Skocz do zawartości
Forum

cora

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cora

  1. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Asiu, nie mamy ślubu i mieć nie będziemy. Inaczej sobie wyobrażałam swoje życie. Wiedziałam, że kościelnego nie będziemy mieć, bo on jest rozwiedziony, ale liczyłam na cywilny. Zresztą rok temu dzień po świętach mi się oświadczył. Ale do tej pory nic się w tym temacie nie działo. Faktem jest, że oboje ustaliliśmy, że ślub jak się dziecko urodzi, no ale mały ma już 5 mies. i nic. Więc, bodajże w nowy rok wsunęłam pierścionek do jego szafki nocnej tym samym zwracając mu go. Na pewno go widział. Nic nie powiedział. Widocznie słowa wypowiedziane 2 razy podczas kłótni, że mam zapomnieć o małżeństwie miały coś w sobie. A co do kolacji, to musiałabym Cię zapytać: a co to jest kolacja ze swoim facetem? Bo nie pamiętam... Prawda jest taka, że między nami jest tak jak mniej więcej Mogu to niedawno opisała - jesteśmy ze sobą, mamy dziecko, ale czy coś jest między nami? Nie wiem. Ja mam pewnych rzeczy serdecznie dość. Męczę się. 2 miesiące temu mu to powiedziałam i powiedziałam, że powinniśmy na ten temat pogadać, to (być może poczuł się zraniony) wyszedł z domu się przejść. Jak wrócił proponowałam rozmowę, ale nie chciał. Na początku listopada było 2 lata jak się znamy, rok temu ja się wzięłam za ten dzień, więc liczyłam w tym roku na jakiś gest z jego strony. Wiem, że nie ma pamięci do dat, więc rano w tym dniu mu wspomniałam o tym. Myślisz, że cokolwiek zrobił? Nie. Nawet głupiego wina się nie napiliśmy. Spędziłam ten dzień na szmacie sprzątając mieszkanie w trakcie drzemek synka. Kolejna sytuacja - początek grudnia, moje urodziny - dzień spieprzony kłótnia. Następnie - święta - zastanawiałam się czy w ogóle wigilię robić, w końcu zrobiłam i żałowałam, nawet opłatkiem się nie przełamaliśmy. Ale nie dlatego, że byliśmy pokłóceni. Tylko dlatego, że on uważa to za śmieszne i sztuczne takie składanie życzeń. Ok - może być sztuczne jak sobie dajmy na to w pracy ludzie wigilię organizują i na siłę życzenia składają, ale jeśli z jego strony złożenie sobie nawzajem życzeń między nim a mną (gdzie teoretycznie jesteśmy najbliższymi sobie osobami) jest sztuczne, to coś jest nie tak. Nie tak wyobrażalam sobie święta w mojej rodzinie. Nie tak chce je spędzać przez kolejne lata! W domu rodzinnym było do dupy, bo faktycznie sztucznie i byleby odbębnić i zawsze sobie mówiłam, że rodzina którą stworzę, będzie inna, że będziemy czuć magię Świąt. I co? Wielkie jajco....Kolejna sytuacja - sylwester, też się pokłóciliśmy, przed 21 wyszedł z domu i wyłączył tel. Świadomie, bym się martwiła. No i oczywiście się martwiłam. Zawsze było mi żal mojej mamy, bo z okazji rocznicy ślubu ona zawsze jakiś drobiazg dawała, a ojciec nic dla niej nie miał. A ja mam to samo. I to po 2 latach znajomości. Nawet żadnych pocałunków między nami nie ma. Może nie uwierzycie, ale czasem i z 3 tyg jest bez zwykłego całusa. Na początku przed L4 ciążowym jak wychodziłam i wracałam z pracy to sama wychodziłam z całusem, potem uznałam, że nie będę się wysilać nie widząc z jego strony zaangażowania. I jest jak jest. Jego mama nieraz wspomniała, że jak pracowali to przez lata witali się i żegnali buziakami. Rok temu na 40 rocznicę ślubu dostała bukiet kwiatów od teścia. A ja co mam? Fakt - wspaniałego syna i z uwagi na niego nie żałuję tego związku. Ale jeśli chodzi o to jak wygląda ten związek, to pozostaje wiele do życzenia. Zresztą podczas niejednej kłótni już kilka razy słyszałam, że go wrobiłam w dziecko. Bolało jak cholera. I już się zastanawiałam czy on aby nie uważa naszego synka za ciężar. Ale tego nie mogę powiedzieć - widzę,że go kocha i gdybyśmy się rozstali to tęskniłby za nim. A jego dni ostatnio wyglądają tak, że albo praca albo gra na kompie. Jak