Skocz do zawartości
Forum

Sierpniówki 2016


Rekomendowane odpowiedzi

Olcha mnie też jak Ciebie wszystko swedziało a najbardziej w nocy też obawialam się cholestazy ciążowej więc zrobiłam sobie próby watrobowe na własny koszt ogółem 78 zł wyszło. ale próby wyszly dobrze nawet o tym pisałam tu na forum,więc skąd te swędzenie było? okazało się że w ciąży jestem uczulenia na jajka zrobiłam testy za namową mojej internista iwyszly dodatnie.Podobno wbrew powszechnej opinii że należy jeść dużo jajek w ciąży -wiele dostanę uczulenia, a po ciąży mija może i w twoim przypadku tak będzie.Teraz też czasem mam uczucia swędzenie nawet teraz.

Tak waga konkretna u mojego małego ale też kopie mocno aż czasem mnie zaboli,najbardziej obawialam się czy wody plodowe sa w normie bo ostatnio bardzo się martwilam gdyż wkładki higieniczne zawsze mam mokre, a i jak siadam gdziekolwiek to zostawiam mokre plamki. Nie wiem czy ja popuszczam

http://s3.suwaczek.com/201608012652.png

Odnośnik do komentarza

Olcha na pewno jej kazali się kontrolować do końca ciązy ale wiem,ze wyniki wychodząc miała książkowe i oprócz leków na RP na wątrobę i zaleceń co do diety było ok. A kiedy przyjechała to podobno było bardzo zle. Najważniejsze to szybko zareagować i znać wyniki. Lekarze będą wiedzieli co robić. Daj znać jak tam wyniki i bądź spokojna. Uważaj na siebie!

Odnośnik do komentarza

Olcha, to jeszcze ja się na szybko wtrace :-). Też bym poleciła tak jak poprzedniczki wykonanie dzisiaj badań - zwłaszcza sprecyzuje moze: Alat, Asat, bilirubina całkowita i AlP - czyli fosfataze alkaliczna.
Aczkolwiek świąd nie musi koniecznie swiadczyc o cholestazie. I potwierdzam zdanie Kukurydzy, ze da się to bezpiecznie prowadzić w ciąży, początkowo rzczywiscie kroplowki do wyplukania nadmiaru kwasów zolciowych i wyrównania prób watrobowych, odpowiednia dieta, oszczędzanie się i zdecydowanie częstszy monitoring badań biochemicznych z krwi i stanu Dzidziusia. Trzeba być dobrej myśli. Nie zawsze wszystko musi wyglądać tak dramatycznie, jak to się zdarza przeczytać w internecie, grunt to coś w odpowiednm czasie rozpoznać i zwalczać wroga :-). Trzymam kciuki, żeby to jednak nie była cholestaza. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

A jeśli chodzi o to co u mnie, to od wczoraj jestem planowo w szpitalu na podanie sterydow na rozwój płuc u dziecka. Moja pani doktor zasugerowała, ze skoro ten poprzedni mój poród jednak odbył się te 4 tygodnie przed terminem, szyjke mam 27 mm, więc bliżej tej dolnej granicy normy, no i zdarzają mi się takie częste co kilka minut stawiania macicy - to lepiej asekuracyjnie te sterydy wziasc, na pewno nie zaszkodza. W tej poprzedniej ciąży dawali mi nawet dwie serie takich zastrzykow.

Kukurydza, bardzo się cieszę, z każdego tygodnia Twojego trojpaku wiecej. I wierzę, ze pessar tu dużo pomoże i wytrzymacie jak najdłużej. W każdym razie nie mogę sobie wyobrazić jak wielki stres musialas przejść. Ale doskonale Cię rozumiem, odnośnie tego, ze teraz nie myślisz o kompletowaniu wyprawek. Kiedyś pisalas, ze jestem taka "mama last minute" ;-), a u mnie w poprzedniej ciazy, to że tak późno kompletowalam rzeczy dla dzidziusia wynikało właśnie głównie z tego, ze sie tak o nie bałam, to była moja pierwsza ciąża donoszona do takiego momentu i nigdy właśnie nie mogłam przewidzic co się stanie z moją szyjka w 2 tygodnie od wizyty, czy nawet w jeden dzień... mi nikt nie chciał zkladac pessaru, bo miałam nawracajace infekcje - przy grzybiczych jeszcze zakładają, ale przy bakteryjnych już nie bardzo, no i bardzo czeste stawiania macicy, co też jest przeciwskazaniem. I też tak jak pisałaś, doskonale sobie zdawałam sprawe z tego, że jak sie rodzą takie skrajne wcześniaki, to one ładnych parę tygodni pozostają w inkubatorze, a rozmiary ubranek dla nich to newet nie wiem czy mozna dostac, z resztą w inkubatorach zamknietych leżą w samych mini pieluszkach. Więc wtedy żadna wyprawka nie jest na gwałt potrzebna. No może laktator i parę drobiazgów dla nas...
Teraz zupełnie inaczej podchodzę do swojej ciazy, raz ze mimo wszystko jest trochę lepiej, a dwa ze wierze, ze jak raz prawie donosilam ciążę, to teraz też się uda :-).

