Skocz do zawartości
Forum

MM 2005 :) zapraszam


Rekomendowane odpowiedzi

Ann
Renia no i znów wniosek że konieczność podładowywania akumulatorów jest niezbędna :Oczko:

słuszny wniosek. Mam nadzieję, że kolejne ładowanie zanim się wyczerpią :)

Serena dużo miłości i wzajemnego zrozumienia na kolejne lata. Trzymam kciuki, by szpitał nie był już konieczny.
Starletka dezynfekcja :Śmiech:
Dziubala pewnie, gdybym była to bym ukruciła szaleństwa, które zaczęły się zanim wyszła. :Oczko:
Neta fajny weekend się zapowiada.
Ann z eliminacją mleka warto spróbować.

Renia z Marysi

Odnośnik do komentarza

Tu trochę z naszego szpitalnego pobytu:
A więc tak, środa mineła nam w szpitalu nawet spoko, Oskar zaaferowany bo wiadomo nowe miejsce. Wieczorem miał pierwszą lewatywę, leżał tak spokojnie jak mu robiła pielęgniara wlewkę że aż była w szoku, no ale on tak ma. Potem przy wypróżnianiu płakał bo go bolała pupa, wiadomo nic przyjemnego. Noc opiszę potem bo była hardcorowa, ale nie przez O bo on spał spokojnie. W czwartek rano kolejna lewatywa i tu już był problem. Wiedział co to i schował się pod łóżkiem. smutek Wyciągnełam go i we trzy go trzymałyśmy smutek Płakał strasznie, wyrywał się biedny a w pewnym momencie już zrezygnował i przestał walczyć, nie wyrywał się tylko strasznie płakał. Okropne to było, taka rezygnacja z jego strony... tak mi go było żal.... potem znów płakał na kibelku bo go bolało.... Od pierwszej lewatywy nie mógl już nic jeść, pić tylko wodę ale nie chciał. Więc jak poszliśmy na badanie krwi to się okazało że jest tak gęsta że nie chce płynąć. Do tego pękła mu żyłka jak mu wyciskały tą krew.... biedaczek płakał tak bardzo.... Potem zakładanie wenflonu i znów płacz. ech, nacierpiał się biedaczek. Na szczęście potem sie szybko rozbawił bo jest tam taka sala zabaw, coś a'la przedszkole, jest Pani która maluje z dziećmi, bawi się itp. Więc tam siedział i już było ok. Ale musieliśmy iść na badanie, na rtg. Najpierw luzik bo robimy zdjęcie "na sucho". Ale potem wstrzyknęli mu ten kontrast. To jest jakieś badziewie, jakieś izotopy czy tam coś.... i biedaczek zaczął wymiotować... nie mógł wstać więc na leżąco, taka żółcią samą, szarpało go a on biedny puściutki bo 2 lewatywy, nic nie jadł. a od rana nic nie mógł tez pić, nawet wody. Jak juz zwymiotował to znów zdjęcia, w sumie w odstępie chyba 40 minut 5 zdjęć. Bałam się że zacznie świecić. Na zdjęciach spokojnie już, leżał sobie a ja czytałam mu bajki. Lekarze bardzo fajni, pielęgniarki też. Potem wróciliśmy na oddział i znów płacz bo mu wyciagali wenflon, musieli zerwac plaster a wiadomo że to boli. Ogólnie zrobił się taki płaczliwy, nawet w domu płacze jak go Maciek choćby lekko uszczypie. Najlepsze że nie chciał iść do domu tak mu się spodobało w szpitalu. Tzn. ta sala zabaw
Powiem wam że nie wiem jak dają radę matki naprawdę ciężko chorych dzieci... Oskar miał tylko badanie, dość nieprzyjemne, ale dla mnie to był AŻ a nie TYLKO. tak mi było go żal.... no mówię wam, dla mnie to trauma. No może za duże słowo, ale nie chciałabym tego przechodzić jeszcze raz. A nie wiadomo czy nie będziemy musieli.... placz