chcę wyjść do sklepu albo np włosy zafarbować to się zajmie małym. Czasem pozmywa, poodkurza, rzadziej kurze zetrze, no i okna mył jak byłam w ciąży, ale za to łazienki to chyba nigdy nie sprzątnął całej (jedynie jak w ciąży byłam to detergentami on się bawił). I to też mnie wkurza. Teraz jak mam dziecko, to przyznam się szczerze, że różnie sprzątam, wszystko zależy od małego, ale z reguły większe sprzątanie w soboty. Przyznam się też, że czasem jest taki bałagan, że nikogo bym do domu nie wpuściła i jak dzwoni domofon to nie odbieram. Tak było np wczoraj. No i wczoraj jego mama zadzwoniła, że dziś wpadną do małego bo 2 tyg go nie widzieli. Mój R. powiedział, że wróci wcześniej z pracy tzn. ok 16 i mi pomoże (prowadzi własną działalność). Wrócił po 18. Powiedział, że posprzątamy jutro (tzn. dziś - w sobotę) rano razem, a on pojedzie trochę później do firmy. Myślałam, że jego rodzice popołudniu nas odwiedzą, ale potem się okazało, że ok 11 mają przyjechać "na chwilę". Więc się wzięłam wieczorem za sprzątanie, żeby czasem rano nie zostać w czarnej "d..e" i sprzątałam do 23.30 w międzyczasie doglądając małego. Myślicie, że ruszył palcem? Nie. Cały czas grał, skończył ok 24. Nawet słowem nie pisnął, że przecież mieliśmy razem posprzątać, że rano to zrobimy. A tym bardziej mnie to wkurza jak mnie potem pyta czy zrobię coś ze swoimi dłońmi. Po porodzie mi się strasznie skóra na dłoniach wysuszyła, robią mi sie pęcherze z wodą, skóra pęka, mam rany i po dawce płynów do mycia jest gorzej. Mam maść z antybiotykiem i sterydami, ale jak się tym smarować 2 razy dziennie przy dziecku? To pierwsze, a drugie - musiałabym sobie na jakiś czas odpuścić zmywanie i sprzątanie z użyciem płynów. Rękawiczki niewiele pomagają, bo mam wrażenie jakby mi się skóra kisiła w nich i swędzą mnie ręce. Zresztą w nocy tak mnie swędzą, że czasem zasnąć nie mogę i się drapię :( Przepraszam, ale jak już ruszyłaś temat, to musiałam się wygadać :( Serio nie wiem co z tym zrobić, tym bardziej trudne to bo druga strona nie chce o tym gadać. A co do zostawienia dziecka komuś i pójścia np na kawę - ja nie czuję się psychicznie gotowa jeszcze na to. Więc póki co się nie zdecyduję. Cały czas byłabym myślami przy dziecku i nic z takiego wyjścia nie miała. Może dlatego, że to moje pierwsze dziecko, nie wiem... a może dlatego, że teście uważają, że z takim dzieckiem trzeba się obchodzić jak z jajkiem, a bez przesady - przecież 5 mies już ma. Dziś byli 1,5 h a ciśnienie mi się 3 razy podniosło - raz oczywiście zwrócili uwagę, że pielucha za długo (oczywiście to ich zdanie, bo patrzą na to chyba pod kątem 30 lat wstecz i pieluch tetrowych gdzie bo 1 sikaniu dziecku sie zmieniało), drugi raz - że go traktuję niedelikatnie przeciągając body przez głowę, trzeci raz - brałam sie za karmienie małego i podwinęłam mu rękawy, żeby ich nie ubabrał. Ja patrzę, a teściowa je odwija z powrotem :/ Może za jakiś czas się zdecyduję na jakieś wyjście i zostawienie go pod ich opieką, ale na dzień dzisiejszy nie widzę takiej opcji. Mogu, ja o drugim dziecku myślę za jakieś 2 lata. Jak mały podrośnie i będzie już trochę samodzielny. Po pierwsze mieszkanie musimy zmienić, choć mój R. śpiewa o domku. Niby mamy 2 pokoje, ale układ jest raczej pod parę, a nie pod rodzinę. Po drugie, nie wiem czy zrozumiecie moje podejście, ale póki co to chce, żeby mój Szkrab miał mnie tylko dla siebie, teraz kiedy jest taki bezbronny i najbardziej mnie potrzebuje. Wiadomo, że dziecko dłuuugo potrzebuje matki i jest dla niego ważna, ale teraz te chwile kiedy nie umie chodzić, nie umie powiedzieć co mu dolega, co boli, co by chciał - teraz w tych chwilach chce być tylko dla niego. Nie wiem czy rozumiecie, czy nie skrytykujecie, ale ja tak mam :) Choć drugiego dziecka na pewno chcę :) - pod warunkiem, że coś sie zmieni w tym związku.
