Skocz do zawartości
Forum

Mamusie po 30-stce czyli "k�cik mamutków"


gabalas

Rekomendowane odpowiedzi

Ponoc dzieci sie dziela na te czyste, i na te szczesliwe. No, moja musi byc bardzo szczesliwym dzickiem w takim razie. Gdybyscie zobaczyly jej kombinezon z przedszkola - nie uwierzyly byscie, ze to jest mozliwe. Wyglada dokladnie tak, jakby ktos go pral w blocie. Nie mam pojecia co moje dziecko wyczynia tam, ale musze go prac co drugi dzien. Czasem przedszkolanki same mowia, ze lepiej uprac pod koniec tygodnia. W taki sztywny moze sie jej nawet lepiej ubierac, a szkoda wody na tak czeste pranie!
No,przynajmniej mam dziecko szczesliwe!:ok:

http://lb5f.lilypie.com/xYLEp2.png

Odnośnik do komentarza

gabalas
muszelka
gabalas
muszelka baletnica jest poprostu fantastyczna, a jak szczesliwa z tym "makijazem":sofunny::sofunny::sofunny:

Smiej sie, Gabalas, smiej! Zebys wiedziala co przeszlam zanim sie zorientowalam, ze to zmywalne flamastry! :uff:

wiem wiem , moj syn cus podobrnego ze soba kiedys zrobił ale czarnym markerem do plyt:Histeria::Histeria:

Oz, qurde! Chybam swojej nogi z d..y powyrywala!:Real mad: Dlatego znajac moje dziecie wszystko "niebezpieczne" mamy pochowane. :36_11_4:

http://lb5f.lilypie.com/xYLEp2.png

Odnośnik do komentarza

muszelka
Ponoc dzieci sie dziela na te czyste, i na te szczesliwe. No, moja musi byc bardzo szczesliwym dzickiem w takim razie. Gdybyscie zobaczyly jej kombinezon z przedszkola - nie uwierzyly byscie, ze to jest mozliwe. Wyglada dokladnie tak, jakby ktos go pral w blocie. Nie mam pojecia co moje dziecko wyczynia tam, ale musze go prac co drugi dzien. Czasem przedszkolanki same mowia, ze lepiej uprac pod koniec tygodnia. W taki sztywny moze sie jej nawet lepiej ubierac, a szkoda wody na tak czeste pranie!
No,przynajmniej mam dziecko szczesliwe!:ok:
jest os w tym, ja nie wiem jak to jest ze jak patrze na dzieci wychodzace ze żlobka to wszystkie takie ladnie ubrane , czysciutki, ani plamki, a moj wychodzi to jak po jakiejs bitwie, ciuchy wiecznie jakies pogniecione, wywleczone, pol obiadu na nim widac , wlasciwie patrząc na niego to z jego wyglądu mozna napisac cala historie tego co tam przez dzień robił:Histeria:

http://www.suwaczek.pl/cache/41ec268854.pnghttp://parenting.pl/galeria/data/500/thumbs/201106123809.jpg
http://www.suwaczek.pl/cache/4a7b5ffe5d.png
www.sunriseband.pl

Odnośnik do komentarza

monikouette
witam

oh, ale super oty!!
o flamastrach to chyba anulka moze cos powiedzic, zerknij do jej galerii moze nie wyrzucila w zeszlym roku, jak Miki pomalowal sobie nogi niebieskim markerem :sofunny:


Monia dzięki za przypomnienie, Ty to masz pamięć...ale fakt, chyba z miesiąc go nie mogłam doczyścić, najgorsze jest to, że to był permanentny marker a najmocniej pomalował paznokcie :glass:
z galerii wycięłam, ale zaraz wrzucę :Śmiech::Śmiech::Śmiech:

Odnośnik do komentarza

a propos brudnych dzieci - brudne babcie też sie liczą???? moja jest nie do pobicia w tej kwestii!!! dzisiaj dołożyła jeszcze zamrażarkę do kompletu:Histeria: jakaś taka jej się ta zamrażarka wydawała, że postanowiła ją umyć w środku:Histeria: tylko dlaczego sadzą???? - sadza dla niewtajemniczonych - jest to produkt powstały po spalaniu, strasznie wydajny:Histeria:
wyobraźcie sobie cały zamrażalnik z narośniętą grubą warstwą lodu z sadzą właśnie, wszystko było czarne, myślałam, że mnie szlak trafi:Histeria::Histeria::Wściekły::Wściekły::grrrrrr:
ciekawa jestem jaka jutro mnie będzie czekać niespodzianka, oprócz rozmrożonej lodówki bo zapomniałam ją włączyć:D

muszelka Misia jest czarująca!!!