No a teraz wam opiszę nockę.
Na sali z nami leżał chłopak, miał 14 lat. Był sam, bo jest zza Miechowa więc rodzice co 2 dni przyjeżdżali. Fajny chłopaczek, gaduła taka. Miał problemy z oddychaniem dlatego jest w szpitalu. Tzn. opowiadał mi że w piątek po szkole pojawiły mu się na nogach jakieś plamy, potem zacząl mieć problemy z oddychaniem i wylądował w szpitalu. Najpierw w Miechowie, a w pon go przywieźli helikopterem do Prokocimia. Generalnie czuł się już dobrze, zaczął siadać. Nawet się cieszył że może mu pozwolą wstać na drugi dzień. Miał załozone dreny do płuc, wieczorem pielęgniary odsysały mu płyn który mu się tam zbierał. koło 22 poszliśmy spać wszyscy. Przed snem jeszcze gadał z mamą przez telefon i z ciocią pielęgniarką, było ok. Nagle o 2 w nocy słyszę że coś się dzieje z nim, oglądam się a on ma taki jakby atak padaczki. rzucało go po całym łóżku, okropny widok. Podbiegłam do niego, ale był już nieprzytomny. Monitor do którego był podłączony zaczął piszczeć, on charczy bo nie może oddychać, tak jakby miał w tchawicy ślinę, taki charakterystyczny odgłos. Z buzi mu wypływała taka brązowa ni to ślina ni coś... No makabra. Więc biegiem lecę po pielęgniarki. Zaspana mówię do nich że Mariusz ma jakieś drgawki, one też lekko zaspane bo wiadomo że sobie leżały, nie mogą zaskoczyć co ja do nich mówię. Więc ja że coś z Mariuszem się dzieje. One biegiem do nas na salę. Mariusz jeszcze się trzęsie, ale już nie tak bardzo, jeszcze tak jakby się wzdryga. No dla mnie to wyglądało na atak padaczki. Dalej nie może oddychać, tylko tak charczy. Podłączją mu tlen, ale to nic nie daje. Więc decyzja że do zabiegówki bo muszą go odessać. Wszystko biegiem. Wyjeżdżają z nim, nie mogą się zmieścić koło naszego łóżka, przesuwamy je, Oskar lekko się budzi i zaczyna popłakiwać. potem w biegu nie mieszczą się z łózkiem w drzwiach. Przybiega lekarka. Na nasze nieszczęscie leżymy tuż obok zabiegówki więc słyszę jak go odsysają (Oskar na szczęście śpi). Powoli wraca mu oddech, zaczynają go przywracać do przytomności. Za chwilę wchodzi pielęgniarka i mi dziękuję. A ja się zastanawiam za co, skoro każdy człowiek przyleciałby po pomoc do nich, ja nic nie zrobiłam przecież... Rano Mariusz wraca do nas, nie pamięta co się z nim działo, nic nie pamięta. Pyta mnie co mu było że go zabrali, wydaje mu się że ruszał nogami i rekami.... Rano przyjeżdżają jego rodzice i dziadek, proszą by im opowiedzieć co się działo, Mariusza nie było więc im opowiedziałam. Jemu tylko skrawek mówiłam rano. Rodzice tez mi dziękują a przeciez nic nie zrobiłam. Matka opowiada mi że w nocy zerwał ją sen, snił jej się Mariusz i nie mogła usnąć już. Telepatia? Matczyna intuicja? Matka postanawia zostać z nim w szpitalu już.
A ja się zastanawiam co by było gdyby on na tej sali był sam? Naprawdę dziewczyny straszne przeżycie dla mnie. Zobaczyłam jak ulotne jest zdrowie i życie. Ten chłopak do piatku był normalnym zdrowym chłopcem, żadnych problemów ze zdrowiem. A nagle wysokie ciśnienie które nie chce spaść (160/100 cały czas), odma płucna, problemy w oddychaniem, plamy na nogach. A najgorsze (bo byłam świadkiem rozmowy ojca z lekarką) nie wiedzą co powoduje taki jego stan, co to za choroba. Robili mu tomografię, rtg, różne badania i nie wiedzą nic...

Serena, Oskar (13.04.2005) i Maciek (07.11.2007)

Odnośnik do komentarza

Serena.... okropne przeżycie - mam nadzieję, że uda się szybko zdiagnozować i wyleczyć tego chłopca
co do Oskarka to ja Cię doskonale rozumiem wiem co przeszłam w szpitalu z Dominikiem - każde nieszczęście dotykające dziecko dla rodzica jest koszmarem...

trzymam kciuki żebyście nie musieli wracać do szpitala

Odnośnik do komentarza

Dziubala
Starletka - dezynfekcja :Śmiech:, dusza oczyszczona?

Ann – na początek dobry pomysł z odstawieniem mleka.

dusza oczyszczona ale ciało trochę ubolewa :Śmiech::Oczko:
ale co tam potrzebne mi było wyjście - musiałam odreagować to wszystko :) Bartek dzielnie sobie poradził z dzieciakami :)

Odnośnik do komentarza

Neta
Ann u nas ok:) kaszel i zero goraczki , na 17 idziemy sie osłuchać.I mam nadzieje ze bedzie ok bo weekend mamy bogaty w gości:)
Starletka znajac tutejsze zwyczaje pogodowe w weekendy moge spodziewac sie, ze jutro bedzie tak jak dzis - pochmurno,wietrznie i przelotny pokropek:) Jutro raporcik bedzie:)
Serena Moc miłości !!! dobrych wieści!!!

ja też się cudów nie spodziewam bo widzę co się dzieje dzisiaj... ale byłabym szczęśliwa gdyby było ładnie :)

dzisiaj dla uatrakcyjnienia dnia przed oczami mam rusztowanie i robotników :Kiepsko:

Odnośnik do komentarza

witam
u nas szaro buro i ponuro. pewnie tez zimno. dzis w planach wizyta u tesciow, spotkanie i msza a pozniej smaczny wieczor. freya mnie natchnela na chilli con carne. kupilam pysznego merlota i zrobilam salatke.:Śmiech: dla chetnych podam przepis bo szybka i smaczna jako dodatek do jakis miesnych potraw itp.
skladniki
seler naciowy
rodzynki
ananas
ser zolty
majonez

seler, ananas - pokroic w kostke. dodac rodzynki. ser zetrzec na tarce. dodac majonez i juz:D

http://by.lilypie.com/Tzvwp2/.png

http://lbyf.lilypie.com/Yhlwp2.png
nasz Aniołek

16.09.09http://lb2f.lilypie.com/rWIfp1.png
Odnośnik do komentarza

Serena współczuję przeżyć
Dziubala życzę owocnego odpoczynku
Renia obyś nie zawiodła się na studiach, ja swoich ostatnich nie wspominam mile

wymienili nam okna:) ale ja jak to ja, nie jestem do końca zadowolona,myślałam że hałas z ulicy będzie bardziej wyciszony d:zaklopotany:
napracowałam się przy doprowadzeniu mieszkania do normalnego stanu, tylko po? Przecież we wtorek będą montować szafki w kuchni więc znowu będzie bałagan:36_2_22:

http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/4/0/2/31997703_m.jpg http://lbym.lilypie.com/b9Ajp2.png

http://lb3m.lilypie.com/FJLcp2.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...