Skocz do zawartości
Forum

Królik

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Królik

  1. Nie, bo nie mam laptopa (i wcale nie żałuję) Masz wałki/papiloty na włosy?
  2. Szok - reanimacja ciężąrówek ^^ Tak się cieszę, bo myślałam, ze wątek odejdzie w zapomnienie... Witam zatem nowe Big Mamy (to komplement, żeby nie było :P) Laura, ale mówiłaś, ze nie ważyłaś się zaraz po porodzie, a zapewniam Cię, że sam fakt narodzin zdjął z Ciebie więcej niż 4-5kg :P Ile Gabryś ważył? A wody płodowe, a woda zatrzymana w organizmie? A macica - cała ta otoczka waży koło 8-10kg (gdzieś czytałam o tym właśnie, w jakiejś gazecie. Ale cieszę się razem z Toba, ze Ci tak dobrze idzie ;) Której diety używasz dokładnie? I cieszę się, że nie podjęłaś póki co tej drastycznej decyzji...oby wszystko się na stałe ułożyło...:) A co, chciało by Ci się do Pilzna przyjechać? My będziemy tam tylko kilka dni (przyjedziemy w piątek rano, a prawdopodobnie w niedzielę w dzień wracamy, bo ja mam poradnię chorób sutka 14 listopada na 13 godzinę - bo planował Łukasz wziąć ewentualnie wolne tego 14 i wracalibyśmy wtedy, no ale dobrze ze spojrzałam na skierowanie, bo byłam wcześniej przekonana, ze mam termin na 15 listopada...) Co do pogryzień to moze to spawa biedronek? U nas jest masakryczna plaga i Marek też miał ostatnio dwa bąble na buzi...:( Jak otwarłam okno w dzień któregoś razu, po ok 15min naliczyłam ich w okolicach okna ponad 12 sztuk...a mama dziś mi lepsze historie na ich temat opowiadała. I właśnie tez sprawa tego, ze france gryzą! Bożenka, każdy inaczej przechodzi ciążę - mam znajomą, która tez ten okres źle wspomina - mówi, zę rodzić może jeszcze kilka razy, karmić też (a też, jak ja miała podobne problemy z karmieniem), ale w ciąży już być nie chce. Ja najgorzej wspominam tylko pierwsze miesiące - w pierwszej ciąży byłam strasznie zmęczona i śpiąca, nie mogłam funkcjonować jak człowiek... teraz z kolei miałam męczące nudności (które tylko kilka razy skończyły się wizytą w kibelku, z głową zawieszoną nad ubikacją...). Nie chcę narzekać, ale mam obawy, bo poważnie zaczyna mi kręgosłup dokuczać juz, a to dopiero 5 miesiąc...:( Boję się, co będzie dalej. Dziś byliśmy u rodziców (to 40min spacerkiem). Ja już po przejściu 1/6 drogi musiałam przystawać, przeciągać się, podpierać, aż w końcu przysiąść na murku, bo już nie dałam rady...a przecież lepiej nie będzie... Szoku też doznałam, jak u rodziców weszłam na wagę (mają elektryczną). Jak waga stała mi i drgała delikatnie, tak teraz masakra! A wcale nie jem więcej, czy inaczej, jak dotychczas... obawiam się, ze będzie powtórka jak z Markiem...(choć z nim na tym etapie, to miałam już więcej na plusie, mimo wszystko). Chciała bym sobie to tłumaczyć opuchlizną, bo nogi to już widzę, ze spuchnięte, mama jak mnie dziś też zobaczyła, to zapytała, czy na twarzy nie jestem spuchnięta, bo mnie już jakiś czas nie widziała i tak jej się wydaje...oby to właśnie woda, która zejdzie... Dobra, koniec, bo nie chcę Was wystraszyć, ze ja taka papla jestem (a jestem niestety :P i dużo piszę) i znikam. Dobrej nocki i udanej niedzieli ;) Pozdrowienia dla nowych i starych bywalców :*
  3. Królik

