Skocz do zawartości
Forum

Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam


Edzia

Rekomendowane odpowiedzi

Ja też myślę, ze różne są potrzeby dzieci w tym względzie. Niektóre muszą być trochę dłużej przy mamie, inne są ciekawsze świata.

A to ze kobieta zostaje w domu przy małych dzieciach w żadnej mierze nie jest końcem świata. I druga rzecz, w dzisiejszych czasach nawet mając pracę, można ją stracić, z dnia na dzień, wiec nie ma co się zadręczać będąc w domu w początkowych latach dziecka.

Odnośnik do komentarza

Kasia,może idź na jakies dodatkowe konsultacje z psychologiem??
A w kwestii bycia na utrzymaniu... Ja się wściekam ostatnio,bo my z M.ślubu nie mamy,wspólnego konta też nie,ale zawsze było tak,ze po wypłacie przelewał mi sporą kwotę na rachunki.Od zeszłego miesiąca coś mu odbiło i przesyła mi partiami po 200-300zł i to wtedy,jak mu powiem,na co itp. No zwariował chyba! A ja taka durna znowu popłaciłam rachunki od razu jak dostałam wypłatę,bez przelewu od M. Wiadomo,jak tak robi,to ja mu potem oba auta podstawiłam do zatankowania,piszę mu smsami listy zakupów i on je wtedy robi;) ale bez przesady-nie będzie mi tu tworzył precedensów;)
Jeszcze ma jakiś problem chyba z ofertą pracy,ktora ostatnio dostałam - odrzucilam ją,i to też za jego radą,ale widziałam,że go gryzie,że zarabiałabym ok 1000zł więcej... Czy te chłopy mają nierówno pod sufitem?!

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Kurczę,ale kiedyś były większe dysproporcje w naszych zarobkach (ja zarabiałam więcej),od jakiegoś czasu jest odwrotnie i już problem...faceci...
Może kiedyś dorobimy się wspólnego konta:) póki co nie jesteśmy jeszcze małżeństwem i nawet nie wiem,czy w "naszym" banku jest możliwość założenia konta wspólnie bez ślubu (mamy w sumie jedno wspólne konto,ale w innym banku,i nic się na nim nie dzieje; założyliśmy je tylko dlatego,że było wymagane przy ubezpieczeniu dodatkowym w pracy;)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ola to może umówcie się, ze na to wspólne konto przelewacie z waszych kont jakieś sumy i z niego opłacacie wszystko, i macie wgląd do rachunków całej historii. Ale to tylko luźna uwaga, nie sugeruje niczego, żebyś nie robiła wbrew sobie.
Mam koleżanki, które mają osobne konta i umawiają się z mężami, że im przelewają jakąś sumę co miesiąc.
Może Twój chłop składa na coś dla Was? to taka optymistyczna wersja :)

Odnośnik do komentarza

magdus witamy i zapraszamy w jakim wieku masz synków?

ola2710 no u nas to chyba nie mam co liczyć na gminę chyba że tu gdzie teraz mieszkamy ale wątpię w to...
Co do psychologa to nie mogę chodzić na dwie konsultacje jednocześnie.Musiałabym zrezygnować z dotychczasowych spotkań.Pozatym już nie raz myślałam o terapii małżeńskiej ale...

ola2710
Czy te chłopy mają nierówno pod sufitem?!

Chyba nie....:)

ola2710 ja bym na twoim miejscu zapytała czy można założyć wspólne konto jak się nie ma ślubu. U nas na szczęście mamy wspólne konto do którego ja mam dostęp przez neta ale ostatnio problem był z adresem zamieszkania bo inny był do korespodencji a inny zamieszkania...

