Skocz do zawartości
Forum

Sierpnióweczki 2014


oby Laura

Rekomendowane odpowiedzi

hehe szperam po internetach :D jakby sie któraś chciała odchudzać.. :
"Jakie jest pierwsze skojarzenie jakie ma osoba, która przystępuje do walki z nadmiarem kilogramów ? „Będę jeść 1000 kalorii dziennie”, „przejdę na tą specjalną dietę bananową/kapuścianą/dukana(itd.), którą poleciła mi przyjaciółka na pewno schudnę”. Powodem, dla którego tego typu pomysły są tak powszechnie rozpowszechnione i tak często stosowane, jest ten sam powód, dla którego mc donalds jest na rogu każdej ulicy, a przy rodzinnym obiedzie na stole stoi butelka Coca-Coli. Czyli… Świetny marketing. Jeśli produkt jest zły, to musi być przynajmniej dobrze reklamowany. Dlaczego w ogóle tak często przetaczają się te hasła „1000 kalorii” „dieta bananowa”, dlaczego 1000, a nie 1150, skąd się wzięła ta magiczna liczba „guru” fitnessu ? Zwróćcie uwagę na fakt, że, „ 1000 kalorii” brzmi dużo bardziej ponętnie niż „musisz jeść 300 kalorii poniżej swojego zapotrzebowania kalorycznego”. Żyjemy w tak dynamicznym społeczeństwie, że skuteczne sposoby stosowane od lat, nie brzmią sexy, teraz nawet firmy elektroniczne, wydają co kilka miesięcy ten sam telefon z nowym numerkiem, a ludzie i tak idą do sklepów tłumami. Inną sprawą jest życie ekstremami, wszyscy chcemy się jakoś wyróżniać, ekstrema, w tym także te dietetyczne są ku temu dobrą okazją. Co wywoła większe zdumienie w towarzystwie „Jem 1000 kalorii dziennie”, czy może „posiadam niewielki deficyt kaloryczny i w zasadzie nie odczuwam wielkiego dyskomfortu”.

Nie będę się nawet odnosił do wymyślnych diet typu „dieta kapuściana”, bo to idiotyczne pomysły i naprawdę nie wiem jak można je stosować. Co do diet typowo niskokalorycznych, ich fenomen polega na tym, że na krótką metę działają i to skutecznie. Podkreślam jednak tylko na krótką metę ! W długim okresie czasu wyrządzają one mnóstwo szkód. To trochę tak jak używanie młota do zabicia muchy, owszem zapewne uda nam się zabić muchę, ale jednocześnie zniszczymy też pół domu.

Wiele ludzi postrzega metabolizm jako coś statycznego, coś, co jest nam dane przy narodzinach i nie możemy tego zmienić. Owszem, każdy organizm jest bardziej skłonny orbitować w kierunku danego ekstremum, wszyscy dobrze znamy tą osobę, która je co chce i pozostaje bardzo szczupła. Z drugiej strony można też przytoczyć przykład kogoś, kto tylko spojrzy na jedzenie i nagle tłuszcz odkłada mu się na boczkach. Wiele osób myli metabolizm z pasażem jelitowym, a więc tym jak szybko jedzenie przez człowieka przechodzi, niestety muszę zmartwić są to dwie inne rzeczy, leki przeczyszczające nie mają ani krzty zastosowania przy odchudzaniu.