  2. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Mogu ja mam tę do gotowania. Ale muszę kupić tę nie do gotowania, bo jest wygodniejsza. Tylko co idę do sklepu to zapominam :/ Przy tej do gotowania jest więcej zabawy. Bo albo: - gotujesz te pół łyżeczki w wodzie 3-4 minuty i dodajesz do obiadku - ale to jest tak niewielka ilość, że większość do garnka się przykleja, albo: - gotujesz zupkę, blendujesz, dodajesz do tego kaszkę i jeszcze raz na palnik wrzucasz i gotujesz 3-4 minuty. Ja póki co tak robię, ale i w jednym i w drugim przypadku za dużo zabawy. Tę kaszkę błyskawiczna (bo domyślam się, że o tę chodzi) wystarczy do gorącego dania wrzucić i wymieszać. I przy słoiczkach też się bardziej chyba sprawi, bo nie wiem czy można zagotowywać zawartość słoiczka. Zresztą jeśli dobrze pamiętam, to dajesz pół słoiczka, więc jakbyś to miała zagotowywać jeszcze, to chyba na szybkim mieszaniu, żeby do dna wszystko nie przywarło Więc poleciłabym tę bez gotowania :) Idę sobie kartkę na drzwi wyjściowe przykleić, żeby też ją jutro kupić
  3. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Mój miał problem z refluksem i to spory - ulewał na potęgę, czasem go 4-5 razy pod rząd przebierałam i nie raz w nocy nie miałam już go w czym kłaść spać, bo oba śpiworki zalał, polarek zalał, a bałam się przykrywać kołderką. Ale, odpukać, od 2 tyg jest o niebo lepiej - ulewa od czasu do czasu ale odrobinę. Chyba, że się przeje to wtedy nadmiar uleje. No i jak w krótkim czasie po jedzeniu obraca się na brzuszek to rzecz jasna też uleje, ale ogólnie stwierdzam że jest znacznie lepiej z tym problemem :) Także Mogu, myślę,że to kwestia czasu
  4. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Osa myśmy tych piłek nie kupili pod kątem małego, tylko wzięłam dwie w żartach dla mojego R., mówiąc mu, że jak będzie miał ochotę sobie pomacać, a ja nie będę mieć to dostanie piłki :) A młody faktycznie je uwielbia :) Numer do lekarza poślę Ci na priv :)
  5. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Mogu, ja myślę, że co lekarz to inne zdanie. I tak samo Ty masz prawo do swojego. Czy będziesz kupować słoiczki, czy produkty, które zwią się "eko" czy też w markecie, to nigdy nie będziesz miała 100% pewności co małemu dajesz. Ja kupuję warzywa u nas w warzywniaku, bo nie mam przekonania czy "eko" są naprawdę "eko", więc nie zamierzam przepłacać. Wybieram tak jak mi ktoś polecił - nie te super wyrośnięte, a male kurdupelki. Jeśli są małe i do tego nieforemne, poskręcane, to podobno hodowane bez żadnych ulepszaczy. Jedyne co unikam, to kupowania w marketach. A dzisiejszej nocy chyba nie zasnę, bo będe pilonować malego. Już i tak mam stracha że mi się w nocy przewróci na brzuszek odkąd się nauczył przewracać. Ale jakoś się pocieszałam tym, że śpiworek go krępuje. A dziś obudził się 6.15. Właściwie to nie obudził, bo na półśpiąco zaczął marudzić, dałam go do naszego łóżka i poszłam mleko zrobić. Przychodzę a on na brzuszku, mimo śpiworka... :/ Mogu a jak Ty sobie z tym radzisz? Bo miałaś podobnego stracha. Umie Mikołaj już na plecki się przewracać?