Zły nastrój minął ale ciekawe na jak długo...W sobotę byłam u rodziców ale oczywiście były "ale" przez mojego męża.No i w końcu doczekałam się pomalowanych krzeseł wczoraj ale chyba tylko dlatego że się nie odzywaliśmy do siebie przez cały dzień (rekord).A i tak wiedziałam że na wieczór mój mąż pęknie żeby domagać się sexu i szczególnie że mała usnęła w miarę wcześnie.Czasami mam wrażenie że jemu chodzi tylko o jedno...:(

Odnośnik do komentarza

W kilku bankach można założyć takie konta; nam póki co wygodnie jest w naszym (tym,co mamy osobno),bo warunki są ok-zero kosztów (prawie:),konto oszczędnościowe fajnie oprocentowane itp. Jak kiedys bedziemy mieli razem,to też w tym banku:) a co do zaglądania,to mam i login,i hasło,takze wiem,co tam się dzieje - nie chcę jednak brać sobie kasy bez pytania :)

Kasia,fakt,facetom chodzi głównie o to:)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Hmm... A jaki to bank, że macie praktycznie zerowe koszty? Też bym tak chciał :)

Decydując się na outsourcing kadr i płac w przedsiębiorstwie jesteś w stanie obniżyć koszty, a także zwiększyć bezpieczeństwo danych. Obsługa kadrowo-płacowa pozwala na rozliczanie wynagrodzeń, składek, urlopów, a także wielu innych aspektów związanych z funkcjonowanie

Odnośnik do komentarza

joanna19 ja niedawno pisałam o tym...Myślałam że coś ze mną nie tak a jednak to nie tylko mi się przytrafia...

es_ze zgadzam się miałam tak samo też sama zrezygnowałam i równoznacznie szefowa mi podziękowała podejrzewam że przez dziewczyny.Tylko dziwi mnie takie zachowanie zamiast powiedzieć o co chodzi to robią wszystko po złości.No i też łudziłam się i wszyscy mi mówili żebym zawalczyła o siebie ale to łatwo się mówi...Żałuję tylko że na koniec nie powiedziałam co nieco...

No i znowu powróciły upały.Wczoraj u nas miało padać więc wzięłam parasolkę w podróż do rodziców a tu nawet kropelka nie spadła.Czułam się nie sfojo chodząc z parasolką w taki upał. Pamiętam kiedyś (jeszcze byłam panna) byłam na zakupach w mińsku i wracałam z parasolką (chyba ją właśnie zakupiłam) i właśnie była ładna pogoda świeciło słońce i czekałam na autobus i gdy jakiś podjechał podeszłam się zapytać czy jedzie w moje str a pan kierowca się mnie zapytał czy deszcz ma padać...Stanęłam jak wryta nie będąc pewna o co mu chodzi powiedziałam "nie" i poszłam spowrotem na stoisko i czułam skrępowanie...
No i nadal szukam pracy.Nie wiem czy w ogóle ją znajdę.Kiepsko to widzę a jeszcze na dodatek mój mąż zamiast mnie wspierać to mnie dołuje.W środę zadzwonił do mnie i zamiast zapytać czy nam nic nie brakuje czy mamy co jeść (bo wyjechał na fuchę i nie wraca) to on się zapytał czy ja podczas jego nieobecności szukałam pracy...To był cios poniżej pasa.Nie wiem co mam o tym myśleć.On najchętniej by się zamienił ale nie oszukujmy się ja nie zarobię tyle co on z jednej fuchy...Mam wrażenie że go to boli że ja siedzę w domu sama a on pracuje.Ale ja mu się nie pchałam do kieszeni sam chciał nas utrzymywać a teraz wszystko na mnie się odbija.Żałuję że się zgodziłam na to i gdybym mogła to bym cofnęła czas...No i córka mojego męża już od ponad miesiąca nie chce przyjeżdżać do mojego męża i mam wrażenie że dlatego że nie może tu spać ale mąż twierdzi że się obraziła bo jak nie przyjechała pierwszym razem to się obraziła że mąż był w pracy.Sama nie wiem co mam o tym myśleć.I jeszcze ostatnio teściowa non stop najeżdża na moją rodzinę a szczególnie na moją mamę twierdząc że moja mam się mną nie interesuje że nie obchodzi ją gdzie ja mieszkam bo mnie nie odwiedza a jak ostatnio jej powiedziałam że moja mam jakby przyjechała do mnie to by się popłakała z żalu że w domu cała chałupa stoi wolna a ja wynajmuję i na nic mnie nie stać a teściowa na to że płakać a coś robić to są dwie różne rzeczy i mówienie że moja mam nie ma czasu przyjechać bo pracuje a w weekendy chce odpocząć nie pomagają bo ona wraz swoje gada że ona sobie nie wyobraża żeby matka nie przyjechała do córki.Denerwują mnie takie osoby.Teściowa nie pracuje siedzi całymi daniami w domu włóczy się wszędzie autobusami i myśli że moja mama będzie tak samo postępowała.Moja mama jest typem domownika że nie lubi jeździć po różnych dziurach a tym bardziej autobusem ale co niektórzy nie rozumieją tego...Na dodatek ostatnio mieliśmy wizytę z małą na ostrym dyżurze i oczywiście mąż miał ważniejsze sprawy na głowie. Nie wiem co mam o tym myśleć. Mam wrażenie że nasze małżeństwo dobiega końca...