Metabolizm można zmienić, zarówno przyśpieszyć go, jak i zwolnić… Niestety, praktyki jakie stosują ludzie przeważnie doprowadzają do jego degradacji. Mówię tutaj o dietach pokroju 800-1200 kcal (skąd się wzięło to przekonanie, że odchudzanie = głodówka?) Taka taktyka jest szczególnie dewastacyjna, w przypadku gdy nagle wskakujemy w tak drastyczny tryb żywieniowy. Powiedzmy, że wcześniej spożywaliśmy 2500kcal i utrzymywaliśmy przy tej wartości naszą masę ciała, teraz gdy wskoczymy na 1000kcal to wytworzymy lukę energetyczną na poziomie 1500kcal.Owszem, z początku odnotujemy spore straty na wadze, powiązane zarówno z utratą wody, jak i tłuszczu, ale wkrótce zostaną one znacznie zahamowane. Niestety, głównym celem naszego organizmu jest przetrwanie, a czynnikiem temu sprzyjającym jest zapas energetyczny w postaci tkanki tłuszczowej, nasz organizm nie chce mieć fajnie wyrzeźbionej sylwetki i sześciopaka, chce żyć ! Stworzona przez nas, znacząca luka energetyczna wprowadza nasz organizm w stan alarmowy, nie dziwmy mu się, nagle zaczyna tracić energię potrzebną mu do życia. Jego reakcją będzie, więc przejście w tryb oszczędzania… czyli adaptacja metabolizmu, a konkretnie jego spowolnienie. Jednocześnie, poczynione są już liczne przygotowania na podłożu hormonalnym (wzrost greliny; spadek leptyny; powstanie nowych, małych adipocytów) do tego aby wrócić do stanu homeostazy i poprzedniej wagi. Nasze ciało ma określony stopień zatłuszczenia, który lubi utrzymywać, wagę wokół, której orbituje, kiedy ją opuścimy, szczególnie tak drastycznie, nasze ciało wytoczy ciężką artylerię, żeby sprowadzić nas ponownie do startowego poziomu tkanki tłuszczowej. W tym znaczeniu, nasze ciało można porównać do wahadła, kiedy naciągniemy je maksymalnie w jedną stronę, to naturalnym jest, że wystrzeli ono z równie dużą siłą w kierunku przeciwnym.

Teraz sytuacja wygląda na tyle mizernie, że pomimo 1000 kcal dziennie i dwóch godzin cardio wykonywanych każdego dnia, ciężko jest nam zrzucić wagę. Brzmi nieprawdopodobnie, ale takie przypadki się zdarzają, nasze ciało ma tak silną wolę przetrwania. W momencie, gdy nasze ciało dostanie trochę więcej kalorii będzie chciało je odłożyć, żeby wrócić do stanu homeostazy sprzed okresu odchudzania, problem w tym, że nasz metabolizm nie będzie już tak szybki, jak wtedy i zjedzenie 2500 kcal będzie oznaczało przyrost na wadze. Dodatkowo jedzenie nie będzie tak sycące, co jest zasługą zmian hormonalnych, które zaszły już w okresie restrykcji kalorycznej. W tym momencie, uświadomienie sobie własnego rozmiaru i ponowne wejście w fazę 1000 kcal jest najgorszą rzeczą jaką można zrobić. Wprowadzenie kolejne,j tak znacznej restrykcji kalorycznej, spowoduje kolejny, niewykluczone, jeszcze większy spadek metabolizmu. Taki cykl może się ciągnąć w nieskończoność.

Co należy więc zrobić ? Zadbać o swój metabolizm ! Osoby, które już może po części identyfikują się z powyższym opisem, powinny zacząć powoli dodawać kalorie do swojego jadłospisu, by wraz z ich wzrostem organizm mógł powoli zwiększać metabolizm. Ostrzegam, będzie to związane z lekkim przyrostem tkanki tłuszczowej, ale w długim okresie wypracujecie sobie sprawny metabolizm, dzięki któremu dalsze spalanie tkanki tłuszczowej będzie zabiegiem niemalże komfortowym. Bardzo ważna jest także odpowiednia aktywność fizyczna, ale, jeśli jesteś naszym stałym bywalcem zapewne nie stanowi to dla ciebie problemu.

