Skocz do zawartości
Forum

Królik

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Królik

  1. MałyHipek To się Króliczku zmieniło:2012 - od przyszłego roku kobieta musi udowodnić po jednej wizycie lekarskiej w każdym trymestrze, a pierwsza musi się odbyć przed 10 tygodniem. - 3 wizyty 2011 - W tej chwili wystarczyło jedną wizytę udowodnić. czyli jak dla mnie, nic się nie zmieniło....Ja pamiętam, że na tej kartce z mopsu gin wypisywała pierwszą wizytę z podejrzeniem ciąży i kiedy trwały trymestry i badania lekarskie, jakie się w nich odbyły. Myślę, że kobieta dbająca o siebie i dziecko nie ma z tym problemu, bo wizyty się umawia co 3-4 tygodnie. pierwsza wizyta ciążowa - wiecie dziewczyny, jak jest rozwiązany ten problem? Jak idziecie do lekarza, to tez ZAWSZE pyta o miesiączkę ostatnią :P I problem z głowy :) W oświadczeniu do mopsu lekarz wpisze datę wizyty, którą sobie tam wyliczy, że była to już pierwsza ciążowa. Nie musi to być udokumentowane w karty ciąży. Mops korzysta z tej "kartki" - nie wiem, czy sprawdza historię choroby, choć być moze na wyrywki, jak czasem zus wzywa na kontrolę przy l4.
  2. Królik

    Marzec 2012

    Hehe, oj Misia, uważaj też co mówisz :P Obyś nie musiała potem żałować słów, ze będzie czas i okazja że będzie decydować o tym co chce nosić co się jej podoba. Życzę Ci jak najlepiej pod tym względem, choć ja sama mam obawy związane z przyszłością - raz, że widzę, jak zmienia się młodzież, dwa, ze pamiętam, jaka ja byłam trudna dla mamy - a że ona była moim przeciwieństwem pod tym względem, to zawsze uważała tylko, że robię jej na złość przekorą (a tak nie było). Nigdy nie zaakceptowała tego, co ja lubię, od 14 roku życia prowadziłam z nią o to wojny, bo zawsze słyszałam "ja za to płacę, nie będzie tak, jak ty chcesz". Miejmy nadzieję, zę z nami los obejdzie się łagodniej albo da nam więcej tolerancji xD
  3. Marysiu - gommenna sai Przepraszam, nie wiem, kiedy to pisałaś, ale serio nie widziałam :O A może byś się podjęła opieki na dziećmi? Nie mówię domowe przedszkole - 20 dzieciaków, ale tak ze 3 od jakichś sąsiadek? I wieku takim, żeby były zaradne (3 lata co najmniej). Nie narobisz się (raczej), nie nadźwigasz, a grosz dodatkowy wpadnie. Widzę, że na tego swojego jesteś jednak nastawiona na "nie"... Grunt, żeby dzieci miały dobrze, i Ty. Alimenty...hmm...jeśli robi na czarno, to generalnie nie robi nigdzie, więc alimentów byś nie ściągnęła. A co z tym "przybranym bratem" - myślałas o tym, rozmawiałaś z nim? Ja dziś po tym usg. Wszystko jest ok, 416g waży, tygodnie się unormowały w końcu (już nie jest 2 tygodnie młodszy), no i jednak przeczucie mnie zawiodło (na szczęście mówiłam, ze jest takie bardzo słabe i nie nakręcałam się na żadną konkretną płeć) i lekarka ze śmiechem pokazała wielkie jajka ^^ No i spokój będzie przynajmniej z ubrankami
  4. Melduję po wizycie - będzie Patryk ^^ Jest zdrowy i duży, współpracował świetnie ;) Witaj i tu Franti ^^ Katarzynka, pisałam wcześniej dlaczego nie chcą zakładać karty ciąży za wcześnie. Poza tym karta ciąży nie jest dowodem na chodzenie do lekarza - zabierasz ja do szpitala i później już jej nie widzisz... Dowodem jest zaświadczenie, które wypisuje ginekolog po porodzie (zazwyczaj na wizycie kontrolnej - popołogowej, aczkolwiek możesz się do niej zgłosić z tym faktem wcześniej i zaznaczyć, ze tylko o to Ci chodzi) Ja wyprawkę dla pierwszego dziecka zaczęłam robić baaaardzo szybko, ale wyszłam z założenia takiego (troche może się wydawać niektórym "chamskiego"), ze co będzie, to będzie, a ubranka prędzej czy później się wykorzysta... Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, nic tym nie zapeszyłam. A zaczęłam tak szybko, bo u nas jest taki ciuchland, gdzie co dwa tygodnie jest taka akcja 10zł za 10 rzeczy. I wtedy się obkupowałam. Teraz niestety już za dużo ludzi tam chodzi i jak jest po złotówce, to nie ma tam juz co wybierać. Jeśli chodzi o kosmetyki, to różnie, koło 7 miesiąca przymierzałam się powoli do tego wszystkiego, bo na raz zakupić, to trzeba by chyba te becikowe dostać jeszcze przed porodem...:/ Bożena, muszę się z Toba nie zgodzić, co do tego, ze powinni dawać kasę każdej, bez względu na to, czy chodziła do lekarza, czy nie. Głupotą w tym jest tylko to, że przyjęli sobie za to minimum 10 tydzień, aczkolwiek zazwyczaj wcześniej się o tym dowiadujemy (jak miesiączka się spóźnia, to już można coś myśleć). Gdyby każdy dostawał kasę za to, to pomyśl, co by się działo z naszą kochaną patologią społeczną...maszynki do robienia dzieci niekochanych. A tak, to nawet takie "matki" (nie mogę jakoś normalnie użyć tego słowa, aby je nazwać) muszą przynajmniej kilka razy się u lekarza pokazać i skontrolować, czy wszystko jest ok...Przynajmniej na wizyty muszą chodzić trzeźwe... No ale jak mówię, przepisy bym trochę zmieniła, co do tego tygodnia ciąży - niektórym okres nie pojawia się dłużej (aczkolwiek to też wymaga kontroli lekarskiej i leczenia - wiem coś o tym, bo sama za młodu miałam okres dwa razy w roku...) Powodzenia jutro na wizycie ;)
  5. Królik