Odnośnik do komentarza

A jeszcze nie wspomniałam że teściowa pisze mi na fb komentarze typu: "Nie ma to jak w objęciach u taty....bezpiecznie....aż miło popatrzeć." albo "Ale szczęśliwa u taty na ramionach..." do zdjęć które wstawiam (córki i męża) po których mam rażenie że specjalnie tak pisze żebym się źle poczuła tzn robi ze swojego synka ukochanego tatusia jakby nie wiem jakim tatusiem był a wie nie raz jej mówiłam co mnie boli w moim mężu.Albo teraz mi przyszło na myśl że specjalnie tak pisze żeby sobie chyba udowodnić że jej synuś jest lepszym tatusiem niż mój ojciec.Też nie wiem co myśleć o tych komentarzach.Co prawda skomentowałam ich ale tak naprawdę nie wiem czy ona to pisze po złości czy może ja to tak sobie odbieram.No i jeszcze dziś mi podniosła ciśnienie jak zobaczyłam jej komentarz do zdjęcia z napisem o teściowej które wstawiłam na fb. Napis na zdjęciu brzmiał tak:

monthly_2015_07/mamy-ktore-nie-pracuja-zajmuja-sie-dziecmi-i-domem-zapraszam_33176.jpg

Odnośnik do komentarza

Komentarz teściowej był taki: "nie mam zamiaru niczego Cię uczyć synowo, życzę abyś nigdy nie usłyszała złego komentarza od swojego przyszłego zięcia na temat Twojej córki. A swoją drogą uważam, że świetnie wychowujesz swoją córkę(moją wnusię Pati) ....A co do Twoich uwag na temat mojego syna...no cóż.... Twój wybór, nikt nie obiecywał, że będzie słodziutko, ale przynajmniej nie jest nudno.... Sorry za przydługi komentarz."

Po pierwsze nie wstawiłam zdjęcia po to żeby ona go skomentowała a po drugie pisanie takich "prywatnych" rzeczy pod zdjęciem gdzie wszyscy to czytają to chyba nie jest stosowne...

Odnośnik do komentarza

ja się cieszę ze mieszkam w innym województwie, niż moja teściowa. Moi teściowie też inaczej sobie wyobrażali mnie i swoich swatów (chyba tak się mówi o moich rodzicach), a że są osobami nie potrafiącymi brać życia jakim jest tylko ciągle obmyślać jak idealnie miałoby wyglądać to jest z nimi ciężko... Obrażają się za wszystko, na wszystko a nawet profilaktycznie, obecnie mi to zwisa i w ramach rekompensaty jak mi się nie chce to nie odbieram od nich telefonów, nie oddzwaniam, co w ich mniemaniu jest też zniewagą :)

Katarzyna nie znam całej twojej domowej sytuacji ale lekko kobieto to Ty nie masz, współczuje...