Jak więc prawidłowo się odchudzać ? Pierwsza i najważniejsza zasada to: Jedz maksymalną ilość kalorii, która pozwala Ci na utratę tkanki tłuszczowej ! Nie wpędzisz, wtedy swojego organizmu w stan alarmowy, zachowasz komfort psychiczny, a kiedy wpadniesz w okres stagnacji, będziesz w stanie dalej obciąć nieznacznie kalorie, dając nowy stymulant swojemu ciału. Deficyt kaloryczny na poziomie 300 kcal powinien wystarczyć. Nie zapominajmy też o niezbędnych mikroskładnikach jak witaminy i minerały, będą one wymagane do tego żeby nasze ciało funkcjonowało prawidłowo w tym okresie . Jeśli twoim celem nie jest wystąpienie na scenie sportów sylwetkowych, a po prostu dobry wygląd na plaży, możliwe, że nie chcesz liczyć kalorii, wtedy po prostu zdrowo się odżywiaj. Produkty, które uznaje się za „zdrowe” posiadają dużo błonnika, przez co świetnie hamują głód, raczej trudno Ci będzie się nimi objadać . Dodatkowo właśnie dzięki dużej obecności błonnika, indeks glikemiczny nawet produktów słodkich praktycznie przestaje mieć znaczenie. Oto inne elementy, które powinieneś/powinnaś wprowadzić do swojej diety redukcyjnej:
- Pij odpowiednio dużo wody.
Unikaj nadmiernego jedzenia produktów przetworzonych.
Wysypiaj się.
Jedz dużo białka. Pozwoli Ci to zachować tkankę mięśniową, która odpowiada za spożytkowywanie energii i procesy metaboliczne organizmu. Dodatkowo udowodniono, że białko wywołuje największy efekt termogenezy spośród wszystkich makroskładników. Termogeneza to proces produkcji ciepła, a więc i wydatkowania energii.
Wykorzystuj składniki wspomagające proces termogenezy. są nimi: wiórki kokosowe, pieprz czarny, pieprz kajeński, imbir, kawa, herbata, ostra papryka.
Spożywaj dużo wapnia. Badania przeprowadzone w 2003 roku przez dr Michaela Zemela pokazują, że zwiększenie spożycia wapnia, przy innych zmiennych pozostawionych bez zmian mogą powodować wzrost ilości spalanych kalorii nawet 400 kcal na dzień. Produkty bogate w wapń: nabiał, brokuły, fasola, migdały, szpinak, tofu.
Staraj się nie spożywać za dużo węglowodanów o poranku. Naukowcy z University of Alabama w Birmingham pokazali, że osoby jedzące śniadanie bogate w białko i tłuszcze spalają więcej tłuszczu w ciągu dnia. Utożsamiane jest to z pojęciem elastyczności metabolicznej, co w skrócie oznacza że nasze ciało preferuje używania tłuszczy zamiast węglowodanów jako energii.

Warto dodać że czynniki takie jak woda, sen, termogeniki itd. Są to czynniki drugoplanowe, przede wszystkim liczy się ilość spożywanego jedzenia, a więc kalorie, jeśli posiadacie nadwyżkę kaloryczną, to żadne ilości pieprzu czarnego wam nie pomogą.

Z pewnością można wymienić jeszcze dużo innych zmiennych, które wspomagają pracę nad utratą tkanki tłuszczowej, w tym artykule wymieniłem tylko niektóre, nie czytacie w końcu książki Jednak, jeśli macie więcej porad, dzielcie się nimi w komentarzach."

Więcej rzetelnej wiedzy na blogu Adama: http://filozofiaciala.blogspot.com

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73k6nl0zy98oa1.png

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny widzę, że niestety nie tylko ja mam problem z mężem / facetem :/ tak to już z nimi bywa. u nas było tak, że to bardziej mąż nalegał na dziecko, zapewniał, że będzie się nim zajmował. niestety rzeczywistość jest inna. no po przecież on PRACUJE !!!! a ja siedzę sobie na macierzyńskim czyli nic nie robię. jeszcze przed porodem oświadczył, że jak przyjdę ze szpitala to on przez pierwsze dni się dzieckiem zajmie żebym ja mogła odpocząć, w rezultacie pampersa zmienił po ponad tygodniu (bo poszłam do ginekologa ściągnąć szwy), a wykąpał raz. niby pomaga przy kąpieli, ale na spacer nie pójdzie - bo przecież nie lubi spacerów. no po prostu masakra !!!! niekiedy mam ochotę tym wszystkim pierdyknąć i iść w pierony. a no i zapomniałam dodać, że mój małżonek ochoczo twierdzi, że jak tylko się zgodzę to on zostanie na ojcowskim, a ja mogę wracać do pracy!!!
eh sorki za te wylanie żalów :(

