-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez nadinn
-
i jeszcze tu:
-
no to i my przypomnimy się
-
dzień dobry! Naira cudo moje - piknie wyglądasz! a mama niech nie będzie taka krytyczna wobec siebie - w końcu córcia po kimś urodę ma ;-) Anmiodzik - masz bystrą i mądrą córkę - ciesz się z tego i bądź dumna! a to, że jeszcze nie raczkuje - tym się nie martw. zobaczysz jak zaraz będzie śmigać Jeżykowa - spokojnie, zawsze tak jest, że im więcej uczysz się, tym Ci się wydaje, że mniej wiesz. u mnie to norma - a jak przyszło do egzaminu to dziwiłam się, że tyle wiem i pamiętam. więc głowa do góry - będzie dobrze! a my z Janem trzymamy kciuki! Bursztynko - jak przeczytałam pierwszą stronę o tych szczepieniach to miałam dość... cały czas mam rozterki, bo tak naprawdę nie wiadomo co sądzić - czy namawianie do szczepień to nagonka koncernów farmaceutycznych, czy są one faktycznie dobre..a może lepsze te tradycyjne...nie wiem sama i ciężko mi ocenić - im więcej czytam tym większe wątpliwości i trudniej wybrać co dobre dla naszych maluchów. u nas już lepiej, temperatury nie ma, nockę przespał już całkiem ładnie w swoim łóżeczku, wczoraj wieczorem przyszła moja mamka i nawet chłopca rozruszała, więc chwilę pobawił się..ale nadal nie można zostawić go samego na podłodze żeby bawił się czy raczkował bo zaraz afera - więc cały czas ręce...jeść nadal nie chce - tylko cyc i cyc..no i to cholerne kaszlicho najgorsze..ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej i kolejnego antybiotyku nie będzie musiał dostać... byłam dziś w robocie zawieźć zwolnienie na opiekę (miałam mieć do piątku i tak powiedziałam w pracy, ale wypisali mi do środy). kierownica jak to usłyszała to od razu mina jej zrzedła, przestała być miła i stwierdziła tylko "no to mamy problem" z wyrzutem do mnie...szkoda, że tak traktuje się młode mamy, że nikt już nie pamięta jak miał małe dzieci, że mam wyrzuty, że muszę iść na opiekę. z drugiej strony to młody jest teraz najważniejszy i będę brała opiekę jak tylko będę musiała..no trudno, najwyżej mnie zwolnią...tylko przykre to bardzo, że jesteśmy takim problemem.
-
witam, brawo brawo dla Stasia!!!dzielny i silny chłopak z niego!!! naj najlepszego dla Haneczki! no a dla Nairusi gratulacje za dwa kobiece zębole ;-) a ja na opiece wylądowałam...;-( młody znów chory...identcznie jak u Ksawcia Ilki - jakieś paskudne zapalenie gardła;-( nic nie je oprócz cyca, a tego nawet nie za wiele, zabawy zero (nawet o zgrozo pilot i komórka nie są atrakcyjne), cały czas na rękach albo kanapie - chodzę oklepuję, bo kaszel mocny. w nocy z mamą albo najlepiej na mamie...gorączka już dziś zeszła, ale przez dwa dni 39...dostał antybiotyk, mam nadzieję, że pomoże choć na razie oprócz spadku temp. nie widzę poprawy..najbardziej martwi mnie, że cały czas ospały - co chwilę śpi..a jak się obudzi to 30min i znów padnięty zasypia..przy gorączce to rozumiem, ale teraz gorączka zeszła i nadal śpi i śpi....Ilka jak to było u was??
