Skocz do zawartości
Forum

Zula'79

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Zula'79

  1. A tak w ogóle to - helloł Asia30 jaki fajniutki chłopczyk z tego Twojego synusia. A bałwan superancki!!! No i właśnie...czas zapierdziela nieźle. Już Bartuś zaraz będzie miał roczek :-) Szybko leci.
  2. IzdRuch tu jak na autostradzie:) ...polskiejJadę do Włoch na tydzień. Trzymajcie kciuki :) Żeby nie powiedzieć - jak w Rzymie :-)))) Ale wyjazd służbowy???? Czemu mówisz - trzymajcie kciuki??? Zresztą - tak, czy siak - fajnie masz :-))))
  3. My też elmexem myjemy Damianek już mi śpi 2 godz. prawie, ale nie chce mi się go budzić. Leniuchuję. Mam dziś wolne , bo w niedzielę do pracy.
  4. U nas też na plusie, ale przez ten wiatr wydaje się, jakby było z -10. Troszkę teraz słoneczko wychodzi i od razu inny świat, bo przecież ostatnio tylko deszcz, deszcz i deszcz. Wiecie co? Lubię jak już się rozpoczyna nowy rok, bo zaraz dzień pomału troszkę dłuższy i coraz bliżej do wiosny i już nie jest tak przygnębiająco. Czekam na wiosnę z utęsknieniem. Tak. Wiem, że to jeszcze troszkę, ale już czekam :-)))) Wcale już nie chcę zimy.
  5. Hej Martek! U nas mycie zębów = zjadanie pasty. Coś tam pogmeramy szczoteczką i włąsciwie tyle. A myjemy zęby bardzo nieregularnie. Muszę się chyba zmobilizować, bo jak tak dalej pójdzie, to - witaj próchnico. Ale cóż z tego, jak on jeszcze budzi się ok. północy i drze się na mleko. Muszę już mu to ukrócać. Woda nam pozostanie i tyle. Ranyyyy, czy u Was też tak zimno. Pizga u nas, jak nie wiem. Byliśmy na spacerze, na placu zabaw i zmarzłam strasznie.
  6. OMG a co tu taka cisza???????????????????
  7. Hej hej Wpadam wieczorowego. Wróciłam z roboty po 22-giej i jakoś tak mam powera. Jestem zadowolona z mojego powrotu do "nowej starej" sekcji. A teraz siedzę i sączę baileysa (tak mnie jakoś napadło na chlańsko) i podczytuję i oglądam. Malaga Twój synuś niezły tancerz. Hihi..Fajny z niego chłopczyk kaikuś zazdroszczę 11h snu A tak w ogóle - co do tego przestawienia naszych dzidziów. My też teraz po tym okresie świątecznym i też dlatego, że miałam wolne, to Damianek pozwalał sobie na spanie do 8:00 (co dla niego to jest mega wyczyn). Było fajnie, bo i ja mogłam pokimać do 8-mej. Co prawda nie spał w ogóle wtedy w dzień, ale padał po 20-stej, budził się tylko raz w nocy , potem ok. 5-6 na mleko i spał do 8-mej. Cud miód. Niestety, jak ja wstaje o 6-stej to on razem ze mną, potem nie wytrzymuje i ma drzemkę w dzień, no a potem znów gorzej jest w nocy, bo potrafi się budzić ze 2-3 razy, jak go napadnie. No, ale....Najważniejsze, że (oby nie zapeszyć) zasypia sam w łóżeczku, bez przytulania. Wczoraj tylko jakoś tak nie mógł, ryczał prawie 15 minut, obsmarkał się, ale nie wchodziłam. Zasnął. marika wiem, wiem. Ja też czasami nie mam siły na moje dziecię. Buntuje się, krzyczy, wrzeszczy, kładzie na podłodze i kopie nogami po meblach. NIc do niego nie przemawia, ani po dobroci, ani po złości. Jak się na coś uweźmie to koniec. Najśmieszniejsze, że jak jest z nianią to grzeczniutki, fajniutki, a