Skocz do zawartości
Forum

Grudnióweczki 2015 - czyli ostatnie dwupaczki tego roku :-)


Rekomendowane odpowiedzi

U nas w zeszłym roku dla dziadków były fotokubki, też z empikfoto.pl. Byli mega zadowoleni, przez pierwszy tydzień nie pili z nich, bo bali się że zdjęcia się zmyją :-) w tym roku jeszcze nie myślałam o tym.

Ja do dziś mam zdjęcie poporodowego śniadania- 2 kromki chleba, kosteczka masła, i taki mały miód sztuczny, w plastiku. A podobnie jak Żoo, ostatni posiłek przed wywoływaniem, to śniadanie dobę wcześniej. Tyle że ja podczas porodu wciągnęłam ukradkiem banana, jakiś kawałek czekolady i sok marchwiowy.
Zazdroszcze dzieci które uspokajają się,zostając same w łóżeczku, u nas dopiero wtedy jest syrena na pół osiedla.
Ja fotelik kupiłam używany, tam są elementy ze steropianu, więc gdyby był jakiś powypadkowy czy uszkoszony, to chociażby tam byłoby widać. Fakt że polowałam ze 2 m-ce na fotelik w dobrym stanie, ale mi było łatwiej, bo wiedziałam jaki model chce.

http://fajnamama.pl/suwaczki/wlc5bpf.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/uek4z02.png

Odnośnik do komentarza

Żoo
Ja po cc jedzenie miałam dziadowskie, także rozumiem.

Mój mąż jako fotelik główny chce kupić nowy. On był na wielu firmowych szkoleniach dotyczących bezpiecznej jazdy w trudnych warunkach, ekonomicznej jazdy itp. Po jednym z takich szkoleń pierwsze co to poszedł do piwnicy i powyrzucał stare foteliki po chłopakach. Mieli pogadankę na temat przewożenia dzieci, podobno nawet nowy fotelik który by stał parę lat w sklepie nie nadaje się już do użytku bo plastik się zużywa i traci swoje właściwości. Nie wiem ile w tym prawdy. Także dziękuję żoo, mąż się nie zgodzi. Ja i tak będę chciała potem jakiś używany kupić właśnie na jazdę po mieście, ale z mężem to będzie ciężka przeprawa.

Peonia
Tort piękny, a gdzie zamawiałaś? My wyprawiamy zaległe urodziny małej, razem z urodzinami starszego syna w przyszły weekend. Ciężko było zgrać wszystkich terminy bo chrzestny córki ma swój zespół muzyczny i stale koncertuje. Znaleźć jakiś wolny dzień w weekend to nie lada wyczyn. Mąż nam wcześniej trochę "pokrzyżował plany". Zamawiamy tort ze Staropolskiej.

http://www.suwaczki.com/tickers/1usat5od4qknx2m7.png

Odnośnik do komentarza

Mokka
U mnie w szpitalu podobnie, nie chciałam odwiedzin. Ale oczywiście moi rodzice się uparli a jak już moi rodzice przyszli to już nie miałam argumentów aby pogonić teściów.

Chore z tym jedzeniem w szpitalu. Bo jak się siedzi w pierwszej fazie w domu to można jeść.
Nas nawet położna na szkole rodzenia uprzedzała, że lepiej się w domu najeść bo potem już nie pozwalają.
Tyle że każdy przypadek jest inny i coś do jedzenia półpłynnego łatwo strawnego by mogli w pierwszej fazie dawać.

Młody pierwszy raz stęskniony za mamą. Oczywiście wpakowałam się w sam środek usypiania. I oczywiście się rozbudził i się po raz pierwszy do mnie przytulał. Teraz czekam z jakąkolwiek aktywnością aż zaśnie bo to i tak późno.

Odnośnik do komentarza

U nas z zasypieniem jest tak, że jak się go położy w odpowiednim momencie to jeszcze trochę się poprzytula do zabawek czasem lekko jęknie i zasypia.
Wcześniej musieliśmy go odkładać mocno śpiącego tak aby odjechał natychmiast bo inaczej wstawał i podskakiwał.
Natomiast nie jest przytulaskiem a jak miał kolki to miałam wrażenie, że bujanie na rękach go wkurza.

