-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Królik
-
Marysiu, moim zdaniem taka przyjaźń istnieje i jest nawet lepsza, jak przyjaźń między dwoma kobietami - nie ma w niej zazdrości, zawiści i innych elementów, które występują u nas - kobiet. Miałam przyjaciół w męskim gronie, nawet powiem, ze tylko w tym gronie, bo z kobietami właśnie nie mogłam za dużo gadać (zbyt mało wspólnych tematów). Moje przyjaźnie jednak kończyły się w różny sposób...najdłużej znałam się z kolesiem, z którym "chodziłam", jak miałam lat 15. To krótki "związek" był, bo ja wprost odpowiadałam "Nie" kiedy pytał, czy go kocham. Z początku był zły - strzelił focha i nie odzywał się, ale dość szybko docenił to, ze byłam z nim szczera i nie wmawiałam mu czegoś, czego nie czuję tylko dlatego, żeby "było dobrze". Długo się przyjaźniliśmy. Ja mu zawsze mogłam się zwierzyć z sercowych rozterek, on mnie ze swoich, bo płeć przeciwna bardziej może nawet zrozumieć zachowanie partnera - może coś wyjaśnić. Skończyło się całkiem niedawno, kiedy bardzo szczerze powiedziałam mu, co myślę o jego dość nietypowej sytuacji życiowej. Jak przedszkolak usunął mnie i zablokował na FB, zignorował na gg i tak się to skończyło. Drugi mój przyjaciel mieszkał z nami jakiś czas temu przez niecałe dwa miesiące (na początku tego roku). Ściągnęliśmy go ze Szczecina, gdzie wyjechał za nieszczęśliwie skończoną miłością swojego życia i potem nie miał do czego wracać na Śląsk, bo wszystko postawił na jedną kartę, a laska okazała się ostatnią suką (przed czym go ostrzegaliśmy, ale jak to zakochany nie słuchał). Nigdy między nami nie wystąpiły żadne reakcje chemiczne, nigdy nic nie iskrzyło, choć mieszkaliśmy pod jednym dachem, a gdyby się uprzeć, to mąż jeździł do pracy, no nie? Ale koniec też był kiepski - genialny człowiek grzał w mikrofali metalowy garnek, co w skutkach było takie, ze przetopiła się wewnętrzna strona drzwiczek... Powiedziałam mu, że pretensji do niego nie mamy, ale mikrofalę tą może sobie zabrać, a my chcemy po prostu nową - taką samą, albo zwrot kasy. Tylko że on nie pracuje nigdzie na stałe, dorabia gdzie popadnie - przestał się odzywać, bo (jak twierdzi) głupio mu było, ze nie ma dla nas pieniędzy... Jednak przez jego milczenie stracił wiele z mojego życia również - był czas, ze go potrzebowałam, np po śmierci naszego psiaka... A jego nie było. Rozumiem, własne problemy, ale przyjaciel pomimo swoich zawsze znajdzie czas na wysłuchanie swojego przyjaciela... Nie umiem go usprawiedliwić nawet tym, ze faktycznie mogło mu być głupio. Zawiodłam się na nim i tyle. Ale reasumując - ja wierzę w taką przyjaźń i ze nie ma podtekstów erotycznych (oczywiście nie zawsze - zależy na kogo się trafi i jaką ma się samemu psychikę). Afirmacja, owszem - to ja chciałam tam rodzić, ale chyba nic z tego nie będzie, ze względu na przepowiedzianą cesarkę...Chyba, że w tym szpitalu podejmą się próby odebrania porodu sn, który może się okazać kłopotliwy... A wątpię, więc najprawdopodobniej będę skazana na nasz nieszczęsny szpital...:/ Arisa - szybko dzieciaki kładziesz Marek to idzie spać razem z Rybką Mini Mini xD Słucha czytanek Rybki i idzie spać (bo przed staram się kąpiel i te sprawy, chyba że się nie kąpie w ten dzień, to jeszcze ząbki, piżamka, paciorek i spać :) ). A ostatnio to rozbiło się to jakoś i chodzi spać nawet przed 22...bo jeszcze chce, żeby mu poczytać, a jeszcze jedną, jeszcze jedną...i tak schodzi, a widzę, ze nawet mu się ziewacz nie włącza xD Jeju, gadaliśmy z mężem o tym mieszkaniu i nie wiem, czy do końca roku nie kupimy czegoś. Jutro pogadam z mamą, propos tego kredytu, czy nadal aktualna jest ich pomoc...(my sami nie dostaniemy, bo nie ma zdolności, a poza tym mama kiedyś się oferowała, ze jak będzie nam ciężko, to możemy na nich liczyć, bo mąż jak haruje cały miesiąc i robi nadgodziny, to zarobi nawet 2800, ale jak jest przestój, to weźmie 2000, a dwa razy zdarzyło mu się być na L4 (wypadek w pracy), to dostał 1600...). Boję się trochę tej decyzji...
