Skocz do zawartości
Forum

Jak odmawiać rodzinie?


askasam

Rekomendowane odpowiedzi

Witam
Pewnie każda z Was miała choć raz taką sytuację gdy ktoś z rodziny nadużywał Waszej uprzejmości a to w kwestii opieki nad dziećmi a to w sprawach finansowych lub obarczał Was swoimi problemami.
Co wtedy robicie? Czy wykazujecie asertywność i tym samym, zazwyczaj sprawiacie,że druga strona jest na Was śmiertelnie obrażona czy przyjmujecie wszystko z dobrodziejstwem inwentarza zaciskając zęby?

Ja od jakiegoś czasu mam taki problem i jeszcze go w żaden sposób nie uregulowałam.
Problem jest zimą- bo wyjeżdżamy na narty i wtedy ojciec mojego chrześniaka wpada na genialny pomysł,żebyśmy go zabrali- bo on się uczy jeździć i wręcza nam 50 zł.
Ale ponieważ ostatnio ja się wyłamałam i powiedziałam memu mężowi,żeby sam jechał z dwoma chłopcami ( 8 i 12lat)- synami jego braci, a chłopaki, a zwłaszcza jeden, nie słuchali się go i stwarzali zagrożenie na stoku- to pewnie nieprędko ich zabierze.

Problem jest też latem- bo mamy letni dom i jesteśmy tam większośc wakacji.Wtedy jeden z braci mego męża podrzuca nam swoją dwójkę dzieci przy każdej sposobności.
Czasem na cały dzień ( tak jak dziś) a czasem na kilka dni.
Dziś rodzice pracują, więc rano dzwoni brat M.,czy może nam przywieźć dzieci.Mój mąż oczywiście zawsze mówi,że nie ma sprawy.A potem ja się nimi zajmuję bo ten się gdzieś zaszyje.
Mało tego, rodzice potrafią wpaść wieczorem po dzieci i właściwie wymóc na nas,żeby ich ugościć na grilu.Po całym dniu zajmowania się trójką dzieci wolałabym odpocząć niż zabawiać gości.
Naprawdę chciałabym to jakoś rozwiązać, ale nie mam pojęcia jak.Nie chcę ich obrazić, ale obawiam się,że jak im powiem wprost to tak się może stać.

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

Ja mam taki charakter , że mówię prosto z mostu i z tego się cieszę:) kiedyś kuzynka zostawiła u mnie córkę bo musiała coś załatwić w sądzie - to ok rozumię , ale pózniej chciała to robić częsciej a to na solarium a to na zakupy itp. Powiedziałam jej , że ja na zakupy chodzę z dziecmi a opiekunką nie jestem i nie mam zamiaru być mam dwoje własnych dzieci i decydując się na nie wiedziałam jaki to obowiązek . Nigdy jeszcze nie zostawiłam dzieciaków u nikogo chyba , że z ich tatą i nie będę nianczyć innych dzieci. Powiedz prosto z mostu , że to bezczelność tak wykożystywać innych a jak twój się zgadza to zostaw go z dzieciakami i idz gdzieś może zrozumie o co tobie chodzi:)

http://s2.suwaczek.com/200506164670.png
http://s3.suwaczek.com/200807055472.png
http://kobietaintymnie.pl/suwaczek/cache/d7fddd7b.gif

Odnośnik do komentarza

askasam asertywność wcale nie oznacza że wyrażając własne zdanie sprawiasz że druga strona się obraża na ciebie, jest to trudna umiejętność ale warto spróbować się nauczyć odmawiać w taki sposób by druga strona to uszanowała - nie zawsze mi się to udaje bo z reguły jestem obcesowa i jakoś staram się wykręcić od projektów które mi nie pasują, chyba że następuje rewanż

no i przede wszystkim porozmawiaj z mężem żeby sobie w kulki nie leciał

powodzenia

http://lbym.lilypie.com/zW7Gp2.pnghttp://lb3m.lilypie.com/epfRp2.png
28.04.2007 12 tgc

11.05.2005 26 tgc
Odnośnik do komentarza

Zazdroszczę postawy Katarzynko, ale nie wiem czy potrafię w końcu się na to zdobyć.
Jestem jedynaczką, pochodzę z innego, odległego regionu kraju i tu gdzie mieszkam nie mam żadnej rodziny oprócz rodziców.Dlatego staram się jakoś dogadywać z rodziną męża.

