Skocz do zawartości
Forum

Tak bardzo cierpię:(


agatam31

Rekomendowane odpowiedzi

Witam
ja tez poronilam 21 maja tego roku ,nie spodziewalam sie tego jest mi bardzo ciezko bardzo chcialam tego malenstwa mam juz 6 letnia corke i wiem ze mam dla kogo zyc ale nie umiem sie zebrac ,moj maz pociesza mnie ze wszystko sie ulorzy ze teraz moje zdrowie jest najwazniejsze ale ja cierpie,nie chce mu mowic o tym co czuje zeby chociaz on byl spokojny .Moja najblizsza przyjaciolka jest przed porodem teraz ja musze codziennie patrzec na jej szczescie i sluchac wszystkich tych opowiesci jak to bedzie kiedy juz bedzie malenstwo na swiecie .... nie wiem co mam zrobic:( chciala bym postarac sie jeszcze raz ale co bedzie jezeli to sie powtorzy :(

Odnośnik do komentarza

natasza83
Witam
ja tez poronilam 21 maja tego roku ,nie spodziewalam sie tego jest mi bardzo ciezko bardzo chcialam tego malenstwa mam juz 6 letnia corke i wiem ze mam dla kogo zyc ale nie umiem sie zebrac ,moj maz pociesza mnie ze wszystko sie ulorzy ze teraz moje zdrowie jest najwazniejsze ale ja cierpie,nie chce mu mowic o tym co czuje zeby chociaz on byl spokojny .Moja najblizsza przyjaciolka jest przed porodem teraz ja musze codziennie patrzec na jej szczescie i sluchac wszystkich tych opowiesci jak to bedzie kiedy juz bedzie malenstwo na swiecie .... nie wiem co mam zrobic:( chciala bym postarac sie jeszcze raz ale co bedzie jezeli to sie powtorzy :(

Kochana, jedyne co Ci teraz pozostaje to byc silną. Nie wiem jak to jest poronic, bo nigdy tego nie przezyłam, ale wiem dobrze jak to jest stracic dziecko. W zeszlym roku 28 czerwca zmarł moj synek Kubuś , miał tylko 9 miesiecy .... Ból jest ogromny i nic tego nie zmieni ale musisz byc silna.
Nie powiem, ze jest latwo, bo bym sklamala, ale powoli trzeba nauczyc sie z tym zyc. W przyszlym miesiacu minie juz rok, nie powiem, ze mniej boli bo tak nie jest. Ale masz dla kogo zyc : dla meza i swojej coreczki, ktora kazdego dnia bardzo cie potrzebuje.
Po smierci Kubusia podobnie jak Ty nie widzialam sensu zycia, dlugo borykalam sie z uczuciami, przede wszystkim poczuciem winy. Myslalam, ze to moja wina, ze nie potrafilam zajac sie nim tak jak powinnam sie nim zajmowac. Ale prawda jest zupelnie inna. Bóg potrzebował Twojego Aniolka wlasnie teraz dlatego powolal go do siebie. Mial tam wazna misje do spelnienia. Jesli tylko bedziesz miala ochote pogadac to pisz smialo.
Myslami jestem z toba :) :big_whoo:
A to może choć trochę ukoi cierpienie i pomoże przez to wszystko przejsc:

"Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja
jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami
zastanawiałem się,
jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym
powiadałaś
gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde
słowo ,każdą
informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie
zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne
miejsca i Ciebie
,jak wyglądasz...
Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu
było po
dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny.
Chyba nie –
myślałem – bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny..
pomarszczony...no i
po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie
może być
prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz,
prosisz i
błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś
poczuła, że ja tu
jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi
po oczach,
straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się
czarne. A
mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na
rękach, ale to
nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko
wokoło mnie
zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały
pomarszczony, z
dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj – powiedział i
uśmiechnął się do
mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że
nie każde
dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak
bardzo mnie
chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych
małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć
się żyć
bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo.
Płakałem
tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele
zabawy i
radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy
starszym
ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich
rodziny,
mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze
mnie dumna,
mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko
robimy sobie
psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel
wytłumaczył mi że
nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi
pojawić się
w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi
nie działają
tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał
mnie na
ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem.
Wiedziałem że to
Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś
ze bardzo
cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i
powiedział że
musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz
żyć, bo
wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym
musisz
pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą
która
powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy
i ostatni.
Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham
i wiem że
to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza
powoduje, że
moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na
górze
istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym
myślom. Mamo
uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna
chwila. Dzięki
Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć
się bo
smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy
tobie.
Kocham Cię mamo..."

http://lagm.lilypie.com/TikiPic.php/jnRB.jpghttp://lagm.lilypie.com/jnRB.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-56073.png
http://s10.suwaczek.com/20080323310117.png
http://www.abcslubu.pl/suwaczki/2008_03_23_117_5.png

Odnośnik do komentarza

dziekuje ci za to co napisalas.wiem ze z czasem bedzie mi lzej ale jakos teraz tego nie czuje ,bardzo mi przykro z powodu twojej straty napewno byl i jest ci ciezko ale z tego co piszesz wyglada na to ze jestes silna kobieta :)dzisaj bylam u lekarza powiedzial mi ze o dzidzie moge sie starac po nastepnej miesiaczce ale nie wiem czy sie zdecyduje boje sie ze bedzie tak sama .... mieszkam w uk i tutaj kobiety w ciazy biora na powaznie od 12 tygodnia .