-
Ooo, witaj Ula ^^ Przybyło postów, zanim mój wysłałam Pisz ile wlezie Czy nie ma nikogo z DG poza mną? O_o
-
No i holter już mnie "gryzie" :/ Też miałam małe przeboje, bo się okazało, ze u kardiologa dziś nikogo nie będzie. Musiałam nabiegać się trochę po schodach tam i z powrotem, w końcu z łaską pani przyszła i mi założyła...ale rura jedna niemiła taka, ze szok! Jak mnie "przecierała" pod te styki, to myślałam, ze musi zedrzeć naskórek i dostać się do skóry właściwej :O Tarła jak ziemniaki na placki, brrr.... Arisa, myślałam, że napisałam, ale widocznie mi umknęło - piękne to Twoje kociaki ^^ Afirmacja, z tymi lekarzami, to szkoda słów czasem... Nie dojdziesz ładu składu... No w końcu Marysia się pokazała :) Jak tam po imprezce zakrapianej kawą i sokiem porzeczkowym? Oj domki, mieszkania... Nie chcemy właśnie teraz za bardzo brać kredytu, bo jedziemy na jednej wypłacie - męża. Nie mam zasiłków żadnych i pewnie jak będziemy z kredytem, to to też nie jest brane pod uwagę... Ale namawiają nas dookoła - moja mama, już od dawna. Żebyśmy nie czekali, szkoda ładować komuś w kieszeń to, co można by było dawać na kredyt, ze oni nam pomogę na ile dadzą radę. Mnie to w 50% przekonywało, Łukasza nie. Ale ostatnio ktoś mu w pracy mówił, żeby się nie zastanawiał za długo, bo do końca roku jest ten dodatek "Rodzina na swoim" i dobrze by się było załapać. I to mu dało trochę bardziej do myślenia, a mnie przekonało już na 80%... Bo przez te 6 czy 8 lat, jak by nam odsetki państwo płaciło, to by było rozwiązanie - zawsze to mniej do płacenia - nawet niech czynsz w mieszkaniu będzie 500zł, 600zł kredytu (bez tych odsetek) to daje 1100, czyli prawie to, co płacimy teraz (trochę więcej, bo do tego jeszcze opłaty, ale to zawsze świadomość, ze jest się na swoim...). Tylko strach jest skierowany bardziej na stronę tego zobowiązania przez 20-30 lat...że niby się jest na swoim, ale tak w rzeczywistości, to na swoim się będzie dopiero, jak się kredyt spłaci... Nie wiem, co robić...rozglądam się za mieszkaniem jakimś, ale widzę, ze ceny chyb podskoczyły trochę... Marysiu, ale Ty mieszkasz chyba z kimś (rodzice?), a nie wynajmujesz? To też różnica jednak jest Hehe...alergię na Was Nieee, na Was nie :* I już mi chyba przeszło ;) Ja tam już na mojego pod tym względem nie narzekam. Zawsze mogło by być lepiej, ale i tak w porównaniu z tym, jaki był kiedyś, to nie ma co gadać (chodzi o bałaganienie). Daisy, wszystko w swoim czasie, wierzę że w końcu Ci się uda :* Mąż wrócił, też idę odgrzać krokiety (bo zostało z wczoraj), Markowi omleta usmażę. Mam jakiś taki humor nie bardzo, chyba przez ta sprawę z wyjazdem do Czech i pewnym podejściem mojego męża...Ehh... Trzymajcie się ciepło dziewczynki, postaram się wpaść jeszcze wieczorem, choć nie obiecuję, bo rano jutro muszę się zerwać i przed 8 być u lekarza na bilans z Markiem (co mi się wcale nie uśmiecha). Buziole :*
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Witam się w końcu, bo jestem dostepna :) Monika, każda ciąża może przechodzić inaczej - inne objawy, itp. Niczym sie nie przejmuj :) Eh, z tymi cesarkami...wiem właśnie, ze w Anglii to inne podejście jest, co mi się podoba. Ja miałam pierwszą cesarkę ze wskazania właśnie - prawie 42 tydzień wg miesiączki, z każdego usg wychodził 43 prawie. Żadnej akcji porodowej. Przyjęta do szpitala w sobotę - podano rycynę. Później ordynator wziął mnie na usg. Łożysko stare, dziecko 4600 wagi...powiedział, cytuję "ja tego dołem nie puszczę". Stwierdził, ze jeśli po tej rycynie do poniedziałku nic nie ruszy, to o 9 rano cesarka. U mnie wzrost też przy tej wadze dziecka miał znaczenie (przypominam mam 150cm). No i Marek się sam nie zdecydował... Teraz nie mam póki co żadnych wskazań, poza tym, że jestem po cesarce już (co okazuje się jest największym wskazaniem do kolejnej....:/). Z początku lekarka pocieszała, ze jeśli dziecko nie będzie duże, tak powiedzmy do 3,5kg i będzie chciało samo wyjść, to nie ma problemu. Teraz potwierdza to, jak mnie mojej mamy znajoma położna "nastraszyła", ze po 2 latach od pierwszego porodu to lepiej nie ryzykować, ze właśnie gdzieś coś pęknie, bo wtedy to dopiero kłopot będzie. Ale jak dla mnie to jest takie gadanie - tłumaczenie lenistwa położnych na porodówce. JA rozumiem, że nie wszystko można kontrolować, nie wszystko da się przewidzieć i zapobiec, ale nasz szpital słynie z tego, że nawet nacinają krocze profilaktycznie, żeby "to się szybciej skończyło"... Nie wiem sama co mam myśleć o tym wszystkim. Chciałam poszukać innego szpitala, jeśli by się okazało, ze dam radę rodzić sn - bo stwierdziłam, ze do cesarki