Skocz do zawartości
Forum

Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam


Edzia

Rekomendowane odpowiedzi

joanna moja też nie lubi nadrabiać po chorobie zaległości ..choć raczej z siadaniem do odrabiania lekcji nie ma na co dzień problemu nawet udało się chyba wpoić, że warto do nich siąść od razu po powrocie do domu i potem mieć czas do końca dnia dla siebie. Ale jak jest za dużo na razi to wiadomo, że łatwo się zniechęcić nawet chyba bardziej świadomością tej większej ilości.

Odnośnik do komentarza

anaaa możliwe albo kogoś znajomego wsadzili...

joanna19 sny podobno mogą przepowiedzieć przyszłość...

domi81 a co to uczucie deja vu?

anaaa ja mam podobnie ze swoją córką ostatnio strasznie jest wybredna co do jedzenia...

Oj dziewczyny taka pogoda chyba że byle wiaterek i zaraz dzieci chorują.

A u nas trochę się wydarzyło.Otóż moja córka nie dostała się do przedszkola:( a mój mąż nawet się tym nie zainteresował...Boże ja już nie wiem czy on to specjalnie robi czy faktycznie ma skleroze ale kurde to jest jego córka więc powinien się interesować takimi rzeczami a to że ja siedzę w domu to nie znaczy że ja mam się wszystkim zajmować.Jak miał problem z tamta córką to potrafił nawet wolne sobie wziąść w pracy i czasami mam odczucie jakby nie chciał się interesować naszą córką. Przecież praca to nie wszystko najważniejsze powinno być dla niego dziecko a nie praca.Poza tym zastanawiam się czy on czasem nie odstawił jej na drugi plan tzn kiedyś powiedział że jakbyśmy mieli drugie dziecko to dla dziadków to pierwsze dziecko by poszło na odstawkę a to drugie by było akceptowane i takie mam wrażenie w tej sytuacji tylko że na odwrót że to pierwsze jest bardziej akceptowane i poświęcanie mu uwagi...No nic takie mam odczucia.W każdym bądź razie wyniki były w poniedziałek a ja siedziałam i ryczałam że czwarty rok będę siedziała w domu że nie podejmę pracy i że nasza sytuacja się nie zmieni.Co prawda dowiedziałam się że jest przedszkole prywatne w cenie państwowego ale okazało się że dopiero od 8 czynne więc z pracy nici..:(Dopiero po rozmowie z mamą która zaproponowała że dołoży nam do przedszkola prywatnego znalazłam przedszkole prywatne które czesne w podobnej cenie co i to od 8 i czynne od 6.45 więc i pracę mogłabym znaleźć.I nagle mojego męża oświeciło bo zadzwonił i zapytał o wyniki bo widział że coś mnie martwi ale nie chciałam powiedzieć co.Trochę nakrzyczałam na niego bo byłam wściekła na niego że nie interesuje się swoim dzieckiem i weszłam trochę mu na ambicję i że muszę obcych osób prosić o pomoc bo dziewczyna u której miałam opiekować się dziećmi pracuje w przedszkolu i podała mi namiary..No i po chwili sam powiedział żebym szukała przedszkola prywatnego ale nie wiedział o mojej rozmowie z mamą.Rozmawiałam z właścicielką przedszkola przez tel ale mąż zadzwonił jeszcze raz zarezerwować miejsce bo mi powiedziała że mają tylko 5miejsc wolnych.Co prawda nie chciała nam tak zarezerwować miejsca na słowo ale po chwili się zgodziła i mąż miał jej wysłać pesel ale ja powiedziałam że przejdę się osobiście.No i bardzo dobre wrażenie na mnie zrobiła ta pani miła ciepła uśmiechnięta no i co mnie zaskoczyło młoda około35lat. Przedszkole?Malutkie klitka taka ale przyjemne pati weszła do dzieci się pobawić to jej wyciągnąć nie mogłam...Jeszcze trzeba wpisowe wpłacić ale to już jak będę dokumenty składać bo miałam wczoraj wszystko załatwić ale wzięłam do poczytania na spokojnie w domu.A jeszcze co mnie zdziwiło że ta szefowa sama nawet siedziała z tymi dziećmi na sali.Także jestem zadowolona ale obawiam się o finanse...