przy nas diabełek. Przy m. to już w ogóle masakra, ale to też jego wina, bo wiecznie mu na wszystko pozwalał, na barana nosił, to teraz ma. panterko a co do dzieci, to zgadzam się z justysią To nie kwestia płci. To kwestia charakteru. Mój Damianek jest megaaaa uparty i nic z nim nie było i nie jest mi łatwo. Pamiętam, jak chciałam go nauczyć samodzielnego spania, to robił takie histerie i wpadał w szał, że cały się podrapał, aż do krwi. Sado macho normalnie. Dałam spokój. POwiedziałam - na wszystko przyjdzie czas. I tak jest. Witajcie izd i aiti. Kupę lat.... dorotta no normalnie jestem zawiedziona - gdzie brzuchal?????????????? asia30 no widzę, że Bartuś rządzi. COraz więcej umiejętności nabywa. GRATKI Zębola No i w sumie to ja nie mam się czym chwalić. Dalej uparcie Damianek gada tylko tata. Mama nie mówi. PO swojemu coś skleca. Jakieś wyrazy dziwne i niezrozumiałe. Ciężki jest w tej mowie. Nie chce nic powtarzać. Ale - nauczył się łapać za klamkę i otwierać drzwi wejściowe, więc muszę uważać, żeby nie zostawiać otwartych, bo mi śmiga zaraz na schody. Robimy do nocnika. Czasami. Tańczymy, śpiewamy, klaskamy. Kurde i jak on wszystko rozumie. Jak wiąże pewne rzeczy i fakty. Dobra spadam może wreszcie spać. Jutro co prawda mam na 12-stą, więc może trochę uda mi się pospać. Choć - kto wie, jaki Damianek będzie miał rano plan Buziaki
  8. Witajcie wieczorową porą Dziewczynki! No i jesteśmy już konkretnie w nowym roku. Ja od poniedziałku na zwolnieniu. Musiałam iśc do lekarza, bo zatkane, lekko bolące ucho dawało mi się tak we znaki, że nie mogłam normalnie funkcjonować. Głowa bolała, jakbym miała gorączkę. Nie mówiąc o tym, że łapały mnie jakieś dziwne dreszcze. A dodatkowo to i chyba jakieś przemęczenie. W związku z tym sama lekarka namówiła mnie na L4. W środę miałam wizytę u laryngologa i ..... jest normalnie, znaczy się - słyszę normalnie. Wreszcie. Trochę odpoczęłam psychicznie przez te 4 dni. Też może dlatego, że od 1-szego wróciłam na stare "śmieci", czyli tam , gdzie byłam przed ciążą i ze starym rokiem musiałam się porozliczać i zostawić swoje sprawy w tamtym wydziale. Cieszę się. Wkraczam w nowy rok z lekką nutką optymizmu (oby nie zapeszyć ). Także właśnie tak, bo pytałaś justysiu o moje samopoczucie. dorotta ale Natek ma loczki. Normalnie Herubinek :-) Aaaa no i pokaż brzucha!!! A co do pogody - u nas też wieje okropnie. W dodatku pada deszcz przez cały czas i jest prawie +10 stopni. Co to za zima??? Klimat się zmienia, czy co??? Dziewczynki śliczne Wasze Dzieciaczki. Juleczka i Lenka jakie długaśne włoski mają. Bartuś kawaler nam rośnie, goni majowo-czerwcowo-lipcowe 2010 dzieciaki, a co. Chyba go ta z nami obecność jeszcze bardziej mobilizuje :-) Dorosły chłopczyk, że hej. panterko Twoje dzieci przesłodkie. Jakie fajne macie te fotki rodzinne. marika a Kubuś jaki elegancik. No, no, no.... kaikuś jak się czujecie??? A tak powracając do wypieków. Ja uwielbiam pierniki. Spróbuję tego co justysia zapodała. No i jeszcze słówko do agi - ale superaśny torcik zrobiłaś Mamuśka. No normalnie dzieło sztuki