gabi:sofunny::sofunny::sofunny:

http://www.suwaczek.pl/cache/4ccc13b87c.png
serdecznie zapraszam, zniżki dla parentingowców:Śmiech:
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=3249849

Odnośnik do komentarza

witam dziewczyny
wczoraj wrócilismy z W-wy,ladne mieszkanie,stzrezone osiedle, bogate wnetrze itp i Zosia ktora włąsnie wroczyłą w etap buntu 3 latków,jakja nie zamorduje osobiscie mojej córki to bedzie swieto. ech a do tego moja szwaguerka,ktora mi zlotych rad udzielala,sama natomiast nigdy swojej córki nie wychowywala a teraz 10 latka wołą do niej po imieniu i totalnie ignoruje. Efekt? caly pobyt okupilam bólem głowy ech
Dzis caly czas spzratamy, segegujemy u nas kantorek, to taki pokoj do ktorego wrzucamy rzeczy z serii"przydasie" no i dzis nadszedł kres, ile ciuchów dla Zoski i dla malenstwa kolezanki. Ale pzrynajmniej porzadek jest.a m jestesmy urobieni, jutro prasowanie ,pranie i jedzonko dla Z na droge. Za chwile ide n drinka Z zrobił
Czytalam Was kochane i nie wiem co mam napisac.
Monia z babcia współczuje i rozumiem ,moja babcia chorowała na Alzheimera i pzrezylismy gehenne ,chorowała 9 lat ( po zdiagnozowaniu) a 3 ostatnie lezala plackiem.wiec masakra. Ty masz sadze w lodówce ,mymielismy zawartosc pampersów w kaktusach, i to był moment.
Monia Sebastian dzielny i biedny zarazem.Współczuje i bynajmniej nie oceniam jego mamy. Moze zabrzmi to dziwnie ale zeby popełnic samobójstwo trzeba miec w sobie pewien rodzaj odwagi,odwagi zadania sobie bólu.
Mahakala współczuje i raz jeszcze podziwiam i widze,ze MAsz cos w sobie co ja chyba posiadam , wiele spraw trzeba w sobie przapracowac, Ja to nazywam ze musze z sama soba pzregadac i ustawic priorytety.Czasem sie poddaje ale za chwile staje i zaczynam szukac rozwiazania, nawet kilka,po to aby wybrac najlepsze " nie ma na ziemi sytuacji bez wyjscia".
Kiedys pisalam Wam o mojej siostzre dzis poleciala do siebie, dziwna sie zrobiła, głwoe zadziera a nie ma nic do powiedzenia bo szwagier decyduje. Smieszne to i zzalosne ale to jej zycie.
A poza tym Zoska dzis biegła i walneła głowa w drewniana szafe wiec ma czoło w wersji 3D, strach i łzy ale oki.
Ato tyle sorki ze nie odpisywalam ale nie mialam jak a dzis zarobiona ale czytałam tylko skleroza mamucia wybaczcie

Julcia
http://www.suwaczek.pl/cache/ee7437e67d.png
Zosia
http://www.suwaczek.pl/cache/4d94e4ac9b.png

Odnośnik do komentarza

Witam wieczorkiem
Przeczytałam wszystko z zapartym tchem, tylko odpisać na wszystko jest mi strasznie ciężko.jak człowiek siedzi tyle w domu, nie ma specjalnie kontaktu z innymi ( pies i mąż się nie licza) to normalnie ciężko cos skleić, tym bardziej ze po ciąży to mi się chyba mozg skurczył.Powiem krotko
mahakala jestem pełna podziwu co do twojej osoby, poprostu chyle głowę
Muszelka piękna ta twoja artystka
Monika dla mojej babci tez sadza była najlepsza
Monia trzymam kciuki za twoja córke i jej chłopaka, zeby sie wszystko ułożyło

ja dzisiaj chodziłam nieprzytomna, bo moje dziecię nie dało mi pospać, jak tak dalej bedzie to nie wiem jak bede wygladac jak wroce do pracy

http://parenting.pl/galeria/data/500/thumbs/P9280406.JPGhttp://suwaczki.maluchy.pl/li-31234.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/009/0092369a0.png?3641