co do małej to ona chyba lepiej zna się na zegarku niż ja bo w nocy zawsze budzi się o tej samej porze :/ a codziennie kładąc się do łóżka mam nadzieje, że właśnie dzisiaj nadejdzie ta noc którą prześpię całą a mój szkrab obudzi się dopiero nad ranem, niestety jak do tej pory to są tylko moje marzenia :(

http://www.suwaczki.com/tickers/961l2n0abd3xxsqn.png

Odnośnik do komentarza

O wiele lepiej się czuję odkąd zaczęłam czytać Wasze forum. Mój Synuś też nie koniecznie lubi spać w dzień. Z reguły cały dzień jest na rękach, albo przy cycu albo śpi albo rozgląda się. Poleży trochę w łóżeczku ale to są krótkie epizody. W ciągu dnia zagląda do mnie teściowa i słyszę, "a mógłby w łóżeczku pospać", "a jak to tak cały czas na rękach", "a powinien mieć godziny wyznaczone do jedzenia" ! A ja czuje się jak matka wariatka! Nie zaradna i w ogóle do d**y. No ale teraz już widzę że nie jestem sama i inne dzieciaczki też lubią się tulić do mamusiek:)

A ja z mężem jak mam ścięcie to iskry lecą! On jest cały dzień w pracy, wraca ok 18-19 i wtedy chciała bym chociaż chwilę dla siebie. Wtedy tatko bawi syna, ten tylko zacznie marudzić a mąż już mnie pogania żebym szybciej wychodziła spod prysznica bo mały się złości! a mnie szlag trafia. Tłumaczyłam że potrzebuje chociaż pół godziny tylko dla siebie ale on ma lepsze argumenty i kłótnia. Staram się już nie denerwować bo jak za bardzo wezmę to do siebie to od razu widzę że mniej pokarmu mam. Czasami jest fajnie, jak Oliwier mu nie płacze.

Chustę kupiłam na allegro http://allegro.pl/haltex-elastyczna-chusta-nosidelko-do-noszenia-i4571987580.html jestem z niej zadowolona i cena też chyba nie najgorsza.

http://www.suwaczki.com/tickers/74di9vvjopk2prkn.png[/url

http://www.suwaczki.com/tickers/74di9vvjopk2prkn.png

Odnośnik do komentarza

Na mojego męża nie narzekam jeżeli chodzi o zajmowanie małym. Jak ma wolne i popludniowki to on do małego wstaje. Gorzej z domowymi obowiązkami... Tu muszę sie nagadac :/

Zaczęłam ćwiczenia z Tiffany. Super poprawiają mi humor i zakwasy są wiec liczę ze efekty beda :)

Tez siedzę w domu i gnije... Staram sie dużo spacerować. Raz w tygodniu wpadają do nas znajomi z dzieckiem. Czekam na te wizyty jak na święto, bo w koncu cos sie dzieje :)

