Skocz do zawartości
Forum

Cycusiowe mamusie :)


Rekomendowane odpowiedzi

realne
IWA - wlasna intuicja jest wazna :-D
ale tez obserwacja dziecka... moja za zadne skarby nie chce jesc brokolow - a probowalam jej dawac bo ta miala lekka anemie

Ja pilnuję aby miała dziennie porcję mięsa tam też jest żelazo.A warzywa no cóż sama nie lubię brokułów.

Odnośnik do komentarza

marzen@
Z mięsa nawet żelazo jest lepiej przyswajalne niż z warzyw :D

Oliwka nie chce mi jesć w ogóle mięsa, jak tylko je posmakuje, to ciągnie ją na wymioty ::(: A wcześniej jadła...

Moja córa jeździła dobrze w wózku, czasem się tylko buntowała, ale jak była głodna, albo jak była malusia i ją śpiącą ubrałam i na spacerze się obudziął w śpiworze, to ryczała :D W aucie jeździ świetnie, rzadko marudzi, tez tylk ojak głodna, a mieliśmy już kilka długich dystansów ::):

Realne- nasz goofy (psiak) nie zjada od razu jedzenie, ale Młoda sie jedzieniem w ogóle nie interesuje, tylko wodą... Raz mi rozciapała po całej kuchni ::):

Ja na początku karmienia myślałam, że karmienie przez rok to bardzo długo... I myślałam, że nigdy mi się nie uda tak długo karmić, bo moje siostry karmiły po 3-5mc... Potem sobie poczytałam, posłuchałam opowiadań babci, która długo karmiła, to postanowiłam karmić długo, ile się da... Ogólny zamysł jest, żeby karmić do skończenia 2 rż ::): Ale co życie pokaże, to nie wiem ::):

Odnośnik do komentarza

Z ciekawych "posiłków" dzieci to mojej znajomej maluch jak zaczął raczkować miał epizod ze zjadaniem wymiocin... najpierw rozsmarował wszystko na sobie a potem na podłodze i z tej właśnie podłogi ich "kosztował", brrr... A z tym wyjadaniem karmy z miski to fakt... co i raz slysze od znajomych, że maluch startował do karmy. Moja Córa natomiast dorwała właśnie moją koszulę i ją pochłania :))

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yhdgep4kebc9q.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/32808.png

Odnośnik do komentarza

Oj z tym wyjadaniem to faktycznie jest sporo historii, moja siostrzenica kiedyś u mojej mamy, czyli u swojej babci najadła się ziemi z kwiatka, u mojej mamy stoi na podłodze taki wielki Benjamin i ogromne doniczce i młoda się do tego dopadła, ale to był widok, cała buzia z ziemi...ale chyba jej posmakowało bo jeszcze nie jeden raz próbowała się tam dostać ale obstawiałyśmy kwiatka czy się dało. Karmy dla psa tez się na jadła i moja Kinga też i obie żyją i nic im się nie stało.

Co do wózka i jazdy autem to moje obie bez problemu, Kalina tylko się darła w wózku jak miała skok rozwojowy ale to była wtedy masakra...ale na szczęście minęło:Śmiech:

Curry ja pisałam wcześniej z jakiego powodu zaczęłam młodej szybciej podawać warzywa, żeby lepiej spała bo mi tak położna środowiskowa doradziła i jak narazie poskutkowało, młoda dużo lepiej nocki przesypia:Śmiech: przynajmniej narazie:Śmiech:

Sprzedam ubranka dla dziewczynki 68-74
http://szafka.pl/profil/ezelka/sprzedaje_lub_wymieniam
KINGA
http://suwaczki.maluchy.pl/li-59384.png
KALINA
http://suwaczki.maluchy.pl/li-61108.png
http://s2.pierwszezabki.pl/041/041021940.png?9757Z

Odnośnik do komentarza

Oj tak, mamy skumulowany etap wpychania wszystkiego do buzi... a piąchy to dwie naraz:) slina cieknie potokami, a paluchy tak wpycha, że aż jej się zwraca :)) a teraz artystka leży w poprzek łóżeczka a nogi za szczebelkami :)) ach... teraz cieszę się z macierzyństwa :)) bo pierwsze trzy miesiące docierania się były trudne... Myślałam, że dziecko jest dla mnie a nie ja dla dziecka... Gdy w końcu wsłuchałam się w dziecko to problemy się rozwiązały. A jak było u Was?