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o syropy, tutaj jest lista różnych syropów na odporność dla dzieci http://czytajsklad.com/syropy-na-odpornosc-dla-dzieci/ jak same możecie zobaczyć tylko jeden z nich jest bez syfów :/ Ogólnie przejrzyjcie sobie tę stronkę. Mimo, że niby wiedziałam, że żyjemy w czasach gdzie wszędzie są śmieci, ale aż nerwy biorą człowieka jak na 10 jogurtów smakowych może 2 nie mają syropu glukozowo-fruktozowego :/

Anihilacja, myślę że lepsza wizyta w szpitalu planowana niż z zaskoczenia, choć żadna z nich nie przyjemna... Życzę szybkiego powrotu do domu :*

[url=http://www.suwaczki.com/]http://www.suwaczki.com/tickers/p19uflw1g37bzopx.png

Odnośnik do komentarza

Ale dziś zasmiece forum postami ;-). Jeszcze sobie przypomniałam, ze któraś z Was pytała o postępowanie przy zylakach. Niestety tak naprawdę jedyne skuteczne postępowanie, to ponczochy uciskowe, które są wręcz zalecane ciezarnym profilaktycznie, jeszcze jak żadnego zylaka nie widać - wtedy pierwszy stopień ucisku (20-30 mmHg), gdy zaś są już dosc duże zylaki w ciąży - to druga klasa ucisku (30-40 mmHg) - trzeba dobrze wymierzyć nogę i zamówić, albo przez Internet, albo w sklepach medycznych stacjonarnych. Ja sama mam takie pończochy i podkolanówki jeszcze z poprzedniej ciąży - kupowałam w celach profilaktycznych, ale mam świadomość, ze nie jest w nich łatwo wytrzymywac w upały, a moje obie ciąże - tzn. te ostatnie miesiące przypadaja na te miesiące najcieplejsze, czyli wtedy kiedy by się najbardziej przydały. Ogolnie to jest tak, ze nawet po usunięciu żylaków, uważa się, ze bez leczenia uciskowego u 50% osób nawracaja w krótkim okresie od zabiegu. Do tego ogólnie zaleca się nie nagrzewanie tych nóg, żeby ich nie opalać, i jak najmniej trzymać nogi zgiete w kolanach i stawach biodrowych, nie zakładać nogi na noge. Nie stać w jednym miejscu, a jeśli już trzeba to chociaż starać się ruszać stopami, jak tylko się da unosić nogi i podpierać je wtedy uniesione na całej powierzchni łydek, a nie punktowo. A jeśli chodzi o wszystkie środki farmakologiczne zawierające pochodne diosminy, hesperydyny, rutyny... nie chce tu żadnej antyreklamy robić. Ale nam na studiach chirurg naczyniowy powiedział, ze to może cokolwiek łagodzi, jak co najwyżej mamy jakieś drobne pajaczki na nogach, a nie żylaki... a niejednokrotnie nie są to tanie preparaty... No ale to jest moje zdanie, a jak już wiemy, co lekarz to inna opinia, więc nie chce się nikomu narzucac, więc mam nadzieję, ze tego tak nie odbieracie.
Pozdrawiam serdecznie, życzę spokojnego dnia.

