Skocz do zawartości
Forum

Anihilacja

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anihilacja

  1. Witajcie, nie jakoś regularnie, ale też co jakiś czas przeczytam co u naszych siepniowek z 2016 :-), a że nie piszemy już dużo, to nadrobić nie problem. Dobrze Anula11 pamiętała, że ja też w ciąży byłam, ale kiedy to już było... ;-) W domu 7 miesieczny Gabriel - jak ten czas szybko leci. 30 czerwca już skończy roczek, a 15 lipca jego brat 3 latka (bo ja 2 końcu nie zostałam sierpniowa rodząc miesiąc przed terminem), no i córka we wrześniu skończy 6 lat, a ja będę 13 lat po swojej osiemnastce... Ja już jestem niestety po 3 cc, zaniosłam je bardzo dobrze, w zasadzie chyba każde kolejne lepiej, a myślałam że będzie odwrotnie. Ja też się obawiałam zrostów, ale ich praktycznie w ogóle nie miałam, za to problemem było ciche rozchodzenie się blizny po poprzednim cc. Także niestety tak to z tymi cesarkach bywa, a u każdej z nas trochę to inaczej wygląda, inne predyspozycje i tendencje do czegoś. We wrześniu planuje wracać do pracy, zobaczymy jak to będzie, na razie wolę o tym nie myśleć. Bo mam wrażenie, że cały czas mi brakuje na coś czasu przy trójce dzieciakow, w dość niedużych odstępach wiekowych, a co dopiero po powrocie do pracy. Ciężko znaleźć czas na pisanie na forum :-), mąż ma około 10 dyżurów 24 godzinnych w miesiącu, żadnych babć do pomocy, niania przychodzi tylko na chwilkę, gdy muszę pojechać po córkę do przedszkola, czy jakieś zakupy ogarnąć, ogólnie ona chce rezygnować, więc cały czas jesteśmy na etapie poszukiwania niani, mam nadzieję, że do września się uda. Nasz 2,5 latek dalej ma problemy z korzystaniem z nocnika/toalety, a wypadałoby jakoś ogarnąć temat przed wrześniem, bo wtedy zaczyna przedszkole. Za to od roku już jest tak rozgadany, mówi tak jak 5 letnia siostra, z resztą naśladuje ja we wszystkim. Wiadomo, że kłótnie się codziennie zdarzają, ale coraz ładniej się ze sobą bawią. - w chowanego, lekarza, warsztaty samochodowe, układają razem klocki, "gotują", jeżdżą na jezdzokach, grają w proste gry, ogólnie niezliczone ilości pomysłów... Względem najmłodszego brata tez super - nigdy mu świadomie na złość nie robił, potrafi go chwilkę zabawić, poprzynosi mu jakieś zabawki. Zawsze pierwszy biegnie do jego pokoju, gdy ten się obudzi. W dzień juz nie ma żadnych drzemek, w nocy śpi od około 19 do 7, ale co druga noc, albo częściej jest pobudka, także gdy mąż na dyżurze, to kursuje między pokojami, najgorzej gdy chłopaki się jednocześnie obudzą. Ale i ich siostrze tez się to zdarza, zwłaszcza jak jest przeziębiona, o co nietrudno w sezonie :-). Z jedzeniem dalej średnio, mamy taką drobinke, co wazy 10,8 kg... zaraz go brat przegoni, który teraz na 7 miesięcy wazy 8120 g, czyli więcej niż on na roczek ( bo było 7800)... Przediagnozowany na 10 stronę, chyba po prostu tak ma ;-), jak to jest, że jedna matka, jeden ojciec, a dzieci tak różne ;-). Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Gratulacje dla Myszki83 - widzę, że u nas to samo imię, tylko żeńska/męska wersja :-)
  2. Marta_joanna, ciaze znosilam bardzo dobrze. Najlepiej ze wszystkich moich ciaz, najmniej mi sie stawiala macica, szyjka sie nie skracala, chodzilam do pracy i zajmowalam sie dziecmi do 3 dni przed poporodem. Ogolnie ja nigdy nie mialam jakis dolegliwosci typowo ciazowych - w sensie zadnych zaparc, zgagi, obrzekow itp. Tylko brzuch z lekka przeszkadzal w schylaniu sie tysiac razy dziennie po porozrzucane po podlodze zabawki. Maz mial po 10 dyzurow w miesiacu, wiec czesto zajmowalam sie dzieciakami sama 24 godziny na dobe, podnoszac tego mojego 2 - latka, teraz na plus bylo to, ze wazy ledwo 9850 g...(dzisiaj wlasnie obchodzimy 2 urodziny :-)). Z tymi kolejnymi ciazami po cc, to nigdy nic nie wiadomo, chyba nie ma reguły. Czasami rozejscie blizny moze byc juz nawet po 1 cc, pomimo, ze ktos odczeka ladnych pare lat, a nie ktorym kobietom uda sie urodzic naturalnie w 2 lata po poprzednim cc... Jedne kobiety maja tendencje do powstawania zrostow, u innych prawie ich nie ma, chyba to wszystko kwestia jakis indywidualnych predyspozycji. Mam nadzieje, ze u Ciebie bedzie wszystko ok, tego zycze :-).
  3. Witam po kilku miesiecznej przerwie. To i my sie pochwalimy, ze 30 czerwca przyszedl na swiat nasz trzeci maluch - Gabriel :-). Pierwszy raz niemalze donosilam ciaze, bylo rowno 36 tygodni + 6 dni i pierwszy raz przekroczylam wage maluszka 3 kg, Gabrys wazyl 3170 g :-). Cale szczescie bezproblemowo przeszlismy 3 cc, chociaz juz podobno bylo tak zwane ciche rozejscie blizny (przez sciane macice w miejscu gdzie blizna przeswitywaly wlosy maluszka, bobtak byla rozciagnieta...), ciaze mialam rozwiazywana wczesniej, bo juz mialam bardzo duzo skurczy macicy, no i wlasnie, ze niby juz duze dziecko i bylo ryzyko rozejscia sie tej blizny po poprzednich cc. W kazdym razie ciaze ogolnie znosilam bardzo dobrze, jeszcze na 3 dni przed porodem bylam w pracy i pewnie bym pracowala do konca, gdyby juz nie defintywny zakaz i nastraszenie mnie przez moja ginekolog.... Nasze dzieciaki bardzo ladnie zareagowaly na braciszka, pewnie z czasem sie to troche zmieni... W kazdym razie nasza prawie 5 - latka, caly czas chce pomagac, a 2 -latek nic nie robi tylko daje buziaki :-) zastanawiamy sie kto mu tak naopowiadal, ze braciszka trzeba ciagle calowac. Na razie maz jest jeszcze tydzien w domu, a potem chyba bede sciagac nianie, ktora mielismy do naszego sredniego dziecka. Mam wrazenie, ze caly dzien przygotowuje jedzenie, sprzatam po posilkach i karmie najmlodszego i niewiele zostaje czasu na ogarnianie reszty rzeczywistosci. Ale juz sobie nie wyobrazam zycia bez tych moich dzieciakow ;-). Gratulacje dla wszystkich mam, ktore urodzily kolejne dzieciaczki i dla tych ktore spodziewaja sie nastepnych maluszkow :-). Pozdrowienia dla wszystkich Sierpniowek i ich Pociech.