    Marzec 2012

    Katarzynka, jest kilka rodzaji proszków dla dzieci, choćby ostatnio wspominany w promocji z płynem do płukanie Lovella (ja tego używałam). Co do prania w zwykłych proszkach, to oczywiście - wedle uznania, tylko wszystko powinno odbywać się metodą prób i błędów. I przy nastawianiu prania dla dzidzi w zwykłym proszku, warto dodać dodatkowe płukanie, a płynu do zmiękczania dać niewiele. No i potem obserwować, czy dziecku nic się nie dzieje (czy np nie pojawiają się krostki). Misia, nie chodzi o ty, żeby mieć wszystko to, co się chce, nie to miałam na myśli :) Jak Markowi kiedyś puszczałam po kolei stacje z gg radia, to nic mu się nie podobało, a rozweselił się i pokiwał głową, jak doszłam do "100% Justin Biber" - też kategorycznie odmówiłam xD Haha... Rozumiem, co miałaś na myśli :) Choć w sytuacji, kiedy nam nic nie odpowiada, warto czasem zapytać dziecka (no, tylko żeby potem nie było odwrotnie - że Tobie się coś podoba, a ona przy setnym wyjściu do sklepu stwierdza, ze na nią nic nie ma - tak ma teraz moja 14 letnia siostra czasem) Jestem już po wizycie - wróciliśmy do domu, kilak słów zamienione z mamą (która przyjechała z Markiem posiedzieć), położyłam małego spać i mogę się pochwalić, ze wszystko jest w jak najlepszym pożądku :) Ale powiem Wam też - JAJA, JAK BERETY Hehehe, czyli jednak przeczucia czasem zawodzą, choć jak już kiedyś wspomniałam, teraz miałam tylko takie delikatne...bo z Markiem byłam pewna niemal od poczęcia, ze będzie chłopak Zatem mój syn przyłączy się do, póki co, mniejszości marcowej ^^ Przynajmniej będzie miał w czym wybierać xD
  6. Królik

    Marzec 2012

    Misia, chyba nie Tobie ma się podobać, a jej :P Ja to powiem szczerze, ze jak Marek był malutki, to , ku niezadowoleniu mojego męża i mamy, kupowałam mu w "markecie" (tzn ciuchlandzie, my z mężem mówimy na to "market" - dla niewtajemniczonych brzmi lepiej xD)ubranka nawet na kilka lat - kurtki, spodnie, koszulki, itd - na dwa, trzy a nawet 5 lat. Mówili, że po co mi to trzymać dla niego, zę moda się zmieni, że będą ładniejsze, itp. teraz przydaje się zaglądać do pudeł z dużymi rzeczami i wyciągać mu coś, bo w markecie już ciężko znaleźć ładne rzeczy i za rozsądną cenę, jak na używane. Nie wiem czemu, możecie mnie uważać za dziwaka, ale ja nie lubię kupować nowych rzeczy. Na ubrania typu H&M, czy inne takie mnie po prostu nie stać, a na targu jak się kupi coś, to różnie to bywa z jakością...ostatnio moja mama kupiła mu koszulkę w paski(biało czerwone z jakimś piłkarzem, czy czymś takim), to po praniu białe stały się różowe, bo czerwone paski puściły farbę... Jak kupujemy używane, to wiemy, ze były juz prane, były noszone i widać, co się z nimi dzieje/stało i co może się jeszcze "pogłębić" przy dalszym używaniu (przykładowo rozciągające się przy szyi, czy mechacące się). Stanowczo wole rzeczy po kimś, zarówno dla siebie, jak i dla Marka, a mąż też się bardzo przekonał do używanych, szczególnie, ja może za 11zł kupić firmowe, niezniszczone spodnie - lubi sztruksy, ostatnie nowe, jakie kupił kosztowały go 70zł - kupione na bazarku jakimś. Nie chodził w nich za długo, bo się szybko przetarły w kroku (fakt, był wtedy trochę "większy"). Potem kupował już tylko używane i przeważnie za 1zł. Już przeszło dwa lata chodzi w takich spodniach i są w idealnym stanie... Katarzynka, my się spotykamy jeszcze w innym temacie, a kobiety "naszej postury" mogą później odczuwać ruchy, poza tym, jak pisałam wcześnie - u nas rosnący brzuszek pojawia się inaczej, jak u szczupłych dziewczyn :) Nic nie smutaj! A ja dopiero będę się szła myć zaraz (zjem tylko zupę) i po 15 wychodzimy na autobus - jazda z przesiadkami, a umówieni jesteśmy na 17:45 i nie możemy się spóźnić, bo mają otwarte do 18, więc jesteśmy ostatnimi pacjentami... Dobra, to zmywam się ;) Do wieczora laski :*