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny! Kiedyś się udzielałam, ale potem przestałam :/ Miałam termin na 03.08, ale Ninka wyskoczyła 25 lipca. I dobrze, bo wody, tak jak przy pierwszym porodzie, znów były zielone.
Moją uwagę przykuła wczorajsza wypowiedź osy o wstawaniu do dzidziusia w nocy. Kobitko, zrobisz sobie krzywdę oporządzając dziecko w nocy 1,5 h? Przecież my też w nocy się nie gimnastykujemy. Wystarczy nakarmić i odbić, sporadycznie męczyć przewijaniem. Jeżeli będziesz co noc robić dziecku takie przerwy w spaniu, za nic w świecie nie oduczy się odróżniać dnia od nocy, a Ty będziesz na okrągło niewyspana.
I widzę, że nie jestem osamotniona krzykiem po kąpieli :) Chociaż znalazłam sposób, być może niezgodny z naukami o wychowaniu, ale skuteczny :D Puszczam młodej MTV rock, słucha na całego i nie krzyczy :D
I zgadzam się z Wami, że te wszystkie artykuły o pożyciu z mężem po porodzie są o kant d..py potłuc. Ja jeszcze nawet nie próbowałam i jakoś nie za bardzo mam chęci, wiem, czym to się skończy... Ale chyba będzie trzeba się zmusić, bo przecież męża krew nie woda... Kryzys małżeński po porodzie chyba niestety jest normą, jak przy starszej córce cieszyliśmy się z dzieciaczka, tak teraz tylko warczymy na siebie. Chyba jednak tego seksu brak, może jak się uda to człowiek spuści z siebie trochę powietrza :)
Duszek, doskonale Cię rozumiem! Wpuszczaj jednym uchem, a wypuszczaj drugim ;p Moja z kolei za każdym razem jak przyjeżdżała od razu wpychała Nastusi smoczek w buzię (jestem antysmoczkowa) żeby nie płakała, dla świętego spokoju jej pozwalałam, a jak wyjeżdżała od razu zabierałam :) A potem rozszerzanie diety i uwagi, że tylko piersią a mała już 5 m-cy (a kuzynki córka już w 4 m-cu jadła słoiczki :/), to parcie na słodycze, wrrrr...
Kiedyś rozmawiałam z koleżanką z pracy na temat teściowej wylewając troszkę żale, a ona zwróciła uwagę, teraz myślę że słuszną - że w teściowych drażnią nas rzeczy, których u swoich mam nie zauważamy :) I chyba tak jest, po prostu u teściowych bardziej na wszystko zwracamy uwagę.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-69046.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-66927.png

Odnośnik do komentarza

duszek mój mąż opiekując się małym najchętniej wklada go do kołyski albo na huśtawkę. Zdarza się, że zostawiam malego w łóżeczku i idę do toalety, a gdy maly się rozedrze, to mąż nawet się nie ruszy. Ja wpadam we wscieklosc i zaraz wybucha awantura. Dziecko przewija wtedy, kiedy powiem, żeby to zrobil. Kąpać kąpie, to fakt. Ogolnie mam plan, ze w przyszłym miesiącu spakuje nas i pojedziemy do moich rodziców. Tam przynajmniej ktoś mi pomoże.

Odnośnik do komentarza

To smutne ze tatusiowie nie widza tego że tak na prawdę cierpimy :( że zamiast byc dla nas oparciem, to narzekają jak stare baby. "-Ja jezdzę do pracy codziennie -ja wszystko załatwiam - ja musze odpoczac po pracy - a ty jestes w domu i w kazdej chwili mozesz sobie odpoczac... powiem wam ze smutne takie życie :( marzę o spotkaniu z kolezankami! a tu dodatkowa lipa bo jestem nowa wmieście i nikogo nie znam... :( jestem sama jak palec :( moge pogadac tylko z moim facetem albo moją 7 letnią córką... fajnie co?

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73k6nl0zy98oa1.png

Odnośnik do komentarza

MadlenStorm święte słowa o tych facetach - jakbym mojego słyszała. zresztą ja tego nie rozumiem, bo nawet przed ciążą było tak, że ja po swojej pracy,a to obiad a to sprzątanie, a to zakupy i jakoś nie byłam zmęczona (zresztą nie miałam zbytnio prawa) a za to faceci - oni idą na 8 godzin i jakby tam rowy kopali (bez urazy dla takiej pracy) niekiedy praca psychiczna męczy bardziej niż fizyczna. ehhh myślę że nic się nie zmieni oni po prostu nas nie rozumieją !!!!