Ja też nigdy nie zostawiłam swego dziecka pod ich opieką, choć ostatnio, gdy wyjechała moja mama i córeczka była chora to stawałam na uszach,żeby to wszystko zorganizować.
Bywały takie sytuacje,że brat mojego męża wpadał do nas z dwójką dzieci bo żona akurat robiła zakupy i nie chciała żeby jej przeszkadzać a ja z tego powodu musiałam odwoływać moje prywatne lekcje.Do tego trzeba ich ugościć bo są głodni i zająć się dziećmi bo ich tatuś siedzi i pije kawkę, nawet nie słyszy jak jego mała córeczka woła go z kibelka,żeby wytarł jej pupę.No bo przecież ja to mogę zrobić.

Czy po tym co powiedziałaś swojej kuzynce zmieniły się jakoś stosunki między wami?

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

askasam
Zazdroszczę postawy Katarzynko, ale nie wiem czy potrafię w końcu się na to zdobyć.
Jestem jedynaczką, pochodzę z innego, odległego regionu kraju i tu gdzie mieszkam nie mam żadnej rodziny oprócz rodziców.Dlatego staram się jakoś dogadywać z rodziną męża.

Ja też nigdy nie zostawiłam swego dziecka pod ich opieką, choć ostatnio, gdy wyjechała moja mama i córeczka była chora to stawałam na uszach,żeby to wszystko zorganizować.
Bywały takie sytuacje,że brat mojego męża wpadał do nas z dwójką dzieci bo żona akurat robiła zakupy i nie chciała żeby jej przeszkadzać a ja z tego powodu musiałam odwoływać moje prywatne lekcje.Do tego trzeba ich ugościć bo są głodni i zająć się dziećmi bo ich tatuś siedzi i pije kawkę, nawet nie słyszy jak jego mała córeczka woła go z kibelka,żeby wytarł jej pupę.No bo przecież ja to mogę zrobić.

Czy po tym co powiedziałaś swojej kuzynce zmieniły się jakoś stosunki między wami?

nic się nie zmieniło przeprosiła mnie i powiedziała, że mam rację i powiedziała ,że mnie podziwia za to ,że daję sobie radę z dwójką dzieci i wszędzie ich zabieram a nie podżucam rodzinie. Poprostu powiedz ,że chętnie mogą przyjsc na ogródek ale razem nie tak , że dzieciaki zostawią a oni sobie idą bo ty chcesz odpoczywać a nie bawic dzieci i już.

http://s2.suwaczek.com/200506164670.png
http://s3.suwaczek.com/200807055472.png
http://kobietaintymnie.pl/suwaczek/cache/d7fddd7b.gif

Odnośnik do komentarza

Masz rację Dorotea ale ja o tym wiem.
Tylko, widzisz, to są specyficzni ludzie.
Kiedyś gdy byli u nas na grilu, moja córcia przybiegła z domu i mówi,że jej kuzynka( ich córeczka) zrobiła kupę i żebym wytarła jej pupę.Więc ja na to: kochanie tu siedzi jej tatuś, jemu to powiedz.Więc zostało mi posłane obrażone spojrzenie i tatuś bez słowa udał się,żeby wytrzeć córeczkę.
Kolejna sytuacja była gdy odmówiłam pomocy ich synowi w przygotowaniu do sprawdzianu z angielskiego bo akurat wtedy byłam zajęta. Zaproponowałam,żeby przyjechali innego dnia, ale nie oni stwierdzili,że nie mogą No i obraza, Przecież to mój chrześniak, więc ja muszę wszystko mu podporządkować.

Powiedziałam,że dziś nie zajmuję się dzieciakami bo pisze pytania egzaminacyjne i muszę je na jutro oddać, ale ciągle włażą mi i chcą a to pić a to jeść a to skorzystać z laptopa- no porażka.Pewnie czeka mnie cała noc pisania.

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

Ech Dorotea, właśnie musiałam wrzasnąć na męża, bo sobie śpi na hamaku i olewa totalnie,że ja nie mogę pracować.
Dojechało jeszcze jedno dziecko ale na razie wszyscy bawią sie na dworze.Ciekawe jak długo?
Z moim mężem na da się rozmawiać na ten temat bo według niego ja robię problem a przecież dzieci nie są niemowlętami i nie trzeba ich nosić.Więc w czym problem?
Najważniejsze żeby nie odmawiać braciom.
Ale zdaje mi się,że jak dziś jego brat przyjedzie po dzieci to powiem co o tym myślę i poproszę,żeby ze mną uzgadniał czy może zostawić dzieci.Ech....

