Daffodil
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Daffodil
-
Prof. Mikołejko - "Wózkowe - najgorszy gatunek matki"
Daffodil odpowiedział(a) na Ulla temat w Kącik dla mam
agusia20112tak ,ale są też kobiety które nie muszą pracować by zarobić-zamożne,mające bogatych mężów których stać by zona nie pracowała i jeśli kobieta z wyboru nie pracuje -to nie jest chyba gorsza od tej co pracuje Ok... a wyobraź sobie sytuację, że to mężczyzna stwierdza, że on ma bogatą żonę, jego stać na to, żeby nie pracować. Co byś o nim myślała? I dla mnie to jest główna myśl tego artykułu. Kobiety u siebie takie postępowanie uważają za najzupełniej na miejscu... I moim zdaniem nie ma co porównywać do sytuacji sprzed 100 lat, czasy się zmieniają, zmienia się świadomość i realia. -
Prof. Mikołejko - "Wózkowe - najgorszy gatunek matki"
Daffodil odpowiedział(a) na Ulla temat w Kącik dla mam
agusia20112YvoneSzanowny Pan Profesor jest według mnie ograniczony i wrzuca mamy do jednego wielkiego wora jako nieroby, leniwe, nierozwijające się i unikające obowiązków. a tak naprawdę to każda z mam codziennie haruje. jest w pracy 24/24 przez cały rok. wychowanie dziecka i bycie tzw. kurą domową lub jak kto woli gospodynią to też jest praca. i szkoda, ze Szanowny Pan profesor tego nie docenia, bo póki się takie opinie będą pojawiać nadal bycie gospodynią będzie umniejszane na rzeczy bycia pracownikiem. jeśli życie i domowy budżet nie zmusza do pójścia do pracy to w czym gorsza jest pani, która jest mamą , żoną i gospodynią na pełen etat?? jeśli to jest świadomy wybór jej i chęć spełniania się w takiej roli, to co w tym złego?? już pierwsze zdanie Dzieci to dla nich zwykle alibi. Pretekst, by nic nie robić. Aby nie pracować i nie rozwijać się] mnie rozbawiło. jeśli posiadanie( choć to słowo bardzo mi się nie podoba w tym kontekście) dziecka to jest NICROBIENIE, to Szanowny Pan Profesor nie wie o czym mowa . a to, ze nie widzi mamy na placu zabaw czytającej książki to nie znaczy, ze się nie rozwija i nie ma zainteresowań. I tak jak są dobrzy i źli pracownicy tak i są lepsze i gorsze matki. jedne bardziej zainteresowane dzieckiem bijące inne dziecko w piaskownicy, a inne nie zwracające na to uwagi. Niestety spostrzeżenia Szanownego Pana są dla mnie płytkie.. albo trzeba mu współczuć, ze tylko takie matki spotykał na swojej drodze. Ja jestem mamą i nie pracuję. i na razie planuję kolejne dziecko i nie myślę o powrocie do pracy i nie jest to dla mnie pretekst, żeby nie iść do pracy, ale raczej chęć realizacji siebie w innej roli.. a tego, mam wrażenie ten pan może nie zrozumieć. no i teraz nie wiem czy to ja jestem dziwna, czy ten świat? coraz częściej spotyka się opinie, ze jak kobieta siedzi w domu to jej się nic nie chce.. a czy powiedziane jest , że musi pracować zawodowo? to jakiś obowiązek? dokładnie,napisałaś co pomyślałam po przeczytaniu tego artykułu a tak swoja drogą-ciekawe kto Pana Profesora wychowywał,karmił,przewijał,utulał do snu i czuwał jak był chory-a może Pan profesor urodził sie juz samowystarczalny i tak jak napisałaś leni można szukać wszędzie-w urzędach ,w sklepach ,na poczcie,w szpitalu..wszędzie można spotkać niekompetentnych,leniwych ludzi(bo to nie tylko kobiety mają wad) mam przykład na lekarzach w państwowej przychodni jest doktor X,zaczął praktykę jak sie urodziłam i cały czas pracuje w jednym miejscu,zero dokształcania,pogłębiania wiedzy-jego diagnozy często sa błędne i potrafi nawet leki pomylić,lub dawkę źle dobrać i pani Y,w tym samym wieku,ciągle sie dokształca,jeździ na sympozja,na bieżąco z nowymi lekami,i nowymi metodami leczenia i tez uważam,że kobieta która świadomie chce mieć dzieci,poświęcić sie domowi,domownikom-nie jest gorsza,od tej pracującej i tu tak żartobliwie (postać z Rancza-matka kilkorga dzieci,zahukana a okazuje się ,że inteligentna i zaradna)oczywiście to film,ale są takie kobiety,że potrafią i w domu sie samo dokształcać Dziewczyny moim zdaniem unosicie się niepotrzebnie i same wrzucacie wszystkie niepracujące kobiety do jednego wora. Jestem przekonana, że szanowny pan profesor wymienionej wyżej postaci z Rancza nie zaliczyłby do tytułowych wózkowych Autor krytykuje głównie to że kobiety nie rozwijają się, nie inwestują w siebie, moim zdaniem dorabiacie do tego artykułu trochę teorii :) -
