-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Królik
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Witajcie. Ja się również dołączę do Was kobitki, choć nie wiem, jak u mnie będzie z czasem, żeby na forum zaglądać (dwulatek w domu ) Mój rozmiar jest...duży, ale tylko w szerz :P Wzrost stanął w 6 klasie podstawówki na 150cm, za to waga nigdy się nei zatrzymała xD Po pierwszej ciąży (po samym porodzie) odeszło 12kg i byłam wniebowzięta - perspektywa gubienia kg podczas karmienia piersią byłą cudowna, jednak u mnie nie działająca :( W rezultacie mam teraz tyle samo, co zaraz po porodzie (przybrałam później i znowu straciłam) i nie wiem sama co robić teraz, kiedy kolejne serduszko kształtuje się pod moim :) Z jednej strony bardzo bym chciała nie ważyć już więcej niż teraz, bo i tak mam koło 20 kg nadwagi ;( Ale boję się stosować jakiejkolwiek diety w ciąży (przy synku nie stosowałam - jadłam co chciałam i urodził się zdrowy i wielki :) ). Pozdrowienia dla wszystkich WIELKICH CIĘŻARÓWEK ;) -
88natka cieszę się, że nie jestem sama Gratuluję! Na październiczkach prawie zamykałam listę, teraz otwieram kolejny rozdział powiększania ludzkości xD Oby tylko wszystko było w porządku, czego życzę sobie, Tobie 88natko i wszystkim dziewczynom, które do nas dołączą, jak również wszystkim innym, które oczekują rozwiązania bądź czekają na dwie kreseczki ;)
-
Widzę, że jestem pierwsza ^^ Dziś odebrałam wynik beta Hcg, który wykazał 4-5tc (6 tydzień licząc od miesiączki). No dziewczyny, nie chcę być tu sama... Marcowe dzieciaczki: Paweł ur 10 lutego 2650g i 51cm i Jakub 2430g i 51cm synowie Czarohy Aleksander ur 2 marca 4200g i 57cm syn Tinki_20 Olaf Maksymilian ur 3 marca 4250g i 56cm syn Miski271 ur 5 marca ??? fiołek_86 Patryk Wiktor ur 6 marca 3550g i 55cm syn Królika Julia ur 10 marca 3480g córka Brylancika Oliwia ur 12 marca 3108g i 51 cm córka 88natki 13 marca 2700g i 49cm córka Katarzyny1234 Igor Mariusz ur 13 marca 3500g i 55cm syn gieni83 Majka ur 14 marca 3650 g i 55 cm córka Żabola Maksymilian ur 21 marca syn asiorka352 Lena ur 28 marzec 3870 i 57 cm córka franti ..............................czekają jeszcze: anusiak12 kasialukaszo hinduska10 Hrupka Były z nami...: nika07 ciąża biochemiczna delfina5 26.08.2011 Kasiula31
-
Stopy - chodzenie na paluszkach a usztywniona kostka
Królik odpowiedział(a) na Królik temat w Rehabilitacja dzieci
Witam. Nie wiem, czy odpowiednio kieruje pytanie do Pani, ale chciała bym się poradzić odnośnie stawania i chodzenia dziecka na palcach. Synek ma 18 miesięcy i często zdarza mu się chodzić na paluszkach. Lekarka zalecała, aby miał buciki z usztywnioną kostką, ale Marek po domu zazwyczaj ściąga i tak buciki i chodzi boso (może to kwestia tego, że nie możemy dobrać mu butów ze względu na "grubą stopę" - teraz ma sandałki na rzepy, i to są zapięte na minimalne minimum, a widzę, że i tak jak ściągnie, to ma odciśnięte, a szerszych butów nigdzie nie znalazłam). Czy takie chodzenia na palcach ma jakiś zły wpływ na przyszłość dziecka? Trzeba to korygować? Jakie konsekwencje idą za tym, jeśli postawimy na jego wygodę i nie będziemy na silę zakładać sztywnych butów? Z góry dziękuję za podpowiedź -
Dziękuję Pani bardzo za pomoc, jak również ciepłe słowa :) Gorąco pozdrawiam
-
