-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Zula'79
-
Dziewczynki śliczne te Wasze brzucholki.Jak ja lubię patrzeć na takie cuda. Asia30 Pawełek słodki. Ale powiem Ci, ze ja dostrzegam podobieństwo. On ma coś w tej swojej mince takiego, że przypomina mi w pewnym ułamku Bartusia :-)))
-
panterkaZula'79A jeszcze powracając do tego mojego dziczka. Normalnie śmiać mi się chce. Bo dziecko to nie ma żadnych zahamować. Na cały autobus się drze - Gdzie tatuś. Taaattuuuśśśs. O jeeest. (bo tata stał z wózkiem dalej,a my siedzieliśmy). Oczywiście jak idzie za rękę, to nie ma normalnie. A to musi dotknąć lampy, a to słupka, a to zabujać łańcuchem przy betonowych słupach, a to bez końca kopać nogą w bok, bo tak fajnie, bo może kopnę w murek, albo w śmietnik, albo w cóś jeszcze co stoi niedaleko. Matkooo. Czasami to sobie myślę - jak patologia idziemy. Ten się szarpie, je chrupka, cała kurtka zaraz od tego jedzenia zapaćkana, ja go upominam, żeby nie kopał noga w bok, bo jeszcze kogoś zahaczy. Zero ogłady. Ale mam nadzieję, że to opanujemy :-))))))zula u nas podobnie u nas jeszcze wszystkie schodu podjazdu do domu musza zostac zaliczone a no schody to też obowiązkowo. To nie ma co :-))
-
asiula brzuszek imponujących rozmiarów, i faktycznie Szymuś już ciągnie do dołu niesamowicie. Zyczę, aby Szymuś był posłuszniejszy , wyszedł o czasie i nie siedział u mamusi, jak córeczka. A Julcia superancka. Jak mi się podoba ta jej szparka w ząbkach :-))) kaikuś no współczuję tego szpitala. Kurcze, czy zawsze w tych mniejszych miejscowościach taka porażka z tymi szpitalami. Pamiętam, jak u nas w Świnoujściu było. Człowiek nawet nie chciał myśleć, że może tam trafic. Normalnie, ja chyba tam mieszkając teraz, czułabym, tak jak Ty, paraliż. Cieszę się, że jestem w Szczecinie i szpitale właściwie pod nosem.Ale nie zamartwiaj się. Nie wbijaj sobie. Jest wszystko o.k. Takie upławy wzmożone, to ja też miałam po tabletkach dopochwowych.
-
A jeszcze powracając do tego mojego dziczka. Normalnie śmiać mi się chce. Bo dziecko to nie ma żadnych zahamować. Na cały autobus się drze - Gdzie tatuś. Taaattuuuśśśs. O jeeest. (bo tata stał z wózkiem dalej,a my siedzieliśmy). Oczywiście jak idzie za rękę, to nie ma normalnie. A to musi dotknąć lampy, a to słupka, a to zabujać łańcuchem przy betonowych słupach, a to bez końca kopać nogą w bok, bo tak fajnie, bo może kopnę w murek, albo w śmietnik, albo w cóś jeszcze co stoi niedaleko. Matkooo. Czasami to sobie myślę - jak patologia idziemy. Ten się szarpie, je chrupka, cała kurtka zaraz od tego jedzenia zapaćkana, ja go upominam, żeby nie kopał noga w bok, bo jeszcze kogoś zahaczy. Zero ogłady. Ale mam nadzieję, że to opanujemy :-))))))
-
Natali przykro mi, ale nie poddawaj się!!! Wiem,jak to jest, jak człowiek chce to dziecko. Pamiętam, jak było u nas. Znaczy się troszkę sytuacja inna, bo u mnie bardziej chodziło o lęk przed kolejną stratą,ale nie było dnia, żebym nie myślała o dziecku, o tym, że tak bardzo go pragnę. Ale może odpręż się troszkę, nie płacz, nie dobijaj. Skieruj myśli na jakiś czas, gdzie indziej. Wiem, że trzeba pomagać losowi, że potrzebny dobry lekarz, że leczenia, że pilnowanie cyklów, hormonów, zastrzyki itd., itp., ale może chwile odsapnijcie od tego wszystkiego. Ja też nie jestem młódką. Mam już 33 lata,mój mąż 37 i co????Na razie też wstrzymujemy się z drugim dzieckiem, bo może czeka mnie zmiana pracy, więc nie mogę sobie pozwolić na zaciążenie. W związku z tym wszystko się przedłuży i dziecko będzie dopiero za jakiś czas. Ha....I widzisz, co powiedziałam? Dziecko będzie za jakiś czas. Jakbym była pewna :-) A przecież nie wiem, czy będzie, czy się uda. Jednak trzeba wierzyc. Natali - w i a r a. Ot, co. Dacie rade. TRZYMAM KCIUKI!!!!