  7. Katarzynka, ale to pogadaj z ginekologiem - ona coś zaradzi, coś wymyśli. Ja w prawdzie byłam przy pierwszej ciąży w 6tc, ale ta mnie zbadała, powiedziała, ze jest za wcześnie, żeby coś stwierdzić i kazała przyjść za 4 tygodnie. Za 4 tygodnie miałam wpisany 11tc, ale kartę ciąży założyli mi 3tygodnie później... Dla lekarzy to też nie jest tak do końca na rękę. 10 tc to jeszcze "nic pewnego" - oni z orzeczeniem ciąży też wolą poczekać, aż, jak to się mówi, dobrze się zawiąże ciąża... Nic się nie stresuj, już ona coś wymyśli - wpisze, co trzeba. Nie wiem, co się zmieniło od 2012 roku (nie widzę żadnej różnicy), choć ja też miałam problemy z dostaniem się do lekarza, ale nie czas o tym mi teraz pisać...idę zjeść jakiś obiad i się wykąpać - po 15 wychodzimy na autobus. Miłego dzioinka
  8. Witajcie. Widzę, ze nie tylko mnie choroba rozkłada...:( Przesrane Marysiu ,masz. wybacz za słownictwo. Ale może faktycznie jakaś umowa zlecenie? Poza tym dla ludzi z grupą też znajdzie się jakaś praca (szczerze, to nawet lepsza, niż dla zdrowych). Nie wiem, z jakich powodów masz grupę, więc nie mogę powiedzieć "idź i pracuj", ale faktycznie poszukaj.. a może akurat coś się trafi... Afirmacja, daleko od rodziny to pewnie nic przyjemnego. Moi rodzice mieszkają bardzo blisko nas, więc czasem powiem, ze pewnych rzeczy ma się dość :P Ale nie narzekam. Z kolei rodzice męża są z Mazur, dodatkowo teściowa od marca/kwietnia do października siedzi w Hiszpanii w pracy. Pierwszy raz widziała Marka na chrzcinach (teść tez wtedy był), potem jak właśnie przyjechała z Hiszpanii, to zabrała najstarszą wnuczkę (teraz 4letnią) i przyjechała na roczek do Marka. To teść z pretensjami wielkimi zatruwał jej życie, że pieniędzy nie ma, a ona po świecie się szlaja...Ale dla niego na chlanie i fajki, to jest - na flaszkę zawsze się kasa znajdzie, ale wnuka po co zobaczyć choć raz do roku, nie? Teraz też była u nas na początku października - prosto z zagranicy - przyleciała do Katowic samolotem. I przez to robiliśmy wcześniejsze urodziny Markowi. Afirmaca, co do szczepionki, to my szczepiliśmy "standardowymi". Podobno (tak mówią), ze jak się zacznie szczepić tymi tzw "skojarzonymi" (czy jakoś tak - chodzi o te płatne, gdzie mniej igieł jest), to trzeba do końca takie podawać. A mnie lekarka mówiła, ze to bzdury. Trzeba tylko być pod nadzorem lekarza i kontrolować, co było podane w danej szczepionce, żeby nie podać kolejnej dawki tego samego.Można pierwsze szczepionki podać skojarzone (bo w tych pierwszych jest najwięcej kłucia), a kolejne zwykłe już. Wybór należy do Ciebie. Zawsze możesz się poradzić swojego lekarza. Mnie osobiście moja mówiła, ze lepiej podać te standardowe, a pieniądze zatrzymać na pneumokoki i rotawirusy ( ale to koszt 700zł i 500, o ile dobrze pamiętam, a wtedy maż jeszcze pracował w starej firmie i 700zł to nawet na życie nie mieliśmy, po zrobieniu opłat...). Jeszcze raz mówię - poradź się swojego lekarza. Jejku, źle się czuje, ale nie mogę się już doczekać tego usg, a ten czas mi się tak dłuży dziś.....:|
  9. Ja tak na szybko, bo idę do wyrka... Katarzynka, o becikowym, to już było w 2009 roku tak. Ale do lekarza idziesz zazwyczaj wcześniej i choć nie zakłada Ci karty ciąży, to ma zapisane w historii, w którym tygodniu się zgłosiłaś. Po porodzie bierzesz kartkę z mospu i zanosisz lekarce do wypisania. Ona tam wymienia trymestry (datami), wizyty i Twoją pierwsza. Daje pieczątkę i podpis. To wszystko - Twój dokument o przebywaniu pod opieką lekarską przed 10tc. Hipciu, dziękuję - tym się właśnie "leczę", choć czuje, ze choroba "pójdzie w dół", bo juz mnie co raz to niżej w gardle drapie...jutro pewnie zacznę pokasływać...:( No i chyba nie pojedziemy z Markiem nigdzie, bo i on smarka... Monia, dobrze, że już wszystko ok u Ciebie :) Wybaczcie, ale nie czuję się na siłach, żeby dłużej pisać ...:( Pozdrawiam Was serdecznie ;)
  10. Królik