Odnośnik do komentarza

Kasia,zawsze możesz usunąć komentarz teściowej :)
A co do zachowania teściowej...takie uwagi co do Twoich rodziców są co najmniej nie na miejscu,ale sama mam podobnie,więc "rozumiem"-jednym się wydaje,że obrana przez nich droga jest dobra i jedyna słuszna;) moja mama jest jak Twoja teściowa - widzimy się codziennie,krytykuje mnie non stop,pomaga bardzo w kazdej kwestii (i oczekuje wzajemności -niby fajnie,ale każdy kij ma dwa końce) i uważa,ze rodzice M.są najgorsi,bo wcale nie interesują się nami,wnukiem,naszym planowanym ślubem itd. To są dwie skrajności...dla mnie i jedni,i drudzy przesadzają w swoich postawach...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

ola2710 moja mama na szczęście ma złote serce i w każdej chwili mogę na nią liczyć...Teraz jak sobie tak pomyślę to mam wyrzuty sumienia że ciągle coś chce od niej ale ja naprawdę jej potrzebuję zawsze mogę liczyć na nią nie to co teściowa czy mąż.Nawet pamiętam jak mama była w kiepskim stanie i płakała to powiedziała że najlepiej by było jakby kipnęła a ja na to że ona nie może kipnąć bo mi jest ciągle jej potrzebuję...Zresztą co tu gadać matka jest jedna i teściowa nigdy jej nie zastąpi...A jeszcze a propo tego zdjęcia co teściowa ściągnęła to wchodząc na jej profil zorientowałam się że chyba tylko mnie tam nie ma więc mnie nie zalicza do rodziny.Kiedyś ktoś mi powiedział że najlepsza synowa jest ta która zostaje z teściową w domu i to w ich przypadku jest świętą racją...Aaaaa...i jeszcze nie wspomniałam że ostatnio na grilu u teściów jadłam kiełbaskę z pojemnika plastikowego a wszyscy jedli z talerzyków plastikowych bo teściowa powiedziała że ona nie będzie potem zmywać i nawet chciała mi dać kubeczek plastikowy po lodzie do piwa...Aż odechciało mi się grillowania... Skoro nie chciało jej się zmywać to sama powinna jeść z pojemnika a nie gościom dawać...Śmieszne to jest dla mnie bo uważa się za nie wiadomo kogo a słoma z butów jej wystaje...No a dziś znowu miałam spięcie z mężem bo zadzwoniłam do niego (jak był u lekarza przedłużyć zwolnienie) że jest sprawa że musimy podjechać do mojej mamy po recepte i skierowanie do lekarza dla małej a on odrazu zaczął klnąć coś pod nosem huk wie o co mu chodziło nie chciał nawet powiedzieć o co chodzi i wyskoczył z tekstem czy to pilne?No kuźwa nie nie pilne dziecko se może chore chodzić...No myślałam że wybuchnę.Zaczął stwarzać jakieś problemy więc powiedziałam że dziękuję sama sobie poradzę.I jak przyszedł do domu to wziął coś i se pojechał.A w dzień mówił że on nigdzie już dziś nie będzie jeździł.Domyśliłam się że pojechał spowrotem na fuche. No i umówiłam się z siorą że przyjedzie po nas w niedzielę ale zapomniałam że fotelik jest potrzebny który został w samochodzie więc napisałam esa do m żeby mi przywiózł a on na to że jest na robocie więc mu odp to było nie zabierać fotelika.I cisza.I tak jest za każdym razem jak jadę do rodziców a po co a musisz jechać siedź w domu a on wystarczy jeden tel od jego rodziców i jedzie i wszystko jest ok nawet ostatnio zamiast iść z dzieckiem do szpitala to on se pojechał do rodzinki bo go wzywała...Skoro się nie interesuje dzieckiem to ja tym bardziej mu nic nie będę mówiła.A z tym fotelikiem to już nie pierwszy raz. Chyba tylko po to go kupiłam żeby sobie z nim jeździł na pusto i tak naprawdę to nie wiem po co ja go kupiłam skoro jak trzeba to i tak nie mam go...Boże najchętniej bym się spakowała i się wyprowadziła. A moja mama ma ciągle nadzieję że wrócimy...Nawet nie wiedziałam co jej powiedzieć... Kurdę czy życie musi być aż tak skomplikowane?