    Marzec 2012

    Wow, jak cisza, to cisza, a tu nagle taki ruch się zrobił że nie wiadomo od czego zacząć xD Postaram się od początku i niczego nie pominąć (choc już wiem, zę będzie obszerny post, którego pewnie nie wszystkim będzie się chciało czytać :P) Co do przewijaka - każdy ma też swój sposób. Ja osobiście kładłam Marka na łóżku i albo siadałam obok, albo klękałam przed nim - odciążał się kręgosłup i nie napinały się tak mięśnie brzucha po cesarce. Miałam taką podkładkę ceratową (gdzie dwa boki i nad główką były "wypchane" gębką, co zapobiegało przeturlaniu się dziecka. Używałam, bo Marek lubił robić "niespodzianki - nogi mu do góry i smarujemy pupę, a on na to "SRUUUUU" rzadziaka puszczał... masakra, a z przewijaka tego się zwyczajnie prysznicem spłukiwało ^^ Termometr u nas był normalny - rtęciowy i cyfrowy (rtęciowy do pupy, a jak Marek już siedział, to zwyczajnie pod pachę i zagadywałam go, jak cyferki lecą i dawał zawsze spokojnie zmierzyć) Poduch do siedzenia nie musiałam używać (cesarka) Misia, ja też kiedyś pisałam o wizycie (chyba u kardiologa) i też byłą cisza...też nie powiem, zeby mnei to nie ruszyło, tylko ja właśnie trochę przywykłam, ze za dużo piszę i nie każdemu chce się to czytać, a co dopiero mi odpisywać...czasem to boli, choć jak mówię - na październiczkach 2009 byłam praktycznie co posta "olewana" więc się "wyniosłam z wątku"... Absolutnie nie radzę CI tego z nami robić, bo my jesteśmy zajebiste babki wszystkie i nie warto od nas odchodzić ^^ Co do karmienia mojego Marka, to bardzo długa historia. Kiedyś może Wam opiszę, ale nie w tym poście, bo całą stronę zajmie xD Różności przechodziłam, a rozwiązanie było tak banalne, ze się w głowie nie mieści - złe przystawianie do piersi. Karolinka, ja płakałam i gryzłam ręcznik lub poduszkę z bólu, kiedy przystawiałam Marka, nie chcesz wiedzieć (choć pewnie sama po sobie też wiesz, jak to było) jak wyglądałam później. Marek z mlekiem niejednokrotnie pił moją krew (widać było przy ulewaniu). A rozwiązanie było tak proste...pomogła mi doradca laktacyjny z tego forum i mój upór, ze nie będę karmić butlą - po ponad trzech miesiącach udało się nam (a doszła jeszcze w międzyczasie choroba piersi...) i skończyłam go karmić w lutym tego roku (sam właściwie porzucił cyca z braku czasu xD Choć rodzina już na mnie nasiadała, że dziecko chodzi, ze już nie wypada cycka dawać, itp - głupoty wyssane z palca!) Agusia, zawsze możesz na nas liczyć i Misia, to nie wymądrzanie, ale rady doświadczonej mamy ;) Ktoś, kto już ma przynajmniej jedno dziecko ma jakieś pojęcie o tym całym "zamieszaniu" i warto, żeby się podzielić z innymi tą wiedzą. Nie narzucamy tym samym własnego zdania, ale opisujemy własne doświadczenia, z których ktoś MOŻE a NIE MUSI skorzystać. Tinka, współczuję przeżyć z Hanią...to musiało być bolesne przeżycie i oby tym razem obyło się bez komplikacji. Cesarka też nie jest najlepszym wyjściem - też niesie wiele ryzyka z różnych stron - to jednak narkoza/znieczulenie, jak by na to nie patrzeć - OPERACJA. Ryzyko dla Ciebie wynikające z samego tego słowa. Dziecko też przeżywa większy szok i różne rzeczy mogą się przytrafić (ale nie nakręcajmy się niepotrzebnie negatywnie). Dobrze jednak przemyśl ten wybór, może warto po prostu wybrać inny szpital do tego porodu? Może Hanie odbierali mało "wykwalifikowani" lekarze, którzy nie zaradzili w porę...Trudno to powiedzieć, ale masz jeszcze czas na przemyślenia i ewentualne odpowiednie kroki... Ja poprzednią ciąże przechodziłam ZUPEŁNIE inaczej i to nie kwestia tego, ze organizm już jest "przygotowany na ciążę, bo wie, co było poprzednio". Mogę bez końca wymieniać różnice, bo wszystko jest odwrotnie Chociażby to, ze z Markiem nie mogłam myć nawet zębów miętową pastą, bo na sam zapach mięty kręciło mi się w głowie, a teraz nie dość, że nie mam z tym problemu, to jeszcze wpierniczam mentosy :P Misia, człowiek uczy się całe życie :P Szczególnie, że co rusz zmieniają się zalecenia odnośnie dzieci. Tak, jak u nas się dowiedziałam, ze właśnie gruszki laryngolog nie poleca stosować, tylko zakrapiać solą morską - potem przychodzi kichanie u dziecka i nos sam się oczyszcza. Zastosowałam radę, pomimo sceptycznego nastawienia, ale okazała się dobra (przy kozach używałam patyczka do ucha, który nasączałam też solą morską, ściągałam nieco waty z niego (żeby powstała "wisząca" watka) i ostrożnie, kolistym ruchem wyciągałam zdobycz - oczywiście to wszystko, jeśli koza nie była za głęboko, jeśli nie była blisko, to trzeba było poczekać, aż dziecko choć trochę ja wykicha ^^) Karolinka, co ma do rzeczy, że nie jesteś z nami od początku? Na początku, to ja byłam tu sama :P Wiadomo, że każdy dołącza wtedy, jak się zdecyduje oznajmić to światu, albo jak się dowie. Nie jest istotne, kiedy ktoś tu dołączy - wszystkie jesteśmy marcówkami (no, o tym fakcie to akurat w niektórych przypadkach zadecydują nasze pociechy :P) i mamy tu takie same prawa! :) Pisz i bez takich proszę...:P :* Misia, wątek nie upadnie! Nie ma takiej opcji - najwyżej będę pisać sama do siebie co jakiś czas, a potem zmienię nazwę wątku na "Z pamiętnika Królika" xD Noo, mam nadzieję, ze napisałam wszystko i nikt nie poczuje się pominięty ;) Lecę jeszcze odpisać na wątek XXL, bo i tam zauważyłam w końcu się coś ruszyło Uściski dla wszystkich marcowych mamusiek :)
  4. Królik

    Marzec 2012

    Misia, czemu czujesz się pomijana? Chyba niepotrzebnie - ja prędzej mogę to o sobie powiedzieć, ale nie chcę rozwijać znowu tego tematu. Czasami jest chyba tak, zę nie możemy nic mądrego napisać na czyjegoś posta i wtedy tej osobie się wydaje, ze "jest niewidzialna". Ja tam czytam wszystko, co piszecie :) No tylko właśnie nie zawsze wiem, co na to napisać, albo coś w czyjejś wypowiedzi szczególnie przykuje moją uwagę i wtedy na szybko odpisuję tylko na to... Karolinka, tak rzadko tu bywasz, ze musiałam sprawdzić, czy Ty w ogóle jesteś na pierwszej stronie xD Wpadaj częściej ;) No zapomniałam wspomnieć o stanikach do karmienia - ale tego zakupu nie warto robić przed porodem, bo trudno wyczuć, jaki rozmiar nam się trafi w mleczarni xD Też używałam szarego mydła do mycia okolic intymnych. Ale nic poza tym. Do brodawek Bephanten (czy jak to się pisze). Nakładki na sutki też miałam, ale powodowały u mnie zanik mleka, a jak nauczyłam się prawidłowo przystawiać Marka (żeby mi brodawek nie ranił), to nawet przez gumę nie chciał ciągnąć, więc były użyte kilka razy tylko...Jak komuś by były potrzebne, to polecam się, bo u mnie leżą i nie mam zamiaru ich więcej używać ;)
  5. Królik