Dziękuję bardzo za odpowiedź :) Przed tymi "atakami" nic wcześniej się nie dzieje - zabieram pilota, sekundę zerka na mnie i rzuca się do tyłu. Kiedy jest na czworaka, to czasem z nerwami chodzi po pokoju i kilkakrotnie "gryzie podłogę", jak to nazywamy. Staramy się wtedy wcale nie reagować, jednak jeśli chodzi o przewracanie w tył, to oczywiście, jeśli widzę, ze robi to w miejscu, gdzie stuknie się porządnie, to go łapię i przeważnie coś tam karcącego powiem, jeśli przykładowo przewróci się na mniej bolesne miejsce (na łóżku czy na swoim miejscu do zabawy - kołdra i koc złożone razem na pół) i płacze, to spokojnie mówię, ze sam sobie to zrobił i nawet jeśli chce na ręce, to udaję, że mam co innego do roboty i nie pocieszam go (zazwyczaj po tym się uspokaja, chyba że wpada w większy szał i powtarza tą czynność). Pierwszego upadku dokładnie nie pamiętam, natomiast wiem, ze jeśli stanie się to przy mojej babci, to ta zaraz go na ręce i tuli, bo dziecko sobie zrobiło krzywdę. Może ktoś uważać mnie za nieczuła mamę, ale ja tak nie robię (jeśli sam w złości to robi) - albo udaję, ze nie widzę, albo mówię, że to nie moja wina, ze sam sobie to zrobił. Po chwili sam się uspokaja. Jeśli jednak faktycznie wiem, że mocno go to zabolało, to też wezmę na ręce, ale nie pocieszam, tylko zagaduję czymś innym (ciekawe włączanie i gaszenia światła, wiatraczek na balkonie, itp), żeby odwrócić jego uwagę od bólu.
-
Witam. Czytałam podobne posty, ale dotyczące starczych dzieci. Mój synek ma 10 miesięcy i bardzo "niebezpieczny" nawyk, kiedy się zdenerwuje. Są to jeszcze sytuacje "wywołane przez nas" nie przez niego samego - chodzi o np sytuacje, kiedy bierze do buzi jakiś przedmiot, którego nie powinien. Uczymy go "Nie wolno", "Nie", albo "No-no-no"(grożenie palcem), wiec jeśli przykładowo pilot od telewizora, którym się bawi idzie do buzi, to najpierw wyciągam mu go i mówię , że nie wolno (nie zabieram całkiem), patrzy na mnie i znowu wkłada do ust - "no-no-no" i odsuwam od buzi, kolejny raz, kolejny...w końcu zabieram całkiem. Wtedy (w zależności od pozycji) albo wygina się do tyłu (jeśli siedzi) albo otwiera buzię i bije głową w podłogę(jeśli jest na czworaka). Druga ewentualność nie jest tak niebezpieczna - najwyżej stuknie się trochę w nos lub czoło, na co staram się nie reagować (ku wielkim oburzeniu mojej mamy i babci, jeśli jesteśmy u nich - "Przecież go boli!", więc trzeba brać na ręce i pocieszać). Pierwsze zachowanie jest na tyle niebezpieczne, że nie ważne gdzie siedzi - czy na dywanie, łóżku, czy na płytkach, bądź panelach - jeśli nie uda nam się w porę zareagować z impetem uderza tyłem głowy w podłogę. Na szczęście jeszcze nie udało mu się to na twardym podłożu, ale boję się, ze zacznie tak reagować w innych, niespodziewanych sytuacjach i naprawdę zrobi sobie dużą krzywdę (w końcu to nie jest zwykłe przewrócenie się z siadu do tyłu, ale "rozbujane" przewrócenie, przez co siła jest naprawdę spora. Czy da się jakoś wyeliminować to zachowanie? Czy pozwolić mu robić sobie kontrolowaną (nie zagrażającą zdrowiu) krzywdę, żeby zrozumiał za którymś razem, że sam sprawia sobie taki bóli, więc nie będzie tak się zachowywał? Proszę o radę Pozdrawiam ps. czy można jakoś zapobiec nadmiernej nerwowości u dziecka w przyszłości? Zarówno ja, jak kobiety z mojej rodziny w linii pokoleniowej, mamy problemy z nerwowością. Ja staram się kontrolować bardziej swoje zachowanie, ale nadal zdarza mi się zbyt szybko tracić cierpliwość, bądź wybuchać. To trochę wina sytuacji w domu rodzinnym, gdzie babcia jest takim "prowokatorem"(czasem zdaje sobie sprawę, że robi źle, ale nie przyzna się do tego, albo twierdzi, ze ma już swoje lata i się nie zmieni). Pytam, bo moja nastoletnia siostra właśnie zaczyna mieć z tym