Skocz do zawartości
Forum

Mamy październikowe 2020


Kryska89

Rekomendowane odpowiedzi

To jest jedyny plus obecnej sytuacji z covidem, że można swobodnie zająć się sobą i dzieckiem, karmić z piersią na wierzchu i wietrzyć krocze, żeby się szybciutko zagoiło 😁😁😁. Chociaż i tak bym wolała, żeby mąż był ze mną, ale szukam ciagle plusów braku odwiedzin, żeby się negatywnie nie nastawiać 😊

Odnośnik do komentarza

A co do wesel to zabroniłam wszystkim w domu pójścia na wesele w ten weekend, bo jakby mnie wysłali na przymusowa kwarantannę w razie kogokolwiek zarażonego na imprezie to musiałabym rodzic w szpitalu zakaźnym, bo tutaj by mnie nie przyjęli. A wtedy to pewnie tylko cesarka... Już tak blisko do końca- po co się narażać 😞😞

Odnośnik do komentarza

Jak czytam te historie to aż ciężko uwierzyć, ze  są takie teściowe... myślałam, ze tylko w dowcipach. Ja mam w takim razie wyjątkowe szczęście, moja teściowa jest super i mamy świetny kontakt. Nawet jeździmy na babskie wyjazdy- ja, moja mama i teściowa:D 

Dzwoni do mnie na ploteczki częściej niż do męża:P ogólnie nasze rodziny się fajnie zgrały wiec pod tym względem mamy farta:) 

My dziś na końcówce 34 tyg (34+6), właśnie pakuje sobie walizkę i torbę do szpitala. Niby tylko 2 dni (odpukać), a bagażu więcej niż na wakacje 😛 

 

Odnośnik do komentarza

Już nawet pomijając tą całą pandemię to zupełnie nie czuję się na siłach. Nawet siedzenie mnie męczy i dużo leżę w ciągu dnia. Dyszę jak stara lokomotywa 😉 a o zginaniu nie ma mowy. Jak tu miałabym się bawić? Wydaje mi się, że teściowa chciałaby się mną pochwalić na tym weselu, bo nawet jakiś znany polityk z Brukseli na nim będzie 😂

Odnośnik do komentarza

Powiem Wam że z tym brakiem odwiedzin to dobrze jest. Ja sobie leżę tydzień w szpitalu i wcale mi nie potrzeba towarzyszy. Mam koleżankę na sali i tyle. Odpoczywamy i nabieramy sił. W każdym momencie można zadzwonić do kogoś jak się ma taką potrzebę.

Szkoda mi trochę mojego partnera bo małego długo nie zobaczy, ale on z drugiej strony jest na tyle odpowiedzialny że sam mówi że lepiej żeby zobaczył go na zdjęciach niŻ miałby coś przenieść z pracy i by sobie wyrzucał że młody musi przez niego jeszcze dłużej w szpitalu zostać. 

Odnośnik do komentarza

Martyna pozazdroscic teściowej, jednak istnieja jeszcze dobre teściowe 😄 moja ostatnio sie wykazala i zrobila mi 30 kawalkow roznego rodzaju miesa i kazala pomrozic zebym po porodzie tylko sobie wyciagnela na obiad.

A tak to jestem juz po wizycie, pessar tak sie zassal ze ledwo wyskoczyl, szyjka juz kiepskawa, w sumie życzę sobie juz porodu 😄 gin mowila ze powinnam wczesniej, ale rozne psikusy natura sprawia, wiec mam po prostu byc przygotowana, bo różnie moze byc. 

Odnośnik do komentarza

Brak odwiedzin na porodówkach też mnie bardzo cieszy. To jest super sprawa! Przecież kiedy jest u ciebie tysiąc osób i nad tobą stoją to weź cyca wyjmij czy wstań siku? Człowiek jak ma okres to się martwi czy nie ma plamy na tyłku jak wstaje a co dopiero po porodzie wstać kiedy leży się na podkładzie Właśnie z powodu ogromnego krwawienia... Pomijam chemoroidy, szwy i ból sutków. Odwiedziny powinny być tylko dla tych, których wskaże położnica, tylko te osoby powinny móc wejść a nie jakieś teście z zaskoczenia czy pociotki piątej wody po kisielu...

