Skocz do zawartości
Forum

Czerwcowe maluszki 2016


Gość Dżastaa

Rekomendowane odpowiedzi

Witamy. Tak wczesniej sie dowiedzialas ze będzie dziewczynka. Ja tez chce . Ja mam jutro usg genetyczne to może tez się dowiem. Bardzo mi zalezy żeby wiedzieć kto tam u mnie gości. Mam dwuch synków i córeczkę straciłam wiec jezeli okaże się ze to chłopczyk to w tedy szybciej zapomnę o córci i zacznę się nastawiać psychicznie na trzech drani kochanych. Bo wlowie caly czas mysle o córeczce. Ale wiem ze zdrowie jest najważniejsze. Moje poronienie chyba bylo mi właśnie potrzebne do tego aby myśleć tylko o zdrowiu. No ale psychika robi swoje.

Odnośnik do komentarza

Moniaaa śliczniutki Twój dzidziuś:)
Olgas ja od początku miałam straszne wymioty i jak narazie z ich powodu dwa razy w szpitalu byłam. Mogę powiedzieć, że warto do lekarza iść i powiedzieć to przepisze czopki torecan na wymioty a pomagają bardzo:) Ja wymiotowałam wszystkim włącznie z wodą:/ Teraz już jest lepiej bo weszłam w 13 tydzień, ale niestety codziennie witam się z muszlą przynajmniej raz;/ trzeba przeczekać..

http://www.suwaczki.com/tickers/xnw49n73zmedc5j9.pnghttp://www.suwaczki.com/tickers/3i49df9hxtywqazp.png

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny! To ja też się pochwalę moim Maleństwem :) jestem po badaniach w Polsce, wszystko wygląda dobrze. Pierwsze usg w Szwecji dopiero 07.01. Kartę ciąży mam założoną w PL i tutaj. Tutaj nawet zrobili mi już krzywą cukrową, więc badania przebiegają "trochę" inaczej niż w Polsce. Terminy porodu też mam dwa - 02.06 lub 05.06, czyli Moniaaaa gonię Cię. Brzucha nie pokażę, bo mam duży. Trzymajcie się zdrowo - zwłaszcza stardust!

monthly_2015_11/czerwcowe-maluszki-2016_40029.jpg

Anton - 15.06.2016, godz. 18:08, 52 cm, 3505 g ❤️

Odnośnik do komentarza

N4t4
Cześć Dziewczyny! To ja też się pochwalę moim Maleństwem :) jestem po badaniach w Polsce, wszystko wygląda dobrze. Pierwsze usg w Szwecji dopiero 07.01. Kartę ciąży mam założoną w PL i tutaj. Tutaj nawet zrobili mi już krzywą cukrową, więc badania przebiegają "trochę" inaczej niż w Polsce. Terminy porodu też mam dwa - 02.06 lub 05.06, czyli Moniaaaa gonię Cię. Brzucha nie pokażę, bo mam duży. Trzymajcie się zdrowo - zwłaszcza stardust!

Dziękuję kochana staram się trzymać prostej ..
..

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3rjjgs88tv4jq.png

Odnośnik do komentarza

N4t4
Cześć Dziewczyny! To ja też się pochwalę moim Maleństwem :) jestem po badaniach w Polsce, wszystko wygląda dobrze. Pierwsze usg w Szwecji dopiero 07.01. Kartę ciąży mam założoną w PL i tutaj. Tutaj nawet zrobili mi już krzywą cukrową, więc badania przebiegają "trochę" inaczej niż w Polsce. Terminy porodu też mam dwa - 02.06 lub 05.06, czyli Moniaaaa gonię Cię. Brzucha nie pokażę, bo mam duży. Trzymajcie się zdrowo - zwłaszcza stardust!

Ale slicznosci... Te raczki i nozki. Super

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3lhb8f019pp0x.png

Odnośnik do komentarza

gusia1910
Powiedzcie że nie tylko ja tak mam - za każdym razem jak któraś wstawia zdj dzidzi to ja oglądam i się wzruszam. Taka beksa jestem.

