-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Królik
-
Aniu, myślę, ze gorzej to nie będzie... Ból spowodowany jest uciskiem, więc nie szkodzą mi rzeczy szkodliwe dla samej wątroby (chyba - przynajmniej nie zaobserwowałam pogorszeń, kiedy spożywam "zakazane owoce") A co do cięższej muzy, to zazdroszczę Ci!!! Ja również gustuję w "stali rdzewnej i nierdzewnej", a mój mąż niestety słucha techno Mówiłam mu, ze skoro innej muzyki też słucha, to niech się przerzuci na "czarny hip-hop" (Jey-Z, Jonel, Snoop Dogg i inne takie), bo to lubię posłuchać (szczególnie kawałki zawarte w NFS - gdyby któraś z Was się spotkała z tym ). Ale on niestety usłyszał tylko "hip-hop" i teraz zamęcza mnie polskimi burakami, którzy ględzą o byle czym używając "niepoprawnej polszczyzny"(czego nie znoszę w piosenkach!) JEŚLI SWOJĄ WYPOWIEDZIĄ URAZIŁAM CZYJEŚ GUSTA MUZYCZNE, TO PRZEPRASZAM - NIE MIAŁAM TEGO NA MYŚLI - JEDYNIE WYRAZIŁAM SWOJE OSOBISTE ODCZUCIA Biedna Babe, ale łatwo mówić o oszczędzaniu się, czy nie stresowaniu w dzisiejszych czasach...:( Miejmy nadzieję, ze wszystko będzie dobrze, i dzidzi zdecyduje się poczekać na swoją godzinę! Kira, życzę powodzenia! Ja również nie chcę rodzić przez cc, a poprzednia lekarka mnie postraszyła, że raczej mi to grozi, ze względu na mój wzrost (jestem bardzo niska) i że mam wszystko "krótsze". Ta natomiast pociesza mnie, ze w końcu moja mama jest niewiele większa ode mnie i udało jej się wypchnąć trójkę dzieci na świat, więc dlaczego ja bym nie mogła spróbować!? Tak, ze rozumiem Cię doskonale i życzmy sobie jak najlepiej Ja właśnie wyprałam pościel i z drżącym sercem będę co rusz wyglądać, czy oby nie zostanie zasikana przez psa z góry... Zrobiłam też troszkę porządków w szafkach w łazience. teraz chwila przerwy - coś na ząb i wracam do sprzątania ;)
-
HA! Nie ma jeszcze nikogo, lenie :P Więc dzień dobry ^^ Miałam małą przerwę, bo nie mogę siedzieć praktycznie wcale... :( Strasznie mi dokucza wątroba, ale najgorzej to było przez piątek i sobotę. Nie wiem, czy dlatego, że najadłam się bobu i gazy kumulowały się w jelitach powiększając ich objętość, a przez to ucisk na wątrobę? Ale było naprawdę tragicznie - płakać mi się chciało, nawet na prawym boku się nie mogłam położyć, bo wtedy ból powracał, albo się nasilał. Wczoraj byliśmy na grzybach i znowu przywieźliśmy kurek do smażenia ^^ Mniam Jak kiedyś nie lubiłam jeździć na grzyby, tak teraz chętniej wchodzę do lasu. Pewnie dlatego, że jeszcze nie ma tam tylu pajęczyn, co jesienią i da się patrzeć w dół, a nie na przestrzeni między drzewami, żeby nie wleźć w "niespodziankę" (mam arachnofobię). Piesek chyba chce iść na dwór, bo koledzy biegają, więc idę z nim, zanim zdecyduje się opróżnić pęcherz w przedpokoju ^^ Miłego dnia ;)
-
Witam wszystkich - z wyróżnieniem na jednego pana ^^ (podeśle Ci mojego męża, może po rozmowie z Tobą się bardziej zainteresuje tym wszystkim, a nie tylko muzyką na youtube i naszą klasą...:/) Malydjs, nasz synuś chyba też się burzy boi. W nocy rozszalała się straszna burza i nie mogłam spać - a to zamykałam okna, a to otwierałam, bo za duszno (jeszcze przed "właściwą burzą"), później tak waliło głośno, ze nie mogłam zasnąć, a do tego było strasznie duszno...:( Maruś kopał ile wlezie... Ale może to jest spowodowane tym, że słyszą już głośne odgłosy, a wystraszyć się łoskotu takiego nie jest trudno... Pbmarys, dobrze, ze to "tylko tyle" z Twojej infekcji, ale powiedz o tym lekarzowi, mimo wszystko. Ja sobie jakiś