  9. Witajcie w Nowym Roku!!! Widzę, że cicho-sza.Wszyscy pewno odpoczywają,po szalonych zabawach U nas pogoda dżdżysta i senna. Posiedzieliśmy do 1-szej i spać, bo wstawałam przed 6-stą do pracy. Teraz chwila relaksu, bo Młody zasnął po 15-stej. Wczoraj balował do 22:30, ale już nie dał dalej rady. O północy spał twardo i nie zbudziły go żadne strzelania. A oto moja Mała Paskudka :-)
  10. Wpadam na chwilkę,jeszcze w tym starym roku. Niech się już wreszcie skończy wrrrrrrrrrrrrr........... Druga połowa i końcówka tego roku to dla mnie jakiś koszmarrrrr. Przepraszam,że tak jeszcze wpadam i Wam tutaj biadole, ale jestem mega wkur... Nie dość, że pracowałam w Wigilię,to jeszcze jutro mam na 7 dyżur. Zajebioza. Łeb mnie napieprza, ucho mi się zatkało. Płakałam dziś już chyba z 10 razy. Mam wrażenie, że przemawia przeze mnie sama złość, gorycz, żal i wszystko co najgorsze. Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić. Jestem przemęczona. Nawet nie napiję się dzisiaj. Nic mi się nie chce robić. M. stoi w kuchni i przyrządza sałatkę, a ja.... Chyba mam depresję. Aaaa...i jeszcze wczoraj rozbiłam lusterko. Więc 7 lat nieszczęścia przede mną. Muszę dziś chyba symbolicznie spalić wszystkie niepowodzenia 2011roku, żeby do mnie nie wracały i zacząć 2012-sty "tabula rasa". W pracy jeden plus - rozliczyłam się i od 1 stycznia wracam tam, gdzie byłam przed ciążą. justysia gratuluję z kibelkowaniem Lenki. Ja mam takie wyrzuty sumienia, bo nie mam kiedy małego dopilnować z tym sadzaniem na nocnik. Muszę kategorycznie zacząć wymagać od niani, żeby Damianka przyuczała. Się okaże, że moje dziecko będzie miało 3 latka i będzie jeszcze robiło w pieluchy. Dodatkowo jeszcze ten jego charakterek. Jak mówię, ale brzydką fuj kupkę Damianek zrobił w pieluszkę. Gdzie Damianek powinien robić kupkę?To oczywiście Damianek pokazuje nocnik, ale żeby zawołać, usiąść i zrobić na nocnik to nieeetttt. Dobra Laseczki. Nie ma co. Pewno już o tej porze, to każda z Was pięknie wygląda i zaraz będzie robić ostatnie poprawki przed lustrem. Ja siedzę, jak buras. Zero kobiecości, odrost na kilometr, pryszcze na ryju (nic tylko się pociąć), rozwleczone dresy i bluza, m. walczy w kuchni, aaaaaa do doopy to życie. Jednak Kochane życzę Wam z całego serca: Wspaniałej Zabawy Sylwestrowej a na Nowy 2012 Rok Szczęścia, Zdrówka i Miłości!!! Aby spełniło się każde Wasze marzenie, abyście mogły być uśmiechnięte każdego dnia, aby Dzieciaczki chowały się w zdrowiu!!! Mamuśkom, które oczekują Swoich Perełek - Szczęśliwego rozwiązania, a tym, które myślą o Bobaskach - powodzenia w staraniach!!!!
  11. Cześć Na chwilę.... Żyjemy. Niania wróciła, więc dni się unormowały. W pracy wszystko idzie, jak z kamienia. Nie wiem , jak ja zakończę ten rok. Jeszcze nigdy nie miałam takiego konga, choć.....pojawiła się na horyzoncie dobra wiadomość. Na razie cicho sza..... dopóki nie będę miała konkretu w ręku nic nie mówię. Niech ten rok już się skończy!!!! Damianek charczy, robimy inhalację. Mam nadzieję, że się to skończy. Swiąt jakoś jeszcze nie czuję.