Gusia je za kazdym razem nie ogarniam wszechmiaru tego CUDU, tak jak nie ogarniam kosmosu i zasad na jakich plynie prad :)
jest to poza moimi mozliwosciami poznawczymi
i zawsze kiedy widze te piekne perfekcyjne dzieci zastanawiam sie jak do cholery mozna je krzywdzic...

Odnośnik do komentarza

N4t4 piekna foteczka :) W polowie grudnia też planuję zrobic 3d :D

Do szpitala pojechalam z tatą i blizniakami...mam nadzieję że pierwszy i ostatni raz :P Dzieci sobie a 'dziadek' sobie...co ja się nasluchalam hehe wiecie 70lat to już taki wiek...połowę narzekania puszczam mimo uszu :D
Nastawilam sie pozytywnie i stwierdzilam ze godzina parkingu wystarczy...co mnie podkusilo? Nie wiem. Po godzinie z pełnym do granic możliwości pęcherzem bieglam dokupic kolejną godzine...czas lecial a oni mnie nie wolali wiec poszlam do recepcji spytać o co chodzi. Tam mnie zwinela pielęgniarka na test krwi i mierzenie cisnienia...okazalo sie ze w tym czasie wołali mnie juz dwa razy na usg...pobieglam na usg. Dzieci za mną...wrzask płacz wiec wpuscili wszystkich łącznie z tatą. Badanie. Slaby obraz. Pęcherz mam za pełny...kazala szybko zrobic siusiu. Ponowne badanie. Nadal nie moze nic pomierzyc. Wyprasza wszystkich...będzie usg dopochwowe. I co? I NIC!! Nie widziała nic...ani dzidzi ani macicy...przypadek jeden na tysiąc. Z powrotem usg przez brzuch. Obniżyła mi tułów na tym łóżku i w końcu cos bylo widać. Jak ona mnie ciskala...bolało jak cholerka! Miałam juz kilka usg w moim życiu ale to było najgorsze!
W tym czasie upłynął mój parking i bylam pewna ze dostalam mandat wiec od razu poprosilam o krotki list wyjaśniający ze mialam wizyte w tym czasie...czekalam na to kolejne 20min
W koncu glodni ruszamy do auta a tam zadnego mandatu nie ma! Byliśmy tam od 11 do prawie 14. Szok. Następnym razem będzie juz mama to dzieciaki z nią zostawiam.

Ocknelam sie z drzemki i zaraz kolację szykuję. Dzień pełen wrażeń :)

http://www.suwaczki.com/tickers/34bw3e3k4js4kvrf.png

Odnośnik do komentarza
Gość Coccolinoo

witam wszystkie czerwcowe mamy :-) dziś szukałam forum, na którym można wspólnie przeżywać 9 miesięcy ciąży i rozmawiać z kobietami, które dzielą się swoim doświadczeniem i chyba znalazłam, przyjmiecie mnie? ;-) muszę jeszcze założyć konto :-P

A teraz o mnie, to moja druga ciąża, mam 11 miesięcznego synka, termin na 24 czerwca, na chwilę obecną mdłości i wymioty wieczorne, smaki wyszukane oraz okropny ból piersi i lenistwo połączone z brakiem chęci do wszystkiego :-D

Piękne zdjęcia maluszków, pozdrawiam gorąco!!

