Skocz do zawartości
Forum

CosmoEwka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez CosmoEwka

  1. bogdanka - no my becikowe dostalismy juz w piatek chyba :). my za to zaliczylismy dzis pierwszy spacer we czworo :). Piotrus przespal wszystko, ale i tak bylo fajowo ;). szkoda tylko ze z wozkiem tyle trudnosci czlowiek ma na drodze. juz zdazylam zapomniec ile sie czlowiek musi dodatkowo nachodzic bedac na spacerze z wozkiem :/.
  2. tak tak, ale to ze do gina, za na usg stawow biodrowych i na pierwsze szczepienia po 6 tygodniu to ja wiem. kalendarz zszczepien obowiazkowych jest dostepny chocby i w necie, no i mam do wgladu to jak szczepilam Kinge. miesnie skolei goja sie tez 6 tygodni, a na usg stawow biodrwoch jestesmy umowieni juz od czasu ciazy. do ortopedy czy innego specjalisty nie dostalam instrukcji by isc. do pediatry nie wiem czy jest sens isc wczesniej niz na szczepeinie. Piotrus wyglada na zdrowego i tak zostal oceniony w szpitalu. chyba wiec zrobie tak jak bogdanka. chyba ze pojde wczesniej sama, ale to jedynie po recepte na szczepionke. mam zasade ze lubie kupowac sama tam gdzie sama chce. w przychodni zawsze jest przebitka cenowa i szczepionka potrafi byc 100% drozsza niz w taniej aptece.
  3. heloł. rodzilam niedawno i mialam okolicznosc posluchania opini na ten temat bezposrednio w szpitalu. nie tyczylo sie to mnie, a jednej z pań, po pierwszym cc 5 lat wczesniej. otoz wedlug lekarza kolejny porod mial byc sn gdyz: nie widzial obecnie powodow do cc. blizna owej pani miala 2,4 mm grubosci, a do ponownego cc miala miec rzekomo mniej niz 2 mm. tak twierdzili, nie chcac przystac na cesarke pomimo jej nalegan. na to jednak pojawila sie mila pani polozna i wyjasnila zatroskanej pani w ciazy ze to nie jest tak jak lekarz twierdzi. ze po pierwszej cesarce przy porodzie sn ryzyko komplikacji porodu i zagrozenie jest zdecydowanie wyzsze wiec pacjentka ma zdecydowane prawo nie zgodzic sie na porod sn. musi jednak wyraznie na sali porodowej oswiadczyc ze nie chce porodu sn bo boi sie ryzyka i juz, po prostu. wowczas lekarz wedlug tej pani poloznej nie ma prawa nie uwzglednic obaw pacjentki i nie bedzie ryzykowal narazajac ja na porod silami natury. tutaj chodzi o odpowiedzialnosc. jezeli lekarz ma ja wziac na siebie... calkiem prawdopodobne ze tego nie zrobi. a wedlug pani poloznej wrecz jest to pewne, bo pacjentka w takiej sytuacji ma prawo żądac cc. tyle odnosnie zaslyszanej sytuacji.
  4. mnie brzuch opuscil sie 15 wrzesnia. 16 pazdziernika urodzilam. kiedy sa pierwsze szczepienia? jak maluch ma skonczone 6 tygodni? kiedy bylyscie u lekarki na pierwszej wizycie? na tym szczepieniu czy wczesniej? w tym roku postanowilam nie isc na cmentarze w okresie listopadowym. teraz jest zbyt duzy tlok, a ja nie mam nerwow na zmaganie z tym czego moge uniknac.
  5. Piotrus zjada coraz wiecej. je co 2h i pozera jakies 50ml. czyli na dobe wychodzi ok 600ml. a ma dopiero 11 dni :/. dzis mialam miec wedlug OM termin jego porodu ;).
  6. a ja po tej cesarce to nie mam prawie w ogole plamienia juz. takie nic co jakis czas. cienka wkladka wystarcza. w poprzedniej ciazy 6 tygodni mega krwawienie mialam a teraz to przy tym to jest doslownie nic. bogdanka - bylam zalatwilam. wszystko. teraz czekam na kasiore. pesel nie byl do niczego potrzebny. w nocy karmie mlodego co jakies 2h. pozniej spi bez problemu, wiec to w sumie nic takiego. no ale i tak wstac musialam o 6 bo zaprowadzalam Kinge do szkoly, pozniej zalatwialismy rozne formalnosci zwiazane z urodzeniem Piotrusia, pozniej bylam na zdjeciu szwa, pozniej robilam lekcje z Kinga, no i... zmeczona jestem. byle dotrwac do kapieli dzieci a pozniej polozyc sie jak kloda i lezec i lezec.