  4. Witam po dlugiej przerwie. Staram sie chociaz raz w tygodniu nadrobic zaleglosci z forum ;-), widze ze nie jestem jedyna, ktora tlumaczy sie brakiem czasu :-). Co u nas slychac, byloby wszystko niemalze idealnie, gdyby nie infekcje, ktore nam zyc nie daja od wrzesnia, wiec jak policzylam, ze to trwa juz pol, to az mi sie gorzej zrobilo. Do zlobka Ignas chodzil niecale 2 miesiace, po czym sie poddalismy i teraz mamy nianie, ale niewiele to zmienia, bo ma siostre w przedszkolu, ktora ciagle cos przynosi, ja w ciazy niestety tez choruje na rowno z nimi. Wiec tak sobie mysle o ile to nasze pierwsze dziecko mialo latwiej, jak do 3 roku zycia bylo z niania i drobne przeziebienia miala moze 2 razy do roku, bo nie miala sie od kogo zarazac. No coz, nie zmienimy tego, mozna sobie tylko od czasu do czasu ponarzekac ;-). Bo jak nasz synek juz ladnie przesypial noce od 19 do 5:30- 6:30, bez zadnej pobudki, tak teraz jak jest znowu chory, to wiecej nie spi niz spi. A do tego odwieczny problem z jedzeniem. Mam wrazenie, ze mogloby dla niego nie istniec jak jest chory, stad dalej nie dobilismy do 9 kg, 2 dni temu wazony 8930 g.... Wzrost 80 cm, wiec dopiero my mamy chudzielca, ile ja bym dala, zeby wazyl chociaz te 10 kg... Poza tym co sie wyzalilam, to wszystko u nas dobrze. Mlody, nie jest taka niemowa jak siostra, ktora na niecale 2 latka, mowila tylko moze kilkanascie slow plus jakies pierwsze sylaby. Ten uzywa mnostwa slow, czesc bardzo wyraznie, czesc po swojemu, wiec nie sposob je tu wymienic, plus laczy je sobie w takie proste zdania. Np. ogladajac ksiazeczke mowi -"nie ma abudu" (abud to wedlug niego autobus), potem przewroci na inna strone i mowi - "ooo jee abud", lub np. cos sobie nazywa wieloczlonowo - "kjem do pupy" :-). Nadal wpatrzony w siostre, nasladuje ja w czym moze i tak slodko ja wola, gdy na przyklad jest pora kapieli, albo obiad na stole "Daja choć!" (ma na imie Daria). Ruchowo tez calkiem sprawny, wychodzi i schodzi sam po schodach trzymajac sie barierki, oczywiscie z nasza asysta obok, ale nie chce, zeby go trzymac, tylko slyszymy "sam"... Gorzej z nocnikiem, chyba nam nie pojdzie tak latwo jak z siostra, ktora na 22 miesiace przestala uzywac pieluch rowniez w nocy... A ten siada na nocnik i po 5 sekundach wstaje , i tak w kolko po kilkanascie razy, a potem wstanie i zrobi siku obok.... Ja nadal pracuje, maz tez plus do tego dyzuruje, wiec czesto jestem sama z dzieciakami, a trzeba ogarnac jakos podstawowe zakupy, dom, zrobic obiad i tak mija dzien za dniem. Nawet nie wiem, jak mi zlecialo to 20 tygodni ciazy, dobrze ze na razie wszystko ok, a brzuch jeszcze ekstremalnie nie przeszkadza. No i nasz chudzielec niespelna 9 kg nie stanowi az takiego obciazenia przy dzwiganiu... Corka 4 letnia radzi juz sobie z wieloma rzeczami w pelni sama, wiec jakos dajemy rade, pomimo, ze mieszkamy sami i za bardzo nie mamy pomocy moich rodzicow lub tesciow. ( Moi rodzice mieszkaja 150 km od nas i pracuja oboje, tesciowie 10 km od nas, ale tez pracuja). A i nie wspominalam, ze spodziewamy sie drugiego synka, w tamtym tygodniu bylismy na polowkowym usg, wiec informacja juz raczej pewna ;-). Duzo zdrowia dla wszysykich Mam i Dzieciaczkow :-)
  5. Witam ponownie po przerwie. Rzeczywiście az milo, ze forum tak ożylo :-). Co u nas, no coz po 2 miesięcznej probie ze zlobkiem ja sie poddaje... Nasz Maluch jest permanentnie chory. Teraz juz ponad 3 tygodnie, najpierw biegunka prawie 2 tygodnie, teraz jakas infekcja drog oddechowych z goraczka 39 stopni zlapana od siostry przedszkolnej. Juz nie wiem co to znaczy przespac 2 godziny ciagiem w nocy... Mam swiadomosc, ze chorowac nadal bedzie, bo lapie wszystko od siostry, no ale moze chociaz odrobine rzadziej. Wiec wracamy do naszej poprzedniej niani, ktora sie zajmowala corka. U nas jest jeszcze ten problem, ze nasz synek jest taki strasznie drobniutki i chudziutki, a przy tych infekcjach nic nie chce jesc, wiec jest jeszcze gorzej. Aktualnie wazy po biegunkach 8250 g :-(, a a dzis konczy juz 16 miesiecy, wiec nawet nie ma jak sie prawidlowo rozwijac/rosnac...Wiec coz, zaczynamy adaptacje z niania. A w zlobku juz calkiem fajnie bylo, pomimo tych przerw na chorowanie nie plakal gdy go zostawialam, odbieralam go tez usmiechnietego i z tego co relacjonowaly opiekunki nie bylo problemow. Poza ta waga, to powiedzialabym, ze nie ma z nim wiekszych problemow, trafil sie nam tym razem spokojniejszy egzemaplarz niz jego siostra :-). Potrafi sie troche sam pobawic, sporo slow zna, nasladuje wyraznie niemal wszystkie takie popularne zwierzatka, mowi np. "piciu ce" - czyli piciu chce, lala, auto, lapa - czyli lampa i wiele innych. Co dla nas jest nowoscia, bo corka uzywala pojedynczych slow na 2 latka, plus wszystkie pierwsze sylaby roznych slow, a on za to powtarza wszystko co jest w stanie :-). Ma 12 zabkow, chodzi, a w zasadzie biega za siostra juz od 4 miesiecy, wiec mam wrazenie, ze prawie od zawsze :-), wspinaczki tez uskutecznia, ale staramy sie chociaz troche zabezpieczac teren. Dalej karmimy sie piersia minimum 3 razy dziennie i kilka/kilkanascie razy w nocy... Nie wiem, czym by on zyl, gdyby nie to mleko. Karmienie tego niejadka naprawde nie jest latwe, zazdroszcze wiec wszystkim, ktorzy nie maja z tym problemu ;-). Wiem jak moze byc normalnie po starszej corce, ktora do dzis zjada pieknie wiekszosc rzeczy, a do slodyczy jej w ogole nie ciagnie, raz na tydzien zje moze kilka zelkow... Co jeszcze u nas z nowosci, spodziewamy sie 3 Dzieciatka :-), termin gdzies w okolicy lipca, ale znajac te moje ciaze, konczace sie rowno na 36 tygodni, to moge byc jednak czerwcowka :-). Na razie jeszcze chcialabym troche popracowac, zeby pociagnac specjalizacje odrobine do przodu i nie stracic prawa wykonywania zawodu, bo musze miec przepracowane 6 miesiecy ciagiem po min. 40 godz./ miesiac w ciagu 5 lat, niby nie trace prawa do 2020 roku, ale wolalabym sobie wydluzyc ten czas na kolejne pelne 5 lat, bo nie wiadomo, czy potem nie pojde na wychowawczy, czy cos w tym stylu. Najlepiej jakby mi sie wiec udalo popracowac gdzies do polowy lutego. Stad potrzebna niania, a potem nawet jak juz bede w domu, to niewiadomo, czy cos jednak nie trzeba bedzie lezec, wiec tez by sie jakas opieka nad dzieckiem przydala. Moi rodzice mieszkaja 150 km ode mnie, a na tesciow niestety nie mam co liczyc. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zycze duzo zdrowia i grzecznych Maluszkow :-)
  6. Edzia85, dobrze laczysz mnie z Krakowem, bo mieszkalam w nim przez 6 lat, kiedy studiowalam. Ale 4 lata temu przeprowadzilismy sie bardziej na poludnie, w rodzinne strony mojego meza i aktualnie od listopada, kiedy wykonczylismy dom, mieszkamy jakies 100 km od Krakowa, na szczycie jednej z gorek Beskidu Wyspowego :-). Swoja droga cale szczescie, ze przeprowadzalismy sie jak Ignas mial 4 miesiace, bo nie wiem jakbym to ogarnela teraz przy zywiolowosci i ruchliwosci moich dzieciakow ;-)...
