Skocz do zawartości
Forum

DMDD - dookreślono nowe zaburzenie występujące u dzieci.


Ulla

Rekomendowane odpowiedzi

Sama nie wiem, co o tym myśleć...

Kiedyś tłumaczono wybuchowość dziecka jego niedojrzałością i brakiem umiejętności zapanowania nad targającymi nim emocjami, a teraz "wymyśla się" nowe jednostki chorobowe i zaburzenia. Myślę, że całkiem na miejscu jest obawa, że będzie to po prostu nadużywane...

Poza tym dużo dzieci po prostu się złości, a (gdy się uspokoją) same nie potrafią powiedzieć, o co właściwie im chodziło. Czy to oznacza, że wszystkie są zaburzone?
Po prostu w małym ciałku mieści się dużo przeżyć i czasem to one przejmują kontrolę nad ciałkiem. I nie mam na myśli sytuacji przytoczonych w rozmowie, kiedy to świat nie zachowuje się tak, jakby dziecko to sobie życzyło, bo wtedy złość jest uzasadniona.

Nigdy nie twierdziłam ,że ADHD, dysleksja itp. to problemy, które nie istnieją, ale myślę, że nadużywanie ich zmniejsza ich wiarygodność.

DMDD mnie jakoś nie potrafi przekonać - dla mnie to tak trochę na siłę. Może zamiast wmawiać dziecku, że coś z nim jest nie tak (ma jakieś zaburzenia) wystarczy pokazać mu, w jaki sposób może rozładować emocje? I potraktować to jako element wychowania, a nie leczenie.

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Kolbierek podzielam trochę twoje zdanie, uważam że dzisiaj jest łatwiej stwierdzać, oceniać, nazywać aniżeli radzić sobie z tym jednak trzeba również uwzględnić fakt że jeszcze 50 lat temu wszystko umieliśmy przekreślać zbywać a teraz przynajmniej uwzględniamy fakt że coś może być nie tak i wiemy jak sobie z tym radzić - jednak w dużej mierze często dochodzi do sytuacji że samo nazewnictwo staje się wymówką do pracy nad sobą

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Mi się wydaje, że to jest kwestia skali, czyli nasilenia tych napadów. Wydaje mi się, że żeby uznane było zaburzenie te napady powinny znacznie odbiegać od napadów złości u przeciętnego dziecka. Chodzi mi o to, że wszystkie dzieci się złoszczą i to jest w normie ale te dzieci złoszczą się na krańcowym krańcu skali. I wtedy myślę, że problem jest zupełnie inny. Trzeba by dokładnie przeczytać kryteria diagnostyczne z DSM V. Wydaje mi się, że nikt nie wpisałby jednostki chorobowej do klasyfikacji jeśli nie byłoby do niej podstaw.

Odnośnik do komentarza

Curry tylko to, co mówi ta pani i to, co udało mi się znaleźć w necie (a nie mam dostępu do fachowej literatury, tak samo jak większość rodziców) brzmi trochę mętnie. Tylko tyle, że dziecko musi się złościć co najmniej przez rok i co najmniej trzy razy w tygodniu. Nic na temat jakichś szczególnych cech tych napadów. Tak samo niewiele na temat metod leczenia - tylko tyle, że leczy się za pomocą terapii, a przecież wiadomo, że z pomocy psychologów czy pedagogów mogę (a nawet powinnam, jeśli sobie sama z czymś nie radzę) korzystać bez określania jakiegoś zaburzenia, które tak właściwie ciężko określić.
Bo kto mi z całą pewnością powie gdzie kończy się temperament a zaczyna DMDD...?

