Skocz do zawartości
Forum

Przed Wakacyjne Bobaski-CZERWIEC 2011


iwonek

Rekomendowane odpowiedzi

Ja z mezem jestesmy w domu w kazdy weekend, mamy szczescie w tym zakresie, pracujemy w szkole wiec mamy w tym samym czasie wolne.

Wlasnie mi moj M powiedzial, ze nie jest pewien czy bedzie ze mna na sali porodowej i boi sie! Zamiast jego zaproponowal tesciowa. Nie wiem czy mam go na namawiac i zmuszac jesli nie czuje sie na silach.

Jeszcze jest troche czasu moze sie oswoi z ta mysla

Odnośnik do komentarza

Justina, ale tam się nie ma czego bać.. nasłuchał się jakichś głupot. Przecież na sam koniec wcale nie musi Ci zaglądać, ze tak powiem pod spódnicę, a tak normalnie to tam NIC nie widać. Tylko jest się wsparciem dla żony. Coś podać, pomóc, przynieść, pójść po położną, zapytać o coś lekarz. To niesamowite wsparcie.
Mąż to mąż, a teściowa.. to nie mąż :P Spróbuj go nastawić na POMOC, a nie odbieranie porodu :wink:

http://www.suwaczki.com/tickers/l22nkrhmqikgez2n.png
http://www.suwaczki.com/tickers/atdc3e5ei57ipgq4.png

Odnośnik do komentarza

btg, ja sobie nie wyobrażam teściowej przy porodzie. Mogła by się nasłuchać i jeszcze oberwać w nerwach ;)

Justina, przy samym porodzie NIE MUSI być, ale naprawdę fajnie by Tobie i jemu było jakby wiedział i widział co się dzieje, czasem taki ktoś bliski stojący obok dużo wcześniej może zobaczyć, że coś się dzieje. Zareagować.
Ze mną dzień później rodziła moja sąsiadka, jej mąż, mdlał na korytarzu w szpitalu, bo i tacy "odważni" mężczyźni są ;) A wyobraź sobie, że położna go zagadała, zaczęła mu tłumaczyć, że żona go potrzebuje, że może jej po wodę pójść i poszedł i dał facet radę być do samego końca.
Najważniejsze jest to, że ktoś może cię pomasować jak potrzebujesz, ścisnąć za rękę, podać wodę do picia, pomóc wziąć prysznic, bo w tym moim szpitalu można było brać prysznic w czasie porodu. Naprawdę taki ktoś niezmiernie pomaga.

http://www.suwaczki.com/tickers/l22nkrhmqikgez2n.png
http://www.suwaczki.com/tickers/atdc3e5ei57ipgq4.png

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczynki:)

Pooolecam bardzo szkołę rodzenia:) Dla mnie niesamowitą pomoca okazała się nauka parcia, bo musiałam przeć pod sam koniec bez skurczów , bo mi zaniknęły. Tymek z główką tuż tuż, a ja przestałam rodzić :D:D:D
I może to głupie, ale ważne jest oddychanie podczas porodu, mi trochę łagodziło ból... myślałam tylko o oddychaniu. To ważne np, żeby po skurczu, kiedy dzieciątko dostaje mało tleny, wziąc bardzo głębokie oddechy przeponą, żeby dostarczyć maleństwu tlenu:)
hehe, ale się opisałam;)

Justina
Ja z mezem jestesmy w domu w kazdy weekend, mamy szczescie w tym zakresie, pracujemy w szkole wiec mamy w tym samym czasie wolne.

Wlasnie mi moj M powiedzial, ze nie jest pewien czy bedzie ze mna na sali porodowej i boi sie! Zamiast jego zaproponowal tesciowa. Nie wiem czy mam go na namawiac i zmuszac jesli nie czuje sie na silach.