to mi się nie opłaca jeździć po śląsku, że najlepiej tu, gdzie najbliżej (no i moja mama pracuje w tym szpitalu - jest pielęgniarką na pediatrii - nie to że jakieś znajomości, czy coś, bo znajomości na położnictwie nie ma, ale po prostu była nieocenioną pomocą przy pierwszych prysznicach, podawaniu Marka do łóżka(dla kogoś z moim wzrostem i po operacji wchodzenie i schodzenie z wysokiego łóżka to żmudna i bolesna sprawa). Poza tym jak nie na nią, to mogłam liczyć, ze chociaż raz dziennie wpadnie jakaś jej koleżanka i choćby zapyta, jak się czuje, albo czy czegoś nei potrzebuję...). Nie wiem, naprawdę nie wiem, co robić dalej... Też byliśmy na cmentarzu, też już się ściemniało jak doszliśmy i tak, jak piszesz Bożenka, widok bijący od cmentarza po zmroku jest piękny... Idę ja może już spać...po prawie dwudniowej nieobecności na forum jest tyle do napisania, że szok xD Dobrej nocki dziewuszki :* -
Dobry na wieczór W końcu przeczytałam wszystko i moge odpisywać Żabol, ja też na dwie strony zawsze jadę xD Wygodniej mi tak, niż przewijać stronę na dół co chwilę... A ochotę na "bzz-bzz" to ja zawsze miałam - taka niewyżyta bestia ze mnie ^^ W pierwszej ciąży to mało męża nie zajechałam i pierwszy raz zdarzyło mu się mi odmówić xD Po porodzie jakoś ustało trochę, ale im dalej tym nawracało, tylko że mąż teraz szybko idzie spać (po 21) - razem z Markiem o jednej godzinie i wtedy nie ma co ryzykować, że ktoś wpadnie do pokoju zwabiony odgłosami... Ale zauważyłam, że pod tym względem ta ciąża nie różni się od pierwszej - popęd wzrósł :) Współczuję Tobie (i mężowi bardziej :P), że tak trudno o "intymność" A czemu u Ciebie z kolei tak jest? Czym się zniechęciłaś? Misia, nie zazdroszczę pogody - u nas była rewelacyjna - cieplutko, słoneczko, bez wiatru... Tinka, ja odwrotnie jak Ty - w nocy mogę siedzieć, ale rano - lepiej mnie za wcześnie nie budzić, bo różne przedmioty mogą latać po pokoju xD Wstrzymaj się ze sprzedażą na Allegro! Może na forum pokaż obrazki i zaproponuj wprost ceny - nie zapłacisz prowizji i dogadasz się jak należy. Mogę mówić za siebie przede wszystkim w tej sytuacji, bo jeśli będzie dziewczynka, to bardzo chętnie popatrzę, co masz do zaoferowania, a w takich przypadkach zawsze można się jakoś dogadać - bo wiesz, ja na ten przykład mam rzeczy po chłopcu :) Franti, u nas mata się sprawdziła :) Marek się z Mańkiem (naszym psem)bawili na niej razem...(próbowałam znaleźć zdjęcie, ale nie mam na dysku - pewnie nagrałam, jak znajdę, to wrzucę) Spodnie ciążowe też przecież w lumpku możesz kupić. Zapytaj sprzedawce, bo spotkałam się z tym, ze takie spodnie mają pod ladą odłożone specjalnie, albo w specjalnym miejscu wiszą (choć najczęściej jednak pośród reszty spodni, ale to jak towar rozkładają, to z pewnością im się rzuciło w oczy, czy coś z paskiem ciążowym przechodziło im w ogóle przez ręce, czy nie) Fotelików ja żadnych takich nie używałam. Jak potrzebowałam go przy sobie np w kuchni, to wkładałam go do fotelika samochodowego i na rączce do trzymania mocowałam grzechotki - sprawdzało sie :) A tak to Marek bawił się na łóżku, albo na podłodze na kocu. A że często mu się kudłata morda psa pokazywała przed oczami, to miał ubaw - a pies miał ubaw z niego, jak się śmiał...Ehh...tęsknię za naszym psiurem...:( Czaroha, mnie się ani sprzątać nie chce, ani gotować, szczerze powiedziawszy xD A co do Reala, to ja też ostatnio byłam i nie wiem, czy Wam wspominałam. Zakupy wyszły nam coś 76zł. Miałam kupon rabatowy na 12% za wszystko. Spadło do 65. Dałam bon na 10zł (który dostaliśmy kiedyś, jak była akcja za każde 100zł wydane bon na 10zł). Wyszło 55zł. I z loterii 5zł wyskoczyło (dobre i to), więc zamiast 76 zł zapłaciliśmy praktycznie tylko 50 ^^ Misia, z zakupami też tak uważam, dlatego nie czekam do ostatniej chwili :) A w Rossmanie była teraz taka promocja, ze do 4-paku chusteczek nawilżanych dawali skarpetki niemowlęce z Gatty Że chusteczki były już i tak potrzebne, to się ucieszyłam - dodatkowo promocja na te, co używamy :) Lubię, jak to co stosuję jest w promocji. Hahaha Byliśmy dziś na cmentarzu. Pogoda (jak już wspomniałam) piękna. Zanim Marek wstał, zjadł obiad i doszliśmy (bo na piechotkę i my i on), to zaczęło się ściemniać, przez co widok był jak zawsze piękny :) A powiem Wam, ze rozwalał mnie widok babek, które usilnie pchały po cmentarzu wózki z "krowami" (ośmielę się powiedzieć i nie mam na myśli urażenia nikogo). Chodzi mi po prostu o to, ze nasz dwulatek maszerował sam całą drogę prawie - mąż brał go na ręce, jak było ciasno, albo między grobami jak szliśmy, a tak to nie chciał na rękach wcale. A tu takie duże dzieci - na oko 3-4 lata i matki pchały w rozkraczających się wózkach...Jeszcze ok, po alejkach, ale nie - między grobami też! Paranoja - mnie się tam ciężko szło na nogach, a te jeszcze z wózkiem się przeciskały... a jakby tak szanownej księżniczce/księciuniowi zaproponować, żeby chociaż w tym najgorszym miejscu się przespacerował? Brr...ciarki mnie ze złości przechodziły na ten widok... Poza tym jestem zła na męża, ale to za długa historia... Czasami potrafi coś "mądrego" rzec... Trzymajcie się mamuśki, ja jutro o 12 na założenie Holtera idę do kardiologa...ciekawe, co mi w końcu pokaże... Dobrej nocki :)