-
Hej Laseczki!!! Mam możliwość wpadnięcia na chwilę, bo o dziwo moje dziecię zasnęło. Chyba dzięki naszej niekonwencjonalnej przejażdżce. Zrobiliśmy sobie dziś wypad do Centrum autobusami i tramwajami. Chyba mu się podobało. Boże,muszę z tym moim dziczkiem wychodzić między ludzi, po jakiś centrach handlowych itp., bo nie często nam się to zdarza. U nas, tutaj na Prawobrzeżu, gdzie mieszkamy, to taka mała enklawa ze wszystkim, więc nie ciągnie mnie z dzieciakiem do Centrum. Zresztą w środę otworzyli nam nowowybudowany Outletpark. Jest nawet kino, więc do Centrum nie będzie już w ogóle po co jeździć. Ja tylko do pracy. Jeszcze nie byłam w tym nowym CentrumHandlowym. Przerażają mnie te tłumy ludzi. Odczekam trochę. Ja się usprawiedliwiam - naprawdę nie mam czasu pisać. Czasami podczytam. Dzień strzela, jak z bicza. Przed 7-mą człowiek wychodzi, przed 17-stą wraca. Szybki obiad, chwila z dzieckiem, przygotować coś na obiad na drugi dzień, przygotować ciuchy na rano, ogarnąć chałupę cokolwiek, spać i od nowa. A jak mam na 14-stą, to jeszcze w dodatku z dzieckiem popołudniu się człowiek nie widzi. Zresztą ja pracuję na różne zmiany i jak popadnie. Nie tak, że np. tydzień na rano, tydzień na popołudnie. Wracam po takiej popołudniówce przed 23-cią, a na następny dzień mam na 8-mą. Dodatkowo nocki się zdarzają, no i sobota lub niedziela w pracy. Ciężko mi. Ale fajnie jest Was poczytać. Miła to lektura i nawet takie kilka postów cieszy. Dzieci nam podrosną, to będzie inaczej.
-
Dobra. Spadam wkładać drugie pranie i szorować dywan. Narazicho
-
panterkaamdapanterkaamda a wógóle jaki poród miałas z gabrysiem ?Bardzo szybki - do szpitala przybyłam w drugiej fazie porodu, a pierwszej praktycznie nie poczułam. Po prostu wstałam w nocy siusiu, za jakieś 20 min znowu, za kolejne 20 mnie przeczyściło i dostałam skurczy partych... Ale Gabciu rodził się od razu z piąstką, także później było nie ciekawie. Lekarz powiedział, że gdyby nie ta rączką urodziła bym zapewne w domu... Także sam poród ok i mogła bym tak rodzić ponownie, oprócz tej piąstki, która z tej prawej strony sobie tak przylgnęła ;-) Asiula - u Ciebie tylko kwestia dni, a może i godzin...POWODZENIA! ja nie kumam o co chodzi z ta piastka albo jestem zmeczona albo głupia eeeee...no ja właśnie też nie kumam
-
asia, ktosia, dorotta pokrzepiające jest to co mówicie, że dzidziole takie fajne i spokojne, że sobie śpią, jedzą i gugają.