Odnośnik do komentarza

Mamalina Ja tez nigdy składów nie czytam tym bardziej jak coś mam przepisane przez pediatre ... dość dawno temu zapisała nam dwa syropy jak mała miała kaszel był to solbaby tussi na kaszel i dodatkowo na odporność neosine. Od tego czasu sama kupuje je w razie potrzeby bez recepty choć ostatnio mała miała syrop dexa pico i zbytnio jej nie smakował. Ten solbaby ma chyba same naturalne składniki http://www.aptekagemini.pl/solbaby-tussi-syrop-100ml.html

Dziewczyny od ponad czterech lat, czyli od mojego porodu, nie małam skurczów łydek a teraz znów zaczynają mnie w nocy delikatnie łapać co polecacie? Czy lepiej się z lekarzem prowadzącym skonsultować?

http://www.suwaczki.com/tickers/mhsvmg7yia7b44tb.png

Odnośnik do komentarza

Anihilacja u mnie założono pessar pomimo inf bakteryjnej (w wymazie z szyjki), ale była leczona 2 doby antybiotykiem wcześniej. (Potem dostawałam jeszcze kilka dni). Ale lekarze stwierdzili, że w tym wypadku nie można czekać na wyleczenie. Mysle,ze w takim razie bardzo dobrze rozumiesz, co siedzi w mojej głowie, bo sama przeszlas dużo w poprzedniej ciąży.
Super, ze zdecydowałas się na sterydy! Dzidziuś będzie miał lepszy start! :)
A w czasie pobytu pewnie z nudów będziesz częściej tu zaglądać. :) idziesz na 2-3 doby czy wiecej?

My dziś po morfologii, jutro endo a wieczorem wizyta u prowadzącego. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Basia na skurcze łydek zacznij od dużych dawek magnezu i trzymania nog w górze :)

Anihilacja zgadzam się co do opinii nt preparatów na żylaki. Jeśli są duże obrzęki to mogą trochę pomoc złagodzić bol, ale żylaków nie leczą.

Milego dnia kobietki. My odpoczywamy dziś intensywnie po dzisiejszych "spacerach" i zbieramy siły na jutro.

Odnośnik do komentarza

Dzięki Natalia93 :-). Zdecydowanie lepsza wizyta planowana, niż z zaskoczenia, więc ani przez moment się nie wahalam jak mi moja lekarka zaproponowała, ani teraz nie narzekam, pomimo, ze w nocy spałam niecałe 2 godziny, bo tak noworodki dawały popalić :-) Tu jest połączony oddział położniczy z ginekologicznym.

Basia 83 - takie skurcze łydek nocą najczęściej albo wynikają z niedoboru magnezu, można spokojnie brać 6-8 tabletek/dobe np. Asmag Forte, lub np. MagneB6, czy coś w tym stylu. Naprawdę bardzo ciężko go przedawkowac, chyba tylko przy podaży dozylnej... dużo łatwiej o jego niedobory. Albo też takie skurcze, lub potrzeba ruszania nogami - coś w stylu zespołu niespokojnych nóg - powiązane są czesto z niewydolnością zylna kończyn dolnych, o której pisałam parę postów wyżej, co też jest powszechne w naszym stanie, przy rosnącym ucisku macicy.

Odnośnik do komentarza

Fiolka
Mi lekarz piwiedzial wczoraj, ze jak do 35 tygodnia sie nie obroci to bedzie cesarka. Ale ja sie pepowiny boje jak ognia....
Kukurydza
To normalne ze się obawiasz, ale my sierpniowki damy rade:) Masz dwóch silnych chlopakow:)
Mamalina
No to super ze malenstwo rośnie zdrowo. A powiedz w ktorym tygodniu chcesz sie ja oddzial polozyc??

Odnośnik do komentarza

Anula to prawda, wierzę we wszystkie sierpniowki wiec musze uwierzyć tez w sukces swojej ciąży :)

Anihilacja napisz mi prosze, po jakim czasie mogłaś przytulic swoją córeczkę i jak długo leżała? Była w inkubatorze? Bo pamiętam, że były u Was jakieś problemy z oddychaniem (albo przynajmniej tyle, ze mieliście monitor). Próbuje dobie przypomnieć w którym tc Twoja córka przyszła na świat. :)

Odnośnik do komentarza

Kukurydza, planowo miałam być dwa dni w szpitalu, nie widziałam się dziś z moją panią doktor, bo robi cięcie, a że od niej zależy decyzja, to nic się nie dowiedziałam na wizycie ;-). Ale ile trzeba będzie, to zostanę w razie zmiany decyzji. Czego my nie zrobimy dla naszych Maluszków :-)
Trzymam w takim razie kciuki za pomyślne wyniki badań i wizyt lekarskich.