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

to masz male przedszkole za zgoda meza... ja to bym wsiadla w samochod i dala mu szanse by odczul na wlasnej skorze jaki to obowiazek... jak ludzie przywykna ze moga komus wejsc na glowe - to ida na calosc - powodzenia

cyt: To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce do herbaty nie świadczy o tym, że wszyscy s

Odnośnik do komentarza

Myślę że w Twojej sytuacji rozmowa nie wiele pomoże, bo wszyscy łącznie z Twoim mężem nie widza problemu. Proponuję zacząć się zachowywać tak jak rodzina męża, tz. zamienić się rolami. Zacznij do nich przyprowadzać swoją córeczkę pod byle pretekstem, wiem że to może być trudne zwłaszcza że nigdy jej nie zostawiałaś u nich i pewnie cały czas będziesz się zastanawiać czy jest wszystko ok, ale według mnie to jedyny sposób żeby się czegoś nauczyli. Jeśli Ci w którymś momencie odmówią lub znajdą jakiś wykręt to będzie argument dla Ciebie żeby im też odmówić, wtedy się na pewno nie obrażą, bo sami postąpili w ten sposób i może w końcu coś do nich dotrze. A co do męża to jak on w tym nie widzi problemu, to zostawiaj go częściej z ta gromadką samego niech wie ile to pracy i odpowiedzialności wymaga.

http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=6974
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=6975

Odnośnik do komentarza

Ech, Sylwia, ja po prostu tak nie potrafię.Poza tym oni mieszkają w małym miasteczku 35 km od nas.Nie wymyślę przecież,że idę na zakupy albo,że akurat mam coś u nich do załatwienia.
Właśnie przyjechał tatuś po swoje dzieci i grzecznie z nim porozmawiałam, żeby pytał przede wszystkim mnie czy mogę zająć się jego dziećmi bo to ja de facto się nimi opiekuję.I nie zawsze mogę to robić.Jakoś głupio mi było powiedzieć wprost,że zwyczajnie nawet jak mam czas nie mam ochoty niańczyć cudzych dzieci. I chłopak to tak zrozumiał.Więc w wakacje będę znowu babysitter:(

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

Może nie koniecznie u nich musisz mieć coś do załatwienia, ale nie masz z kim zostawić małej wiec dzwonisz że ja przywieziesz, bo coś Ci wyskoczyło, albo jeszcze lepiej żeby wujek po nią przyjechał (o ile jest w domu) bo masz mało czasu, a dla kochającego wujka to przecież nie powinien być problem:) Wiem że to nie łatwe, ale potraktuj to jak grę, a ty jako aktorka wcześniej przygotujesz się perfekcyjnie, żebyś nie musiała wymyślać czegoś na poczekaniu, bo wtedy na pewno się zaplątasz i namieszasz. Ja mam tak samo uwierz mi nigdy nie potrafię odmówić, no chyba że się wcześniej przygotuje i wymyśle coś wiarygodnego. Jak mnie ktoś zaskoczy czymś to zawsze się zgadzam, choćby to kolidowało z moimi planami nie potrafię na poczekaniu nic wymyślić, a asertywna nie jestem:)

http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=6974
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=6975

Odnośnik do komentarza

nie rozumie, dlaczego masz byc w wakacje babysiter??? jak nie chcesz pilnowac dzieciakow i nie potrfisz odmowic i powiedziec otwarcie ze to ci nie odpowiada, to zacznij czesciej wychodzic z wlasnym dzieckiem z domu - idz do znajomych albo nawet na spacer, poblakaj sie po miescie, posiedzcie w parku, jak masz samochod to gdzies pojedz z dzieckiem. jak zadzwonia na komorke to powiesz prawde, ze cie w domu nie ma bo zaplanowalas cos z wlasnym dzieckiem. jesli sama przyzwyczajlas ich do tego ze robisz za darmowa nianka to szybko tak sie sami nie odzwyczaja.

cyt: To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce do herbaty nie świadczy o tym, że wszyscy s

Odnośnik do komentarza

mbea
nie rozumie, dlaczego masz byc w wakacje babysiter??? jak nie chcesz pilnowac dzieciakow i nie potrfisz odmowic i powiedziec otwarcie ze to ci nie odpowiada, to zacznij czesciej wychodzic z wlasnym dzieckiem z domu - idz do znajomych albo nawet na spacer, poblakaj sie po miescie, posiedzcie w parku, jak masz samochod to gdzies pojedz z dzieckiem. jak zadzwonia na komorke to powiesz prawde, ze cie w domu nie ma bo zaplanowalas cos z wlasnym dzieckiem. jesli sama przyzwyczajlas ich do tego ze robisz za darmowa nianka to szybko tak sie sami nie odzwyczaja.