No i druga "dobra" wiadomość to to że znaleźliśmy mieszkanie większe za prawie taką samą cenę... I z tym też były cyrki bo już wcześniej widziałam to ogłoszenie i nawet dzwoniłam i umówiłam się na spodkanie ale mąż jak się dowiedział że ta właścicielka raz pracuje raz nie i jak pracuje to rozpala przed wyjściem to zaczął cmokać dąsać itp.Ale tym razem go przycisnęłam i pojechaliśmy obejrzeć.I wiecie co mój mąż od ręki chciał wziąść to mieszkanie.No myślałam że mnie szlak trafi z nim. No mi też się spodobało co prawda ma kilka minusów ale tak prawdę mówiąc nie znajdziemy idealnego mieszkania bez żadnego minusa i za taką cenę...Mieszkanie znajduje się w domku jednorodzinnym można powiedzieć że jedno całe piętro by było dla nas.Dwa duże pokoje NORMALNA łazienka i kuchnia.W końcu byśmy mieli ciepłą normalną łazienkę i bylibyśmy sami i nikt by nam nie brudził bo wczoraj to mój mąż już w furię wpadł jak zobaczył brodzik...Na początku miałam wrażenie że mój mąż zdecydował się na to mieszkanie bo zobaczył że jego córką by mogła nocować (i też to mu wypomniałam w poprzednim temacie).Ale jest haczyk jak na początku napisałam "dobra" w cudzysłowiu bo rezygnując tutaj zanim skończy się umowa stracimy kaucję a teraz musimy się liczyć z każdym groszem a właścicielka nie zbyt była chętna poczekać.Ech...Czemu wszystko musi się tak komplikować...No i teraz jesteśmy w dołku bo nie wiemy co robić.Co byśmy nie zrobili to musimy coś poświęcić bo jeśli zostaniemy tutaj i będziemy szukać mieszkania przed końcem umowy to nie wiemy czy nam się trafi taka okazja i czy w ogóle coś znajdziemy a jak nie znajdziemy to będziemy musieli przedłużyć umowę no i wraz tu zostaniemy...Jak na razie mamy trochę czasu jeszcze na zastanowienie się bo powiedzieliśmy tamtej właścicielce że właściciel tego mieszkania co teraz wynajmujemy wyjechał i nie mam jak z nim pogadać więc to nas na razie ratuje a później to nie nie wiem trzeba chyba którąś z osób przekabacić albo ta właścicielkę żeby poczekała do lipca albo właściciela żeby jednam nam zwrócił kaucję bo nic nie jest uszkodzone a tym bardziej że mąż jeszcze naprawiał tutaj.A i jeszcze mi się przypomniało że plus tego nowego mieszkania jest taki że właścicielka jak się dowiedziała że mąż jest ogólnobudowlańcem to powiedziała że możemy się dogadać co do roboty u niej bo ona ma jakiegoś pecha do obcych osób którzy u niej robili.Widać że w porządku babka (wdowa z dwójką dzieci) ze dwie godz siedzieliśmy i gadaliśmy.Tylko żeby chciała poczekać do lipca...

Ale się rozpisałam ale trochę się wydarzyło w ostatnim czasie.Może jutro na spodkaniu z psychologiem też tak się rozgadam bo nie wiem czy wspominałam ale odeszłam jedna pani z grupy i to akurat ta która najwięcej mówiła i teraz częściej jest cisza...:)

Odnośnik do komentarza

Aaaa.... i jeszcze chciałam o czymś wspomnieć co mnie wkurzyło.Otóż wczoraj jak czekałam na właścicielkę przed przedszkolem to rozmawiałam z mężem o tym wszystkim i mówię że boję się że nie podołamy finansowo a on na to że dlatego ja muszę do września znaleźć pracę bo on sam nie podoła.Oczywiście nie powiedziałam mu o propozycji mamy że pomoże nam finansowo ale o rozmowie mojej z mamą wiedział.I ciekawa jestem jak on to sobie wyobraża że ja z dzieckiem znajdę pracę...Nie wiem co on sobie wyobraża.Wkurzył mnie totalnie.Poczułam się tak jakby on dał mi warunek że zapisujemy małą do prywatnego przedszkola ale pod warunkiem że ja idę do pracy.Tak jakbym ja siedziała dla przyjemności w domu bo mi tak wygodnie i nie chciała wyrwać się z domu....