Odnośnik do komentarza

rena, Twoj post mnie tak rozbawil ze az sie poplakalam ze smiechu!! dobrze ze maz ani pies nie czytaja, bo nie beda wiedziec ze sie nie licza :sofunny:

slonko, ja tez mam tak ze raczej mam zapasy optymizmu w sobie nic debet... i cale szczescie bo tez swoje mam juz na koncie, choc absolutnie nic to w porownaniu z przejsciami np mahakali...

monika, alez masz przejscia z babcia.... wspolczuje...

slonko, dobrze ze Zosia tylko w 3D a nie w szwach jakichs... zdrowka!!

Odnośnik do komentarza

mnie też ten dzień wykończył kompletnie, już dawno taka bez sił nie byłam, ech, starość...

rena współczuję braku snu, oby tej nocy Bartuś był łaskawy

słonko hehehehe bunt trzylatka, wiem coś o tym!!!! pewnie guz ją troszkę zwolnił, dobrze, że nic poważnego się nie stało

moniq ja też mimo wszystko optymistką jestem:D

monia mnie ta niemoc dwie godziny temu do łóżka powaliła, ledwie Kubę wykąpałam a sama padłam na łopatki

http://www.suwaczek.pl/cache/4ccc13b87c.png
serdecznie zapraszam, zniżki dla parentingowców:Śmiech:
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=3249849

Odnośnik do komentarza

Witam czwartkowo

Padam już (a ostatnio Maciuś znów zaczyna dzionki po 5.00 :Kiepsko:), ale chciałam jeszcze zajrzeć, bo jutro też może mnie nie być.
Dziś cały dzień poza domem, byłam w nowym mieszkaniu, spotkałam się z gościem, który będzie robił mieszkanie i z gościem od mebli. Potem jeszcze parę spraw do załatwienia i w efekcie do domu nawet nie wracałam tylko odebrałam Adasia i razem pojechaliśmy po K i Maciusia.
Jutro też intensywny dzionek będzie, bo jadę rano na zastrzyk, potem do Enionu (załatwiać umowę na prąd), potem fryzjer i pedicure, jeszcze prezent na imienny dla szwagierki i potem z K zamówić drzwi do mieszkania. Nie wiem czy będę miała czas tu zaglądnąć, bo jeszcze wyjątkowo już jutro jedziemy na weekend do teściowej, bo pewnie pół soboty spędzimy na zakupach łazienkowych a jadąc w sobotę niewiele byśmy się z rodzinką widzieli.

Mahakala - bardzo mi przykro z powodu córki ::(:, straszne i niewyobrażalne co musieliście przejść...

Monika – dobrze, że babcia ma Was.

Muszelka – powodzenia na diecie, oby jutro kryzys minął.

Monia – odpocznij, mnie niemoc jest dobrze znana, codziennie mnie odpada w okolicach 21.00 :Kiepsko:

Słonko - buziak w główkę dla Zosi.

Anulka - ja biomed niekorzystny mam od kilku dni :sofunny:

Do miłego ::):

Odnośnik do komentarza

Byłam u ginekolożki prowadzącej - bobaska ma się dobrze, fika i mam tętno, co go wczoraj doktór nie mógł znaleźc, ufff. Jeszcze trochę papierkowej obróbki PITów różnej maści około abolicyjnych i spanie :D Kurczę, żeby byc na bieżąco z odpisywaniem, muszę się albo nauczyc haiku, albo zorganizowac dobę tak aby regularnie wpadac tu 5 x dziennie :D

