednej nocy czasem tylko pozwalałam zostać. Teraz sytuacja sie powtarza, ale zawsze z dodatkiem "Chcę sie przytulic do tatusia" i... nie odmawiam mu... Mam poczucie, przekonanie, że powinnam mu pozwolic na ten kontakt właśnie teraz, kiedy jego poczucie bezpieczeństwa pewnie jednak gdzieś z powodu przedszkola jest zachwiane, choc generalnie jestem przeciwniczka spania z dziecmi. Wierzę, że kiedy stres minie, Piotrek znów zacznie spać w swoim pokoju i w swoim łózku.
Pamiętam jak sama jako dziecko rano lub jeszcze w nocy zawsze dreptałam do rodziców do łózka, by sie przytulić i jak jako 3-letnie dziecko powiedziałam Mamie, która w nocy namawiała mnie na powrót do łózka, że potrzebuje ciepła. Na argument "Ale masz ciepłą kołderke" powiedziałam podobno: "Ale ja potrzebuje ludzkiego". Dlatego myśle, ze Piotrus może tez tego ludzkiego bardzo potrzebuje...
Czy mam rację...?

http://img843.imageshack.us/img843/6404/img9506p.jpghttp://www.szipszop.pl/tickers/10308.gif
http://img689.imageshack.us/img689/4451/img9738az.jpghttp://www.szipszop.pl/tickers/19834.gif
http://img402.imageshack.us/img402/1050/img9532nt.jpghttp://www.szipszop.pl/tickers/25759.gif

Odnośnik do komentarza
Gość kwiatuszek9876

tak czytalam twoja wypowiedz i powiem ci ze u malego wszystko sie skumulowalo przedszkole , wy nie majcy do niego czasu a tymbardziej tata , on moze czuje sie jakos odtracony z waszej strony chce bardziej bliskosci ze strony taty , niech tata spedza z nim wieej czasu w weekendy wychodzi z nim sam na jakies mecze czy do zoo . Moze powinniscie posiecac mu wiecej uwagi . Wlasnie niedawno na tvn style w niani lecial taki sam przypadek mniej wiecej jak twoj ze tata nie miala czasu dla dzieci bo pracowal .... Tak wypowiedzialam sie tylko na ten temat a reszte napewno dopowie pani

Odnośnik do komentarza

Droga Mamo Tosi i Piotrusia!
Ma Pani całkowitą rację i słusznie Pani postępuje :)
Nie należy ograniczać synkowi bliskości z Tatą, jeśli w tym trudnym okresie jej potrzebuje.
Co do przykrych rozstań, to proponuję, aby właśnie Tata wytłumaczył Piotrusiowi (może w spokojnej chwili przed snem), że każdy musi pójść do pracy, On także... "Piotruś chodzi do przedszkola, a Tatuś do pracy... Tosia także pójdzie do przedszkola, a Mamusia do pracy. Musimy nauczyć Tosię wielu rzeczy, aby była tak samodzielna i mądra jak Ty, i gdy tylko podrośnie, będzie też chodziła... itp". Niech zawrą miedzy sobą jakiś męski układ dotyczący wychodzenia rano do swoich zajęć. Potem Pani także może ponowić takie rozmowy, aby w synku utrawaliło się przekonanie , iż każdy w rodzinie ma swe obowiązki.
Dobrze byłoby, aby pokazali Państwo Piotrusiowi swoje zdjęcia z dzieciństwa, najlepiej z przedszkola, powspominali, że było fajnie, że Tata i Mama też tam chodzili.
Moim zdaniem Piotruś szuka oparcia w Tacie, gdyż poprzez jego częstą nieobecność idealizuje sobie sytuację przebywania z Tatą. Szuka sprzymierzeńca i "schronienia" przed nieodwołalnymi decyzjami, które w jego mniemaniu podejmuje Mama. To zupełnie normalne. Najczęściej dzieci szukają oparcia w dziadkach, gdy oboje rodzice przebywają w domu i obierają wspólny front.
To nie jest zła sytuacja :) Proponuję tylko w miarę możliwości, często rozmawiać z Piotrusiem wspólnie z mężem, aby widział, że macie Państwo to samo zdanie odnośnie różnych sytuacji (wydajecie te same pozwolenia, zakazy i nakazy, oraz opinie).
Proszę nie martwić się tym, że czasem uniesie Pani głos i "nerwy puszczają"... A komu nie puszczają? Dzieci w ten sposób uczą się rozpoznawać emocje, wiedzą, że przekroczyły ustalone granice. Oczywiście lepiej jest spokojnie tłumaczyć, ale życie jest życiem... i zmęczenie czasem bierze góre. Tylko roboty się nie męczą :)

Życze Wam wszelkiej pomyślności
i jak najczęstszych chwil spędzonych razem :)