Też mam duży dylemat bo sąsiadka zaprosiła nas na 10 urodziny syna. Niby wszystko ok ale tam ma być 11 dzieci z rodzicami🙄 Mam wielkie obawy żeby iść. Nie daj Bóg ktoś nawet zwykłą grypę przyniesie czy katar i już mnie do szpitala na cc nie przyjmą bo chora... Swoją drogą straszne jest to że kiedyś się chodziło do szpitala bo było się chorym a teraz żeby tam iść to trzeba być zdrowym 🤔😥 Nie pójdziemy raczej, dzieci też nie. Ostatnie 2-3tyg i coś teraz złapać? Masakra...

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna.ana

My też nie idziemy na komunię siostrzeńca. Robią na ponad 100 osób. Boje się że ktos przyniesie i wszystkich wrzuca na kwarantannę i trzeba będzie rodzić w jednoimiennym. A podobno wg obecnych procedur to wtedy cesarka i zabierają dziecko do czasu negatywnego wyniku matki.

Odnośnik do komentarza

Najgorzej maja teraz kobiety mające dzieci w szkole, bo co rusz się słyszy ze zamykają i wszyscy są na kwarantannie... wtedy bankowo cesarka, bo nie ma szans dojechać na czas do szpitala zakaźnego. Chyba ze ktoś ma na miejscu, ale ja akurat mam 100km od siebie. 

Odnośnik do komentarza

Widzę, że każda z Nas ma podobnie. Ja na początek nie chce żeby ktoś przychodził w odwiedziny. Pierwsze tygodnie są zarezerwowane dla Nas (mama, tata, 2corki) musimy się siebie nauczyć. Niepotrzebna mi na głowie teściowa, teściu, kuzynki czy koleżanki. I też uważam, że brak odwiedzin w szpitalu jest bardzo na plus.

20.09 mój bratanek ma komunię ale całe szczęście rodzice nie wyprawiają że względu na wirusa i ciąży bratowej. Moja córka chodzi do przedszkola i tylko się modlę żeby nie wykryli ogniska u Nas w przedszkolu.

Odnośnik do komentarza

Ja ogólnie mam dobry kontakt z teściową, jeździmy z moimi rodzicami z nią na jakieś wyjazdy itd. Ogólnie jest super i też mam szczęście. 

Ale już tu kiedyś pisałam, że jak chodzi o podejście do wychowania, pielęgnacji czy karmienia dzieci to niestety ja pierwsza wśród obu naszych rodzin mam takie bardziej nowoczesne. 

I o ile moja mama się dostosowuje łatwo, o tyle teściowej muszę pewne rzeczy argumentować jak na konferencji naukowej 😂 a bratowa to po prostu uważa, że jestem nawiedzona i za dużo się książek naczytałam - bo ona 4 miesięcznej córce pozwalała jeść wszystko, rosołki, zupy rybne na święta i z tego, co pamiętam to już kabanosy bez skóry ssała xD 

Odnośnik do komentarza

U mnie 37+2, wizyta równo za tydzień. Byłam wczoraj na KTG,  dzidzia uparta, postanowiła odpoczywać, a zaraz po badaniu urządziła party.

Co do teściowych... moja to ta z kawałów niestety... kobieta z piekła rodem. Ale oczywiście ona zawsze wszystko z dobrego serca:) ja wymyślam coś "po nowoczesnemu", mała ciągle chciała cyca, bo pewno mam samą szarą wodę i jest głodna, ona synusiowi jak miał 3 dni dawała mleko krowie z krupczatką,  żeby się najadał:O

Mąż był przy porodzie, wyjeżdżaliśmyjakoś koło północy na porodówkę. O 5.20 rano wysłał do wszystkich zdjęcia małej z informacją, że już jest - ta zamiast pogratulować  to miała pretensje i się obraziła, że jak wychodziliśmy z domu to jej nic nie powiedzieliśmy.  Potem nie życzyłam sobie NIKOGO na odwiedziny, to codziennie męża męczyła, że jak to, że oni z teściem pojadą, bo jak to tak. Potem podczas odwiedzin mojej mamy podpuszczała ją, że nie chciałam och w szpitalu, na co moja mama, że też nie byli, po co mieli mi być tam potrzebni przy posiekanym tyłku i cycku na wierzchu.