Odnośnik do komentarza

Shyshka mam tutaj przyjaciolke ale wlasnie ona jest w ciazy nie dlugo rozwiazanie jakos nie potrawie jej sie wyplakac choc moze bym chciala,wiem ze ona by mnie pocieszyla ale teraz ma swoje sprawy ,zreszta teraz juz nic nie poradze na to wiem ze bede musiala z tym zyc i kropka.zarejestrowalam sie tutaj bo wiem ze nie jestem tu sama a kto lepiej zrozumie jak nie wy ktore byly lub sa w takiej sytuacij

Odnośnik do komentarza

Witam.

Masz racje Natasza83,.Nikt nie zrozumie Twojej sytuacji tak jak inna kobieta, która przeszła to samo.Jestem 2.5 tyg po zabiegu. Wyjechalismy na weekend nad morze do znajomych, ktorzy przechodzili to co my juz dwa razy. Teraz są pełni nadziei , i planują spróbowac raz jeszcze. Powiedzieli, że jeśli nie spróbują to potem mogą tego żałować. Dużo dała nam ta rozmowa z nimi, szczególnie mnie.
We wtorek byłam na kontroli, wszystko sie zagoiło, więc za miesiąc możemy próbować raz jeszcze :) Pani doktor zapaliła mi iskierkę nadziei :)

Będzie dobrze dziewczyny, zobaczycie :) Trzeba w to wierzyć, i ja w to wierzę, bo bardzo pragnę maluszka.

Odnośnik do komentarza

witaj Jagna. ja cale szczescie nie musialam isc na zabieg i cale szczescie bo bardzo sie tego balam ale za to musialam czesto jezdzic na badanie krwi bo hormon dlugo nie chcial sie obnizyc torche mialam stracha ale wczoraj sie okazalao ze hormon spada wiec na razie nie musze nigdzie jechac
.Chce juz o tym zapomniec i zyc w miare normalnie .Teraz czekam na pierwsza miesiaczke i bede probowac jeszcze raz bardzo bym chciala zeby sie udalo mam nadzieje ze teraz bedzie inaczej i nic zlego sie nie stanie dobrze ze o tej ciazy nie powiedzialam mojej 6 letniej coreczce bo nie wiem jak by to przyjela.Trzymajcie sie dziewczyny bedzie dobrze :)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczynki

Napiszę wam, że żadne słowo a pocieszenia nie przynoszą skutku, a słowa typu " w końcu się uda" itd... tak samo czas nie uleczy tej rany nigdy, zawsze bedziemy się zastanawiały jak by wygladały nasze aniołki, mnie czas po pierwszej stracie przyzwyczaił poprostu do życia w bólu, od 2007 roku w wigilię chodzę smutna a od tego roku doszła jeszcze wileka sobota... My poprostu musimy być silene dla siebie i mieć nadzieję, że nastepnym razem bedzie lepiej.

D.

Każdy może się poddać, to najłatwiejsza rzecz do zrobienia. Ale wytrzymać, przetrwać, gdy nie wychodzi, gdy nie wiesz co dalej, gdy inni namawiaj

Odnośnik do komentarza

dbozuta masz racje ze tego nie da sie zapomniec ze nic nie bedzie jak dawniej ja jednak mam nadzieje na lepsze jutro... czasem mam takie mysli jestem zla na wszystkich ,czemu wlasnie mnie to spotkalo ,czemu mnie los musial tak doswiadczyc ,czym sobie zasluzylam ,jak slysze ze inne kobiety nie dbaly o siebie mialy generalnie wszystko w d... to cos we mnie krzyczy ze to jest nie sprawiedliwe ze one moga miec szczesliwe rozwiazanie choc pewnie nie zdaja sobie sprawy z tego co tak naprawde maja a ja nie ,chce mi sie krzyczec czemu ja ?

Odnośnik do komentarza

Niestety na pytanie czemu JA ? Chyba nigdy nie poznamy odpowiedzi, najpierw Twoje serce krwawi, a później nie wiadomo skąd przychodzą siły na walkę na walkę, która nie zawsze jest sprawiedliwa... Ciąża i posiadanie dziecka jak widać nie zawsze idzie zaplanować, ale musimy być silne... dla nas samych naszych mężów bądź partnerów a przede wszystkim za fasolkę którą każda z nas chce mieć...

Każdy może się poddać, to najłatwiejsza rzecz do zrobienia. Ale wytrzymać, przetrwać, gdy nie wychodzi, gdy nie wiesz co dalej, gdy inni namawiaj

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...