-
Cześć i czołem :] Afirmacja, witaj wśród nas ^^ Gdzie Ty masz z Katowic 2 godziny do Bytomia? 25 min busem i trochę dłużej tramwajem - wiem, bo były mój z Bytomia - i ja to miałam 2h drogi, bo z Dąbrowy do Będzina albo Katowic i przesiadka. A poza tym, jak nie Mahomet do góry, to góra do Mahometa - znajomi nie mogę Cie odwiedzić?:) Aaa, po wizycie super :) Wiercioch nie chciał, żeby pani doktor posłuchała serduszka - tylko kopał/a w aparat, aż się lekarka śmiała, ze balety jakieś tam chyba są :P Skierowanie na badania - krew, mocz. I to wszystko. 28 listopad na kolejna wizytę. Wtedy już zagadam o przejściu na l4 (bo jestem na wychowawczym). Że złożę rezygnację w urlopu przykładowo z dniem 1 stycznia i żeby mi wypisała l4 od tego czasu. Zobaczymy, co mi powie. Oj tasiemcowe babulce :P Ja tylko "Pierwszą miłość" oglądam, tzn ja, móż i syn xD Rodzinny taki serial Noo i Housa, ale to z miłości do niego, bo już te odcinki co w tv puszczają, to prawie na pamięć znam. Czekam spokojnie na 7 i 8 sezon PL, bo mi się nie chce napisów czytać (choć 7 już widziałam do pewnego odcinka, ale potem był zastój - nie dodawali nic przez ponad 2 miesiące, a teraz nie pamiętam, który widziałam ostatnio). Znicze zapalone na cmentarzu? My wybraliśmy sie dość późno i załapaliśmy się na widoki wieczorne. Fajna sprawa. Dobrej nocki ;) A Marysia to dziś kaca leczy, czy jak? Coś cicho tak tutaj bez niej...Maryś, wracaj, relacjonuj!
-
Cześć laseczki. Ja się tylko szybko zamelduję, bo chcemy z mężem posiedzieć razem i położyć się wcześniej (bo wiadomo, ze dziś mu nie odpuszczę a i Marek zasnął wykończony po 19, a normalnie chodzi spać o 21) i pewnie zrobi pobudkę o 6 :/ Pojawię się jutro wieczorem, to Was doczytam i odpiszę na wszystko :) Po wizycie wszystko dobrze. Cytologię miałam dobrą, dostałam skierowanie na morfologię i mocz. Następna wizyta 28 listopada. Lekarka szukała serduszka i się uśmiała trochę, bo co gdzie co oddali było chwile słychać, to zaraz szumy, trzaski i cisza. Zemina miejsca i to samo. "Co tam za balety odchodzą?" - powiedziała i wyjaśniła, ze to tak się rusza łobuz i odwraca się Udanego wypadu jutro życzę i dobrej pogody ;) Trzymajcie się, pozdrowienia :*
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Cześć laseczki. Ja się tylko szybko zamelduję, bo chcemy z mężem posiedzieć razem i położyć się wcześniej (bo Marek zasnął wykończony po 19, a normalnie chodzi spać o 21) i pewnie zrobi pobudkę o 6 :/ Pojawię się pewnie jutro wieczorem Po wizycie wszystko dobrze. Cytologię miałam dobrą, dostałam skierowanie na morfologię i mocz. Następna wizyta 28 listopada. Lekarka szukała serduszka i się uśmiała trochę, bo co gdzie co oddali było chwile słychać, to zaraz szumy, trzaski i cisza. Zemina miejsca i to samo. "Co tam za balety odchodzą?" - powiedziała i wyjaśniła, ze to tak się rusza łobuz i odwraca się Wybaczcie, Hipcio miała to ostatnio, wiec wie, o co chodzi :) Jak mąż jutro pójdzie spać, to Was doczytam i odpiszę ;) I Tobie Hipciu tez jutro postaram się odpisać wieczorkiem (bądź w nocy). Udanego wypadu jutro życzę i dobrej pogody ;) Trzymajcie się, pozdrowienia :* -
Dobra dziewczyny, ja będę dopiero wieczorem, jak położę chłopców spać. Teraz jadę do lekarza. Miłego dnia ;)
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Wstawać śpiochy! Co to za spanie w środku dnia?:P Ale mądra jestem, bo musiałam wstać wcześnie, hehe Dobra, znikam do lekarza...;) Miłego dnia -
Nie wierzę, jeszcze dziś żadna nie wstała?:P Ja uciekam do gina ;) Do późneiej
-
Pasmanteria xD Co nadaje smak potrawie?
-
Niekoniecznie, ale no piję...:/ Lubisz chodzić na cmentarz?
-
Gra - "Jeszcze nigdy nie..."
Królik odpowiedział(a) na ania2012 temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
A ja tak (mam nawet zdjęcie ) Jeszcze nigdy nie jadłam ślimaków -
Może nie do końca z dzieciństwa (bo chyba nawet nie miałam), ale mam średniej wielkości misia - nazywa się Pan Damian, ma ponad 15 lat i pamięta już lepsze czasy xD Masz gitarę?