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Koliberek
Curry tylko to, co mówi ta pani i to, co udało mi się znaleźć w necie (a nie mam dostępu do fachowej literatury, tak samo jak większość rodziców) brzmi trochę mętnie. Tylko tyle, że dziecko musi się złościć co najmniej przez rok i co najmniej trzy razy w tygodniu. Nic na temat jakichś szczególnych cech tych napadów. Tak samo niewiele na temat metod leczenia - tylko tyle, że leczy się za pomocą terapii, a przecież wiadomo, że z pomocy psychologów czy pedagogów mogę (a nawet powinnam, jeśli sobie sama z czymś nie radzę) korzystać bez określania jakiegoś zaburzenia, które tak właściwie ciężko określić.
Bo kto mi z całą pewnością powie gdzie kończy się temperament a zaczyna DMDD...?

Wiesz, brzmi to mętnie dla Ciebie, ale nie dla specjalistów. A to specjalista diagnozuje dziecko, a nie rodzic. Dla specjalisty kryteria w DSM V są wystarczające, dlatego jest to podręcznik dla psychiatrów i psychologów - ponieważ oni mają wiedzę aby tej diagnozy dokonać. Przepraszam, że tak pisze ale mam wielu pacjentów, którzy przychodzą i mówią "moje dziecko ma to i tamto", bo naczytali się czegoś w internecie. A potem przychodzą i oczekują tylko potwierdzenia swojej teorii. Więc kryteria diagnostyczne są dla specjalistów. A jeśli rodzic ma podejrzenia co do swojego dziecka idzie do specjalisty i to on decyduje, czy jest to zaburzenie, czy nie. Dużą liczbę zaburzeń ciężko jest określić jeśli zajrzeć do DSM czy ICD np. Diagnozy w przypadku zaburzeń bywają trudne, ale specjalista będzie umiał odróżnić normalność od patologii. Nie ma znaczenia, czy to jest nowe zaburzenie w DSM. Zaburzenie jest to po prostu nasilenie danych cech osobowości, temperamentu itp. przekraczające skalę. Do określenia tego psychologowie i psychiatrzy mają cały zestaw narzędzi: od fachowych testów, po obserwację, wywiad itd. Dlatego, że tak ciężko jest zdiagnozować robi to specjalista. A co do terapii. Jeśli dziecko jest skierowane na terapię to po prostu jest konieczność jej odbycia. Nawet jeśli czasem cienka jest granica między zaburzeniem, a normalnością. U dzieci szczególnie ale trzeba pamiętać, że dużo cech u dzieci ulega wyciszeniu ale patologiczne zwykle jednak nabierają na sile. Jeśli rodzic przychodzi z dzieckiem na terapię a dziecko tego nie potrzebuje na pewno zostanie o tym poinformowany. Bo to terapeuta decyduje czy dziecko wymaga terapii a nie rodzic. Oczywiście rodzic musi się na nią zgodzić.

Kto Ci z całą pewnością powie gdzie kończy się temperament, a zaczyna DMDD? Specjalista będzie umiał umiejscowić dziecko na kontinuum cechy osobowości w danym miejscu i to on decyduje gdzie dziecko się znajduje. Dziś tu, a po roku gdzieś indziej, a po terapii gdzieś indziej. Nie diagnozuje się samemu dziecka tylko w razie wątpliwości trzeba po prostu udać się na konsultację. Kontinuum zaburzeń i ich skali jest bez problemu dostępne. Jest wiele testów dot. agresji, złości, itp. którymi posługują się psychologowie. Dla przykładu mamy jakąś cechę np. agresję i przeprowadzamy testy. Istnieje ustalona centylowa skala nasilenia tej cechy od 1 (najmniej) do 10 (najwięcej). Od 7-10 mamy bardzo silną agresję, między 5-6 mamy przeciętną, między 1-4 mamy jej niewielkie nasilenie. Jeśli dziecko na skali testowej uplasuje sie na 10, a inne testy badające inne cechy również wyjdą mu przy końcu skali (np. neurotyzm, lub psychotyzm, ekstrawersja), a jego zachowanie zgłaszane przez rodziców budzi niepokój można wtedy można podejrzewać jakieś zaburzenie. Trzeba wykluczyć również inne powody tej agresji, itd. To jest cały proces.
Pisze dla przykładu, nie chodzi o DMDD. Po prostu diagnoza nie opiera się tylko na tym co jest napisane w DSM, to tylko podręcznik z wytycznymi co być musi aby zdiagnozować zaburzenie.

