Skocz do zawartości
Forum

Dzieci z astmą i cukrzycą


Rekomendowane odpowiedzi

Super ze chociaz u was sie nie pogarsza zawsze jakies to pocieszenie:)
Wiem ze przed nami dlllluga droga i strasznie sie jej boje...brakuje mi juz sił czuje sie strasznie wypalona tym wszystkim...czekanie na telefon,ciagle podroze po roznych szpitalach,lekarzach itp,itd aj i znowu sie rozczulam.....

Wracajac do twojego posta to wlasnie zauwazyłam ze faktycznie same zapisalysmy juz ponad 7 stron :36_1_67: moze dolaczy ktos do nas ale w sumie to chyba dobry znak ze brakuje takich dzielnych mam jak my:36_1_67:

A kochana byłas juz z Hania u alergologa?
Wiez i na Hanie przyszedł czas na pełzanie a jeszcze troche i zacznie chodzic,szybko to minie:)
My jutro oczywiscie kolejne wizyty a w piatek znowu do szczecina i mam wielka nadzieje ze wrocimy do domku i nic nie znajda:)nie wiem juz co lepsze:(

Odnośnik do komentarza

Nie z Hanią jeszcze nie doszłam ale idę w następnym tygodniu bo idę od razu z Matim i za jednym zamachem.

Blondynka: Ej ruda pożycz mi szampon!
Ruda: Przecież masz swój, nowy, widziałam jak kupowałaś!
Blondynka: Tak ale on jest do włosów suchych, a ja już je zmoczyłam.

Odnośnik do komentarza

Tak Mati już w domu siedzi ze względu na kaszel i nie wiem czy już puszczę go do pkola a Szymek ma 18 impreze w Barce na zakończenie roku szkolnego a świadectwo dostanie 23 a i już jest pewne otrzyma promocję do 4kl.
Hania ma 38 stopni.

Odnośnik do komentarza

Dzieci dopiero usnely i znalazlam chwilke aby napisac do Ciebie.

Jak Hania? dalej goraczkuje? oj dlugo sie u niej to juz ciagnie:( trzymam kciuki aby było lepiej...
Szymek sie postarał:) super:) wiekszosc dzieci to dopero zaliczaja zeby zdac do nastepnej klasy a wy juz macie swiadectwo za pasem:) dobrze ze chociaz tym nie musisz sie przejmowac:)
Moj Szymek dalej nie chodzi do przedszkola,moze w poniedzialek juz pojdzie..zobaczymy...troche sie boje bo pani dyrektor nie wie jeszcze ze u szymka pojawiła sie padaczka a wiem ze nie moge tego ukryc...

Odnośnik do komentarza

Hej byłam dziś u pediatry i osuchowo dobrze też przypuszcza że na alergie te objawy a do alergologa nie mam co narazie iść bo mają urlop do końca czerwca.Ale dała mi syrop przeciwwirusowy i na poprawe odporności.A jak u was?

Napiszę ci wiersz jaki mi syn mówi na dzień mamy,bo Szymon dzień mamy i taty ma złączone z zakończeniem trzeciej klasy.

Odnośnik do komentarza

Najlepsze u mamy jest to że ją mamy.
Mamy ją swoją nie cudzą.
Nie inną.
Zawsze tę samą.
I żeby nie wiem co się stało mama zostanie mamą.
Tylko jedna mama na zmartwienia.
Tylko jedna na dwójkę z polskiego.
Tylko jedna od bójki z najlepszym kolegą.
Jedna od bólu zęba i od przeziębienia.
Nie na sprzedaż.
Nie do zamiany.
Nasza wszędzie i przez cały czas.
więc najlepsze u mamy jest to że ją mamy i że mama ma właśnie nas.