Odnośnik do komentarza

Kasia,ja na swoja mamę tez mogę liczyć.Tylko że wiem,że nie mogę jej "wykorzystywać" non stop,miedzy innymi dlatego,że potem słyszę,co to ja powinnam i muszę,a czego nie - bo "jak ja ci pomogłam,to teraz ty powinnaś mnie słuchać". Plus jeszcze to,że mama stwierdziła,że juz dużo uczestniczyla w wychowywaniu mojego siostrzeńca i na kolejnego wnuka nie ma juz siły -czasem przykro takie cos słyszeć,ale co zrobię...i tez troche rozumiem,bo rodzice jednak nie młodnieją...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

ola2710 nie no moja mama by mi czegoś takiego nie powiedziała ona nawet jak nie miałam z kim zostawić małej a miała swoją robotę to i tak brała małą pod opiekę.Co prawda jeden plus jest że moje siory często bywają u rodziców a wtedy moja mama ma spokój bo jest tylko ciocia i ciocia...W niedzielę byłyśmy u rodziców (najstarsza siora przyjechała też) i nie mogła nawet z mamą pogadać bo mała cały czas coś chciała od niej a to ją gdzieś ciągnęła za rękę...Co innego ojciec bo w niedzielę jak byliśmy to usłyszałam od niego "a co to dziś jest mój dyżur"? gdy w pewnym momencie wszedł do mieszkania a małą zostawił samą na podwórku a mama się go zapytała gdzie dziecko zostawił.Nigdy nie zrozumiem tego człowieka skoro wie że mała leci za nim jak tylko go zobaczy a nie chce jej pilnować to po co wychodzi na dwór.On chyba se myśli że ja przyjechałam i będę ją pilnować.Jego to w oczy kole że matka siedzi bezczynnie a on musi za dzieckiem biegać...A jak juz mu się znudzi pilnować małej albo nie może się wyrwać od niej to przychodzi i drze się żeby matka się zajęła tym dzieckiem...Szkoda słów.Gbór niesamowity.Dobrze że ja już tam nie mieszkam bo bym życia nie miała.

Wczoraj byliśmy u pana doktora ale niestety nas nie przyjął.Co prawda moja mama załatwiła mi skierowanie i przy okazji wypisała mi pani doktur recepty na leki ale spr w necie cenę i 200zł jak bit trza wywalić więc chciałam najpierw skonsultować się z laryngologiem no ale niestety nie przyjął nas i musimy wykupić recepty.Co prawda zapiszę małą do laryngologa ale wiecie jakie są terminy...No i znowu wyzdrowieje zanim nadejdzie wizyta i nic nie stwierdzą ech...Już nie wiem co mam robić.Myslałam że to przeziębienie byłam u lekarza leki wykupiłam wybrała leki i wraz coś się dzieje.Pani z przedszkola podpowiedziała że to mogą być zatoki bo strasznie jej zielone giluchy lecą.No ale co ja mam zrobić?Jakiś czas temu chodziłam kilka razy do laryngologa z małą bo dostaliśmy skierowanie od lekarza ogólnego żeby zbadać jej migdał no i nic takiego nie stwierdził i powiedział że nie ma potrzeby go usuwać i nie wiem czy możliwe że znowu on się odzywa.Nie wiem może te leki za 200zł jej pomogą bo jeśli nie to nie wiem co to za virus.Jeden z tych leków to lek na odporność który daje się tydzień i potem dwa tyg przerwy i tak przez jakiś czas.Pamiętam że w tamtym roku mała brała coś takiego (inna nazwa leku) i pomogło jej.Ale właśnie te leki są drogie (30tabl ponad 100zł).No ale cóż jak trzeba to trzeba.Nawet pani doktor powiedziała że mała jest delikatna i że łapie często jakieś virusy i zaproponowała żeby jej zrobić testy na alergię.No i matula jeszcze zaproponowała żebym prywatnie poszła ale znowu szkoda mi kasy żeby matula tak wydawała na wszystko na małą nie dość że na receptę to i na lekarza bo oczywiście powiedziała że zapłaci za to no ale mi jest głupio tak brać i wykorzystywać ją...Siora też w niedzielę zaproponowała żebym posłała małą do logopedy i że ona za to zapłaci bo nie ma tu państwowo logopedy ech...