    Marzec 2012

    Agusia, rozumiem Twój strach, aczkolwiek ja miałam trochę dziwne podejście w pierwszej ciąży... Wychodziłam z założenia, że co ma być to będzie, a rzeczy przydadzą się prędzej czy później... i pierwsze nieśmiałe rzeczy zaczęłam kupować chyba jakoś w 3 miesiącu... Mama też mi mówiła, ze to za wcześnie, że jeszcze nie wiadomo, czy wszystko pójdzie, jak trzeba, no ale ja się tłumaczyłam właśnie tym, że "prędzej czy później" i tak będą potrzebne. Wiem, dziwne podejście... Z pewnością potrzebna Ci będzie wanienka, łóżeczko, wózek, pieluchy tetrowe (przynajmniej kilka sztuk - do podkładania przy karmieniu, lub do rozkładania u lekarza, żeby dzieciak nie leżał bezpośrednio na leżance). Oczywiście pieluchy jednorazowe (chyba, ze zamierzasz używać jakichś innych - ekologicznych, czy tetrowych) - ten zakup też zrobiłam stosunkowo szybko, bo była promocja na te "pierwsze" pieluchy, ze specjalnym wycięciem na kikuta po pępowinie. W zależności od tego co zamierzasz stosować to jakaś oliwka lub mleczko po kąpieli, krem do pupy- tu też - my mieliśmy Niweę z cynkiem, ale w szpitalu chcieli Linomag dla niemowląt. Faktycznie, rozsmarowuje się rewelacyjnie. Mydło dla dzieci lub płyn do kąpieli - osobiście polecam płyn, bo jest 10000 razy wygodniejszy, niż mydło. Jeśli nie masz w domu nożyczek do paznokci, to zaopatrz się w nie. Ja chciałam kupować takie z zaokrąglonymi końcami, ale mama powiedziała, że nie ma sensu - że się normalne przetrze spirytusem (tym do kikuta) i obetnie. I tak też było. Kolejna sprawa to ręcznik. Zależy od Ciebie, co zamierzasz - nam się sprawdzał na początku specjalny ręcznik z "kapturkiem", którym po kąpieli nakrywa się główkę. Becik (rożek), w którym dzidzia spędzi pierwsze tygodnie - ja wtedy przykrywałam go tylko kocykiem małym, a dopiero jak pozbyliśmy się beta, to kupiłam komplet pościeli do łóżeczka (z cieniuteńka podusią) - no i wiadomo, poszewki trzeba, przynajmniej dwie sztuki, na zmianę. Proszek dla małych dzieci. Po jakimś czasie możesz oczywiście spróbować wyprać ubranka w zwykłym proszku, z niewielką ilością płynu (albo nawet i bez), ale z dodatkowym płukaniem i sprawdzić, jak dziecko zareaguje na taką zmianę. Płatki kosmetyczne - do przemywania oczek, uszu i okolic intymnych (co by się serek nie zbierał) Patyczki do uszu - do przemywania kikuta po pępowinie, bo do uszu nie zalecane. Czego użyć do przemywania powie położna. My używaliśmy rozcieńczony spirytus spożywczy, ale tak, jak mówię - położna poda proporcje, ewentualnie zaleci coś innego. Co do butelek, to tu jest pojęcie względne - również uwarunkowane zamierzeniami. Jak będziesz karmić piersią, to przydać się może laktator i butelka (gdybyś miała zamiar wychodzić na dłużej bez dziecka). Ja polecam laktator z Aventu, a (nie wiem, jak teraz, ale po urodzeniu Marka dostaliśmy w szpitalu paczki i w jednej z nich była butelka z Lovi, która się sprawdziła przy potrzebach podania mleka z butli). Wkładki laktacyjne (jak Ci to nie przeszkadza, to możesz kupić najtańsze podpaski bez skrzydełek, przecinać na pół i podkładać - nieporównywalne z cenami wkładek laktacyjnych!). Podgrzewacza i sterylizatora żadnego nie mięliśmy - garnuszek, woda, gaz ^^ O witaminie "K" i innych ewentualnych kroplach wspomni lekarz, położna po porodzie, albo nawet książeczka zdrowia dziecka, wydana w szpitalu. Jeśli w zamiarze karmienie sztuczne, to musi się wypowiedzieć ktoś inny. Nie wiem, co jeszcze z takich rzeczy...może ktoś inny coś doda, albo mi się przypomni Z ubranek, to mi trudno też powiedzieć, bo ja po urodzeniu Marka miałam pełną szafę - nie dość, że się tak obkupiłam, to jeszcze dostałam worki od dwóch osób, wiec nie miało prawa mi niczego zabraknąć... Poza podstawowymi pajacami, bodami, śpiochami warto mieć jedną parę rękawiczek "domowych" (ok 2zł na targu płaciłam), bo nie zaleca się obcinać dziecku paznokci przez jakiś czas (chyba miesiąc, żeby się zadziory nie porobiły). Wtedy zakładasz te rękawiczki i maluch się nie drapie przypadkowo... Cienka bawełniana czapeczka (przynajmniej my używaliśmy w domu normalnie, zakładana po kąpieli) To wszystko, co mi do głowy przyszło teraz, jak coś sobie przypomnę, to napiszę... Marek mnie trochę tu ciągnie do zabawy, bo się łobuz wyspał przez 30min chyba i się obudził, jak mu pieluchę chciałam założyć... Acha, jeszcze sól morska do zakrapiania noska (zamiast gruchy, bo panie w szpitalu, jak poprosiłam, żeby mu wyjęły coś z noska, to powiedziały, zę się gruchy nie powinno stosować no i u nas obeszło się bez :) ) A smoczek - ja bym się na wstrzymała przed kupnem, może akurat nie okaże się potrzebny...
  6. A ja miałam, baaardzo często :) Jeszcze nigdy nie miałam różowych włosów
  7. Nie, mam ze świeczkami :) Masz barek w pokoju?
  8. Nie wiem, jeszcze tego nie robiłam :P Lubisz czarny lakier do paznokci?
  9. Królik