  6. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Osa, ja Ci mogę polecić bardzo dobrego pediatrę z Siemianowic, jeśli byłabyś zainteresowana. Z NFZ ciężko się do niego dostać, bo nawet dla dzieci, których jest lekarzem podstawowej opieki kolejki są 1,5-2 mies. Mówię o zdrowych dzieciach. Jeśli dziecko chore to oczywiście przyjmuje w danym dniu (pod warunkiem, że uda dodzwonić się do przychodni zaraz po 7 rano), najpóźniej dnia następnego. No a jeśli ma się zdrowe dziecko i chce skonsultować coś, to raczej wizyta prywatna. Zresztą z NFZ podobno już do niego póki co nie zapisują nowych dzieci (ale nie wiem czy to nie tylko gadka pań z rejestracji, bo nie wiem czy jest taka opcja by odmówili przydzielenia do konkretnego lekarza, raczej wątpię), nam się udało wkręcić przez bratową mojego R. A u nas nie ma ulubionych zabawek konkretnej firmy. Ma swojego ulubionego osiołka z Canpolu. Jakiś czas temu w Biedronce były piłeczki odstresowacze, kupiliśmy jakoś tak z głupoty - mały uwielbia je tarmosić. Ma też ulubioną grzechotkę przekazaną w spadku po kuzynie, jak nią uderza o nóżki to dziwi mnie, że go to nie boli, bo ja bym chyba to odczuła... Asia ja też swego czasu szukałam tego szpinaku z ziemniaczkami, nigdzie nie znalazłam. W końcu siostrę poprosiłam by kupiła jak gdzieś będzie widzieć, ona dużo po marketach jeździ (takie hobby :p). Kupiła w Kauflandzie. Powiedziała, że tam duży wybór mają, przynajmniej u niej w miejscowości. Najbliższe zakupy też pojechaliśmy do Kauflanda, ale u nas i faktycznie sporo tam tego mają, więc może tam zerknij :)
  7. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Dorisa, czyżby syndrom dnia 19 sierpnia? :p hehe Ale żarty, żartami, a czasami serio to już nie jest śmieszne. Lekarz już miesiąc temu powiedział nam, by zacząć go wychowywać, a w takiej sytuacji to musiałabym położyć go i przeczekać, żeby się wyryczał. Choć dziś 2 razy tak zrobiliśmy, raz ja się obok niego położyłam i poczekałam aż przepłacze, a raz mój R. W obu przypadkach wypłakał swoje żale,potem zasnął. Madlen, mój też śpi ok 12h :) Zasypia w okolicach 21 i śpi do 9 z przerwą ok 6-7 na butlę, ale ją też na półśpiąco,czasem na śpiąco wypija. Potem odwraca się w moją stronę, dupkę wypina tak słodko i zasypia :) Magda mama Wiktora, jeśli chcesz koniecznie kleik dodawać, to do gotowego już gorącego posiłku. Tak wyczytałam w przepisach. Ale sama nie dawałam. Ja dodaję tylko 0,5 łyżeczki pszennej kaszki mannej w celu stosowania glutenu. Koleżanka też już swojemu synkowi jak skończył 6 mies. zaczęła biszkopty nasączone mlekiem dawać w ramach produktów glutenowych. Lekarz jej zalecił. Zobaczymy co na to nasz pediatra. Choć sama nie wiem czy chciałabym już za miesiąc słodkościami faszerować, chyba raczej nie. Rosenthal, mój jak miał jeszcze 3,5 mies. zasypiał bez problemu... Wystarczyło w śpiworek, do łóżeczka, zamykał oczy i spał. Ale od jakiegoś miesiąca ma mega problemy z zaśnięciem :( Widać, że chce spać a nie umie. Czasem się męczy godzinę albo więcej - przerzuca z boku na bok, obserwuje wszystko wokół, oczka mu klapią ale za chwilę ma oczy jak 5 zł. I nie wiem co na to zaradzić... Jak już zaśnie to śpi do rana. Panthrce, ja robiłam 2 podejścia do szpinaku i nic z tego nie wyszło. Ewidentnie mu nie smakuje. Raz się popłakał, a raz zmieszałam mu ten szpinak z brokułem, to parę łyżeczek zjadł choć się krzywił, a potem zacisnął usta i przy każdym zbliżeniu łyżeczki wydawał z siebie pomruk niezadowolenia. Więc go zmuszać nie będę. A z nowości, to wczoraj i przedwczoraj mieliśmy buraczki - test zaliczony pozytywnie, chyba nawet bardzo, bo wcinał jak oszalały :) Przy okazji stopy do buzi pakował i wczoraj był umaziany dosłownie od stóp po czoło :p Chyba specjalnie mamie psikusa zrobił, bo do lekarza zaraz po obiadku się zbieraliśmy
  8. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Pisałam Wam jakiś czas temu, że mój Skrzat bardziej okazuje emocje - i te pozytywne i te niestety negatywne też. Jak się śmieje głośno i piszczy to super :) Ostatnio odkryłam, że zaczaił o co chodzi w łaskotkach - jak go delikatnie podgryzam z pod żebrami albo na stopach to się głośno śmieje i piszczy :) Ale... przykładowo czasem: jak mu się nie podoba już siedzieć na kolanach, jak idę z nim nie tam gdzie by chciał, nawet jak czasem daję nie tą zabawkę (i mogłabym kilka innych sytuacji wymienić), to jest fochowaty krzyk buntu taki jak u rozkapryszonego kilkulatka (nie wiem czy wiecie o co mi chodzi), jeszcze brakuje by tupnął nogą. Masakra... Nie wiem co mam z tym zrobić, bo jak nie zareaguję to krzyk zamienia się w płacz, z drugiej strony jak nam teraz pokazuje swoje fochy i nie zrobimy nic z tym to co będzie potem?