-
wielkie gratulacje dla Stasia!!! no to mamy już chodzącą parę ;-) Hania i Staś ;-) i jeszcze co do kawałków - tak jak Magnuna pisze - najlepiej od najmłodszego uczyć, bo jest mniejsze prawdopodobieństwo zadławienia i szybciej się uczą dzieciaki...mam doskonały przykład w rodzinie - chrześniak męża skończył dwa latka a jak ostatnio miał jeść małe kopytka (a raczej mama mu podawała) to wypluwał i nie zjadł...bo dostawał długo wszystko zmielone i nie radzi sobie właśnie z kawałkami...tak samo butli z piciem też nie trzyma, tylko mama...trochę żałośnie to wyglądało... acha...jeszcze miałam pisać do Viki. pytałaś się kiedyś jak wygląda aklimatyzacja w żłobku. pisałam Ci, że u nas po prostu oddałam młodego w progu, drzwi się zamknęły i tyle. Ale w każdym żłobku inaczej - rozmawiałam z moją panią z warzywniaka i ona też ma wnuczkę w żłobku i tam zupełnie inaczej to wyglądało - na początku kilka razy jej synowa była z małym, oboje zapoznawali otoczenie i panie, a potem obserwowała jak sobie radzi za lustrem weneckim..był to państwowy żłobek również..więc widzisz nie wiadomo jak trafisz.
-
Justi dzięki za pamięć - na szczęście cyto wyszła bardzo ładnie u mnie... no i gratuluję zakupu kijanki ;-) ładne autka, też mi się podobają! a rozstanie z mężem...przykro mi, że znów zostajecie same, ale pamiętasz jak jesienią szybko minął ten miesiąc bez męża? a teraz jeszcze pracujesz to już w ogóle poleci;-) zobaczysz! dobrze, że masz mamkę to zawsze raźniej.
-
a co do jedzenia kawałkami to też daję Janowi i bananka do ręki i jabłuszko i chlebek - rano kroję w kosteczkę z masełkiem i szyneczką (mam pompę jak śmiesznie wcina szynkę i dziwi się co to za dziwactwo) a w drugą rękę paróweczkę ;-) a dajecie ser żółty już? bo tak się dziś zastanawiałam... aaa..no i Jaś ma jeszcze małe fobie - ogólnie boi się wszelkich szczotek - zaczynając od miotły, przez szczotkę do butelki po szczoteczkę do zębów - pokazuję mu, że to nic strasznego, ale za każdym razem wzdryga się, a ja wredna matka ubaw mam po pachy ;-) stracha też ma przed kwiatkami - obojętnie czy cięte czy doniczkowe - jak widzi to trzęsie go i wzdryga ;-) ale to śmieszne jest ;-)
-
no dobrze to i ja się zgłaszam ;-) gratuluję nowych zęboli, umiejętności i najlepsze życzenia dla 9 i 10! miesięczniaków! Anmiodzik zdrówka zdrówka zdrówka!!! wiem co to za cholerstwo - w styczniu też miałam i tak goniło, że nie wiedziałam co pierwsze do kibelka włożyć - głowę czy tyłek ;-) Gosiak - gratuluję kochana z całego serca nowej roboty!!! na pewno odżyjesz wśród ludzi! wiem po sobie - pracy mam bardzo dużo, ale jestem wśród ludzi i jest do kogo gębę otworzyć ;-) a tygodnie mijają jak z bata strzelił! jeden za drugim! Hanka i Wiki prześliczne! naprawdę te nasze dzieciaczki to już nie bobasy tylko zmieniają się w śliczne dziewczynki i chłopczyki ;-) Viki - trzymam kciuki żeby z Dominisiem już tylko lepiej było! a u nas...młody ma 6 zęboli. jak wyszły górne jedynki to karmienie zmieniło się w koszmar - tak zmasakrował mi sutki...i myślałam, że po karmieniu bo nie dawałam rady, ale jakoś przetrzymałam i cycujemy dalej... raczkujemy pięknie, chodzimy przy meblach, wspinamy gdzie się da, też usłyszałam już mama... mieliśmy przerwę 2-tygodniową w żłobku bo młody był chory - kaszlał kaszlał i mimo syropków nie przechodziło, aż w końcu zeszło do oskrzeli. przez tydzień antybiotyk w zastrzyku w małą pupkę i przeszło. bałam się powrotu do żłobka po tak długiej przerwie, a tu niespodzianka - panie zaskoczone i zachwycone Janem, że tak pięknie teraz zachowuje się tj. wcześniej też nie było tragedii, ale teraz ładnie je, ładnie śpi i potrafi zająć się sam sobą. Więc kamień z serca. a co do upadków to Bigbit naprawdę bez sensu zadręczasz się - wypadki są wpisane w życie naszych maluchów - ja wychodzę z założenia, że jeżeli nie wyrżnie się raz drugi to nie nauczy się np. siadać, chodzić, raczkować itp. Ja nie pilnowałam Jasia na każdym kroku i jest taki zwinny, że wszyscy są w szoku jak tak pięknie sobie radzi. Jedzenie i picie - wzorowo rzekłabym. także ogólnie ok. tylko jeszcze te nocki...2-3 razy pobudka...a ostatnimi czasy to młodemu coś odbiło i potrafi zbudzić się i płakać wniebogłosy, że nie można go uspokoić..nawet cyc nie działa...wygląda to tak jakby mu się śniło coś złego..zasypia po półgodzinnej, czasami godzinnej walce..no i od jakiegoś miesiąca też zaczął wstawać o 6!!! o zgrozo!!! no i to tak z grubsza...kurczę ciężko Was nadrobić z czytaniem, a z pisaniem to już w ogóle... ale jak już się odezwałam to wzywam kolejne osoby! oczywiście Justi obowiązkowo!!! no i Sopfie napisz proszę co z Tobą, bo cały czas myślę... aaa.. Magnuna Sara cudna! no! chciałyście to macie! i czytajcie sobie haha!