Odnośnik do komentarza

Dopiero znalazłam chwilke aby do ciebie napisac.
Dziekuje ze napisałas ten wiersz....przecudny...i znowu sie poryczałam...
Super ze u Hani lepiej i osłuchowo jest ok. caly czas myslalam o was....

u nas znowu tragicznie,nie mam juz sił walczyc..wszystko sie wali...znowu...
nie mineło 3 tygodnie jak sie dowiedzielismy o padaczce u szymka...pobyt w szpitalu...jakos pomalu dochodziłam do siebie a dzisiaj kochana dowiedzielismy sie ze wikusia tez ma padaczke!!!!!!!!!!!!!!!!!! nie potrafie juz nawet myslec nie wiem jak dalej zyc.To wszystko jest jak horror ktory sie nie konczy...to wszystko jest tak nieprawdpodobne ze wydaje mi sie obce.. dopiero teraz jak dzieci spia i patrze sie na nich chyba zaczyna do mnie dochodzic co sie dzieje...i nikt nie potrafi nam pomoc...lzy zaczynaja mnie dlawic......
nigdy nie mam dobrych wiadomosci... przepraszam...
jutro moze bedzie lepiej...

Odnośnik do komentarza

Nie przepraszaj pisz wszystko co ci leży może nie będę umiała cię niekiedy pocieszyć ale na pewno będzie ci lżej jak wszystko co cię trapi napiszesz.Jest mi przykro z tego powodu bo cierpisz ty,dzieci i cała twoja rodzina.Myślę że powinnaś poszukać jakieś pomocy jakieś fundacji aby choć trochę cię wspomogli finansowo bo dwoje dzieci chorych i to nie na jedną chorobę tylko na kilka,dojazdy i w ogóle po kieszeni pociągnie.
Pisz,dużo pisz nawet same smutne rzeczy ja zawsze przeczytam i zawsze coś ci napiszę.

Odnośnik do komentarza

Kochana dziekuje...nawet nie wiez ile to dla mnie znaczy...
ale niechciałabym Cie zanudzac bo u nas tylko jest gorzej....
Jesli chodzi o fundacjie to juz mam wybrana pomogla mi i namowila nasza pani doktor tylko koncze zbierac dokumenty a teraz musze jeszcze miec nowe zaswiadczenie od neurologa ze pojawila sie padaczka u maluchow.wiez piszac szczeze to my ogulnie wydajemy na dzieci ok 1,000 do 1,200 zl miesiecznie a teraz jeszcze dojda leki na padaczke dla dwojga...ja niestety pracowac nie moge...we wtorek tez skladam papiery dla wiki na orzeczenie...musze zaczac działac bo inaczej zwariuje...psychicznie tez juz zaczynam wysiadac ale wiem ze musze dac rade bo mam dla kogo...dzisiaj caly dzien zamiast plakac obmyslilam co robic dalej ale nie wiem czy dam rade...tak strasznie sie boje tego co nas czeka...nie chcem kolejnych szpitali one dobijaja mnie i dzieci a pewnie bez nich sie nie obedzie...
i znowu sie rozpisałam...
A jak kochana u Was?

Odnośnik do komentarza

H marudna jak diabli ja jestem przeziębiona i mam chrypę i totalnego lenia nic mi się nie chce robić.
Powinnaś dużo rozmawiać o tym co cię trapi o tym że z czymś nie dasz radę itd.Jak twój mąż na to wszystko reaguje,pytam bo faceci ciężko znosza takie rzeczy,możesz z nim o wszystkim porozmawiać czy nie za bardzo?
Pytam tak bo wsparcie i pomoc najbliższej rodziny jest ważne.
Powinnaś dużo rozmawiać o tym co cię trapi o tym że z czymś nie dasz radę itd.
Jak masz jakieś problemy,trapienia to możesz nawet mi pisać na prywatne wiadomości albo na meila iwa.lska@interia.pl

Odnośnik do komentarza

Juz miałam zmykac ale zobaczyłam ze napisalas:)
Oj biedna ta Hania szkoda mi jej...a Ty znowu chora chyba niewyleczylas sie dobrze ostatnio abo znowu załapałas od dzieciaczkow..trzymajcie sie jakos...