czas temu kupiłam takie spodenki (rybaczki), a które mama mówi, ze wyglądają jak kalesony ^^ (95% viscosa 5% elastam - jak zwał, tak zwał - najważniejsze, ze są cieniutkie, przewiewne i wygodne. Naciągają się, jak sobie życzysz, więc wchodzą wysoko na brzusio, nie grzejąc go dodatkowo i nie spadają. Polecam. Acha, kupiłam na ryneczku u "zagranicziaków") A co do sprawy pieska, to ile on ma latek? Moze warto by go było wykastrować? Złagodziło by to na pewno sprawę agresji przy suce w rui. Ja chyba uciekam się jeszcze położyć, bo strasznie jestem niewyspana. Na dodatek Marek znowu przypuszcza atak na mają wątrobę i ciężko juz mi siedzieć. Poza tym jestem załamana - była wczoraj właścicielka mieszkania, w sprawie tego psa sąsiadów, co nam na balkon sika. Pod żadnym pozorem nas meldować nie będą i koniec kropka! Możemy sobie zamontować daszek, jeśli chcemy - oni nie mają nic przeciwko. Tylko gorzej, jeśli administracja będzie miała (bo to blok obok urzędu miasta - czyli "reprezentacyjny"), albo jeśli sąsiad odniesie, że wiercimy mu dziurę w balkonie (bo jakoś te trzeba będzie przymontować). Jeszcze się okaże, że za miesiąc będziemy bez dachu nad głową...:( Do przeczytania wszystkim i miłego dzionka
-
Pbmarys co do Twojej historii z psem, to może skontaktuj się z behawiorystą? Nie mam pojęcia, ile będzie kosztowała konsultacja z nim, bo to zależy od wielu czynników 9nie jest ogólna, jak przy wizycie u lekarza, czy coś w tym stylu). Być może coś da się załatwić w tej sprawie i nie będzie potrzeby usypiania psa. Do schroniska bardzo dobrze (wybacz mi szczerość), ze Ci go nie przyjęli! Pomyśl o tym inaczej - gdyby go wzięli, po jakimś czasie przychodzi ktoś i widzi "O, jaki piękny i kochany piesek! Labrador, więc będzie dobry dla naszego dziecka!" (wiemy, jakie "właściwości" mają PRZEWAŻNIE te psy). Co by się stało, gdyby taki pies trafił do kogoś innego? Do dziecka przykładowo? I co, gdyby i wtedy zaatakował? Nie pomyślałaś o tym? Oddając psa do schroniska przypinasz mu łatkę "nn" i pies ma jakby czystą kartotekę - nie miała byś wyrzutów sumienia później? Ja na Twoim miejscy poszukała bym mu innego domu. Dała ogłoszenie, ale nie ukrywając prawdy. Taki pies mógł by być dobry w większym gospodarstwie jako stróż na przykład. A może wzięła by go jakaś doświadczona osoba, która wie, jak postępować z takimi psami. Przemyśl to kochana, ja Ci dam namiar na jedno forum, gdzie mnie pomogli z moim psiakiem i gdzie pokierowali do kompetentnego behawiorysty, z którego aczkolwiek usług jeszcze nie korzystałam, bo czeka nas kastracja (tzn mojego psa ^^) i wszystko może się zmienić. A może w przypadku Twojego psa kastracja rozwiązała by taką nadpobudliwość? Nie wiem, nie wypowiadam się już - na pw prześlę Ci te linki... Wracając do tematu nieczytanie postów, to powiem tak - było kilka sytuacji, w których wręcz czekałam na Waszą odpowiedź, a mimo to mój post wydawał się niewidzialny... Czasami owszem, nie ma co mądrego napisać, to lepiej nie pisać nic, ale jednak świadomość, że ktoś przeczytał to pomaga - to tak, jak mieć problem i wyżalić się komuś, kto nie umie pomóc - wtedy świadomość rozmowy wystarcza. Nie jest tak? Zdaję sobie sprawę, ze piszę nudnie i długo - nie umiem krótko, zwięźle i na temat, bo jeszcze w szkole nauczyłam się rozpisywać (a ile dzięki temu dobroci z polskiego było). Dzięki mimo to wszystkim, którzy interesują się tym, co mam do przekazania...:) Wizyta u mnie dobrze - lekarka mnie "wyłaskotała" na stole - tzn