manenka71 - wspczuję z powodu mamy. Ja z moją mamą nawiązałam głęboko-serdeczny kontakt, dopiero po śmierci Agi. Wysłałam jej na Dzień Matki znajomego z gigantycznym bukietem kwiatów i z listem - pełnym podziękowań, i takim spod serca (nie mieszkałam wówczas w Polsce, stąd znajomy i list). Od tamtej pory zaczęło byc coraz lepiej (a było chłodno i na dystans, w latach dorostania - regularna wojna). Tylko, że moja mama mogła zadzwonic i powiedziec oc czuje i mógłyśmy zacząc dojrzały dialog- niezwykle cenny. Mamy są super :D ja w stosunku do mojej głęboko chylę czoło i bardzo ją kocham :)
Młodzież ustala, co kto kupuje dla bobaski. Narazie radośc wielka i mówią, że będą chodzic na spacery i są wypady do sklepów z bobaskowym sprzętem i oglądanie ciuszków, kocyków, zabawek i spółki. Asia chce też zainwestowac w chustę do noszenia i ekologiczne pieluchy :D jej najstarsza siostra przyrodnia rok temu urodziła synka i Asia jej pomagała, a mały jest chustkowy i ekologicznie pieluszkowy :D Zobaczymy jak będzie, jak bobaska się urodzi :D
Anulka - strasznie dużo tych lekarzy. Zdrowia masy życzę :D Cudne porównanie - przeżuwający pieske, na dodatek sąsiadów. Sweet :D
monika4 - kurczę nie opanowałam cytowania :( dlatego kopiuję :) "nie mogę przestać myśleć o tym jak straciłaś córkę i o tym, że zycie jednak toczy się dalej"... Hmmm, to było straszne. Przez pierwszy rok, codziennie, jak dzieciaki szły spac, włączałam Agi zdjęcia i ryczałam jaj bór. Strasznie mi jej, zwyczajnie - brakowało. Tak na codzień. Potem uświadomiłam sobie, że nie pamiętam jak pachniała. Pamiętam jej dłonie, włosy, głos, śmiech i całą fizycznośc, zapach zniknął. Trudno mi się było pogodzic z tym, że jej znajomi, koleżanki za chwilę ją zapomną (w moim i myślę, że rodzeństwa sercach - zostanie do końca). Ale tak to włąśnie wygląda. Zawsze się bałam, że jakby coś mi stało i bym umarła, to dzieci trafiłyby do ojca i wydawało mi się, że byłoby to dla nich złe. Ale "wyroki boskie, losu" są niezbadane. Są rzeczy, sprawy na które nie mamy zadnego wpływu, pomimo naszych życzeń. Taka sytuacja mocno uświadamia jak ważna jest chwila obecna - nie jutro, pojutrze czy za rok. Bo może nie byc jutro, pojutrze czy za rok. A wydaje mi się ważnym, aby umierac bez żalu, że czegoś się nie powiedziało, nie zrobiło, nie pokazało. Jakokolwiek nie myśli się o tym, że ja mogłabym umrzec za 5 min, to i tak fakty, statystyka mówią, że to się wydarza. I tu chodzi zarówno o włąsną śmierc jak i śmierc ludzi, których kochamy. Mój tato zmarł nieoczekiwanie, ale czułam się dobrze z tym, że zdążyłam mu wcześniej powiedziec jak bardzo go kocham, szanuję, doceniam i jak ważnym był dla mnie człowiekiem. Agi śmierc nauczyła mnie tego, że nasze życie nie jest czymś niezwykłym w skali świata, czy jak to nazwac. Rodzimy się, umieramy, znajomi zapominają, może czasem rodzina pamięta, a może nie. Taka jest kolej rzeczy. Uświadomiła mi również jak istotne jest pielęgnowanie na codzień naszych związków, relacji. Bo może nie byc następnej okazji, aby coś się mogło wydarzyc. I jakkolwiek statystyki mówią, że kobiety żyją ileś tam, a faceci ileś tam - to kiedy idzie się na cmentarz, widzi się, że ta statystyka nie dotyczy 100% populacji. Więc warto dbac o to aby kończyc każdą sprawę, rzecz, dzień - z miłością :D
w kwestii babci... Wydaje mi się, że szalnie istotne jest (no, przynajmniej dla mnie :D) aby byc w zgodzie z własnym sumieniem, czy jak to tam nazwac. To przykre, że reszta rodziny tak ją traktuje i piękne, że masz w stosunku do niej takie uczucia. Wydaje mi się, że taka samotna starośc musi byc czymś bardzo smutnym i bolesnym. W wielu sytuacjach, myśląc o innych, zastanawiam się jak sama chciałabym byc traktowana w analogicznej sytuacji i z reguły to jest odpowiedzią co robic... To ta sama babcia od sadzy w zamrażarce? Ma kobieta fantazję ułańską :D
gabalas - przykro mi z powodu taty... Nie powiem, że rozumiem, bo każda sytuacja jest sumą innych czynników, sytuacji, jest różna. Po prostu współczuję