  12. Wpadam na chwilę dorotta ale się wzruszyłam, jak zobaczyłam Twojego człowieczka z brzuszka. Podobny do Ciebie Ja na skraju wyczerpania nerwowego i fizycznego. Przez tydzień mojej choroby i nieobecności w pracy znów mam zajjjeeeebisteeee zaległości, nie mówiąc, że jeszcze tamte wrześniowe i październikowe, kiedy Damianek tak chorował odbijają mi się czkawką. Normalnie niedługo to mi się zaczną bezwiednie łapska trząść jak pijakowi. Dodatkowo niania wyjechała na tydzień, o czym nas już informowała wcześniej co prawda, no ale...Ciężko. Muszę cały tydzień chodzić na 14-stą do roboty. Zresztą już i wczoraj zaczęłam i miałam na 14-stą. Teściowa jakoś się poświęca i przychodzi od tej 12:30 do 16:00 siedzieć z małym póki m. nie przyjdzie. A z m. ogólnie się mijamy. Ciekawa jestem, jak to sobie mój małżonek wyobraża. Od nowego roku chcą ruszyć z firmą. Na pewno na początku szału nie będzie, ale i nawet w takiej rozwijającej się firmie coś robić trzeba będzie. Już sobie to wyobrażam. On po pracy zajmie się drugą pracą, a ja sama z dzieckiem, znów jak chore to tylko ja na zwolnieniach. Ale, co tam. On nadal nie rozumie tego, że ze swoim kolegą są w robocie ogniwem wymiennym, a ja zostaję sama sobie i nikt za mnie niczego nawet palcem nie tknie. asiula jak ja Cię rozumiem. Też już nie mam siły z moim ancymonkiem i najlepiej bym sobie po prostu gdzieś poszła daleko w świat. Czasami jest tak nieznośny. Jak mu się coś nie podoba, to wali w nas głową, wrzeszczy, podszczypuje, albo podgryza (z tym nieznacznie lepiej, bo tak często już tego nie robi). Jest okropny. Wstaje 2 razy w nocy. Nie wiem kiedy to się wreszcie skończy. Jestem naprawdę wyczerpana. Ze trzy weekendy a to m. chory, a to ja do pracy. Teraz, jak myślałam, że może trochę odsapnę to ja się rozchorowałam na tą durną grypę. W tą niedzielę znów byłam w pracy. To jakiś koszmar a nie życie. W Wigilię pracuję od 14 do 21. Normalnie, jak niewolnik. No, to się wyżaliłam. Idę spać. Ciekawe, czy Mikołaj do nas przyjdzie. Buziaki i Dobrej Nocy Mamuśki!!!!!!!!!!
  13. A wczoraj znów miałam HICIOR dnia po 15-stej. Muszę Wam to powiedzieć, bo jak dla mnie aż niewiarygodne myślenie. Otóż..... mój m. powiedział co nieco swojej mamie. Że dlaczego mnie tak zostawiła samą z dzieckiem, że się nie zainteresowała itd, itp. Mówiłam mu, żeby nie gadał już nic do niej, bo i tak nic to nie zmieni, a po drugie pomyślałam sobie, że oczywiście to ja i tak będę ta najgorsza. No i właśnie..... We wtorek dzwoniła po 15-stej chyba. Oczywiście od poniedziałku od 13-stej, kiedy nas zostawiła do tej 15-stej we wtorek nie odzywała się zapytać jak się mamy. Ja zobaczyłam, że ona dzwoni, ale nie chciało mi się z nią gadać, a potem wyładowała mi się komóra i nie podłączałam jej. Ta ponoć (jak mówił mi m.) zesrała się, że coś się stało i zaczęła do niego wydzwaniać o co kaman, bo mam wyłączoną komórkę. Ostatecznie włączyłam komórę po ok. 20-stej i się do mnie dodzwoniła, milutka z pytaniem - czy mam jutro przyjść. Mówię - nie dziękuję, przychodzi rano niania. A może coś ci potrzeba. Mówię - nie dziękuję, brat był u mnie i zrobił mi zakupy. Ale może bym jednak przyszła. Mówię - o.k. to przyjdź po 15-stej. No i przyszła po tej 15-stej. Oczywiście zaczęła się tłumaczyć.... bo wiesz, bo Ty nie zadzwoniłaś, żebym przyszła i w ogóle. Ja nie wiedziałam, jak TY się czujesz. Ja mówię - mamo przestań. Przecież o 13-stej stwierdziłaś, że