Miesiąc wakacji zazwyczaj spędzamy nad jakimś morzem, a potem, ponieważ w wakacje nie pracuję, siedzimy w tym letnim domu na wsi.
Ale po dzisiejszym planuję,że będę przyjeżdżała swoim autem a mąż swoim,żebym miała możliwość wrócić do domu i zwyczajnie tą inwazję "przeczekać".Bo ten dom jest w takim miejscu,że trzeba pięć kilometrów iść do autobusu i jestem ugotowana bez swojego auta.
Choć parę razy była taka sytuacja,że brałam rower, dziecko do fotelika i jeździłyśmy po okolicy:)
I wściekła jestem,że marzyłam o letnim domu a teraz nie mogę sobie tam pobyć bez nieproszonych gości.

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

a ja bym chyba sama się nie bujała z rodziną męża. Szkoda zdrowia - w pewnym momencie kielich się przepełni, Ty wybuchniesz, skoczysz (zupełnie słusznie) na rodzinę męża (celowo podkreślam, że nie Twoją, nie Waszą, tyko Twojego męża) i będzie dym. W moim przekonaniu Twoja asertywna postawa może niewiele pomóc, bo jest nie do końca prawidłowo skierowana. Opinia jest oczywiście moja, ergo subiektywna i być może błędna - ale jest taka: sprawy rodzinne powinno się załatwiać w rodzinie.Amen. Co za tym idzie ja na Twoim miejscu bym wzięła męza na bok (bo to jego rodzina robi najazdy) i primo - powiedziałabym jasno, uczciwie i stanowczo, że chcę spędzić wakacje w gronie rodzinnym. Secundo - jeśli nei zrozumie o co Ci chodzi, to bym przypomniała, że rodzina, to mąż, żona, dzieci i chwatit. Tertio - że to Ty oczekujesz, że on (!!) porozmawia na ten temat ze swoimi braćmi w sposób zapewniający spokój od bratanków, bratanic i innych pociotków podczas wakacji. quatro - w drodze nadzwyczajnego wyjątku możecie się spotkać powiedzmy w jeden dzień i na zasadzie spotkania rodzinnego - przyjeżdżają z dziećmi i tego samego dnia z nimi wyjeżdżają.

http://davm.daisypath.com/FUImp1.pnghttp://lpmf.lilypie.com/gFDDp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223982.png
http://lbyf.lilypie.com/FTMSp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223980.png?8870
http://pl.lennylamb.com/sliders/show/1_2009_7_27_slider.jpg

Odnośnik do komentarza

całkwocie popieram drucillę

Jak cos z tym nie zrobisz to nadal będziesz się męczyc z cudzymi dziećmi
Ja bym miała gdzieś czy sie obrażą, w końcu nie jsteście dziećmi.
chyba zaczęłabym od rozmowy z mężem , w końcu to jego bracia.
niech on jasno i wyraźnie powie im że nie jsteście niańkami
niech myślą co chcą
przynajmniej ty będziesz miała spokój

my nie mamy takiego problemu
nikt nam dzieci nie podrzuca a my zawsze swoje ze sobą wszędzie zabieramy
ale nie dlategoże nie mamy do kogo ich dac ale dlatego że dzień bez moich chłopaków to dzień stracony!
pozdro i trzymam kciuki

Życie jest piękne:-)