W kwestii czystości dzieciaczków. W Londynie przeżyłam szok widząc co krok dzieciaczki usmarkane po pas, z zakrzepniętymi gilami pod noskiem, uwalone błockiem po pachy i skaczące po kałużach. Obok angielsko/anielsko spokojne mamusie tokowały z przyjaciółkami mamy, równie uwalonych zasmarkanych pociech :D Nie była to jakaś wybitnie patologiczna okolica Londynu, było to na wypasionym, biało-imigrancko-bagackim Wimbledonie. Moje dzieci nie były za specjalnie czyste - moja mama wiecznie się wściekała, że robię jej obciach przed sąsiadkami. Pewnie to kwestia wieku w jakim byłam młodą (oj wybitnie młodą) mamą, a pewnie kwestia tego, że jakoś nigdy mnie specjalnie nie wzruszało (ufff, uff) co sobie myślą, albo mówią na mój temat sąsiadki i spółka. Bardzo cenię sobię tę cechę odporności na opinię sąsiadek i spółki. Grunt to byc fair w stosunku do siebie i własnych przekonań :D Pamiętam jak mnie mama obiła we wczesnej młodości (z 5 lat może miałam), za siedzenie pomiędzy kałużami i przelewanie między nimi wody własnymi kaloszkami :D Ale moja bobaska będzie mogła skakac po kałużach :D A niech się cieszy Malutka :D Zdecydowanie się przychalam - do miary szczęścia w postaci śladów na odzieży :D
Monia38 - powodzenia z Matim tornadem :D I radości, jakkolwiek
lehrerin - :))) cena chwili dla siebie ;))) ścinki gazet i kółeczka z dziurkacza. Ale pewnie, zdolności manualne są ważne :D
W kwestii cioci. To nie łatwe przejśc przez żałobę. Trzeba umiec przyjąc ból, opłakac stratę, przejśc przez ten cały proces. I jest to możliwe tylko wtedy, kiedy się na to otworzy. Słyszałam o ludziach, którzy do końca życia, nie byli w stanie się pogodzic ze stratą kogoś ukochanego. To musi byc straszne. Jedną z pierwszych rzeczy, które powiedziałam moim dzieciom, po śmierci Agi, było to, że nie należy się koncentrowac na obwinianiu kogokolwiek czymkolwiek. Jedyne co możemy zrobic, to przyjąc odpowiedzialnośc za to co my zrobiliśmy, albo czego nie zrobiliśmy. I to jest właściwe, coś daje i czegoś uczy. Obwinianie innych, jest próbą odrzecenia tej części odpowiedzialności, która się nam należy - czyli naszej własnej. Jeśli ktoś coś zrobił źle - to jego, a nie nasz problem. My możemy byc odpowiedzialni jedynie, tylko i wyłącznie za siebie. Bałam się tego, ze moje dzieci będą się winic za Agi śmierc - i to jest pierwszy naturalny odruch członków rodziny samobójców. Tłumaczyłam im, że to jednak Aga podjęła tę decyzję i nikt za nią nie wszedł na słup wysokiego napięcia i nie skoczył na druty (choc wówczas trudno mi było samej nie obwiniac się za to, że jej w jakiś tajemniczo-cudowny sposób nie uratowałam). I nawet jeśli nie rozumiemy - bo do tej pory nie rozumiemy - jej decyzji, to nie zmienia faktu, że możemy ją tylko uszanowac i kochac ją dalej taką jaką była. Myślę, że dopóki Twoja ciocia nie dopuści tego do siebie, to będzie jej tylko ciężko i boleśnie.
muszelka :) jakmożna życ dalej? po prostu nie umierając w tym momencie, kiedy coś takiego nas lub kogoś spotyka - taka "śmierc za życia". Można tak a można inaczej. Tak, to że mam pozostałe dzieci pozwoliło mi się skoncentrowac na czyms co było dla mnie ważniejsze, niż ja.A co do np Indii, to też odbieram to tak jak mówisz - dopóki żyjemy mamy wybór czy byc szczęśliwym czy cierpiącym. Szczęście jakoś bardziej do mnie mówi :) Trzymam kciuki za dietę :D Za ileś tam miesięcy sama będę cwiczyc silną wolę :D Dom marzeń - chłe, chłe... Jak złoty będzie spadał w takim tempie na pysk, to najdalej za pół roku planuję kolejną internacjonalną przeprowadzkę - bo kredyty nas zjedzą w butach na stojąco. Już dochodzimy powoli do krawędzi płynności finansowej :(
Misia baletnica absolutnie urocza. Uwielbiam dzieci z charakterkiem - zawsze to jakaś niespodzianka :D a jaką ma rękę wyrobioną, kółka jak malowane :D Gratuluję pociechy :D
slonko2208 etap butu 3 latków i czoło w 3D, niezłe :D Dobrze, że niegroźnie :D Zdecydowanie jestem za - "nie ma sytuacji bez wyjścia" :D
rena_674 też siedzę od paru tygodni w domu i wprawdzie ani męża, ani psa nie mam - ale kumam o co chodzi :D A tu jeszcze hektar czasu do porodu, o reszcie nie wspomnę. ALe jak tylko dojde do siebie - planuje w przyszłym tygodniu, po chorobie ruszam na zaplanowaną jogę i pilatesa dla ciężarówek. Jak dłużej posiedzę w domu - to strzeli mnie po garach...
Dziubala - szybkiego remontu życzę, nasz trwa już 1,5 roku - nieustannie. Ale powoli widac koniec :D