    Marzec 2012

    Nie wiem, czy tu wchodzić, żeby Was nie zarazić...masakra...i tyle chyba było z mojego wyjazdu do Czech...:( Po drapaniu w gardle czuję, ze choroba "zejdzie mi niżej" - jutro pewnie zacznie się delikatny kaszel. Mama się radziła raz jeszcze lekarki w sprawie leków, to ta powiedziała, że najbezpieczniej posiłkować się dużą ilością czosnku i rutinoscorbinem, a gdyby było gorzej, to wtedy pomyślimy nad antybiotykiem...śmieszne trochę - nic więcej póki co nie brać, a jak już, to z grubej rury antybiotyk :| Właśnie piję mleko z czosnkiem, masłem i miodem...mąż jest zachwycony xD Z ubrankami tymi paranoja jakaś! Już są takie drogie, a mają jeszcze podnieść? Za co się tam płaci tyle kasy, bo z pewnością nie za ilość użytego materiału...Szkoda słów... Misia, gratulacje dla synka :) Mały muzyk rośnie powiadasz? Tinka, to co to się u Ciebie dzieje? Kasia, weź mi nie mów nawet o tych mopsach i innych... Ja miałam taką historię - po porodzie i macierzyńskim poszłam na wychowawczy. Plan był taki, ze posiedzę do roku, a potem wrócę pracować, a Markiem będziemy się z mężem i moimi rodzicami na zmianę zajmować. Ale wyszło tak, a nie inaczej (nie dogadałam się z mamą odnośnie "mojego sposobu wychowywania" - ona robiła wszystko po swojemu, a ja sobie tego nie życzyłam i obawiam się, ze na dłuższą metę nie wyszła bym na tym za dobrze - to tak w skrócie). Składaliśmy wtedy zaświadczenia z zarobkami za rok 2009 (bo to był 2010 rok - kwiecień chyba z resztą). Potem we wrześniu mąż zmienił pracę (na o niebo lepiej płatną), ja złożyłam wniosek o przedłużenie wychowawczego w pracy. W mopsie okazało się, ze musimy wnioski wszystkie składać od nowa (pomimo, że to ten sam rok był), a z tytułu nowej pracy męża - trzeba było dostarczyć zaświadczenie o zarobkach za pierwszy pełny przepracowany miesiąc w nowej pracy. Zaznaczę ponownie, że zarobki brane pod uwagę były z 2009roku, a jego pierwszy pełny miesiąc w nowej pracy, to był październik 2010(niemal koniec kolejnego roku). Zliczyli to wszystko razem i podzielili...uwaga...przez 12 miesięcy!! Jakim cudem, powie mi ktoś? Skoro brali pod uwagę 13 miesięcy pracujących? Średnia wyszła kosmiczna, zasiłku nam nie przyznali... Mieliśmy pisać odwołania, bo to śmieszne wyliczenia były, ale podzieliliśmy to sami przez 13 miesięcy i i tak przekraczał nam dochód o jakieś 9zł... 9 zł to w końcu majątek jest, mając 9zł człowiek jest w stanie sobie inaczej życie ułożyć, nie? Oj patrzą tylko, patrzą, jak by tu komuś nie dać, ale faktem jest że gro osób wyłudza od nich pieniądze - samotne matki (które po prawdzie mieszkają i normalnie żyją z ojcami swoich dzieci), bezrobotni, którzy gdyby chcieli to mięli by jakąkolwiek pracę, ale po co? Pijacy, wspomniani wyżej, od rana ciągnący winiacze pod sklepem... A człowiek jest uczciwy, nie za bogaty, chce żyć normalnie, to jemu się nie należy... Podobnie jest z mieszkaniami socjalnymi. Wymogi mają takie, że tych najbiedniejszych, którym mieszkania się należą, po prostu nie będzie stać na utrzymanie mieszkania (nie wszystkich, ale u nas są socjalki z czynszem ponad 500zł, a gdzie rachunki, gdzie życie jak ktoś z zasiłków się utrzymuje?) Nam też o groszowe sprawy przekraczały dochody i zapytałam tej pani (w sumie nic mi nie winnej, bo to nie jej wymysły), ze co mamy robić? Mieszkać pod mostem, czy w kanałach? Bo za dużo zarabiamy na socjalne, a za mało na kredyt mieszkaniowy... Nasuwa mi się myśl..."KOMUNO, WRÓĆ" (choć nie wszystko było kolorowe, t przynajmniej praca i mieszkania były...). Nie chcę tu nikogo oczerniać, ale wiem (bo wynajmowaliśmy mieszkanie w bloku socjalnym), że często jak są eksmisje mieszkańców, to mieszkania są zrujnowane... Sory, gdzie tu też sens, gdzie logika? Jak się meliny urządza... Ah, szkoda mi też o tym się rozpisywać dalej, bo tylko narzekać się chce A jeszcze tak z podobnej kwestii, śmiałam się sarkastycznie, jak ta kumulacja wielka była w Lotto. Znajoma moja była jakiś tydzień wcześniej z mężem gdzieś na wakacjach zagranicznych. Wydali ponad 5tys na nie. A po wygranej kumulacji pisze na fb: " Trafiliśmy tylko 2...biednemu zawsze wiatr w oczy ;(" Tacy ludzie tez ranią moje uczucia... Franti, z nami grubaskami, to jest tak, że nasze sadełko nie tyle się pokazuje, co po prostu "twardnieje" i staje się bardziej "stabilne" (nie jest już takie galaretowate, tylko staje się twardą piłką). Ja tam już długo widzę u siebie "niesadełkowaty" brzuch :) Ruchy czuje, ostatnio nawet jak się położyłam i umieściłam rękę pod brzuchem, to miałam okazję poczuć pierwszego kopniaka na ręce A tak, najlepiej odczuć jak się rzuca, kiedy siedzę po turecku, albo się schylam - malca pogniotę trochę i się buntuje ^^ Dobra, mleko się skończyło - czas wskakiwać w ciepłą piżamę i do wyra...Jutro usg...trzymajcie kciuki za dobre wieści i poznanie płci Dobranoc, buziaki i pozdrawiaki xD :*
  11. Hahaha! Patusia - mała mądra jest! Nie można za dużo przez telefon rozmawiać xD Hahaha! Marka próbujemy usilnie nauczyć kolorów - ma 2 lata, zna cały alfabet, cyfry, marki samochodów(po znaczkach i Bóg jeden wie, po czym jeszcze, bo często mówi co to za auto, zanim to dojedzie na odległość wzroku), ale ma problem z zapamiętaniem kolorów i te zależności nas trochę niepokoją. Podoba mu się reklama Milka, ta z fioletową krową. Zawsze, jak leci to się śmieje i woła "O! Jojetowa towa!", wiec ja któregoś razu pełna nadziei zapytałam go "A jakiego koloru jest ta fioletowa krowa?". Chłopak chwilę ciężko myślał, po czym mówi "Juta" (żółta) xD