-
Magnuna - cieszę się, że u was wszystko w porządku i mąż dojechał cały Bursztynko - wow!!! gratulujemy Hani pierwszych kroczków!! to chyba pierwsze tuptupy na forum ;-) Sopfie kochana daj znać co z Tobą AniuS - również trzymam kciuki za siostrę a my wychodzimy z choroby, tzn. pierw małż przyniósł choróbsko, potem młody załapał - nie wiadomo czy w żłobku czy od męża. tylko ja uchowałam się...w każdym bądź razie już prawie dobrze. a w pracy...mimo iż nie jest to robota moich marzeń i na pewno ją zmienię po drugim dziecku to powiem wam, że całkiem fajnie...pracy strasznie dużo, ale odkąd wróciłam to naprawdę odżyłam. myślałam, że będę przychodziła zmęczona, z bólem głowy i nie będę miała ochoty na nic, a tu wręcz na odwrót...tyle co nagadałam, naśmiałam się z ludźmi przez ten tydzień w robocie to dodało mi tyle sił i energii, że aż nie mogę nadziwić się...w każdym bądź razie mój powrót jako mamy pracującej również udany ;-)nie sądziłam, że to było mi tak potrzebne...
-
Justi super, że wszystko u Was w porządku! a narzeczona z każdym dniem piękniejsza - to zdjęcie z sesji śliczne - też pięknie wystroiłaś Nairusię! i ta słodka opaska ;-)
-
no udało się ;-) wszystkim niedawnym i dziesiejszym (Natalka wielki buziak dla Ciebie!) najlepsze życzenia! Hania przecudna w tej sukieneczce! naprawdę mamusia pięknie stroi córunię ;-) ojj też bym tak chciała...;-) Bigbit - kuruj się z tymi nóżkami! najważniejsze, że nic wam się nie stało wszystkim zaliczającym jeszcze sesję życzę powodzenia, a tym co zaliczyli gratuluję!! ojjj..ale to dawno temu było... a ja właśnie szykuję się do roboty...młody na drzemce więc mam chwilkę..pierwszy dzień w pracy - masakra - przyszłam do domu i padłam po 20-tej zaraz po tym jak położyliśmy młodego..łeb mnie bolał jak cholera - odzwyczaiłam się od siedzenia tyle godzin przed kompem, od klimy i tego ostrego, jasnego światła...mam nadzieję, że to kwestia kilku dni i przyzwyczaję się..wczoraj już znośnie było, ale od środy wchodzę na pełne obroty i nie będzie taryfy ulgowej..jedyne co dobre to to, że tyle roboty, że czas szybciutko leci i nim się obejrzę to mija te 7h i do domu idę ;-)
-
zmieszczę się jeszcze na tej 700 stronie??
-
sto lat dla Grzesia!!! Justi, Ilka, Gosiak co u Was?brakuje mi tu was trochę...
