Skocz do zawartości
Forum

Królik

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Królik

  1. Flanelową - nie, ale masz koszulkę z myszką Minie Masz futro naturalne?
  2. Nieee...xD Masz Rutinoscorbin w apteczce domowej?
  3. Ja też nie, choć bym chciała :P Jeszcze nigdy nie spaliłam ciasta
  4. Nie, TYLKO ruskie ^^ Lubisz "Pierwszą miłość"?
  5. Witam :) Już po odwiedzinach teściowej i po urodzinach. Było bardzo fajnie, ale muszę odespać, bo siedziałyśmy w nocy i gadałyśmy :P Więc tak, w totka miałam 2...:/ (nie tak miało być :/) więc wszystkie marzenia pękły jak bańka mydlana... Na wizytę 10 października rano. Po usg dobrze, tylko szkrab młodszy wychodzi, aczkolwiek jak lekarz powiedział - w normie. Będę też w przyszłym tygodniu dzwonić i się umawiać na połówkowe, tylko myślę zrobić to na 21tydzień, bo skoro jest mniejsze, to lepiej wydaje mi się poczekać i "wbić się" wiekiem dziecka do zaleceń badań połówkowych. No i chcę poznać płeć wtedy. Hipciu, zatem gratuluję "ogonka". Ja to jak się z mężem przedrzeźniałam, jak byłam z Markiem w ciąży, to mówiłam "Co, myślisz, że jak masz sisiorka, to ci wszystko wolno? Nie, bo ja też teraz mam i nie jestem gorsza!" :P Laura (o ile się jeszcze tu pojawiasz), nie mów, ze nie chodzi o kasę, bo gdybyś tak dostała z milion, czy dwa, to starczyło by Ci na własnościowe mieszkanie i zostało na życie, ze jak byś dała na lokatę, to byś z samych odsetek mogła żyć jak chcesz... Pieniądze, mówi się, szczęścia nie dają, ale rozwiązują większość życiowych problemów... Co właściwie u Ciebie? My po urodzinach i pobycie teściowej zadowoleni. Mama to widzę, z roku na rok zmienia się co raz bardziej na lepsze. Mam o niej co raz to lepsze zdanie, choć z początku nie było (fizycznie) najlepsze... Zawsze szło z nią otwarcie porozmawiać, ale teraz jakoś tak ona też bardziej się otwierała, więcej o sobie, swoim życiu opowiadała. Już nie mówię że przy Łukaszu, bo on szedł spać, a my siedziałyśmy do 2-3 w nocy :P Urodziny też były ok - tort się nieco rozpłynąć (cukrowe dodatki). No i moja kochana ciocia (nie cierpimy jej serdecznie, tym bardziej po takich akcjach się utwierdzamy w przekonaniu dlaczego) musiała narobić "bigosu". Ciotka to bratowa mojej mamy. Wujek jest w porządku, ale zmarnował sobie życie wychodząc za nią. Maja dwie córki - jedna 22 lata (chrzestna Marka) druga 17. Gadaliśmy z wujkiem na temat tych urodzin w taki sposób, żeby nie było właśnie z ciotką nieporozumień, bo w pamięci miałam, jak wszystkie byłyśmy młodsze i robiło się urodziny dla nas, to się ciotka oburzyła, że co to rok w rok się będzie urodziny dzieciom robić? Tylko okrągłe rocznice.Dlatego powiedziałam wujkowi, ze my BĘDZIEMY Markowi robić urodziny co roku (co dla mnie logiczne), a oni niech się tylko określą, czy mają ochotę