Prof. Mikołejko - "Wózkowe - najgorszy gatunek matki"
Daffodil odpowiedział(a) na Ulla temat w Kącik dla mam
Yvonne pracowanie obowiązkiem na pewno nie jest. Chociaż przyznaję, że dla mnie praca zawodowa to również wpasowanie się w społeczeństwo, przecież pieniądze z nieba nie spadają :) Taka opinia jak Twoja wypowiedziana przez mężczyznę pewnie nie jednego by zdruzgotała. A u kobiet przyjmuje się ją za normę i coś co jest dobrze wiedziane. I o tym właśnie jest ten artykuł :) Autor użył mocnych słów na zasadzie: uderz w stół, a nożyce się odezwą i chyba osiągnął to co chciał :) -
RedakcjaKochani, za nami połowa września!! Czekamy na głosowanie i na Wasze opinie, za co lubicie Parenting.pl!! Nie bardzo rozumiem na jakie głosowanie... Być może to wina niedoboru kawy z rana, ale mimo wszystko proszę o wyjaśnienie :)
-
Ullateż teraz jestem zdania że nie ma co przeczekiwać, nie ukrywam że tamto życie też mnie wiele nauczyło dobrego i złego ale dzięki tamtej wiedzy wiem że to co mam jest cudowne Dokładnie tak. Ja też mam za sobą trzyletni związek, który z wielu powodów zakończył się fiaskiem. Kiedyś żałowałam tych lat. Teraz nie żałuję, bo mądrzejsza o te doświadczenia wiem jakich błędów unikać i jeszcze bardziej doceniam mężczyznę, z którym jestem teraz :)
-
Szani84fajnie tak czytac :) ja mojego poznałam na "kurniku" gralismy i postanowilismy się spotkac :) nie widzialam go wczesniej nigdy a gdy szedł ulicą wiedzialam ze to on :) po tygodniu się zaręczlismy i zamieszkalismy razem po roku zaszłam w ciążę a po połtorej roku był ślub :) Wow, to dopiero tempo, zaręczyny po tygodniu :)
-
Oopsy Życzę powodzenia w nowej roli :)
-
idaA co do "babskich" upodobań" u małych chłopców - u mojego Tomka w pewnym momencie też tak było, ale to na zasadzie fascynacji wszystkim co dotyczy mamusi: do około 3 i pół roku chciał mnie we wszystkim naśladować, a potem wraz z wiekiem "pępowina" coraz bardziej zanika i fascynacja zaczyna przenosić się coraz bardziej na tatusia i ich "męskie" sprawy. To chyba taka normalna kolej rzeczy. U nas ten moment właśnie nadszedł :) Jak moję dziecię ma wybierać czy gotować z mamą obiad czy myć z tatą samochód, to zdecydowanie 'męskie' zajęcie wybierze :) Do tej pory dłubanie w garach było atrakcyjniejsze, ale cóż, muszę pogodzić się z faktem, że znowu zostanę sama na placu boju
-
Prof. Mikołejko - "Wózkowe - najgorszy gatunek matki"
Daffodil odpowiedział(a) na Ulla temat w Kącik dla mam
_Alfa_Wg mnie chodzi tu o te, które mają dzieci, bo np to modne, które tak jak autor pisał - "Dzieci najwyraźniej potrzebne im do tego, aby coś znaczyć. Być Kimś." Mnie się wydaje, że to raczej nie kwestia mody, tylko tego, że urodzenie dziecka jest jedyną sprawą, którą mogą się pochwalić. Tak dla przykładu: moja mama prowadzi nabór na kursy doszkalające dla osób bezrobotnych. Na początku wypełniana jest ankieta i nie raz w przypadku pytania o największy sukces/osiągnięcie w życiu słyszy odpowiedź: urodzenie córeczki/synka. Dla mnie osobiście sukcesem może być dopiero wychowanie tego dziecka na uczciwego i mądrego człowieka, ale to dopiero za 30 lat będzie się tym można chwalić, ewentualnie :) Inna sprawa jest taka czy to rzeczywiście dobre miejsce na taką odpowiedź? Moim zdaniem raczej nie, ale kiedy brak pomysłów na inną... -
W Krakowie kwota dość wysoka. My płaciliśmy 10 zł za godzinę i przyznam, że była to cena bardzo konkurencyjna. Co do wykształcenia pedagogicznego, to wszystko zależy od tego do dziecka w jakim wieku opiekunka ma przychodzić. Jeśli to ma być trzylatek, to jak najbardziej. Ale jeśli opiekunka przychodzi do dziecka 6-miesięcznego, to mnie osobiście na wykształceniu pedagogicznym nie zależy, ważne, żeby serce dziecku okazała.