Odnośnik do komentarza

anaaa tak zapewne by uniósł się honorem i powiedział że nikt nie będzie utrzymywał jego dziecko ale z drugiej str po nim można się wszystkiego spodziewać więc może i by przyjął pomoc.Tak jak ostatnio rozmawialiśmy o tym że mój mąż chce zacząć robotę dorywczą w weekendy no a ja pracuję w weekendy więc mąż zajmuje się małą i wtedy byłby problem z małą a mąż na to że zawiezie ją do swoich rodziców że jego córka będzie to się pobawią a ja na to że jego mama nie zajmie się małą nie przebierze jej nie nakarmi (nawet nie wie co je) a tym bardziej jego córka się nią nie zajmie i zaproponowałam że jak by jeździł na tą dorywcza robotę to by przejeżdżał obok moich rodziców więc mógłby małą podrzucać do moich rodziców a potem ja zabierać jak będzie wracał a on na to że się pomyśli. Teraz to tylko swoich rodziców widzi do których chce podrzucać małą ale problem w tym że tam się nikt nią nie zajmie tak jak należy tylko będzie latała i robiła co chciała.

Nadal stoimy w miejscu z tym mieszkaniem.Właściciel chyba jeszcze nie wrócił...Ostatnio w czwartek mieliśmy zdarzenie bo przyszedł do mnie współlokator zapytać się czy jest u nas światło i okazało się że u niego nie ma w ogóle światła na korytarzu i w łazience bo chciał zapalić światło i mu coś strzeliło.Zadzwoniłam do męża no ale co prawda próbował pomóc ale fakt faktem na odległość się nie dało więc współlokator zadzwonił do właścicielki i powiedział że ona kazała mu to samemu załatwić i dzwonić na pogotowie energetyczne.Wkurzyła mnie i sama do niej zadzwoniłam a ona na to że ona nic nam na to nie poradzi no kur...de delikatnie mówiąc...To chyba jej dom i jej zasrany obowiązek zadzwonić i to załatwić a szczególnie że nie mieliśmy światła więc i nie mieliśmy netu.No i z łaski podała nr ale okazał się błędnym nr ale podali nam inny nr pod którym zgłaszała się sekretarka centrum antyterorystycznego....Szok...Na drugi dzień współlokator po przyjściu z pracy sam zadzwonił no i przyjechali i naprawili (co się okazało że główne zasilanie poszło na których były plomby) i policzyli 60zł za usługę i powiedzieli że to pójdzie na konto właścicielki.No i bardzo dobrze...I tak powinno być.

Z milszych rzeczy jak się wczytaliście na początku dostałam pracę na weekendy:)Co prawda mało płatna ale coś...No i okazało się że ja mam być na miejsce dziewczyny która jest na kuchni i która odchodzi więc mama obawy czy podołam i czy będę w stanie sama to wszystko ogarnąć...No wiadomo że prędzej czy później się bym nauczyła ale szef stwierdził że jeszcze ze dwa weekendy nie będę sama ale to dla mnie za mało...Ja potrzebuję więcej czasu...No i wczoraj jak poszłam do pracy to się okazało że ta dziewczyna z kuchni która ma odejść i którą mam zastąpić to jest koleżanka mojego męża ze szkoły więc się skumplowałyśmy i cały dzień plotkowałyśmy...:)Ogólnie jestem zadowolona z atmosfery w tej pracy.Aaaa...bo nie wspomniałam gdzie pracuję otóż pracuję w pizzerii na kuchni.Nie jest to moja wymarzona praca ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma...:)Aaaaa....i jeszcze mój mąż coś kręci nosem bo jak go uświadomiłam że pizzeria jest czynna do 22 to on powiedział że on myślał że to ma być praca w topazie (bo mu mówiłam że ta pizzeria jest koło topazu a i tak nie pracuję akurat w tej koło topazu tylko kawał drogi od nas bo mają dwie pizzerie).No i on śmie twierdzić że on mnie słucha....?W ogóle jak wróciłam w sobotę to był jakiś taki rozkojarzony w ogóle się nie pytał co i jak a w niedzielę jak dzwoniłam z pracy i powiedziałam żeby zgadł z kim jestem na kuchni to on wielce zdziwiony był że ja na kuchni jestem i że zmieniłam miejsce pracy ech...Naprawdę nie wiem o co mu chodzi...Wczoraj też miałam wyjść o 22 ale klienci jeszcze byli więc musieliśmy poczekać aż wyjdą a on zaczął się bulwersować i klnąć że wykorzystują ludzi że oni na tym zarabiają itp...