-
panterkai za tydzien juz bede w polsceee wypoczywac a dziadki działac Ale fajnie :-))) Troszkę odpoczniesz. Super. Dziadkowie też będą szczęśliwi, że mają wnuków przy sobie
-
asiula0727Panterko,Justysiu,Aga,Marika,Dorotki co z Wami? A jaaaa?????? O mnie to się zapomina?????? Jestem dziewczynki. Żyję, ale resztkami sił. Z soboty na niedzielę wymiotowałam nad ranem, myślałam, że to od loda,ale chyba jakiś delikatny wirus jelitówki sie zaczaił u nas. W niedzielę przeleżałam w łóżku z gorączką 38 stopni. A wczoraj koło północy mój synuś pawia puścił. Dziwne to wszystko, bo w dzień jest o.k. NIe narzekał na brzuszek, nie miał gorączki i myślałam,że to incydent jednorazowy, że opił się mlekiem na wieczór. Jednak dziś w nocy znów się wiercił,kwękał, wzięłam go do siebie do łóżka i nagle,jak chlusnął. Mam co robić od rana - dwa prania - pościel, dywan zaraz muszę wyszorować. Wszystko czuć rzygowinami. Dobrze, że na 14-stą do roboty. Nie ma gorączki, resztę nocy przespał. Posłałam go do żłoba, powiedziałam, że jakby co, niech dzwonią. U mnie niestety nadal bez zmian.Nie mam info, czy mnie chcą na nowym miejscu. Mam już dość tego czekania. Się wkurzę i zajdę w ciążę i już. Damianek robi się coraz fajniejszy, rozumniejszy,już nie jest taki nieznośny. Nawet już mnie ta myśl o drugim dziecku tak nie przeraża. asiula fajniutkie macie mieszkanko. Teraz jeszcze mebelki i Szymuś niech się wybiera na tę stronę brzuszka. Natali hej. Ale Cię długo nie widziałam. Wpadaj częściej. Zobacz ile u nas ostatnimi czasy brzuszków urosło,więc może i TY się zarazisz :-)))))
-
No chyba naprawdę coś nie tak z moim kompem. Przeniosłam się na stacjonarnego, ale jakoś mi tak nie w smak. Nie przyzwyczajona jestem siedzieć sztywno przy stacjonarnym w domu. Dlatego mówię dobranoc Hehe. Nie. Mówię dobranoc, bo znów się rozwinęłam na wieczór i walę monologi. Buziaczki i miłych snów Laseczki!!!!
-
Zwariuję z tym moim laptopem. Coś się chyba psuje, bo bez końca traci mi połączenie z netem i to nie wina neta. Malaga ale brzunio. No,no,no. TO już nie byle wzdęcie A Kapi jaki dorosły. Nic dziwnego, że takimi tekstami zarzuca. Rozwaliła mnie ta salenka
-
He,he A tak mówicie o tej dziecięcej szczerości, to Wam powiem mój przykład (znam go z opowieści rodziców). Jak byłam mała, miałam 5 lat to moja chrzestna brała ślub. W ogóle to była moja ulubiona ciocia, byłam w niej zakochana. Jak przyjeżdżała do mnie, albo my do niej to nie mogłam się od niej odkleić. No i powracając. Siedzieliśmy przy stole weselnym i w pewnym momencie ja na cały regulator wypaliłam - Ciocia, ale ty masz wielki nos!!!!!!!!!!! Oczywiście wszyscy się zaczęli śmiać. NIe wiem, co mi strzeliło do głowy. Żeby jeszcze faktycznie miała ogromnego kinola. NIe. Po prostu tak palnęłam
-
panterkazulla w takim razie Zeby kolacja wypaliła
-
Martek73Czytałyście??Kobieta wraca po ciężkim dniu pracy, zmęczona, podenerwowana, jej synek czeka przy drzwiach. Synek: Mamusiu, mogę zadać Ci pytanie? Mama: Jasne, o co chodzi? Syn: Mamusiu, ile zarabiasz na godzinę? Mama: To nie twoja sprawa, dlaczego w ogóle pytasz o takie rzeczy? Syn: Ja po prostu chcę wiedzieć. Proszę powiedz mi, ile zarabiasz na godzinę. Mama: Jeżeli chcesz tak bardzo wiedzieć, to proszę bardzo: 10 zł/h. Syn ze spuszczoną głową: aha. Mamusiu, pożyczysz mi 3 zł? Matka się wściekła. Jeśli jedyny powód, dla którego zapytałeś ile zarabiam jest to, że chciałeś kupić sobie jakąś zabawkę