Derde kurcze powiem Ci, że nie wiem jak to zrobić żeby krócej trwały te przerwy między snem, mała płacze więc wstaje, daje cyca, zaczyna się prężyć wyginać, biorę do odbicia, przewijam, znowu daje cyca i tak mija mi ponad godzina, więc jak widzę że zamyka oczka to szybko staram się wziąć do odbicia albo i nie i szybko wkładam do łóżeczka. niestety nie zawsze od razu zasypia :( dajcie jakieś rady jak to u Was wygląda, bo może rzeczywiście przez takie długie przerwy dzidzia nie wie że to NOC i w nocy się śpi a najlepiej bez budzenia :)

http://www.suwaczki.com/tickers/961l2n0abd3xxsqn.png

Odnośnik do komentarza

Osa ja w nocy nie biorę do odbicia. Jak się budzi, zapalam lampeczkę nocną, sprawdzam czy ma mokro, jak tak to przewijam szybciutko.. nieraz nawet nie smaruję pupki niczym jesli nie ma odparzen, tylko wycieram i pieluszka, potem cysio około 15,20 minut i po malutku odkładam do łóżeczka, okrywam delikatnie, czasem podam smoczek, koło buzi kładę pieluszkę tetrową, wtula sie w nia, gasze swiatło i ide do łożka. albo usypia od razu albo z 5 minut sie powierci i sama usypia tak czy siak. tak wygląda u nas każda noc. A odbijam ją tylko w dzien, a potrafi sie nieraz nałykać powietrza...
przy odbijaniu dzieci sie budzą, spróbuj sobie je darowac w nocy, i przewijaj przed karmeniem, nie po jak piszą we wszystkich poradnikach... to strasznie rozbudza... chusteczki sa zimne i wgl...

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73k6nl0zy98oa1.png

Odnośnik do komentarza

Dokładnie, przed jedzeniem jest lepiej przewinąć, nawet jak dzidzia popłacze, to przy jedzeniu się uspokoi. Dla brzuszka też jest lepiej nie majtać dzieckiem po jedzeniu.
Co do odbijania, to ja za każdym razem staram się odbić dziecko, choć jak spokojnie je to czasem się nie odbije. Jak już beknie, kładę ją na moim brzuszku i chwilkę odpoczywa. Hyc do łóżeczka i z reguły zasypia.
Generalnie staram się nie zapalać światła, nie rozbudzać, tylko nakarmić, bek, przytulić i odłożyć.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-69046.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-66927.png

Odnośnik do komentarza

Osa ja też przewijam przed karmieniem.Poza tym na noc smaruję mu pupę grubszą warstwą kremu, żeby ewentualnie odpuścić sobie zmianę pieluchy i go nie rozbudzać. W trakcie karmienia pionizuję go raz czy dwa, żeby sobie beknął, a jak zaśnie to wędruje do łóżeczka. Kładę go na boczku i sobie śpi. Pod materac w łóżeczku włożyliśmy zwinięty w rulon koc, żeby - za radą położnej - miał wyżej głowę.

Madlen, ja nie jestem nowa w mieście, a na spotkania z koleżankami też nie mogę wyjść, więc i tak na jedno wychodzi. W dodatku mam zepsuty fotel pasażera w aucie (mąż miał naprawić i jak zwykle skończyło się na gadaniu...ale swoje auto ma zawsze sprawne) i nawet do przyjaciółki, która nie jest zmotoryzowana, a tez ma małe dziecko pojechać nie mogę, bo nie zamontuje fotelika. I d**a. Jak w więzieniu.

A co do seksu to i tak mi sie nie chce, wiec do leekarza sie nie spiesze.