  7. Edzia85, dobrze łączysz mnie z Krakowem, bo mieszkalam w nim przez 6 lat kiedy studiowalam, ale 4 lata temu przeprowadzilismy sie w rodzinne strony mojego meza. Aktualnie od listopada, kiedy wykonczylismy dom, mieszkamy sto km od Krakowa na szczycie jednej z gorek beskidu wyspowego :-). Swoja droga cale szczescie, ze sie przeprowadzalismy jak Ignas mial 4 miesiace, bo teraz nie mam pojecia jakbym to ogarnela, przy ruchliwosci i zywiolowosci moich dzieciakow ;-).
  8. Witam po dluuugiej nieobecnosci, bo chyba ostatni raz pisalam przed listopadem, czyli przed przeprowadzka do nowego domu, ale staram sie podczytywac Was co jakis czas, a ze teraz nie ma tu takiego "ruchu" jak w czasie naszych ciaz ;-), to w miare mi sie to udaje, z odpisywaniem gorzej... A ze Anula mnie juz ktorys raz wywoluje, to az mi glupio... Dziekuje za pamiec Anula :* Co u nas, tak w wielkim skrocie... 15 lipca Ignaś skonczyl roczek, dzien pozniej postawil swoje pierwsze kroczki, a po kolejnych 2 tygodniach zaczal juz wiecej chodzic niz raczkowac. Mamy 7 zabkow, na roczek wazyl 7890g... Tak wiec chyba rekordzista pod wzgledem niskosci wagi na tym forum... No coz, taki mi się niejadek trafil... Chociaż wage urodzeniowa potroil (2620 wyjsciowo). Wczesniej jakies podstawowe badania mial zrobione i wszystko wychodzilo ok. ( corka wazyla na roczek prawie 2 kg wiecej niz on, no ale jak widac dzieci sa rozne...) Dalej karmimy sie piersia plus probujemy wpychac co sie da, a tego jest bardzo niewiele. Troche sie jeszcze rehabilitujemy z powodu asymetrii napiecia miesniowego, co sie u niego objawia m.in. tym, ze raczkuje jedna noga na kolanku, czyli normalnie, a druga na stopie... Potrafi normalnie, ale tak mu chyba tez zawsze bylo szybciej, a ze nieustannie trzeba gonic niespelna 4 letnia siostre, to wyzwanie jest. Jak chodzi na 2 nogach, to tej asymetrii tak nie widac, ale jak wstaje, to np. zwykle z jednej i tej samej nogi. Buzia mu sie nie zamyka od gadania, pieknie wyraznie mowi: auto, mama, tata, co to, niam, nie, cyc i pare innych, fajnie nasladuje po nas, jak np. mowimy "ciii", generalnie wiele rzeczy nasladuje. Kolo 10 miesiaca nauczyl sie pic wode z bidonu z rurka, cale szczescie, bo z corka na to nie wpadlam tak wczesnie, a u obu byly cyrki z piciem z butelki, czy kubkow niekapkow. Jakos w drugim tygodniu wrzesnia wracam do pracy, mlody zaczyna wtedy zlobek, zobaczymy co to bedzie, chyba tak traktujemy to na probe, bo jak więcej bedzie chorowal niz chodzil do żłobka, to ja i tak wyladuje na opiece... Wtedy pewnie pomyslimy o jakiejs niani, tak jak mielismy przy corce przez 2 lata, aczkolwiek wiadomo, ze to konkretny wydatek, wiec przy kredycie na dom, chcielismy najpierw chyba sprobowac z tym zlobkiem. Ja bym mogla z nim posiedziec dluzej, tylko u nas te cale specjalizacje lekarskie, egzaminy, wszystko trzeba potem przedluzac w ministerstwie, a juz konkretnie przedluzylam przez 2 macierzyńskie, ciążę, a chcuelibysmy miec jeszcze, jakby sie szczesliwie udalo 3 malucha, wiec wiadmo jak to jest... Za 2 dni prawdopodobnie pojedziemy nad polskie morze, co dla nas wiaze sie z przeprawa przez cala Polske, bo my to z samego poludnia, gdzie widok gor nie jest nam obcy :-). Pisze prawdopodobnie, bo liczymy na to, ze jutro zdejma naszej corce gips po zlamaniu kosci promieniowej prawej reki... Wspominalam juz kiedys, ze jest zywiolowa... W kazdym razie przedluzyla sobie wakacje o 3 tygodnie, bo az do sierpbia miala chodzic do przedszkola, wiec teraz bylo z nia urwanie glowy, zwlaszcza zeby ja pilnowac, by uwazala na ta reke, plus z dziecka niemalze w pelnie samodzielnego, stala sie niesamodzielna, bo to w koncu prawa reka, wiec nawet wrocilismy do karmienia jej zupa, bo nie było co zrobic. W relacji siostra - brat, niestety roznie bywa... To znaczy potrafia sie razem chwile pobawić, przytulac, ale w większości powiedzialabym, ze sa ciagle awantury, piski, krzyki. Jak nie jedno, to drugie. Ignacy ciagle siostre gdzies zlapie, uszczypie, nadepnie, pociagnie za wlosy, bo spodoba mu sie gumka, ktora sa upiete itp. No a siostra nie pozostaje dluzna... Albo do niego doskoczy z pazurami, bo jej cos wezmie... Wieczna wojna, a ja przez caly dzien biegam i rozdzielam jedno od drugiego...Odkad zaczal raczkowac, to powiedzialabym, ze lekko nie ma. A tez jest tak, ze dla starszej, mam tyle czasu, co on spi... Bo tak to nie moge sie z nia bawic rzeczami i w sposob adekwatny do jej wieku, raz, ze kwestia drobnych elementow, a dwa, ze Ignacy co zrozumiale doprowadza wszystko do destrukcji, poczawszy od budowli z klockow, a konczac na domino... Co oczywiście nie obywa sie bez wscieklosci u corki... Poza tym to staramy sie w miare mozliwosci aktywnie spedzac czas i nawet z reka w gipsie chodzimy po gorach i dzieciaki zbieraja pieczatki do ksiazeczek pttk. Ignacy w nosidle ergononicznym, drugie wieksze mamy dla corki, ktora niekiedy opada z sil, wiec tez jest w uzyciu. Duzo zdrowia dla wszystkich Dzieciaczkow, ich Mam i pozostalych czlonkow rodzin. Gratulacje dla Maluchow za osiaganie kolejnych krokow milowych. No i jak najlepszego dogadywania sie z tatusiami dzieci, by sie angazowali w ich wychowanie, bo w pojedynke to nielatwa sprawa. Przepraszam za bledy, ale pisze szybko z telefonu, na kilka raxy w czasie karmienia zapisujac sobie w notatniku ;-). Z laptopa nie mam czasu korzystac :-). Pozdrawiam serdecznie.