  12. Twój powód niepisania podczas weekendu jest identyczny, jak mój ^^ To gdzie Twoja mama mieszka? Daleko od Ciebie? To smutno, faktycznie :( Czyli jednak Cię nacięli? Myślałam, ze się obeszło, skoro tak szybko i gładko poszło... Współczuję Ci tego dochodzenia do siebie. Ja w prawdzie miałam cc, po której tez pierwszy miesiąc to miałam najgorszy i nie byłam w stanie nawet się sama Markiem zająć... Daje ktoś jeszcze namiary na fb?:>
  13. Cześć :) Długo mnie tu nie było, ale wróciłam :P Choroba mnie bierze od przedwczoraj...zaczęło się od suchości w gardle, wczoraj już mnie bolało, dziś przechodzi do góry na nos...A w czwartek wyjazd i jak to się rozwinie zamiast przejść, to chyba zostanę z Markiem w domu. Bo jeszcze zauważyłam, ze w nocy "chrapał" głośno, bo też miał nosek przytkany... Na wieczorne podjadanie dwie propozycje ode mnie: 1. mieć w domu słonecznik do dłubania, albo chrupki kukurydziane. Wiadomo wszystko tuczące, jak w większych ilościach, ale chyba to lepiej niż batona, czy czekoladę... Poza tym ile się tego słonecznika nadłubie przed telewizorem czy książką? 2. bardziej skuteczny sposób (co już ktoś napisał) - nie mieć nic w domu ^^ Działa, chyba że kończy się na zrobieniu sobie kanapki xD Ogrodniczki ciążowe można dostać chyba też na Allegro, czy na jakichś tablicach ogłoszeń. W lumpku, jak się dobrze poszuka, też się znajdzie. No 140zł za spodnie ciążowe, to bym nie dała...:| Piszecie o wegetariańskim żarciu, ze teraz łatwiej dostać, a ja zauważyłam pewną różnicę w drugą stronę - dawno, dawno temu miałam okazję pierwszy raz zamówić hamburgera w fast foodzie. Że wtedy nie jadłam mięsa, to poprosiłam o wegetariańskiego (kosztował tyle samo, co z mięsem, ale ja i tak bym go nie zjadła, więc gdzie sens go brać i wywalać mięso?). Jak się okazało, w środku był kotlet, ale "mielony wegetariański". Hamburger był przepyszny! Ale udało mi się tak zjeść tylko kilka razy i dosłownie w 2 miejscach, bo w reszcie były "puste bułki". Ale dobre się skończyło i teraz już chyba nigdzie się nie dostanie sojowego kotleta w hamburgerze...:( pozdrawiam mamuśki ;)
  14. Uff, widzę, że dyskusja rozgorzała... Jeśli o mnie chodzi, to jak robiłam test ciążowy, to siedziałam na kibelku i paliłam papierosa z nerwów xD A że szybko spojrzałam na test, druga kreska pojawiłą się niemal natychmiast...pół papierowa wylądowało w toalecie i tak to się skończyło ^^ Nie wiem, jak to jest z tymi poradami lekarzy. Jedni właśnie mówią, nie rzucać, a ograniczac, bo kiedy się organizm oczyszcza, to wszystko przenika do łożyska..Inni uważają, ze takie tłumaczenie to usprawiedliwianie się kobiet, które nie chcą rzucić palenia. Nie wiem, jaka jest prawda, najważniejsze, ze nawet po tym "detoxie" dla dziecka przestało się je truć dalej przez kolejne miesiące A co do widoków, to koszmarnie dla mnie wygląda osoba, która pali i prowadzi wózek. I nie będę w tym miejscu nikogo przepraszać, jeśli poczuje się urażony, bo uważam, ze jak chce sobie palić, to niech pali, ale nie z dzieckiem przy sobie (i nie mam tu na myśli tylko matek, bo moją mamę - babcię Marka - też "ustawiłam" pod tym względem, jak chciała z papierosem wózek pchać - choć generalnie pali w ustronnych miejscach, żeby nie przeszkadzało to innym, to jakoś tak nie miała oporów przy wózku zapalić :P). I nie podoba mi się, jak ktoś w domu kopci przy dziecku - nie ważne w jakim wieku. Moja znajoma tak miała. Mała jej co rusz chorowała, oskrzela, płuca, oskrzela, itd. Jeździła po lekarzach i ja leczyła...A kiedyś zauważyłam, ze pali trzymając córę na kolanach...głupio było uwagę tak zwracać, ale nie wytrzymałam i jej powiedziałam, ze się nie dziwię, ze mała tyle choruje, jak ta pozwala jej biernie palić... Zreflektowała się, przestała tak robić i ma spokój z lekarzami dla małej ;) A przynajmniej nie są to tak częste wizyty, jak wcześniej i nie z takim naciskiem na drogi oddechowe...
  15. Witajcie. A no, nie było mnie jakiś czas, bo a to coś wypadało, a to mąż w domu, więc czas dla niego (bo pisanie na forum zajmuje mi czasem bardzo dużo czasu ). Teraz dojdzie jeszcze choroba, która mnie drapnęła...no i w czwartek wyjazd na weekend do Czech (o ile mnie nie rozłoży choroba całkowicie, bo póki co dopiero gardło odczuwam, ale przeważnie od tego się zaczyna, a przez kaszel i katar muszę przejśc do końca... - oby nie tym razem) Siusiak Marka już ok :) Trochę go pomęczyłam przez te kilka dni, ale warto było :) W miejscach pęknięć jest już tylko czerwone i widzę, ze się zabliźniło, jak należy i nie będzie śladu. Co lepsze nie piecze go już przy siusianiu i nie boli, kiedy mu naciągam napletek. A dziś z mężem to mało nie sikaliśmy ze śmiechu, bo sam siedział na łóżku wieczorem i sobie naciągał, aż się czubek łebka pokazywał i śmiał się przy tym xD Normalnie nagrać to i puścić w "Śmiechu warte" (choć nie, cenzura by to objęła :P) Afirmacja, poród rewelka u Ciebie Większość by chyba tak chciała ^^ A tbś też fajna sprawa, szkoda że u nas nie ma czegoś takiego - też bym sie skusiła... najbliższe gdzieś Będzin, Sosnowiec, Katowice...a to jak dla mnie za daleko trochę... Dobre jest to, ze podobno Komorowski przedłużył tą "rodzinę na swoim" do końca przyszłego roku jeszcze, więc nie mamy takiego przymusu na "już - teraz" i możemy nieco odpuścić i dobrze poszukać. Marysiu, co tam u Ciebie kochana? Widzę, ze się męczysz z tym swoim...Pamiętaj o jednym - nic na siłę i nie ma czegoś takiego, jak udawana miłość rodziców dla dobra dziecka... Nie znam wszystkich szczegółów relacji Waszych, więc absolutnie do niczego tą wypowiedzią nie namawiam, ale jeśli kończą się argumenty i pomysły, to to również jest jakieś ostateczne rozwiązanie... Idę zaraz mleko z czosnkiem robić i spać...niech mnie wygrzeje... Dobranoc
  16. Królik