albo jakąś inną bzdurę, to idź natychmiast do swojego pokoju i kładź się spać. Pomyśl, jaki jesteś samolubny. Mały chłopiec poszedł cichutko do swojego pokoju i zamknął drzwi. Kobieta usiadła i była coraz bardziej wściekła na syna. Jak on śmiał zadać jej takie pytanie żeby dostać trochę pieniędzy? Po jakiejś godzinie kobieta uspokoiła się i zaczęła myśleć: Może rzeczywiście jest coś, co bardzo chce kupić za te 3 zł, i w sumie rzadko prosi o pieniądze. Kobieta weszła do pokoju synka. Śpisz synku? Zapytała. Nie mamusiu, nie śpię. Odpowiedział chłopiec. Pomyślałam, że może byłam za ostra dla Ciebie. To był ciężki dzień i skupiło się na tobie. Proszę, oto 3 zł, o które prosiłeś. Mały chłopiec natychmiast się podniósł: O, dziękuję mamusiu! I spod poduszki wyciągnął parę monet.. Kobieta zobaczyła, że chłopiec ma już jakieś pieniądze, znów się zdenerwowała. Chłopiec przeliczył je i spojrzał na matkę. Dlaczego prosisz o pieniądze, jeśli już je masz? Zaczęła matka. Bo miałem za mało. Ale teraz już mam wystarczająco. Odpowiedział chłopiec. Mamusiu, mam teraz 10 zł. Czy mogę kupić godzinę twojego czasu? Proszę przyjdź jutro godzinę wcześniej. Chciałbym się z tobą pobawić.. Matka się rozczuliła. Przytuliła mocno synka i nie wiedziała, jak prosić go o przebaczenie. To takie krótkie przypomnienie dla Was wszystkich ciężko pracujących. Nie powinniśmy pozwolić, aby czas przelatywał nam przez palce bez spędzania go z tymi, którzy się naprawdę dla nas liczą, bliskimi sercu. Pamiętajmy, aby spędzić ten wart 10 zł czas z tymi, których kochamy. Jeżeli jutro umrzemy, to firma, w której pracujemy wymieni nas szybko na kogoś innego. Ale rodzina i przyjaciele będą czuć pustkę przez resztę swojego życia. Piękne i rozbrajające. Mądrość i "kalkulacja" małego dziecka. Dziękuje. A wiesz, że ostatnio zaczęłam się głębiej nad tym wszystkim zastanawiać. Że człowiek często zaprząta sobie głowę tylko pracą, że myśli co było, jak zrobione, czy dobrze, czy źle, co jutro, jaki plan, kto powie tak, a kto powie nie. Zapominam, że jestem w domu, że obok mnie tuptają małe nóżki, że mała rączka łapie mnie za rękę i ciągnie i woła, wręcz krzyczy. Ja zamknięta gdzieś w swych myślach, oburzona, zdenerwowana, zmęczona, niemiła. STOP. Tak nie może być. Godzina w domu - bezcenna, godzina z dzieckiem warta trylion trylionów. I o to chyba chodzi???????????? Żeby w pewnym momencie ten mały rozumek nie przeliczył tego za nas, i jeszcze gotów zapłacić :-)))) Najważniejsze - wyczuć potrzebę dziecka.
-
KaiKaHej!Dziś nie miałam czasu nawet podczytać. Cały czas mi doskwiera kołatanie. Za tydzień umówiłam się do kardiologa na wizytę. Oczywiście prywatnie bo nie było innego wyjścia... W środę mam wizytę u rodzinnego, więc go poproszę o skierowanie na wyniki, bo i tak muszę wydać na wizytę 100 zł:/ Generalnie wszystko ok! Czas leci! Zaraz połowa u mnie. Wczoraj już patrzyłam nowe łóżeczko dla Oli. Ale jeszcze nie jestem zdecydowana czy jej kupić takie z domkiem pod spodem czy klasyczne. No i dobrze, że zdecydowałaś sie na wizytę. Najlepiej to sprawdzić i mieć pewność, czy to od hormonów i tabletek, czy co się dzieje. Po co masz jeszcze tym dodatkowo sobie głowę zaprzątać. No i faktycznie już połowa za Wami. Mówię, że to wszystko tak zapierdziela. A z tym łóżeczkiem to mnie zastrzeliłaś. Z domkiem????????? O rany, a co to jest???? Co to za domek??? To pewno i tak dla dziewczynek, ale normalnie jestem ciekawa.