sprawdzała żebra, bo wspomniałam o wątrobie. Wykluczyła dolegliwości inne niż ogólny ucisk na żebra - w tym na wątrobę. Zaleciła ruch i leżenie na lewym boku, choć z tym ruchem to też różnie bywa, bo czasem na spacerze tak łapie, że nie mogę do domu wrócić, a przecież nie położę się plackiem na ławce na 20 minut...O_o Glukoza na szczęście dobra, choć pochłaniam w ciąży tyle słodkiego, ze bałam się trochę wyników... No i 10 sierpnia kolejna wizyta i pewnie skierowanie na usg ^^ Idę z psem na dwór, póki jeszcze nie ma upału (a może i nie będzie? Ale wolę iść teraz porzucać piłkę) Miłego dnia ;)
-
Cześć grubaski Długo mnie nie było, ale to dlatego, ze i tak mało kto czyta, co piszę, bo nikomu się nie chce moich wypocin "wertować", więc postanowiłam przestać się starać. Widzę, że już niektóre z nas powchodziły w 7 miesiąc Pogratulować ( w tym sobie samej również xD) Piłam w środę glukozę i nawet nie było tak tragicznie, jak się spodziewałam (poprzednim razem, kiedy po prostu sprawdzali mnie pod względem cukrzycy było o wiele, wiele gorzej). Siniaka mam do tej pory wielkiego na ręce, bo moim zdaniem pani pielęgniarka pomyliła zawody... - dwa razy kłuła mnie w to samo miejsce (nie wiem, czy dziurka po nakłuciu było milimetr od pierwszej...), bo stwierdziła, ze nie widać mi było interesującej żyły (a zaznaczę tu, że od jakichś 2-3 miesięcy mam wszystkie żyły na wierzchu - czasami nawet na szyi wychodzą bardzo widoczne, więc nie wiem, co jej nie pasowało) W poniedziałek do lekarza idę. Trochę się boję wyników, bo nie wyobrażam sobie diety żadnej (jestem wybrednym zjadaczem konkretnych rzeczy i nawet ciąża nie zmusiła mnie do zmiany niektórych przyzwyczajeń, mimo szczerych chęci i prób). Ale nie mam niepokojących objawów spod tego względu, więc jestem o tyle spokojna. Dokucza mi trochę wątroba, ale uspakajają mnie, ze to jedynie ucisk (podczas siedzenia i czasami chodzenia, czy stania), że to normalne (choć nieobowiązkowe), no i zaczynają mi na poważnie puchnąć nogi - czy stoję, czy leżę, zawsze mam teraz takie "serdelki", a nie paluszki (puchną mi przede wszystkim stopy - do kostek, wyżej już nie). Nie wchodzę w żadne ładne buciki i do kościoła też muszę chodzić w "plażowych", bo te są najwygodniejsze. Ale dziś fajna pogoda (znaczy w domu, bo na dworze, to też niekoniecznie...) Jest czym oddychać w końcu... Mam nadzieję, ze u Was wszystko w porządku, bo przyznam szczerze, że też nie czytałam postów od ostatniej wizyty (ale nie powinnyście mi się dziwić - szczególnie te, którym się nawet mojego postu nie chce czytać :P) Idę poleżeć, bo Marek właśnie przypuścił atak na moją wątrobę Miłej niedzieli i pozdrawiam wszystkie, które dotrwały do końca postu ;)
-
asieńkaKiedyś obiecałam, że pochwalę się swoim brzuszkiem, ale jakoś nie miałam weny twórczej i ciężko sobie samej robić zdjęcia. Ale dzisiaj się udało i w końcu zamieszczam. Oto mój wielki brzusio: Asieńko, fajny brzusio - prawie taki, jak mój xD (widzę, ze taż masz więcej ciałka do kochania - nie obrażaj się na mnie czasem, bo to, dla mnie przynajmniej, nic złego - wręcz odwrotnie!!) Mój jest stosownie powiększony o "ocieplacz dla dziecka" - wiesz, planowałam w zimie nosić i nie chciałam, żeby dzieciątko marzło ^^ Ale brzuszek masz naprawdę fajny - "balonik", jak mój mąż mawia
-
Ooo, jak miło ^^ Nie jestem sama - szkoda, ze tak odległe terminy mamy...:( Szkoda również, ze nikt nie umie poradzić/odradzić nam miejskiego szpitala, bo ja mam mieszane uczucia nadal...