Właśnie przed chwilą wróciłam z małą ze spaceru śliczna dziś pogoda cieplucho jak w lato.No ale jutro znowu deszcz...:(

Odnośnik do komentarza

katarzyna może zazdrosny ;) .. oj powinien się cieszyć, że udało się z pracą zawsze to jakaś dodatkowa kasa, co dopiero sam mówił, ze musisz do września znaleźć echh .. Gratki tak w ogóle :) ..czemu masz wątpliwości do jego opieki na małą

moje właśnie się myją i mam nadzieję je zagonić do łóżka i sama się położyć wcześniej

Odnośnik do komentarza

Dzięki anaaa...No właśnie sam mówił...Nawet kiedyś jak przeglądałam ogłoszenia i zobaczyłam że ktoś szuka kogoś do ułożenia płytek czy coś takiego więc mu powiedziałam a on na to żebym dla siebie poszukała pracy a nie jemu szukała...Ja bym bardziej stawiała na to że nie chce siedzieć z małą i się nią zajmować bo dopiero jeden weekend z nią siedział a już kombinuje żeby zacząć już robotę dodatkową na weekendy którą miał zacząć dopiero 9tego...Ech... Gorzej zmienny niż kobieta... Możliwe że był pewien że ja nie szukam pracy a tu bach...A mam wątpliwości co do zajmowania się męża naszym dzieckiem bo wczoraj mała ani nie chciała usiąść na nocnik ani nie chciała jeść obiadu.Poza tym z tego co mi powiedział w niedzielę to mała jadła obiad z chlebem i "podobno" u teściowej zjadła jeszcze trochę obiadu i "podobno" jeszcze zjadła dwa serki danio i jogurt i mąż się chwalił że sporo zjadła.Trochę to dziwne bo rzadko się zdarzało żeby mała zjadła cały obiad a mowa o drugim no i ja jej owszem daję jogurty i czasami serki ale raz dziennie a nie tyle ile ona chce... Poza tym mąż sam kiedyś mnie pouczał żebym nie dawała jej tych serków bo jego brata syn żywił się tymi serkami i dentysta powiedział że przez to mu zęby wypadły.No sorry bardzo jak matka się nie interesowała żeby dziecku zrobić jeść tylko na śniadanie obiad i kolację dawała mu serek danio to się nie dziwię...
No i mam dowód że mnie okłamuje w finansach.Wczoraj może nie powinnam ale zajrzałam do jego portfela no i zobaczyłam że ma 100zł potem zapytałam go czy ma jakieś pieniądze jeszcze a on na to że nie że zostało mu jakieś 2zł a jak zapytałam czy na robocie dodatkowej (którą robi po fajrancie) kupili już towar (bo czasami właściciele dają im pieniądze na towar) to powiedział że już mają towar...Nie wiem co mam o tym myśleć.Cały czas myślę o tym i wyładowuję złość na małej. Nie wiem czy tak długo potrafię mam wrażenie że nasze małżeństwo to jedna wielka pomyłka stos kłamstw i czuję się jak idiotka bo tak naprawdę nie mogę nic zrobić...

Odnośnik do komentarza

katarzyna oo czyli już załapał,że opieka nad dzieckiem wcale prostą nie jest .. tylko aby jeszcze to docenił u Ciebie..a z obiadem może w domu zjadła malutko a u teściowej dojadła po prostu.
W sprawie ukrywania kasy nie wiem co myśleć i też bym pewnie się głowiła w Twojej sytuacji..
joanna fajnie,że się udało z przedszkolem.

Odnośnik do komentarza

anaaa dokładnie tylko z tym docenieniem to raczej się nie doczekam...