Trochę się tylko zmartwilam jak mi położna miednice pomierzyla i stwierdziła, ze zwezona, sprzezna zewnętrzna ma tylko 17,5 cm (norma 20-21 cm) siłami natury pozwalają przeważnie tak granicznie od 18 cm, jeszcze zależy od wielkości dziecka. Ogólnie wszystkie wymiary mi wyszły na dolnej granicy, lub lekko poniżej... Więc pewnie przyjdzie mi bezpowrotnie odpuścić marzenia o porodzie sn i skończy się na kolejnym cc ;-). Oczywiście nie będę podejmować polemiki, bo nie będę ryzykować w żaden sposób zdrowiem Dzidziusia i co powiedzą, temu się poddam... Najważniejsze bezpieczeństwo dziecka, a nie jakieś moje przekonania...
Zastanawia mnie tylko fakt, ze w poprzedniej ciąży bodajże 2 razy byłam mierzona, tylko w toche późniejszej ciąży i nikt nic nie komentowal i też nie kojarzę tej liczby 17,5 cm... jak wyjdę ze szpitala, to przegrzebie mój notes z poprzedniej ciąży, w której sobie to zapisałam, już nie pamiętam dokładnie, ale chyba jakoś się mieściłam na granicy normy i z resztą każdy się szykował u mnie wtedy na poród siłami natury i tak też zaczynałam rodzić, tylko nie dane mi było dotrwać to wchodzenia główki do kanału rodnego, ale wtedy to nie mogło mieć związku z wymiarami miednicy... Więc już kompletnie nic z tego nie rozumiem, czy gdzies jednak były błędy pomiaru, czy też jeszcze relaksyna w kilka tygodni może cuda zdziałać i rozluźnić miednice ;-). Bo przecież zwezic nagle się nie mogła od poprzedniej ciąży :-).
A Wy dziewczyny, które rodzilyscie sn, macie jakieś doświadczenia z pomiarami miednicy, u Was wszystko tak książkowo było?

Odnośnik do komentarza

Część dziewczyny,

byłam dzisiaj u ginekologa. Badania wszystkie mam w porządku, morfologia, mocz, glukoza też super 103 po dwóch godzinach więc mam dużą tolerancję :)

Natomiast podczas słuchania serduszka miałam skurcz. I lekarz powiedział, że jak będę tak miała regularnie co 15 minut z zegarkiem w ręku to mam zgłosić się na odział. Mówiłam lekarzowi, że mam często wieczorami twardy brzuch i taki nabrzmiały.. Szyjka jest w porządku. Tylko mam mały problem. Ja jestem dosyć aktywna ( i może do z tego wynika, że za bardzo?) ciężko mi chyba odróżnić skurcz od ruchów. Ja wiem, że to głupie, ale to moja pierwsza ciążą no i każda z Nas ma jakieś niewiadome.

Proszę napiszcie mi co może pomóc, co powinnam zrobić a czego nie. Jak rozróżnić jedno od drugiego. Miałam jechać na kilka dni do rodziny ( a podróż około 4 godziny) i chyba nie pojadę…

http://www.suwaczki.com/tickers/l22nwn15n1la6goh.png

Odnośnik do komentarza

Anula11
To miejmy nadzieję że się dobrze wszystkie poustawiaja. Nie biorę na razie Cc pod uwagę ale jak będzie trzeba to wiadomo że wyjścia niema.

Olcha
Trochę mnie wystraszylas. U mnie to pewnie jakieś reakcje alergiczne bo sporadycznie, sie to zdarza ale dziewczyny dobrze radzą żeby lepiej sprawdzić niż potem miało by się okazać że coś jest nie tak..