Odnośnik do komentarza

Drucilla, ostatnimi czasy wyszło na jaw,że z moim mężem nie mogę się dogadać w tej kwestii.Nie wiem, demencja czy jakieś inne zmiany w mózgu....
Po niedzielnej scysji nie gadaliśmy a mój mąż po powrocie z pracy słodki jak gdyby nigdy nic.Więc wspomniałam coś o tym jak wrednie się wczoraj zachował.Według jego opinii to ja zachowałam się wrednie bo wcale się nie namęczyłam bo tylko wyganiałam dzieci,żeby mi nie przeszkadzały a jazdę zrobiłam taką jakbym co najmniej przez tydzień miała niańczyć niemowlaki.Więc sama widzisz- dla niego to nie problem.A już rozmowa jego z braćmi jest absolutnie wykluczona.Na to mój mąż ma zawsze jedną odpowiedź: jeszcze nie wiesz jak się twoje życie potoczy, może będziesz potrzebowała od nich pomocy.W takich sytuacjach mówię,że ja od nich żadnej pomocy nie oczekuję i chciałabym żeby to było z wzajemnością.Jak mogę oczekiwać pomocy od kogoś kto nie liczy się z moją pracą, wolnym czasem i organizuje mi wolne dni.
Oczywiście spotykamy się ( zazwyczaj u nas na grilu, choć oni też mają domek- jeszcze nie do końca zrobiony i piękną działkę, ale tam rzadko zapraszają rodzinę)i ja nie mam nic przeciwko jak przyjadą rodzice z dziecmi.

Pinklady a jak Ty reagujesz gdy ktoś z rodziny nadużywa Twojej uprzejmości?

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

ankasam należę do osób z tzw. niewyparzoną gębą i zawsze walę wszystkim prosto z mostu moje zdanie czy się ono komuś podoba czy nie.
chociaż nie ukrywam że nie zawsze tak było, ale jak mi wszyscy na głowę wchodzili ( abyło tak zaraz po slubie, miałam 20 lat i wszystkim sie wydawało że potrzebuję filozofii na życie) to musiałam reagować.
Ja rozumiem wzajemna pomoc, raz ty zostawiasz dziecko, raz oni u was, ale tak jednostronnie to w duszy z taką rodziną. Oni najzwyczajniej w świecie cię wykorzystują i jest im z tym całkiem wygodnie, a skoro nie reagujesz to uważają że wszystko jest ok, może im się nawet wydaje że to ci nie przeszkadza.
Zostaw kilka razy męża samego z ta gromadką to po którymś razie na pewno stwierdzi że to nie taki miód nawet z dziećmi które nie są niemowlakami.albo wypożycz sobie na rozmowę zonki braci i powiedz jasno że ci się to nie podoba.
widzisz u mnie w rodzinie wszyscy wiedzą że nie lubię nie zapowiedzianych gości więc zawsze dzwonią, z żadnymi dziećmi z rodziny nigdyn nie zostawałam, wystarczy mi moja dwójka. ale to działa w obie strony, nie robię nikomu nalotów bez zapowiedzi, nikomu nie zostawiam dzieci pod opieka chyba że mamie i to jak sama zadzwoni by je przywieźć.
powodzenia

Życie jest piękne:-)

Odnośnik do komentarza

askasam a ja mam niestety podobna postawę do Twojej - czyli przyjmuje takie sytuacje z zaciśniętymi zębami, bo nie chcę się kłócić ani nikogo urazić... Tym samym często staję się kozłem ofiarnym w rodzinie, bo wszyscy wiedzą, ze zawsze siedzę cicho... Również chodzi o opiekę nad dziećmi, ale tez o inne kwestie - wieczne pretensje, że nieposprzątane itp... Nie mam pojęcia, jak nauczyć się asertywności...

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09i09kkce8ytrb.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zem3io4pu01i4j1c.png

Odnośnik do komentarza

Olinka a czy Twój mąż lub partner wspiera Cię czy nie rozumie w czym problem tak jak mój?
Wiesz, u mnie chyba kielich się już przelał i to przez albo dzięki zachowaniu mojego M. czuję,że jestem gotowa na zmiany w tej sytuacji.
Masz rację pinklady- chyba muszę porozmawiać z żonką. Właściwie to z jedną bo druga jakaś bardziej kumata.
Najsmutniejszy w tej sytuacji jest fakt,że jestem chrzestną mamą ich chłopca.Pamiętam o tym oczywiście, zawsze dostaje ode mnie prezenty na wszelkie okazje i bez okazji także, pomagam mu jak tylko mogę w lekcjach,zabieramy go na narty na pobliską górkę bo rodzice zazwyczaj nie mogą, nawet w weekendy: mamusia wtedy ma sprzątanie a tatuś przecież miał złamaną nogę w zeszłym roku.
Ale smutne właśnie jest to,że mnie się ciągle o tym obowiązku przypomina mniej czy bardziej dosłownie.
Moja córeczka ostatnio dostała od nich wybrakowany prezent na urodziny z wyprzedaży dwa miesiące po urodzinach, bo wtedy akurat ich córka miała urodziny i dostała od nas prezent.I to nie jest kwestia,że ich nie stać, o nie!
I tak jest ciągle- albo przyjeżdżamy do nich z prezentami na dzień dziecka a moja córeczka nawet lizaka od nich nie dostanie.Pomyślcie jak musi się czuć, kiedy dzieciaki rozpakowują swoje prezenty.Nie wiem właściwie co zrobić z taką sytuacją- czy odpuścić sobie prezenty dla dzieci? Ale w końcu to dzieci nie są niczemu winne.
Jeden z braci sobie odpuścił- nie robi prezentów a w święta wrzuca nam do bagażnika jak przjeżdżam do teściowej, żeby ten drugi brat nie widział.