-
Ullafajne te wasze historie dziewczyny, superek:) ja też jestem zdania, że to tylko kwestia czlowieka a nie sposobu go spotkania, poprzedni związek miałam przeszło 8 letni i rozstanie a ten jakoś tak dziwnie, że po roku mieszkaliśmy razem a po dwóch byliśmy małżeństwem i wówczas już w 3 miesiącu ciąży Mnie się wydaje, że dość często tak jest, że jak taki dłuuuugi związek nie wypala, to potem jakieś szybsze decyzje człowiek podejmuje :) Wiadomo, nie ma co uogólniać za bardzo, ale tak patrząc po moich znajomych, to bardzo często tak to działa :)
-
Oopsy DaisycurryA my poznaliśmy się w pracy Też w pracy ;) I po 9 miesiącach ślub już był ;) Ale szybciochem :) My po roku od pierwszej randki się zaręczyliśmy, a ślub 6 miesięcy później :)
-
Prof. Mikołejko - "Wózkowe - najgorszy gatunek matki"
Daffodil odpowiedział(a) na Ulla temat w Kącik dla mam
Ja przyznaję, że zupełnie nie odbieram tego artykułu jako drwiny... Temat przedstawiony w sposób kontrowersyjny, ale może właśnie dzięki temu zmuszający do przemyśleń i prowokujący dyskusję, ja tam lubię takie :) Co do książek na placu zabaw (bo do tego ustosunkowała się większość z Was), to ja osobiście zawsze jakąś mam w torebce, bo może akurat tym razem uda się poczytać :) Udaje się rzadko, a jeśli już to po dwa zdania jednym ciągiem i to jednym okiem, bo drugim dziecię kontroluję :) Ale akurat temat placów zabaw wydał mi się w tym artykule tematem pobocznym. Wydaje mi się, że autor raczej chciał opisać postawę kobiet, dla których posiadanie dzieci jest usprawiedliwieniem braku pracy, braku aspiracji zawodowych, jakichkolwiek zainteresowań itp itd. Zgadzam się, że w polskim społeczeństwie takie zjawisko występuje. Kobiecie kończy się umowa, więc zachodzi w ciążę, kończy się jej prawo do wychowawczego, zachodzi w kolejną. Poza dziećmi żadnych zainteresowań, świat kręci się tylko wokół pieluszek, a jak dzieci dorostają i coraz mniej mamy potrzebują, to pustka w życiu. Takich kobiet jest sporo. Nie rozumiem tego, ale to ich życie, ich sprawa. Autor rzeczywiście dość krytycznym okiem na zjawisko spojrzał. Ale ja tam nie widzę w tym nic złego. Jeśli dzięki temu chociaż jedna tytułowa wózkowa się 'otrząśnie', to moim zdaniem warto :) -
Jak zrzucić niepotrzebne kilogramy po ciąży?