problemy. Kiedyś była cichym i spokojnym dzieckiem, ale teraz potrafi bardzo szybko wybuchać i niepotrzebnie agresywnie reagować na np. zwrócenie uwagi o coś. Nie chciała bym aby Marek wyrósł podobnie. Czy da się temu zaradzić? Jak się zachowywać, aby wpoić mu spokój? Czy tak się w ogóle da? Dodam, ze mamy o tyle komfortową sytuację, ze nie mieszkamy z rodzicami, ale nie ukrywam, ze u nas w domu też czasem trafiają się nerwowe sytuacje (czego nie przedkładam na relacje z dzieckiem - jeśli kłócę się z mężem, to do syna nawet w tym samym czasie odnoszę się "grzecznie" i normalnie, jakby nigdy nic)
-
Szczęśliwe Marcowe Mamy 2010... :)
Królik odpowiedział(a) na stysiapysia temat w Uczniowie, Nastolatki
Witajcie mamusie Piszę do Was z nietypową sprawą. Mam na zbyciu witaminę K w kapsułkach (zalecaną do podawania dziecku karmionemu piersią do 3-4 miesiąca). Zaraz po porodzie kupiliśmy 2 opakowania, ale miałam problemy z karmieniem na początku, przez co zużyliśmy w rezultacie tylko jedno opakowanie, a z drugiego wzięłam jedną tabletkę (w dzień wizyty u lekarza) i pediatra powiedziała, żeby już skończyć podawanie. Tak więc w opakowaniu jest 29 tabletek, termin przydatności do spożycia 06/2012, zapłaciłam za nie 37 zł, ale odsprzedam za 30 (jeśli istniała by możliwość odbioru osobistego) bądź 33, jeśli trzeba będzie wysłać (koszty wysyłki podzielą się mniej więcej po połowie). Możemy delikatnie po negocjować ;) Jeśli nie Wy, to może macie jakichś znajomych chętnych na te witaminy? Zainteresowanych i pytających proszę o kontakt na maila: krolik_666@tlen.pl Pozdrawiam i życzę wszystkim szczęśliwego rozwiązania, bo to już tuż tuż... -
Witajcie! Melduję się, ze dziś wróciłam ze szpitala. W poniedziałek, tj 26.10, o godzinie 9:10, poprzez cc przyszedł na świat Marek. Mierzył 59cm, ważył 4200 i dostał 8pkt Pozdrawiam ;)
-
Witajcie październiczki! Widzę, ze nie próżnujecie i wypakowujecie się jak należy Mój Marek jest bardzo uparty i choć rodzice starają się go wypchnąć na świat, to on sobie z tego nic nie robi (chyba, ze faktycznie zamiast go wypychać, to popychamy go jeszcze dalej xD) Nie pomagają porządki domowe, chodzenia, kąpiele ciepłe - nic... Chyba Marka jednak przenoszę... Choć ma jeszcze 2 dni (z rozpędem do 9, jeśli trzymać się drugiego terminu, jakim jest 17) Wiele dobrego świeżo upieczonym mamusiam życzę, choć pewnie nie mają teraz czasu na siedzenia przy komputerach. A tym, które się dzielnie trzymają w kupie, aby się powoli rozdzielały - ile można?:P Pozdrawiam Królik
-
Witajcie. Widzę, ze rozpakowywanie pełną parą! Marysie i Justynko - gratulacje! Ale Wam dobrze, już możecie się tulić do maluszków Ja wciąż wyczekująca - 14 na wizycie lekarka powiedziała, ze mam już rozwarcie na jeden luźny palec i że najwyższa pora spakować torbę do szpitala na dobre. Jak na zawołanie ostatnio miałam same bardzo stresowe sytuacje, po których musiałam się uspokajać, żeby nie przyspieszyć porodu. Wczoraj jednak postanowiliśmy z mężem, że jak Marek chce, to niech już wychodzi i sprawdzaliśmy, czy przytulanki naprawdę poganiają maluszka z mamusi brzuszka - jak widać u nas to nie działa, więc mamy ostatnie dni z mężem dla siebie przed połogiem... Powodzenia z kolejnymi rozpakowaniami - szybkich i łatwych, bezbolesnych porodów i niekończącego się szczęścia z obecności nowego członka rodziny ;)
-
Asiula79No to ja swoim też się pochwalę 35 tydzień: A rozstępy są 6 - letnie po poprzedniej ciąży.[ATTACH]13135[/ATTACH] [ATTACH]13136[/ATTACH] wow, ale balonik ^^ Świetny!