  9. Motylek86, nasz Ignaś prawie cały czas ma stan zapalny w tym jednym oczku, wcześniej to dotyczyło też drugiego, ale ten kanalik w drugim oczku się odetkał. 2 razy miał serię antybiotyków miejscowych Tobrex, a potem Vigamox, ale po nich była poprawa tylko na kilka dni. Jedyne co robimy, to często przemywamy solą fizjologiczną, bo się tam zbiera ropna wydzielina i jak znajdziemy chwilę czasu to masujemy okolice ujścia kanalika. Chyba nic więcej z tym nie można zrobić, więc cierpliwie czekamy na zabieg. Nasz Ignaś też się jeszcze nie przewraca na brzuch, ani odwrotnie, jedynie na boczki (ma 4 miesiące i tydziń, aczkolwiek korygują mu o 1 miesiąc wiek w związku z wcześniactwem), ale w ogóle się tym nie przejmujemy. Córka zaczęła się płynnie obracać na brzuszek jak miała równo skończone 5 miesięcy. Coś tam wcześniej kombinowała w tym zakresie, ale do perfekcji doszła z dnia na dzień, więc zmiana pieluszki stała się wtedy już dość kłopotliwa, bo obroty tak się spodobały, że wykonywała je nagminnie ;-). A co do tego rzekomego podciągania się dzieci do siadu, to jest to raczej na tym etapie ich rozwoju coś w stylu nieuświadamianego odruchu, zwłaszcza jak dzieci ułożymy tak lekko skośnie, z lekko przygiętymi nózkami i jest to zupełnie normalne na tym etapie i wcale nie świadczy o tym, że dziecko już chciałoby, czy że próbuje siadać. I zgadzam się z opinią ortopedy, że nie powinno się przyspieszać pewnych etapów rozwoju takich np. jak sadzanie, zanim dziecko samo zacznie siadać, bo to tylko uszkadza kręgosłup takiego dziecka, a jego mięśnie, układ nerwowy nie są jeszcze gotowe do utrzymywania dziecka w takiej pozycji. Podobnie nie powinno się dzieci prowadzić za rączki lub wsadzać w chodziki dopóki same nie zaczną chodzić. Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy, a Maluszkom dobrego snu ;-)
  10. Witam, jak zwykle po dlugiej przerwie. Ja, pewnie podobnie jak spora część z was staram sie regularnie czytac, ale z pisaniem bywa jak widac ;-). Nasz Ignas ma juz 4 miesiace i tydzien. Ogolnie moge napisac, ze to zlote dziecko, ale nie mial za bardzo wyjscia... Gdyz wiekszosc czasu musialam poswiecac zdecydowanie bardziej absorbujacej 3 - letniej corce, ktora dopiero teraz posylamy do przedszkola. Wiec nasz Ignas w wiekszosci wypadkow nauczyl sie zasypiac sam. To znaczy nieraz sobie przysnie przy piersi, ale nawet jak przy odkladaniu do lozeczka otworzy oczka, to przewaznie po chwili usnie ponownie. Nie bylo mowy o noszeniu go, bo bym nie wyrobila psychicznie i fizycznie... wiec po prostu dostosowal sie do sytuacji. Na macie edukacyjnej potrafi sam polezec kolo poltorej godziny, nieraz z godzine na brzuszku, a jak obok szaleje siostrzyczka, w ktora jest tak wpatrzony to jeszcze dluzej. W nocy tez spi bardzo ladnie, tylko ustawiam budzik, zeby go karmic tak co okolo 4 -5 godzin, bo zaczal mniej przybierac na wadze. W tym 4 miesiacu przybral niecale 500 g, nie jest to moze jakos bardzo malo, ale jakos tak porownywalam do corki, ktora,w tym czasie przybierala 700/miesiac. A ze mu jeszcze nie chcialam wprowadzac nic poza piersia, no to trzeba bylo zwiekszyc czestosc karmien. Jeszcze tego nie konsultowalam ze swoim pediatra, (mamy swoja wage niemowleca), dopiero jutro wybieramy sie na 4 ture szczepien do przychodni, to zobaczymy co nam powiedza. W kazdym razie, jak kiedys.nie wstalam na budzik, to spal ciagiem ponad 9 godzin, a tak to je na spiocha ;-). Kurcze, jakos tak mam wrazenie, ze to drugie dziecko wychowuje sis zdecydowanie inaczej... Prawy przewod nosowo-lzowy niestety sie nie odetkal, wiec 23 grudnia jedziemy na zabieg sondowania tego kanalika, a ze to po drodze, to potem zostaniemy na swieta u moich rodzicow. A tak z blizszych planow to w ten weekend przeprowadzamy sie do nowego domu, a 17 grudnia robimy u siebie chrzciny z parapetowka zamawiajac catering. Wiec na ten moment sa rzeczy, ktore pochlaniaja mnie nie mniej niz macierzynstwo... Wykanczanie domu jest wykanczajace ;-). Od miesiaca juz niemalze na walizkach/ kartonach, bo powoli wszystko przewozimy, a od piatku wielkie sprzatanie, bo dopiero wtedy skoncza montowac schody... Juz sie boje tego i w dodatku to wszystko z dwojka maluchow! A maz dzien w dzien jeszcze do polowy grudnia dojezdza do innego miasta na staze, wiec od 5:30 do 17 jestem sama z dziecmi, no i jeszcze kolo 10 czesciowych dyzurow w miesiacu - to w te dni wraca kolo 22 do domu ... Plus na glowie milion zalatwien. Nie mamy za bardzo z kim zostawiac dzieci, wiec mozecie sobie tylko wyobrazac jak wyglada kupowanie chociazby lamp z biegajaca 3 latka, miedzy lampami, lustrami, porcelana i innymi tego typu rzeczami... To tyle u nas, w takim i tak sporym skrocie ;-) Dzieki Anula11 po raz kolejny za pamiec i przywolanie mnie do porzadku ;-) Pozdrawiam serdecznie, wybaczcie za bledy, ale nie mam juz sily czytac tego co napisalam :-)