Wiez kochana moj maz to chyba pogodził sie z tym ze dzieciaczki sa chore i jest tylko gorzej... zadko o tym wszystkim rozmawiamy...jak wychodza nowe choroby albo jest gorzej to ja wlasnie szukam pomocy,a moj maz wtedy "zatapia" sie w pracy.niby sie martwi ale nigdy po sobie nie da tego poznac,teraz po latach wiem kiedy i jak na cos raguje.Ja kochana chodze do psychologa bo moj maz nie chce,od wrzesnia mamy zaczac chodzic na spotkania grupowe dla rodzicow dzieci przewlekle chorych ale nie wiem co z tego wyjdzie...
Z calego serca dziekuje Ci za wsparcie jakie nam okazujesz po mimo tego ze praktycznie sie nie znamy....i pomimo tego ze takze masz troje dzieci chorych...cos nas łaczy:)

Nie dziwie sie ze nic Ci sie nie chce zwlaszcza jak jestes chora....
Spokojnej nocy Wam zycze:)

Odnośnik do komentarza

Miałam ci proponować psychologa albo jakieś spotkania grupowe aby człowiek mógł ze wszystkim lepiej radzić ale myślałam że to będzie trochę nie taktowne i ugryzłam się w język.Ale dobrze że chodzisz każde wsparcie jest dobre i mów z mężem o tym wszystkim on też to na swój sposób przeżywa,nie bądzcie każde osobno że swoimi myślami,cierpieniem musicie się nawzajem wspierać ty jego on ciebie na początek nie będzie to łatwe bo mężczyźni są skryci i nie lubią mówić o słabości jedni się wstydzą inni chcą pokazać swoją siłę.Jeżeli mąż nie będzie chciał z tobą rozmawiać nie poddawaj się i rozmawiaj wybierz jedną porę np przy wspólnej kawie czy przed spaniem aby to też nie było takie ględzenie w kółko bo może zniechęcić.Ja ci tu tak wypisuję co masz robić ale ty pewnie to wszystko wiesz.Będzie dobrze,musi być ja w to wierzę i ty też musisz.Musicie być silni i uśmiechnięci dla dzieci.

Hania kaszle a z nosa jej cieknie masakra,a ja mam z dnia na dzień mocniejszą chrypę musiała bym nic nie mówić ale to przy dzieciach nie możliwe.Ja jestem astmatykiem i alergikiem więc moja odporność jest do bani wystarczy dziecko chore lub jakiś wirus na dworze i ja zdycham.Jak brałam leki było lepiej a teraz nie biorę bo karmię ale jeszcze trochę się pomęczę.

U nas dziś na moim ośedlu gdzie mieszkam chłopak który został księdzem miał swoją pierwszą mszę w swojej rodzinne parafi piękny widok,cały kościół taką procesją wyszli po niego do domu w domu miał uroczyste bogosławieństwo od rodziców i księży a potem go porowadzili do kościoła on szedł w takim wieńcu a przed kościołem przywitała go dyrekcja szkoły do której uczęszczał mówię ci pięknie to wszystko wyglądało a za rok mamy jeszcze jedne takie wyprowadzenie bo od nas z osiedla jeszcze jeden młody chłopak poszedł na księdza.Ja tam jak by mój syn chciał iść do seminarium nie miała bym nic przeciwko ale na pewno bym z nim o tym dużo rozmawiała bo to decyzja na całe życie i nie chciała bym aby po paru latach rezygnował ze święceń.

Teraz ja dużo napisałam,niezłą masz lektórę do przeczytania ;-)

Odnośnik do komentarza

Pierwszy raz sie rozpisałas..super:):36_1_67:chociaz sobie poczytałam:)
Wiez dobrze ze my piszemy bo jak masz chrypke to nie musisz chociaz ze mna nadwyrezac gardła:)
Oj szkoda mi Hani,nie ma nic gorszego jak mega katar u malutkiego dzieciaczka:( Ja tez jak karmiłam Wiki to nie brałam zadnych lekow nawet tych dozwolonych bo sie bałam zeby jej nie zaszkodziły,ja karmiłam do 7 miesiaca bo Szymek trafił do szpitala i mala pozniej sama juz nie chciała,troche załuje ze nie udało mi sie dłuzej ale coz...