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny za rady dzisiaj tak zrobię, że najpierw sprawdzę pieluszkę i jak coś to przewinę, a potem cyc, międzyczasie odbicie i do łóżeczka. oby nam szybciej poszło :)
u nas dzisiaj zimno, ale chyba małą cieplej ubiorę i pójdziemy na krótki spacer, bo wczoraj nie byliśmy.
a może są jakieś młode mamy z sosnowca albo okolic???

http://www.suwaczki.com/tickers/961l2n0abd3xxsqn.png

Odnośnik do komentarza

Wiecie co dziewczyny... tak sobie czytam i czytam i stwierdzam, że wszystko co złe pisałyście o swoich menach mogę napisać o swoim, więc wybaczcie nie będę się powtarzać. Dodam tylko, że pomimo tego, że mam ochotę go wyszarpać za kłaki, strzelić w pysk nierzadko i wyrzucić z domu to bardzo go kocham i pomijając jego wady powiem że jest zajebisty :) tylko po prostu my kobiety jesteś cyborgami i tylko my potrafimy sobie poradzić z macierzyństwem, prowadzeniem domu, czasami pracą i jednocześnie nie zwariować.

Osa powiem Ci, że ja to w ogóle jestem złą matką, bo Jasiek w nocy w ogóle nie jest przewijany i odbekiwany. Przewijam go na porannym karmieniu dopiero, a zamiast odbekiwania kładę go na boczku, no chyba że się całkiem rozbudzi to wtedy odbeknięcie jest przy przenoszeniu go do łóżeczka (u nas z tym nie ma problemów - ale karmimy z butelki antykolkowej). Do całego obrządku nigdy nie świecę światła, tylko taką lipną lampkę. Dupa się nie odparza, nawet ostatnio dostałam pochwałę od pediatry za to że jest bardzo ładnie wypielęgnowany. My dzisiaj i wczoraj np. spaliśmy od 21-22 do 4 rano, a potem do 7.30-8. Przerwy w spaniu trwają do pół godziny (max)

http://www.suwaczek.pl/cache/673b0f16bd.png
http://www.suwaczek.pl/cache/9ee138bc50.png

Odnośnik do komentarza

Ach te chłopy, mój mnie wkurza, ale też go kocham jak cholera :D

A codo smarowania pupy to położna odradzała smarowanie na grubo bo skóra nie oddycha. Ja używam linomagu z cynkiem, ale tylko jak pojawi się posieknięta skórka albo odparzenie (ale to rzadkość), a tak to smaruję tym różowym linomagiem, tym pielęgnacyjnym i cieniutko, tylko tle ile skóra potrzebuje i to też nie zawsze.
My też nie smarujemy sobie buzi na grubo prawda? tylko rozcieramy krem,żeby się wchłonął :)
Czasem robie tez tak, jak jest wieksza kupa, to najpierw wycieram pupe chusteczkami nawilżanymi, a potem nalewam sobie ciepłą wodę do kubka, maczam w niej taki wacik do twarzy i yję pupę samą wodą, obsuszam tetrą i pupka jak ta lala :D

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73k6nl0zy98oa1.png

Odnośnik do komentarza

Osa ja podobnie jak Madlen, jak chodzi o smarowanie.
Od narodzin małego posmarowałam mu tyłek może z 5 razy linomagiem zielonym. To było wtedy gdy przegapiłam kupy i zdążyły się przykleić do pieluchy i skóry, wtedy profilaktycznie posmarowałam. A tak na co dzień używamy pieluch pampers sensitive albo tych zwykłych zielonych (sensitive są faktycznie delikatniejsze ale zielone mają lepszy fason). Po siku przecieram tyłek wacikiem namoczonym ciepłą wodą. Po kupie czyszczę dupsko chusteczkami huggis natural care (zielone), a potem przecieram pupę mokrym wacikiem, żeby zmyć ten chemiczny syf z chusteczek. Dupcia jest piękna, w ogóle nie mamy z nią problemów, pomimo tego że przebieram młodego tylko co 3h przed karmieniem i po kupie, w nocy w ogóle.