-
Cześć dziewuszki ;) Ja dziś po wizytce, czuję się dobrze. Wszystko gra, podyskutowałyśmy trochę o dietach, aby po porodzie wyglądać lepiej jak przed... Mały dał się pomacać, choć na koniec jak go lekarka pouciekała, to ją potraktował "z buta" - widocznie ma łaskotki, a ona go posmyrała ^^ Wyprałam dziś kolejną partię ciuszków, nie mam jeszcze pomysłu, gdzie to pochować, bo choć mówi się, że mamy już dość ciuszków jak na razie, to zawsze się znajdzie ktoś jeszcze, komu zalegają, albo coś jeszcze u kogoś i trzeba podrzucić (teraz zebrały się dwie spore reklamówki, na szczęście w tym już też na większego dzieciaczka). A to wszystko jest takie śliczne, ze nie ma nawet co odrzucić... Śmiejemy się z mężem, że po prostu nie będziemy prać, tylko zakładać kolejne i kolejne...w końcu i tak szybko wyrośnie z tych najmniejszych rozmiarów... Jestem dziś wykończona, przez "udoskonalenia" u nas w szpitalu (numerki do lekarzy, jak w urzędach) spędziłam tam dziś ponad 4 godziny, a gdyby po znajomości koleżanka mamy nie wyciągnęła mi wcześniej numerka - to pewnie stosownie do czasu, jaki minął między wyciągnięciem go i przyjęciem do kartoteki, to czekała bym ponad 30min dłużej... I to jest polepszenie warunków :/ Później jeszcze w sklepie zeszło.... A co do rocznic ślubu, to co się prezentuje współmałżonkowi z takiej okazji? Doradźcie coś... Mąż zapytał mnie wprost, co bym chciała, ale mi się wydaje, ze to nie ma być taki zwykły prezent, jak na urodziny, czy gwiazdkę... Ale ani on nie wie, co kupić mi i co sam by chciał dostać, ani ja sprezentować jemu i co zasugerować dla siebie... Idę teraz na ciąg dalszy filmu i trzeba lulać, bo jutro mam iść oglądać siostrę na akademii z okazji rozpoczęcia szkoły... (a myślałam, ze pośpię dłużej....) Dobranoc ;)
-
Jeju, jak tak czytam, jakich macie teściów (a dokładniej teściowe), to zastanawiam się, czy moja jest z innej planety, czy po prostu za mało znam... Widziałyśmy się raptem parę razy, może to też jest powodem. Ale co do wtrącania, to ona jest mistrzynią w ... NIEROBIENIU TEGO. Moze to dziwne, ale taka właśnie jest. Czasem nawet uważam, że powinna się wtrącić (nie mam na myśli tu tyle siebie, co nawet jej własne dzieci). Przez to "niewtrącanie"się jej starsza córka ma 3letnią, nieślubną córkę, której ojciec żonaty, alkoholik, nie płaci alimentów i generalnie jest bucem (co my wszyscy wiedzieliśmy jeszcze przed jej ciążą, ale ona była zakochana, więc...). Młodsza córka (bliźniaczka mojego męża) teraz też urodziła córę - ojcem jest rozwodnik po 40-stce. Na jego temat mama powiedziała wprost, ze według niej, to nie jest dobra partia (alkohol lubi i to bardzo), ale to nie ona będzie wybierała partnerów swoim dzieciom. Dlatego mówię - czasem mogła by się wtrącić. Ostatnio jak była u nas, to była świadkiem kilku sprzeczek między mną i mężem i też nic się nie odezwała, choć brakowało mi tego, żeby chociaż ryknęła "SPOKÓJ!" Paliła na balkonie, nawet przy brzydkiej pogodzie, sprzątała po sobie i najmłodszym synu (który ma problem z porządkami) i dużo pomagała - np zmywała po obiedzie, kiedy ja leżałam. W sumie nie mam jej nic (z TAKICH rzeczy) do zarzucenia. Prawie do pozazdroszczenia... Zaraz skończę obiadek, kawkę i lecę na tego obiecanego Chińczyka ^^ Rodzice chcieli na Skałki do nas jechać jeszcze, więc chyba sama z babcią pogram, bo mnie się już wspinać nie chce...