  9. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Doomi, teraz mi się przypomniało, że pielęgniarka nam przy szczepieniu na rota mówiła, że po tej szczepionce mogą wystąpić wymioty albo biegunka, ale raczej nie powinny mieć ostrego przebiegu i żeby się tym nie martwić. Nie szczepiłaś czasem na rota?
  10. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Ja też naciągam skórkę po kąpieli, położna zalecała i 2 pediatrów. Doomi ja Ci zupełnie nie pomogę, bo mój po szczepieniu nie miał żadnych efektów ubocznych poza tym, że opuchlizna parę tyg się utrzymywała. Nasz spacer w końcu miał swój finał w sypialni :p dzwoniłam do mojego R., powiedział, że wiatr jest dość odczuwalny, więc sobie podarowałam. Ostatnio jak silniej wieje, to czekam aż mały zrobi się śpiący, ubieram go jak na spacer, kładę w sypialni na naszym łóżku - mamy ok pół metra od okna, otwieram na oścież okno i śpi tak długo aż się obudzi. Z reguły ok 0,5-1h. Dla mnie lepsze to niż spacer na wietrze, a i mieszkanie porządnie przewietrzę :) Dziewczyny i co z tym prywatnym forum? Pisał ktoś to administratorów? :)
  11. cora

    Sierpnióweczki 2014

    My się ubieramy i na spacer idziemy :) Nie rozpisujcie się za bardzo, cobym nie musiała siedzieć do wieczora przed laptopem i czytać Was
  12. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Madlen, mocz mojego synka też ma intensywny zapach. Ale myślałam, że jest to spowodowane tym, że mało albo wcale nie chce pić... Nie myślałam, że przyczyną może być co innego i żeby to badać... A powiedział Ci pediatra pod jakim kątem te badania wykonać?
  13. cora

    Sierpnióweczki 2014

    mama Olka, a orientujesz się jakie jest postępowanie w przypadku gdyby faktycznie nie zaczęło kostnieć? Choć chce wierzyć, że to nam nie grozi...
  14. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Sylwia, pewnie, że Maluch najważniejszy. Ale powiem Ci, że u nas też w tej chwili krucho z kasą. Mnie to nawet becikowe nie przysługiwało niestety (tu miałam tyle pecha, że jakbym wniosek złożyła w październiku to bym dostała, a że przyszłam 3 listopada to dupa). Teraz przy tej 13-ce wpadnie grosz, wczasy pod gruszą dostanę, to się w końcu zaszczepię na żółtaczkę i będę mogła pieprzyk usunąć. No i potem ponad 400 zł zwrotu podatku za małego. Ale cała ta kasa szybko się rozejdzie. Najważniejsze nie załamywać się - pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Ważne, że macie siebie, reszta się ułoży :) A ten telefon Wam zwrócili? Wybacz jeśli napisałaś, a nie doczytałam. Ale jak po nocy weszłam na forum, to mnie zamurowała ilość wpisów i mogłam przeoczyć. Duszek, ja Siemianowice. Także do Częstochowy też kawalątek....
  15. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Dorisa, niby ze Śląska, ale dzieli nas ponad 60 km... A szkoda.... Sylwia, no jak nie przepracowałaś ani jednego dnia w 2014, to niestety nie.... :( Ja poszłam na L4 23 kwietnia i od 1 stycznia do 22 kwietnia należy mi się proporcjonalnie, bo już ten 6 mies okres mnie nie obowiązuje
  16. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Ale się tu ruch zrobił teraz kiedy nas jest tyleeee
  17. cora

    Sierpnióweczki 2014

    mama Olka, nam póki co nic nie zaleciła na ten brak... Powiedziała, że niby do 7 mies ma czas. A na necie różne wytyczne pisze... w jednych miejscach, że w 4 mies., w innych że między 6 a 12.... Za dużo o tym myślę. Za tydzień mamy szczepienie to pediatry podpytam co o tym myśli. Sylwia, to rozumiem, że byłaś nowozatrudniona?Kiedyś było tak, że w danym roku trzeba było mieć 6 mies przepracowane by dostać 13. Teraz już tego nie ma, bo dostaje się proporcjonalnie do przeprowanego okresu. Chyba, że jest się nowym pracownikiem, to wtedy trzeba przepracować 6 mies do pierwszej 13-ki.