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yhdgep4kebc9q.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/32808.png

Odnośnik do komentarza

Najważniejsze to wsłuchać się w dziecko i słuchać swojego instynktu, a nie "dobrych rad". Początki zawsze są trudne, bo chwilę trwa nim wypracujemy jakiś język komunikacji z dzieckiem. Teraz jest juzfajnie, na prawdę żadko zdarza się, żebym nie wiedziała o co małej chodzi, a na początku bywało różne :D

Moja do buzi wpycha wszystko, z moimi rękami włącznie, nawet kołdrę i poduszki, a ostatnio polizała kota :D No i niestety dzisiaj zrobiła użytek ze swoich zębów i mnie pogryzła podczas karmienia i to jeszcze tak perfidnie patrzyła sie na mnie, trzymała sutka w zębach i jeszcze się śmiała w głos :36_19_1:

Odnośnik do komentarza

Oj...u nas początki też były ciężkie, tzn. z Kingą poszło bezproblemowo, ona była tak spokojnym noworodkiem i potem niemowlęciem, że czasami jak sobie przypomnę to się wierzyć nie chce, tak naprawdę to dopiero jak się Kalinka urodziła to doceniłam jakim Kinga była grzecznym dzieckiem...za to teraz nadrabia:lup: No a jeśli chodzi o Kalinkę to pierwsze 2 miesiące to ona albo spała albo się darła i nikt nie wiedział o co jej chodzi, a w okolicach drugiego miesiąca jakoś jej się odmieniło i już jest wszystko ok, jest bardzo pogodnym maluszkiem:love::love::love:

Wspominacie o ssaniu palca...moja Kalinka ssie i absolutnie nie wyciągam jej paluszka, na początku ssała całą pięść, potem kciuka, potem palec wskazujący i środkowy na raz...a ostatnio widzę, że coraz rzadziej ssie palce...ja generalnie jestem zdania, że skoro ssie palca to znaczy, że tego potrzebuje i nie będę jej na siłę zabierać. No a smoczka nie chciała wcale, próbowaliśmy ją nauczyć do smoczka ale nie dało rady. Przyjdzie czas, że oduczy się ciumkać paluszki sama:Śmiech:

Sprzedam ubranka dla dziewczynki 68-74
http://szafka.pl/profil/ezelka/sprzedaje_lub_wymieniam
KINGA
http://suwaczki.maluchy.pl/li-59384.png
KALINA
http://suwaczki.maluchy.pl/li-61108.png
http://s2.pierwszezabki.pl/041/041021940.png?9757Z

Odnośnik do komentarza

Oj tak moja Agata też miała fazy darcia się... ale nadwyraz bylam cierpliwa... Myślę sobie, że takie maluchy trafiają do mam, które potrafią sobie poradzić psychicznie... Nie wyobrażam sobie, jakby to było, gdybym była w depresji a młoda dawalaby mi do wiwatu... masakra jakaś... Moja ostatnio usneła z Taty palcem wskazującym w buzi, ssała w poprzek... Mało jaja nie zniosłam jak to zobaczyłam :))

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yhdgep4kebc9q.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/32808.png

Odnośnik do komentarza

U nas dokładnie 3 miesiące i jeden tydzień były dosyć ciężkie. Z dnia na dzień Darkowi się odwidziało marudzić, usypiać tylko przy cycku i ryczeć w niebogłosy odkładanym do spania zdala od cycka i stał się naprawdę kochanym maluszkiem. Później znowu się zaczęło na okres jakiś 3 tygodni, ale przewalczyliśmy już usypianie przy cycku i znowu jest o wiele lepiej. Jak się Darek urodził i miałam baby bluesa to ryczałam z powodu tego, że on już nigdy nie będzie taki malutki :D :D :D Teraz nie wróciłabym do tego okresu za skarby świata. Zdecydowanie bardziej podoba mi się taki komunikatywny bobas, który się śmieje, piszczy z uciechy, wyraża emocje, bawi się itp itd. Co nie zmienia faktu, ze jestem już napalona na drugiego bobaska :D

http://www.suwaczki.com/tickers/82doj44j8cw14d7r.png http://s2.pierwszezabki.pl/042/042092990.png?83
http://www.suwaczki.com/tickers/gyxwtv73wbwh3a8a.png