-
ariadnaaWitamy w ostatnia niedzielę wakacji. Królik nie chce mi się nawet tego komentować. Najpierw pretensje a potem odwracasz kota ogonem... Z mojej strony koniec tematu. właśnie, nim komentarz nasunie Ci się na myśl, to raz jeszcze przeanalizuj to wszystko, bo możesz złe wnioski wysunąć. Ja tu żadnego kota bynajmniej nie widzę, cały czas chodzi o to samo ;) Również koniec tematu Małgosiu, to miłego spacerkowania - oby pogoda dopisała! Kurcze, właśnie sobie uświadomiłam, ze to ostatni weekend wakacji :O Że coraz mniej czasu mamy razem z naszymi maleństwami "2w1"... Starsze dzieci pójdą do szkoły, a my wydamy na świat kolejne pokolenie... A tak poza tym, zauważyłyście ile teraz jest ciąż? Ile dzieci będzie w tym roczniku? Chyba, ze to w moim otoczeniu tylko widuję tyle ciężarówek... Masakra, zaczynam się martwić o przyszłość Marka - zawalone przedszkola, wielodzietne klasy w szkole, trudności w dostaniu się na studia... Może zbyt w przyszłość wybiegam, ale to się samo nasuwa na myśl... Idę z psiakiem poszaleć, później do kościoła i do rodziców na Chińczyka, bo mąż w pracy... A jutro do lekarza... Miłej niedzieli ;)
-
kropka1981U mnie to...czasami szkoda gadać. Nie jesteśmy małżeństwem i pewnie szybko nie będziemy - A. "zaliczył" już jedno małżeństwo z 12letnim stażem i raczej jest negatywnie nastawiony do tej instytucji. Mieszkamy pod jednym dachem prawie 3 lata. Dzidzię planowaliśmy, więc nie było zaskoczenia. Informację spuentował jednym zdaniem - BARDZO SIĘ CIESZĘ - i w zasadzie jakiegoś większego entuzjazmu nie było. Czy było mi przykro, że nie zareagował tak jak myślałam? Wtedy jeszcze nie. A teraz? Więcej go nie ma w domu niż jest. Wszystko jest ważniejsze niż ja. Pracujemy oboje w tej samej firmie, szef często wykorzystuje chłopaków do dodatkowej pracy w terenie - tyle tylko, że informuje ich o tym w tym samym dniu. A mój Misiek daje się wykorzystywać, bo chce sobie załatwić na jakiś dzień wolne. Tylko, że jak ma już to wolne to oczywiście wyjeżdża i załatwia SWOJE nie nasze sprawy. A na temat ciąży... Jak rozpoczynam rozmowę o przyszłości - czyli np kupno łóżeczka, załatwianie formalności itp to niestety zaczyna się denerwować, że jeszcze na takie rozmowy jest za wcześnie. Tłumaczyłam, że nie chodzi mi stricte o konkretne sprawy, tylko o samą potrzebę porozmawiania o moim stanie, o lękach, o tym ze trochę boję się tego wszystkiego. To generalnie przekręca wszystko w żart, który jak dla mnie nie jest zabawny. Jestem w 21 tyg. ciąży. Pracuję w drukarni jako grafik - przy komputerze 8 - 9 godzin, w smrodzie farb solwentowych (sama chemia) i stwierdziłam nie tak dawno, że potrzebuję odpocząć bo nie daję rady pracować w takich warunkach. Powiedziałam w przypływie rozgoryczenia, ze pójdę na zwolnienie lekarskie bo do jasnej ciasnej mi się należy (w sensie takim, że pracodawca nie jest w stanie przesunąć mnie na inne stanowisko pracy w związku z ciążą). cóż... Reakcja mojego Miśka - wytrzymaj jeszcze dwa miesiące w końcu ciąża to nie choroba. Ręce mi opadły. Wracam z pracy około 19stej pięć dni w tygodniu - żadnej taryfy ulgowej. Gotuję obiad resztkami sił - codziennie niemalże zaliczam ostry ból głowy. On zmywa. I za godzinę pada jeszcze pytanie: Kropka a co jeszcze dzisiaj zrobisz dla domu?. Nie odpowiadam nic. Czasami mi się żyć nie chce. Zero zrozumienia. ZERO. współczuję takiego faceta... Przed ciążą też była taki zadufany i egoistyczny? Daj mu ostro do zrozumienia co jest grane. Ja mojemu nawet powiedziałam kiedyś, ze skoro chce całymi dniami siedzieć w pracy "Bo potrzeba więcej kasy" - to weźmy rozwód i płać alimenty na dziecko - wtedy możesz cały miesiąc, dzień w dzień siedzieć w robocie, a mnie dawać tylko kasę. Potrzeba nam pomocy, wsparcia fizycznego i emocjonalnego ze strony przyszłego ojca! Powiedz mu to, a jeśli masz możliwość również postrasz - np "wróć do mamusi" na kilka dni. Zobacz, jak reaguje. Mam nadzieję, ze będzie dobrze, bo nie warto się stresować całą ciążę, jeśli ma się za faceta hipopotama bez uczuć i krzty wyrozumiałości. Ksiądz na naukach przedmałżeńskich powiedział świetną rzecz (szkoda tylko że jest kapłanem, który nigdy nie będzie ojcem - może wtedy inaczej by śpiewał): "Kobieta i mężczyzna powinny się dzielić ciążą - tydzień on powinien mieć dziecko, tydzień ona - może wtedy mężowie byli by bardziej wyrozumiali dla swoich żon, które dźwigają przed sobą nieodłącznie worek z ziemniakami, które bolą plecy, zbierają wymioty, nie mogą chodzić na zakupy, męczą się szybko...Świat był by wtedy lepszy" Postaraj się kochana rozwiązać tą chorą sytuację, bo to nic dobrego! Teraz nie możesz liczyć na jego pomoc, a co będzie po porodzie? On będzie miał wszystko gdzieś, a Ty wpadniesz w depresję?? (TFU, TFU!!) Życzę Ci jak najlepiej!!!