Odnośnik do komentarza

Też o tym nie słyszałam, skoro psychiatrzy nazwali to zaburzeniem, to na jakiejś podstawie chyba, nie wydaje mi się, że tak po prostu cos nazywa sie zaburzeniem, ale najpierw długo obserwuje, bada, wyciąga wnioski itd, ale to praca dla specjalistów, nie dla nas mam, jakby nie było laików.W każdym razie życzę Wam i sobie zdrowia.

http://fajnamama.pl/suwaczki/7zx85kc.pnghttp://emotikona.pl/gify/pic/10zyrafa.gif

Odnośnik do komentarza

mama225
Też o tym nie słyszałam, skoro psychiatrzy nazwali to zaburzeniem, to na jakiejś podstawie chyba, nie wydaje mi się, że tak po prostu cos nazywa sie zaburzeniem, ale najpierw długo obserwuje, bada, wyciąga wnioski itd, ale to praca dla specjalistów, nie dla nas mam, jakby nie było laików.W każdym razie życzę Wam i sobie zdrowia.

Dokładnie tak :)

Odnośnik do komentarza

Wyjaśniłaś, jak to teoretycznie powinno wyglądać. Dziękuję za obszerny opis.

Jednak ja z "własnego podwórka" znam przykład mamy, która nie radziła sobie z synem, więc chodziła od lekarza do lekarza, aż wreszcie udało jej się zdobyć "upragnioną" diagnozę: ADHD. Później nieoficjalnie się tym chwaliła. Gdyby problem w tym wypadku istniał naprawdę, to stwierdziłby to pierwszy ew. drugi lekarz. Ona musiała się trochę bardziej "postarać". W sumie ten ostatni, który zdiagnozował nieprawidłowość posługiwał się tymi samymi metodami i wytycznymi, co jego poprzednicy, jednak doszedł do innych wniosków. U mojego brata stwierdzono dysleksję - okazało się, że dość mocno niedowidzi i jego problemy rozwiązały okulary. A też są jakieś wytyczne do diagnozowania takich zaburzeń i wada wzroku do nich nie należy...

Powtórzę - nigdy nie twierdziłam, że podobnych problemów nie ma w ogóle, tylko mam wątpliwości co do obiektywnego diagnozowania ich...

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Koliberek
Wyjaśniłaś, jak to teoretycznie powinno wyglądać. Dziękuję za obszerny opis.

Jednak ja z "własnego podwórka" znam przykład mamy, która nie radziła sobie z synem, więc chodziła od lekarza do lekarza, aż wreszcie udało jej się zdobyć "upragnioną" diagnozę: ADHD. Później nieoficjalnie się tym chwaliła. Gdyby problem w tym wypadku istniał naprawdę, to stwierdziłby to pierwszy ew. drugi lekarz. Ona musiała się trochę bardziej "postarać". W sumie ten ostatni, który zdiagnozował nieprawidłowość posługiwał się tymi samymi metodami i wytycznymi, co jego poprzednicy, jednak doszedł do innych wniosków. U mojego brata stwierdzono dysleksję - okazało się, że dość mocno niedowidzi i jego problemy rozwiązały okulary. A też są jakieś wytyczne do diagnozowania takich zaburzeń i wada wzroku do nich nie należy...

Powtórzę - nigdy nie twierdziłam, że podobnych problemów nie ma w ogóle, tylko mam wątpliwości co do obiektywnego diagnozowania ich...