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Hehehe, to jest nas więcej ^^ Widzisz, Ty masz 183, a ja tylko 150 cm :P A co do usg, to powinni Ci przecież zrobić przy przyjęciu do szpitala (chyba, ze Ty się przyjęłaś już z akcją porodową, bo ja to w prawie 42 tygodniu - z niczym). Ale wydaje mi sie, że nawet, jak się poród zacznie, to usg robią. Choć masz rację, lepiej się dowiedzieć wcześniej, pod koniec 8 miesiąca i ewentualnie poprosić o wskazanie cesarki... Ciężko miałaś sn, dlatego pewnie nie odradzam tak mocno cc, które niestety mnie spotkało i teraz mi też zapowiedziano, ze na 98% będzie znowu...:( Idę się powoli szykować juz do spania, bo jutro będę jak z krzyża zdjęta, choć to jeszcze troszkę nie moja pora na wędrówkę "na białą salę" Dobranoc wytrwałym wieczornym forumowiczkom :) -
Ano, dobranoc Arisa - spij dobrze :) Ja standardowo jeszcze trochę posiedzę. Dzięki Daisy za zaproszenie ^^ Mam wrażenie, ze już Cię kiedyś gdzieś widziałam :P Ale może to podobieństwo do kogoś? Hmmm... A, jeśli wyjaśnił i nie miałaś nic przeciwko, to inna bajka :) Bo chyba co innego, gdyby przykładowo napisała sms "Sory, jadę z kumplem do Ikei. Wróć pociągiem"... Z lekami w sumie masz racje, nie ma ci si szprycować, ale chyba jak by tez było bardzo źle, to raz na jakiś czas byś sobie nie odmówiła...
-
To dobrze, ze się "wyjaśnia". Nic przyjemnego te "FINANSE", też coś o tym wiem...:( A strach mnie oblatuje na samą myśl o tym, ze jeszcze troche i trzeba poważnie się porozglądać za kredytem na mieszkanie, albo domek, bo całe życie nie można przecież wynajmować...albo czekać na cud jakiś. Tylko musze wrócić do pracy, bo tak to nei mamy co marzyć :( Taa, lusterko. Nic z lusterka w małej łazience - co z tego, ze zobaczę, jak nie sięgnę? Hahahaha xD Z Markiem miałam naprawdę gigant brzuch. A że do najszczuplejszych nie należę ogólnie, to też wiesz...Śmieszne to i tragiczne zarazem
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Nie sugeruj się tym, ile powinnaś przytyć. Z tego, co ja kiedyś czytałam, to im większa waga wyjściowa, tym mniej się powinno przytyć, Dla mnie to trochę nielogiczne, bo zazwyczaj osoby ze skłonnościami do tycia utyją więcej, niż te, które nigdy nie miały problemów z utrzymaniem właściwej wagi. To nie tylko psychika, ale uważam w dużej mierze uwarunkowania genetyczne... Nadwaga u ciężarnej nie jest niczym dobrym, ale z drugiej strony nie ma co się stresować wagą w momencie, kiedy jest się odpowiedzialnym za inną osobę mieszkającą w Tobie. Nie wiem, gdzie się podziewa tyle czasu Hipcio, coś milczy, ale ona to Ci doradzi najlepiej, co robić - sama jest w 6 miesiącu i poprzez właściwe odżywianie rewelacyjnie radzi sobie z kilogramami (schudła, zamiast przybrać), ale to ona sama Ci opowie, jak się pojawi. Ja jestem "tyfusem" do jedzenia (jak mnie mama nazywa). Jestem bardzo wybredna, nie lubię jeść "zdrowo". Mama się śmiała ze mnie zawsze, ze "z warzyw to najlepsze frytki a z owoców chipsy" :P Trochę "naciągane", ale faktycznie warzywa nie są moim ulubionym posiłkiem... I zróżnicowania też nie mam za specjalnego... jem to co lubię, staram się tylko mniej po prostu, ale takiego chlebka z masełkiem, czy bułeczki świeżej nie oddam za nic! Trudna sprawa trochę u mnie. A po drugie - troszkę za mało czasu jednak, przy dwulatku jest... Choć pewnie, jak bym się postarała, to bym dała radę, bo nie ma rzeczy niemożliwych, ale nie ukrywam, ze doza lenistwa też się kryje za moją niemocą :P -
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Monia, a ja myślałam, ze mój był duży xD Ale nie ma chyba reguły, co do wielkości dziecka. Marek urodził się 4200(na ostatnim usg wychodził 4600 i byłam sensacją na oddziale, bo położne pytały o "tą panią, co ma dziecko prawie 5 kg...). Od pierwszego usg wychodził na starszego o 2 tygodnie... Teraz z kolei mam odwrotną sytuację - dwa tygodnie mniejszy dzieciak. Przez to na połókowe idę, jak będzie 22tydzień... Jak masz małe ubranka po dziewczynkach, to może zrobimy wymiankę, jeśli wyjdzie Ci chłopiec a mnie dziewczynka? :) Właśnie mi tak teściowa mówiła, ze podobno, jak ciążę przechodzi się zupełnie inaczej, jak z daną płcią, to pewnie urodzi się płeć przeciwna. Choć to tylko przesądy, jakich wiele... Ja mam jakieś takie odczucia, ze to właśnie będzie dziewczynka, ale nie są tak silne, jak w pierwszej ciąży, kiedy będąc już w 6tc mówiłam do brzucha "Marek"...zobaczymy...jeszcze trochę ponad tydzień... -