Pozdrawiam Serdecznie
A.żurakowska

Odnośnik do komentarza

Pani Agnieszko,

bardzo serdecznie dziękuję za odpowiedź i krzepiace słowa.
Staramy się z mężem Piotrusiowi tłumaczyć, że każdy ma swoje obowiązki, że mama musi do pracy i tata też... N szczescie jeszcze nie padło pytanie "A czemu Tosia zostaje w domu...? " :Oczko:
Co do "wspólnego frontu" to jeśli jestesmy razem, zawsze w obecności dzieci popieramy nawzajem swoje zdanie i nie podwazamy decyzji podjętych przez współmałżonka. Ewentualnie później sami wymieniamy zdania i uwagi.
Dzis, kiedy PIotrus najpierw był bardzo niesubordynowany, potem ze złości zaczął mnie bić a jak stanowczo zaoponowałam zaczął płakać, ze chce do taty powiedziałam mu, że tacie tez by sie nie podobało, że tak robi i ze zrobiłby to, co ja.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Magda

http://img843.imageshack.us/img843/6404/img9506p.jpghttp://www.szipszop.pl/tickers/10308.gif
http://img689.imageshack.us/img689/4451/img9738az.jpghttp://www.szipszop.pl/tickers/19834.gif
http://img402.imageshack.us/img402/1050/img9532nt.jpghttp://www.szipszop.pl/tickers/25759.gif

Odnośnik do komentarza

Jesli moge sie podpiac.
Moj synek ma rok i jest "glupi" za tata. Wyglupki w ich wykonaniu słychac w calym bloku i tak jest codziennie.Chlopcy maja taki czas dla siebie popoludniu gdzie ja odsuwam sie na dlaszy plan ( nie pracuje i caly dzien maly ma mnie przy sobie ). Jednak od jakiegos czasu Kacper bardzo placze jak maz wychodzi do pracy.Potrafi siedziec pod drzwiami i zawodzic od czasu do czasu wołajac "tata".Poczatkowo staralismy sie zabawic malego i maz wtedy wychodzil - Kacpi w ferworze zabawy nie zauwazał ze taty nie ma ale po jakims czasie zaczynal go szukac.Pozniej probowalismy sie bawic w "Jest i nie ma ".Maz kryl sie za fotelem a ja mowilam "Nie ma taty" i Kacpus pokazywal i mowil "nie ma" rozkladajac przy tym raczki.Po czym tata wyskakiwał z za fotela a my wolalismy "Jest" i cieszylismy sie. Maly chyba zrozumial co znaczy nie ma bo teraz np gdy koncza sie w TV jego ukochane reklamy - stoi i mowi nie ma ,po czym wraca do zabawy.Gdy maz wychodzi odprowadzamy go do drzwi, tata caluje malegi, przybijaja "piatke" i znika za drzwiami a Kacper lub ja mowimy "nie ma".Niestety nadal w ciagu dnia Kacperkowi sie przypomina ze nie ma taty i placze.Dodam tylko ze gdy maz wraca Kacpi biegnie do niego ( jakby mogl to i przez zamkniete drzwi by przeszedl) jak tylko uslyszy klucz w zamku ,wita sie po czym wraca do zabawy gdzie tata moze tylko siedziec i sie przygladac.Natomiast gdy ja wychodze do kuchni np nalozyc obiad to Kacpi ciagnie meza do mnie.

Jak mam sie zachowac, wiem ze nie wytlumacze malemu jeszcze co jest grane, ze tata musi isc do pracy itp.Ale moze moge cos zrobic by te rozstania obywały sie bez płaczu ?

Z gory dziekuje

Szczęsliwa mama

Odnośnik do komentarza

Kochana Mamo!
Pięknie Państwo pracujecie ze swoim synkiem :)
Wszystkie opisane przez Panią zabawy w chowanego, robienie papa na dowidzenia są świetną formą nauki rozstawania.
Powiem tak: Nie widzę powodu do niepokoju z Pani strony. Wg mnie Kacpi ma zupełnie prawidłowe reakcje i dlaczego niemiałby okazywać tesknoty za Tatą? Jeszcze za wcześnie na kontrolowanie emocji. Popłakuje, to zupełnie normalne, tak jak okazywanie radości oraz śmiech! :)
Przecież nie chodzi nam o to, aby nauczyć dziecko tłumienia uczuć.
O tym, że Wasz synek dobrze i bezpiecznie czuje sie w obecności swoich rodziców, świadczy fakt iż ciągnie Tatę do kuchni, gdy Pani wychodzi. Lubi mieć Was przy sobie.
Taki mały, sprytny "pies pasterski", który trzyma stado razem :)
To wspaniałe!

Życzę wszelkiej pomyślności
i Radości z Rodzicielstwa!

Pozdrawiam Serdecznie!
A.Żurakowska

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...