    Marzec 2012

    żabol22U nas juz wszyscy śpia, a mój B. strasznie chrapie i szalu zaraz dostane. xD Pogwizdaj mu, a jak nie pomoże, to mu gwizdnij xD Dobrze, ze się dogadałaś z babką, szkoda psuć sobie opinii... A z numeracjami tymi to właśnie tak jest - teraz Marek chodzi jeszcze w rzeczach na 74cm, choć ma ok 90, a mam odłożone takie na 86, które na moje oko na trzylatka najwcześniej są. Przeważnie numerację mam zaniżoną i większość ciuchów ma na 12m... Hipciu, i Ty tu? Właśnie proponowałam Franti nasz watek i ponowne rozkręcenie go... Łóżko jest tak, jak piszesz - 140x70, ale my potrzebowaliśmy tylko "przejściówki" dla Marka - żeby się odzwyczaił od swojego łóżeczka i oddał dzidzi (o dziwo nie było ŻADNYCH problemów). A dziś w nocy to chyba z niego spadł xD Tzn ucho matki wyłapało jakiś stuk (wiadomo, jak się śpiąc coś usłyszy, to trudno to zdefiniować dokładnie). Zerwałam się i lecę do niego. Płacz. Szedł właśnie z płaczem do drzwi. Pytam go co się stało, to pokazał, ze się uderzył o ten bok, który ma zapobiegać wypadnięciu. Ale z ni to czasem można gadać...w ciągu dnia pokazał mi jeszcze dwa inne miejsca, gdzie się rzekomo uderzył i w sumie cztery miejsca bolące - trzy na głowie, a jedno zlokalizowane na naszym łóżku (podkreślam, ze chodzi o miejsca, które go bolały :P). W rezultacie mógł równie dobrze uderzyć głową w ścianę - a to gipsówka do naszego pokoju, więc hałas też jest. No i nie wiem, co się stało dokładnie. A wracając do sedna, to wybraliśmy je ze względu na małą cenę, a sprzedamy jak się zdecydujemy maleństwo umieścić w samodzielnym łóżku - wtedy kupimy piętrówkę - Marek na górę, małe na dół. Oczywiście ten model jest też większy Łóżko JuniorBABY BOO180x90cm materac-moskitiGratis (1877553804) - Aukcje internetowe Allegro ale po co nam było taki brać? Ja mam połówkowe 8, a to będzie u mnie już przeszło 22 tydzień. Specjalnie tak się umawiałam, z resztą lekarka, na moją sugestię potwierdziła, że tak będzie lepiej, ale to ze względu na młodszego bobasa, jaki wychodzi w brzuchu. Tłuszczyk to swoją drogą Ale jestem pewna, ze sprzęt tam jest profesjonalny, a nie taki, jak w szpitalu, gdzie ma on pewnie ponad 20 lat...Dziwię się, że cokolwiek na nim widać... A to usg będzie prywatne, tak na marginesie. Dobra, ja tam idę spać - jutro do rodziców się wybieramy, jam mąż z pracy wróci. Dobrej nocki życzę i udanego weekendu ;)
  10. Królik

    Marzec 2012

    Franti, nie piszemy, bo właśnie nie ma sensu, żeby dwie osoby tylko pisały... Ale może się na nowo rozkręcimy :) Co do kombinezonu, to właśnie raczej nie ma sensu brać zimowego - lepiej coś cieńszego, a dodatkowo można wziąć ciepły śpiworek do wózka - ten posłuży trochę dłużej (my mamy taki z "misiem" w środku, kupiony z sankami - pasuje i na sanki i do wózka (ma otwory kryte na pasy )). Generalnie lubię oglądać TLC (nie żebym robiła im jakąś reklamę w tej chwili :P) - zarówno programy o ludzkich obsesjach, jak i wszelkiego rodzaju medyczne, ale denerwuje mnie strasznie to, ze notorycznie powtarzają odcinki... Byliśmy jeszcze dziś w Realu, bo znalazłam kupon rabatowy ważny do dzisiaj. Dodatkowo, któregoś razu dostałam kupon na 10zł za wydane 100zł, ważny do 31 października. Więc za zakupy warte ponad75zł wyszło 65 - dałam bon (który de facto miałam ze free) i wyszło 55zł :) Potem dostaliśmy jeszcze kupon do loterii, na której wygrałam bon na 5zł xD I można powiedzieć, ze wydaliśmy tylko 50zł dzisiaj w sklepie ^^ Uwielbiam takie zakupy, hehe Jejku, jeszcze dwa tygodnie czekania na to usg...normalnie jajo zniosę...:|Tak bardzo che już wiedzieć, czy wszystko w porządku, no i poznać płeć...nie wyjdę od lekarki, póki mi dzieciaka nie wymęczy, żeby pokazał, co ma między nogami xD Może wyda Wam się to dziwne, albo nawet chore (niektórzy nie chcą wiedzieć), ale jak już pewnie wspominałam, trzeba będzie wyprawkę odpowiednią przygotować, a nie stać mnie na taki zakup po porodzie od podstaw... - wchodzę do sklepu, zostawiam tam 1000zł i mam wszystko... Trzeba będzie przeglądnąć po Marku rzeczy, pozamieniać/posprzedawać i kupić co trzeba... Maluch bryka w brzuchu, śmieję się czasem, bo jak przychodzę do męża do łóżka, on śpi tyłem, zarzucam na niego rękę i nogę i brzuch mój dotyka jego krzyża lub tyłka, to musi ojcu kopniaka zasadzić przeważnie xD Śmieję się wtedy, ze korzysta póki może i uchodzi takie zachowanie płazem
  11. Witamy w końcu My milczymy, bo co mamy we dwie nadawać tylko - piszemy ze sobą prywatnie, skoro nie chcesz z nami dyskutować :P A co Ty robisz, ze chudniesz? Miałaś poczekać, aż skończysz karmić :O Te 11 kg to chyba po samym porodzie, co? Ja straciłam 12 ^^ 10 listopada jedziemy do Pilzna, szkoda, ze tak daleko to od Ciebie, bo może byśmy się spotkały... Pisz, co tam się dzieje u Ciebie
  12. Królik