Hmmm ja myślę, że wszędzie trafiają się lepsi i gorsi specjaliści. W końcu trafi się taki, który da matce "na odczepnego" orzeczenie. Obiektywne diagnozowanie to nie jest kwestia kryteriów, bo one są ok, ale materiału ludzkiego. No cóż, zawsze się znajdzie ten kiepski lekarz... Tyle, że na podstawie tych kiepskich nie można generalizować. Wydaje mi się, że najlepiej znaleźć dobrego specjalistę i mu zaufać. Ale mam świadomość, że to nie jest łatwe.

Nie może być jednak tak, że jakieś zaburzenie nie będzie wpisane do klasyfikacji DSM tylko dlatego, że ktoś gdzieś jest konowałem i źle rozpoznał, albo po ludzku się pomylił, albo będzie oszukiwał. Istnieje zaburzenie to musi znaleźć się w klasyfikacji. A problem z diagnozowaniem kontrowersyjnych przypadków dotyczy nie tylko tego zaburzenia ale i innych. Wszystkich, gdzie ktoś może coś uzyskać po ich stwierdzeniu. Gdzieś tam są dzieci z prawdziwym DMDD, którym można pomóc.

Odnośnik do komentarza

Koliberek
Wiesz, tylko mnie się niedobrze robi jak pomyślę o tym całym tłumie kombinatorów, którzy właśnie zyskali nową "broń"...

Zgadzam się.
Tylko raczej twórcy DSM nie kierują się tym w uzupełnianiu klasyfikacji. Poza tym musimy pamiętać, że w PL (niestety) króluje kombinatorstwo, a ta klasyfikacja jest dla całego świata. No trudno, kilka osób pokombinuje, ale ilu dzieciom będzie można pomóc dzięki temu :D

Odnośnik do komentarza

Koliberek

Jednak ja z "własnego podwórka" znam przykład mamy, która nie radziła sobie z synem, więc chodziła od lekarza do lekarza, aż wreszcie udało jej się zdobyć "upragnioną" diagnozę: ADHD. Później nieoficjalnie się tym chwaliła.

podejrzewam ze dmdd bedzie dokladnie tak jak adhd-rodzice beda tego terminu bezsensownie naduzywac
(o ile dmdd sie "spopularizuje")
i nepweno powstanie nowa odmiana dzieci "indygo":wink:

jakies trzy cztery lata temu dosc czesto sie rodzily dzieci ze wzmozonym napieciem miesniowym....teraz nagle cos cisza w tym temacie:wink:

Odnośnik do komentarza

Helena
Koliberek

Jednak ja z "własnego podwórka" znam przykład mamy, która nie radziła sobie z synem, więc chodziła od lekarza do lekarza, aż wreszcie udało jej się zdobyć "upragnioną" diagnozę: ADHD. Później nieoficjalnie się tym chwaliła.

jakies trzy cztery lata temu dosc czesto sie rodzily dzieci ze wzmozonym napieciem miesniowym....teraz nagle cos cisza w tym temacie:wink:

Nadal się rodzą :D Tylko już jest to mniej popularne i na nikim wrażenia nie robi :oczko:

Odnośnik do komentarza

curry
Helena
Koliberek

Jednak ja z "własnego podwórka" znam przykład mamy, która nie radziła sobie z synem, więc chodziła od lekarza do lekarza, aż wreszcie udało jej się zdobyć "upragnioną" diagnozę: ADHD. Później nieoficjalnie się tym chwaliła.

jakies trzy cztery lata temu dosc czesto sie rodzily dzieci ze wzmozonym napieciem miesniowym....teraz nagle cos cisza w tym temacie:wink:

Nadal się rodzą :D Tylko już jest to mniej popularne i na nikim wrażenia nie robi :oczko:

nie jest popularne, czyli przestano naduzywac terminu "wzmozone napiecie miesniowe"- i dlatego mniej dzieci sie rodzi z tym:wink:

Odnośnik do komentarza

Helena
curry
Helena

jakies trzy cztery lata temu dosc czesto sie rodzily dzieci ze wzmozonym napieciem miesniowym....teraz nagle cos cisza w tym temacie:wink:

Nadal się rodzą :D Tylko już jest to mniej popularne i na nikim wrażenia nie robi :oczko:

nie jest popularne, czyli przestano naduzywac terminu "wzmozone napiecie miesniowe"- i dlatego mniej dzieci sie rodzi z tym:wink:

Nareszcie. Teraz rodzą się z tym tylko Ci, którzy naprawdę się z tym rodzą :D

Odnośnik do komentarza

Helena
curry
Helena

jakies trzy cztery lata temu dosc czesto sie rodzily dzieci ze wzmozonym napieciem miesniowym....teraz nagle cos cisza w tym temacie:wink:

Nadal się rodzą :D Tylko już jest to mniej popularne i na nikim wrażenia nie robi :oczko:

nie jest popularne, czyli przestano naduzywac terminu "wzmozone napiecie miesniowe"- i dlatego mniej dzieci sie rodzi z tym:wink:

No i właśnie jak usłyszałam tą rozmowę, to pierwsza moja myśl to był "jeeeeejku, znowu...czy tym dzieciom nie da się pomóc bez nazywania tego słowem ?".

No bo jeśli to się stanie "popularne", to wiele osób będzie sobie i dzieciom to wmawiać, a zawsze znajdzie się ktoś, kto to potwierdzi, zwłaszcza, że wytyczne naprawdę są dość mętne, a oszołomów nie brakuje (zarówno po stronie rodziców, jak i lekarzy, chociaż ci pierwsi są gorsi - oni będą szukać tak długo, aż znajdą)

Jednak jak na spokojnie to przemyślałam, to problem tkwi w innym miejscu...dlaczego mówi się o tym w programie śniadaniowym? Przecież właśnie takie postępowanie prowadzi do popularyzowania tego terminu. Czy nie wystarczy podać tę informację tym, którzy tego potrzebują - psychologom, psychiatrom, pedagogom, a nie trąbić o tym w telewizji?

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Koliberek
Helena
curry

Nadal się rodzą :D Tylko już jest to mniej popularne i na nikim wrażenia nie robi :oczko:

nie jest popularne, czyli przestano naduzywac terminu "wzmozone napiecie miesniowe"- i dlatego mniej dzieci sie rodzi z tym:wink:

No i właśnie jak usłyszałam tą rozmowę, to pierwsza moja myśl to był "jeeeeejku, znowu...czy tym dzieciom nie da się pomóc bez nazywania tego słowem ?".

No bo jeśli to się stanie "popularne", to wiele osób będzie sobie i dzieciom to wmawiać, a zawsze znajdzie się ktoś, kto to potwierdzi, zwłaszcza, że wytyczne naprawdę są dość mętne, a oszołomów nie brakuje (zarówno po stronie rodziców, jak i lekarzy, chociaż ci pierwsi są gorsi - oni będą szukać tak długo, aż znajdą)

Jednak jak na spokojnie to przemyślałam, to problem tkwi w innym miejscu...dlaczego mówi się o tym w programie śniadaniowym? Przecież właśnie takie postępowanie prowadzi do popularyzowania tego terminu. Czy nie wystarczy podać tę informację tym, którzy tego potrzebują - psychologom, psychiatrom, pedagogom, a nie trąbić o tym w telewizji?

I tu się zgadzam :) Też nie widzę powodu aby to upubliczniać, wręcz uważam, że to tylko może zaszkodzić. Specjaliści będą wiedzieć i to wystarczy. A jak czyjeś dziecko będzie miało to zaburzenie to rodzic i tak dostanie od terapeuty komplet informacji na temat.

Jedyne z czym się nie zgadzam to to, że kryteria diagnostyczne są mętne. W TV podali kilka, żeby wiedzieć na 100% jakie są to kryteria trzeba by zajrzeć do DSM. A nawet jeśli to są wszystkie, to wydaje mi się, że są one wystarczające dla doświadczonego psychiatry.