Cześć dziołszki :) Już w domu. Dzięki Arisa, jakoś chęć do pisania powraca powoli, może dlatego, że ludzie się zaczęli litować nade mną i czytać co piszę xD Hehehe... No ale pisz, co tam u Ciebie (oczywiście nie namawiam do prywatnych zwierzeń, ale czasem choć część warto z siebie wyrzucić...obcym z resztą lepiej, niż bliskim - mniej krytyki, itp...) Marysia pewnie jeszcze oblewa chrzest Dlatego jej nie ma :P Może jutro uda mi sie po wizycie u ginekologa załapać na ten bilans z Markiem, dzięki Marysiu za wyjaśnienia... Ja to generalnie żyję juz tym 8 listopada...połówkowym usg... Nie mam "parcia" na żadną z płci, ale tak bardzo chcę już wiedzieć, kto tam siedzi... Daisy, nie wiem, jak Ty, ale ja bym chyba była troszke zła na męża, gdyby pojechał z kolegą. Tym bardziej, ze u Ciebie z tą nogą "problem". A bierzesz coś przeciwbólowego w takich sytuacjach w ogóle, czy to jest do zniesienia? Namiary przesyłam zaraz PW Muszę się dziś względnie położyć, bo trzeba zaraz z rana wstać i ogolić się od pasa w dół :P A się przez trzy tygodnie wyhodowało tego trochę xD Mama to się śmieje ze mnie, że po co się "tam" gole do lekarza - kobiety kiedyś wcale okolic intymnych nie goliły i lekarze jakoś badali. Ale ja bym się chyba źle czuła...Nie powiem, pod koniec ciąży z Markiem, to już nie dawałam rady się wygolić porządnie (za duży brzuch miałam), nie sięgałam wszędzie gdzie chciałam, nasapałam się i w ogóle (do szpitala do mnie mąż golił - próbował nawet najpierw maszynką do włosów je przykrócić, ale po pierwszym uszczypnięciu wybiłam mu ten pomysł z głowy :P) Pozdrawiam ;)
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Laura, pamiętaj - kochanego ciałka nigdy za wiele :* Albo inaczej - więcej ciała do kochania Monika, może po prostu idź do przychodni, zrób Beta Hcg i po stresie i wątpliwościach :) Ja w prywatnej przychodni płaciłam 15zł (w państwowej krzyknęli sobie 28 ...) Zawsze jak czytam, że ktoś chudnie na początku ciąży, to mi się smutno robi, że mnie omijają takie sprawy...Problemy z jedzeniem to owszem, miałam, ale jakoś z wagi mi to nie poleciało...:( Laura, ja jestem z okolic Katowic (to Ci pewnie coś prędzej powie, niż Dąbrowa Górnicza). Dogadamy się jakoś, jak coś ;) -
Żabol, nikt o Tobie nie zapomniał, po prostu długo Cię nei było, jak się dyskusje rozwinęły Fajnie, zę już po urodzinkach (my mieliśmy dużo "przedwczesne" na początku miesiąca, ze względu na teściową, która wracała zza granicy). Miałaś szczęście z tym upadkiem...:O Choć pewnie strachu się najadłaś... Dlatego się boję tak bardzo zimy :( A małemu dużo zdrowia i szybkiego zagojenia języka ;) Misia, ja nie odczułam zmiany czasu wcale - szczególnie, ze wczoraj bardzo późno wróciliśmy od rodziców, Marek zasnął po drodze (niedaleko bloku) gdzieś tak o 22:30, wstał chwilę przed 9 rano (starego czasu, bo jak mówię zapomnieliśmy przestawić budziki przed snem). A dziś został u rodziców, a dokładniej u mojej babci spać, więc nie wiem, jak na nim się to też odbije... Na sen nie narzekam raczej, choć jestem typem "nocnego Marka" i jak się za wcześnie położę, to rezultat jest odwrotny do zamierzonego - obudzę się między 4-5 i nie mogę zasnąć, kiedy uda mi się to po wielkich trudach i męczarniach, to okazuje się że trzeba wstać i dopiero jestem niewyspana. Nocne sikanie odpuściło jakiś czas temu już i powiem Wam szczerze, że czasem dosłownie z lenistwa nie idę :P Choć ubikację mam teraz dwa kroki od wyjścia z sypialni :P Budzę się, stwierdzam, ze mi się sikać chce, ale że nie chce mi się wstawać - w łóżku cieplutko, deska zimna będzie...eee...wytrzymam - i idę dopiero rano xD Agusia, ja już wspominałam o smarowaniu - poprzednio smarowałam się oliwką Clinic. Teraz nie mogę jej nigdzie dostać, to kupiłam z Perfecta Baby, bo zapach podobny (migdałowy taki, a powiem, że nie cierpię zapachu standardowej oliwki, takiej z Bambino...brrr..fu!). Poza tym ta nie zostawia tłustych śladów(ta z Bambino zostawia), a swędzenie wydaje mi się jest spowodowane "powiększaniem objętości" raczej, bo mnie też swędzi (czy smaruję oliwką, czy balsamem, czy nie smaruję wcale to jeszcze bardziej). Brodawki też smaruję (nawet kilka razy dziennie, jak nie zaponę), bo strasznie mam spękane i łuszczą się, a swędzą tak, że jak nawet chwilę tylko podrapie, to pokazuje się krew...:( Nieciekawie masz z tymi opuchliznami - tak, jak moja mama miała kiedyś (tylko ona miała sporą nadwagę, jak się jej pozbyła, to problem prawie zniknął). Ale kiedyś to miała tak spuchnięte, ze przycisnęła łydkę palcem na kilka sekund i jak zabierała go, to zostawał wielki krater... Nie zazdroszczę. Ja z tym nigdy nie miałam problemu. W poprzedniej ciąży, pod koniec mi bardzo puchło wszystko, ale to też był koniec lata, ciepło... Franti, domowe sposoby na pewno coś tam dają - jeśli nie likwidują, to przynajmniej nie pozwalają się rozwijać chorobie. Pogadaj z ogólnym lekarzem - zarówno w ciąży, jak i podczas karmienia możesz stosować większość leków przeznaczonych