    Marzec 2012

    Witam w piątek ;) Agusia, może te "skurcze" to właśnie ruchy dziecka? Ja generalnie nie wiem, co to skurcz, wiec tak tylko sobie myślę... Franti, ja też lubię tego typu programy ^^ "Ciążę z zaskoczenia" oglądałam z zapartym tchami nie raz łezka mi poszła :P A co do naszej wagi, to mogę Ci zaproponować pewien, umierający już niestety wątek - http://parenting.pl/9-miesiecy-ciaza/17113-ciezarowki-w-rozmiarze-xxl-wsparcie-potrzebne-23.html . Mało nas tam się zrobiło, z Hipciem piszemy sobie juz tylko prywatnie, ale moze jak dołączysz, to sie powoli na nowo rozkręci? Żabol, z tą aukcją, to trochę rozumiem i Ciebie i tą kupującą. Też bym się pewnie wkurzyła, jak bym kupiła coś, czego jakiejś części nie będę mogła wykorzystać czy odsprzedać nie będąc na tym stratna... Ale zawsze można się jakoś dogadać, czego Ci życzę w tym przypadku ;) Lecę teraz smażyć placki dla Marka, bo juz powinien wstać.. Wpadnę moze jeszcze wieczorem Miłego dnia
  13. Cześć dziewczyny! Marysia -KOP motywacyjny dla Ciebie Hehe... Przepraszam, ze się nei odzywam, ale naprawdę mam jakieś uczulenie na kompa i forum ostatnio... Zaglądam czasem do Was i czytałam, co piszecie, ale jakoś weny mi zabrakło, żeby coś odpiasć... Dziękuję serdecznie w imieniu Marka za życzenia Ja wczoraj sobie w mieszkaniu posprzątałam, dziś robię placki ziemniaczane (Marysia, podłapiesz bakcyla? ^^). W poniedziałek ma przyjechać mój były, który prawdopodobnie zostanie chrzestnym naszej dzidzi. Wiem, powiecie, ze za wcześnie, na myślenie o chrzcinach, ale u nas jest taka sytuacja, że nie mamy wyboru żadnego, jeśli chodzi o męską część chrzestnych. Poprzednio był kłopot i chwała Bogu, ze się zgodził brat męża, choć jego dziewczyna już ma taki obowiązek w męża rodzinie... Teraz to już w rodzinie nai ma kogo wybierać - zostali znajomi. Od męża przyjaciel odmówił, dla naszego i dziecka dobra - on siedzi w Czechach, nie chce być "chrzestnym od parady" na komunię i ślub... A choć bardzo by chciał nim zostać, to lepiej dla dziecka będzie, jeśli poszukamy kogoś bliżej nas, żeby dzieciak mógł go widzieć częściej niż raz na parę lat... Tak że ze znajomych najbardziej odpowiednim wydał mi się mój były - choć przeszłość w moich wspomnieniach nie zawsze jest kolorowa o jego osobie, to jednak mamy za sobą 6 lat związku i trochę się znamy. Poza tym zmienił się chłopak w końcu wydoroślał i widzę, ze poważnie podchodzi do kwestii ojca chrzestnego (skoro nawet sam mówił o kupnie porządnego garnituru i ogoleniu brody, to uwierzcie mi, na tyle, na ile go znam, to takie myślenie to postęp na miarę światową xD) Daisy, nie masz wesoło z tego, co czytam z tą nogą...współczuję. Ale dasz radę. Jeśli Ty nie chcesz do rodziców, to może mama by przyjechała do Ciebie przynajmniej na ten pierwszy tydzień? (wydaje mi się, ze ten okres będzie najgorszy). Marysiu, domagam się (po raz kolejny już) znaczka przycisku "LUBIĘ TO" pod postami xD Świetne zdjęcia, szczególnie to ostatnie właśnie W poniedziałek tez idę na wizytę do gina. Pewnie dostanę skierowanie na badania. Potem 2 listopada na założenie Holtera do kardiologa, 8 na usg połówkowe, 14 do poradni chorób sutka, a jeszcze w listopadzie mnie czeka bilans dwulatka dla Marka i chyba u mnie dentysta (tylko nie mogę się przemóc). A właśnie, co do bilansu - Marysiu, Ty masz go już za sobą? Jak to wygląda? Pozdrawiam Was dziewczynki i postaram się częściej pisać ;)
  14. Po ślubie musieliśmy czekać 4 miesiące na II kreski, a teraz odstawiłam tabletki i "zatrybiłam" od razu ;) - nie można zaznaczyć 2 odpowiedzi :(