Odnośnik do komentarza

Dzis bylam rano u tego prywatnego ginekologa. Siedzialam u niego bite 1,5 godziny.
Opracowywal cala notatke a i gadula z niego niezla, przy czym, mowi powoli, wiec troche to schodzi. :)
Ogolnie wniosek jest taki z calego dzisiejszego dnia. Jak sie uda, to urodze zywe dziecko, jak nie, to nie. Proste.
Pan doktor po przestudiowaniu calego zestawu moich dokumentow ktore zanioslam na wizyte, stwierdzil, ze moja ciaza jest wyzwaniem dla medycyny.
Pokazalam mu wyniki biopsji mojego lozyska, potem tych zgangrenialych resztek, ktore ze mnie wyciagneli laskawie po 2 miesiacach...
Mowi, ze sam by zwolal rade lekarska aby opracowac plan postepowania w moim przypadku.
U mnie sa czynniki ryzyka tj:
1. Szwankujaca szyjka.
2. Nadaktywna skurczowo macica.
3. Byla ogromna infekcja wielu szczepow bakterii (grozilo mi zejscie na sepse).
4. problemy z krwawieniem bez wykrytej przyczyny (wszystkie wyniki w normie, ale czas krwawienia duzo dluzszy niz u normalnej osoby).
5. Hashimoto
6. Bylo Wrosniete lozysko.
7. Rany na macicy po oczyszczaniu mechanicznym.

Podzielil moja ciaze na 3 etapy.
1. Dotrwac do 24 tc
2. Dotrwac do 32-33 tc.
3. Ogarnac ewentualne komplikacje poporodowe, mianowicie ewentualne wrosniete lozysko i zwiazany z tym krwotok przy moich problemach z krwawieniem. Opcje sa takie: Nie dopuscic do wykrwawienia sie, uzycie roznych opcji, w zaleznosci od sytuacji, ewentualnie wyciecie macicy przy masywnym krwotoku.

Nie ma pojecia (i nie wiem, kto bedzie mial) jaki porod bylby dla mnie lepszy. Przy cesarce z moim krwawieniem mogloby byc nieciekawie, ale dobry wglad i szybsza reakcja przy ewentualnym wrosnietym lozysku.
Przy porodzie naturalnym nie ma ciecia brzucha, ale gdyby lozysko bylo wrosniete, to duzo czasu minie do uspienia mnie i reakcji...

Ogolnie to masakra totalna. Dziecko musi jakos ze mnie wyjsc. Oby pozno i bez wrosnietego lozyska... bo moze byc nieciekawie.

Co do skurczy macicy, tego mojego twardnienia, to rzeczywiscie nie ma lekow konkretnie na to. Podal mi nazwy ktore mam szukac w pl. Fenoterol.. bricanyl, partusisten.
A tak, to duzo magnezu i duzo lezec.
Liczymy tez na to, ze pessar pomoze i szyjka sie za wczesnie nie otworzy.
Ogolnie aby urodzic zywe dziecko i przezyc porod potrzebuje naprawde duuuuzo szczescia...

Szpital zmienie tak czy inaczej, bo jak jestem na patologii w sprawie pessara, to jak ide do toalety, to caly czas mijam pokoj w ktorym moj Alex lezal w lodowce... Niezbyt mile uczucie. Poza tym wole byc tam, o ile da rade. Moze inni lekarze podejda inaczej. Ale nie licze na cud.

Jedyna moja opcja jest ewentualna ucieczka do Pl, gdyby nie udalo mi sie powstrzymac twardnienia magnezem itp. Tam do szpitala i nadzieja, ze sie uda.

A w szpitalu, po 40 minutach czekania na szanowna pania doktor dowiedizalam sie, ze nadal nie zalozy mi pessara, bo dalej byly grzybki w wymazie z poniedzialku. Ale dala mi recepte na lek i w pn mam przyjsc na zakladanie juz bez badan...