Odnośnik do komentarza

Magart
U nas dokładnie 3 miesiące i jeden tydzień były dosyć ciężkie. Z dnia na dzień Darkowi się odwidziało marudzić, usypiać tylko przy cycku i ryczeć w niebogłosy odkładanym do spania zdala od cycka i stał się naprawdę kochanym maluszkiem. Później znowu się zaczęło na okres jakiś 3 tygodni, ale przewalczyliśmy już usypianie przy cycku i znowu jest o wiele lepiej. Jak się Darek urodził i miałam baby bluesa to ryczałam z powodu tego, że on już nigdy nie będzie taki malutki :D :D :D Teraz nie wróciłabym do tego okresu za skarby świata. Zdecydowanie bardziej podoba mi się taki komunikatywny bobas, który się śmieje, piszczy z uciechy, wyraża emocje, bawi się itp itd. Co nie zmienia faktu, ze jestem już napalona na drugiego bobaska :D

ja też wolę, jak z dzieckiem jest więcej kontaktu, zwłaszcza, jak się śmieje, to chyba największa radość dla każdej matki:)

Odnośnik do komentarza

Noworodki są słodkie i kochane jak nie płaczą :p moja miała kolkę, nie cierpiała upałów itp. itd. płakała całe dnie... dobrze, że chociaż noce zawsze przesypiała z cycem to z cycem ale spała. Tak jak się zastanawiam to nic nie pamiętam z pierwszych 3 msc :( dziura w pamięci... teraz to taki słodziak, że czasem potrafi mnie do łez ze szczęścia doprowadzić... nie ukrywam, że wspólne spanie też mój instynkt obudziło w pełni... też chciałabym drugie dziecko, ale mój Mąż kategorycznie odmawia :((( Młoda dała mu się we znaki w trakcie kolki... Poza tym był przy porodzie i widziałam jak się męczył gdy ja płakałam i jęczałam z bólu (a mnie to pomagało, nawet położnej mówiłam "niech Pani na to nie zwraca uwagi :)) ) No ale cóż, całą ciążę nie namawiałam go do wspólnego porodu, to była jego własna decyzja... Musi trochę poboleć :)) Pewnie inaczej by to wyglądało gdybym była wyspana, a tak w ciąglu 48h spałam zaledwie 3 (parę godzin przed porodem oglądałam film o rodzącej :p) wody zaczeły iść o 3 rano a Młoda wyskoczyła o 22.55. Pamiętam, że pomiędzy skurczami odpływałam ze zmęczenia...

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yhdgep4kebc9q.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/32808.png

Odnośnik do komentarza

No ja przynajmniej miałam szybki poród, chociaż coś za coś... baaaardzo intensywny... Skurcze co pół minuty trwające po 2 minuty, ale jak na pierwszy poród to ekspres 1 h 50 minut... Fajnie mi się zaczęło rodzić dopiero gdy przez przypadek wyrwałam sobie kroplówkę...było zdecydowanie przyjemniej na finishu :D Darłam się w niebogłosy i podobno miałam bardzo przerażone oczy :D Mąż twierdzi, że nie było łatwo na to patrzeć, ale twierdzi, że chce być przy kolejnym...

http://www.suwaczki.com/tickers/82doj44j8cw14d7r.png http://s2.pierwszezabki.pl/042/042092990.png?83
http://www.suwaczki.com/tickers/gyxwtv73wbwh3a8a.png