-
Kasiula31Króliczku dobrze , że się uporałaś już z tym łóżeczkiem. Bo ja kupiłam też takie turystyczne ale u mnie się nie ściąga materiał. Składa się tylko w taką parasolkę hmmmm... Kasiula, ja mam takie samo - ale mówię, na chama zdarłam ten materiał. Twoje łóżeczko tez ma w jednym z rogów światełko - pozytywkę - wibracje? Ten element się wykręca i to powoduje, ze obwód się otwiera. Później jeden bok po drugim, powoli przeciskałam przez kolejne rogi i w końcu zeszło ^^ Dla chcącego nic trudnego :) Czytałam że coś kogoś pobolewa... Mnie Edytko chyba wątroba boli. Jak siedzę jakąś chwile, to zaczynała mnie boleć jakby prawa łopatka (dokładnie troszkę pod nią), ale okazuje się, ze to tylko promieniujący ból, bo tak naprawdę boli też pod piersią i mama mówi, ze to prawdopodobnie wątroba... Ciekawe jak to będzie - boję się diety, bo jestem "wybrednym jadkiem" i np jeśli mięso(w ogóle) na obiad, to TYLKO smażone (gotowanego nie tknę). Boję się oceny lekarza, ale będę musiała jej powiedzieć o tym za dwa tygodnie na wizycie...
-
Co się dzieje? nikogo nie ma? Czyżby u Was również wyskakiwał error? Da się go ominąć, jak widać... Szkoda, że nie ma z kim pogadać... Idę sobie do babci na chińczyka - rodzice pojechali na grzyby, mąż w pracy, a my we dwie się nudzimy, więc ponudzimy się razem... Do przeczytania
-
W niedzielny poranek wita wszystkie śpiochy Królik ^^ Ariadnaa, łóżeczko było prane w płynie do czarnego (żeby nie straciło ciemnego koloru), zapach ma ładny (nie proszkowy), ale i tak stoi i się wietrzy, wiec do października.... Fajną i ciekawą macie koncepcję na pokoik JA też miałam kilka pomysłów, ale się wstrzymamy (nawet z malowaniem, bo jest niebiesko żółty pokoik i względnie nie wymaga malowania). Chodzi o to, że mamy te problemy z sąsiadem z góry i jeśli właścicielka naszego mieszkania w końcu nie zareaguje odpowiednio, to się wyprowadzamy, bo nie będę się kisić w mieszkaniu, bo sąsiadowi się nie chce z psem wyjść. Poza tym mam nadzieję, ze po urodzeniu Marka uda nam się szybko dostać mieszkanie (nie podam szczegółów dlaczego, bo nie chcę zapeszyć). Więc szkoda wydawać pieniądze, bo być może Marek nie zdąży sam zamieszkać w osobnym pokoiku.
-
żabol22Królik a to z tym lepem całkiem fajne - musze rozejrzeć sie za tym w mieście. To fajnie że łóżeczko udało sie Tobie wyprac i jesteś zadowolona co do łóżeczka, to mam nadzieję, że Marek za parę miesięcy będzie równie zadowolony A co do lepu, to ja akurat go kupiłam w Realu - w pawilonie ogrodniczym. Idę mężulkowi nastawić obiad, bo lada moment będzie w domu ( a jutro znowu do pracy :/) Kolorowych snów i spokojnej, chłodnej nocki wszystkim ;)
-
żabol22 okna musiałam przetrzeć bo ścierając z parapetów kurz i to co nawiane zostało zauważyłam że na szybach mam pełno maleńkich czarnych robaczków- swiństwo. Zmyłam i przetarłam szyby i za chwile znowu było tego pełno - to chyba siedzi w powietrzu, bo jak sie na dworze wyjdzie to nawet na sobie mam tego pełno. dzień faktycznie jakiś pechowy A na te robaczki mam rade - kupiłam ostatnio w sklepie taki lep na muchy (nie mogłam znaleźć standardowego, więc ten abrałam (bo przez tego szczającego kundla z góry pełno much lata pod ich balkonem i tylko lekko firankę odsunę, to przynajmniej ze 4 wpadają...). Nazywa się BROS lep na okno, kosztuje 4 zł/opakowanie (4szt)wygląda fajnie, bo jak ozdoba na okno (dopóki się nie przyglądnąć i nie dostrzec much ^^), a tak wygląda kiedy działa: Jest zamazane, ale ja mam również pełno małych muszek...