Ja dosc dlugo wzbraniałam sie przed psychologiem ale w osrodku gdzie mamy rehabilitacjie praktycznie wszyscy rodzice chodza i raz poszłam bo prosila mnie pani doktor a pozniej sama widziałam ze jest mi lepiej...nie wiem jak to bedzie ze spotkaniami grupowymi ale napewno chociaz sprobuje choc nie wiem czy moj maz sie zdecyduje:(
On raczej probuje ukrywac przed wszystkimi to ze nasze dzieciaczki sa powaznie chore...niby wiedza najlblizsi i nieliczni znajomi ale on nie lub z nikim o tym rozmawiac,mowi tylko tak ogulnikami.uwaza ze to nasze zycie i nasze problemy.tu nawet sie z nim zgadzam.ja tez o chorobach rozmawiam tylko znajblizszym otoczeniem choc oczywiscie nigdy nie ukrywałam ze dzieciaczki sa chore.Mam nadzieje ze cos zrozumiałas z mojego pisania bo jakos tak dziwnie napisałam:)
Ja wielokrotnie nawet prosilam go zebysmy razem decydowali o dalszym leczeniu itp ale moz uwaza ze ja to zrobie lepiej bo zawsze jestem w temacie,ze to ja chodze po lekarzach,leze z nim w szpitalach itd.niby ma racjie ale brakuje mi takiego mocnego wsparcia psychicznego,poczucia ze wroci do domu,siadziemy i bedziemy decydowac co dalej.ale coz przeciez nikogo nie moge zmusic do tego.wiem ze nas kocha i robi wszystko zebysmy finansowo jakos ciagneli ale tez wiem ze kasa to jednak nie wszystko.

jutro Szymek idzie do przedszkola i musze powiedziec ze doszła nam padaczka i strasznie sie tego boje.boje sie zeby przez choroby Go nie odzucili.to strasznie jakos boli.ta swiadomosc ze poczuje sie znowu gorszy tylko dlatego ze jest chory...
Czeka mnie trudny tydzien i az sie go obawiam ale juz chyba psychicznie przygotowałam sie na to.Wiez nawet dobrze ze o padaczce u Wiki dowiedziałam sie w piatek bo przez sobote i niedziele zdazyłam dojsc do siebie i tej swiadomosci ze juz oboje ja maja.jest bardzo ciezko a nagorsza chyba ta nie moc ze nie moge zatrzymac tych chorob wsumie to zostaje mi tylko je zaleczac...to strasznie boli..

Ale sie rozpisałam.....masakra...nawet nie wiem kiedy tyle napisałam...ale masz udreke ze mna....

a jak wy sie czujecie? Mati bedzie chodził jeszcze do przedszkola czy jednak zostawiasz Go juz w domku?

Odnośnik do komentarza

Nareszcie zasnęła,kupiliśmy jej kojec bo w łóżeczku nie śpi gdyż jest w innym pokoju a kojec jest składany więc na noc kiedy śpi z nami to można go złożyć i zauważyłam że ona wyczuwa że śpi sama bo jak ją położę to trzyma mnie kurczowo za palec aż porządnie nie
zaśnie.

Uważam i pewnie nie jeden psycholog by to potwierdził że nie powinnaś sama podejmować decyzję o leczeniu dzieci jesteście małżeństwem i to są wasze wspólne dzieci przecież mężowi nikt nie każe jeździć z nimi po lekarzach lub leżeć w szpitalach ale decyzje leczenia lub jaki szpital itp.powinien z tobą podejmować.