  7. ja tez mialam prawdziwa hiszpanie. 8 lozek - 8 kobiet, 8 dzieci, w ciagu dnia przy kazdej tlum gosci. bylo goraco jak w hiszpani. bogdanka - niedawno odebralismy odpis aktu ur. z usc. z tego co nam powiedzili to to wystarczy by um sam bez naszej ingerencji wyznaczyl pesel dla Pana Piotra. tylko trzeba go odebrac samoręcznie po jakims czasie. czyli ze do becikowego nie musze miec go odebranego, a jak cos to sami sobie go uzupelnia? ciekawe. u nas nie minely jeszcze ani 2 ani 3 tygodnie wiec pewnie nie uda mi sie nic jutro zalatwic no ale pofatyguje sie na stachowicza costam chociaz wypelnic zeby costam jakby co doniesc. bylismy tez ubezpieczeni w pracy i dzis pani mowila ze do dwoch dni kase powinni przelac. tym mnie zaskoczyla bo myslalam ze to potrwa z m-c a nie 2 dni, natomiast czekanie na becikowe w krk do 60 dni troche mnie rozwalilo :/.
  8. probuje pozalatwiac rozne sprawy i nic mi nie wychodzi. ciagle jakis dokumentow brakuje. ile sie czeka na pesel dziecka? da sie zlozyc wniosek o becikowe bez nadanego nr pesel? zapomnialam wziac przed porodem zaswiadczenie ze bylam pod opieka lekarska w czasie ciazy i teraz sie musze bujac po to na drugi koniec krakowa :/.
  9. jutro mam isc na zdjecie szwow. nie wiem jak przezyje zerwanie plastra bo czesc z mocnym klejem jest w miejscu gdzie mimo iz tydzien temu tam nie bylo wlosow to teraz juz sa :/. czesc przed porodem wspominam bardzo zle. ze wzgledow ktore po czesci opisalam. natomiast cesarka... kilka dni niedogodnosci. wstawanie z lozka najgorsze. ale to bylo, minelo. czuje sie naprawde ok. nieporownywalnie do tego co wspominam z poprzedniego porodu.
  10. ja kąpalam dopiero 3 razy. z kazdym razem bylo lepiej. wczoraj nie krzyczal w ogole. rozglada sie jedynie. Piotrus ma aktywniejsze momenty w ciagu doby. wtedy sie rozglada i robi minki. dlatego moge mu robic zdjecia z otwartymi oczkami :). za to przyznam szczerze ze jeszcze nie slyszalam jak placze. zlosci sie za to nie raz gdy np chce jesc i wtedy wydaje z siebie taki krzyk niezadowolenia.
  11. no niestety nie dane mi bylo spedzic koncowki ciazy wsrod spokoju i milosci. no ale czasu sie nie cofnie. a teraz czas na foto mojego synusia :)
  12. u mnie tez nie bylo rozowo. przez te dni spedzone w szpitalu nasluchalam sie i napatrzylam na tyle przykrego stosunku do pacjentek ze az slow mi brakuje by to opisac. widzialam kilka tragedii, ktorych mozna bylo uniknac. u mnie sprawa miala sie tak: jak wam pisalam w zwiazku z wysokim tetnem dziecka lekarz wyslal mnie na kontrolne ktg. poszlam jak gdyby nigdy nic. z dzieckiem i mezem na spacer. okazalo sie ze zapis byl dosc chaotyczny i tetno skakalo, zostalam wiec zatrzymana w szpitalu. choc z oburzeniem stwierdzili ze "to jest szpital" a ja mam miec skierowanie by mi wykonali ktg, a nie przychodzic ot tak i mowic ze czuje niepokoj. bylam przerazona. nie mialam pojecia ze tak sie stanie. mowie mezowi: odprowadz Kinge do domu, zostaw z babcia i przynies mi torbe do szpitala. no i tak sie zaczelo. mialam lekkie skurcze, lekkie rozwarcie, bylam w 38tc. lekarka po zrobieniu usg stwierdzila ze: rodze. Piotrus wedlug tamtego usg mial ok. 3kg. skierowali mnie na porodowke na wykonanie testu wydolnosci lozyska, czyli ktg przy podawanej oksytocynie. OCT wyszlo jednak ok. to