  15. Witam serdecznie. Jestem mamą dwulatka, który moim zdaniem rozwija się troszkę "nietypowo". Najpierw może opiszę pierwszą sytuację z tematu, mianowicie samodzielną zabawę. Marek ma swój pokój, od początku spał w osobnym pokoju, nigdy nie był uczony zasypiania na rękach, bujania, itp - tu nigdy nie było problemu - teraz ma już swoje "prawdziwe łóżko" - niedawno zmieniliśmy mu z łóżeczka turystycznego, w którym spał od początku. Przychodzi odpowiednia pora - toaleta wieczorna, paciorek, buziaki na dobranoc i kładzie się do łóżka i zasypia sam). Problemem jest jego niezdolność do samodzielnej zabawy w swoim pokoju. Wiem, pewnie to za wcześnie, żeby tego wymagać od dwulatka, ale męczące jest kiedy przykładowo przyjdzie moja mama i nie może ze mną spokojnie pogadać, bo bierze ją za rękę i prowadzi do swojego pokoju, żeby się z nim bawiła. Nauczył się/zrozumiał chociaż tyle, ze ja nie zawsze mam dla niego czas, bo przeważnie jest co robić w domu, więc mnie generalnie, po wytłumaczeniu mu dlaczego nie mogę z nim iść, daje spokój i zajmuje się rysowaniem, ogląda bajki albo bawi się jakąś zabawką (ale w dużym pokoju, nie w swoim). Natomiast kiedy przychodzi maż z pracy, to czasem nie daje mu nawet w spokoju zjeść obiadu i robi awantury... Zachęcamy go, jak możemy, żeby choć przez chwile posiedział sam w swoim pokoju (a nie znosił zabawek do salonu), ale szybko się nudzi i wychodzi. Pewnie to potrzeba towarzystwa, bo w sumie, jak nas ciągnie do pokoju, to wystarczy mu, ze jest ktoś obok i zajmuje się sam sobą. Ale co zrobić, żeby zechciał sam tam posiedzieć? Też chcemy z mężem usiąść wieczorem i pogadać sobie spokojnie choć 15 min...a mąż wstaje rano, więc razem o tej 21 kładą się do łóżek... Kolejna sprawa to jego rozwój. Nie wiem, co go właściwie skłoniło do takiego postrzegania samochodów, ale zna wszystkie znaczki najpopularniejszych - najczęściej jeżdżących po naszych drogach aut. Mimochodem zaczęliśmy mu też rysować te znaczki i teraz on sam siada i rysuje na kartkach Audi, Toyotę, Fiata, itp...i dając nam kredkę chce tego samego. nie widzę entuzjazmu, kiedy rysuję mu zwierzątka, ludzi, domki, itp... Chciałam go namówić też do prób kolorowania, ale kończą się pobazgraniem całości (najlepiej, żeby nie było z tego nic widać) i znowu zaczyna się rysowanie znaczków samochodowych, albo... i tu właśnie kolejny "problem" Litery i cyfry. Zaczęło się bardzo wcześnie, jakoś niedługo po tym, jak zaczął mówić więcej niż mama i tata. Zaczął pokazywać na moich koszulkach litery, więc mu odpowiadałam, co to jest. Zapamiętywał na tyle, żeby potem samodzielnie znaleźć gdzieś taką literę i spokojnie powiedzieć, co to jest. Tryb "zaawansowany" włączył mu się w momencie, kiedy kupiliśmy mu (jakieś 2 -3 miesiące temu) książeczkę z Kubusiem Puchatkiem, gdzie jest czytanka "Abecadło" - "A jak Abecadło + wierszyk o abecadle, B jak brzuszek + wierszyk o brzuszku, C jak...itd". Teraz zna już cały alfabet i kilka liter potrafi nawet napisać samodzielnie na kartce. Co do bajki, to innych nawet nie chce słuchać...Z cyframi podobnie. Policzy do 10, napisze wszystkie cyfry (w prawdzie 2 bokiem, 6 w "lustrzanym odbiciu", 5 trochę koślawa - ale wie co i jak). Dodam, że NIC Z TEGO nie uczyliśmy go na siłę. Usilnie za to próbuję go nauczyć kolorów i od dłuższego czasu nie widać najmniejszych efektów. Ulubiony kolor to żółty - ulubiony w tym sensie, że zapytany zawsze wymienia go jako pierwszy i umie narysować słoneczko, które wbijałam mu do głowy jest żółte i żeby innymi kredkami go nie rysował. Już mieliśmy nadzieję, że nauczył się koloru fioletowego, bo lubi reklamę "Fioletowa krowa", ale dziś korzystając z okazji, że leciała ta reklama pytam go "A jaki kolor ma ta fioletowa krowa?" i co mi odpowiedział mój syn? "ŻÓŁTY".... Zaczynam już się powoli zastanawiać, czy nie ma to jakiegoś innego podłoża...może to daltonizm? A może po prostu popadam w paranoje - ale nie wydaje mi się normalne, ze dwulatek zna cyfry i litery, a nie potrafi nauczyć się kolorów. Nawet okulistę to zdziwiło, bo pokazywała mu te znaczki - samolot, konika, kaczuszkę, itp, a ja jej zaproponowałam cyfry. Niemal mnie wyśmiała i zignorowała. Kiedy jej starania uzyskania od niego odpowiedzi w pokazywany cień nic nie dawały powtórzyłam, żeby pokazała normalne cyfry. Wtedy zaczął mówić a lekarka zrobiła wielkie oczy i powiedziała, ze pierwszy raz widzi 1,5 roczne dziecko, które nie zna kształtów, a zna cyfry... Czy mamy się martwić tymi sprawami rozwojowymi? I co zrobić, bo syn stał się trochę bardziej samodzielny? Dodam tu, ze w marcu powiększy się nam rodzina i wtedy pewnie jeszcze mniej czasu będziemy mogli mu poświęcać. Dobrze by było, żeby przed tym czasem nauczył się sam bawić, żeby potem nie czuł się odtrącony... Bardzo proszę o pomoc! Pozdrawiam
  16. Królik