-
NenaDostałam całą siatę pysznych kurek (dla jasności grzyby, nie te gdakające stwory). zjeść wszystkiego naraz raczej rady nie damy, czy któraś z was ma pomysł/ przepis co by tu pysznego z nich wyczarować? z góry dziękuję Ja mam najlepszy pomysł - podam Ci mój adres, a Ty mi je wyślesz kurierem (aby jak najszybciej dotarły) Bardzo mi przykro kochana, ale na te grzybki nie znam innego przepisu, jak podsmażyć na patelni na masełkiem z solą i (ewentualnie, choć niekoniecznie) cebulką. Ja bym sobie szybko poradziła z tą siatą, bo je uwielbiam, a mama zawsze tak mało przywozi (co innego prawdziwki, maślaki - ale to dla mnie już nie to samo)... Łóżeczko czyste, świeże, pachnące i złożone (tylko zapodziała mi się gdzieś jedna śrubka, ale nic się nie rozwala z tego tytułu, więc obejdzie się - chyba, ze się znajdzie). Tylko tego usztywniacza nie dało się wyprać (tego czegoś podobnego do materacyka), ale to i tak będziemy dawać na to jeszcze materac, albo kocyk przynajmniej, więc nie obawiam się, że maleństwu coś się nie spodoba zapachowo ^^ Jak Wam mija ten upalny dzień? Mnie trochę słoneczko wzięło podczas grania w karty. Jestem już trochę zmęczona i godna. Idę więc po coś do jedzenia
-
Powiem tyle - na chama ściągnęłam (przecisnęłam przez te rogi) ten materiał i idę do rodziców prać (bo oni mają franię, a ja automat -a na automat to tego jest za mało). Nie mam pojęcia jeszcze jak to później złoże do kupy, ale o to się będę martwić później ^^ Na męża nie miała bym co czekać, bo on był przeciwny rozbieraniu łóżeczka w obawia właśnie przed późniejszymi trudnościami ze złożeniem. Ale już wyszłam z założenie, że najwyżej łóżeczko się odkupi a to zostanie u nas i mój tato zrobi zamiast nitów normalne śruby, co ułatwi takie zabiegi... Cała prześmierdłam tym wstrętnym zapachem... asieńkaPalenie przy dziecku??? Nie wierzę! Co za nieodpowiedzialność.... też by mi nie przyszło do głowy coś takiego - mąż musiał "załatwić" przed naszym przyjazdem na święta, żeby nie palili przy mnie... A jak zobaczyłam, jak szwagierka trzyma córkę na rękach a w drugiej ręce papieros, obok pali matka i ojciec, to mi ręce opadły (pomieszczenia ok 15m kw, okno zamknięte, bo zimno). Nie wytrzymałam, kiedy uskarżała się, że małą znowu coś bierze - jak nie oskrzela, to płuca i non stop kaszel i jej spytałam, czy nie zastanawiało jej to od strony biernego palenia przez to biedne dziecko?? To jej dało chyba do myślenia, bo jak wrócili od lekarza, to zarządziła, ze wychodzić mają wszyscy palący na dwór i nie palić tam, gdzie mała śpi... Idę więc do rodziców i jak wrócę, to dam znać, czy pralka spełniła swoją rolę... Miłej soboty kobitki
-
żabol22Królik to tylko dzieci wiedza jak doprowadzic do takie stanu No to masz ciężki orzech do zgryzienia Żabolku, tu nie chodzi o "dziecięcą część zajechania łóżka", tylko o podejście dorosłych... Raz, ze brudne ręce, z którymi się idzie do dziecka (i wyciera o łóżeczko), a dwa palenie wszędzie, gdzie się stoi (efekt widoczny na siatce jak na firankach) siatka, którą widać dalej była biała (chciałam dać dla porównania z górnym wkładem, bo tam też jest siatka, ale jest za mała i nie widać różnicy na zdjęciu) A z tą cześcią mam problem - gdyby to były zwykła śruby, to po problemie... Ale może jest jakiś "magiczny" sposób na zdjęcie materiału, tylko ja go nie znam??