Jeszcze jest troche czasu moze sie oswoi z ta mysla

Jak zapytałam mojego męża czy będzie ze mną rodził, a on mi odpowiedział, "Że się zastanowi"
To ja mu na to - "TAk???? To ja też się zastanowię czy urodzę!!!!!"

potem był przeszczęsliwy, że był w tak ważnej dla naszej rodziny chwili, że mógł nosic i przytulać nasze dzieciątko... I teraz wszystkich kolegów namawia, że nie mogą przegapić takiego wydarzenia:)
A tak serio, to NIE WYOBRAZAM sobie rodzić sama, zresztą to nasze wspólne dziecko.
Dla mnie mąż to osoba na którą można liczyć W KAZDEJ chwili. Szczególnie takiej właśnie :)

http://lbdf.lilypie.com/zF4dp1.png

http://lb2m.lilypie.com/rqmhp1.png http://lb4m.lilypie.com/Qkwup1.png

Odnośnik do komentarza

Teściowa położna to inna sprawa, ale nadal teściowa ;)

Nie namawiam Cię do niczego, tylko mówię jak to było u nas. U mojej koleżanki.
Bo mój mąż siedział obok mojej głowy przy cesarce i mi niesamowicie pomógł obecnością i tym że przez niego kontaktowałam się z anestezjologiem.

Na pewno dojdziecie do jakiegoś rozsądnego i dobrego dla Was rozwiązania :)
Ściskam!

http://www.suwaczki.com/tickers/l22nkrhmqikgez2n.png
http://www.suwaczki.com/tickers/atdc3e5ei57ipgq4.png

Odnośnik do komentarza

Kate
btg, ja sobie nie wyobrażam teściowej przy porodzie. Mogła by się nasłuchać i jeszcze oberwać w nerwach ;)

Justina, przy samym porodzie NIE MUSI być, ale naprawdę fajnie by Tobie i jemu było jakby wiedział i widział co się dzieje, czasem taki ktoś bliski stojący obok dużo wcześniej może zobaczyć, że coś się dzieje. Zareagować.
Ze mną dzień później rodziła moja sąsiadka, jej mąż, mdlał na korytarzu w szpitalu, bo i tacy "odważni" mężczyźni są ;) A wyobraź sobie, że położna go zagadała, zaczęła mu tłumaczyć, że żona go potrzebuje, że może jej po wodę pójść i poszedł i dał facet radę być do samego końca.
Najważniejsze jest to, że ktoś może cię pomasować jak potrzebujesz, ścisnąć za rękę, podać wodę do picia, pomóc wziąć prysznic, bo w tym moim szpitalu można było brać prysznic w czasie porodu. Naprawdę taki ktoś niezmiernie pomaga.
Dokładnie KAte :) Zresztą, dobrze, żeby był na sali, bo może się upomnieć o coś, ja byłam tak skoncentrowana na sobie i bólu, że na wszystko bym się zgodziła, ale J czuwał:) On wiedział wszystko, czego ja chcę, bo rozmawialiśmy wcześniej i on podejmował decyzje;)

Nooo, może są tez mężczyźni, których nie rozumiem, może rzeczywiście nie dali by rady;)

http://lbdf.lilypie.com/zF4dp1.png

http://lb2m.lilypie.com/rqmhp1.png http://lb4m.lilypie.com/Qkwup1.png

Odnośnik do komentarza

Kate
Justina, a Ty się nie boisz?
Bo ja mimo, że już raz to przechodziłam to i tak się boję jak cholera.
Ściskam!! Na pewno dacie radę :) nawet jakby stał pod drzwiami sali do porodów ;)

Tez sie boje, oczywiscie...popracuje nad nim

Odnośnik do komentarza

Justina
Mysle ze ma do tego prawo zeby sie troche bac. Nie powiedzial ze go na pewno nie bedzie tylko ze ma obawy. Dziekuje za rady, mamy jeszcze troche czasu na podjecie decyzji

Justina, jasne że ma prawo:)
Ale wiesz, ja chyba zołza jestem:Oczko: I wyszłabym na korytarz i siła wciągnęła :Oczko:

Ale super,że ty kochana żonka jesteś i sie w jego odczucia wczuwasz ::):

http://lbdf.lilypie.com/zF4dp1.png

http://lb2m.lilypie.com/rqmhp1.png http://lb4m.lilypie.com/Qkwup1.png

Odnośnik do komentarza

Justina, mój J też się bał, ale teraz dziękuje mi za to , że byl tam razem ze mną. To są takie emocje jakich się nie spodziewacie nawet... I naprawdę dobrze być razem. Urodzi się jego dziecko, będzie widział pierwsze sekundy życia jego dziecka... Niech sam sobie nie odbiera możliwości bycia wtedy przy Was:) A jak mu będzie źle, to zawsze może wyjśc;)

http://lbdf.lilypie.com/zF4dp1.png

http://lb2m.lilypie.com/rqmhp1.png http://lb4m.lilypie.com/Qkwup1.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...