W ogóle to ostatnio miałam jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy a mianowicie o sikaniu małej bo powiedziałam mężowi że jesteśmy na etapie oduczania pieluchy i że on ma to kontynuować.Ale tak naprawdę to nie byłabym pewna że on to kontynuował po prostu przebrał ją wtedy kiedy trzeba było i tyle.No i właśnie zastanawiam się czy nie zrobiłam błąd idąc do pracy w tym momencie.W poniedziałek nawet zadzwonił do mnie i powiedział żebym nie zakładała małej pieluchy.No ciekawa jestem czy on tak postąpił jak z nią siedział.Wątpię w to.

Wczoraj mąż wrócił wcześniej (co się rzadko zdarza) i wspomniałam mu że widziałam swoją panią psycholog z dzieckiem i mówię że fajnego bobasa ma około roku dziewczynka a mój mąż na to że skoro mi się tak podoba to że możemy sobie zrobić drugie...Nie wiem co mam o tym myśleć.Co prawda chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko ale spójrzmy prawdzie w oczy ja nie pracuję mąż ma całą rodzinę na utrzymaniu na dodatek musimy płacić za wynajem i opłatę rachunków więc na utrzymanie kolejnego dziecka nie ma szans...a mój mąż tak lekkomyślnie daje takie propozycje jakby nie zdawał sobie z tego sprawy...

No i możliwe że w piątek pójdę do pracy:(Bo wczoraj koleżanka przyjechała do mnie i zachciało nam się pizzy a że dziewczyna z pracy powiedziała mi że pracownicy mają 50% rabat na pizze więc podjechałam z mężem do pizzerii i wzięliśmy sobie ale niestety uznano mi tylko 10% rabatu...:( Dobre i to:)No ale do rzeczy.Dziewczyna która mnie obsługiwała pytała się czy przychodzę jutro (czyli dziś bo kuchnia pracuje od środy) więc ja mówię że nie a ona się pyta czy ja tylko na weekendy będę przychodzić czy jeszcze jeden dzień w tyg ja mówię że umawiałam się z szefową że jeden dzień w tyg czyli piątek no i weekend ale gadałam z szefem w niedzielę i mi nic nie mówił o piątku tylko kazał przyjść w sobotę na 13.A ona na to żebym zadzwoniła do szefowej to będę wiedziała na czym stoję.I nie wiem co o tym mam teraz myśleć.One chyba szukają kozła ofiarnego bo nikt nie chce przyjść w piątek bo to święto ale ciekawe czy ktoś tam jeszcze będzie bo ja nie mogę sama jeszcze zostać na kuchni bo się nie wprawiłam a może ta dziewczyna zapomniała że w piątek święto i że pizzeria zamknięta ale wątpię żeby była zamknięta bo zazwyczaj takie rzeczy są otwarte bo zarabiają na tym.Chyba wspominałam że mam byś zatrudniona bo ta koleżanka męża z kuchni odchodzi bo ma drugą pracę już więc ona na pewno w piątek nie przyjdzie.Z jednej str to jest szansa dla mnie bo szybciej się nauczę no i więcej zarobię ale jeśli mam być tam sama to ja dziękuję zresztą chyba samej mnie nie zostawią bo sam szef powiedział że jest jeszcze za wcześnie...Nic jutro mam dzwonić do szefowej i zobaczymy najwyżej małą mamy zawieźć do moich rodziców na cały weekend bo mój mąż też chce jechać na dodatkową fuchę więc i ja bym nie siedziała sama w domu i bym zarobiła...:) Z drugiej str trochę odpocznę od małej dziadkowie i siory nacieszą się małą no i może przy babci szybciej się oduczy pampersa...

I jest też zła wiadomość bo się rozchorowałam (lodami) i nie uśmiecha mi się tak iść do pracy no ale jak mus to mus...

Odnośnik do komentarza

Katarzyna może przypomnij mu o tym co on powiedział, że możecie małą zapisać do prywatnego przedszkola ale i tam musi być odpieluchowana.. bo 1 warunek spełniony - masz pracę .. zły moment nie sądzę, potem mogłaby się nie trafić ..a widać, że są szansę, że na dłuższą metę ona będzie.
Mam wrażenie, że Twój mąż to odpowiada na Twoje pytanie byle odpowiedzieć nie przemyślawszy w ogóle co odpowiada bądź co Ty mówisz :/ ..
zdrówka tak w ogóle.