-
Aaaa... Dziewczyny!! To nie schodzi! A mnie się w głowie od tego smrodu kręci już...O_o Ma któraś może już takie turystyczne w swoim domu? Może jest jakaś instrukcja "składania - rozkładania" (chodzi mi na części pierwsze). Rozkręciłam tylko to, co się dało, a do samych rogów nie wiem, jak się dobrać, bo są zanitowane. A umyśliłam sobie ściągnąć cały materiał i namoczyć, a potem wyprać, bo inaczej, to chyba nic z tego... Pomocy! Używałyście kiedyś czegoś takiego?? Jak można tak zajechać łóżeczko dziecięce???
-
Witam w pierwszy dzień dusznego weekendu...(czyżbym była pierwsza, bo jakieś leniuchy leżą do góry dzieciakami?? :P ) Melduje, ze mąż w domu. Teoretycznie pogadane - zakończyłam tekstem, że nigdy więcej nie puszczę go tam samego! Przemilczał tylko, bo wiedział, że nie podaruje, a to za sprawą tego, ze znowu palił tam papierosy. Powiedziałam też wprost, ze w ten sposób sam mi przedstawił z czym mi się jego "pojedyncze" wyjazdy do domu będą kojarzyły - z piciem bez umiaru i paleniem, bo nie ma żony, która złapie za rączkę kiedy trzeba... - pokornie kiwnął głową, bo jeszcze spieprzyłam jego matkę przesz to i chyba również zrozumiał - jak kiedyś się pokłóciliśmy i wyszłam spać do rodziców, to mama nie chciała mi dać papierosa, kiedy byłam rozwścieczona (ja też kiedyś paliłam ^^) - z łaski dała mi pociągnąć ze dwa machy i wyrwała, bo powiedziała, ze nie przyczyni się do tego, abym znowu wróciła do tego zgubnego i drogiego nałogu - a jego matka nie maiła takich oporów jakoś... Grunt, ze się dogadaliśmy, tylko oby to dotarło do niego, a nie jedynie jak w tej reklamie z papugą "taak mamo, taaak mamo...". Przywiózł łóżeczko po chrześnicy (takie turystyczne), ale czeka mnie duuuuużo roboty, bo jest tak prześmierdnięte dymem papierosowym i brudem, ze nie wiem, czy się doczyści (jest granatowo błękitne, a to, co było kiedyś błękitne, a gdzie kładło się ręce, jest teraz siwo brązowe...). Trzymajcie kciuki
-
Ja również (niestety) witam czwartkowo... Mąż mam pociąg przed 12 dopiero, więc po 21 będzie w domu... Znowu mało spałam w nocy, ryczałam jak bóbr i przepraszałam Marka, ze musi to znosić - dopiero to mnie uspakajało (na chwilkę chociaż) AnnaWFZrobiłam sobie śniadanko- świeże, jeszcze ciepłe bułeczki, masełko i dzemik truskawkowy- mniam, mniam! Mojej kruszynie widac sie podoba bo bryka i fika!!! Wy tez tak macie, że Wasze skarbki ruszaja sie intensywniej po niektórych potrawach?? Moja np. to po kapuscie kiszonej i ogórkach oraz occie(w sałatkach) a takze po truskawkach w każdej postaci, lodach, lizakach z gumą. Za to czekolada maleństwa nie rusza ani mięso!! Smieszne to!! Maruś też ma odpały pokarmowe ^^ Choć bardziej muzyczne - lubi Evanesence i Within Tempotation - z czego mamusia jest strasznie dumna, a tatuś marudzi, ze maminsynek będzie z niego (mój M słucha techno, a ja "ostrzejszego brzmienia" - kiedyś byłam punkiem(jeszcze szkoła podstawowa), skończyło się na metalu, z czego dopiero 2 lata temu zniknął ubiór i pozostała tylko muzyka ). Jeśli chodzi o jedzenie, to słodycze go raczej nie ruszają (poza lodami), bardziej ruszają go same owoce (w postaci soków również) i cappuccino orzechowe ^^ A także chipsy hehe... Idę do mamusi posiedzieć, odstresować się po samotnej, przepłakanej nocy... 3majcie się ;)
-
Dobry na wieczór. Ja tylko na chwilkę. Dzięki za słowa otuchy... Wyszło, jak wyszło, a rezultatu nadal nie znam... - tzn nie wiem, czy wróci dziś, czy jutro. Ma chyba wyłączony telefon, bo wysłałam mu tylko esa, że moja mama ma dziś urodziny i do tej pory raportu nie mam (w SE jak nie przyjdzie raport, to znaczy, ze jeszcze niedostarczona). Jak go nie będzie po 21, to będzie dopiero jutro, ale ja i tak się kładę, bo padam... Nie wiem, czy zasnę - pewnie z wrażenia ciężko będzie, ale chociaż nogi wyprostować... Dobranoc i jeśli nie do jutra (jak by mnie jutro nie było) to do soboty - bo to będzie znaczyło, ze jednak dziś przyjechał... Nie piszcie za dużo, żebym mogła nadrobić ^^