http://www.suwaczek.pl/cache/c2f250a4ad.png

http://www.suwaczek.pl/cache/b9fe27cfa4.png

Odnośnik do komentarza

nefer
Dzis bylam rano u tego prywatnego ginekologa. Siedzialam u niego bite 1,5 godziny.
Opracowywal cala notatke a i gadula z niego niezla, przy czym, mowi powoli, wiec troche to schodzi. :)
Ogolnie wniosek jest taki z calego dzisiejszego dnia. Jak sie uda, to urodze zywe dziecko, jak nie, to nie. Proste.
Pan doktor po przestudiowaniu calego zestawu moich dokumentow ktore zanioslam na wizyte, stwierdzil, ze moja ciaza jest wyzwaniem dla medycyny.
Pokazalam mu wyniki biopsji mojego lozyska, potem tych zgangrenialych resztek, ktore ze mnie wyciagneli laskawie po 2 miesiacach...
Mowi, ze sam by zwolal rade lekarska aby opracowac plan postepowania w moim przypadku.
U mnie sa czynniki ryzyka tj:
1. Szwankujaca szyjka.
2. Nadaktywna skurczowo macica.
3. Byla ogromna infekcja wielu szczepow bakterii (grozilo mi zejscie na sepse).
4. problemy z krwawieniem bez wykrytej przyczyny (wszystkie wyniki w normie, ale czas krwawienia duzo dluzszy niz u normalnej osoby).
5. Hashimoto
6. Bylo Wrosniete lozysko.
7. Rany na macicy po oczyszczaniu mechanicznym.

Podzielil moja ciaze na 3 etapy.
1. Dotrwac do 24 tc
2. Dotrwac do 32-33 tc.
3. Ogarnac ewentualne komplikacje poporodowe, mianowicie ewentualne wrosniete lozysko i zwiazany z tym krwotok przy moich problemach z krwawieniem. Opcje sa takie: Nie dopuscic do wykrwawienia sie, uzycie roznych opcji, w zaleznosci od sytuacji, ewentualnie wyciecie macicy przy masywnym krwotoku.

Nie ma pojecia (i nie wiem, kto bedzie mial) jaki porod bylby dla mnie lepszy. Przy cesarce z moim krwawieniem mogloby byc nieciekawie, ale dobry wglad i szybsza reakcja przy ewentualnym wrosnietym lozysku.
Przy porodzie naturalnym nie ma ciecia brzucha, ale gdyby lozysko bylo wrosniete, to duzo czasu minie do uspienia mnie i reakcji...

Ogolnie to masakra totalna. Dziecko musi jakos ze mnie wyjsc. Oby pozno i bez wrosnietego lozyska... bo moze byc nieciekawie.

Co do skurczy macicy, tego mojego twardnienia, to rzeczywiscie nie ma lekow konkretnie na to. Podal mi nazwy ktore mam szukac w pl. Fenoterol.. bricanyl, partusisten.
A tak, to duzo magnezu i duzo lezec.
Liczymy tez na to, ze pessar pomoze i szyjka sie za wczesnie nie otworzy.
Ogolnie aby urodzic zywe dziecko i przezyc porod potrzebuje naprawde duuuuzo szczescia...

Szpital zmienie tak czy inaczej, bo jak jestem na patologii w sprawie pessara, to jak ide do toalety, to caly czas mijam pokoj w ktorym moj Alex lezal w lodowce... Niezbyt mile uczucie. Poza tym wole byc tam, o ile da rade. Moze inni lekarze podejda inaczej. Ale nie licze na cud.

Jedyna moja opcja jest ewentualna ucieczka do Pl, gdyby nie udalo mi sie powstrzymac twardnienia magnezem itp. Tam do szpitala i nadzieja, ze sie uda.

A w szpitalu, po 40 minutach czekania na szanowna pania doktor dowiedizalam sie, ze nadal nie zalozy mi pessara, bo dalej byly grzybki w wymazie z poniedzialku. Ale dala mi recepte na lek i w pn mam przyjsc na zakladanie juz bez badan...