dobrze, ale... nie wypuscili mnie do domu, mimo moich prosb. bali sie odpowiedzialnosci. poszlam wiec na oddzial. ciezko mi bylo. tak nagle tam trafilam. tesknilam za kingusia, martwilam sie o dzidziusia. w nocy mialam mnostwo skurczy. mniej wiecej co 9 minut. takie wyrazne, ale niebolesne. i tak juz je do konca odczuwalam. jak rozciaganie dziecka, nadmuchiwanie brzucha, ale nie bol. dlatego tez dziwnie na mnie patrzyli, podejrzewam ze mysleli ze symuluje, bo nie krzyczalam przy kazdym skurczu, ktory od tamtych dni mialam niemal ciagle, z mniejsza lub wieksza regularnoscia. robili mi 3 zapisy dzienie i nie raz po 2 do 10 skurczy o maksymalnej mocy mialam na takim zapisie. w niedziele po zapisie ktg i zbadaniu ginekologicznym inny lekarz ponownie wyslala mnie na porodowke. przelezalam tam z 8 godzin. mieli mi zrobic cesarke, ale czas tak lecial... w miedzyczasie robili 4 inne cesarki... zrobilo sie pozno, zmienila sie zmiana lekarzy, bylo juz ciemno. zrezygnowali. odeslali ponownie na odzdzial. tam sfrustrowana spedzilam kolejny dzien. po dobrych zapisach w pn i wt. lekarka dala mi cien nadziei ze jak bedzie ok to w srode wyjde do domu. tyle ze we wtorek ok 11 na zapisie ktg doszlo do ponownego spadku tetna, ktore wedlug jedynej przejmujacej sie losem pacjentek lekarki absolutnie kierowalo mnie na cesarke. przez telefon wydala decyzje ze raczej nie ma mozliwosci bym miala powrocic na oddzial. ze musza mi zrobic ponownie OCT. ze cos jest nie halo z lozyskiem. mialam skonczony 38 tydzien ciazy. natychmiast odeslano mnie na porodowke (po raz 3). tam spedzilam 10 godzin. 3,5h podlaczona do zapisu ktg. myslalam ze umre, bo chcialo mi sie masakrycznie sikac i nie wiedzialam co ze mna. 2godziny podawano mi oksytocyne. ponowna powtorka z rozrywki, zmiana lekarzy, wieczor... nie jadlam cala dobe nic. jeszcze o 18 powtarzano mi ze bedzie cesarka, ze nie wolno mi nic jesc. nie dostalam wiec kolacji. polozne wypisywaly metryczke dla dziecka. wypelnilam druki dla anestezjologa. bylam skolowana gdy po 10 godzinach przyszedl kolejny mlody lekarz. przekrecil moje nazwisko, zbadal ot tak ginekologicznie, tyle ze za przeproszeniem na sile wsadzil we mnie 4 palce. zaczelam az krzyczec, lzy mi pociekly. spytal czy mam skurcze. powiedzialam ze mam. ale nie ryczalam z bolu, wiec wyszedl. slyszalam jak mowi poloznym ze nie ma rozwarcia i skurczy, wiec maja mnie odeslac na oddzial. nawet nie spojrzal na 3,5 godzinny zapis ktg, dla ktorego tam lezalam! na ziemi lezalo kilka metrow zapisu. nie z powodu rozwarcia czy skurczy tam przeciez bylam! roztrzaslam sie. ponownie mnie polozna podlaczyla do ktg. slyszalam jak rozmawia z lekarzem i mu wyjasnia ze bylam odpieta do ktg przez kilka godzin. ja jednak lezalam i plakalam. tetno dziecka przez to skoczylo do 170-200. jak mnie odpinala polozna to staralam sie nie plakac ale spytalam czy moze mi odpowiedziec na kilka pytan. po piersze na co ja czekam. po co ja tam w ogole bylam. zdegustowana oschlo powiedziala ze zaraz przyjdzie docent i mi odpowie na wszystkie pytania. przyszedl starszy lekarz dyzurny. widzialam go wczesniej, kiedy decydowal o dlugim zapisie ktg. zapytalam go na co czekam. skoro zapisy ktg sugeruja ze z lozyskiem powoli dzieje sie cos niedobrego, ze skoro dziecko ma 3kg, ja