-
Cześć dziewczyny....ratujcie... Choć jest i tak pewnie za późno już dziś... Wczoraj dzwoniła teściowa, czy Łukasz może zostać jeszcze jeden dzień, bo coś tam się im zwaliło i by ojcu pomógł naprawić (zbiornik retencyjny, czy coś takiego). Powiedziałam jej wprost, że nie bardzo mi się ten pomysł podoba, bo chciała bym męża widzieć częściej, niż przez pół dnia, kiedy ma 1 dzień wolnego (w lipcu np wypadną mu AŻ dwa podwójne dni wolne, reszta ma dzień wolnego i znowu na cały dzień do pracy - w wtedy to o 19 już w łóżku leży). Tak to by przyjechał dopiero w czwartek w nocy i w sobotę znowu do pracy. A ona "ja tak bardzo proszę, bo młodszy brat ma dwie lewe ręce, starszy jedzie do Olsztyna do dziewczyny, a ja ojcu co pomogę? A w piątek muszą też wracać do Szwecji" (ojciec z najstarszym bratem, bo tam pracują i tylko na pogrzeb przyjechali). Nic nie odpowiedziałam, bo mi było głupio, no to ona, żebym się zastanowiła i Łukasz za chwilę zadzwoni do mnie. Ale jak się rozłączyłam, to się poryczałam jak bóbr i nie mogłam gadać przez telefon. Później przyszli moi rodzice (tata robić sznurki na balkonie, mama oglądnąć kwiatki i siostra zostać spać ze mną). Pogadałam trochę z mamą i w końcu postanowiłam mu wysłać smsa, żeby robił jak uważa, a nie chcę z nim gadać, bo nie chcę się kłócić... No to też foch, ze nie dałam odpowiedzi, a on pyta o pozwolenie... Paranoja... Nie spałam prawie całą noc, do tego było strasznie duszno... Rano mu napisałam, żeby został jak musi. To niedawno znowu matka dzwoniła... - pękłam i poryczałam się, że nie chcę mówić ani tak, ani nie, bo zawsze będzie źle...ale że ja też go tu potrzebuje... Nie mogę się wiecznie wyręczać rodzicami i siostrą, bo w końcu mam męża... Jego rodzice nic nam nie pomagają (w sumie 700km od nas), a zawsze jak tam jest, to coś robi... To też nie jest fair... Płakałam i powiedziałam, ze to dlatego wczoraj nie odbierałam... Ale niech robi on, co chce... No trochę się zmieszała i powiedziała, ze przekaże mu. Później napisałam jej esa, żeby został skoro mają mieć do mnie jakieś pretensje, albo żale... Cisza... Co Wy byście zrobiły na moim miejscu?
-
Nie wiem, czy oglądasz "Na wspólnej" (ja w sume to nie oglądam, ale czasem, jak nie ma nic w tv to zostawię i niech leci) i ostatnio był motyw właśnie, jak u takiego jednego małżeństwa (sorki, za brak imion, ale nie oglądam tego "aż tak" i nie znam ^^) urodził sie dzieciak. Ona chyba po cesarce i do pomocy przyjechała jej mamusia... O losie, ale się uśmiałam z tej całej sytuacji - jej "dobre rady" i wszystko inne... Ale jak tak popatrzeć na to z drugiej strony, to do nie ma za wiele do śmiechu... I oby tak nie było też w Twoim przypadku Ariadno... Może mąż by pogadał z mamą... Może razem z teściem przegadają jej to od strony tego, jak ona sama by się czuła, gdyby teraz ktoś przyszedł i ja pouczał...
-
Adrianna - z tego co opisujesz, to Twoja teściowa jest dokładnie taka sama, jak moja babcia - wiesz jaki mam na to sposób? Udawaj, ze nic się nie stało - że nic nie słyszałaś, że nie widzisz, ze jest obrażona - traktuj ją jak by nigdy nic, a jeśli Ci mówi "zrób to tak", to tylko kiwnij głową i zrób po swojemu ^^ Mojej babci w prawdzie to nie zmieniło - dalej się wtrąca, fochuje itp, ale jak widzi, ze na to zlewam, to odpuszcza w końcu i siedzi chwilę z miną pastora na kazaniu...