    Marzec 2012

    Witajcie dziewczynki :) Długo i mnie nie było, bo czasu mało, potem mąż był w domu, to szkoda czasu na siedzenie i pisanie (a jak już wiecie, piszę dużo i trochę mi nad tym schodzi...) Misia, współczuję nerwowych sytuacji... Nie są wskazane, a jednak nikt na to nie patrzy...:( Karolinka, Natka, gratuluję "cipeczek" Ja nie wiem jeszcze, czy to dziewczynka będzie, mam tylko takie przeczucie, ale już pojutrze powinnam się dowiedzieć. Zaraz Wam zmienię suwaczki na pierwszej. A tak patrzę właśnie na ta pierwszą stronę i tak kameralnie mi się wydaje...Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, ze jakoś nas mało jest, a wątpię, żeby ktoś z doskoku dołączył juz teraz (chyba, ze ktoś nowy na forum). No i małe cipcie górują ^^ Franti, pierwsze słyszę o tych chomikach...z kotami rozchodzi się nie tyle o ich obecność, co o czyszczenie kuwety. Ciężarna nie powinna tego robić, a przynajmniej uważać, aby nie mieć kontaktu z jej zawartością. Słyszałam już o różnych opcjach ze zwierzętami - ze przykładowo przy małych dziewczynkach nie wolno trzymać papug, bo to powoduje bezpłodność...ale ile w tym prawdy...Jak byłam mała, to mieliśmy papugi w domu przez kilka lat i jakoś nie odbiło się to na mojej płodności. Co do wymiany telefonów, to niezły pomysł, aczkolwiek ja wolała bym ze swojej strony ograniczyć go do minimum. Nic osobistego, absolutnie! Chodzi o to, ze nienawidzę pisać sms...i jak już muszę, to jestem normalnie chora. A kiedyś wymieniłam się numerami tel z osobami z forum i potem mi było głupio, bo ktoś pisał, co tam u Ciebie, a mnie się nie chciało odpisywać... Jeśli o mnie idzie, to ktoś z pewnością powiadomi Was, gdyby zaistniała "nagła sytuacja". Myślę, że nie będziecie mi miały tego za złe? :) Karolinka, za Cleanica płaciłam chyba jakoś 14,99 za 4 paczki (nie chcę kłamać, bo różnie te ceny są w różnych sklepach, ale max do 16zł za czteropak, a w tym Rossmanie to najtaniej chyba wyszło). Z biedronki też miałam kilka razy chusteczki i dla mnie z kolei trochę "nie po nosie", ze ona takie mocno nawilżone. Owszem, przy wycieraniu pupy pewnie i dobre, ale jeśli idzie o wytarcie rąk, czy buzi u starszego, to mnie to denerwuje, bo ręce potem jakieś takie klejące...:/ najlepsze były z Belli: ale oczywiście kupowałam tylko promocyjne (gdzie za 3 opakowania ok 16zł). Najładniej (moim zdaniem pachniały), były delikatne, odpowiednio wilgotne. Długo ich już nie mięliśmy, bo normalnie paczka też ok 7-8zł chyba kosztuje... Stulejka u Marka super. Przemywana Rivanolem i schodzi rewelacyjnie. Zwijaliśmy się dziś z mężem, jak Marek przed spaniem (jak się ubierał w piżamkę) usiadł gołą pupą na łóżku i sam sobie ściągał...Wyglądało to przekomicznie xD W dwa palce łapał "skórkę", dwoma łapkami i ciągnął w dół...Hahaha, i też się śmiał z tego Zagoiło się ładnie. I Żabol, lekarka nie zrobiła tego "przypadkiem" to było celowe, prędzej czy później by go to czekało, a tak to będzie miał to już za sobą. Nie będzie blizn żadnych, ani zrostów, bo widać już, ze będzie gładziutkie. Kurcze, dziewczyny, w czwartek jedziemy do rodziny Łukasza do Czech. Martwiłam się, jak jego siostra ma ciepło w mieszkaniu (bo jak byłam z Markiem w ciąży i byliśmy u jego rodziny, to wzięłam za cieniutką piżamę i tak zmarzłam, ze prosto z dworca leciałam do lekarza, bo ledwo żyłam, tak się rozchorowałam). Więc mąż dzwonił do niej i się pytał, zeby zapobiec temu, a tu zonk - wczoraj wieczorem czułam, że gardło mam dziwnie "przesuszone". W nocy juz pobolewało, w dzień znowu suche, a teraz znowu mnie boli i idzie to co raz wyżej - do nosa...:( Jak tego do czwartku nie wyleczę, to nie wiem, czy w ogóle pojadę... Łykam Rutinoscorbin i jakieś pastylki do ssania mam z miodem, ale te, co chorowały (co nie Franti?), to wiedzą ile takie "delikatne" leki pomagają...Herbata z miodem w dzień, przed snem wypiję mleko z czosnkiem (ku radości mojego męża xD), ale czy to pomoże, to się okaże... No i Markowi muszę też kupić syrop na wzmocnienie odporności, żeby się nie zaraził, bo coś dziś tak dziwnie "chrypiał" i nie wiem, czy się nabijał ze mnie, czy też mu coś na gardło siadło... Żabol, jak tam synka język? Dobra, kończę na dziś, jeśli komuś nie odpisałam, to przepraszam - chcę jeszcze odpisać na innych tematach i się położyć szybko po tym mleku, niech mnie wygrzeje... Dobrej nocki ;)
  17. Marysiu, co do małżeństwa, to wywnioskowałam to na podstawie suwaczków ("znamy się" i "jesteśmy ze sobą" - sądziłam, zę to rocznica ślubu :P) Przepraszam za niedociągnięcie :) Oczywiście wybór należy do Ciebie, najważniejsze, zebyś Ty z dziećmi była szczęśliwa. Tak, jak napisała Afirmacja - najważniejszy jest zdrowy związek - nic na siłę. Ale piszesz, zę "powinnaś" z tamtym być. A czy znasz jego zdanie w tym temacie? czy wiesz, że on podobnie myśli? Żeby to nie wyszło właśnie na "klęskę przyjaźni damsko męskiej", gdzie z jednej strony pojawia się uczucie inne niż "przyjaźń", co drugą stronę odstrasza...dalsza przyjaźń nie jest już możliwa a takim przypadku, bo zawsze "niesmak pozostanie". Dpbrze to przemyśl. Afirmacja, zazdroszczę takiego porodu Marzenie chyba większości kobiet (które nie zakładają z góry, ze najlepiej zrobić cesarkę i mieć problem z głowy). Jeśli chodzi o kredyt, to generalnie wiesz, strach zawsze będzie, ale czy warto wynajmować całe życie mieszkania? Jak lud koczowniczy? Jeśli masz swoje meble, to przy przeprowadzce niszczeją (u nas już po jednym przewiezieniu widać ślady transportu - jeszcze jedna przeprowadzką może i zniosą, ale kolejna nie wróży nic dobrego...). A w końcu ładujesz komuś w kieszeń kasę...a tak byś mogła to w kredycie spłacać. Są plusy i minusy. Myślisz, ze ja się nie boje? Jak cholera! Ale trzeba się na coś zdecydować. A jak by była możliwość wziąć kredyt "Rodzina na swoim" to nie ma się nad czym zastanawiać (a to jest do końca roku tylko). Przez 8 lat będą nam spłacać odsetki. Wiec mam 8 lat na wychowanie dzieci i znalezienie innej pracy (nie wiem, czy opisywałam, dlaczego nie chcę wracać do zakładu - a btw - sosnowiczanki pewnie go znają - SEGU :P). Ale sprawa jest o tyle skomplikowana, ze nam samym żadnego kredytu nie dadzą. Mąż musiał by brać go z moja mamą, a mama ma dom, więc nie wiem, jak będą patrzeć na to przy udzieleniu tego kredytu z dofinansowaniem.... Byliśmy z Markiem dziś na bilansie i pani doktor oglądała mu siusiaka i odciągnęła napletek, który pękł w 4 miejscach. Nic niepokojącego, bo miał stulejkę fizjologiczną i teraz tylko kazała przemywać rivanolem naciągać napletek, żeby nie zrósł się ponownie. Nie wiem tylko, jak mocno obciągać mu napletek - aż się żołądź pokaże, czy mniej? Mamusie synusiów - POMOCY! A ja sie na dziś żegnam, bo padam, a jeszcze muszę w jednym temacie odpisać i na maila...a oczy mi się zamykają :( Dobranoc
  18. Królik