http://www.suwaczek.pl/cache/692cb9f9cf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/4d9ac653c6.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/112f91dde1.png
http://www.suwaczek.pl/cache/b83ddcfb93.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/ffd9b6825e.png

Odnośnik do komentarza

Byłam u ginekolożki prowadzącej - bobaska ma się dobrze, fika i mam tętno, co go wczoraj doktór nie mógł znaleźc, ufff. Jeszcze trochę papierkowej obróbki PITów różnej maści około abolicyjnych i spanie :D Kurczę, żeby byc na bieżąco z odpisywaniem, muszę się albo nauczyc haiku, albo zorganizowac dobę tak aby regularnie wpadac tu 5 x dziennie :D

manenka71 - wspczuję z powodu mamy. Ja z moją mamą nawiązałam głęboko-serdeczny kontakt, dopiero po śmierci Agi. Wysłałam jej na Dzień Matki znajomego z gigantycznym bukietem kwiatów i z listem - pełnym podziękowań, i takim spod serca (nie mieszkałam wówczas w Polsce, stąd znajomy i list). Od tamtej pory zaczęło byc coraz lepiej (a było chłodno i na dystans, w latach dorostania - regularna wojna). Tylko, że moja mama mogła zadzwonic i powiedziec oc czuje i mógłyśmy zacząc dojrzały dialog- niezwykle cenny. Mamy są super :D ja w stosunku do mojej głęboko chylę czoło i bardzo ją kocham :)
Młodzież ustala, co kto kupuje dla bobaski. Narazie radośc wielka i mówią, że będą chodzic na spacery i są wypady do sklepów z bobaskowym sprzętem i oglądanie ciuszków, kocyków, zabawek i spółki. Asia chce też zainwestowac w chustę do noszenia i ekologiczne pieluchy :D jej najstarsza siostra przyrodnia rok temu urodziła synka i Asia jej pomagała, a mały jest chustkowy i ekologicznie pieluszkowy :D Zobaczymy jak będzie, jak bobaska się urodzi :D
Anulka - strasznie dużo tych lekarzy. Zdrowia masy życzę :D Cudne porównanie - przeżuwający pieske, na dodatek sąsiadów. Sweet :D
monika4 - kurczę nie opanowałam cytowania :( dlatego kopiuję :) "nie mogę przestać myśleć o tym jak straciłaś córkę i o tym, że zycie jednak toczy się dalej"... Hmmm, to było straszne. Przez pierwszy rok, codziennie, jak dzieciaki szły spac, włączałam Agi zdjęcia i ryczałam jaj bór. Strasznie mi jej, zwyczajnie - brakowało. Tak na codzień. Potem uświadomiłam sobie, że nie pamiętam jak pachniała. Pamiętam jej dłonie, włosy, głos, śmiech i całą fizycznośc, zapach zniknął. Trudno mi się było pogodzic z tym, że jej znajomi, koleżanki za chwilę ją zapomną (w moim i myślę, że rodzeństwa sercach - zostanie do końca). Ale tak to włąśnie wygląda. Zawsze się bałam, że jakby coś mi stało i bym umarła, to dzieci trafiłyby do ojca i wydawało mi się, że byłoby to dla nich złe. Ale "wyroki boskie, losu" są niezbadane. Są rzeczy, sprawy na które nie mamy zadnego wpływu, pomimo naszych życzeń. Taka sytuacja mocno uświadamia jak ważna jest chwila obecna - nie jutro, pojutrze czy za rok. Bo może nie byc jutro, pojutrze czy za rok. A wydaje mi się ważnym, aby umierac bez żalu, że czegoś się nie powiedziało, nie zrobiło, nie pokazało. Jakokolwiek nie myśli się o tym, że ja mogłabym umrzec za 5 min, to i tak fakty, statystyka mówią, że to się wydarza. I tu chodzi zarówno o włąsną śmierc jak i śmierc ludzi, których kochamy. Mój tato zmarł nieoczekiwanie, ale