  11. Witam, od razu napiszę, ze słowa uznania dla tych z Was, które odpisuja regularnie. Ja nie mam tyle samozaparcia ;-). Padło pytanie niedawno o mate edukacyjna. My mamy z Fisher Price Las tropikalny, który sprawdza się teraz przy drugim maluchu. Jedna z naszych najlepszych inwestycji, jeśli chodziło o pochłaniacz czasu dla takich bobasow. Nasz synek potrafi sobie leżeć na niej koło godziny. Jak tylko gasną migajace światełka i muzyka, maly w jedyny dla niego sposób nas o tym informuje ;-). Więc regularnie co 20 minut trzeba włączać ponownie :-). Jest to na przemian melodyjka nie drażniąca uszu ( w przeciwieństwie do niektórych zabawek) i odgłosy "leśnych zwierzaków". Teraz drugie dziecko użytkuje, a mata wygląda jak nowa, a muszę przyznać, ze te grzechotki długo były ulubionymi córki, mimo, że już była za duża na matę, wiec były solidnie eksploatowane. Jednym słowem, gdybym miała wybierać drugi raz kupilabym to samo. My placilismy za nią 200 zl przez allegro, bo miała uszkodzone opakowanie, a w tym samym czasie w smyku była za 400 zl! Co nas skutecznie oduczylo zakupów w tym sklepie... tam się nie raz można przejechać, bo często ich "promocja" jest dalej sporo droższa niż to samo w innym sklepie. Ta choroba o której piszecie to pylorostenoza, czyli przerostowe zwężenie odźwiernika. Charakteryzuje się chlustajacymi wymiotami, które pojawiają się około 3 tygodnia. Nieraz jeszcze w czasie karmienia. To nie jest takie zwykłe ulewanie, przy tym dziecko ma nadmierny apetyt, bo się nie najada. I nie przybiera prawidłowo na wadze, a potem dochodzą zaburzenia elektrolitowe itd. Więc jak dziecko ładnie przybiera, ulewanie się nie nasila, to nie ma co się czymś takim przejmować. W pierwszym półroczu ulewanie u dzieci jest fizjologiczne, u niektórych mija dopiero jak zaczną siadać, bo się tak pokarm nie cofa wbrew grawitacji, to tak jak ze zgaga. Nasz maluch też trochę ulewalam, teraz już znacznie mniej. Samo przechodzi, nic mu nie podawalam, nic nie zageszczalam. Przez pierwszy miesiąc trochę stekal po nocach, Ale bez jakiegoś płaczu. Też nic na to nie podawalismy. Potem samo przeszło. Z córka bawiliśmy się w espumisany, probiotyki itp. Efekt żaden, wiec w koncu wszystko odstawialismy, a problemy same ustępowaly. Tak już jest przy takiej niedojrzałosci układu pokarmowego/ nerwowego. U jednych jest to bardziej nasilone, u innych mniej, ale z biegiem czasu u wszystkich ustępuje. Pisalyscie też o zielonych kupkach. Nam na studiach powiedziano, żeby sobie nie dac wmówić, że to coś złego przy karmieniu piersią. U mnie i jedno i drugie dziecko często takie miało i ani myślałam się tym przejmować. Jeśli dziecko przybiera na wadze, to jest ok, to jest podstawowe kryterium, dlatego ocena tego jest tak ważna. Jeszcze odnośnie bujaczkow wszelkich... wydaje mi się, ze na samym początku Kukurydza dawała kiedyś link do jakiegoś artykułu na ten temat. Nie wiem, nie chce się wymadrzac, ale możecie spróbować coś poczytać. Generalnie są one niezdrowe dla kręgosłupa dziecka. Starsza córkę rehabilitowalismy z powodu asymetri napięcia mięśniowego i od każdego rehabilitanta slyszelismy, że to najgorsze zło. Podobnie jak chodziki. My mamy bujaczek, bo dostaliśmy, ale używamy sporadycznie, podobnie jak fotelik samochodowy, nigdy mały nie jeździ w nim w wózku, pomimo, że mamy adaptery. Nie wiem, ale czasami dobrze zasięgnąć jakiś opinie jeszcze, bo z drugiej strony po co szkodzic maluchom. Dla nich najzdrowiej na płasko na plecach lub na brzuszku. Nie poleca się też noszenia w pionie brzuchem do nas, bo maluchy odcinają glowke do tyłu, bo chcą coś widzieć. Już zabraklo mi czasu, żeby napisać co u nas. w skrócie wszystko ok, poza przytkanym kanalikiem nosowo-lzowym w jednym oczku, wiec co chwile mu ropieje i pewnie nas czeka sondowanie kanalika. Pozdrawiam serdecznie.
  12. Witam, po baaardzo długiej przerwie, to znaczy staram się Was czytać z sentymentu i swego rodzaju przywiązania się do tego forum, już w koncu przez ladnych parę miesięcy czytam to forum - chyba od lutego... Ale z odpisywaniem regularnym to się poddaje. Dzięki Anula za pamiec, jakiś tydzień temu mnie przywolywalas... Dołączam do mam, których dzieciaki chorują. U mnie córka zaczęła od września przedszkole, najpierw pewnie ze stresu pojawiła jej się opryszczka, a od ubiegłego czwartku przyplatala się jakaś infekcja dróg oddechowych... oczywiście pozarazala każdego domownika, łącznie z Maluchem... wiec jakakolwiek izolacja nie miala szans powodzenia. W każdym razie ja już wymiekam. I mocno sie zastanawiam jednak nad odroczeniem tego przedszkola co najmniej na kilka miesięcy, bo zdecydowanie wolę być w domu z dwójką zdrowych dzieci, niż tydzien w przedszkolu, a kolejny tydzień wszyscy chorzy...Dawno mi tak nic nie dało w kosc, jak teraz te infekcje. Jeszcze mąż dojeżdża teraz 2 godziny w jedną strone do pracy, na jakiś cudowny 3 miesięczny staz, który musi zrobić w innym mieście, wiec calutki dzień jestem sama. Bo gdyby nie to wszystko, to całkiem fajnie by nam się funkcjonowało. Mały cały czas na piersi, wiec dla mnie wygodnie, bo wszystko zawsze pod ręką, cieplutkie, nic nie trzeba wyparzac ;-). W dzień dość mało śpi. Za to w nocy zwykle 5 +3+1 godziny - co wypada w różnych godzinach, bo raz idzie spac o 19, a raz o 22. W dzień, póki córka była zdrowa zabieralam Małego do jej pokoju, on się przyglądał z zaciekawieniem, my sie bawilysmy, chodziliśmy na kilku godzinne spacery, połączone z placami zabaw. A jak mały chwilę spal, to coś gotowalysmy z córką, bo ona we wszystkim chce uczestniczyć, razem prasujemy, ona oczywiście swoim zelazkiem itp. I tak nam leci błyskawicznie dzień za dniem. Mały przybral już 2300 g, w ten czwartek skończy 2 miesiace. Pozdrawiam serdecznie.