-
Sopfie - specjalnie dla Ciebie ;-) i dla wszystkich innych na poprawę humoru ;-) stara ale jakże piękna YouTube - Hanna Banaszak - Pogoda ducha (1985)
-
AnkaS - ale rozkoszny Twój Kubcio!!! u nas kapcie też są super zabawką ;-)
-
eliza zgadzam się z mamcią - bardzo dobrze, że uczysz małą samodzielnego zasypiania!my tak robiliśmy od początku i Jaś zawsze zasypia sam pięknie - co prawda trzeba go teraz przewracać nieraz po kilka razy z czworaków na plecy, ale zasypianie zajmuje max. 15min, a to tylko wtedy, gdy nie jest zmęczony..a normalnie to chwila moment i zasypia...bardzo cieszę się, że dał się tak wychować bo zdaję sobie sprawę, że nie każde dziecko da się do tego przekonać. no i fajnie, że całą nockę przesypia nam w swoim łóżeczku (no zdarzyło się kilka incydentów w naszym łóżku, ale to gdy był chory albo dokuczały mu mocno zęby) żeby jeszcze jadł tak ładnie... ach Sopfie - super, że podjęłaś taką decyzję co do pracy. popieram w 100%! ja niestety w robocie też mam dużo nerwów, gonitwy i do tego masakryczną odpowiedzialność finansową, ale mam zamiar wytrzymać do drugiej ciąży...a potem też coś pokombinuję, bo tak jak piszesz szkoda życia na taką szarpaninę...
-
Sopfie bardzo cieszę się, że napisałaś ;-) i cieszę się, że masz dobre podejście do tego wszystkiego - nie ważne czy to szok, czy niedowierzanie czy wiara, że wszystko będzie dobrze - ważne, że jesteś dobrej myśli i nie dopuszczasz do siebie innej opcji ;-) zuch dziewczyna! pisz, pisz i jeszcze raz pisz jak tylko masz potrzebę i ochotę! za Twoją sprawą poleciałam wczoraj do gina na cytologię, bo nie robiłam już 3 lata... a ja pojutrze do roboty...;-( a młody już na cały etat do żłobka...teraz chodzi na 5h i w sumie nie jest źle, choć jeszcze przy oddawaniu płacze często...ale najważniejsze, że potem w domu jest wesoły, piska, łazi po całym domu, zaczepia no i że w nocy dobrze śpi (no powiedzmy w miarę dobrze)
-
my ze słodkościami powstrzymamy się jak najdłużej da radę...i tak żałuję, że przy rozszerzaniu diety dałam młodemu najpierw deserek a potem warzywka...bo deserki je ładnie, a obiadki to już tak różnie... a co do ząbkowania i jedzenia to my mieliśmy w zeszłym tygodniu tak, że Jaś bardzo mało jadł...ani kaszki ani deserków ani obiadków, nawet cyca nie chciał...i to na pewno na zęby bo dziąsła na górnej jedynce i dwójce to aż fioletowe ma...
-
u nas roczek to jeszcze odległe plany...nie zastanawialiśmy się jeszcze... a co do nocnikowania to sadzamy 1-2 razy dziennie, ale niemal za każdym razem kupal jest ;-) najlepsze życzenia, sto buziaków i uścisków dla pięknej narzeczonej Nairusi ;-) również zaległe ale jak najbardziej szczere życzenia dla Basi, Marcela i Dominika!!!