Anulka 165
Powiem Ci ze ja ostatnio też jestem dosyć aktywna ale już myślę że to nie przelewki i niema co przesadzać. Jak coś porobie albo siedzę długo w jednej pozycji to mi brzuch twardnieje. Jutro jadę do rodziców w dłuższą podróż bo 2 h w jedną stronę ale to już ostatni raz sama, potem już siedzę grzecznie w domku ewentualnie z moim N ma 2 imprezy rodzinne. Lepiej nie przesadzać.

http://www.suwaczki.com/tickers/17u9anliidpwt895.png

Odnośnik do komentarza

Kukurydza, moja coreczka przyszła na świat w 36 tygodniu, więc w życiu się nie spodziewaliśmy z mężem u niej problemów z oddychaniem w już tak prawie donoszonej ciąży, zwłaszcza po dwóch seriach sterydoterapii - czyli łącznie 4 zastrzyki Celestone. Ale u niej najprawdopodobniej to w ogóle nie miało związku z wczesniactwem.... było kilka kwestii, które tak naprawdę nie zostały wyjaśnione - było podejrzenie zapalenia płuc - zresztą widziałam dwa zdjęcia rtg i to pierwsze było całe zacienione.... ja miałam zielone wody, na tydzień przed porodem trafiłam do szpitala z leukocytoza 22 tys. i dostawalam antybiotyk dozylnie, w związku z podejrzeniem infekcji wewnatrzmacicznej - w posiewah wyhodowano tylko agalactiae wtedy. Z krwi Malutkiej nic nie uroslo. Oczywiście ona też dostawala antybiotyki po porodzie dozylnie. Kolejna rzecz to zagrożenie zamartwica - z tego powodu miałam cc, a córka dostała tylko 7 pkt Apgar. Więc jak widzisz u mnie ten okres okoloporodowy był dość znacznie obciążony. Do tego po cc dużo częściej zdazaja się u dzieci adaptacyjne zaburzenia oddychania, bo wody plodowe nie są wycisniete z płuc, tak jak to ma miejsce przy porodzie sn. Więc mozliwe, ze różne rzeczy po trochę się na to poskładaly. Ostatecznie skończyło się na tym, ze w pierwszej dobie życia była podłączona do tzw. CPAP z tlenem, ale intubowana nie musiała być. Leżała 3 doby w inkubatorze otwartym z nagrzewaniem. W pierwszej dobie dostawala tylko plyny, dla takich maluszków z problemami oddechowymi, jedzenie bywa dużym wysiłkiem. W drugiej dobie dostawala sztuczne mleko najpierw sonda, potem z butelki (ja w tym czasie co 3 godziny walczyłam z laktatorem - i było po kilka kropel mleka, a jak w 3 dobie zanioslam pielegniarkom 20 ml mojego wymeczonego mleczka, to usłyszałam, ze to bez sensu, bo coreczka już zjada 40 ml na porcje i one się nie będą bawić w takie łączone karmienie... nie muszę chyba pisać jak mi się wtedy przykro zrobiło. A na studiach tyle nam tlukli do głowy ze nawet kilka ml się liczy...)
Po 3 dobach dostałam córeczkę na swoja salę, wcześniej musiałam do niej chodzić przez cały długi korytarz na piętro wyżej. Pierwszy raz pozwolili mi ją zobaczyć dopiero po równej dobie od cc, bo dopiero wtedy pozwalają wstać na nogi. To wyjście na piętro wyżej nie było dla mnie takie łatwe po tym cc, poszłam dosłownie prawie w pół zgieta i zastanawiałam się czy bardziej mnie boli brzuch, czy jednak plecy. W pierwszej dobie tylko troszkę poglaskalam moja coreczke i to i tak się nie podobało pielegniarkom, bo powiedziały, ze zaraz ja obudze i znowu się będzie drzec... zresztą długo tam nie byłam w stanie stać. Po tej pierwszej dobie od cc widziałam ja tylko dwa razy, ale już w następnej całe szczęście były inne pielęgniarki i mi ją pozwoliły przytulic i przystawic do piersi - niezapomniane uczucie, zwłaszcza że tak się przyssala jakby to od dobrego miesiąca robiła, pomimo, ze ja nie miałam jeszcze wtedy mleka... Nieprwadopodobne jak mnie wtedy cieszyło to, ze pozwolono mi samej zmienić jej pieluszke...
Bezpośrednio po cc, tylko w wielkim przelocie zobaczyłam córeczkę, nikt mi jej nie dał do piersi, co oczywiscie było zrozumiałe przy jej problemach z oddychaniem, więc momentalnie ja wywiezli z bloku operacyjnego i nie miałam pojęcia co się z nią dalej działo, dopóki nie skończyli mojego cc i dopóki mój mąż się nie dowiedział co z córeczką. Cięcie miałam koło 13, a neonatolog zszedł mi coś powiedzieć dopiero koło godziny 19...
Teraz będę rodzić w innym szpitalu, mam nadzieję że będzie lepiej...

