Skocz do zawartości
Forum

Sierpień 2012


Rekomendowane odpowiedzi

2fast i ewelinko GRATULACJE!!!:):)Wszystkiego dobrego !:36_3_19:
My nadal walczymyz kolką ale jato juz sie chyba przyzwyczaiłam do tego. My mamy teraz problem bo mamy trzy wesela pod rząd u dwóch braci ciotecznych i u brata rodzonego i nie pasuje nie isc na te imprezy a tesciowa zostanie z Lusia i ciekawe jak sobie da rade.
Moja niunia też juz zaczyna gaworzyć do swoich misiów w karuzeli :)

http://www.suwaczek.pl/cache/cce6dc4224.png

Odnośnik do komentarza

hej,

ja tak na szybko,bo pewnie zaraz bedzie pobudka

fast Marysia jest przesliczna:11_9_16:

mayo witj wśród nas

cassie jak tam ten bobotic działą na Mikiego?

A my dzisiaj zaliczyliśmy pediatre,bo już nie byłam w stanie wytrzymać tych płaczów:o_no:a może raczej strasznych wrzasków.Mała waży 3800,ak dla mnie to tak nie dużo przybiera na wadze(przy wypisie ważyła 3270) ale lekarka nie narzekała i powiedziała,żeby nie dokarmiać skoro ulewa,bo jej wystarcza,a jak mąż powiedział,że nie chce butli to powiedziała,że mądra dziewczynka, a tak to osłuchowo w porządku,ma troszkę zaczerwienione prawe uszko,pewnie jej się tam troszkę ulało mleczko i to od tego,mamy przepisane jakieś kropelki,musimy układać ją wyżej,co i tak robimy no i Marysia ma biały języczek więc to chyba pleśniawki i mamy przepisaną nystatynę.Mam nadzieję,że teraz wszysystko będzie już w porządku.Kurczę od 9.30 mała cały czas śpi przy uchylonym balkonie w wóżku czego do tej pory nie robiła.Jestem w szoku,mam nadzieję,że polubi spanie w wózku,bo nie mam siły jej nosić a pozycji pionowej,bo tak jej najwygodniej.
Jutro jedziemy na badanie bioderek.

No to chyba na tyle

Pozdrawiamy:)

http://www.suwaczki.com/tickers/l22ndf9hdklrabz2.png http://s2.pierwszezabki.pl/049/0493779f0.png?9550
http://www.suwaczki.com/tickers/3i49vcqgyyizaqbv.png
http://www.suwaczki.com/tickers/fdqgxzdvxx3xs6iu.png

Odnośnik do komentarza

Hej.
U nas o dziwo wczorajszy dzień był znośny. Mała od 16:00 non stop spała, robiąc sobie jedynie przerwy na jedzenie. W nocy do cycka też obudziła się tylko raz, więc trochę naładowałam akumulatorki. Dziś do tej pory też nie jest najgorzej, ale właśnie się obudziła.
Dziewczyny czy wy pijecie czarną kawę karmiąc piersią?
ewelinko gratuluję:)

http://suwaczki.maluchy.pl/li-60701.png
http://www.suwaczek.pl/cache/6afb64d460.png

Odnośnik do komentarza

Fast i Ewelinko GRATULUJE!!!

Mam pytanko do butelkowych mam:) czy podajecie swoim skarbom dodatkowo wit D3? bo ja podaje od 9 dni dokładnie od czasu kiedy zaczęły się jazdy z zaparciami i teraz przeczytałam że dzieci na mieszankach nie powinny dodatkowo dostawać D3... bo może powodowac zaparcia właśnie... mam nadzieję że to od tego bo już nie wiem co robić:36_1_4:

http://s4.suwaczek.com/201208214564.png

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqio4pdbix1sdf.png

Odnośnik do komentarza

moja relacja z porodu:

W środę, 5. września, miałam stawić się na kolejną wizytę u swojej ginekolog. Obie pragnęłyśmy, by do tej wizyty nie doszło. Obie też przypuszczałyśmy, że jednak się pojawię. Przypuszczenia okazały się słuszne, ale moja intuicja była jednak lepsza. Na wizytę zawiózł mnie teść. Zabraliśmy torby do szpitala, bo miałam nadzieję na jakieś skierowanie. Tak też się stało. Po badaniu pani doktor wypisała potrzebny świstek i z jej błogosławieństwem wybrałam się na ktg. Coś jednak pomieszała kobitka w skierowaniu i na początku nie chciano mnie przyjąć. Gdyby nie to, że zaczęłam jęczeć, że słabo wyczuwam ruchy płodu, odesłano by mnie z kwitkiem. Teść miał dobrą padakę, bo brzuch mi falował, a ja kłamałam jak najęta.

Cel swój jednak osiągnęłam. Położna sprawdziła szyjkę i z wielkim niezadowoleniem stwierdziła, że tu się nic nie dzieje, ale sprawdzą ruchy. W międzyczasie zainteresowała się mną lekarka na dyżurze wymieniając sytuacje, kiedy przyjmują na oddział. Nie pasowałam do żadnej. Leżałam tak już pół godziny na pewno, kiedy zaczął doskwierać mi krzyż. Podbrzusze nie bolało, więc nie przejmowałam się tym zbytnio, ale malutkiej widocznie coś przeszkadzało. Zaczęła latać po brzuchu przed każdym "krzyżowcem", a w jego trakcie maszyna wręcz wyła/piszczała. Najlepszy był tekst lekarki o skurczu i spinaniu brzucha i moja riposta: "Tak? Nic nie czuję. A czy można nie czuć skurczów porodowych?". Hahaha.

Czynność skurczowa była już do końca ktg, więc ostatecznie wylądowałam na patologii ciąży. Byłam trzecią w pokoju, a właściwie drugą, bo jedna z nas wyszła jeszcze tego samego dnia. Obok mnie leżała dziewczyna w 31. tc, u której pojawiły się skurcze i którą zatrzymali na wszelki wypadek. Podobno poprzedniej nocy w tym samym tygodniu ciąży inna kobitka urodziła dziecko (o wadze 2600g!). Mnie co jakiś czas męczył krzyż, ale podbrzusze nadal milczało. Na badaniu palpacyjnym lekarz stwierdził rozwarcie na półtora palca i zalecił ktg plus ekg (ze względu na moją tachykardię zatokową). Ktg znów wykazało czynność skurczową, więc miałam czekać na ciąg dalszy. Starałam się przyspieszyć rozwój wydarzeń człapiąc po schodach, ale nie bardzo miałam na to siły. Nagle poczułam się mocno ospała i wolałam przeleżeć te długie godziny. Martwiła mnie tylko jedna kwestia - lewatywa. No ale położna na PC stwierdziła, że jak coś, to dadzą mi czopka. I tak minęła mi środa.

W nocy zaraz po pierwszej obudziły mnie silne bóle podbrzusza i krzyża. Pomyślałam: "To jest to!" i nawet się ucieszyłam, bo chciałam mieć już malutką przy swojej piersi. Zaczęłam odmierzać regularność i trochę się rozczarowałam. Czas pomiędzy nimi skakał między 7 a 10 min, potem 5 a 6, by dojść do nawet 7-12! Położna z nocnego dyżuru zbadała mnie i kazała przekazać na porannym obchodzie, że szyjka zgładzona a kanał drożny. I tak zrobiłam. Od razu zrobiono mi ktg i załamka. Tylko 3 skurcze na niecałe 40 min. Jedynie fakt, że zastępca ordynatora kazał dać mnie na porodówkę, gdy zwolni się miejsce, ratował mnie przed utknięciem na PC.