Odnośnik do komentarza

Jagoda
tort właśnie ze Staropolskiej. W rzeczywistości wygląda ładniej, gwiazdki się skrzą, te lodowe górki są takie szklane jakby. Oczywiście wszytsko jadalne niby, ale poza samym tortem nic nie jedliśmy :))

w którym szpitalu rodziłaś? pewnie msw?

co do jedzenia w szpitalu, to ja po cukrzycy byłam przyzwyczajona do ciągłego jedzenia, a głód serwują... i taaaakie zdrowe pszenne sucharki...

Mokka
moja teściowa na 100% chciała dobrze, ale ona w szpitalu wchodzi od razu w tryb awaryjny :))) i wyszło jak zawsze...
potem też zabroniłam jej przychodzić i się dąsała strasznie. zazdrosna była bardzo, jak się dowiedziała, że przyjaciółka donosi mi jedzenie, też koniecznie chciała.

tylko przyjaciółka ugotowała dokładanie to o co prosiłam, zgodne z dietą, a teściowej jak już pozwoliłam coś podesłać, to wykonała coś zupełnie innego niż prosiłam i tak bardzo słone, że nawet mąż nie dał rady :)))) także tak....

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Gadałam z mężem odnośnie fotelików używanych, no uparty jest i tyle. Nie rozumie, że często takie gadanie to celowy zabieg marketingowy i nabijanie kasy firmom...

Peonia
A to Cię zaskoczę. Ja małej to nawet w naszym mieście nie rodziłam. Starszego syna w wojskowym (jeszcze wtedy tam była porodówka), młodszego w miejskim a małą w Żninie ;). Zrobiłam to celowo, bo tam pracował mój lekarz prowadzący, który był świetny. Mogłam umówić się tam na konkretny termin na cc, które było konieczne ze względu na bardzo cienką bliznę po poprzedniej cesarce i ryzyko pęknięcia macicy. W bizielu jedyny termin jaki udało mi się wynegocjować to 23 grudnia lub czekanie aż samoistnie zacznie się akcja porodowa, więc miałam wizję spędzenia świąt w szpitalu. Nie żałuję niczego - w Żninie cisza, spokój, wspaniały personel i zagwarantowany pokój rodzinny, w którym mój mąż mógł przebywać z nami 24 godziny na dobę...

http://www.suwaczki.com/tickers/1usat5od4qknx2m7.png

Odnośnik do komentarza

Peonia zgadzam się, że czasem gdy dziecko złości to lepiej je zostawić aż się wyładuje, chodziło mi raczej o sytuacje gdy maluch płacze bo np się przewrócił. Choć nic sobie nie zrobił, nie uderzył się to mógł się wystraszyć i ja w takiej sytuacji nie wyobrażam sobie nie wziąć Krasnala na ręce, nie przytulić a zamiast tego skomentować, że przecież nic się nie stało i nie ma powodu żeby płakać. Niestety na codzień jestem świadkiem takich sytuacji i aż mnie to boli.

W UK wyprawka ze szpitala taka sama jak i w PL ale na jedzenie już nie można narzekać.
Mi dzień przed porodem zaczęły odchodzić wody więc pojechałam do szpitala żeby zobaczyli czy wszystko ok bo skurczy nie miałam. W sumie spędziłam w szpitalu, podłączona pod ktg ładnych kilka godzin bo ciągle coś im nie pasowało i zmieniali a to czujniki, a to monitory, a to w ogóle na porodówkę mnie wzięli bo tam niby lepszy sprzęt. Koło 1 w nocy chyba było, jedna z położnych się zapytała czy wszystko ok a ja, że tak tylko wściekle głodna jestem. Za chwilę przyszła inna i zapytała czy chcę kanapkę z tuńczykiem czy samego tosta z masłem i do tego herbatę. Mojej mamie też zaproponowali kawę.
W trakcie porodu to akurat o jedzeniu nie miałam czasu myśleć, z resztą po zastrzyku z morfiną trochę odleciałam ale jak już było po wszystkim to od razu przenieśli mi tosty i herbatę. Na drugi dzień rano dostałam menu i mogłam sobie wybrać z kilku opcji na każdy posiłek. Były tam rzeczy typu tortilla z kurczakiem, zupa krem pomidorowa, chyba jakieś curry i inne cuda.

http://www.suwaczki.com/tickers/qdkkupjy3uak6uyu.png

Odnośnik do komentarza

My po kontroli i zaczynamy przygodę z antybiotykiem. Niestety nie jest lepiej, jest na pograniczu zapalenia płuc.. mam nadzieję, że po antybiotyku się jednak poprawi.