-
Się zawstydziłam... Dziękuję ^^
-
Witaski! Tylko przez sobotę mnie nie było, a tu proszę ile się dzieje - mamy nawet nową mamusią Ircia powitać i zachęcić do napisania czegoś więcej o sobie i maleństwu ( lub maleństwach - bo może się trafi choć jedna bliźniacza w naszym miesięczniku ) Wczoraj byliśmy z rodzicami i mężem na grzybach - pewnie ostatni raz na długi czas (tzn ja). Mąż się denerwował, bo szłam za nim - on omijał grzyby, a ja znajdowałam nawet 3 koło siebie, które on przeoczył Marysiu, ten misio z uszkami jest słodziutki ^^ I podoba mi się fotelik (mój jest taki....inny :|) ariadnaaAniu sorki net mi na godzinę padł. Asiula ten kombinezon jest porostu cudowny! Królik Chodzi mi o podawanie danych na forum publicznym. To po pierwsze. Jeśli poczułaś się tak potraktowana to bardzo mi przykro. Faktycznie mogłam Ci to napisać. A po trzecie to nie powinnaś robić takiego problemu i wielkiego halo o tak błahą rzecz.. Nie mam ochoty się kłócić. Ty nie lubisz być traktowana jak powietrze a ja nie lubię gdy ktoś mnie w taki sposób wywiera na mnie presje i w pewnym sensie nie szanuje . Owszem miałam porostu zamiar nawiązać znajomość na nk ale w wypadku gdy uważasz mnie za "osobę podejrzaną" wszelkie moje chęci zrównały się z poziomem zera. Jeśli masz jeszcze co do mojej osoby jakieś wątpliwości to bardzo proszę abyś napisała i żebyśmy mogły je wyjaśnić i nie wprowadzać na forum nie miłej atmosfery jakiegoś dziwnego konfliktu. Eh,,,brak mi słów i nie wiem już co Ci pisać. Po 1 ja też nie zamierzałam ani nie zamierzam się kłócić - nadarzyła się sposobność, więc Ci pół żartem przypomniałam, że nasza "rozmowa" się urwała i ja nadal nie mam ŻADNEJ odpowiedzi. Nie jest miło kiedy ktoś podświadomie nawet (bo zakładam, ze to nie było celowe) zmusza mnie do rozmyślania na swój temat w sprawie nawet mniej niż mało ważnej - może nie widziała, ze napisałam, może źle odpisała do kogoś innego, może ją czymś uraziłam, może ma tyle na głowie, że nie ma czasu odpisać, może wzięła mnie za jakąś idiotkę, może za jakiegoś zboczonego faceta (czyli że Ty uważasz mnie za jakiegoś "podejrzanego typka")..., i miliony innych przypuszczeń, które przechodziły przez głowę, kiedy na forum pojawiał się kolejny Twój post, a w moich prywatnych wiadomościach świeciła pustka. Po2 szkoda, że wykasowałaś tą rozmowę ze swojego profilu, bo chciałam zapytać w którym momencie CI napisałam, żebyś podawała publicznie te swoje dane? Teraz nie mam niestety dowodu, a pisałam wyraźnie (pamiętam jak dziś!): "Czekam na PW". Z tego co mi przynajmniej wiadomo, to PW mogę czytać w swojej skrzynce tylko ja i Ty w swojej skrzynce w wysłanych wiadomościach - nikt inny by ich nie widział. Po 3 - Ty się poczułaś nieposzanowana???? LOL, a czym?? Tym, ze się zastanawiałam dlaczego nie piszesz do mnie i "odświeżyłam" swoją wiadomość do Ciebie? Nie widzę tu nic co by wskazywało na brak szacunku, czy jakąkolwiek presją - jedynie proszenie o swoje, bo jeśli pytasz kogoś na ulicy o godzinę, to czekasz na jakąkolwiek odpowiedź, prawda? Chociażby "Przykro mi, nie mam zegarka", a jeśli ktoś nie odpowie zakładasz, ze z jakiegoś powodu mógł nie usłyszeć i powtarzasz