Trudne to i skomplikowane Ale jak mawiała moja mama za życia nadzieja umiera ostatnia. Wiec musisz wierzyć z wszystkich sił ze wszystko będzie dobrze Ale UWIERZ NEFER.
JA CALYM SERCEM JESTEM Z TOBA

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3rjjgs88tv4jq.png

Odnośnik do komentarza

Dziekuje Stardust. Jestem żywym przykładem ze nadzieja umiera ostatnia. Jak rodziłam Alexa to cały czas wierzyłam ze to sie zatrzyma, lub ze on przeżyje lub cholera wie co jeszcze. Jak juz umarł, dopiero wtedy moja nadzieja umarła... Ale wtedy to posypałam sie całkowicie. Ta nadzieja trzyma w kupie. Serio. Walczysz wtedy. Nie poddajesz sie. Ja walczyłam. Ale nic nie skutkowało. Potem dowiedziałam sie ze gdybym go nie urodziła, to umarłabym na sepsę... Miałam takie wyniki krwi wtedy, ze masakra...

Ale nadzieja naprawde umiera ostatnia...

http://www.suwaczek.pl/cache/c2f250a4ad.png

http://www.suwaczek.pl/cache/b9fe27cfa4.png

Odnośnik do komentarza

nefer
Dziekuje Stardust. Jestem żywym przykładem ze nadzieja umiera ostatnia. Jak rodziłam Alexa to cały czas wierzyłam ze to sie zatrzyma, lub ze on przeżyje lub cholera wie co jeszcze. Jak juz umarł, dopiero wtedy moja nadzieja umarła... Ale wtedy to posypałam sie całkowicie. Ta nadzieja trzyma w kupie. Serio. Walczysz wtedy. Nie poddajesz sie. Ja walczyłam. Ale nic nie skutkowało. Potem dowiedziałam sie ze gdybym go nie urodziła, to umarłabym na sepsę... Miałam takie wyniki krwi wtedy, ze masakra...

Ale nadzieja naprawde umiera ostatnia...

To prawda kochana wiem co czujesz i myślę że ciężko to ogarnąć. Sama znalazłam się w paru zaulkach życiowych i kiedy się sypnelam nie wiedziałam co zrobić by wyjść z tego
Kiedyś koleżance mówiłam ze wiem jak jest w piekle i nikomu tego nie życzę.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3rjjgs88tv4jq.png

Odnośnik do komentarza

Neycee, Coccolinoo witamy w grupie :)

Nefer straszne te Twoje przezycia :( kazdy ma jakis krzyz do dzwigania, musisz byc bardzo silna, ze podolalas temu wszystkiemu..
podpisuje sie pod Stardurst musisz wierzyc i bedzie dobrze, jako szanowane prawie moherowe berety :D zasypiemy niebo naszymi prosbami i wszystko sie ulozy..

Monia Ty to masz przygody a przy okazji talent literacki, bo ja sobie te dzieciaki i marudzacego dziadka wyobrazilam, musialo byc zabawnie :)

Odnośnik do komentarza

Nefer kochana musi być dobrze...Twoje nastawienie to już połowa sukcesu.
Tak się zastanawiam czy na rozluźnienie macicy to tylko magnez? Czy nie ma innych leków naprawdę? Normalnie szok że medycyna tak do przodu a na to nie ma nic konkretnego..
Jak Twoja krzepliwosc krwi? Bo na jej zagęszczenie na pewno są leki.
Trzymam kciuki za Ciebie i maleństwo...tak jak my wszystkie tutaj :*

http://www.suwaczki.com/tickers/34bw3e3k4js4kvrf.png

Odnośnik do komentarza

Tak. Jestem bardzo silna psychicznie. Aczkolwiek po Alexie wróciłam do żywych po 4-5 miesiącach, a do pełnej sprawności psychicznej po ponad pół roku. Moj synek ma to po mnie i ciezko go złamać :/ ;)
No wychodzi na to ze nie ma konkretnych leków na ta macice. Moga byc sterydy lub jakies inne rzeczy ale to nie konkretnie na to, tylko na całe ciało, a "przy okazji moze pomogą".
Wierze ze bedzie dobrze. W koncu jestem czarownica ;)

http://www.suwaczek.pl/cache/c2f250a4ad.png

http://www.suwaczek.pl/cache/b9fe27cfa4.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...