przychodzić na te urodziny - czy mamy ich po co zapraszać. Bo nie chcieliśmy znowu gadania ciotki, jak by się nie zaprosiło - "Ooo, robili urodziny, a nas nie zaprosili", albo odwrotnie "Łoo, co roku będziecie robić mu urodziny?". Wiecie o co chodzi? No więc wujek powiedział, ze przyjdą. We wtorek mieliśmy te urodziny, a w poniedziałek wieczorem wujek dzwonił przepraszał, ale on nie da rady przyjechać, bo pilnie musi jechać do Krakowa (zaraz wyjaśnię o co chodzi z tym Krakowem w ogóle), ale że ciotka powiedziała, ze z dziewczynami przyjedzie ok 17:30, bo młodsza ma jeszcze popołudniu angielski, starsza jest na studiach, więc jakoś tak przyjadą. Więc czekaliśmy. Przed ósmą pokroiliśmy dopiero torta, bo stwierdziliśmy, że nie ma co czekać na nich dłużej. Babcia moja (teściowa ciotki) tam narzekała - a weź zadzwoń, dlaczego ich nie ma, itp. A ja byłam zła - bo niby czemu ja mam dzwonić? Wujek mówił, że jak nie będą umiały trafić, to zadzwonią (ba na nowym mieszkaniu tylko wujek był). W ich interesie jest zadzwonić, jeśli mają się spóźnią, albo im coś wypadnie, a nie w moim, nie? Babcia oczywiście nie wytrzymała i zaraz zadzwoniła do wujka (jak przyszli do domu), Ten nic nie wiedział, ze ich nei było. A była już pewnie 24, zanim wrócił z Krakowa - założę się, ze ją obudził i zrobił awanturę. W środę z nim gadałam, to powiedział tylko tyle, że mają "ciche dni" i że "chu..jej w du..." - że podobno powiedziała coś w stylu, że nie wiedziała gdzie mieszkamy, a poza tym nikt jej nie zapraszał... Czujecie? NIKT JEJ NIE ZAPRASZAŁ! Wielmożnej Pani trzeba było telegram wysłać z zaproszeniem extra... Szkoda słów. Szczegółów nie znam, bo i wujek mówił, ze tak się wkur..ił, że nie gadał z nią dalej. A odnośnie wyjazdów do Krakowa, to wujek jeździ sobie dorobić, żeby SOBIE kupić auto. Mają Lanosa, którego kupili im już nie żyjący teściowie wujka i Wolswagena (starszego) po teściu. No ale Lanos jest CIOCI, bo przecież to JEJ rodzice go kupili. Wolswagen jest dziewczyn (póki co starszej, bo młodsza jeszcze bez prawka). A wujek niemal musi pociągiem do pracy jeździć (swego czasu zasuwał rowerem, ale to ponad 20km w jedną stronę). Niby co drugi tydzień wymieniają się w pracy z kolegą - jeden tydzień jeździ autem wujek i jego zabiera (w tym mojego męża też), a drugi tydzień ten kolega. Więc wujek po pracy (kończy o 14) jedzie do Krakowa, gdzie robią jakieś instalacje w nowym bloku. Kładą i spawają rury wodociągowe. Wraca do doku po 23 i na 6 wstaje do pracy. I tak w koło. Sobota i niedziela też (tylko wtedy od rana do ok 15-16 robią, więc koło 17 jest w domu. Ale się rozpisałam na ten temat...szkoda mi wujka serdecznie, ma się z tą ciotką nieźle...tylko współczuć, co to za babsko wredne.... Buziaczki i pozdrowienia kochane, znikam teraz. :*
  6. Królik