-
Z tego wszystkiego zapomniałam dodać od siebie czegoś... Mój maż pojechał na Mazury i wróci jutro wieczorem. Zmarł mu ostatni dziadek i pogrzeb miał być w środę - pociąg miał więc dziś o 7:08, a wczoraj miałam wizytę u gina. Po 7 rano wczoraj dzwoni mama (teściowa), ze pogrzeb jednak jest we wtorek(przełożony ze względu na ponad 30 stopni, jakie zapowiadają w środę, a wiadomo jak to z ciałem bywa...)... No i musiał jechać z przesiadkami wczoraj już... U mnie nocowała siostra (13 lat) i jakoś raźniej było... Niedawno właśnie poszła, mąż już stęskniony dzwonił do mnie, a ja zaraz idę z psiurem na dłuższy spacer, póki jeszcze nie ma patelni na dworze, bo się gadzina doprasza już jakiś czas, ale albo jest za duszno i ujdzie kudłacz kawałek i zdycha, albo znowu leje... Tata później przyjdzie i będzie kołki mi wiercił na balkonie, żebym mogła sznurki na pranie rozwiesić (może sąsiada pies oszczędzi tamto miejsce, bo zazwyczaj tam nie sika). Miłego i znośnego dnia dziewczynki ;)
-
Witam prawie z rana... ariadnaaCześć Dziewczyny :) Widzę, że dziś ogólnie panowie są ciężcy do wytrzymania. Ja ze swoim również się pożarłam. Sprzątaliśmy bo jutro teście przyjeżdżają (mają do nas 500 km i przyjeżdżają na kilka dni). No i co mu każe zrobić to o wszystko się pyta. Szlag mnie zaczął trafiać kiedy kazałam przebrać pościel. A gdzie leży a która a to nie pasuje........ I tak w kółko.. ehh sama bym szybciej wszystko zrobiła. Ale już nam przeszło. Na dodatek słabo się dziś czuję. Ciągle mam niskie ciśnienie. Poniżej 90/50 ledwo się ruszam. się uśmiałam czytając i uświadamiając sobie coraz bardziej, ze jak nie wszyscy faceci, to przynajmniej większość tak mają !! Mój, jak robi porządki to co chwila przychodzi do mnie z jakąś rzeczą i pyta" A gdzie to dać?", "A potrzebne Ci to jeszcze będzie?" - po prostu naprawde szybciej samemu by się to zrobiło, jak mówić i pokazywać wszystko... Nena, dzięki zaq wiarę w nas ^^ - byłam wczoraj na wizycie u lekarza i prosiłam o interpretację tych zdjęć usg wg możliwości. Siusiaczek jest z całą pewnością (na obydwu zdjęciach - tak, jak mówiłam, a na tym jednym pokazany strzałką) Babe, to kto się tak do Was wtrąca (jeśli wolno spytać)? To okropne uczucie, jak ktoś się tak przypier...do kogoś. Moja babcia tak miała na początku - że pranie wykręcam w drugą stronę (prawą rękę wyginam do siebie - jak na motorze - a wg niej wyżyma się na odwrót), ciasto ucieram w drugą stronę (zawsze w lewo - przeciwnie jak zegar, a wg niej nie tak się to robi i może z mojego ucierania zakalec wyjść...), i inne takie. Dodam, ze jestem praworęczna i nie wiem, skąd u mnie takie "zapędy" (np ślizganie zaczynam od lewej nogi Od prawej to się mogę tylko wywalić, hehe). Ale musisz temu komuś dać dobitnie do zrozumienia, że to jest "Twój czas" i Ty rządzisz w swoim życiu!
-
Hehe, no tak tez tak można... Ja to bym się podczas przytulania spytała "co mówiłeś?" - wiesz, tak zaczepnie, ze niby powiedział to przepraszam, ale Ty nie dosłyszałaś JA mojemu będę tak wiercić dziurę w całym, ze w końcu usłyszę to skruszone "przepraszam". Bo on lubi tak podchody robić - "przeszło jej już, czy nie? Będę się zachowywał jakby nigdy nic i zobaczymy...", ale ja mu daje odczuć, ze coś się stało i sprawa nie zamknięta ^^ Wiem, wredna małpa ze mnie