Też miałam wywoływany poród. Dostałam normalne śniadanie, później obiad - ryż z prażonymi jabłkami i śmietaną. Wtedy ten ryż był dla mnie przepyszny, polowałam nawet na dokładkę, ale niestety się nie udało. Do dzisiaj mam sentyment do tego dania:)

Odnośnik do komentarza

Wrz
Na pewno szybko przejdzie.
Koniecznie oklepuj plecy.

Dobrze, że wieszczą koniec smogu.

W jakiś luksusach rodziłaś

Znajoma rodziła w jednym z państw na półwyspie arabskim.
I tam sala porodowa składa się z pokoju do rodzenia i salonu w którym jest cała rodzina. Jedzenie z karty, kawka, herbatka.
Po porodzie świeżo upieczona matka dostaje bardzo ciężki i drogi złoty upominek

Odnośnik do komentarza

wrz
no to Ciebie dobrze karmili :))

no niewesoło, ale widać, że lekarz próbuje chyba oszczędzić antybiotyku, jesli można by było, to też dobrze. oby było lpiej po ty anytbiotyku.

Jagoda
na Twoim miejscu też bym w takim razie do Żnina pojechała:))
U nas cała trójka w Bizielu. Przy starszakach mój lekarz jeszcze tam pracował, a poza tym miałam znajome położne. Przy trzecim i tak tylko ten szpital mi pozostał, bo jako jedyny u nas ma III stopień referencyjności, a stara matka z insuliną... no wiadomo....

no zafrapowało mnie to o tym traceniu właściwości materiałów. ale żeby aż tak? to ile lat trwałości ma taki fotelik?
co ciekawe, niektóre foteliki sa dedykowane na wiele lat. To co, należałoby je i tak wymieniać z powodu obniżenia wartosci materiału??

żoo
ja miałam z domowym cateringiem ten problem, ze jak tylko ktoś mi cos chciał przywieźć, to w szranki stawała teściowa... a ja nie lubię jej jedzenia. nawet kanapki zepsuje, bo masło kroi zamiast smarowac, a ja nienawidzę nadmiaru masła....
mąz musiał mnie dokarmiać w tajemnicy przed mną....

Jo
ale Ci dogadzali z jedzeniem... tylko pozazdrościć :))

No nie, mnie dzieciństwo kojarzy sie z całuskiem matki w "ubite" kolanko. Maluch płacze i oczekuje od rodzica pocieszenia, a nie komentarzy. Też nie wyobrażam sobie takiego malca nie utulić.
Choc ja sama z dzieciństwa takich scenek nie pamietam, to u nas to wciąż działa, jeszcze starszaki do mnie przychodza po pocieszenie, a co dopiero maluch. Od razu z łez uśmiech wykwita im na buzi jak guza podmucham :)))
Czasami kilkulatkom po buziaku i "tulasku" tłumaczyłam już, ze nic takiego sie nie stało żeby łzy sie nie lały coraz większe (bo użalanie sie nad sobą czasem jest super zajęciem :P...) , ale nie wyobrażam sobie malucha w takich sytuacjach pozostawić samemu sobie i "twardzieli" hodować... Z takich dzieci nieraz nieszczęsliwi ludzi wyrastają.
Ale masz rację, ze często ludzie ignorują w takich sytuacjach dzieci i nie tylko nie pocieszą, a jeszcze od beks wyzywaja i to jest naprawdę przykre.