Ale to Ci opisałam jak było w moim dość zawilym przypadku. Dodam jeszcze tylko na podsumowanie, ze teraz córeczka rozwija się w pełni normalnie. I motorycznie i psychicznie, pięknie mówi całymi rozbudowanymi zdaniami, wiadomo jeszcze troszkę niewyraźnie. Uwielbia jak jej się czyta ksiazki, nieraz po 2-3 godziny dziennie. Więc jak chyba każdy rodzic jesteśmy z niej dumni :-). Przez kilka miesięcy była rehabilitowana w związku z asymetria napięcia mięśniowego, poza tym zadanych problemów, a i o tym już dawno zapomnieliśmy.

A teraz napiszę z czym najczęściej się spotykalam, nie mam może niewiadomo jak długiego doświadczenia zawodowego, ale parę ładnych miesięcy łącznie za całe studia/praktyki/staże spędziłam na oddziale neonatologicznym w Prokocimiu i na Kopernika i w rodzinnym mieście mojego meza, w którym teraz mieszkam i pracuje.
Widziałam naprawdę sporo dzieci urodzonych koło 34 tygodnia, które nie miały najmniejszych problemów z oddychaniem i dostawaly przy porodzie 10 pkt. w skali Apgar, (ba takie punktacje widziałam u niejednego dzieciątka poniezej 30 tygodnia ciąży). Takie dzieci kolo 34 tygodnia trafiają na oddział intensywnej opieki neonatologicznej, ale przede wszystkim po to, żeby je mieć lepiej na oku, moc lepiej monitorować funkcje życiowe. I żeby je ogrzewać, więc leżą zazwyczaj w inkubatorach otwartych nagrzewanych, bo na sali u mamy nie miały by tak cieplutko. Czasami zdarzają się u nich problemy z odruchem ssania, bo uważa się, ze zwykle rozwija się on w pełni po tym 34 tygodniu, ale i z tym sobie po paru dniach radzą. Wszystko oczywiście zależy od bardzo bardzo wielu czynników, jaka była masa urodzeniowa, jaki procent tej wagi dzidziuś traci w pierwszych dniach, czy wystąpi zoltaczka, u wczesniaczkow czesto anemia ( moja cora też miała, więc pół roku dawalismy jej żelazo i kwas foliowy - ale to naprawdę nie są duże problemy), czy też tak jak w moim wypadku infekcje wewnatrzmaciczne itp. Zwykle takie dzieciaczki jak się nic nie dzieje trafiają po 2-3 dniach do mamy. W bardziej cywilizowanych szpitalach niż ten, w którym ja rodzilam, lub poprostu z bardziej postepowym personelem naprawdę dbają teraz o wczesne kangurowanie, o te kilka kropel mleka mamy.... dlatego mysle, ze mój przykład nie jest dobrym przykładem, chociaż już teraz czytałam, ze wraz ze zmianą personelu i w tamtym szpitalu dużo się zmieniło na plus.... oby.
Czesto też się spotykalam z tym, ze dzieciaczki że szpitala chcą wypuszczać jak osiągną 2 kg wagi i generalnie jak ładnie przybierają na wadze. Więc czas pobytu często jest uzależniony od wyjściowej masy ciała.
Ogólnie ze studiów wynieslismy taka wiedzę, czy generalna prawidlowosc, ze jak dzieciaczki ważą przy porodzie koło 1,5 kg to bardzo rzadko zdarzają się trwałe komplikacje, już kolo 1 kg naprawdę jest bardzo dobrze, owszem wymaga to więcej zaangażowania od rodziców, niz przy standardowej opiece nad neimowlaczkiem, ale czego się nie zrobi dla swoich dzieciaczkow by się mogły w 100% prawidłowo rozwijać. Na pewno każdy wczesniak 3 razy powinien się pojawić u okulisty - my z naszą też byliśmy, ale to również nie było uciążliwe. Dzisiejsza neonatologia bardzo poszła do przodu, nierzadko ratuje się 500-600 g maleństwa i jest mnóstwo przykladow zakończonych pełnym sukcesem.