mam skurcze, mam skonczony 38 tydzien, mam zaswiadczenie o rozwiazaniu ciazy poprzez cesarskie ciecie... to na co czekamy? ile razy jeszcze bede na porodwce? ze jestem skolowana, ze to sa emocje, hormony, nerwy, strach ze go przepraszam ze zajmuje mu czas i zadaje takie pytania ale z mojego punktu widzenia nie rozumiem tego wszystkiego. dowiedzialam sie wiec ze czekamy na 39 tydzien ciazy. ze musze miec zakonczony 39 by miec wykonana cesarke. ewentualne bezdyskusyjne zagrozenie zycia mogloby ja przyspieszyc. jedynie. bo takie sa zasady. bo to sporna kwestia gdzie dziecku jest lepiej, czy w brzuchu czy juz poza. oczywiscie na poczatku rozmowy byl bardzo niegrzeczny i zaatakowal mnie. obrona zapewne przez atak. ale ja i tak bylam bez szans. pozniej jednak spuscil z tonu, co nie zmienilo faktu, ze odeslano mnie znow na oddzial. bylam w totalnej depresji. wyzalilam sie ze to jest straszne jak jest sie traktowanym, ze co lekarz to inna opinia, inna decyzja, ze jeden mowi rozwarcie 3 palce inny mowi na to: bez zmian, na 1cm. inny bada i mowi ze 4 cm. inny ze 2. tak spedzilam kolejne dni. tyle ze dowiedzialam sie ze juz nie ma szans bym wyszla przed porodem, bo to zbyt ryzykowne. jak wytrwam do 39 tygodnia to rozpisza mnie na planowy zabieg. zylam wiec z mysla ze jeszcze 7 dni i bedzie po wszystkim. jak w wiezieniu. tyle ze tetno znow bylo dziwne, a skurcze nieustanne. mila polozna zalaczajac ktg o 6 rano zdziwila sie widziac skurcze co 2 minuty. poczekala na zmiane lekarzy na bardziej ludzkich. w koncu lekarka ktora przyjmowala mnie 8 dni wczesniej zdecydowala ze nie ma na co czekac. wykorzystali dokumenty wypelnione wczesniej. dziwili sie czemu bylam az 20 razy kluta i zastanawiali na co sie lecze ze mialam tyle badan robionych. ja w tym czasie dzwonie do rodziny i mowie ze nie uwierze w to co ma sie stac do momentu az ujrze dziecko. w koncu robia mi cc. ufff. tyle ze dziecko po wyjeciu z brzucha pomimo ze plakalo bylo cale sine. gdy przyniesli mi go umytego byl fioletowy. bylam przerazona gdy go zobaczylam. uspokajali ze jest ok. dopiero po 5 minutach caly sie zarozowil. schodzil juz do kanalu rodnego, na ktg dzien wczesniej byl problem z zamontowaniem czujki od tetna bo uciekal nisko i gleoboko i nie lapala tetna. dlatego polozna byla zaniepokojona ze tak nie powinno byc gdy mam miec cesarke. nie wiem co by bylo gdybym trafila na inna zmiane albo znow mnie odeslano na oddzial. nie jest wykluczone ze kolejna tragedia dotknelaby nas.
  13. jestem leniwa. jak pokonam lenia to kilka zdjec pozmniejszam by tu moc je wrzucic. poki co sa na fejsie jak ktos jest ciekawy i wie jak mnie znalezc. brzuch mam na kolanach. strasznie mi opadl po porodzie. z dnia na dzien jest gorzej. orientujecie sie co z tym robic? jakas obcisla duza bielizna? jest jakis sposob by nadmiar skory z ciazy jakos sie wessal ? :/ poki co czekam jeszcze na sciagniecie szwow wiec nie opasam sie niczym by rana z opatrunkiem sie w miare wietrzyla. najlepszy moment z tego wszystkiego to chwila gdy jestem przytomna podczac cc i zaslonieta parawanem bym nic nie widziala i slysze jak lekarze rozmawiaja, mam rozciety juz brzuch, ale jeszce nie wyjeli Piotrusia a on juz zaczal plakac. oni w smiech ze jeszcze w brzuchu a juz robi afere ;) niesamowite wspomnienie.