A złoszczące się dziecko to jeszcze inny wątek. zauwazyłyście, ze często spotkać sie można z tym, ze dzieciom niejako odbiera sie prawo do emocji, że mają byc grzeczne i "złościć sie nie wolno"?
No niby dlaczego. To mały, ale przecież człowiek, a dlatego, że mały to trudno mu nad złością zapanować. Każdy czasem na coś sie zezłości.... Co prawda bywa to bywa trudne dla dorosłego, bo my tez mamy ograniczone zasoby cierpliwości. Czasami mozna pomóc sie uspokoić, a czasami pozostaje malucha zostawić samego, zeby sie wyładowało - jak napisała Jo.
Ale spotkałam się z sytuacjami, kiedy ludzie zupełnie emocji u dzieci nie akceptowali.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

foteliki:

A: Kupujemy nowy fotelik, z gwarancją. Załóżmy, że o niego dbamy, jest utrzymany w czystości, poprawnie zamontowany, bezwypadkowy? Czy ma on określony maksymalny czas użytkowania?

J.P.: Sprawa jest dość nieoczywista, gdyż jeden fotelik używany nierówny jest drugiemu. Dużo zależy od jakości użytych materiałów, ilości ruchomych czy zużywających się części. Jednak, jako że praktycznie niemożliwe jest określenie konkretnego okresu dla poszczególnych fotelików, przyjmujemy 4 lata dla fotelików 0-13, 6 lat dla 9-18 oraz 9lat dla foteli 15-36.

Odnośnik do komentarza

No jestem w szoku, o tym co piszecie o żywotności fotelików. Miałam świadomość, że nie są wieczne, ale sądziłam że dłużej zachowują swoje właściwości. Wychodzi na to, że reklamówka plastikowa trwalsza od plastiku na foteliku :)

Wrz
Gratulacje! Mała twardzielka, nawet choroba jej nie przeszkadza w zdobywaniu świata! :)
Jaki macie antybiotyk?

Przypomniało mi się jeszcze odnośnie szpitalnego jedzenia- Julka w drugim dniu pobytu w szpitalu, dostała panierowane, smażone mięso z ziemniakami i surówką z kapusty :) Takim niedzielnym obiadkiem uraczyli roczne dziecko!

http://fajnamama.pl/suwaczki/wlc5bpf.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/uek4z02.png

Odnośnik do komentarza

Wrz
Brawa dla Młodej, dzielna dziewczyna. Zapalenie płuc to dla niej żadna przeszkoda w eksploracji ;)

Trochę na wyrost te okresy dla fotelików. Fakt, że pewnie ciężko jest określić te terminy.
Wydaje mi się, że mimo wszystko foteliki 9 - 18 są bardziej narażone na zmiany temperatury bo są na stałe w samochodzie i działają na nie i mróz i nagrzany samochód.
A wiadomo, że stary plastik łatwiej pęka.
Chociaż ja młodego woziłam w 10 letnim cabriofixie. Miałam też 5 letni też cabriofix ale ten 10 letni wyglądał dużo lepiej.
Natomiast fotelik, który posłuży dłużej już wolałam nowy.
Ale liczę, że go potem odsprzedam.

Odnośnik do komentarza

żoo
dziś chyba będziesz spać, co? Jutro wolne, chyba że dzień był tak ekscytujący że spać nie pozwoli :)

wrz gratulacje dla córki :)

moje dziecko na razie ani myśli chodzić. raczkowanie mu wystarcza. ma tylko świetną zabawę w stanie "bez trzymanki" na sofie. takie popisy dla rodziców którzy cieszą się z postępów... żeby choć na podłodze tak stawał:))
łazi przy meblach już trzeci miesiąc ale żeby ruszyć sam to cykor straszny :)

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Michaś też ostatnio jest nieznośny. Zrzucam to na zęby które mu właśnie wychodzą, ale trochę chyba też już za dużo mu popuściłam. Najlepiej żebym cały czas siedziała na dywanie i się z nim bawiła, jak wychodzę to jest ryk. A w kuchni chciałby żebym wszystko robiła z nim na rękach żeby widział co robię. Muszę się wziąć za niego bo babcia sobie potem nie poradzi, niestety u mnie nie ma żłobka.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...