-
jejku Sopfie kochana, nawet nie wiem co napisać...trzymaj się dzielnie, na pewno wszystko będzie w porządku. musisz wierzyć i modlić się o to. my jesteśmy z Tobą. a może powiedz mężowi..będzie Ci łatwiej jak razem przez to przejdziecie - na pewno będzie dla Ciebie najlepsza pociechą, siłą i wsparciem
-
Jeżykowa - ale przystojniak z Twojego Jasia ;-) a egzamem nie przejmuj się - na pewno pójdzie wszystko ok! a tu spapugowane od Anmiodzik laurki dla dziadków:
-
Asia Ty moja bombo kochana z wielkim cycem - życzę dużo sił!!! Bursztynka ma rację: byle do wiosny! Wiolka - pomyśl, że to tylko weekend będzie ciężki, a potem już tylko lepiej i lepiej i lepiej...i na swoim ;-)
-
znów zamuliłam...przepraszam.. jakoś tak czas ucieka mi ostatnio między palcami (a do roboty dopiero za tydzień...) Jaś w tym tygodniu na 3h do żłobka i chyba coraz lepiej nam idzie. Postanowiłam, że zmienię swoje nastawienie i nie będę rozczulać się za każdym razem jak go odprowadzam - jak już jesteśmy na miejscu i go rozbieram to zagaduję i zabawiam, a jak pani przyjdzie po niego to szybkie pożegnanie i już. co prawda jak go odbieram to płacze jak mnie zobaczy, ale to chwila i już przy ubieraniu piszczy, gada i śmieje się. potem w domu to też jest mega zadowolony, łazi wszędzie (kurczę robi się naprawdę szybki w tych czworakach...) i zaczepia wszystkich i wszystko. poza tym miałam problemy z laktacją - już myślałam, że pokarm mi zaniknie, bo po 3h nie ściągnęłam ni kropelki ;-( a wszystko przez to,że odwodniłam się przy tej grypie żołądkowej i potem nie za dużo jadłam, a jak już mogłam jeść to poszłam wyrwać tą cholerną ósemkę (samo wyrwanie nie bolało, ale potem byłam napuchnięta, obolała i gęby nie mogłam otworzyć bo jakiegoś szczękościsku dostałam).. no więc po tym też nie za wiele jadłam przez kolejne 2 dni...no i z mlekiem było naprawdę kiepsko, ale na szczęście przystawiałam młodego często,laktator poszedł w ruch, w końcu zaczęłam jeść więcej i jestem już w połowie drogi do tego co było...ufff...normalnie to może odpuściłabym już karmienie bo i tak myślę, że długo udało mi się go karmić, ale teraz jest taki fatalny moment (czyt. żłobek), że wolę jak ma chociaż trochę odporności ode mnie... malena - witamy serdecznie!córunie masz piękną! Pola...bardzo podoba mi się to imię.. moja, wiolka - fantastycznych macie chłopaków! kaskam - gratuluję przedsiębiorczości! świetnie, że udało Ci się tak pięknie połączyć macierzyństwo z robotą i zarabianiem pieniążków ;-) Anmiodzik - robisz tak pięknie te karteczki, że też pozazdrościłam i ukradłam Twój pomysł - dosłownie zerżnęłam prawie wszystko z Twojej laurki...wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać... co jeszcze....jak mi się przypomni to dopiszę... tymczasem na razie dziewczęta!
-
nie było mnie kilka dni więc wybaczcie ale nie zdołam nadrobić wszystkiego. pamiętam tylko żeby Ilce serdecznie pogratulować awansu!!!zaraz po macierzyńskim to naprawdę wyczyn! Kaja - zdrówka dla Antka no i wszystkim ośmiomiesięczniakom wielkiego buziaka gratulujemy również nowych zęboli u nas zaczęło się wszystko w środę: młody był marudny i po południowym jedzeniu zwymiotował, ale tak konkretnie i pod ciśnieniem, że wystraszyłam się...ale stwierdziłam, że jeżeli to jednorazowy incydent i nie powtórzy się to wystarczy, że go często do cycka będę przystawiała. no i faktycznie nie powtórzyło się. za to w czwartek od rana ja nie za bardzo czułam się, mdliło mnie i jakaś niewyraźna byłam..a po południu w mgnieniu oka rozkręciła się u mnie grypa żołądkowa...i to tak ostro, że nie wiedziałam co pierwsze do kibelka włożyć - głowę czy tyłek...ughr!!!dosłownie masakra...w piątek małż wziął na szczęście wolne, więc dochodziłam do siebie, ale znów przypałętał się kaszel, katar i gorączka do mnie...i dopiero dziś jakoś względnie i wychodzę na prostą...podejrzewam, że młody mógł to ze żłobka przynieść, tylko on był szczepiony na rota i jakoś przeszedł lekko, a mnie zaraził... w ogóle tyle infekcji co w tym roku, to miałam chyba przez ostatnie pięć lat...strasznie mam słabą odporność.. a jutro idę jeszcze na wyrwanie ósemki ;-(
-
Asiu - dostałam wczoraj wieczorem mejla z bobovity z potwierdzeniem adresu. może napisz do nich, że nic nie dostałaś a jesteś na liście wyróżnionych (bo tego mejla zwrotnego trzeba odesłać im chyba do 17-tego)