  14. Piotrus ma sie ok. nie karmie go piersia wiec oboje nie walczymy. je z butelki, w zwiazku z tym w ogole nie płacze ;). leciutko kwili jedynie gdy sie przebudza bo ma glodny brzuszek, to go wtedy karmie i juz. je, spi, rozglada sie. spokoj i cisza. kochany dzidzius. lezalam na sali gdzie bylo 8 kobiet z 8 dziecmi i jedynie on w nocy nie plakal ;). czulam sie jak na jakims szalonym biwaku. tyle ze w nocy musze go klasc kolo siebie bo teskni za mna i gdy go kladlam w lozeczku to w nocy spal niespokojnie. gdy czuje bliskosc i cieplo spi bez problemow. budzi sie co 2-3h na jedzonko. zjada jakies 20-40ml i spi dalej :). zaraz go pierwszy raz wykapie w domku. o moich 'przygodach' ze szpitala nie bede pisala bo to zbyt przerazajace historie. :)
  15. heloł. wrocilismy ze szpitala. wreszcie. po 12 dniach. u nas wszystko ok. jestem tylko strasznie zmeczona psychicznie pobytem tam. Piotrus ma sie fporzo. ja rowniez. w zasadzie tylko spi i je :) (caly tatus ;) ) pozniej wrzuce jakies zdjecie. :)
  16. a ja od 0.00 w nocy do 5 rano bylam 7 razy w toalecie. wstaje wiec rano tak wymeczona jakbym pol nocy sie gimnastykowala. sikam 5 kropel zaledwie ale najwyrazniej maluch tak mi naciska na pecherze ze glupi mozg mnie alarmuje ze zaraz sie zesikam. porazka. mam dzis isc na ktg tak kontrolnie. strasznei tego nie lubie. kozetki sa niewygodne. masz lezec na boku, najczesciej odwrocona do sciany. oni cos mowia a ty nie wiesz kiedy mowia do ciebie, a kiedy do innej pacjentki. ostatnio prawie zasnelam w takiej niewygodnej pozycji. pomijam juz fakt ze masz zawsze wrazenie ze zapomnieli o tobie, bo czas sie dluzy i dluzy. moje male jak leze to szaleje, wiec musze isc glodna na badanie bo inaczej mialabym i ochote isc siku i zwymiotowac jednoczesnie. do tego jest zawsze ten niepokoj i niewiadoma bo a noz pojawi sie mysl u lekarza zeby cie zatrzymac w szpitalu.
  17. tak, mam papierka o cc doczepionego do karty ciazy. powinni bez problemow zrobic mi cesarke 'gdyby co' z nienacka. mam taka nadzieje w kazdym razie. niepewnosc jednak zawsze pozostaje. bo i tak nie wiem czy robili by mi wowczas znieczulenie w kregoslup czy ogolne. obawiam sie wyjazdu mojego lekarza w przyszlym tygodniu. jak 6 lat temu mialam rodzic kinge to on akurat tez spodziewal sie dziecka i wlasnie co kilka dni przede mna jego zona urodzila, no i chlopa wcielo. niby nic to, ale czlowiek odzcuwa niepokoj gdy widzi obce twarze w takim momencie wokol siebie. szczegolnie gdy nastawil sie psychicznie ze znany od 9 m-cy lekarz przy tym bedzie. a tu kupa z planow wychodzi. no ale moze mi sie uda. poprzednio urodzilam w 40 tygodniu to moze i teraz jakos dotrwam. poki co zdycham bo mlody albo skacze albo ma czkawke. juz nie wiem czy sie cieszyc ze ciagle go czuje czy martwic ze zbytnio szaleje. przeciez nie moge chodzic na ktg codziennie. ja tez mam 1kg w przeciagu 2 tygodni na plusie. w sumie juz 7,5kg od poczatku :/. no ale w sumie jak na 37 skonczony to moze nie az tak zle. pewnie jeszcze z kilogram dojdzie. mam nadzieje ze 9kg nie przekrocze do konca. zawsze to latwiej bedzie sie pozniej pozbyc. zaczynam miec stracha. wizja terminu, szpitala, niepewnosci, niepokoju zalewa mnie zewszad. do tego dzis dlugo nie bylo mnie w domu, bo