dla dzieci (szczególnie niemowląt). Np Lipomal (syrop, napotny trochę, ja brałam) a na katar Vitella - to taka maść w maleńkiej tubce - niby pisze na niej "krem łagodzący" - jest przyjemnie miętowa i faktycznie działa kojąco na podrażniony nos. Przed posmarowaniem zapuść sobie krople do nosa Otrivin 0,05%(również można stosować u małych dzieci - na nas dorosłych nie działa może tak przetykająco jak większość kropli, ale zapewniam Cię, że lepsze to niż nic). Jak już Ci się nos odetka, to wydmuchaj i posmaruj maścią - powinno puścić jeszcze bardziej no i poczujesz się przyjemniej. Oczywiście nie traktuj moich rad, jako porady medycznej - pogadaj o tym najlepiej z lekarzem czy choćby farmaceutą w aptece - oni się lepiej znają na tym, niż ja. Ja tylko mówię, co sama brałam. No i powrotu do zdrowia! Aaaa, i jeszcze wspomagająco Rutinacea albo Rutinoscorbin - tu musisz zapytać specjalistę, bo zawsze mi się mylą te dwie tabletki, a jedną wolno ciężarnym i karmiącym, a drugiej nie...I nie pamiętam która jest która :P Karolinka, chce Ci się aż do fryzjera lecieć z farbowaniem? Ja tylko raz (przed ślubem) oddałam się w ręce fryzjerki do kolorowania :) Tak to albo mama moja (transakcja wiązana - wiesz, jak ona potrzebowała, to ja jej farbowałam ), a teraz to sama z dwoma lustrami :) Ja zawsze miałam ciemne włosy (ciemny brąz - mój naturalny), potem długo na czarno farbowałam, później marzyły mi się czerowne włosy, ale na moim ciemnym podkładzie nie wychodziły takie "ogniste" - dopiero właśnie po ślubie, kiedy miałam "bale jak" blond - czerwień - czerń dotarło do mnie, ze trzeba rozjaśnić włosy przed farbowaniem. I do pierwszych urodzin Marka miałam czerwone :) Potem własy zaczęły mi wyłazić niemal garściami (a nigdy nei były bujne) i zaczęło mi być widać skórę głowy (obrzydliwie to moim zdaniem wyglądało) a kucyk z włosów miał grubość 1,5 palca może... Wtedy obcięłam włosy i rozjaśniłam całkowicie (jak mam blond i trochę "nastroszone", to przynajmniej robią wrażenie, ze jest ich więcej niż w rzeczywistości). I tak już chyba pozostanie, bo wątpię, żeby mi się włosy zregenerowały - na doczepiane ani żadne kuracje na porost włosów mnie nie stać (i raczej już nie będzie, chyba że wygram w totka), więc następna zmiana koloru to chyba tylko peruki....:| Ja też czekam na to usg 8 listopada jak na szpilkach...Ciągnie mi się w nieskończoność ten czas, choć generalnie ta ciąża leci mi jakoś bardzo szybko (fakt, ma się już dziecko w domu, to inaczej - nie siedzi się w fotelu, nie wpatruje w bulgotki w brzuchu - przynajmniej nie w takim stopniu, jak w pierwszej ciąży). Myślę, oby do połówkowego...później już też zleci szybko...tylko w szpitalu się pewnie przeciągnie...(chyba, że dzidzia sama postanowi wyjść) Ale chamstwo - chata wolna, a starszy nie mogą sobie pobaraszkować...wrr...a chodzi to za mną już kilka dni i po prostu nie ma czasu...(mąż kładzie się spać o 21 razem z Markiem,, bo wstaje wcześnie i często zostaje do 18 w pracy, to też ma prawo być zmęczony). Ale chyba jutro mu nie przepuszczę, choćbym miała go obudzić o 1 w nocy :P
-
Witam obiadowo ;) Cieszę się, że postępy są w pisaniu I że chciało się Wam to czytać Tinka, mnie przed 8 z łóżka nikt nie wyciągnie :P A ostatnio koło 10 rano znowu mnie łamie spanie...:( I niedawno znowu wstałam z drzemki :P Zależy właśnie, jakich butów szukasz. Ja też przebierała i szukałam (zimówek) i właśnie ceny odstraszały najbardziej, bo jak już znalazłam płaskie (tzn bez obcasa, ewentualnie mały klocek), które nie wyglądały jak żywcem zdarte z "babci" to cena wahała się od 98zł w górę... W CCC mi się jedne podobały, ale 218zł... Zmuszona do kupna jestem pod presją spuchniętych nóg, bo te, w których chodzę któryś już sezon są pod kolano, wiązane, ale z zasuwakiem. Jak będę miała jeszcze bardziej spuchnięte nogi, niż teraz, to śmiesznie by wyglądały na mnie...Mam glany, ale nieocieplone, wiec na początek zimy jeszcze ok, ale później od blachy paluszki zmarzną..Więc się zdenerwowałam i kupiłam śniegowce (niekoniecznie eleganckie :P) za 40 zł w Auchanie ^^ Z resztą przez zimę to ograniczę wychodzenie do minimum ze względu na strach przez zaliczeniem gleby (w zeszłym roku kilka razy leżałam, a w ciąży to raczej niewskazane....) Karolinka, nie wiem, co to za doradca laktacyjny! Paranoja!!! U mnie (w skrócie) to była po pierwsze cesarka (automatycznie problem z mlekiem na starcie), po drugie źle przystawiałam Marka, a nie spodziewałam się, ze taki może być powód, bo wydawało mi się, ze to odruch naturalny i nie ma takiej opcji, żeby to robić źle. Za płytko chwytał brodawkę - mnie bolało, jemy nie leciało jak trzeba a w rezultacie laktacja się nei rozkręcała. W szpitalu nikt mi