    Marzec 2012

    Witajcie mamuśki Coś się znowu tu robi "spokojnie"...hmmm... My dziś po bilansie. Wszystko jest dobrze, tylko pani doktor oglądała siusiaka (przy ostatniej wizycie zwracałam uwagę na stulejkę, ale uspokoiła, ze to fizjologiczna). No i naciągnęła napletek, pokazał się żołądź, ale skórka pękła :( Obeszło się bez krwi i płaczu (Marek to się w ogóle śmiał - chyba go połaskotało), ale ma 4 małe pęknięcia i przy siusianiu mówi, ze go boli...:( Szkoda mi go. Przykładamy rivanol do spania (bo śpi jeszcze w pieluszce, a w dzień to w majtkach śmiga) i po siku też biorę go na łóżko i przemywam mu na tyle, na ile pozwala (bo to z pewnością przyjemne nie jest, a do tego zimne...). Ale mam pytanie, bo mówiła, żeby mu ściągać napletek, żeby się nie zrosło znowu (najlepiej podczas kąpieli), ale właśnie czy tylko przy kąpieli, czy ja mu przemywam, to też naciągać? I czy aż "do oporu" aż się główka pokaże? Czy wystarczy trochę? Boję się, żeby później nie miał chirurgicznie naciągane, jeśli mu się zrośnie, a ciężko mu do żołędzia się dostać, bo się wyrywa...i nie wiem, co robić, żeby było dobrze i żeby nie pogorszyć... Misia, to ja się odezwę ewentualnie po te "dziewczynkowe" ubranka, jak mi się przeczucie potwierdzi po wtorkowym usg Nie wiem, czy będziesz chciała wystawiać na Allegro, czy sprzedać bez prowizji. Od Ciebie to zależy. Ale nie ma co gdybać - przekonamy się już niebawem, czy będą mi w ogóle potrzebne :) Współczuje, ze mąż tak daleko i nie ma kto spełnić ciążowej zachcianki :( Mój niby blisko, ale mówię z tym czasem to niekiedy mnie nerwy biorą... Śpi obok, a tak, jakby go nie było (nie to, ze taki niechętny, ale kładzie się wcześnie, bo jak "człowiek niewyspany, to człowiek zły" - jak mawia mój ojciec - pod względem spania (i kilku innych rzeczy :P)bardzo podobny do Łukasza...). Karolineczka, ja miałam na myśli, ze w Rossmanie jest promocja na chusteczki, ale nie takie rossmanowskie (fakt, mogłam sprostować na jakie), tylko z Cleanica - na dodatek niebieskie - takie, jakich używamy od jakiegoś czasu. Te biedronkowe też są fajne, ale drogie, a ja zawsze wypatruję jakiejś promocji i kupuję ze dwie paczki, żeby dotrwać do kolejnej promocji xD Faktem jest, że teraz Marek nie chodzi już w pieluchach, to aż tyle ich nie idzie, ale przydają się na spacerach, czy po jedzeniu w domu (wygodniej chusteczką buzię i ręce wytrzeć, niż podnosić go do kranu...). Ja do demakijażu też je stosuję :P A od początku korzystaliśmy z Happy (też były pakowane w trzy czy czteropak za 14 czy 16zł, ale już baaaardzo długo nie widziałam takiej oferty). Widzisz, każda z nas też inaczej "to" odbiera (chodzi o sex w ciąży). Ogólnie naczytałam się (przy pierwszej ciąży), że libido spada u większości kobiet. Mąż się śmiał, ze sobie tego nie wyobraża w moim wydaniu, haha xD No i dobrze myślał, bo było wręcz odwrotnie. Teraz może fakt, ze jest dzieciak ruchliwy w domu sprawia, ze nie mam "aż tak", jak byliśmy sami. To powodzenia na jutrzejszej wizycie - przynieś najlepsze wieści Katarzynka, jak już weszłaś, to mogłaś skrobnąć nieco więcej :P Co u Ciebie? Żabol, gratuluję potwierdzenia dziewczynki Ale Ty jesteś zła i niedobra kobieta w stosunku do teściowej :P Jak tak można? xD Ja dziś chyba szybko padnę, bo tak mi się dobrze spało dziś, a o 6 budzik zadzwonił i jestem taka niedospana, że szok...:( Życzę więc miłej nocki ;)
  19. Hehe, tak, widocznie jesteśmy dziwadłami ^^ A facet Twój to jakiś taki dziwny... jeszcze zazdrość o PRZYJACIELA mogła bym rozumieć, ale o PRZYJACIÓŁKĘ? Nie ogarniam...
  20. Oj Marysiu, pokręcone to wszystko trochę. A mąż wprost Ci powiedział, ze nie jesteś jego "przyjaciółką"? Może warto na nim wymóc poważną rozmowę (niekoniecznie o temacie tamtej laski). Ja z moim Łukaszem przyjaźnimy się i mówimy sobie wszystko (co zdaniem niektórych też nie powinno tak być, bo że przed mężem trzeba mieć "sekrety" - ja ich nie mam i z tego, co widzę, on przede mną też nie...) Arisa, współczuję ząbkowania, choć nie znam tego problemu (odpukać, bo jeszcze jeden ząbkujący przede mną!) - Marek nie miał żadnych przebojów odnośnie wychodzących ząbków.
  21. Witam Z ciekawości chciałam się dowiedzieć pewnej rzeczy. Mianowicie zaszokował mnie ostatnio pewien widok - kobieta z dość pokaźnym brzuchem z papierosem... Choć znam osoby, które paliły, to jednak nie "obnosiły" się tak z tym faktem... A co Wy na to palaczki?
  22. Nie cierpię polskich filmów :/ Ale dzięki za radę ;) A repertuar to już wiem, ze wszędzie gdzie oferują lektora/dubbing, to tylko na bajkach lub filmach dla najmłodszych (niekoniecznie ze wskazaniem DLA NAJMŁODSZYCH, ale takich, które mogą oglądać dzieci wraz z rodzicami). Szkoda, nie wiem, czemu takie rozwiązanie wprowadzili - wiem, ze dużo osób woli czytać napisy i słuchać oryginalnych dialogów (bo różnie bywa z polskimi tłumaczeniami), ale ja tam wolę już byle jakie tłumaczenie (z zachowaniem sensu i fabuły), bo oglądałam z siostrą Holmesa w konie, to żeby w pełni cieszyć się z obejrzenia filmu musiałam go zobaczyć drugi raz na spokojnie na necie... Wtedy "widziałam" pewne rzeczy, które za pierwszym razem mi umknęły ze względu na niedoczytanie (zagapiłam się na akcję), albo odwrotnie - zaczytałam się w napisach i nie zwróciłam uwagi co się dzieje... Powinni dawać możliwość wyboru filmu z lektorem i napisami...takie jest moje zdanie...
  23. Królik