idziesz. Widziałaś, że szłam do lekarza z temp. 39,7, że jak wróciłam to spałam, jak nieprzytomna od 9 do 13- stej, a TY mi tu gadasz, że nie wiesz, jak się czułam. Że jak sobie założyłaś, że idziesz, to poszłaś. Ja miałam dzwonić i ci mówić, jak się czuję. To ty nie widziałaś. Mówię dwójkę dzieci wychowałas, dwoje wnucząt wybawiłaś i gadasz takie głupoty. No bo ja miałam coś jeszcze załatwić. No to mówię - o.k. załatwiłabyś co miałaś załatwić i mogłaś przyjechać zobaczyć co się dzieję. A ta - a bo ja to tak nie mogę jeździć, bo jak jeżdże w tę i z powrotem to mnie noga boli. Po jakimś czasie ona znowu - no bo tak. Bo to jest tak, że teściowa nie chciała przyjść. Ja mówię - mamo no proszę cię. A ona na to - wiesz, ja już mam swój wiek i ja się zapominam!!!!!!!!!!!! TO MNIE ROZWALIŁO. Mówię - mamo, jak to zapominasz?????? Zapomniałaś, że nas zostawiłaś. POszłaś do domu i tak sobie po prostu zapomniałaś, że ja tam leżę z gorączką i sama z dzieckiem jestem. PO CZYM ONA NASTĘPNY SUPER TEKST - no bo wiesz. Jak pójdę do domu, to wiesz. Te obowiązki domowe, stresy i wszystko............. To już było apogeum. No nawet nie podejrzewałam ją o to, że będzie się tak głupio tłumaczyć. Faktycznie w domu ma tabun dzieci na wychowaniu i męża wymagającego opieki. ŁŁŁŁooooo matko co za baba. Siedzi w cholerę w domu, żadnych obowiązków, dziadek normalnie na chodzie, nie musi się nim zajmować. Mówię - weź już zakończ tą rozmowę i nie tłumacz się. No, ale ja się nie tłumaczę. Normalnie graby mi opadły. Sorry, ale musiałam Wam to napisać, bo normalnie science fiction
  14. Witajcie Kochane! Odpuściło mi już choróbsko nieco. Wczoraj już nawet miałam tylko osłabienie i takie 35,8 temperaturę, ale sobie poleżałam i było o.k. NIania wzięła Damianka do siebie, więc miałam luz. A dziś też go brała rano, więc wykorzystałam czas i odgruzowywałam mieszkanie. Później musieliśmy iść do pediatry, bo Damianek dostał jakiegoś zapalenia, tzn. jakieś takie ni to pleśniawki, ni co mu się porobiły. Dostaliśmy nystatynę. No i teraz mi przysnął, bo cały dzień nie spał. Trochę tak może nie bardzo, bo przed 16-stą drzemka, ale już wysiadał widziałam, a ja bym przy nim wysiadła, bo do 19-stej by mi nie dał żyć. Już był nie lada upierdliwy. marika cieszę się, że siostra wreszcie się odezwała. Trzymam kciuki, aby udało Wam się wyrwać ją z tego piekła. aguś śmiać mi się chcę, jak piszesz o swoim uparciuszku Hanulce. Mój Damianek też tylko to co on sobie wymyśli, a nie co mama karze :-) Tylko, że u nas z gadaniem zupełnie ciężko. I to już nie chodzi o to, że nie chce czegoś powtórzyć. On po prostu - nie chce powtarzać. W kółko jakieś tam swoje wyrazy składa, pokazuje na coś i niby mówi - tylko, o co chodzi????? A sam też odkręca wodę (zawsze puszcze taki strumień, że wokół chlapie),najlepiej włożyłby całe ręce do łokci i mył. A potem koniecznie musi (jak ma długi rękawek) zaciągnąć rękawki. Koniecznie. Jak nie daje rady obciągnąć rękawków, to tak się denerwuje :-) I śmiesznie ubiera skarpetki, albo kapciuszki, albo koszule zarzuca na plecy, czapkę kładzie ot tak po prostu na głowę i już. Ubrany martek wyrazy współczucia raz jeszcze. Smutne są pożegnania, nawet jeśli żegnamy już sędziwe osoby. Ale pokazałaś nam Szymusia. Jakie dzieło sztuki stoworzył. Bravoooo ktosia a Ty co tam wypisujesz??? Że przepraszasz, że się wtrącasz. No wiesz co. My lubimy i czekamy na takie wtrącanie. Pisz co u Was.