    Marzec 2012

    Witajcie w niedzielne popołudnie Franti, to faktycznie niezłą cenę dali...Jak coś, to powiedz - jak znowu będzie kosztować 25zł, to lepiej ja Ci już kupię i dobre zaoszczędzone te 5zł - jeśli ja kupie za 15 i przesyłka nawet te 5zł... Albo wysyłkowo w necie kupić (tylko nie wiem, ile tam za przesyłkę krzyczą) Tinka, nie uważam, żeby zakup proszku 4 miesiące przed porodem był czymś nienormalnym. Przecież koło 30 tygodnia trzeba być już przygotowanym na przedwczesny poród. Poza tym, ubranka trzeba wcześniej wyprać, uprasować - ja jakoś po 5 miesiącu poprzednio właśnie zaczęłam poczynać przygotowania. Teraz jeszcze czekam, bo generalnie małe ubranka są schowane w pudłach u rodziców na strychu (wszystkie oczywiście uprane, wyprasowane i poskładane, więc jestem spokojna - raczej nie będę ich przepierać jeszcze raz. No, wiadomo - jeśli wyjdzie dziewczynka na usg 8 listopada, to trzeba będzie przytaszczyć wszystko do domu, zrobić przegląd i powystawiać na allegro... Poza tym, ja jestem praktyczną osobą - jeśli jest promocja na coś (opłacalna), to czemu z niej nie skorzystać? Przecież proszek i płyn to nie drożdżówka - nie zepsuje się po tygodniu... Też widziałam te proszki, ale mnie jeszcze zostało trochę po Marku proszku i płynu do prania, a też będę się starała wypróbować po jakimś czasie, czy maleństwo dobrze będzie znosić zwykły Vizir (Marek nie miał problemu, więc dlatego nawet nie zużyliśmy jednej paczki proszku...) U nas dziś winna produkcja part 2 ^^ Oddzielanie soku od owoców i pestek i dolewanie wody z cukrem. Ostatnio robiliśmy inaczej (zupełnie), jak teraz, ale to było w 2009roku. Zobaczymy, jak wyjdzie wg tego przepisu, bo tamto jest strasznie słodkie (ja żeby się go napić to dolewałam sobie wody mineralnej, albo wódki - bo wyszło też dość słabe). Życzę Wam udanej końcówki niedzieli ;)
  17. Haj laski Ja właśnie smażę naleśniki Daisy, ja tak czy siak w marcu będę jakby troszkę zajęta - tym bardziej jak nie rodzeniem to dochodzeniem do siebie po cesarce (którą na 98% będę miała znowu :( ). Ale to zapraszam jak najbardziej do mnie na kawę Moze ciasta nie upiekę, ale sklep jest blisko :P Lasagne wyszła nawe, nawet - tylko wierzchnia warstwa do wywalenia, bo makaronem można było zabijać (a nie starczyło sosu na wierzch na niego, dodatkowo jeszcze trochę spłynął, przez co zrobił się twardy jak kamień) Marysia, fajnie masz z tymi 9 A przyjedź z dziećmi - pobawią się nasze skarby (wiek niemal ten sam, to się chyba dogadają ). Choć ja na 100% nie zapraszam jeszcze, bo między Bogiem a prawdą, to nie wiem, jak się będę tym razem po porodzie czuć, bo poprzednio to przez prawie miesiąc nie wychodziłam z pokoju... Co do kolorów, to ja długo nosiłam ognistą czerwień na włosach, jednak jakiś czas po porodzie tak mi wychodziły włosy, ze prześwitywała mi przez nie głowa i wtedy ścięłam na krótko i rozjaśniam na blond (przy tak jasnych włosach, jeśli są odpowiednio ułożone, nie rzuca się tak w oczy, że mam takie "prześwity" na głowie). Płakać mi się chce, jak pomyślę, co będzie teraz po tej ciąży...chyba już zacznę się rozglądać za perukami na allegro...:( A z siostrzenicą męża, to nie taka prosta sprawa - jak znajdę więcej czasu, to opiszę w czym rzecz...
  18. Królik

    Marzec 2012

    Franti, witaminy, które kupiłaś, to nie dokładnie te o których pisałam - niech zgadnę że dostałaś te: a ja mam te: Za te DHA też mi tyle powiedzieli w aptece i że tych drugich nie ma. Ale pokazałam opakowanie i stwierdzili, ze skoro są, to postarają się zamówić (jeszcze nie byłam pytać o nie ponownie, bo jeszcze mam ich mały zapas) Szczerze, co do banku krwi pępowinowej - niby dobra sprawa, ale właśnie te koszty. Niby się mówi, ze życie dziecka bezcenne, ale z drugiej strony trzeba mieć takie pieniądze, a poza tym kiedyś nie było takich "wynalazków" i też było dobrze. Z tego, co wiem, możesz przy porodzie po prostu oddać swoją krew pępowinową do banku - ale wtedy nie masz "polisy" dla swojego dziecka, bo to idzie dl użytku ogólnego. To też myślę jakieś rozwiązanie, bo zawsze może komuś uratować życie. A poza tym, skoro oddaje się ja "obcym", czyli jest ogólnie dostępna dla tych, którzy nie mają własnego zapasu (tak przynajmniej rozumiem). A może Tobie by się przydały takie spodnie ciążowe? Z białego jeansu, rozmiar 46 (na mnie są za szerokie w udach)
  19. Królik