Odnośnik do komentarza

Jak będę chciała mieć drugie dziecko, to zawsze mogę Go postawić przed faktem dokonanym :p hihi :)) Czy poród był ciężki, pewnie drugi to zweryfikuje... miałam indukcję, bo wody się sączyły a skurczy nic... o 15 podali oksytocynę, skurcze zaczęłam odczuwać koło 17 pamiętam, że strasznie się zmieniały raz były już co 20 sec a potem znowu co minutę i nawet 5 min przerwy. Tylko na zegarek patrzyłam, że już godzina mniej :)) Ale bóle skurczowe to przyjemność w porównaniu z masowaniem szyjki - Jezu Kochany i Mario Najświętsza - nigdy więcej!Jestem odporna, ale ten ból był taki, że się posiakałam. Gdyby nie obecność mojego Męża to chybabym tam zeszła... Mialam nawet taki moment jak go jeszcze nie było, że się popłakałam bo zostałam sama bez nikogo bliskiego...A z nim o wiele lepiej. Czułam się bezpieczna i kochana. Wspólny poród rzeczywiście zbliża. Poza tym jestem zdania, że w trakcie poczęcia jest się razem, to w trakcie porodu też się powinno. Nie tylko przyjemność ale i obowiązek :) Wracając do porodu, ostatnia faza trwała u mnie 25 min więc szybko się sprężyłam:) Ale wiem jedno, poród to niesamowite przeżycie, przepiękny moment w moim życiu, który miło wpominam. A to, że bolało? Wszystko co piekne rodzi się w bólach:)

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yhdgep4kebc9q.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/32808.png

Odnośnik do komentarza

olgapietrzak
miałam indukcję, bo wody się sączyły a skurczy nic... o 15 podali oksytocynę, skurcze zaczęłam odczuwać koło 17 pamiętam, że strasznie się zmieniały raz były już co 20 sec a potem znowu co minutę i nawet 5 min przerwy. Tylko na zegarek patrzyłam, że już godzina mniej :)) Ale bóle skurczowe to przyjemność w porównaniu z masowaniem szyjki - Jezu Kochany i Mario Najświętsza - nigdy więcej!

O jeny jakbym swój poród przeżyła ponownie tylko u mnie skończyło się na CC. O 10 zaczęły mi się sączyć wody wylądowałam na patologi a na drugi dzień o 7 podali mi oksytocyne dokładnie 3pompy do tego jeszcze 2 czopki i jeszcze coś innego dożylnie. Moją szyjka była bardzo oporna na tę dawkę wszystkiego o 23 również po masażach szyjki - MATKO BOSKA!!!! Krzyczałam do męża żeby mnie ratował :( udało się dojść do 7 cm i d...a dalej nie szło. Stwierdzili, że nawet jak dojdzie do porodu to nie dam rady urodzić sama bo byłam już tak wykończona no i wyszło cc ze znieczuleniem ogólnym bo lędźwiowe jak na złość nie zadziałało :( 3 dni dochodziłam do siebie i nawet nie miałam siły wziąć na ręce mojego 2.6 kg synka bo bałam się, że go opuszczę! Potem problemy z karmieniem bo po znieczuleniu był tak ospały, że mu się nic nie chciało i gubił na wadze wiec podali mu kroplówkę dopiero po 2 tyg (jeszcze była po drodze żółtaczka) ostatniej nocy przed wyjsciem ze szpitala jak mi się niuniek przyssał do cyca to do dzisiaj nie puszcza:)

http://suwaczki.maluchy.pl/li-59936.png

Odnośnik do komentarza

Hihi skopać położną :))) Ja swojej powiedziałam jak do mnie podchodziła, "jeszcze raz a nie ręczę za siebie!!" a ona na to, że juz 10 cm :)) mnie do cesarki już szykowano, bo Małej tętno zanikało, ale okazało się, że to przez stare KTG. Mąż trzymał sondę prawie do końca porodu :))) JA też byłam wypluta po porodzie, zemdlałam w łazience. Młodą zobaczyłam dopiero po południu bo nie byłam w stanie się ruszyć:((((( A to dlatego, że nie chciałam cesarki za wszelką cenę... I w sumie myślę że dobrze... w drugiej dobie już byłam jak młody bóg, mimo cięcia krocza, pomagałam babeczce z sali, która była po cięciu...

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yhdgep4kebc9q.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/32808.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...