Jak wróciłyśmy ze szpitala to była obrażona:D przyniosła tylko jakieś ubranka dla małej i poszła, bo nie chciałam, żeby siostrzeńca męża mi wisiałanad głową (10latka, wredna i wścipska), żeby przyszła później ze swoją mamą. 

A hit hitów- jak mała miała 1,5 miesiąca złapałam zapalenie ucha. Antybiotyk, krople, gorączka 39.5. Mąż cały w panice, bo karmić nie można przecież z gorączką, zrobiłam mu szybką edukację:) Następnego dnia rano jak opowiadałam,  że prawie zasnęłam przy karmieniu przez tą temperaturę to teściowa o mało zawału nie dostała, jak mogłam karmić z goraczką?!

A dawanie jedzonka dopiero po 6mc... nie będzie chciała nic jeść, bo nie zna smaków,  A już jej się chce popróbować....  I pić jej się na pewno chce, A ja wody nie chce dać przy upałach (Mała cycoholik,  karmiłam z maksymalnie godzinnymi przerwami, często co 15 minut nawet....)

Odnośnik do komentarza

Daj Boże, żeby mi się coś w głowie nie poprzestawiało i żebym była fajną teściową 😁. Chociaż z drugiej strony patrząc- człowiek będzie się trząsł nad tym maluchem całe życie, a później przyjdzie jakaś jędza, która mi się nie spodoba i jeszcze mojego kochanego synusia mi zabierze? Co to to nie hahahaha 😀😀😀

Odnośnik do komentarza

Moja teściowa ma dwoch zieciow (jeden ją w miare toleruje, drugi juz wcale), no a ja jako jedyna jej synowa staram sie zeby bylo dobrze, bo w końcu po co sie tylko sprzeczac, a i teściowa nauczyla sie juz nieraz ugryźć w jezyk, wiec chyba sie dotarlysmy. A przed narodzinami mojej pierwszej córki, a jej pierwszej wnuczki nie mialysmy zadnych zgrzytow, później te złote rady zaczynaja wkurzac i sa jakies spiecia.

A co do karmienia dziecka, moja corka miala pierwsze zeby jak miala 3 miesiace, potem jak miala 8 miesiecy to juz miala jakos 8 zębów i szybko przestalam jej blendowac zupy, oprocz grysikow i kaszek jadla juz normalne kawalki i nigdy sie nie krztusila (mi tak polecila mama, ze skoro sobie radzi to po co blendowac) i u nas sie sprawdzilo, jak miala roczek to zaczela wcinac orzechy wloskie (pamietam jak tesciowa skrzeczala ze jej ich nie blenduje) i zajada sie nimi do dzis, a tez niby trzeba uwazac bo moga uczulac. Za to kolezanki córka ma teraz 9 miesiecy i nic stalego jeszcze nie je, bo nie potrafi sobie poradzic ze stalymi pokarmami, nawet pietka chleba sie krztusi. Widać do kazdego dziecka trzeba podejsc indywidualnie, a nie ślepo patrzec w to co podaja książki.  

Odnośnik do komentarza

Pewnie że tak! Ja z opowieści mamy od zawsze byłam glodomorem i na samym cycku ciężko mi było wytrzymać, wiec mama dość wcześnie u mnie już wprowadziła kaszę; tak samo jak pokarmy stałe. Moja siostra znowu niejadek to bardzo długo była tylko na piersi. Nie ma jednej złotej rady- każde dziecko się traktuje indywidualnie, a osoba z zewnątrz nie znając sytuacji to tylko może błędnie oceniać. Co nie oznacza, że trzeba się zamykać na wiedzę specjalistów, bo jakieś tam podstawy trzeba mieć, szczególnie jeśli chodzi o pierwsze dziecko 😊

Odnośnik do komentarza

My jeszczE nie ustalaliśmy odwiedzin, ale chciałabym żeby mama przyszła nam ponoć przy pierwszej kąpieli, bo jakoś to nas najbardziej przeraża. Moi rodzice mieszkają w tym samym mieście wiec pewnie szybko do nas przyjadą (nie mam nic przeciwko), teściowie dalej ale tez mogą wpaść. Nie chce tylko odwiedzin znajomych i dalszej rodziny od razu. 

