U nas w sumie bunt dwulatka chyba minal. Wrecz niezauwazalnie, juz jakis czas temu. Choc wciaz zdarzaja sie nerwowe dni, czy tez po prostu chwile.
Kinia ma przede wszystkim charakterek. Dziubala - hmmm w kazdym raie na bank bym cie poznala po wlosach ;).
Co do mojego bolu i wizyty to wyjasniam: od dokladnie 5 m-cy co tydzien chodze do dentysty (23 wizyty). wymienialam wszystkie plomby bo seryjnie te co mialam zaczely byc nieszczelne, a odkad mam zeby mam je kiepskie, wiec prawie wszystkie mam leczone.
przy leczeniu kanalowym jednego z zebow (trzynastego) calkiem niechcacy i przypadkowo dentystce zlamal sie taki szpikulec do czyszczenia kanalu. bylo to 2,5 m-ca temu. od tamtej pory bylam na 4 wizytach u innej dentystki, w celu wyciagniecia go (uparla sie ze jest wstanie to zrobic). efekt przeszlo 9 godzin na fotelu byl taki ze jak nie bolalo tak zaczelo. narzedzie zostalo po czesci spilowane, kanal maksymalnie, doslownie rozwiercony, a po ostatniej dwugodzinnej wizycie narzedzie wrecz wepchane glebiej. od 3 tygodni wcianalam srodki przeciwbolowe i przeciwzapalne, zeby jakos funckojonowac, bo jak lezalam lub schylalam sie nad Kinga bolalo nie do zniesienia. w koncu dentystki sie poddaly a moja zadecydowala ze zostawiamy dziada i wypelniamy kanal tak jak jest (czyli gorzej niz stan wyjsciowy 2,5m-ca temu ). wczoraj mialam to zrobione. po wyjsciu z gabinetu dopadl mnie taki bol ze jadac do domu tramwajem ocieralam lzy z bolu. zanim tabletka zadzialala myslalam ze padne. no ale poki co teraz prawie nie boli. mam dziwne uczucie ale to nie jest bol. a to juz cos!
pozostaje mi wierzyc i miec nadzieje ze nie bedzie komplikacji i nie strace tego zeba w najblizszej przyszlosci. tymbardziej ze kosztowal mnie wiecej cierpienia niz pieniedzy, choc i tak nie malo poszlo na niego :mad:. to tak z grubsza ;)