czułam się dobrze z tym, że zdążyłam mu wcześniej powiedziec jak bardzo go kocham, szanuję, doceniam i jak ważnym był dla mnie człowiekiem. Agi śmierc nauczyła mnie tego, że nasze życie nie jest czymś niezwykłym w skali świata, czy jak to nazwac. Rodzimy się, umieramy, znajomi zapominają, może czasem rodzina pamięta, a może nie. Taka jest kolej rzeczy. Uświadomiła mi również jak istotne jest pielęgnowanie na codzień naszych związków, relacji. Bo może nie byc następnej okazji, aby coś się mogło wydarzyc. I jakkolwiek statystyki mówią, że kobiety żyją ileś tam, a faceci ileś tam - to kiedy idzie się na cmentarz, widzi się, że ta statystyka nie dotyczy 100% populacji. Więc warto dbac o to aby kończyc każdą sprawę, rzecz, dzień - z miłością :D
w kwestii babci... Wydaje mi się, że szalnie istotne jest (no, przynajmniej dla mnie :D) aby byc w zgodzie z własnym sumieniem, czy jak to tam nazwac. To przykre, że reszta rodziny tak ją traktuje i piękne, że masz w stosunku do niej takie uczucia. Wydaje mi się, że taka samotna starośc musi byc czymś bardzo smutnym i bolesnym. W wielu sytuacjach, myśląc o innych, zastanawiam się jak sama chciałabym byc traktowana w analogicznej sytuacji i z reguły to jest odpowiedzią co robic... To ta sama babcia od sadzy w zamrażarce? Ma kobieta fantazję ułańską :D
gabalas - przykro mi z powodu taty... Nie powiem, że rozumiem, bo każda sytuacja jest sumą innych czynników, sytuacji, jest różna. Po prostu współczuję
W kwestii czystości dzieciaczków. W Londynie przeżyłam szok widząc co krok dzieciaczki usmarkane po pas, z zakrzepniętymi gilami pod noskiem, uwalone błockiem po pachy i skaczące po kałużach. Obok angielsko/anielsko spokojne mamusie tokowały z przyjaciółkami mamy, równie uwalonych zasmarkanych pociech :D Nie była to jakaś wybitnie patologiczna okolica Londynu, było to na wypasionym, biało-imigrancko-bagackim Wimbledonie. Moje dzieci nie były za specjalnie czyste - moja mama wiecznie się wściekała, że robię jej obciach przed sąsiadkami. Pewnie to kwestia wieku w jakim byłam młodą (oj wybitnie młodą) mamą, a pewnie kwestia tego, że jakoś nigdy mnie specjalnie nie wzruszało (ufff, uff) co sobie myślą, albo mówią na mój temat sąsiadki i spółka. Bardzo cenię sobię tę cechę odporności na opinię sąsiadek i spółki. Grunt to byc fair w stosunku do siebie i własnych przekonań :D Pamiętam jak mnie mama obiła we wczesnej młodości (z 5 lat może miałam), za siedzenie pomiędzy kałużami i przelewanie między nimi wody własnymi kaloszkami :D Ale moja bobaska będzie mogła skakac po kałużach :D A niech się cieszy Malutka :D Zdecydowanie się przychalam - do miary szczęścia w postaci śladów na odzieży :D
Monia38 - powodzenia z Matim tornadem :D I radości, jakkolwiek
lehrerin - :))) cena chwili dla siebie ;))) ścinki gazet i kółeczka z dziurkacza. Ale pewnie, zdolności manualne są ważne :D