Po godz. 13 usłyszałam, że jadę na porodówkę. Oczywiście skurcze były 3 na godzinę, a ja się denerwowałam, że nie odwiedziłam WC. Sama nie wiedziałam, co jest gorsze. Skoro jednak powiedziało się "a", trzeba było powiedzieć też i "b". Szczęście w nieszczęściu, że trafiła mi się położna, która miała mnie w niedzielę 2. września, oprowadzić po porodówce. Znajoma twarz daje zawsze jakiś komfort psychiczny. Podłączono mnie pod ktg, w międzyczasie dając kroplówkę z oksytocyny. I stał się cud - dosłownie po kilku minutach tak mnie zginało, że nie wiedziałam czy płakać z bólu czy ze szczęścia. Martwił mnie tylko fakt, że telefonu nie miałam w zasięgu ręki, a mąż był w pracy, bo rano napisałam mu, że się nic nie dzieje. Pozostawiono mnie w sali jak zbędny przedmiot i tyle. Owszem, od czasu do czasu ktoś do mnie zaglądał, ale na chwilkę. Jedna babka zlitowała się i podała mi telefon, dzięki czemu na porodówce pojawiła się i moja mama, by przelotem życzyć mi szczęścia mówiąc "Pamiętaj, każde dziecko rodzi się w bólu" (chciała dobrze, ale ten tekst mnie trochę zmiażdżył...), i mój mąż, by zostać ze mną podczas porodu.

Tak, poprosiłam o zzo, ale w dawce najmniejszej by czuć skurcze (to chyba ciągle przez te błąkające się w mojej głowie WC). Jestem zadowolona z tej decyzji i dziś poprosiłabym o to samo. Anestezjolog była dla mnie chłodna do pewnego momentu, ale o tym później. W sali obok rodziła dziewczyna, która tak się darła, że aż mnie ciary przechodziły. Za to, gdy tylko usłyszałam płacz jej dziecka i radość w jej głosie, to aż się popłakałam. Zanim doszło do mojego porodu, urodziły jeszcze 2 inne dziewczyny. Porodówka była w pełnym oblężeniu!

W czasie pierwszego ktg zaczęło spadać tętno małej. Położna stwierdziła przykurcz i walnęła mi zastrzyk z papaweryny. To przywróciło tętno małej do stanu wcześniejszego, ale mnie rozdygotało mięśnie. Czułam się, jakbym miała febrę. Dosłownie każda część mojego ciała żyła własnym życiem. Nie powiem, że nie przestraszyło mnie to, bo miałam wrażenie, że za chwilę eksploduję.

Po ponad 2 godzinach odłączono mnie od tej bladzinej maszyny i stwierdzono rozwarcie na 4 cm. Wtedy mogłam już robić co zechcę. Oczywiście uskuteczniałam zabawy z piłką, masaże krzyża i falowanie bioderek. Cała porodówka była ze mnie dumna. Anestezjolog podziwiała mój optymizm, a mąż dzielnie mnie wspierał. Sprawa WC była nadal nierozwiązana. Mało tego, okazało się, że na tym etapie nikt mi nie poda czopka i musiałam oswoić się z myślą, że może być klops.