  15. U nas jakaś masakra. Damiankowi przeszła gorączka już w niedzielę, ale za to ja od niedzieli dostałam 39,7stopnia.Męczyłam się przez cały dzień z tak wysoką gorączką, a w nocy dostałam biegunkę. Rano byłam u lekarza. Albo jakieś zatrucie, albo grypa jelitówka. Najgorsze, że m. wyjechał do tej W-wy. Wczoraj moi rodzice przyjechali popołudniu i chwałaBogu, bo w nocy nie dałabym sobie rady z Damiankiem, bo przecież on sięjeszcze przynajmniej ze 2 razy budzi. No , a dziś czuł chyba, że mnie w pokoju nie ma to koncerty urządzał. Rano moja mama musiała jechać do pracy, ja tylko szybko poszłam do lekarza. No i oczywiście przyszła teściowa emerytka rano i posiedziała....do 13-stej. Uśpiła Damianka i stwierdziła - "no to ja już idę do domu". A ja dalej z gorączką 38,7. Na szczęście Damianek śpi. Odwaliła pańszczyznę i nawet się nie zainteresowała ile mam gorączki, czy damo sobie radę, jak to w nocy będzie. Do tej 13-stej nawet mi szklanki herbaty nie zrobiła, ani żadnej kanapki, a ja leżałam jak dętka. No masakra jakaś ta durna baba. Na szczęście moi rodzice przyjadą ok. 18-stej. No i wcześniej może wpadnie opiekunka, bo dziś miała wolne i jakieś plany, więc wszystko tak jakoś kijowo się złożyło. Aaaa...pożaliłam się. Buziaczki dla dzieciaczków!!! Piękne fotki. marika współczuje sytuacji z siostrą Może warto zrobić zrzutę rodzinną na bilety
  16. U mnie czas na pizzę Się nawpycham na noc.A co mi tam
  17. No co tu taka cisza????????? U nas temperatura 38 stopni.NIe wiem, czy to reakcja na szczepionkę. Minął tydzień, ale pediatra mówiła,że ta szczepionka może dać znać o sobie nawet po 2 tygodniach. No bo jakieś to dziwne. Już od poniedziałku Damianek tracił apetyt. Wczoraj wieczorem miał 37,5, a dziś, jak wróciłam z pracy 38. Dziwne, bo nie ma ani kataru, kaszlu, chrypki, nic. No chyba, że coś się wykluje. Mam jednak nadzieję, że to może temperatura związana ze szczepionką. Ach...jak ja tego nie lubię. A dodatkowo od niedzieli zostajemy sami.
  18. Dobra spadam, bo gadam sama do siebie. Wszystkie już chyba lulu robią. Buziaczki i dobrej nocy. papa
  19. My też przez ten kolejny tydzień będziemy sami. M. wyjeżdża w niedzielę do W-wy robić jakieś audyty,więc jeszcze dodatkowo teraz musi się do nich przygotować, ja znów jutro na 14-stą, więc takie mijanie się właściwie. A on po tym audycie wróci w piątek wieczorem, będzie zmęczony, w sobotę będzie odpoczywał a w niedzielę ja idę do pracy i takie w koło Macieju i dupa Jasiu i w ogóle i w ogóle. Czuję się czasami, jak niewolnik.
  20. Asia30 nie daj się!!!! Chłop, jak to chłop. Zawsze ma problemy. Mój odkad zaczął zostawać częściej wyrobił się. Nawet teraz, kiedy mam na 14-stą do pracy musi mu dać drugie danie, kolację, wykąpać go i położyć spać już nie nęka mnie telefonami. Sam sobie musi poradzić, znaleźć to i tamto, piżamkę, itp, itd. praktyka czyni mistrza, więc wiesz...... i nie ma zmiłuj się. Tym bardziej, że często zostajesz sama bez niego, więc niech i on poczuje smak rodzicielstwa. tina o widzisz. To TY chciałaś kluseczkę wyhodować po prostu. Fajnie, że znalazłaś przyczynę ulewania.
  21. To znowu ja. Wracałam z pracy pół godz.temu to byłam zmęczona, a teraz kiedy czas spać to mi odleciało. Jutro znów na 14-stą. Dziś mi się udało z rana o 6-stej przekupić Damianka jeszcze butelka mleka, więc pospał do 7:15. Może i jutro się uda. Mam nadzieję, że nie będzie chciał wstawać, tak jak dziś o 4:55. Kurcze...skąd to dziecko ma tyle siły. Nie śpi w dzień, a o 4:55 budzi się, siada na łóżku i w gadkę uderza i najlepiej już by dzień rozpoczął. justysia a może zaufaj. Lena to już duże bobo. Z rąk M. na pewno nie wypadnie. Jest teraz bardziej samodzielna, a jak tak zaczniesz mu nie dawać się nią opiekować, to wyjdzie na to, że tylko Ty i Ty i Ty. Tamto to po prostu był przypadek. Zawsze może takie coś się