  13. Witam, znowu po krótkiej przerwie, na wstępie gratuluję wszystkim Mamusiom, które urodziły swoje Pociechy ;-). U nas wszystko dobrze, ale czasowe ogarniecie wszystkiego pochłania mnóstwo czasu przy dwójce dzieci... tu naprawdę wielkie ukłony w kierunku Mamaliny, która ma jeszcze więcej na głowie, a tak wspaniale sobie radzi. Nasz Ignas lubi być karmiony, więc czesto wstaje sobie co półtorej godziny, szczególnie w nocy ;-). Miał kilka nocy kiedy spał po 4 godziny ciągiem, ale powrócił do schematu co półtorej... do tego co najmniej raz w nocy wstaje moja niespełna trzylatka, dodatkowo wybudzana przez braciszka, nie śpią w jednym pokoju, no ale jednak wszystko słychać. No a córka nie akceptuje faktu, ze do jej pokoju przyjdzie tatuś, musi być mama i koniec... wiec średnio co druga noc awantury i córka czeka aż nakarmie młodego i do niej przyjde, więc się rozbudza konkretnie... Ogólnie z karmieniem już jest fajnie, bo zajmuje nam 15 minut, a nie tak jak na początku godzinę, w tym czasie przeważnie czytam książkę córce, zeby ją jakoś zająć i żeby nie czuła się odrzucona... Teraz już lepiej względem jej zachowania wobec braciszka, bo wcześniej zdarzało jej się go mocniej scisnac za rękę lub nozke, lub chcieć uderzyć... Ale i tak sie nie da jej na sekundę z oka spuścić.... niby ładnie go glaszcze, ale co zrobi chwilę później tego nikt nie przewidzi... No i niestety dosiega braciszka w łóżeczku, więc musimy zamykać drzwi do pokoju, bo nawet bym naczyń nie miała jak umyć... Przy jednym dziecku nie było takich problemów... wiec teraz nie tyle czasochłonne jest dla mnie zajmowanie się maluchem, co dodatkowe pilnowanie starszej córki... plus trzeba dodać, ze jest sto razy bardziej marudna niż wcześniej, więc aklimatyzacje z nową rzeczywistością mamy dość trudna, no ale cóż liczymy na to, ze kiedyś to minie. A odnośnie przybierania na wadze, to zdziwiło mnie to co pisała Mmj. Nasz Ignas przybral w dwa i pół tygodnia około 720g i ani mysle się tym przejmować, wrecz się cieszę. Córka przybierala nam przez pierwsze 3 miesiace jakieś 1200-1300 g na miesiąc i nikt nie mówił, ze za dużo, usłyszeliśmy tylko od pediatry, ze bardzo ładnie, ze zwłaszcza wczesniaki często tak dużo przybierają. Córka cały czas do dzisiaj jest na 50 centylu wagi i wzrostu, wiec na pewno z tego powodu otyla się nie stala. Zarówno corke, jak i teraz synka karmilam tylko piersią na żądanie. Mąż miał 2 tygodnie urlopu, ale co z tego jak i tak mnóstwo czasu spędza na budowie naszego domu, więc muszę wszystkim się sama zajmować, teraz już po tych prawie trzech tygodniach od cc wynosze po schodach wózek z piwnicy, bo nie ma innego wyjścia, mam nadzieję, ze sobie tym nie zaszkodze. Ogólnie na nadmiar wolnego czasu nie narzekamy ;-), no ale ja nie jestem tak zorganizowana jak Mamalina :-), która jeszcze zdąży mnie przywołać na forum :-) Pozdrawiam, pewnie za jakiś czas się znowu odezwę :-) Powodzenia dla wszystkich oczekujących :-)
  14. Ja tak się zastanawiam, czy ten czop sluzowy może być takiej konsystencji normalnego śluzu. Bo dzień przed odejściem wód plodowych, zauważyłam jeden raz na papierze taka duża ilość białego sluzu, ale wtedy nie myślałam o żadnym saczeniu się wód plodowych właśnie dlatego, ze to było takie geste, no i więcej się nie powtórzyło. No a następnego dnia, jak mnie zalalo różowym wodnistym płynem, to już nie było watpliwosci. Przepraszam za takie szczegóły, no ale w sumie skąd mamy się takich rzeczy dowiadywac, jak się nimi ze sobą nie podzielimy ;-) w fachowych książkach takich rzeczy nie piszą ;-) Odnośnie wagi, ja dzień przed porodem byłam 10 kg na plusie, ale to nie jest wymierne, skoro tak już mam, ze moje ciaze trwają 8, a nie 9 miesięcy... wiec pewnie jeszcze by mi się coś przybrało.
  15. Melduję się i ja, u nas wreszcie pelnia szczescia, bo wychodzimy dziś do domku :-). Przeciagnelo nam się o jeden dzien, bo musieliśmy się naswietlac z powodu zoltaczki Ignasia. Dzisiaj piąta doba od cc leci i moge powiedzieć, ze juz naprawdę ok, już sporadycznie się zdarza, ze cos mnie zaboli, wstaje, chodze już w normalnym tempie. Ogolnie i tak pozytywnie jestem zaskoczona, bo wydaje mi sie, ze szybciej doszłam do siebie niż po tym poprzednim cc, wtedy pamiętam, ze dłużej miałam problemy z przekrecaniem się z boku na bok, wstawaniem... teraz raczej się nastawialam, ze moze być gorzej, przynajmniej takie opinie słyszałam od osób, które miały więcej niż jedno cc. No sklamalam z tym, ze nic nie boli - bola piersi... i brodawki i ogólnie całe, Ignas ładnie je, ale nie nadąża z nawalem mleka, więc jak co 3 godziny troche mleka nie odciagne laktatorem, to mam wrazenie, ze mnie rozerwie... No i tu dochodzę do tego elementu, którego mi brakuje w szpitalu, mianowicie biustonosza... wzięłam ze soba wszystkie te nieusztywniane co miałam po poprzedniej ciąży i wtedy były dobre, a teraz nie wierzę, ze wszystkie się skurczyly... w kazdym razie nie jestem w stanie w nich chodzić, a bez biustonosza jednak ciężko, bo strasznie mnie koszula ociera o bolace brodawki, odklejaja się wkładki laktacyjne... ach no cóż, ponarzekalam trochę, już muszę poczekać do wyjścia, na męża nie było co liczyć w kwestii tego typu zakupów ;-). W każdym razie wydaje mi się, ze teraz mam większy nawal pokarmu niż poprzednio, więc trzeba będzie jeszcze z tym troche powalczyć w domu. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę się z córką, tutaj dzieciom nie wolno wchodzić na oddział, więc zdazylysmy się stesknic za soba ;-). Wszystkim Mamusiom nierozpakowanym dużo wyrtwalosci w tych ostatnich dniach/tygodniach. A tym, które już mają dzieciaczki poza brzuchami, zeby dzieci rosły zdrowe i nie było zadnych problemów z opieką nad nimi. Pozdrawiam.
  16. Cos mi ucielo posta, w każdym razie dotarliśmy bardzo szybko. Odnośnie tego jak się czuje po tym drugim cc. Trochę boli, to zrozumiałe, ale naprawdę nie narzekam, myślałam że będzie gorzej. Po 7 godzinach siedziałam i nawet przewinelam już sama pierwsza smolke mojego synka :-)
  17. Po 2 godzinach od narodzin dostałam Ignasia do piersi, ladnie się przyssal i jakieś pojedyncze kropelki udało mu się pochłonąć :-). Teraz też próbujemy sie podkarmiac. Virkael - odnośnie dotarcia do szpitala, mąż wybiegl z pracy, pomimo że mu mowilam na poczatku, ze nie mam 100% pewności, czy to nie fałszywy alarm, ale jak już dotarł do mnie to nie mialam wątpliwości co do odejścia wód. Szpital mamy kilometr od mieszkania, wie
  18. Na rękach u tatusia :-) Gratulacje Anulka :-)!
  19. Witam, chcialam tylko napisać, ze dziś o 8:30 odeszły mi wody. Nic nie zapowiadało tego, akurat grzecznie sobie wtedy lezalam... a po kilkunastu minutach zaczęły mi się regularne co 3 minuty, bolesne skurcze, a o 9:25 przyszedł na świat przez cięcie mój synek Ignacy. Przed cięciem zrobili mi tylko na szybko Usg - blizna po wcześniejszym cc była cienka 1,5 mm - wiec lepiej bylo nie ryzykować sn... urodziłam dokładnie identycznie tak jak córkę - na 36 tygodni i 1 dzień, co do dnia.... Waga 2620, 10 pkt. Apgar, generalnie w dużo lepszym stanie niż moja córeczka która wazyla ponad 200 g więcej. Póki co leżę na sali pooperacyjnej, Ignasia jeszcze nie mam przy sobie. Mówili, ze jak bedzie dobrze, to za kilka godzin mi go przyniosą.