pytanie. Taka kolej rzeczy. A prędzej o braku szacunku mogła bym mówić ja, ale już nie chcę dalej tego roztrząsać Piszę na forum, a nie na PW, bo tu mam jakąś większą pewność, że widzisz co piszę. Atmosfera konfliktu wynikła niechcąco, a i tak wątpię, czy ktoś inny poza nami będzie czytał nasze "uwagi do siebie" ^^ Zaznaczę tylko jeszcze, ze dla mnie problem nie leży w tym, ze nie doczekałam się Twoich danych, bo nie jestem nałogowcem NK i nie szukam na silę znajomych a w tym, że nie było z Twojej strony ani "be", ani "me", ani " Pocałuj mnie w ", przez co nie mogłam przestać myśleć o sprawie. Proponuję , bo i tak do niczego nie doprowadzimy, ale mam nadzieję, ze postawisz się choć trochę w mojej sytuacji i zrozumiesz ta drugą stronę medalu. Ja jestem zbyt szczera i otwarta, nawet jak na wszelkiego rodzaju fora, bo dla mnie nie ma różnicy, czy rozmawiam z kimś twarzą w twarz, czy piszę na klawiaturze (gdzie generalnie "komputer wszystko przyjmie") - zawsze mówię to, co myślę i nie ściemniam...
-
Pamiętnik dzidziusia z wnętrza brzusia :)))
Królik odpowiedział(a) na ronia temat w 9 miesięcy, ciąża
Fenomenalne! Najpierw się człowiek rozbawi, a pod koniec łezka dość mocno się zarkęciła w oczku Muszę mężowi pokazać! Naprawdę, rewelacja! -
ariadnaa Jak masz focha to się fochuj zrobię sobie sama :P A co do wiadomości to wiesz sama też mogłaś napisać... Ja nie mam w zwyczaju podawać danych do publicznej wiadomości tak jak i Ty. Tym bardziej gdy ktoś w jakiś dziwny sposób na mnie nalega ( a przynajmniej tak to odczułam). Wybacz, że tak prosto z mostu. Ale skoro zaczynasz to wyjaśniam. Dziwnie to odczułaś - nalegałam, bo nie lubię, kiedy ktoś traktuje mnie, jak powietrze - a tak ja to z kolei odczułam, bo wystarczyło mi napisać chociaż tak, jak teraz - "Nie podaję swoich danych i sory". Lepsza taka odpowiedź, jak żadna, przynajmniej moim zdaniem. Poza tym nie chodziło mi o Twoje dane (które i tak bym poznała, gdyby Ci się udało mnie zaprosić, co próbowałaś zrobić w rezultacie wysyłając zaproszenie komuś innemu ^^), tylko o adres profilu, bo tłumaczyłam, że nie znalazła byś mnie po moich jakichkolwiek danych :P Sądziłam po prostu, ze chcesz nawiązać znajomość na nk, ale skoro nie odpisywałaś NIC, to po co Ci miałam podawać mój adres?:O To Ty stałaś się z kolei jakoś dziwnie podejrzanym osobnikiem, który najpierw nawiązuje rozmowę, a później przestaje odpowiadać... Marysiu, to "stawiania macicy" (czy coś takiego - lekarka mi o tym kiedyś wspomniała) - ale co dokładnie oznacza, to przykro mi, ale nie wiem. Zadzwoń do swojego lakarza i lepiej się poradź... Powodzenia Asiula, fajnie wiedzieć, że nie tylko ja tego wariata oglądam ^^Choć podobno to powtórki są (nie wiem, bo wcześniej sporadycznie oglądałam w przerwach CSI, bo niestety leciały w tym samym czasie... - teraz jakoś wolę Housa ) Zmykam z pieskiem po małżonka. Trzymajcie się ciepło nocnie i do jutra, względnie do niedzieli i miłego weekendu życzę ;)
-