Odnośnik do komentarza

anaaa dzięki:)mała już jest zapisana do przedszkola i nie musi być odpieluszkowana bo tam są dzieci które jeszcze noszą pampersa i widziałam że są pampersy i przewijak.Pozatym jak wypełniałam kartę obserwacji dziecka to tam było pyt na jakim etapie jest dziecko z załatwianiem potrzeb fizjologicznych.Nocniki też tam są więc nawet jeśli nie uda nam się pozbyć pieluchy to i tak ją przyjmą...Co do pracy to w prywatnym przedszkolu nie patrzą czy obydwoje rodzice pracują aby pieniądze wpływały...Tak masz rację co do mojego męża czasami właśnie się zastanawiam po co ja w ogóle się odzywam do niego skoro on mnie nie słucha albo właśnie powie byle coś aby powiedzieć. Tak jak powiedział żeby nie zakładała małej pampersa wydaje mi się że po prostu powiedział to żeby uśpić moją czujność i żebym nie myślała że on się tym nie interesuje.No w ten weekend prawdopodobnie też będzie siedział z małą i to od piątku więc zobaczymy czy on zastosuje tą metodę którą mi proponował.Albo wczoraj jak mu opowiadałam jak pojechałam do rodziców do lekarza i że opatuliłam małą i później zdjęłam jej rajstopy i musiałam kupić skarpetki to też udawał że mnie słuchał a myślał o niebieskich migdałach bo nawet nie potrafił powtórzyć co do niego powiedziałam tylko poprzekręcał aby coś powiedzieć i odwrócił kota ogonem że to ja go nie słucham...

joanna 19 ja też bym wolała do państwowego ale co zrobię jak mała się nie dostała?Wolę żeby poszła do prywatnego niż mam z nią siedzieć kolejny rok... Szczególnie że ona po prostu lgnie do dzieci i do przedszkola...Ja już wcześniej kupiłam małej podest i fakt faktem używa go ale tutaj za krótki kran jest i nie dostaje więc i tak muszę jej myć ręce...