-
Hej hej! Wpadam wieczorowego No faktycznie cosik się przerzedziło na forum. Ja dziś nadganiałam prasowanie. Ufff..... No i upychanie letnich rzeczy i sprzątanie do worów za małych rzeczy Damiankowych. Kurcze ile te jego fatałaszki zajmują miejsca. Już nie wiem, gdzie to wszystko upychać. Za mało jakoś mi się miejsca w chacie zrobiło. Zresztą, dalej marzy mi się dom, albo choć bliźniaczek, tylko, że trudno ze sprzedażą naszego mieszkania. Taka stagnacja na rynku, kredytów nie dają, ludzi straszą co i rusz zwolnieniami. Choćby przykład z naszego podwórka. Męża siostra i szwagier pracują w gazowni. Kiedyś super, ale teraz przecież sprywatyzowana no i mają być cięcia. Solidne cięcia. Ona główna księgowa i może wylecieć z hukiem, bo księgowość i kadry mają być scentralizowane tzn. wszystko ma być tylko w Poznaniu. Część z dyrektorów już zdegradowali do rangi kierowników. Wszystkim poobcinali pensje. A wydawałoby się, że to zakład właściwie nie do ruszenia. Życie. No i "jak żyć panie premierze, jak żyć????" Wiecie co. Nawet się cieszę, że te zatoki mnie złapały. To znaczy,nie że jakoś pragnęłam choroby, ale powiem Wam, że sobie trochę odpoczęłam na tym L4. Jutro ostatni dzień wolności. W środę do roboty. Niestety w sobotę też, ale za to w niedzielę - nasza rocznica ślubu. Mam nadzieję na jakiś wypadzik na obiad we dwoje. Plan podrzucenia Damianka do teściowej. Myślę, że wypali.
-
Martek73Zula'79Martek73Zula przykro mi, że musiałaś przeżyć rozczarowanie.No ciężko mi było naprawdę, ale.... Jak się okazuje człowiek w życiu może wiele przeżyć, zarówno jeśli chodzi o ból fizyczny, jak i psychiczny. Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Niestety masz rację. Tylko po co to wszystko?? A no właśnie. Ja też często zadaje sobie te pytania. Taki świat, takie życie, taki nasz los, taka nasza karma, takie to i tamto, takie wszystko i takie nic??? Nie wiem już sama. Po co, na co? Po co komu nasz ból, nasze łzy, nasz smutek? Pytania bez odpowiedzi
-
Martek73Zula przykro mi, że musiałaś przeżyć rozczarowanie. No ciężko mi było naprawdę, ale.... Jak się okazuje człowiek w życiu może wiele przeżyć, zarówno jeśli chodzi o ból fizyczny, jak i psychiczny.
-
Martek73Witaj Zula Hej Martek. Tak mi żal Twojego Szymusia. Bidny musi nałazić się po tych lekarzach. Oby wszystko było dobrze. Kurcze, może to wszystko się wchłonie i będzie o.k. Życzę Wam tego z całego serca.