przytrafić. Zresztą żeby Lenka nie wyczuła, że jesteś nieufna, i żeby sama nie zaczęła podchodzić do taty z lekką dozą niepewności. Oboje macie być dla niej kimś przy kim czuje się absolutnie bezpieczna. A tak na marginesie to w pierwszy, czy drugi dzień, kiedy opiekunka została z Damiankiem i poszła z nim na dwór, ten zbierał kamyczki, i niefortunnie upadł i cały nosek sobie zdarł. Zdarza się. Wcale nie nabrałam do niej dystansu. Dzieci, to dzieci. Najśmieszniejsze, że na następny dzień,kiedy wyszliśmy z Damiankiem, który średnio prezentował się ze strupkami na nosku, jakaś pani z dzieckiem bawiła się na boisku, popatrzała na Damianka i pyta się nas - "a co? Taki chyba łobuziak. Nosek zdarty, to niezły rozrabiaka?". Malaga no widzę, że Kacperek nieźle sobie radzi w świecie "dorosłych" dzieci. Fajnie, że tak umie się "dogadać" z nimi. No i super, że łapie słówka. Ja też czekam na to u mojego synusia, który co prawda łapie wszystko w mig. Wie co i jak, co trzeba, gdzie trzeba, co wolno, a czego nie, co można wymusić, a czego się nie da, ale powtarzać słówek nie chce za bardzo. Dziś mój niejadek troszkę lepiej zjadł, ale to i tak niezbyt mnie satysfakcjonuje. Zobaczymy, jak będzie jutro. Aga KURUJ się i ZDRÓWKA!!! Hehe...widzę, że Dawid nie próżnuje w przedszkolu. To ci agent dopiero. Już nawet plany ożenku snuje. Nooooo, mama nim się obejrzysz marsz Mendelsona usłyszysz :-))))))
  22. Helloł!!! Ale u nas słonko, ale chyba mroźno, bo w cieniu na samochodach normalnie dalej szron. Dziś mam na 14-stą, więc na chwilę wpadam. U nas po staremu. Damianek coś od 3 dni mi słabo je. Wczoraj i przedwczoraj w ogóle nie chciał jeść obiadu. Zupka nieeeee, drugie danie nieeeee. Nawet na gołąbka mi się wykrzywiał, a to jego ulubione danie, wczoraj zjadł niecałego małego klopsika i troszkę ziemniaczka. Nie wiem o co kaman. Dziś na śniadanko tez nie chciał w ogóle chlebka, tylko sam ser żółty zjadł. Jedynie jeszcze jajko. Dziś właśnie gotuję zupę pomidorową, bo może chociaż ją zje, bo niby jego ulubiona. No zobaczymy. Bo jak nie, to normalnie mnie to zasmuci. martek współczuję *: asiula trzymam kciuki za zdrowie dziadka. Ach, to chyba wszyscy dziadkowie tak mają. Są silni i zdrowi i po co im lekarze. kaikuś cieszę się, że z Olą wszystko o.k. A co do prywatnych wizyt, naprawdę jest to wkurzające. Czy w ogóle publiczna służba zdrowia istnieje???? Najgorsze, że nawet dzieci nie mają szans na wizyty w normalnych terminach. Nie mówiąc już o kosztownych badaniach. Jak nie masz pieniędzy, to won i tyle, albo czekaj miesiącami. A co do zachowania dzieci u lekarza. Widzę, że Damianek może podać rękę Oli. U niego jest to samo. Tylko przekracza próg przychodni to już płacz i ciągnie nas za rękę do wyjścia. U lekarza jedna wielka rozpacz. Normalna histeria. Dlatego podwójnie dzielna jestem z mojego męża, że dał sam radę na tym szczepieniu ostatnim. Oczywiście wszystkie pielęgniarki skakały nad nimi, bo zobaczyły "biednego" tatusia samego z dzieckiem. Od razu lizaczki, naklejeczki, jakieś próbki kremów. Zostali obdarowani, że hej.
  23. Buziaczki dla Bartusia na skończone 8 miesiączków!!!! Wszystkiego najlepsiejszego:-) :*
  24. Aaaa...,no i szok.Wczoraj tak pisałam o moich marzeniach z dłuższym pospaniem sobie i mój giguś dziś spał do 7-mej. Normalnie niewiarygodne. Się wyspałam troszkę więcej niż do 6-stej, albo 5:30
  25. marika2218 zula to faktycznie gladko i poszlo z odstawieniem:)u mnie chyba bedzie problem:(bo ma takie dni gdzie poprostu mnie to pomalu dobija bo co jakis czas ciagnie mnie za bluzke i krzyczy staram sie go zagadywac ale nici i po chwili wymiekam:( Trzymam kciuki, żeby i Tobie się udało odstawić w miarę "bezboleśnie". Nie wiem, co mogę Ci doradzić.Czy jakieś smarowanie czymś piersi, czy co? Nie wiem w sumie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...