Więc Kukurydza walczcie dzielnie o każdy gram, każdy dzień. Wierzę, ze bedzie dobrze i z pessarem dotrwacie do 35 tygodnia, bo i przy ciazach jednokosmowkowych jest to w zupełności mozliwe. Zwłaszcza, że póki co Chłopaki rowno rosną i oby się ta tendencja utrzymała. Tego Wam życze z całego serca :-*

Mam nadzieję, ze nie przerazilam Was za bardzo, mogłam pisać prywatnie do Kukurydzy, ale w końcu wyszłam z założenia, ze moze komuś też się przydadzą niektóre informacje.
Daleka jestem od opowiadania "sympatycznych historyjek innych ciaz" z rodu ciocia dobra rada z niesamowitym wyczuciem taktu.... Więc mam nadzieję, ze tego tak nie odbieracie. Ja niestety w związku ze swoim zawodem trochę się nasluchalam i naogladalam i bez pomocy dobrych rad znajomych/rodziny, więc świadomość pewnych rzeczy nie ulatwiala mi bezstresowego przechodzenia ciąży, no ale cóż sami chcieliśmy, nikt nas nie zmuszał do takiego wyboru drogi życiowej ;-)
Ta moja wielowatkowosc i gadulstwo kiedys mnie zgubia, chyba z potorej godziny pisze tego posta z telefonu....

Odnośnik do komentarza

U mnie ze skurczami to jest tak, ze raczej nie mam problemów z ich odroznaniem, ale w pozycji leżącej. W siedzącej trochę gorzej, już nie mówiąc o stojącej - bo gdy stoimy to cały czas mamy napięte mięśnie, które utrzymują w końcu nasza postawę pionową, więc jak dotkne brzucha, to on zawsze jest twardzszy, niż gdy leżę, co w cale nie musi świadczyć o obkurczonej macicy... tak jak już pisałam na lezaco raczej nie mam wątpliwości, czuje takie dość nieprzyjemne uczucie spiecia, czasami mi się wydaje jakby mi się tak gorzej oddychalo, nie wiem czemu tak, sporadycznie bardzo lekki ból, a wszelkie wątpliwości rozwiewa dotknięcie brzucha, mam go wtedy twardszego i na wysokości pępka i po lewej i po prawej stronie - dziecko mysle, że nie miałoby jak się tak wypiac na pełnej powierzchni ( też widzę różnice w wyglądzie brzucha, jest taki jakiś bardziej pionowo do przodu wypchany), z resztą w moim przypadku skurcz trwa jednak może np. z jakieś 20 sekund, a ruchy dziecka są u mnie szybsze, widzę jak ten brzuch podskakuje, albo widzę jak się przesuwa takie wybrzuszenie, dopiero pod koniec ciąży bardziej czulam jak dziecko gdzieś wypchnelo na dłuższą chwilę kolano, łokieć, czy pewnie wyprostwalo noge, ale wtedy ta twardsza część dziecka wypychala się tylko na określonej powierzchni, a nie że wszędzie czulam twarde. Na siedzaco to tylko mi się "wydaje", ze czuje takie spiecie, a na stojąco to uważam, ze przesadzilam, jak mam wrażenie, ze mi się źle prostuje, takie uczucie ciągnięcia brzucha w dół, ale wcale nie jestem przekona, czy to efekt skurczu, czy po prostu jakiegoś jednak naciagniecia więzadeł macicy, które "mówią, ze maja dość i pora leżeć" ;-). Bo często jak się wtedy poloze, to żadne skurcze nie nawracaja. Więc na stojąco do skurczu bardziej jestem przekonana jeśli mi się zdarzy taki lekko bolesny trwający właśnie te kilkanaście-kilkadziesiąt sekund.

Ale naprawdę myślę, ze każda z nas to wszystko będzie czuła inaczej, i będą też takie kobiety, które nic nie wyczuja, bo jak wytłumaczyć to, ze niektóre się z bólu zwijaja przez kilkanaście godzin zanim się szyjka rozewze przy porodzie, a inne nie wiedza, ze trafiają na blok porodowy z pełnym rozwarciem i dopiero poczują bóle przy skurczach partych, no bo już trudno byłoby pewnie nie czuć bólu rozciągania krocza...
Więc ciekawa jestesm jak Wy czujecie skurcze.