-
asiula fajnie, że już macie to mieszkanko. Teraz malowanie i meble. To jest super. Masz jeszcze troszkę do porodu, więc na spokojnie wszystko zdążycie sobie urządzić. Dziewczynki Brzuchatki normalnie nie mogę uwierzyć, jak patrze na te Wasze suwaczki. Jak to szybko leci. Naprawdę przy drugiej ciąży, kiedy się ma dziecko, to chyba wszystko troszkę inaczej. Asia30 ale duuuzziiiego synka powiłaś. Na fotkach widać, że to kawał kapitana. Fajnych masz tych swoich chłopaków. Buziaczki :-) Następna ktosia ze swoim skarbem.No ciekawa jestem jestem Twojego Leosia :-)))) Ściskaj jeszcze troszkę nogi i byle do 18-stego :-0))))))
-
Hej Dziewczynki! Witam się czwartkowo. U nas pochmurnie i wieje. Zaraz zacznie chyba padać. Nie lubię jesieni i zimy.Mogłabym zapaść w zimowy sen i obudzić się na wiosnę. O tyle jeszcze dobrze,że temperatura dosyć wysoka, jak na jesień. 20-stego idziemy na wesele do znajomych. Ciekawa jestem, jak będzie. Muszę sobie jakieś buty kupić. Sukienki chyba nie będą kupować nowej, bo mam sukienkę, w której byłam na weselu brata ciotecznego. A w ogóle to mi się nie chce stroić. Mam to w doopie. Ostatnio jestem na nie i najlepiej wszystkich bym gryzła. Czasami to zastanawiam się, czy mi jakiś psychotropów nie trzeba na to moje wkur....nie. NIe wyrabiam. Mam nadzieję, że niedługo przeniosę się i moje zawodowe plany się ziszczą. Oby było wszystko o.k. A dziś siedzę w domu. Znaczy się, siedzę już od wczoraj, bo mam chore zatoki. Dostałam antybiotyk. Nie szło już wytrzymać. Wkurza mnie to, bo dopiero co Damian zasmarkany, a teraz mnie wzięło i to tak, że niestety musiałam iść na L4, bo nie szło wysiedzieć w pracy. Tak mnie zawaliło, że nie mogłam oddychać, a jak mówiłam, to normalnie prawie, że się dusiłam. Czy te katary, przeziębienia i inne gówna nas nie odpuszczą. Mam wrażenie, że odkąd zaczęło się wszystko w wakacje, tak się trzyma. Jeszcze w dodatku po tych wakacjach dziwna atmosfera zrobiła się w rodzinie. Jedna osoba narobiła takich kwasów, bzdur nagadała, że aż strach. Ja wyszłam na czarną owcę. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że ktoś mi tak "nóż w plecy wsadzi". Znaczy - nigdy nie pomyślałabym, że ten ktoś. Tak jakby całe 30-lat mojego życia i wspomnień z tą osobą runęło, jakby wszystko to co było nie miało znaczenia, jakby było kłamstwem, grą i pozorami. Takiego zawodu nie przeżyłam jeszcze nigdy. Mogę sobie teraz wyobrazić, co czują kobiety zdradzone przez męża po kilkudziesięciu latach małżeństwa. Szkoda gadać. Czuję się jak napiętnowana. Nie chce mi się już nic opowiadać. Wolę poczytać Wasze posty i cieszyć się Waszymi brzuszkami, szczęściem, Waszym nowym mieszkankiem, nawet pośmiać się o przygodach z psią kupą :-)))) No. I tyle. Damianek strasznie łobuzuje. Normalnie teraz ma etap - interesuj się tylko mną. Ale tak na maxa. Jak zobaczy, że gadamy ze sobą, albo z kimś innym, albo rozmawiamy przez telefon, to będzie robił wszystko, żeby zająć się nim. Rzuca piłkami, innymi rzeczami, krzyczy, wścieka się. No normalnie szaleństwo. No i gada i gada. Jak najęty. Śmiesznie, bo przecież tych słów to umie nie za wiele, ale stara się sklecać z nimi zdania i to tak śmiesznie wygląda. Gęba mu się nie zamyka.
-
MalagaaaZula oni chyba nigdy nie będą słuchać jak im się raz powie ;p teraz sa za mali a potem będą za duzi ;) eh los matki :):) Sama pamietam jak mama mówiła wynieś śmieci a ja wołałam z pokoju "zaraaazzz" i nie poszłam aż mi znów nie powiedziała i tak ze trzy razy ;lp NO dobra. Przesadziłam :-)))))))))))Może nie za pierwszym upomnieniem, ale żeby chociaż coś do tych małych móżdżków docierało.A tu tylko bunt i bunt :-))))
-
asiula współczuję tej sytuacji z bankiem. Co za jacyś niekompetentni ludzie. Żeby tyle czasu wszystko trwało i wiecznie im czegoś brakuje. Życzę, aby wreszcie Wam wszystko się poukładało i żebyście mogli wić własne, niezależne gniazdko.