W kwestii cioci. To nie łatwe przejśc przez żałobę. Trzeba umiec przyjąc ból, opłakac stratę, przejśc przez ten cały proces. I jest to możliwe tylko wtedy, kiedy się na to otworzy. Słyszałam o ludziach, którzy do końca życia, nie byli w stanie się pogodzic ze stratą kogoś ukochanego. To musi byc straszne. Jedną z pierwszych rzeczy, które powiedziałam moim dzieciom, po śmierci Agi, było to, że nie należy się koncentrowac na obwinianiu kogokolwiek czymkolwiek. Jedyne co możemy zrobic, to przyjąc odpowiedzialnośc za to co my zrobiliśmy, albo czego nie zrobiliśmy. I to jest właściwe, coś daje i czegoś uczy. Obwinianie innych, jest próbą odrzecenia tej części odpowiedzialności, która się nam należy - czyli naszej własnej. Jeśli ktoś coś zrobił źle - to jego, a nie nasz problem. My możemy byc odpowiedzialni jedynie, tylko i wyłącznie za siebie. Bałam się tego, ze moje dzieci będą się winic za Agi śmierc - i to jest pierwszy naturalny odruch członków rodziny samobójców. Tłumaczyłam im, że to jednak Aga podjęła tę decyzję i nikt za nią nie wszedł na słup wysokiego napięcia i nie skoczył na druty (choc wówczas trudno mi było samej nie obwiniac się za to, że jej w jakiś tajemniczo-cudowny sposób nie uratowałam). I nawet jeśli nie rozumiemy - bo do tej pory nie rozumiemy - jej decyzji, to nie zmienia faktu, że możemy ją tylko uszanowac i kochac ją dalej taką jaką była. Myślę, że dopóki Twoja ciocia nie dopuści tego do siebie, to będzie jej tylko ciężko i boleśnie.
muszelka :) jakmożna życ dalej? po prostu nie umierając w tym momencie, kiedy coś takiego nas lub kogoś spotyka - taka "śmierc za życia". Można tak a można inaczej. Tak, to że mam pozostałe dzieci pozwoliło mi się skoncentrowac na czyms co było dla mnie ważniejsze, niż ja.A co do np Indii, to też odbieram to tak jak mówisz - dopóki żyjemy mamy wybór czy byc szczęśliwym czy cierpiącym. Szczęście jakoś bardziej do mnie mówi :) Trzymam kciuki za dietę :D Za ileś tam miesięcy sama będę cwiczyc silną wolę :D Dom marzeń - chłe, chłe... Jak złoty będzie spadał w takim tempie na pysk, to najdalej za pół roku planuję kolejną internacjonalną przeprowadzkę - bo kredyty nas zjedzą w butach na stojąco. Już dochodzimy powoli do krawędzi płynności finansowej :(
Misia baletnica absolutnie urocza. Uwielbiam dzieci z charakterkiem - zawsze to jakaś niespodzianka :D a jaką ma rękę wyrobioną, kółka jak malowane :D Gratuluję pociechy :D
slonko2208 etap butu 3 latków i czoło w 3D, niezłe :D Dobrze, że niegroźnie :D Zdecydowanie jestem za - "nie ma sytuacji bez wyjścia" :D
rena_674 też siedzę od paru tygodni w domu i wprawdzie ani męża, ani psa nie mam - ale kumam o co chodzi :D A tu jeszcze hektar czasu do porodu, o reszcie nie wspomnę. ALe jak tylko dojde do siebie - planuje w przyszłym tygodniu, po chorobie ruszam na zaplanowaną jogę i pilatesa dla ciężarówek. Jak dłużej posiedzę w domu - to strzeli mnie po garach...
Dziubala - szybkiego remontu życzę, nasz trwa już 1,5 roku - nieustannie. Ale powoli widac koniec :D

:36_4_9:

Kurczę, muszę nauczyc te rozmaite emotki wstawiac i przestac odpisywac w wersji szybka odpowiedz. Bo te moje rzędy literek takie ubogie w rozmaite buźki....:smile_move:

http://www.suwaczek.pl/cache/692cb9f9cf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/4d9ac653c6.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/112f91dde1.png
http://www.suwaczek.pl/cache/b83ddcfb93.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/ffd9b6825e.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...