Teraz jestem sama bo maż na fuche pojechał i nie wraca.Wczoraj tylko przyjechał przywieźć mi pieniądze i gaz bo się skończył oczywiście musiałam go poinformować bo sam to nie może się domyśleć i zapytać czy czegoś mi nie brakuje.Ważniejsze jest dla niego czy szukam pracy tak jak ostatnio rozmawialiśmy przez tel i zamiast zapytać się czy mamy co jeść to on wyleciał z tekstem czy ja podczas jego nieobecności szukałam pracy...No myślałam że go rozerwę na strzępy.Pokłóciliśmy się oczywiście i skończyła się rozmowa.Typowy facet.Ale ja tego nie rozumiem skoro facet utrzymuje rodzinę żona nie ma żadnych dochodów a on wyjeżdża na dłuższy czas to powinien zapewnić byt żonie i dziecku żeby nic im nie brakowało a nie wyjeżdża sobie niczym się nie martwiąc i nawet nie zapyta się czy czegoś nam brakuje.W głowie mi się to nie mieści.Albo ja jestem jakaś głupia że mam takie podejście albo coś jest nie tak z moim mężem...Przykro mi z tego powodu bo mój mąż swoim zachowaniem przypomina mi mojego ojca i stereotyp facetów mężów a tego właśnie najbardziej chciałam uniknąć...:(

Odnośnik do komentarza

Witajcie.
Katarzyna widzę, że dalej u Was nieciekawie :( ...
nie rozumiem w ogóle jak on może sobie tak jechać nie zostawiając Wam środków na życie .. mój też często jojczy, że dużo wydatków ale na jojczeniu się kończy.. moje dziewczyny też ten lek na odporność brały choć u nas nie za bardzo pomógł niestety.
Prawdopodobnie będę miała pracę na pół etatu..ale godziny ruchome, że tak powiem i będę mogła ponoć dłużej pracować a rzadziej bo tylko tak się to pół etatu kalkuluje biorąc pod uwagę dojazd.. na razie na gębę to jest bo wczoraj byłam rozeznać się w temacie asortymentu (ciężki orzech do zgryzienia jak na raz) znajoma mnie przeszkalała ale szefa nie było..dziś ma być ale z kolei jestem daleko w tyle z pakowaniem i nie dam a w sumie już nie dałam rady pojechać. Niby od następnego pn mam zacząć.. choć tak dziwnie bez spotkania z szefem.
A teraz po przerwie na kawę dalszy ciąg pakowania bo w nocy wyjeżdżamy pod namioty..a idzie mi to pakowanie strasznie opornie.

Odnośnik do komentarza

Hej
No i se popracowałam, tylko lipiec i nie przedłużą mi umowy.
Mój mąż to nawet dzieci na pierwszym miejscu stawia, one najważniejsze i dla nich wszystko. Jak trzeba to i w czasie pracy się urywa.
A teściowa jak w maju dzwoniła bo prosiła o pomoc w znalezieniu lekarza i zapisaniu na wizyte tak cichosza. Wczoraj cos tam dzieci o niej wspomniały a ja zazartowałam ze spoko jak będzie interes to zadzwoni.
A co do pracy to tylko 2 panów a 24 pań ale na zmianie zazwyczaj było nas 8 osób. I jedna z pań naopowiadała kierownikowi

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...