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

askasam po tym, co napisałaś dla mnie wygląda na to, że Twój mąż się "boi" brata albo dodatkowo może rodziców. tak było u mnie w rodzinie - facet bał się swojej mamy i siostry (od siostry jest młodszy 11 lat). Dokąd żyła mama, to on nie wystawił nosa, a każdy przejaw jakiegoś mocniejszego postawienia się żony kwitował tak: dobrze, dobrze. I dalej było tak jak zawsze. Ja Ciebie nie chcę straszyć, ale uspokoiło się dopiero jak umarła jego mama. To wtedy i jego siostra "przysiadła" bo nie bardzo miała oparcie przy głoszeniu swoich koncepcji i antykoncepcji i robieniu wszystkiego wg swoich jedynie słusznych poglądów. Ja nie mam pojęcia jak wygląda sytuacja u Ciebie, ale jeśli nie masz możliwości rozmawiać z mężem, bo zawsze możęsz kiedyś potrzebować pomocy od jego brata, to może coś w rodzaju inteligentnych działań odwetowych? A już na stówę nie obsypywałabym prezentami dzieciaków, skoro to działa tylko w jedną stronę. Jeśli już to np jakieś owoce.
Dzieci nie są winne, za to dorośli bywają wygodni.

http://davm.daisypath.com/FUImp1.pnghttp://lpmf.lilypie.com/gFDDp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223982.png
http://lbyf.lilypie.com/FTMSp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223980.png?8870
http://pl.lennylamb.com/sliders/show/1_2009_7_27_slider.jpg

Odnośnik do komentarza

wiesz ja też mam 12letniego chrześniaka i z prezentami skończyłam 2 lata temu, bo zawsze postaw się a zastaw sie :urodziny, mikołaj, dzień dziecka itp. Teraz juz jest duzy chłopak i czasem mu daję 10 zł na lody i koniec.albo cos słodkiego kupię. moje dzieci od nikogo nic nie dostają a jak dostają to zabawki takie byle jakie jak w sklepie za 5 zł. Zresztą powiem tak nie oczekuję od nikogo prezentów bo mnie na większość mogę kupić sama - oboje pracujemy i nie chcę by ktoś się czuł zobowiązany kupować.
A uwierz mi że jest tak że jak ja nie kupuję to nikt nie kupuje moim chłopcom bo nie czuje się zobowiązany z racji tego że ja nic nie dałam. i to mi pasuje. bo za tą kasę swoim coś konkretnego kupię.
pozdr

Życie jest piękne:-)

Odnośnik do komentarza

Drucilla, chyba się nie boi ani matki ani braci.Bracia są od niego pięć lat młodsi, jeśli już to po prostu ma jakieś zobowiązania ( chyba finansowe) wobec jednego.Co do matki- zostali przez nią wychowani jak jedynacy, którym wszystko się od matki należy.Ta kobieta raczej ich się boi.Nieraz bywała sytuacja,że wpadała do naszego letniego domu do wnusi a wnusi nie ma- pojechała z tatusiem na wycieczkę rowerową.Więc ona potrafiła się drzeć na mnie, miotać się, bo przecież deszcz zaraz spadnie, burza.Więc jak jej powiedziałam,żeby dała mi spokój to ona,że nagada synkowi jak wróci.A jak wrócił- cichutko.
Z tymi prezentami macie rację drucilla, pinklady.Będzie po czekoladce i owocach.

http://www.suwaczki.com/tickers/qtch8ribr85wg5dx.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...