Daffodil odpowiedział(a) na temat w Noworodki i niemowlaki
madziaaaa0701martyna30ja schudłam karmiąć piersią w ciąży przytyłam 25 kg, po dwoch misiącach wagę miałam sprzed ciaży a po kolejnych 2- spadłam o 3 kg w doł, nie stosując żadnej dietypozdrawiam:) ale to pewnie przed ciaza wazylas około 50kg ale niestety jak ktoś startował w ciazy z 70 i wiecej to ciężko zrzucic jak sie przytyje 25 kg . no i niestety nie zawsze i nie u wszystkich karmienie piersia odchudza :( ale u mnie kolejny 1,2kg w dół po tygodniu :)moze cos ruszyło I zgadzam się w 100%. Jak ktoś miał dobrą przemianę materii i nie miał skłonności do tycia, to i po ciąży zrzuci dużo łatwiej niż ktoś kto od zawsze z wagą musiał walczyć. To nawet nie ma co porównywać :) Co do karmienia piersią, to na mnie też niestety odchudzająco nie działało :) -
Dobra książka w wolnej chwili
Daffodil odpowiedział(a) na monikouette temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
mosiakwiatuszek9876Tak czytam ten wątek i widzę że duzo was czyta ksiażki historyczne lub inne które mi niebardzo wpadają do reki i fajnie się czyta . Może jeszcze coś znajdę żeby w wami popisaćja historycznych i wojennych to nie bardzo Ja też raczej rzadko, ale czasem mi się zdarza :) -
Dobra książka w wolnej chwili
Daffodil odpowiedział(a) na monikouette temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
mosiaDaffodilmosiawłaśnie skończyłam czytać książkę Manuli Kalickiej " Szczęście za progiem"fajna, ale bez rewelacji jak dla mnie są momenty, że aż chce się czytać, ale są też takie, że nudzą/wkurzają. Czytałam nie tak dawno, chyba nawet pisałam tutaj o niej. Mnie się całkiem podobała. Dobra jako taki odprężacz, przy którym za bardzo mózgownicy nie trzeba przemęczać :) o nie wiedziałam. w ogóle postawiłam sobie misję przeczytania tego wątku od samego początku. to nadrobię no nie jest zła, ale do mojej "biblioteczki" nie trafi A tak, to na pewno nie jest jedna z tych książek, do których się wraca :) Rozerwać się przy czytaniu i szybko zapomnieć :) -
Dobra książka w wolnej chwili
Daffodil odpowiedział(a) na monikouette temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
mosiawłaśnie skończyłam czytać książkę Manuli Kalickiej " Szczęście za progiem"fajna, ale bez rewelacji jak dla mnie są momenty, że aż chce się czytać, ale są też takie, że nudzą/wkurzają. Czytałam nie tak dawno, chyba nawet pisałam tutaj o niej. Mnie się całkiem podobała. Dobra jako taki odprężacz, przy którym za bardzo mózgownicy nie trzeba przemęczać :) -
jadzikUllaja też stosuję tę metodą i nie sprawia mi wielkiego problemu zauważyłam tylko że u moich znajomych zaczyna to powoli być jakąś obsesją a tak nie chcę by było u mnieAle co jest obsesją u znajomych? Bo jakoś nie załapałam co masz na myśli, a ciekawam A takie naturalne sposoby są napewno zdrosze... Tylko oboje w małżeństwie muszą teogo chcieć, bo moze dochodzić do konfliktów To prawda. NPR zdecydowanie musi być wspólną decyzją, a wydaje mi się, że żeby to rzeczywiście fajnie funkcjonowało w związku, to facet też musi się tym interesować i na rysowaniu wykresów znać :) A tak z ciekawości zapytam jak to wygląda u Was? Czy NPR było Waszym pomysłem czy wspólnym? Jeśli Waszym, to czy trudno było partnerów do tego przekonać? Bo moje wyobrażenie jest takie, że to raczej mężczyźni są bardziej oporni, jeśli o takie metody chodzi. Ale może się mylę? :)
-
Ja również z tych internetowych :) Małżonka mojego poznałam na czacie regionalnym... Potem jeszcze na gg mnie mordował o spotkanie. Dość długo przyznaję, bo jakoś wtedy nie miałam nastroju na randki. Poza tym na zdjęciu, które mi wysłał wyglądał na z 5 lat młodszego niż jest, więc podejrzewałam, że jakiś małolat ściemnia :) No ale 'wymęczył' to pierwsze spotkanie w końcu i tak nam się fajnie rozmawiało, że od razu wiedzieliśmy, że to nie ostatnia randka :) Co do spotkań internetowych, to zgadzam się z Yvonne. W sumie żadna różnica czy poznaje się kogoś przez internet czy na zakupach w sklepie :) I w jednym i w drugim przypadku nic się nie wie o człowieku. Dopiero potem, spotkaniu po spotkaniu poznaje się człowieka i testuje czy nadajemy na tej samej fali :)
-
Cinamoonka ja też bym raczej nie obstawiała zapalenia. Przy nim piersi są jak kamienie, bardzo bolesne w dotyku i zaczerwienione. Może to napływanie pokarmu? Chociaż przyznam, że mnie to nie kojarzyło się z pieczeniem tylko raczej ze szczypaniem... A jak jest dzisiaj? Jest poprawa? Co do odrzucania jednej piersi, to Kuba też miał taką fazę przez parę dni. Ale zaparłam się wtedy i podawałam mu cały czas raz jedną, raz drugą. Trochę nerwów przy tym było, Kuba się złościł, ale pomagała zmiana pozycji, tak jak u Curry sprawdzała się 'spod pachy'. Poza tym w różnych pozycjach maluszek różne części piersi bardziej stymuluje, co przy zapaleniu ewentualnym też może być pomocne. Ja wyraźnie widziałam, że jak guzki mi się zaczynały robić, takie mocno twarde (najczęściej w okolicach pachy), to dużo szybciej udawało mi się to rozmasować, jak Kuba właśnie 'spod pachy' zajadał.