to lekarz, to zakupy i w efecie tego coreczka zaczela sie zamartwiac o mnie. ze dlugo mamy nie ma i czy nic mi sie nie stalo. ma opieke a i tak sie bedzie martwila. a to skolei martwi mnie. za duzo tych emocji. ja mam tendencje do zamartwiania sie wszystkim i stad moze moja chec do ogarniecia wszystkiego, zaplanowania wczesniej itp. np na wizyte usg zarejestrowalam sie juz chyba ze 2-3 tyg. temu zakladajac ze do tego czasu nie urodze, a pozniej moze byc za pozno by byl wolny termin dla mnie. dzieki temu mialam juz pewny termin zanim dostalam skierowanie. Piotrusia zarejestrowalam na usg bioderek na 30 listopada zakladajac ze urodzi sie mniej wiecej wtedy co ma sie urodzic... wiem, jestem swirem. ale to dlatego ze sama chce sie mniej martwic kontrolujac sytuacje i wyprzedzajac fakty. mam nadzieje ze daja jakies prochy na stracha przed porodem. przed cc. wiem co znaczy panika przed operacja. mam nadzieje nie musiec tego pokonywac bez wspomagaczy ;). chyba czas sie polozyc. jutro znow szkola... jak dobrze ze dzieci maja weekendy wolne ;)
  18. mialam dzis strasznie intensywny dzien. milion spraw do zalatwienia, a w tym wizyta u lekarza. szyjka costam skrocona nadal, rozwarcie na pol opuszka, blablabla. tetno dzidziusia bylo podwyzszone. troche sie tym zaniepokoilam. dosc dlugo nasluchiwal i liczyl, czy jak to tam to okresla. po czym stwierdzil ze dzidzius denerwuje sie badaniem. on taki ruchliwy jest wiec moze to normalne bylo. moje dziecko na badaniach nie spi a fika i bryka. sama nie wiem. matczyny niepokoj ciezko usunac z umyslu. na wszelki wypadek jednak mam isc w sobote na ktg. wtedy zobacze co lekarz w szpitalu na zapis powie. gdy bedzie ok, to: usg we wtorek z oszacowaniem wagi dziecka i takich tam koncowych blablabla. w czw. wizyta u innego lekarza - moj gdzies wyjezdza (fak fak fak!!!) na 4 dni :/ - musze isc na ta wizyte bo jak nie urodze potrzebuje przedluzenia L4. a gdy wciaz nie urodze (oby!!!) to mam isc ponownie na ktg do szpitala dopiero 18. wtedy jest juz moj lekarz i mam na wszelki wypadek wziac swoje rzeczy i takie tam. tak wiec o ile nie urodze do 18 (a mam taka nadzieje) to jest niewykluczone ze 18 bede miala cc. dowiedzialam sie tez ze przy planowanym cc w przypadku nosicielstwa paciorkowca nie podaje sie profilaktycznie antybiotykow. ja wiedzialam o tym, bo kiedys w nocy czytalam jakis mega dlugi i calkiem przystepnie napisany wywod jakiegos pana doktora i tak bylo to wyjasnione, no ale i tak myslalam ze moze na wszelki wypadek naszpryzuja mnie. tak zeby dmuchac na zimne, zeby mimo wszystko nic dziecku nie bylo. no ale moze faktycznie jak nie ma potrzeby to i dobrze ze nie podaja. nie wiem. wiem jedynie ze padam na pysk. pozniej jeszcze zrobilismy mega zakupy na dluzszy czas. dokupilam sobie jeszcze jedna koszule do szpitala. jak na razie wiekszosc spraw terminowych idzie nam zgodnie z planem. dla meza zazyczylam sobie wolne w pracy 17-19, wiec gdyby to mialo byc 18 to bylby przy mnie. pozniej bedzie musial brac urlop na zadanie :/. inaczej sie nie da. musi mi pomoc przy dziecku gdy bede jeszcze nieruchliwa no i mamy w domu drugiego malucha i nia zajmie sie babcia. bez wolnego od pracy nie daloby sie tego tak pogodzic zeby bylo wszystko pod kontrola.