  18. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Tak jak mówiłam, jestem zdecydowanie za prywatnym forum, wtedy i ja wrzucę fotki, bo póki co mam obawy. Tyle, że będę się chyba musiała logować, bo na tymczasowym loginie wydaje mi się, że nie da się funkcjonować na utajnionym forum. Ale mniejsza o to :) Myśmy wczoraj byli u ortopedy kontrolnie. Niby wszystko ok, ale młodemu jeszcze się jądro kości udowej nie wykształciło. Niby już powinno, ale lekarka powiedziała, że mam się nie martwić, bo do 7 mies. ma czas i żeby przyjść do skontrolować między 6 a 7 miesiącem. Ale i tak się martwię. Kurcze, niektórzy idą raz do ortopedy między 4 a 6 tygodniem życia i koniec. Ta ortopeda do której trafiliśmy (oczywiście prywatnie), ma cykl 4 wizyt u takich maluchów. Już się zastanawiałam czy to nie chodzi tylko o wyciągnięcie kasy. Ale po wczorajszej wizycie to jądro kości udowej ciągle siedzi mi w głowie.... No nieźle podglądaczek się ujawniło :) ale dobrze ;) Pamiętacie jak nas mało zostało jak jeszcze byłyśmy w ciąży, a część dziewczyn przeniosła się na fb? :) Teraz nasze grono znów się rozrosło :) Sylwia a czemu 13-ki nie dostaniesz? Ja poszłam pod koniec kwietnia na L4 i dostanę proporcjonalnie do przepracowanych dni. Zawsze coś. Dorisa, ja też mam synka z 19-go sierpnia :) Termin miałam na 13-go :) Osa, co do książek, to mój R., poleciłby Ci to co ola i jeszcze parę innych książek w tym temacie. On jest człowiekiem, u któregopozytywne myślenie działa cuda. Może u mnie też by zadziałało, ale zawsze gdy próbuję pozytywnie myśleć w sytuacji kiedy czegoś się boję albo stresuję, to w jakiś sposób topozytywne myślenie przykrywa małe powątpiwanie... A on tego nie ma. I z reguły osiąga to czego chce. ola_90 mój jak w nocy zaczyna bardzo marudzić przez sen i smok nie pomaga, to też go biorę do siebie i spi ze mną do rana. Wychodzę z założenia, ze lepsze to niż karmić go w nocy. Bo uwazam, że wystarczająco zdjada w dzień. Bo obawiam się, że przy całkowitym wybudzeniu poczułby głód i skończyłoby się karmieniem. A tak śpi mi do 6-7. Choć ostatnio mi się obudził ok 3 w nocy i patrzył dużymi oczami, wzięłam go do siebie i zasnął :)
  19. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Dziewczyny, jak u Was z podnoszeniem główki? Mnie wczoraj ktoś nastraszył tak, że hej odnośnie przełamania dziecka. Ruszyłam już ten temat na specjalnym wątku, więc Wam tylko skopiuję: Otóż mój synek dziś kończy 6 tygodni. W wieku 2-4 tygodni ładnie już główkę próbował unosić, potrafił utrzymać ją kilka minut jak leżał na brzuszku. A teraz jak go kładę na brzuszku to nie unosi jej tak wysoko jak wcześniej albo kładzie ją bokiem między rączkami. Jak go kładę na ramieniu, to też z reguły główkę położy. Jedynie jak przyłożę go jego brzuszkiem do swojego brzucha w pozycji lekko ukośnej (gdy ja jestem w pozycji półleżącej), to bardziej tą główkę wychyla. Wydaje mi się, że do przodu nie opada mu, że jest ją w stanie utrzymać. Ale w dalszym ciągu mu się kiwa. Martwi mnie ta sytuacja - jakby się cofnął w rozwoju albo jakby mu się coś stało. Poczytałam na necie trochę w tym temacie. Niby przy skoku rozwojowym dziecko nabywa nowe umiejętności ale może zapomnieć poprzednich, ale... ...tak jak piszę, wczoraj został mi klin wbity odnośnie przełamania dziecka. I zaczęłam się zastanawiać czy ktoś (nie wykluczam siebie) źle go złapał albo nieświadomie krzywdę zrobił z główką albo z jakimiś kręgami :( Wczoraj się naczytałam, a w nocy mi się koszmar śnił - że zostawiliśmy naszego synka samego w domu na chwilę, potem wróciłam sama do domu, a w domu pełno ludzi, mały leżał wycieńczony, zapłakany, zapuchnięte powieki - wyglądał bardzo źle, bo zaczął płakać jak tylko wyszliśmy. Ludzie drzwi wyważyli, żeby się do niego dostać. A potem przy mnie zaczął się dusić i zielony robić. Koszmar powiem Wam :( Nie wiem co mam myśleć. Tym bardziej, że Mały w ostatnich dniach prawie całe dnie płacze. Niby ma kolki i pytałam wczoraj lekarza czy takie ataki mogą trwać całe dnie, ale zastanawiam się sama czy to cały czas są kolki. Może jest mu co innego. Nie pomyślałam wczoraj, by zagadać lekarza o to, bo o tym przełamaniu usłyszałam wieczorem. A płacz jest naprawdę niesamowity momentami, tak się zapowietrza, że panika mnie ogarnia, żeby mu się nic nie stało. I nie da się go uspokoić... :( Mam trochę doła...