    Marzec 2012

    Witam (w końcu :P) Teściowa wczoraj rano pojechała, było bardzo fajnie, ale nie miałam siły siadać do kompa wieczorem - w dzień zaczęłam czytać, co tam u Was, a wieczorem byłam zbyt padnięta, żeby w ogóle włączać komputer... Ja też mam skurcze łydek w nocy (prawej szczególnie) - wczoraj kupiłam Magnezin w aptece i wzięłam wieczorem - ta noc była bez bólu. Opryszczka to nawet chyba nie wiem, co to jest (odpukać!), bo chyba jeszcze nigdy nie miałam. Agusia, cieszę się, ze mogłam pomóc ;) Żabol, pierwsza strona będzie kolorowa - daj mi tylko dojść do siebie i dziewczynom upewnić się, kto urzęduje w brzuchach Jak dobrze zapamiętałam to Misi szykuje się chłopaczek, a Zabolowi dziewczynka - tak?? To gratuluje dziewczynki Co do bliźniaczego wózka(tam, gdzie są podkreślone nazwy są linki, gdybyście chciały zobaczyć, o co chodzi), to Czaroha, weź też pod uwagę środki komunikacyjne - nie wiem, czym się poruszasz po mieście i międzymiastowo. Jeśli masz samochód i po złożeniu wejdzie bez problemu, to ok. Ale jeśli będziesz jeździć autobusami, tramwajami, pociągami, to wózek gdzie dzieci są obok siebie to katastrofa - nie sprawdzałam na sobie, ale mamy wózek Gabi, który jest wygodny do nierównych chodników, krawężników, po śniegu sunie rewelacyjnie, ale jest ogromny - ciężki i SZEROKI. W kasie w Tesco u nas muszę na siłę się przeciskać (przy lodówce z lodami), w pociągu dalekobieżnym nie wjedziesz wózkiem do przedziału - będzie musiał leżeć na korytarzu przy kiblu, bo nigdzie indziej nie wejdzie (my w prawdzie przy dalszej podróży mieliśmy wózek z Hucka, ale była para, która jechała z nami i właśnie mięli taki sam wózek z Gabi i leżał właśnie przy ubikacji). Ja przecież miałam obawy o bliźniaki teraz i też myślałam o wózku, ale właśnie "kinowym" - gdzie siedzi jeden za drugim. Bo nie umiem sobie wyobrazić, jak ciężko wejść w pewne miejsca tym, co siedzą obok siebie, jak mam takie problemy z szerokim Gabi... A jakiś czas temu wymieniliśmy te wózku, bo Gabi w przeciwieństwie do Hucka ma regulowaną rączkę. Jak jeździłam Huckiem, to w momencie "hamowania" na jakiejś małej przeszkodzie (np kamieniu, dziurze) wózek stawał gwałtownie, a rączka uderzała mnie w brzuch. Poza tym przy podjeździe na krawężniki musiałam wózek podnośnic (ciałem oprzeć się na rączce) - znowu narażony brzuch, mięśnie napięte, a Gabi jedzie jak terenówka ^^ Więc na strychu rodziców zrobiliśmy wymienakę na nie Więc dobrze się zastanów... Inna sprawa jest jeszcze taka, za każdy z nas może zwracać uwagę na inne szczegóły - tu jest przykładowo wózek, który by mi pasował, a to ze względu na możliwość przekładania kierunku jazdy - wg mnie bardzo przydatne przy opadach, wietrze, albo słońcu - przekładasz dziecko tak, żeby mu było wygodniej. Dziś kardiolog na 15, bo byłam we wtorek i pani doktor stwierdziła (bo weszłam do niej, żeby ugadać się, czy mnie przyjmie):" 120, to nie jest wysokie tętno. Jak by było 140, to by było. Tym bardziej, ze nic się nie dzieje - nie ma bólu w piersiach, omdleń, itp" I umówiła mi termin do innego lekarza na dziś... Nie wiem, czy odpisałam Wam, jak należy, ale muszę uciekać na tą chwilę, bo Marek się pcha na kolana.
  7. Ja przepraszam, zapomniałam uprzedzić...nie będzie mnie kilka dni - dziś przylatuje teściowa, we wrotek robimy Marka urodziny...Jakoś w czwartek będę, to pogadamy ;) Buziole :*
  8. Królik