Ankaczarnykot co Ty pieprzysz o jakimś zasmucaniu wątka?! Po to on jest, że jak ma się dość, jak jest ciężko, lub przeciwnie jak jest zajebiście, żeby się tym z nami podzielić. Głowa do góry, będzie wszystko dobrze, potrzeba tylko trochę czasu :) A jak masz popaść w deprechę i wykończyć się z powodu diety, to może czas pomyśleć nad mm :) wcale nie jest takie złe jak się w końcu znajdzie to właściwe dla swojego dzidziorka. Pamiętaj, że szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko :) Pogadaj może na ten temat z jakimś mądrym pediatrą.

Dziewczyny tak w ogóle, to współczuję Wam tych niedogodności związanych z blizną po szyciu, złym szyciu, długim połogiem. Ale powiem Wam, że po cc też nie ma bajki. Tylko tyle, że seks jest jak przed ciążą.
Ogólnie to non stop uważam żeby czegoś nie szarpnąć, nie dźwignąć za dużo, bo mogą mi puścić szwy albo mogę dostać przepukliny. To jest lipa zważywszy na 6-kilogramowe dziecko, nosidełko, gondole, składanie wózka i wkładanie go do bagażnika itd. w zasadzie to chyba cud że jeszcze nic mi się nie stało.
Niemniej cieszę się, że to nie krocze było nacinane tylko brzuch. I w sumie z perspektywy czasu cieszę się że miałam cc, bo jakby się ten poród sn udał to dziś zważywszy na wagę urodzeniową Jaśka (4400g) miałabym szwy do odbytu albo do uda :-/

Dobrej nocy kochane sierpnióweczki :)

http://www.suwaczek.pl/cache/673b0f16bd.png
http://www.suwaczek.pl/cache/9ee138bc50.png

Odnośnik do komentarza

Ale jestem zmęczona :( mój na popludniu w pracy, Piotruś marudny, nie spał od 11... Oliwia tez jakiś ciężki dzien miała, a do przedszkola teraz nie chodzi bo panują wszy i jelitowka... Do tego mam pierwszy okres po porodzie i umieram... Ot moje marudzenie po całym dniu :(

Odnośnik do komentarza

Jak tam po kąpieli u Was, bo mała Zuzua była dzisiaj mega grzeczna podczas pluskania, my też kąpiemy przy muzyce, ja śpiewam a mąż często tańczy :) jakby nas ktoś z boku poobserwował to pewnie by stwierdził, że nieźle walnięta rodzinka :P
mam jeszcze pytanie odnośnie pielęgnacji, jakiego kremu używacie do buzi i do całego ciała?? bo u nas jak była położna to powiedziała, że mała ma ładną skórę i nie trzeba niczym smarować więc sobie to wzięliśmy do serca i po kąpieli tylko pupcie smarujemy i tyle.
życzę nam wszystkim spokojnej nocy i oby nasze brzdące spały jak najdłużej. ja jak zawsze nie mogę zasnąć - i nie ma co się dziwić, że chodzę niewyspana :/

http://www.suwaczki.com/tickers/961l2n0abd3xxsqn.png

Odnośnik do komentarza

U nas kąpiel super, ale jak go położyliśmy na ręczniku to jakby go kłuło w plecy! Krzyczał aż mąż wyszedł, wzięłam go na ręce i się uspokoił w momencie. Położyłam go żeby dokończyć ubieranie i znowu cały bordowy od krzyku.

My używamy kosmetyków z nivei, nie ma alergii i pediatra mówiła żeby nie zmieniać jak skóra jest ładniutka. Dziś pierwszy raz zobaczyłam że ma pupkę odparzoną :( umyłam przegotowaną wodą, osuszyłam i posmarowałam bepantenem. Zobaczymy co dalej :(

Mały ładnie śpi i muszę go obudzić:( bo jedziemy na rehabilitację... Znowu będzie krzyk!

Miłego dnia :)

http://www.suwaczki.com/tickers/74di9vvjopk2prkn.png

http://www.suwaczki.com/tickers/74di9vvjopk2prkn.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...