No właśnie w poniedziałek byłam zapisać małą do przedszkola i już od lipca idzie do przedszkola więc ja będę miała większe szanse na szybsze znalezienie pracy...No i umówiłam się z właścicielką przedszkola że w czerwcu zrobimy akceptację dla małej ale wydaje mi się że nie będzie jej to potrzebne bo nawet jak byłyśmy w poniedziałek to jej nie mogłam wyciągnąć...Z jednej str to dobrze a z drugiej str obawiam się że tak będzie codziennie że nie będzie chciała wyjść...Fakt są dodatkowe koszty ale mogę liczyć na wsparcie mamy:) Aaaa....i powiedziałam w końcu męzowi że matula się zaoferowała pomóc finansowo no i jego reakcja była dokładnie taka jaką się spodziewałam.Powiedział że on nie chce od nikogo kasy i że ja mam na razie nie brać żadnych pieniędzy od mamy.No a ostatnio (jak szłam zapisać małą) doszło do kłótni o pieniądze bo przypomniałam mężowi że nie mamy jeszcze odłożonej kasy na rachunki a on na to że jak to że przyszła wypłata.No to mu przypomniałam że z wypłaty braliśmy na czynsz a z dodatkowych robót on mi dawał na rachunki a teraz nic nie dostałam od niego.No i się wkurzył.Nie wiem o czym on myślał przecież to on zarabia i powinien wiedzieć co robi z tą kasą.A on bierze zaliczki a potem na końcu gówno co dostaje... A jeszcze ostatnio była taka sytuacja że zarobił (podobno) 100zł i chciał żebym mu rozmieniła a ja mu powiedziałam że nie mam a później jak powiedział że mogę mu dać 50zł a on mi da 100zł skoro chciał się podzielić to powiedział że już za późno i sam zagarnął dla siebie.I do mnie jeszcze ma pretensje że nie ma odłożonej kasy na rachunki?W piątek rozliczył się za robotę dodatkową i tez mi nic nie dał na życie tylko na wpisowe do przedszkole i resztę dla siebie wziął.Ja nigdy nie ciągnęłam od niego kasy nawet jak nie miałam to go nie prosiłam i jak nawet podjął decyzję że teraz będzie dzielił na pół to co weźnie z dodatkowych robót to też nic nie mówiłam i wraz jest źle.Tak się zryczałam po tym tel że musiałam iść się przejść uspokoić bo nie chciałam iść zapłakana do przedszkola.Nawet już miałam myśli żeby zrezygnować z zapisu...Napisałam swojemu mężowi że mam już dosyć jego udawania że na wszystko go stać i że to on sam chciał wynajmować i że skoro ma zamiar się wyżywać to ja się wyprowadzam i potem od razu zmienił ton.Najbardziej boli mnie to że inni tez mają problemy finansowe ale jakoś żyją ze sobą potrafią się wspierać w takich sytuacjach a w naszej sytuacji im bardziej brakuje kasy tym bardziej oddalamy się od siebie...Nie wiem czy długo to jeszcze wytrzymam i nie wiem czy jest sens takiego małżeństwa...Chyba jutro wspomnę o tym na spotkaniu bo już nie wyrabiam psychicznie...A jeszcze co najgorsze po tej "kłótni" z mężem rozmawiałam z nim przez tel już tak na spokojnie do póki nie usłyszałam od niego że on nie sra pieniędzmi i że on i tak oddaje wszystko mi (co jest nie prawdą) tak jakbym ja od niego ciągnęła cały czas kasę.A tak naprawdę to ja nawet nie wiem ile on zarabia na tych dodatkowych fuchach i co on robi z tymi pieniędzmi...On po prostu ma chyba dosyć takiego życia zarabiania na kogoś on by chciał pobalować kupić coś sobie zainwestować w prawko samochód zmienić no ale niestety są ważniejsze rzeczy...Boli mnie to cały czas że w takich sytuacjach się oddalamy i że mam wrażenie że mój mąż nie jest szczery ze mną...

Już nie wspominając że nawet się nie zapytał jak tam po rozmowie w przedszkolu co i jak.I jakbym mu wczoraj nie powiedziała że mała idzie od lipca to by nawet nie wiedział tak się interesuje.I nawet gadał ze mną od niechcenia jakby go to nie interesowało i było zależne od emnie bo powiedział: "tak myślałem że będziesz chciała żeby poszła od lipca (ją zapisać od lipca)..." tak jakby to tylko mi zależało na tym...

No i to nie koniec złych wiadomości.Otóż wspominałam o mieszkaniu które mieliśmy na oku i że mieliśmy dylemat czy się zdecydować no i w końcu (też po kłótni) zdecydowaliśmy się pogadać jeszcze z tą panią w piątek (bo w niedziele mijało 2tyg kiedy mieliśmy się zdecydować) i zadzwoniłam do niej a ona na to że to już nieaktualne bo przyszli ludzie którzy chcieli od razu się wprowadzić i się wprowadzili a ona zrozumiała że mieliśmy się odezwać za dwa trzy dni...Ta sraty taty ścieme walnęła ktoś przyszedł zapłacił od ręki i się wprowadził.I tak nas wyciućkała.Ale to my byliśmy pierwsi i skoro miała kolejnych chętnych to mogła zadzwonić i się upewnić czy jesteśmy zdecydowani.W hu... poleciała i nic więcej.No normalnie się zryczałam bo jeszcze dzień wcześniej się pokłóciłam z mężem o to bo zapytałam czy on nadal jest chętny na to mieszkanie a on zaczął coś kręcić owijać kota ogonem i mnie wkurzył bo był taki za że chciał już się pakować i przeprowadzać i tej facetce powiedział że on na pewno weźnie to mieszkanie tylko musimy pogadać z właścicielem a teraz owijał kota ogonem jakby chciał uniknąć niewygodnego tematu... No i znowu jesteśmy bez niczego... Teraz to już na pewno się nie wyprowadzimy bo mojemu mężowi nie będzie się chciało jeździć i oglądać...Wkur...mnie to wszystko. Najpierw wszystko ładnie się układa a potem się pierniczy...Ja chyba za bardzo przeżywam to wszystko...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...