    Marzec 2012

    Cześć Wam Misia, szpital, w którym chciała bym rodzić (jeśli damy radę sn) też jest daleko - ok 40 km będzie. Też fajnie by było mieć wszystkich pod ręką - jak już wspominałam moja mama jest pielęgniarką na innym oddziale w tym samym szpitalu. Znają mnie jej koleżanki, wpadały do mnie jak leżałam z Markiem. Mama jak była w pracy, to przylatywała, jeśli tylko mogła się oderwać od pracy. Ale komfort porodu chyba wydaje mi się ważniejszy - po porodzie sobie jakoś poradzę. A może mi się tak tylko zdaje? Ale przecież nie zostanę sama na świecie! Żabol, moja waga pokazuje ok 1kg więcej (TYLKO). Nawet mama powiedziała, ze teraz dobrze wyglądam i dobrze to znoszę, bo przecież z Markiem to na samym początku strasznie przytyłam. To taka odwrotność tego, co się mówi o siedzeniu w domu. Ja na początku pracowałam, ale miałam mdłości, źle się czułam, co chwila siedziałam na jadalni i zagrywałam jakimiś batonami (co nigdy wcześniej nie przepadałam za czekoladą). Słodyczy to się objadłam wtedy, nie ma co. Nie powiem, teraz też czasem coś skubnę (ostatnio mnie ciągnie strasznie na białą czekoladę, a nie mogę znaleźć jednej takiej, co ja dawno temu jadłam i cały czas chodzi mi po głowie - mianowicie biała z płatkami kukurydzianymi zatopionymi w niej - nie pamiętam nawet firmy). Poważnie, jak chodziłam do pracy, to więcej jadłam ogólnie i słodkiego, teraz jakoś tak nie mam czasu na to - tak, jak na spanie w dzień. Z Markiem gdybym mogła, to bym czasem przesypiała całe dni. Teraz mi się nie chce (robię sobie czasem drzemkę, jak Marek sam nie chce iść spać i kładę się z nim, ale to trwa między 15-30min - zasypiam zanim on zaśnie :P) Oby tak dalej Miałam dziś straszny sen o dziecku. Śnił mi się lekarz i szpital i zła diagnoza, ze muszę się pożegnać z tym dzieckiem. Ale jesteśmy młodzi i już niedługo postaramy się o nową ciążę... Strasznie płakałam....dobrze, ze rano mnie Marek obudził, jak przyszedł ze swoją kołdrą do naszego łóżka ^^ A tak w ogóle dziewczyny, to muszę się pożegnać na jakiś czas. Jutro przylatuje teściowa. We wtorek robimy wcześniejsze urodziny Marka, ze względu właśnie na pobyt teściowej. No i jedzie do domu w czwartek rano. Więc nie wiem, czy znajdę chwilę, żeby poczytać, albo odpisać. Mama będzie miała z pewnością dużo do opowiadania :) Ostatnio, jak była, to siedziałyśmy razem nawet do 2:30, pomimo, że Łukasz się położył wykończony wcześniej... Więc do ewentualnego przeczytania w czwartek ;) Jeszcze zapomniałam wspomnieć o kardiologu. Wczoraj nie dało rady - pielęgniarka kazała przyjść we wtorek od 15 i gadać z lekarzem bezpośrednio. No to już sobie poszłam, jak wtedy robimy urodziny. Stwierdziłam, ze jak się wyrobię, to pójdę, ale wprost zapytam, czy mnie przyjmie na początku, bo jak każe czekać aż wszyscy inni pójdą, to będzie 18, a tyle tam siedzieć nie zamierzam, przynajmniej nie w tym dniu... Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego i chcę czytać same dobre rzeczy, jak wrócę ^^ Buziaki :*
  9. 1. flirtować - lubiłam, no ale teraz... 2. teściową lubię - mieszkamy tysiące kilometrów od siebie, więc choćby nawet...xD lubisz grzybowa?
  10. ja też nie jeszcze nigdy nie uciekałam przed wściekłym psem xD
  11. Daffodilwe wszystkim domagam się przycisku "lubię to" pod postami xD obowiązek gdzie sie kąpiemy?
  12. hehe, ja też nie (odpukać, bo nigdy nic nie wiadomo xD) jeszcze nigdy nie zaspałam do pracy
  13. od 3 dni juz nie :) masz rozdwojone końcówki włosów?:P
  14. Uwielbiam!! (ale w real, nie na komputerze) lubisz oglądać mecze?
  15. Jak dobrze wychowany, to na swoim posłaniu :) w czym kobiety są lepsze od mężczyzn?
  16. Do rzeki - ja też nie, ale do jeziora tak ^^ jeszcze nigdy nie miałam złamanej ręki
  17. grzyby (już się nie mogę doczekać!) rysować
  18. Nie lubię, bo większość robi wodę z mózgu O_o lubisz kupować buty na zimę?
  19. A ja kiedyś musiałam, bo windy nie działały :( (na szczęście młoda wtedy byłam, dałam radę xD) jeszcze nigdy nie byłam w salonie piękności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...