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny nic sie nie odzywalam bo wekend spedzilam u lekarzy naszczescie nie ze soba i maluszkiem tylko z moim M
Ma przepukliny w kregoslupie i mu strzelilo w sobote wiec pojechalismy na Sor wieczorem a tam 3godz czekania i w koncu po odsylaniu od jednego do drugiego lekarza wkurzyl sie i pojechalismy do domu.
Teraz lezy dostaje zastrzyki i sie prakrycznie nie rusza wiec nie musze wam chyba juz nic wiecej mowic:-):-):-)same wiecie jak jest z chorym facetem:-):-):-)
W dodatku robilam badania moczu i wyszly mi leukocyty i bakterie dzis polecialam powtorzyc i zobaczymy co dalej oby mi sie nic teraz nie przyplatalo zadne zapalenie narazie nie panikuje

http://www.suwaczki.com/tickers/relgi09klw2g90lr.png]

Odnośnik do komentarza

Anihilacja dziękuję za post :) Właśnie jakoś mi się to kupy nie trzymało, bo wydawało mi się, że urodziłas właśnie w 36tc i jak dziś pisałaś, że dostawałas sterydy to zastanawiałam się jak to możliwe, że Twoja córeczka wciąż miała problemy z oddychaniem , szczególnie, że 36 to już naprawdę ładny czas :) Ale już wszystko rozumiem.
Mam świadomość, że każdy przypadek jest inny i wiem też, że nie dostane maluchów od razu, dlatego też Cię o to pytałam bo każda taka historia daje mi poczucie, że jednak da się to czekanie "przeżyć", nie oczekuje natomiast, że ktoś poda mi konkretny czas, bo zdaje sobie sprawę, że to zależy od miliona czynników.
I przykro mi, że zostałas tak potraktowana bo wyobrażam sobie, jak w tamtym momencie musiało być Ci trudno. Natomiast dobrze, że cała historia się skończyła pozytywnie!
Dziękuję za obszerna opowieśc, mam nadzieję, że Twój telefon nam to wybaczy :)

Odnośnik do komentarza

U mnie skurcze tez są zlokalizowane raczej pod pepkiem. Mam takie wrażenie, jakby ktoś napompowal mi balon a w dotyku twardy. Nie jest to w ogóle bolesne. Ustępuje po kilku -kilkunastu sekundach. Czasami, kiedy odczuwam ból w podbrzuszu od razu sprawdzam jego twardość, ale zawsze jest miękki, zazwyczaj chwile potem mam potrzebe iść do kibelka wiec te bóle są jelitowe :)
Zdarzają mi się tez skurcze, o jakich pisała Anihilacja, że na stojaco jakby naciąga mi się skóra. Do tego stopnia, że nie jestem w stanie prosto stać. W szpitalu zgłaszam tez te skurcze i powiedzieli, że to normalne.
Mam też czasem skurcze, których w ogóle nie czuje, to znaczy nie mam tego nieprzyjemnego uczucia ale gdzieś tam dotykając wyczuwam twardość (na lezaco).
Czasem zdarzaly się regularnie (od czasu szpitala nie i tego sobie zycze), wtedy starałam się zapisywać ich częstość, nigdy nie było częściej niż co 20min-30min, ale np przez pół dnia. Zazwyczaj nospa i lezenie pomagaja.

Ostatnio, natomiast było to po jedzeniu wiec nie wiem na ile obiektywnie :D odczułaś skurcz idący od samej góry brzucha do dolu i cały(!) brzuch był twardy jak kamień. Po kilkunastu sekundach przeszło i się nie powtórzyło.
Natomiast lekarze mówili mi,żeby sprawdzając twardość brzucha dotykać cały brzuch i miejsca gdzie są wody płodowe a nie dziecko, bo tam, gdzie jest dzidziuś zawsze będzie brzuch twardy wiec nasze odczucia nie są obiektywne.

Mam też takie uczucie, kiedy brzuch napina się i twardnieje z jednej strony, jakby ktos próbował tamtędy wypchnac kamień. To podobno właśnie jest dziecko, które też naciskajac na macice powoduje jej "lokalne" spięcie stąd ta twardość (macica + jeszcze dziecko, ktore napiera na jej sciany).

Mam nadzieje, że mój szeroki przegląd skurczy tez komuś coś "pomogl".:)

Wszystkie te skurcze zgłaszałam i opisywałam kilkunastu lekarzom i wszyscy uznali je za NORMALNE NA TYM ETAPIE CIĄŻY.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...