nie pomógł (jedna położna "wsadziła" moją brodawkę do buzi Marka i było dobrze, ale ja sama tak "mechanicznie" nie umiałam tego zrobić ponownie. Od strony rodziny później wsparcia nie miałam. Mama naciskała na sztuczne mleko - Marek miał niedowagę, ja cierpiałam katusze, on płakał co 20-30min o jedzenie... W końcu doszłam do tego, co jest nie tak - kilka prób podania cyca, jak prezentował znaleziony artykuł - udało się! Potem laktatorem system "7-5-3" - 7min ciągnąć z jednej piersi, 7 z drugiej, potem 5 z pierwszej, 5 z drugiej i 3 z pierwszej i trzy z drugiej - pomimo, że nic nie leciało, chodziło o fakt "zasugerowanie piersiom, ze potrzeba mleka). Tak się rozkręciła laktacja - płakałam ze szczęścia, kiedy przykładowo podczas kąpieli (dokładnie wycierania się w pozycji pochylonej) zalewałam z piersi pół łazienki Jednak pomimo, ze produkcja ruszyła pełną parą i Marek się najadał (początkowo bardzo często, z obu piersi na raz), to po karmieniu powstawał przeszywający ból, którego NIC nie łagodziło. Znowu zaczął się mój płacz. Właśnie wtedy pomoc doradcy okazała się błogosławiona ponownie - zdiagnozowała (po wyczerpujących opisach, zdjęciach), że mam grzybicę piersi. Marek miał pleśniawki w buzi., Nie wiadomo kto kogo i kiedy zaraził, ale było to jak błędne koło. Marek Nestatyna, ja doustny antybiotyk (przepisany przez internistę po prośbach...) + clotrimazolum na brodawki. W końcu się udało i w lutym 2010 wszystko było jak należy. Marek zrobił się grubiutki, jak ludzik z Micheline (czy jak to się tam pisze - chodzi o te opony) :P Moja babcia zaczęła mnie krytykować, ze za często mu daję cycka, ze za gruby jest i w ogóle, ale ja to olałam - dość miałam dobrych rad rodziny, które skończyły by się, gdybym sobie darowała karmienie piersią już na początku. Pilnowałam tylko, żeby jadł co ok 2 godziny w dzień (jeśli sam "zapomniał") i musiałam nastawiać budzik na nocne karmienie, żeby ta najdłuższa przerwa nie trwała dłużnej niż 6 godzin - a Marek od samych narodzin przesypiał by całe noce bez jedzenia, więc musiałam go budzić... Kurtkę na zimę to mam nadzieję, ze mam - to sztuczny kożuch, który brałam daaawno temu i w nim nie chodziłam, bo się jakoś tak dziwnie "naciągnął" - nie wiem czemu. A że generalnie był brany jako większy na mnie (żeby poubierać się na cebulę pod niego), to widzi mi się, ze się nada idealnie. A do tego czasu chodzę w polarze. Misia, może i Ty tak spróbuj? Podkoszulek, długa bluzka, mały polar i duży polar - nie powinnaś zmarznąć (zeszłą zimę bardzo długo tak chodziłam i było ciepło) Misia, gdybyś mi nie przypomniała o zmianie czasu, to bym żyła jakiś czas jeszcze w nieświadomości, a włączyłam rano TV i mąż się pyta z kuchni, czy na Housa nie włączam (na AXN drugi weekend z rzędu leci maraton - 5 i 6 sezon od 9:00 do 19:00 ^^), a ja mu na to, ze jeszcze nie ma 9. Ale włączam, a tam się już jeden odcinek kończy :O Szok. Dopiero, jak później przeczytałam, co napisałaś, to się wyjaśniło, czemu już jeden odcinek leciał :P Pajaców też mam sporo - rzeczywiście rewelacyjna z nimi sprawa - ładne i wygodne :) A widziałam jakiś czas temu w lumpki takiego "misia" - z polarka cienkiego, jasnobrązowy, z kapturem z uszami< jak miś). Łapki tak samo "misiowe". Piękny! Ale miał mała plamkę z przodu (ciężko powiedzieć, czy by się sprała), a wycenione na 24zł, to sobie pomyślałam, niech się w dupę cmokną! Dobra, ja znikam na tego Housa jeszcze, póki Marek śpi. Później trzeba iść do rodziców z nim. Również miłej niedzieli dziewczyny!
-
Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)
Królik odpowiedział(a) na MadziulkaPM temat w 9 miesięcy, ciąża
Lauruś, prędzej może się zobaczymy, jak w Pl będziesz, bo to prawdopodobnie nasza ostatnia wizyta w Cz...:( No właśnie kawałek są te miasta od siebie, ja bym nie dała rady przyjechać do Ciebie na godzinę, bo spędziła bym pół dnia na podróżowaniu...A wiesz, długo tam nie będziemy i nie chciała bym, żeby mąż miał do mnie potem jakieś "ale", ze jedziemy do jego rodziny i znajomych, a ja się z Tobą spotykam (chociaż okazja by była, bo on zamierza chyba (ku mojemu ogromnemu niezadowoleniu) odwiedzić kuzyna, z którym ja mam wojenną ścieżkę i uważam, że za plotki, jakie rozsiewał na mój temat i Łukasz nie powinien mieć ochoty z nim widzieć, dopóki mnie nie przeprosi [a od 4 lat się nie kwapił o to]). A nie przyznawaj się nawet, ze nie wiesz, gdzie Pilzno :P To miasto znane prawie tak, jak Praha :P Skoro odzyskałaś wagę sprzed ciąży, to ogromnie gratuluję I zazdroszczę :P Jak wspomniałam, ważyłam się wczoraj u rodziców, ale już zaufam jutrzejszemu ważeniu u lekarza. Choć ja nie widzę po sobie, żebym przytyła (poza brzuchem), to jednak coś w tej wadze musi być :(