    Marzec 2012

    Karolinka, ja dziś akurat nie, ale czasami notorycznie tak mam - przerwa techniczna, czy cos tam takiego... Tinka, to poczekaj z wystawianiem ubranek tak jeszcze z tydzień :) Bo licze na to, ze 8 listopada wieczorek wszystko będzie u nas jasne ^^ Fajnie, ze masz od kogo ubranka dostać :) No i udanego seansu jutro. Na co idziecie? Czarocha, teściowa niezła babka jest xD Pozazdrościć. Prawie tak, jak moja mama (tylko sytuacje zupełnie inne) - nie wiadomo czym ja zaspokoić, hehe Widzę, ze rozsyłam "prądy erotyczne" i się udziela - Żabol, może i do Ciebie dojdzie? ;> A może to coś po porodzie tak masz? Nie umiem sobie wyobrazić, jak można nie mieć ochoty na sex xD Może nakręć się w dzień sama, powspominaj "dobre czasy", zechciej to przenieść wieczorem do łóżka (choć z doświadczenia też wiem, że czasem nakręcanie całodzienne kończy się w sekundzie po wysłuchaniu jakiegoś tekstu, czy zrobieniu/niezrobieniu czegoś przez naszą brzydszą połowę ...). Poza tym, kto Ci każe rozkładać nogi dla zaspokojenia jego potrzeb? Wskakuj na konika i heja - sama się zaspokój ^^ Wybacz bezpośredniość, tak już mam :P A jak by się zdziwił tekstem typu "A jaaa?", kiedy skończysz, to powiedz, ze Ty miałaś ochotę i teraz jesteś już zmęczona po całym dniu xD Ciekawe, co by zrobił następnego dnia, żebyś zechciała powtórzyć wyczyn z obustronnym finiszem Cały czas podminowana dziś chodzę - nie dość że sytuacja z mężem, to jeszcze mnie mama zdenerwowała, aż się popłakałam... Wiem, że hormony w ciąży też swoje dają, ale to, jak ona czasem nas "traktuje" jest naprawdę dla mnie bolesne i choć wiem, ze i ja święta nie jestem, to strasznie mnie boli, że ona taka potrafi być... Idę jeszcze poszukać mieszkania jakiegoś na necie, bo chyba jednak plany się zmienią szybko i będziemy musnęli wybrać coś przed końcem roku (żeby się załapać na dofinansowanie "Rodzina na swoim" - to nam daje szanse spłacania kredytu z jednej wypłaty przez czas, zanim wrócę do pracy) Dobrej nocki ciężaróweczki :*
  24. Bożenka, ale teraz prenatalne usg czeka Cię między 20-23 tygodniem - ja właśnie mam je 8 listopada. Pierwsze (z tego, co pamiętam) robi się ok 13 tc. Monika, ja jestem rozdarta pod tym względem...:( Nie wiem sama, co myśleć. Pierwsza cesarka było pod narkozą, bo nie mogli się wbić w kręgosłup, jak należy (może za dużo się naoglądałam filmów o pogodach, ale wszędzie widziałam, jak znieczulają, kiedy kobieta leży na boku - a mnie kłuli na siedząco - okrakiem na stole operacyjnym - kazali "koci grzbiet" robić, ale nie dałam rady, bo brzuch przygniatałam już do stołu). No i gin mi ostatnio mówiła, ze dobrze by było teraz bez narkozy. Jakby to ode mnie zależało też...:/ Przecież chciałam być przytomna, nie moja wina, ze tak wyszło, a skąd mogę wiedzieć, jak to będzie następnym razem? Laura, spamujesz :P Drogo trochę to ubranko, choć komplet niezły (pokaźny). Głodna jestem, mało dziś jadłam - chyba przez ogólne nerwy :| Spokojnej nocy pączusie ^^
  25. Heheh Fajnie, że ktoś tu jeszcze zagląda i można się pośmiać z nowych sytuacji Wspominałam już sytuację z chrześnicą mojego męża. Teraz ma 4 lata i chodzi do przedszkola. Mieli ostatnio pasowanie i Nikola wzięła "ślub" z jakimś tam Wiktorem :) Oznajmiła w domu, ze jest szczęśliwa, zakochana i w ogóle... Teściowa ze szwagierką przeglądały jej stare (za małe ubranka) i szykowały, co by można dać dla jej młodszej kuzynki, na co ta wparowała z płaczem do pokoju do nich i krzyczy: "Co wy robicie? Nie możecie tego oddać, przecież jak będę miała zaraz dziecko, to się przydadzą!"
×
×
  • Dodaj nową pozycję...