  20. Oj, chwilke znowu mnie nie było, to znaczy nie pisalam, bo staram sie czytać regularnie :-). Ale jest trochę rzeczy na glowie, no i teraz całe dni towarzyszy mi moja niespełna trzylatka, wiec trzeba jakoś zaplanować dzień, by chociaż część jej nadmiaru energii zużyć :-). Więc zaliczamy place zabaw, hulajnogi, rowerki biegowe - w życiu nie myślałam, ze w 9 miesiącu ciąży, będę za nią dosłownie biegać - ale jak z dnia na dzień zrobila się coraz "odwazniejsza" w jeździe na rowerku, to tak to sie skonczylo ;-). W każdym razie ta ciąża przebiega dla mnie o niebo lepiej niż poprzednia. Jedyne co, to mi się gorzej wstaje z jakiegoś kucania, klekania, gorzej się z boku na bok przkrecic, ale poza tym, to mogłabym nie zauważyć, ze w ciąży jestem ;-), zero zgagi, zaparc, obrzekow, bólu jakiegokolwiek, wiec naprawdę teraz nie narzekam. Chociaż i tak już jakoś mimowolnie myśli się o zakończeniu takiego stanu rzeczy, zwłaszcza, ze córkę zaczęłam rodzić tak jakby dzisiaj (skończone 36 tygodni), ale poki co chyba na poród się nie zanosi, macica mi się stawia rzadziej niż nie raz przed 30 tygodniem ciąży, tydzień temu byłam na wizycie - szyjka bez zmian... Więc teraz to w ogóle się zastanawiam czy cos sie samo rozkręci, jak nie to z racji tego, ze jestem już po jednym cc, czeka mnie cięcie koło 4 sierpnia (skończone 39 tygodni). Teraz na koniec dokładam się do gratulacji wszystkim Mamusiom, które już urodziły swoje dzieciaczki, wierzę, że z tymi naszymi wczesniaczkami z każdym dniem lepiej - zwłaszcza, ze to przecież patrząc po wagach były takie okazale dzidziusie, a nie maleńkie okruszynki :-). Dużo zdrówka dla tych Waszych pociech i szybkiego powrotu do domków dla tych, którzy jeszcze w szpitalach. No i oczywiście tym Mamusiom, które jeszcze nie urodziły, a są w szpitalach duuuzo cierpliwości, sama wiem jak w poprzedniej ciąży takie pobyty się dluzyly... i nam wszystkim pomyślnego donoszenia, a następnie rozwiazania :-) Pozdrawiam serdecznie i postaram się znowu za jakiś niedlugi czas odezwać.
  21. Witam, ja tak na szybko Was przeczytałam, przelatujac wzrokiem niektóre fragmenty, bo od dziś mam córeczke cały czas przy sobie, wiec mam bardzo mało czasu na ogarnianie forum, bo niespełna 3 latki potrafią być absorbujace :-) Kukurydza, w odpowiedzi na Twoje pytanie. Sprawdzałam, ze szczepienia przeciw krztuscowi są zalecane między 27-34 tygodniem ciąży (druga wersja, ze do 36 tygodnia), preferowana jest ta dTpa. Kurcze, teraz już nie wiem, czy zdazylabym się zaszczepić, żeby rozwinąć wystarczająca odporność, ,( jestem w 35 tygodniu) przyznam szczerze, że ze studiów kojarzylam te szczepienia przed ciaza, a nie w jej trakcie, wiec teraz tego jakoś nie weryfikowalam. A 4 lata temu przed poprzednia ciąża chciałam się zaszczepić i miałam z tym problem, bo mój lekarz rodzinny w ogole o czymś takim nie słyszał, mówił, ze przychodnia ma rozliczana każda sczepionke na każde dziecko i nie wiedział jak to ogarnąć, ostatecznie dowiódł mnie od tej myśli. A wtedy nie mogłam jeszcze sobie sama pisać recept, wiec stanęło na niczym. Teraz szczepilam się tylko przeciwko grypie jesienią ubiegłego roku i w tym roku też zamierzamy razem z mężem się zaszczepić, żeby tego nie przynosić z pracy do domu i w ten sposób chronić dzieci. Odnośnie niedoborów odporności... temat rzeka... odmian pewnie setki... nie da się więc jednoznacznie powiedzieć. Czy u kolejnego dziecka w rodzinie mogą pojawić się problemy, ciężko powiedzieć, zależy, czy ten zespół niedoborow odporności jest dziedziczony genetycznie, wiec takie informacje należałoby już uzyskiwać indywidualnie w poradniach immunologicznych/ genetycznych, pod warunkiem, ze w ogole zostało to jakoś dokładniej zdiagnozowane. Kwestia profilaktycznego odraczania, myślę że nie jest dobra, bo o ile odroczyc.... nikt na to pytanie nie odpowie, będą niedobory odporności, które się ujawnia dopiero po kilku miesiącach, jak i są takie, które się ujawnia po kilku latach.... Poza tym rolą szczepień prawie całej populacji jest to, żeby chronić właśnie te dzieci, które nie mogą byc szczepione... lub są na immunosupresji po przeszczepach itd.... Więc dla mnie te ruchy antyszczepionkowe dla samej zasady, bo taka moda, są co najmniej niepoważne.... Kwestia szczepionek skojarzonych, my córkę szepilismy 5w1, może raz miała jakis niewielki stan podgoraczkowy, teraz planujemy tak samo. Dla mnie na pewno zaletą szepionek skojarzonych jest to, ze maja bezkomorkowa postać krztusca, a nie komórkowa jak w klasycznych szczepionkach. Za bezpieczniejsza jest uważana postać bezkomorkowa i taka się stosuje niestandardowo np. u dzieci z chorobami neurologicznymi... jak bylismy na studiach, to z tego co się wtedy orientowalam cała Europa szczepila skojarzonymi, a tylko u nas i w Rumunii został taki stary schemat szczepień.... My szczepilismy jeszcze córkę na pneumokoki i ospe. Teraz też planujemy.
  22. Mamalina, ja również dołączam się do trzymania kciuków za Milanka, żeby szybko wyszedł z tego bez zadnego uszczerbku. To takie przykre jak przytrafiają się takie wypadki naszym dzieciaczkom, a unikanie im niekiedy po prostu graniczy z cudem.... Catya, nie będę tu nie wiadomo jakich argumentów za szczepieniem przytaczac, ale tak w kwestii sprostowania, żeby nie krążyły błędne informacje.... mleko matki zawiera glownie przeciwciala w klasie Iga, one w żadnym stopniu nie chronią dziecka przeciwko tym chorobom na które szczepimy dzieci... nie mówiąc o tym, ze my nie mamy już przeciwciał chociazby przeciwko krztuscowi, musialybysmy się dodatkowo przed ciążą zaszczepić, żeby nasze dzieci dostały je od nas przez łożysko, na pewno nie z pokarmem.... to nie jest szczepienie na całe życie, tylko dla dorosłych te infekcje, nie sa śmiertelne i nie wiąże się z takimi powiklaniami neurologicznymi jak u niemowląt, po prostu nie wiemy nawet, ze na to chorujemy, bo nikt tego nie bada, ot dla nas zwykle przeziębienie z napadami kaszlu.... pisałam tu niedawno, ze zamierzam odroczyc moja córkę od przedszkola, co najmniej do czasu jak zaszczepie małego po 6 tygodniach na krztusiec.... Tym bardziej to do mnie dotarło, jak może z miesiąc temu w naszym szpitalu zmarło 4 tygodniowe dzieciątko na krztusiec, nie zdążyło doczekać do szczepień... Te choroby nie wymarly.... Ale każdy zrobi co chce, moje gadanie tego nie zmieni, wiec nie będę na siłę przekonywać. Chciałam tylko sprostować pewne informacje.