Wszystko to ruszyło akcję, bo bardzo szybko miałam rozwarcie na 6-7 cm. Jeszcze parę kolejnych ruchów, kolejne ktg i zaczęłam czuć parcie na stolec. Zadowolona poleciałam do WC, a tam nic. Ślęczałam nad muszlą i zastanawiałam się, o co kurna chodzi. Wiedziałam, że parte są podobne, ale byłam przekonana, że to jeszcze nie czas, że przecież za krótko to wszystko trwa, by mogło być to już tym ostatnim etapem przed drugim okresem porodu. A jednak. Położna potwierdziła moje przypuszczenia - piękna dyszka i zielone światło na poród. Była godzina 18.30 kiedy usłyszałam, że musimy się sprężać, jak chcę, żeby została ze mną do końca. Magiczna godzina 19 oznaczała koniec znajomej twarzy na porodówce i zdanie się wyłącznie na męża. Odeszły wody. Parte trwały, a ja wybierałam pozycję do porodu. Nie zdecydowałam się na standardowe łóżko ani na worek sako. Wybrałam za to sprzęt, który do dziś nie wiem jak nazwać. W każdym razie to było takie siedzisko w kształcie półksiężyca z linkami na górze, za które się trzymałam. Mąż siedział za mną i trzymał mnie pod pachami, żebym nie zjechała z siedzenia czy cuś. Pierwszy party wyraził zdumienie położnej. Drugi party - podziw. Potem kilka sapnięć. Kolejny party i słyszę "Już widać główkę. Jak chcesz, to możesz jej dotknąć". Stwierdziłam, że nie chcę, bo mam łapy brudne od liny, której się trzymałam i zaczęłam przeć ostatni raz. I w tym wszystkim przegapiłam ważne słowo "NIE". Położna szykowała wciąż narzędzia do ewentualnego nacięcia krocza i przecięcia pępowiny, ja znowu parłam, bo tak mnie cisnęło, że bałam się rozerwania. O ironio! Przez to, że parłam, doprowadziłam do faktycznego rozerwania. Położna krzyczała, by nie przeć, ja parłam i stało się - mała wyskoczyła tak szybko, że położna ledwo dobiegła i ją złapała. Mało tego, od razu poleciało łożysko i było po wszystkim. Równo o 18.40, czyli po 10 minutach od rozpoczęcia drugiego okresu porodu. Mała od razu wylądowała na mojej piersi. Ja w ryk, mąż w szoku, ale dumnie przeciął pępowinę, położna w niedowierzaniu i zasmuceniu. Klopsa nie było, ale...

Domyśliłam się, że pękło mi krocze, tylko nie wiedziałam, jak bardzo. Bólu nie czułam, do momentu szycia. Lekarz, który mnie szył, powiedział, że jestem trzecią z czterech rodzących, jakie szyje, ale ja wyglądam najgorzej. Istny krajobraz po bitwie. Jak zaczął swoje dzieło, to przyznałam szczerze, ze sam poród był o wiele łagodniejszy niż te szycie. A przy pęknięciu drugiego stopnia, to takiej zabawy trochę jest. Starał się być uprzejmy, ale minę miał niekoniecznie fajną. Ja też byłam dobita tym niemiłosiernie, bo chciałam tego uniknąć, cóż... Dziś ledwo chodzę, siadam, siedzę, wstaję i stoję... Krocze boli, jakby cały czas było rozrywane. Mam nadzieję, że szybko się zagoi. No, ale Marysia była tego warta! I teraz jestem szczęśliwą mamą z piękną córcią przy cycu i kochającym nas mężem obok :36_7_8:

:tata::11_9_16::mama:

Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze niż twoje.

http://www.suwaczki.com/tickers/1usavcqggaptzbvw.png
http://www.suwaczki.com/tickers/2shfvlri7s0w0pst.png

03.08.2011 [11tc]
http://slubowisko.pl/suwaczek/2010-10-09/od-naszego-slubu-minelo-juz.png
Odnośnik do komentarza

kurcze fast jestem pod wrażeniem :whoot:..
nie tylko samego porodu, ale sposób w jaki to napisałaś i ile :36_1_11:

no... rodzenie dziecka wiąże się z bólem

tak jak ja.. zapomniałam o całym porodzie jak mnie szyli....ehhh okropność

jeszcze jestem ciekawa jak u Ewelinki przebiegł poród ????????????????????????

dobrej nocki życzę niech wasze pociechy smacznie śpią..papa

TP 27.08.2012NIKO PRZYSZEDŁ NA ŚWIAT: 15.08.2012
http://www.suwaczki.com/tickers/1usae6ydiljdexy4.png http://s2.pierwszezabki.pl/048/0483919d0.png?9849

http://www.abcslubu.pl/suwaczki/2012_02_01_103_1.png

Odnośnik do komentarza

wczoraj wyspała mi się popołudniu i były męki, żeby ją położyć spać po 22, ostatecznie padła nam o 1 i pospała tak naprawdę do 5, bo potem trzeba było trochę poczochrać jej czuprynkę coby wytrzymała do 6.30, a wtedy wzięłam ją na cyca i tak minęło z 40-50 min, więc jestem dziś trochę zaspana, ale nie jest źle ;)

teraz spi dalej... a ja mam czas dla siebie :D

Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze niż twoje.