Pomoc mojej mamy na pewno mi się przyda, bo mąż nie planuje zostać ze mną długo w domu, myślę, że tydzień to max, a potem wróci do biura, bo prowadzi własną firmę. 

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna.ana

Fajnie że macie wsparcie w mamach i/lub teściowych. Trochę zazdroszczę 😉 moja mama teraz już się nie nadaje do pomagania - wpada w panikę, krzyczy i nie wie co robić. Strasznie się zmieniła odkąd przeszła na emeryturę 4 lata temu. Mogę na nią liczyć w kwestii np kupienia czegoś, podgrzania jedzenia, sprzątnięcia, pójścia na spacer itp. To i tak bardzo dużo. Ale pomoc np przy kapieli, dłuższym kilkugodzinnym siedzeniu, czy gotowaniu odpada calkowicie. A z drugiej strony uwielbia się wtrącać i chciałaby wszystkim sterować. Wiem że taki styl zachowania przejęła od swojej mamy a mojej babci, tym bardziej teraz na emeryturze ale to jest strasznie męczące i w kółko muszę z tym walczyć. Np chodzi i co 20 minut pyta czy już lek podałam dziecku. A leki na alergię ma dostawac godzinę po jedzeniu lub na 2 godziny przed i musi to być na wieczór. I tak zaczyna o 15 to do 20 potrafi 🙄 a najlepiej to chyba obrazuje sytuację jak.kiedys właśnie babcia do nas przyjechała ja robiłam lasagne ona pierwszy raz w życiu widziała takie danie i zaczęła mnie pouczać jak mam je robić 🤣🤷 i tak samo trenuje moja mamę całe życie, a teraz szczególnie. Ostatnio mówię do męża że jeśli ja przejmę ten styl to ma.mnie strzelić albo zamknąć w pokoju a najlepiej oba na raz 😂

Odnośnik do komentarza

W każdej sytuacji są plusy i minusy. Ja nie mam do pomocy nikogo oprócz męża, który jest bardzo chętny się wszystkiego nauczyć, ale poczatkowo pewnie to ja będę grała pierwsze skrzypce, dlatego już w szpitalu będę prosić polozne o pokazanie np kąpieli. Myślę że sobie poradzimy ze wszystkim 😊. Wolę to niż skrzeczenie za uchem, że wszystko źle robię... Jak źle zrobię to już kolejny raz będę wiedziała co poprawić albo zrobić inaczej 😊. Jestem raczej osobą twardo stąpającą po ziemi i wyzwań się nie boję, więc powinno być dobrze.

Odnośnik do komentarza

Ja tak jak Martyna, rodzice i teście to u mnie na pewno będą, a reszta rodziny i znajomi beda musieli poczekac az ja dojde do siebie, o małą sie nie martwie, w koncu całować jej nie będą, a starsza córka szybciej cos z przedszkola przyniesie niz oni, ale najpierw chce sie ogarnąć i zorganizowac, a potem na spokojnie przyjmowac gości.

Odnośnik do komentarza

Mama2Ania bardzo dobre podejście. Teraz tą metodę uczenia gryzienia pokarmów stałych bardzo się promuje, nazywają to metodą BLW. Mi akurat podsunęła to koleżanka, która jest logopedą. Dziecko może usiąść przy stole w swoim siedzonku i jeść z rodziną kiedy jedzą wszyscy. Dajemy wtedy łatwe do gryzienia i "mymłania" produkty typu dobrze ugotowany ziemniak w cząstkach, gotowane kawałki marchewki itd. Trzymałam się plus minus zaleceń co podawać w którym miesiącu, ale kiedy synek już umiał sam dobrze siedzieć to też to stosowałam. Jadł z nami rączkami ze swojego talerzyka, próbował, sprawdzał, oglądał... Dziś ani nigdy nie było problemu że czegoś nie lubi jak to przy dzieciach że jedzą 2-3 rzeczy przez pięć lat bo twierdzą że nie lubią. Co prawda jest od groma sprzątania, najlepiej od razu rozłożyć pod fotelik folie malarską 😂 ale moim osobistym zdaniem metoda mądra.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...