  23. My mieliśmy lozeczko córeczki równe 3 miesiace w sypialni, to mi się wydawało jakieś takie naturalne, ze chcialam ja mieć w nocy blisko siebie, żeby nie musieć biegac do drugiego pokoju i tam ja na jakims krześle karmić, albo musiec ja polprzytomnie przenosic do naszej sypialni na karmienie. No ale jak nasz maluch miał 3 miesiace to spał od godziny 19 do 5-7 rano, bez żadnego karmienia, bez żadnego nawet zakwilenia w nocy ;-). Więc jak my się chcieliśmy coś nocami pouczyc do naszych egzaminów państwowych, to musieliśmy się ze wszystkim przenosić do kuchni, bo biurko było tylko w sypialini, żadnego filmu się nie dało obejrzeć, bo to już w tym wieku zaczynało wybudzac nasza córeczkę. I tym sposobem dostała eksmisję do swojego pokoiku, aczkolwiek mysle, ze bym się w życiu na to nie odwazyla, gdybyś my nie mieli dla niej monitora oddechu. Jakoś tak chyba spalismy z tym spokojniej, wiadomo, ze zagladalismy do jej pokoiku póki nie spalismy, ale w nocy nie ustawialam specjalnie budzikow, żeby sprawdzać czy oddycha :-). Zobaczymy jak teraz nas synek przecwiczy ze wstawaniem w nocy ;-), cos czuje, ze nie bedzie drugi raz tak samo :-). Miłego dnia wszystkim życzę :-)
  24. Anulka165 no to ciekawie masz z tą bratowa męża.... nie wiem dla mnie to "obniżenie brzucha" jest już w ogole czymś tak subiektywnym... Tym bardziej jak ktoś by nie widział ciężarnej jakiś czas, przecież każda z nas ma ten brzuch inny, niektóre takie bardziej do przodu, inne rozlane na boki... już nie mówiąc, ze jak się dziecko inaczej obroci, to ten brzuch też zmieni kształt... No ale cóż niektórzy tak chyba mają w swojej naturze, ze lubią się karmić strachem innych :-). W każdym razie, nie wszystkie rodziny lekarskie są takie nawiedzone ;-), ja wiem, ze pewnie też nieraz sądzicie, ze sie wymadrzam, zwłaszcza, ze nie raz coś pisałam na tematy medyczne, ale to jest tak, ze każdy coś wie wiecej w jakiejs tam swojej wąskiej dziedzinie, to tak jak ktoras z Was polecala konkretną wyciskarke do soków, bo akurat pracuje w takim miejscu, a że tu czesto są poruszane kwestie medyczne ;-). .. W każdym razie moje dziecko jak jest przeziebione, to mowi, ze ma "kataj", a jak zrani kolano, to ma "ziaziu" :-D
  25. Witam, jak już znowu zostałam wywołana, to takze się zamelduje ;-). Nadal Was podczytuje, ale czasami po dniu przerwy jest kilkanaście stron do nadrobienia.... A co dopiero z odpisywaniem na wszystko... wiem, wiem nic mnie nie usprawiedliwia ;-). Tydzień temu w poniedziałek byłam na wizycie, Maluch zawsze wyprzedzal waga o 1-2 tygodnie, teraz za to byl jakieś 4 dni do tyłu - jakieś 1820 g na 32tyg.+4 dni. No ale chyba jeszcze nie ma co panikowac, wiedząc jakie mogą być błędy pomiarowe, wiec czekam na kolejną wizytę 6 lipca. Gorzej z moimi posiewami - pobrany na wzierniku, a tam znowu 2 bakterie.... wiec w ruch poszły kolejne robione globulki z 2 antybiotykamj... A dopiero co półtorej tygodnia wcześniej skonczylam serie z innym antybiotykiem na jeszcze inna bakterie.... skąd mi się to bierze cały czas.... przy tym zero objawow/ uplawow. Aż nieprawdopodobne jest dla mnie to co piszą niektóre dziewczyny, o ilości wydzieliny. U mnie niewielkie ilości, dokładnie tak samo jak przed ciążą. Tak odnosnie posiewow, (ja w tej ciąży zrobiłam już 9), chodzę je pobierać do szpitala na bakteriologie - dostaje wymazowki i idę z nimi do położnych. W różnych miastach pewnie jest różnie, ale jak mieszkałam gdzie indziej, to też podobnie to wyglądało, wiec wcale nie musicie tego pobierać u swojego ginekologa - zwłaszcza jakby sobie jeszcze "marże" naliczal. Ja płacę 25 zł, plus za antybiogram jak cos wyrosło dodatkowo 25 zł. Tych badań o których piszecie hbs, hiv, hcv, vdrl nawet nie planuje pobierać - szkoda mi na to pieniędzy, skoro już je raz pobieralam w tej ciąży. Moja lekarka nic o tym akurat nie wspominała, ale nawet gdyby... to są badania zalecane, nie obowiązkowe... wiadomo każda z Was robi wedle uznania, zwłaszcza czasami głupio jak już lekarz zleci... Ale prawda jest taka, ze juz większy sens byłby zrobić te badania po porodzie, czy się nie zarazilysmy w trakcie, niż mialybysmy się zarazić przez ostatnie kilka miesięcy.... oczywiście zakładając wierność naszych partnerów.... ;-) ale biorąc jeszcze często pod uwagę totalny brak seksu całą ciążę ... ;-) no z powietrza te choroby się nie biorą. Wiadomo, ze jeszcze kwestia jakiś ewentualnych zabiegów stomatologicznych itp. No ale czasami naprawdę mi się wydaje, ze niektóre badania są mocno naciągane, a z kolei wiele by się pewnie znalazło takich przydatnych, ktorych się w ogole nie zleca... Plus kwestia tych wspomnianych "marży" - też mi się parę lat temu zdazylo robić badania u lekarza - za ktore zapłaciłam 3 razy tyle co w przecietnym labolatorium, wiec to już w moim odczuciu przegiecie i wiecej tego błędu nie popełniłam.... A i byłam dzisiaj podpisać deklarację do położnej środowiskowej i poprosiłam ja o zmierzenie tej mojej miednicy, bo już kiedyś pisałam, ze przy pierwszej ciąży sprzężną mi zmierzyli na 20 cm, a teraz jak byłam w szpitalu na podaż sterydow zmierzyli mi tylko na 17,5 cm - czyli, ze znaczne zwężenie miednicy. Więc coś z tymi pomiarami nie tak ;-). Tym razem wyszło mi 19 cm, usłyszałam tylko, ze taka drobina jestem, ale ze jak dziecko będzie nieduze, to można próbować siłami natury... No cóż zobaczymy jak bedzie, najwyżej znowu się skończy cc, byleby Dzidziuś był bezpieczny. Wszystkim Mamusiom życzę wytrwania jeszcze troszkę do tych bezpiecznych terminów i urodzenia zdrowych Maluszków :-) Ja już się nie mogę doczekać na swojego Bobasa :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...