U mnie też tak było mój za bardzo nie angażował się w leczenie dzieci wszystko ja załatwiałam,jeździłam,i tak pewnie by zostało gdyby na świecie nie pojawiła się Hania,po jej urodzeniu zaczęłam o więcej go prosić,angażować bo wcześniej uważałam on pracuje dam mu spokój a teraz nie, doszłam do wniosku że to też jego dzieci niech też uczestniczy w ich życiu i np.do chirurga z moczeniem on jeździ z Szymonem on pilnuje aby Szymon wstał o 22 do ubikacji,albo teraz jest zakończenie roku w Barce gdzie musimy dojechać więc mój ma pożyczyć auto i nas zawieźć i z nami tam być.Niektóre sprawy są drobne ale zawsze jakiś udział w życiu dziecka ma.

Mam nadzieję że ten tydz jakoś przetrwasz i z przedszkolem nie będzie tak źle może nie zrezygnuję z twojego synka.
Dobrej nocy życzę i uśmiechu na twarzy jutro i każdego dnia.

Odnośnik do komentarza

Dziekuje za misia:) domyslam sie ze to dla mnie:)
czytajac Twój post to tak jakbym pisała o naszym zyciu tylko raczej nie zdecyduje sie na trzecie dzieciatko...zaluje ale tak chyba bedzie lepiej...
wiez moj maz to jezdzi z nami praktycznie wszedzie tak było zawsze i tak zostało tylko to ja musze decydowac gdzie i kiedy...czasami to wiez powie jak cos mu nie pasuje ale na pytanie jak by to zrobił odpowiada "nie wiem przeciez ty sie tym zajmujesz" albo cos podobnego.masz racjie ze tak nie powinno byc ale chyba oboje sie juz do tej sytuacji przyzwyczailismy, tylko mnie to tak dziwnie boli...

dzisiaj sie dowiedzielismy ze lekarze chca nas wysłac do warszawy do centrum ale mnie to przeraza ze wzgledu na odleglosc i to ze znowu bede sama z nimi. i powiem szczerze ze jakos nie mam juz nadziei ze wkacu lekarze do czegos dojda i znajda przyczyne ich chorob...

W przedszkolu nawet nie było tak zle ale powiedzieli ze boja sie brac odpowiedzialnosc za tak chore dziecko...nawet ich rozumiem...moj szymek bedzie chodził do konca ale zobaczymy czy da rade...

Wiez moja wiki tez z nami spi,łózeczko tez mamy skladane ale tylko w dzien w nim spi, w nocy jak probowalismy ja do niego klasc to tak jak Hania chyba czuje ze jest sama i non stop sie budzi

Kochana trzymaj sie jakos z tym gardlem...musisz dac rade..

Odnośnik do komentarza

Cześć
Czekałam na ciebie i misio też dla ciebie :)

U mnie jak by chłopcy też bardziej by chorowali też bym pewnie się nie zdecydowała na trzecie,mój mąż za bardzo nie chciał co chwile jakieś miał argumęty ale przyciśnięty do muru zgodził się a teraz się cieszy tym bardziej że jak tylko przyjdzie z pracy a mała go zobaczy to cała w skowronkach :)

Wiem że ta sytuacja boli,czasami człowiek myśli że męża to g..no obchodzi,że się nie interesuje,że się nie angażuje tak jak my byśmy tego chcieli.
A chodzisz jeszcze do psychologa,może jego spytaj jak męża zmotywować do większej otwartości aby z tobą rozmawiał itp.nie wiem jak to napisać ale ty wiesz o co mi chodzi.
A mówiłaś mu o swoich odczuciach,że jak on ci nie doradza zwala ci to na karb to cię to boli?

Ja mam dalej chrypę bez zmian ale gardło mnie nie bolało ani nie boli,z Hanią lepiej Kaszel trochę zelżał.

A w przedszkolu nie będzie tak źle Szymonek da radę,to będzie taka jego odskocznia od lekarzy,szpitali.

Moja też śpi z nami w nocy ale na noc nie składam tego kojca tylko przesówam do kąta (z lenistwa nie chce mi się co chwilę składać i rozkładać )

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...