  20. Jeszcze się zastanawiam czy mu np. za ciepłego mleka albo herbatki nie podałam, czy nie poparzyłam mu przełyku albo żołądka. Szukam po prostu przyczyny jego płaczu.... No i zastanawia mnie to, że często chce jeść. Dawałam mu butlę 120 ml, wg zaleceń na opakowaniu mniej więcej co 2,5 h. Wczoraj mi teście zasugerowali, żeby trzymać się zalecanej przerwy między karmieniami, tj. 4 h. Żeby mu się pokarm zdążył przetrawić poprzedni, a nie mieszał w żołądku stary ze świeżym, bo to powoduje bóle i żeby mu dawać 150 ml (tj. więcej niż zalecana na jego wiek). Daję mu tak od wczoraj. Wypija bez problemu, ale po 2,5-3 h domaga się jedzenia. I to też mnie zastanawia... nie chcę go przekarmiać, ale ciężko jest go przetrzymywać do tych 4 h przerwy...
  21. Dziewczyny, może mnie wyśmiejecie co do tematu poruszonego przeze mnie, ale wczoraj ktoś mi niezłego klina wbił... Otóż mój synek dziś kończy 6 tygodni. W wieku 2-4 tygodni ładnie już główkę próbował unosić, potrafił utrzymać ją kilka minut jak leżał na brzuszku. A teraz jak go kładę na brzuszku to nie unosi jej tak wysoko jak wcześniej albo kładzie ją bokiem między rączkami. Jak go kładę na ramieniu, to też z reguły główkę położy. Jedynie jak przyłożę go jego brzuszkiem do swojego brzucha w pozycji lekko ukośnej (gdy ja jestem w pozycji półleżącej), to bardziej tą główkę wychyla. Wydaje mi się, że do przodu nie opada mu, że jest ją w stanie utrzymać. Ale w dalszym ciągu mu się kiwa. Martwi mnie ta sytuacja - jakby się cofnął w rozwoju albo jakby mu się coś stało. Poczytałam na necie trochę w tym temacie. Niby przy skoku rozwojowym dziecko nabywa nowe umiejętności ale może zapomnieć poprzednich, ale... ...tak jak piszę, wczoraj został mi klin wbity odnośnie przełamania dziecka. I zaczęłam się zastanawiać czy ktoś (nie wykluczam siebie) źle go złapał albo nieświadomie krzywdę zrobił z główką albo z jakimiś kręgami :( Wczoraj się naczytałam, a w nocy mi się koszmar śnił - że zostawiliśmy naszego synka samego w domu na chwilę, potem wróciłam sama do domu, a w domu pełno ludzi, mały leżał wycieńczony, zapłakany, zapuchnięte powieki - wyglądał bardzo źle, bo zaczął płakać jak tylko wyszliśmy. Ludzie drzwi wyważyli, żeby się do niego dostać. A potem przy mnie zaczął się dusić i zielony robić. Koszmar powiem Wam :( Nie wiem co mam myśleć. Tym bardziej, że Mały w ostatnich dniach prawie całe dnie płacze. Niby ma kolki i pytałam wczoraj lekarza czy takie ataki mogą trwać całe dnie, ale zastanawiam się sama czy to cały czas są kolki. Może jest mu co innego. Nie pomyślałam wczoraj, by zagadać lekarza o to, bo o tym przełamaniu usłyszałam wieczorem. A płacz jest naprawdę niesamowity momentami, tak się zapowietrza, że panika mnie ogarnia, żeby mu się nic nie stało. I nie da się go uspokoić... :(
  22. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Osa, ja staram się karmić godzinę przed kąpielą, tzn. ok 19. O 20 kąpiel i jak zaśnie to go już nie budzę. Raz próbowałam, ale tak mocno spał, że było baaaardzo ciężko. No a potem zasypiał podczas karmienia, więc i tak niewiele zjadł, wręcz mikroskopijne ilości. Jeśli nie zaśnie to potem karminie w okolicach 21-22 i już się tak nauczył, że jak w sypialni jest przyciemnawo (mamy tylko taką lamkę do kontaktu http://allegro.pl/lampka-nocna-3xled-do-kontaktu-energooszczedna-b1-i4590529475.html, przy której widać tylko zarysy), to zasypia. I budzi się ok 1.00-2.00 na karmienie. Zdarzyło się parę razy, że po kąpieli zasnął i mimo że był karmiony wcześniej ok 18-19, to budził się na kolejne karmienie po 24.00. Więc wydaje mi się, że już wpadł w jakiś swój rytm.