-
paczangamam pytanie co do zwolnień. w pierwzej ciąży, choć było wiadomo że nie wrócę do pracy gin wystawiała mi zwolnienia na 2 góra3 tygodnia. księgowa mi powiedziała że to lepiej jak są takie krótkie zwolnienia bo raczej kontrola z zus-u nie przylezie, a wiadomo jak jest z kontrolami lepiej żeby ich nie było. teraz dostałam swoje pierwsze zwolnienie w drugiej ciąży i od razu na 2miesiące. wy dziewczyny jak dostajecie te zwolnienia na jaki okres czasu? kontrolę któraś miała? Spotkałam się z tym, że lekarze nie chcą wystawiać zwolnień dłuższych niż chyba 28/30 dni na jednym zwolnieniu, tylko nie pamiętam już czym to jest spowodowane :) Co do kontroli, to jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby kogoś w ciąży wzywali.
-
HelenaManiulkaDaffodil, grypa żołądkowa w ciągu lekko ponad roku 2 razy. Gorzej jest z klimą wiosna/lato. Od maleńkości miałam problemy z gardłem. Jak nie zapalenie krtani, to angina i co roku to samo:/ Niestety tak reaguję na zmiany temperatur no i szybko się zarażam. Odporność mam do wymiany...:/to Ci wspolczuje jak Twoje dziecko pojdzie do zlobka/przedszkola....w sumie masz troszke czasu,wiec moze zlapiesz jakas odpornosc;P ja dzieki moim dzieciuchom jestem notorycznie zakatarzona, cale szczescie grypy zoladkowej mi jeszcze nie przyniosly-mimo,ze non stop nawiedza przedszkole-ale przez te dwa lata ani razu;) ale sie nie ciesze-sezon grypy zoladkowej,jeszcze sie nie rpzpoczal Kuba przez dwa lata żłobkowania przyniósł grypsko raz. Sam na szczęście w miarę łagodnie przeszedł, za to mnie i M. załatwił na amen :)
-
Ja akurat zdecydowanie wolę kombinezony dwuczęściowe. Spodenki z szeleczkami i wyższym stanem i kurtka do tego. Lepiej się sprawdzają jeśli podczas spaceru wejdzie się na zakupy i chociaż kurtkę można dziecku zdjąć albo jak podczas dłuższego spaceru w lesie trzeba zaliczyć siuranie pod krzakiem przy minus 10 A w tamtym roku nam się zdarzyło i nie było wyjścia... Łatwiej spodnie rozpiąć w takich warunkach niż dziecko do rosołu rozbierać :) Ale to raczej kwestia dostosowania do wieku. Dla malucha pieluszkowego i jeszcze raczkującego wybrałabym pewnie jednoczęściowy.
-
kahlina a co z kąpaniem codziennie czy nie?tu też różne szkoły! Ja kąpię i kąpałam Kubę codziennie. Sama każdego wieczoru biorę prysznic i nie potrafiłabym zasnąć bez tego, więc w sumie nie widzę powodu, żeby dziecko kładło się do łóżka lekko nieświeże :)