  19. :) pojde w slady bogdanki i wrzuce linka na wesoly wieczor ;) LMFAO - Sexy and I Know It - YouTube
  20. ja w nocy spie. w sumie calkiem bez problemu. budze sie do prawda co 1,5h na siku. jęcze i narzekam jak stara babka gdy wstaje, gdy ide, i gdy ponownie sie klade, ale generalnie moglabym pospac dlugo. z wieloma przerwami of kors. tyle ze nie umiem sie przestawic by isc spac wczesnie. zawsze cos jeszcze mam do zrobienia i tak schodzi ze klade sie po polnocy. glupia jestem bo zamiast korzystac poki moge i spac ile sie da, trace czesc nocy na glupoty. wczoraj gdy lezalam to uswiadomilam mezowi ze to jedne z ostatnich tak cichych nocy w naszym mieszkaniu ;). na jakis czas przynajmniej ;). za chwile jade do lekarki po recepte na euthyrox na tarczyce. pozniej nie bede miala czasu zeby chodzic za recepta, a tabletki za jakis czas po porodzie mi sie skoncza.
  21. marzenka - nie powinna byc juz w domu? mam nadzieje ze u nich wszystko w porzadku. milego dnia
  22. a ja glupia dzis polazilam za duzo. efekt taki, ze zle sie czuje. chyba musze zaprzestac pewnych wyczynow, jak dalekie zakupy, spacery, lazenie po schodach i kilka innych meczacych czynnosci. dzis doszlam do takich wnioskow, ja ledwo dalam rade wrocic z 1,5h spaceru po wyniki z krwi oraz z lodow. niby nic ale sam marsz mnie wykonczyl. wszystko mnie bolalo. niemniej przez najblizsze 3 dni musze wstawac rano, wyprawiac mloda do szkoly, a pozniej ja odbierac, bo maz ma w pracy na rano. co najmniej dwa razy dziennie musze wiec pokonac 90 schodow w dol i do gory. nie spieszy mi sie do porodu. musze jeszcze dokupic male butelki z woda do torby do szpitala, zrobic zakupy, byc moze uda mi sie jeszcze zalapac na jedno usg (okaze sie w czwartek, na wszelki wypadek zarejestrowalam sie nanie na wtorek za tydzien). musze tez zafarbowac wlosy, bo pozniej nie bedzie kiedy, a glupio miec kilometrowe odrosty na fotach z noworodkiem. czekamy tez na pomiar drzwi balkonowych i po cichu licze ze uda sie je wymienic zanim pojde do szpitala. pewnie to dosc nierealne bo dosc szybko teraz takie sprawy zalatwiaja, ale watpie by wyrobili sie w ciagu tych 2 tygodni :/. troche zesmy sie zagapili. no ale i tak chcemy wymienic przed zima, bo w starej kamienicy straszliwie zimno ciagnie od nieszczelnych starych drzwi.
  23. moja 6 letnia Kinga w zeszlym roku chodzila do zerowki i na 13 dzieci bylo 5 dziewczynek. w tym roku chodzi do 1 klasy i na 16 dzieci jest tez tylko 5 dziewczynek. chyba tendencja chlopieca dopisuje juz od jakiegos czasu. przynajmniej w naszej okolicy na to wyglada.
  24. a ja ide dzis popuscic krwi, mialam isc jutro ale mam skierowanie wazne 14 dni i wole nie zostawiac na ostatnie godziny. napilabym sie kawki ale zapomnialam zrobic siku po nocy i teraz czekam na czczo az cos uzbieram ;). w moim przypadku to bedzie niedlugi czas ;). mlody fika. brzuch rozciaga. chyba sobie szelki kupie i zamiast trzymac mi spodnie beda sluzyc do trzymania brzucha. milego dnia.
  25. przespac 4 godziny? :O ja gora 1,5 daje rade. inaczej pecherz by mi pekl. ledwo z reszta doczlapuje do toalety jak juz sie podniose z lozka. normalnie zazdroszcze tych 4... no to kochane teraz czas byscie codzien sobie foto na pamiatke robily. tak na wszelki wypadek, bo kto wie czy to nie bedzie ost. zdjecie przed rozpakowaniem :). malutka - wcale ten twoj synek nie taki malutki ;). gratulacje :). ja bym sie chyba bala tak dlugo czekac w domu. zawsze przypomina mi sie opowiesc mojej mamy, ktora gdy mnie rodzila to tak szybko akcja postepowala ze ledwo swiatla zdazyli na sali zaswiecic, a ja juz bylam poza brzuchem. brzuch tak lezy mi na kolanach ze jak siedze przy komputerze musze sie odchylac do tylu bo inaczej go uciskam nogami. jakas masakra.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...