http://www.suwaczki.com/tickers/1usavcqggaptzbvw.png
http://www.suwaczki.com/tickers/2shfvlri7s0w0pst.png

03.08.2011 [11tc]
http://slubowisko.pl/suwaczek/2010-10-09/od-naszego-slubu-minelo-juz.png
Odnośnik do komentarza

Fast jestem pod wrażeniem tego jak to opisałaś... Nie przejmuj się, ja nie dość że pękłam to jeszcze byłam nacinana. Położna jak przyszła do domu i zobaczyła moje krocze, to powiedziała, że jestem cała pocerowana.... A co do bólu - też bolało ale 2 tyg po porodzie już jeździłam na rowerze... Więc nie było tak źle ;-) U Ciebie pewnie też tak będzie.

Miki ostatnio mimo, że bierze Bobotic, który wyraźnie mu pomógł i tak się wydziera... Nie wiem co mu jest... Może się zaczyna skok rozwojowy - podobno w 6 tyg i dzieci są wtedy takie "wrzaskliwe" właśnie...

http://suwaczki.maluchy.pl/li-61254.png

Bardzo proszę o pomoc https://www.bobovita.pl/home/klub/galeria/14288

Odnośnik do komentarza

2fast4u
Cassie, ja na rower to raczej nie siądę po 2 tyg, bo jestem łatana od pochwy az po odbyt i nawet na deske klozetowa usiąść nie mogę :/

Ja też na początku miałam problem. W ogóle nie wiedziałam jak mam siedzieć. W łóżku się obrócić nie umiałam... Będzie dobrze :*
Mnie bardziej męczy teraz brak siły niż to, że byłam szyta itd. Ja przez pół roku leżałam i teraz jak przyszło wszystko robić na takich wysokich obrotach, to nie daję rady. Jeszcze te przerwy w spaniu. Dzisiaj Miki ma 5 tygodni, a ja jakoś nie umiem tego ogarnąć. Ciągle mnie głowa boli. Zrobiłam morfologię, ale wyniki mam dobre. Więc to chyba wszystko ze zmęczenia.

Idę prasować póki Miki śpi. Cała miska prasowania. Strasznie dużo mały brudzi. 2-3 zmiany ubranek dziennie...

http://suwaczki.maluchy.pl/li-61254.png

Bardzo proszę o pomoc https://www.bobovita.pl/home/klub/galeria/14288

Odnośnik do komentarza

Cassie
Ja już chyba nie chcę karmić piersią. Miki na tym za bardzo cierpi. Mam puste piersi, bo wszystko wypił i jest chyba głodny, boli go brzuszek, ma jakieś dziwne kupy i jest nerwowy. Cały czas płacze :-( :-( :-(
A to wszystko przeze mnie :-(

Przejdź na mm i nie wpędzaj się w tą depresję. Tak bedzie najlepiej:36_3_15:

,,Kocham Was córeczki, jesteście dla mnie najważniejsze na świecie,,.

Zosia Elżbieta przyszła na świat 30 sierpnia 2012 r o godz 12.05
Waga 4110 g 58 cm długości

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stgf67hvuo7ib.png
http://www.suwaczki.com/tickers/km5skrhm3g1cmovz.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5svcqgy6dw0esi.png

Odnośnik do komentarza

delf, ale Zosia ma fajną czarną czuprynę ;) moja też ma czarne włoski ale rzadziutkie i bardziej z tyłu (jak franciszkanin :hahaha:)

Cassie, ja karmię i piersią i mm (hipp combiotik), bo mam mało pokarmu i mała ewidentnie się nie najada...

Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze niż twoje.

http://www.suwaczki.com/tickers/1usavcqggaptzbvw.png
http://www.suwaczki.com/tickers/2shfvlri7s0w0pst.png

03.08.2011 [11tc]
http://slubowisko.pl/suwaczek/2010-10-09/od-naszego-slubu-minelo-juz.png
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...