Jeju, dziewuszki, ale macie zajefajne brzuszki!!! Ja nie mam "gołego" brzusia, ale siostra fotografowała ostatnio Marka ze zbliżenia, więc oto on: Mój brzuchal jest taki cały duży i okrągły - a Wy macie szpiczaste, odstające brzusie Fakt, że ja mam dużo brzusia i bez "zawartości" w postaci dzieciaczka, więc pewnie dlatego tak wyglądam... Pocieszam się jedynie tym, że może mnie ominą rozstępy, bo nagromadził się u mnie już wcześniej zapas, który teraz powoli się rozciąga ^^ ps. zapomniałam dodać - to 33 tydzień :)
-
Witam znowu popołudniowo. Wróciłam ze sklepu, bo i nasza lodówka po powrocie z gór nie była zbytnio przepełniona... Edytka, ten laktator jest rewelacyjny! I taki tani! Ja widziałam w aptece dziś właśnie za 9,95 ale lipa straszna była - pompka przypominała w wyglądzie gruszkę do noska, która była połączona z przysadką do piersi, a miedzy jednym a drugim był malutki zbiorniczek typu "odciągniesz trochę, zlejesz i odciągasz dalej". Nie wpadłam na to, żeby na allegro w ogóle szukać xD Żabolku, no nie jestem pewna, dlatego nie chciałam majątku stracić na niego. Właśnie chodzi o to, żeby karmić od początku piersią, ale trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność - może się okazać, ze jest nadmiar pokarmu, albo z powodu jakiegoś wirusa nie będę dzieci przynosić do karmienia (tfu, tfu!). Muszę się dowiedzieć, jak to jest w naszym szpitalu. Czy go wymagają, czy nie. Ale dziękuję serdecznie za podpowiedź, że a allegro też znajdę takie cosik Pbmarys trzymajcie się ciepło i tyle, ile potrzeba - dzidzia wie, kiedy zechce się pokazać. Może to wstydliwa kobitka jest?:> Ale ta niecierpliwość, co? Już potrzymać w ramionach, ucałować, przytulić, usłyszeć krzyk, który później może sie okazywać zmorą nocną... Ale wszystko w swoim czasie! Powodzenia!!! Ariadna, to zapraszam na naleśniki do mnie, choć mam trochę focha, że olałaś moje wiadomości, więc się grubo zastanowię, czy Ci dać - ale z drugiej strony - ciężarnej nie warto odmawiać :P Idę sobie poprasować troszkę, do później ;)
-
Gdzie kupiłaś ręczny za 22zł?? Ja właśnie mówię o ręcznych... - zestaw z butelką i czymś tam jeszcze był za 120zł, sam laktator za 98 (bodajże). W innym sklepie podobnie (innej firmy) zestaw powyżej 100, a sam 70 coś...
-
Chłopczyk czy dziewczynka??? Chcesz poznać płeć???
Królik odpowiedział(a) na NATELLA temat w 9 miesięcy, ciąża
Patiulkanio to ja też chce wiedzieć data urodzenia: maj 1987 data poczęcia: marzec 2009 Skarbie, poczytaj posty wyżej, to się dowiesz dlaczego nie uzyskasz odpowiedzi... -
Witam rano Pauli, gratulacje!!! Już masz na oku swojego skarba, a my jeszcze troszkę poczekamy... Uściski i całuski :* Dzięki za pocieszanie, co do mojej ułomności w osiąganiu szczytów (górskich) - pocieszyłam się tym, ze powietrze bardzo przysłużyło się zdobywaniu chociaż tych "innych" szczytów xD ^^ Wy róbcie spaghetti, a aj naleśniki będę smażyć dziś, bo tam w górach serwowali nam tak pyszne z samego rana, ze spróbuję je podrobić dzisiaj, bo na samo wspomnienie ściska mnie w żołądku... Dziewczyny6, kupowałyście już laktator? Bo ja sama już nie wiem, co robić. Podobno, że wymagany w szpitalu jest, ale z drugiej strony zastanawiam się, czy nie da się tego jakoś obejść - przeszło 100zł to w tym okresie dużo kasy i szkoda by było wywalić ją w błoto, gdyby się okazało, ze np jak moja mama nie będę miała pokarmu...(tfu, tfu!!!!)