    Marzec 2012

    Witajcie w dzień, w którym przypomniało sobie o nas słońce... Miśka, niestety tak to juz o nas jest...najlepiej ustalać wizytę samemu (bezpośrednio) i dostać potwierdzenie "na piśmie" z pieczątką. Choć i to pewnie nic pewnego... Tinka, może właśnie warto zmienić witaminy? Szczerze, to nie wiem, co znaczą źle dobrane witaminy (o czym już czytam od jakiegoś czasu) - ja tam wszystko normalnie mogę brać i nic mi nie jest... Agusia, przykro mi z powodu Twojej babci....:( Gratuluję natomiast poznania płci córci :) Zrobiłam suwaczek na początku, ale nie pokrywa się dzień z Twoim suwaczkiem. Ja mam zapisane, że masz termin na 28... Czaroha, ja nie mam macicy jak w 28 tygodniu, a też dokucza mi kręgosłup czasem (krzyże bardzo często, a jak połażę za długo, to boli po całości i nie wiem, co zrobić ze sobą...) Wybaczcie, ze się teraz nei odzywam tyle, ale naprawdę przytłacza mnie ta sytuacja i nie wiemy, co robić... A wczoraj właściwie przyszło nam łóżko dla Marka i po pierwszej nocy jest ok Kupiliśmy takie: Przyszły mi również zakupione na allegro majtki ciążowe z pasem (bardzo fajne i za ta cenę rewelacja!) i spodnie. Niestety z dwóch par (białe i ciemny jeans) białe są za szerokie w udach i będę musiała szukać innego nabywcy na nie... Wczoraj poszłam do Reala z zamiarem kupna butów na zimę dla siebie (szerszych, bo już mi nogi spuchły nieznacznie, co obserwuję po innych butach), ale kupiłam tylko dla Marka śniegowce bardzo fajne Moze dziś do Auchana się wybiorę jeszcze... Wiecie, widziałam buty na rynku za niecałe 100zł, podobają mi się, ale cena za duża, jak na wyrób "nieznany", sprzedawany na bazarze i mam obiekcje...:| Zobaczymy, czy będzie mi się chciało jechać... Pozdrowienia mamusie ;)
  20. Marysiu - kolor fajny Ci wyszedł - nie wiem, czego Ci brakuje na głowie :P Włosy masz xD Daisy, jak w marcu, to zapraszam do siebie do szpitala ^^ (na 11 marca termin mam :P) Robie dziś pierwszy raz lasagne "od zera" i mam wątpliwości, czy mi wyjdzie - jakoś za mało sosu mi się zdaje wyszło, a dałam resztkę masła, co miałam i nie miałam z czego dorobić :/ Ale mam nadzieję, ze chociaż zęby nam po niej nie wylecą xD Fizycznie czuję się dobrze, maluch już jak ma humor, to rozrabia w brzuchu ^^ Psychicznie tylko się trochę martwię tą sytuacją z siostrzenicą męża...nie wiem, co robić...
  21. Jestem, jestem... Nie mam trochę czasu na siedzenie przy kompie. Szwagierka ma pewne problemy w Czechach i bierzemy pod uwagę przygarnięcie jej trzyletniej córki do marca przyszłego roku...zakręcone to wszystko, nie wiem, jak to wyjdzie, a szkoda, żeby wracały do Polski, na warmińsko-mazurskie... tam(w CZ) szwagierka dobrze zarobi, to kwestia, ze nie ma z kim dzieciaka zostawiać, jak jest w pracy. I tak będzie do kwietnia jakoś... A tu jaką pracę znajdzie, i za ile?
  22. Ja mam na imię Ewa, ale większość mówi do mnie właśnie Królik, wiec jak dla mnie może być ^^ Też będziemy wychodzić za jakiś czas po chleb, jagodziankę i do rodziców moich (babcia zaprasza na pierogi ruskie, jak więc mogę odmówić?:P). Niestety nie mam już kogo wyprowadzać...:( Marysia, może podobną kurtkę kupisz używaną (nie wiem, jak się zapatrujesz na używane ciuchy), ale szczerze Ci powiem, ze w mojej szafie ostatnia zakupiona kurtka to kożuszek sztuczny, kupiony ponad 7 lat temu (nada się teraz na zimę z ciąży, bo jest duży) i na chrzciny zaszalałam z futerkiem (oczywiście też sztucznym!), bo kosztowało chyba jakoś 150zł (po targowaniu się ^^). A tak, to mam w szafie używane kurtki jesienne - wiosenne - zimowe. I za najdroższą z nich dałam....1zł :P Dobrze, ze my się dotarliśmy z mężem już, a teściowa w porządku babka jest ;) Początki nie były najlepsze, ale już jest naprawdę ok, z czego się cieszę, bo co raz częściej czytam, jakie mają dziewczyny problemy z mężami, że ogarnia mnie smutek, ale zarazem duma, że ja choć je rozumiem, to problemy takie, jak ich mam już za sobą... A kto siedzi to jeszcze nie wiem, bo usg będę miała dopiero 8 listopada (poprzednie było we wrześniu, wyszedł 15 tydzień - czyli młodsze prawie 2 tygodnie. Na szpitalnym sprzęcie to ja się dziwię, ze lekarz cokolwiek zobaczył...A to jadę na połówkowe do Katowic. Juz się nie mogę doczekać, bo nie wiem, czy nie będę musiała zmieniać ubranek - sprzedawać chłopięcych i kupować dziewczęcych... A mam takie dziwne (choć dość słabe) przeczucie, ze to jednak dziewczynka...Pierwsze ciuszki przecież raczej bez znaczenia w jakim kolorze, ale na później, albo takie "wyjściowe". Łukasz się wścieka, jak Markowi zakładam różowe majtki z wróżką :P Ale jak szukałam w sklepie, to patrzyłam, żeby po prostu wziąć, a co za różnica jaki kolor majtek?:O Wiadomo, ze do przedszkola, jak pójdzie, to mu tych różowych nie dam, ale po domu?:O Hehe... Dobra, zmykam się szykować, bo mi wykupią najlepsze jagodzianki Miłego dnia ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...