  23. Ja też mam aspirator Fridę. Teraz właśnie mam okazję z niego korzystać bo mały jest przeziębiony. Tylko nie wiem z jaką siłą odsysać mu nosek. Słyszę, że ma zawalony tam gdzieś głębiej, ale jak używam aspiratora, to nie ściągam za dużo. Powiedzcie, dziewczyny, ciągniecie taką siłą jak tylko potraficie? Mam zasysać powietrze dość mocno czy uzbroić się w cierpliwość, aż zacznie samo schodzić?
  24. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Mogu, powiedz mi jak Delicol się o Was sprawdza? Dalej stosujesz? Ja cały czas, ale jak przedwczoraj miał chyba z 20 minutowy atak kolki to nie wiedziałam co mam robić. Myślałam, że znam już apogeum jego krzyku, a przedwczoraj się okazało, że może jeszcze głośniej. Już się zaczęłam zastanawiać czy to aby na pewno kolka i czy na pogotowie z nim nie jechać. Ale przeszło mu jak mu się odbiło. I od tamtego czasu, mimo że dostaje Delicol, dość często dokucza mu, nawet jak śpi to widzę, że jest niespokojny i nóżki do góry podnosi. Tak mi go strasznie żal :( Dziś przed 5 się obudził już z bólem i ciężko było go ululać. Bo jak go odkładałam to się budził. W końcu włożyłam go do wózka, pojeździłam trochę po progu i śpi. Ale nie śpi za spokojnie. Kuzyn mi z Niemiec wysłał Sab Simplex, może one coś więcej pomogą. Tyle, że wczoraj było tydzień jak wysłał i póki co nie doszło (był priorytet). No i w ciągu dnia baaaardzo mało śpi. Zaśnie na 10-15 min i się budzi. Uspokaja się na rękach dopiero. A ja czasem nawet nie mam jak obiadu zrobić. No i ten bałagan w mieszkaniu - rozwala mnie, ale czasem też nie mam jak sprzątnąć :/ A i zauważyłam, że jak młodego karmię butelką to normalnie je. Przy piersi ma ataki kolki. I zaczyna się płacz i szarpanie piersi. Wczoraj nie byłam w stanie go przyłożyć do piersi bo tak mnie bolały :( Dodatkowo nam się przeziębienie przypałętało tydzień temu i dalej nosek ma zawalony i to też go męczy. A pediatrę mamy tak beznadziejnego, że postanowiłam zmienić przychodnię. Asiu, o ile dobrze pamiętam, to karmisz butelką. Próbowałaś rozbudzić jakoś laktację? Ja niestety mam wrażenie, że mój mały się nie najada. Albo pokarm mam mało treściwy. Bo potrafi wisieć prawie godzinę na cycu i wiem, że je, bo słyszę jak ciągnie, poza tym widzę przy jego ustach mleko. Z tym, że potem dalej chce jeść, jak go dokarmię butelką to wypija z 90 ml. A przy karmieniu bez wcześniejszej piersi wypija 120, więc z piersi za dużo nie wyciąga. Już sama się zastanawiam czy się nie złamię i nie przerzucę na butlę. Chciałbym by się najadał moim pokarmem, ale widzę, że jest z tym problem. Dodatkowo te kolki przy karmieniu piersią. I on się męczy i ja. Bo już nawet czuję ból przy zakładaniu wkładek laktacyjnych. Dziewczyny, wiem, że ten temat był już poruszany, ale musiałabym przeglądać masę stron wstecz. Przypomnijcie mi proszę - siemię lniane - w jaki sposób przygotowujecie? Mam mega problem od mniej więcej 3 tyg., tzn. chodzę codziennie do wc, ale tak twardy stolec mam, że każde załatwianie kończy się krwawieniem :( i cholernie boli i w trakcie i jakiś czas po. MASAKRA :(
  25. cora

    Sierpnióweczki 2014

    Nomika, mój ma w nosie odgłos suszarki :p próbowaliśmy przy pierwszych kąpielach, bez rezultatu, bardziej uspokaja go jak wodę w kranie odkręcimy :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...