Odnośnik do komentarza

curry

Jedyne z czym się nie zgadzam to to, że kryteria diagnostyczne są mętne. W TV podali kilka, żeby wiedzieć na 100% jakie są to kryteria trzeba by zajrzeć do DSM. A nawet jeśli to są wszystkie, to wydaje mi się, że są one wystarczające dla doświadczonego psychiatry.

Nie do końca się rozumiemy. Mnie chodzi o to, że są na tyle ogóle, że można niesłusznie "podciągnąć" pod nie wiele zdrowych dzieci, co często, a gęsto będą wykorzystywać rodzice, którzy rozpieszczą sobie dzieci i przestaną z nimi radzić. A zawsze znajdzie się ktoś, kto potwierdzi, albo z lenistwa, albo dla świętego spokoju, albo przekonany innym "argumentem" :smile_$:, a rodzice wtedy są idealni i troskliwi, bo opiekują się dzieckiem z takim zaburzeniem rozwoju. Dlatego od samego początku budzi we mnie to taki sprzeciw, bo mnie już szlag trafia jak obserwuję takie sytuacje.

Bo teraz to nie będzie wyglądało tak, że poinformowani będą tylko ci, u których dzieci diagnozuje się takie zaburzenie bądź się podejrzewa, tylko tak, że podejrzewa się u wszystkich, zostaje tylko kwestia potwierdzenia...

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Koliberek
curry

Jedyne z czym się nie zgadzam to to, że kryteria diagnostyczne są mętne. W TV podali kilka, żeby wiedzieć na 100% jakie są to kryteria trzeba by zajrzeć do DSM. A nawet jeśli to są wszystkie, to wydaje mi się, że są one wystarczające dla doświadczonego psychiatry.

Nie do końca się rozumiemy. Mnie chodzi o to, że są na tyle ogóle, że można niesłusznie "podciągnąć" pod nie wiele zdrowych dzieci, co często, a gęsto będą wykorzystywać rodzice, którzy rozpieszczą sobie dzieci i przestaną z nimi radzić. A zawsze znajdzie się ktoś, kto potwierdzi, albo z lenistwa, albo dla świętego spokoju, albo przekonany innym "argumentem" :smile_$:, a rodzice wtedy są idealni i troskliwi, bo opiekują się dzieckiem z takim zaburzeniem rozwoju. Dlatego od samego początku budzi we mnie to taki sprzeciw, bo mnie już szlag trafia jak obserwuję takie sytuacje.

Bo teraz to nie będzie wyglądało tak, że poinformowani będą tylko ci, u których dzieci diagnozuje się takie zaburzenie bądź się podejrzewa, tylko tak, że podejrzewa się u wszystkich, zostaje tylko kwestia potwierdzenia...

Rację masz. Tylko naprawdę nie wiemy do końca jakie te kryteria są, bo nikt z nas tego zapisu nie widział. Ja nie mam DSM V w domu. Czasem jest tak, że pewne informacje nie są przez psychiatrów i psychologów udostępniane opinii publicznej, więc nie do końca możemy być pewni co i jak. Ale oszustw nie unikniemy i jeśli kryteria są ogólne to przecież nie można ich zapisać w inny sposób niż prawdziwy.

Odnośnik do komentarza

ho ho ho widzę, że temat trafiony zgadzam się z wami dziewczyny bo ja też uważam że dobry diagnosta będzie umiał z tego korzystać ale znam też dużo sytuacji w których diagnozowanie prawdziwe ADHD niestety nie jest związane z tym co piszą w opisie diagnostycznym....bywają częste odstępstwa od reguły. Oczywiście chciałabym się dowiedzieć szczegółowo o DSMV ale to jeszcze chwila. A co do samego schorzenia to myślę że to pomoże tym którzy cierpią przez to schorzenie ale pewnie znajdzie się niestetypotencjalny dodatkowy powód by ludzi oceniać tak po prostu przez osoby niefachowe w tej dziedzinie

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...