Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie w ciąży. Podzielcie się doświadczeniami


Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie wierzę w to, że po porodzie odezwie się w takich facetach " ojcostwo " .. Skoro podczas ciąży się nie interesują kobieta, czy przebiegiem ciąży to co dopiero po porodzie jaki dojdą obowiązki. Dziecko będzie płakać, przewijanie itp.

A co do facetów i seksu .. po porodzie moim zdaniem ciężko będzie ochota na coś z naszej strony. ..

]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, obecnie jestem w 18tc. Z partnerem minęło nam już 7 lat, ale odkąd zaszłam mam wrażenie, że jest po prostu coraz gorzej. Przed ciążą też były kłótnie, ale zawsze jakoś dochodziliśmy do porozumienia.
Teraz partner za każdym razem gdy zwracam mu uwagę lub coś mi nie pasuje, to zaczyna mnie wyzywać, każe zamknąć mordę, wypie**alać. A później wychodzi z domu i milczy tak przez kilka dni, teraz to już mija 6 dzień jak się nie chce odzywać.
Może opiszę jak wyglądała ostatnia sytuacja. Miewam bezsenne noce, często usypiam dopiero około 5 rano. Ostatniej takiej nocy coś mnie podkusiło i zajrzałam w telefon chłopaka, wiem, że to może karygodne, ale taką mam głupią naturę, jak mogę to zawsze gdzieś komuś poszperam. Nie chcę być pochopnie oceniona, dlatego dodam od razu, że jednak nie zdarza mi się to zbyt często, bo chłopakowi ufam i nie zrobiłam tego aby szukać dowodów zdrady. Znalazłam głupie smsy do dziewczyny kolegi, miały ewidentny podtekst seksualny, aczkolwiek było widać, że nie są pisane na poważnie. Zapytałam o nie na następny dzień partnera (wiem, że to dla was może strzał w kolano, bo się podkładam potwierdzając, że coś mu czytam, ale nigdy nie chowaliśmy telefonów i nie mieliśmy problemu z wymienianiem się czy korzystaniem z komórek swoich wzajemnie). Powiedział, że pisał te smsy z jej chłopakiem, bo chcieli z niej porobić sobie żarty. Dobra, niech mu będzie, nie drążyłam już tego i powiedziałam tylko, że takie żarty to nie na miejscu i że takich wiadomości się nie piszę, gdy nagle usłyszałam, że jestem poj**ana, że mam zamknąć mordę, że mam wypi**dalać. Szczerze? Byłam w ogromnym szoku, nie docierało do mnie, że z takiego powodu błahego czy jakiegokolwiek innego można tak mówić. Następnie był trzask drzwiami i głucha cisza. Po kilku dobrych godzinach zaproponowałam mu żebyśmy się spotkali i pogadali o tym wszystkim, powiedziałam, że nie może tak mówić, bo taki związek nie będzie miał przyszlości przy małym dziecku. Dodałam, że nie chciałam się z nim pokłócić i tylko o coś zapytać i uświadomić, że z boku takie wiadomości, np. dla mnie mogą być niestosowne i żebyśmy się nie kłócili ani nie obrażali na siebie. Dostałam w odpowiedzi pytanie "co mam Ci teraz dupę wylizać?".. Więc stwierdziłam, że na dziś koniec, bez żadnych rozmów. Liczyłam na to, że wstanie rano, przeprosi i jakoś pogadamy na spokojnie później, ale nic bardziej mylnego, nie odzywał się, milczał. Zaproponowałam, żebyśmy razem zjedli lub że mu wezmę do domu jedzenie, bo byłam w knajpce (chciałam to załagodzić), nie dostałam odpowiedzi. Okej, postanowiłam, że dam czas, bo może on potrzebuje go więcej aby przestać się złościć, ale dalej bez odzewu.. Wracał o 1 w nocy, bez żadnej rozmowy, bez pytań. Wstaje rano i wychodzi, kilka dni temu próbowałam jakoś pogadać chociaż przez smsy, napisałam, że nie możemy się tak kłócić, że nie chcę tego i że nie chcę aby się teraz obrażał i nie odzywał, bo nic złego się przecież nie stało. Napisałam też, że mam dość tych wyzwisk i obrażania i żeby to przemyślał. Dostałam tylko odpowiedź, że jeśli go nie ma to nie ma czasu, bo pracuje (fakt, prace ma taka, ze od rana do nocy musi byc dostepny) i ze nie chce mu sie ze mna siedziec bo robie problemy z drobiazgów...
Nie odzywa się 6 dzień, a ja jestem sama cały czas, nie mogę zbyt wiele robić, bo mam łożysko przodujące i jedyne co to wyjdę na spacer, do mamy na chwilę i do domu. Cały czas sama, a on wraca w nocy i o nic nie pyta. Dziś się zapytałam czy wogóle chce żebym z nim mieszkała (mieszkanie dostał od ojca) i że widzę jakby wszystko olał.. Odpowiedział, że nikt mnie nie wygania i że ma dość problemów, które mu robię i że nie chce ze mną siedzieć, bo jestem nienormalna. Jak zaczęłam się wypowiadać na ten temat i wspomniałam żeby nie mówił tak do mnie, to zaczęły się krzyki, mówienie, że jestem księżniczką, że on też nie ma nerwów, że jeśli zachowuje się jak debil je*any, to inaczej mnie nazwać nie może.... usłyszałam taką ilość obrażających mnie rzeczy, że bez zastanowienia i w totalnych nerwach powiedziałam "noszę Twoje pie**olone dziecko a Ty mnie traktujesz jak szmatę"... wiem, że obelga była fatalna, ale to nerwy, maluszka kocham nad życie, a rzadko kiedy zdarza się mi się kogoś wyzwać czy obrażać, ale nie wytrzymałam. Usłyszałam, że najchętniej to by mi przypie*dolił, że za**bał by mi bo jestem kretynką i to w dodatku pustą..
Wiem, że ta sytuacja opisana przeze mnie jest komiczna i to dość mocno, ale moje życie się bardzo zmieniło. On ma dużo pracy więc często go nie ma, natomiast ma wielu znajomych, często do niego piszą czy dzwonią, on nawet gdy jest dobrze to potrafi rano wyjść i wrócić pod wieczór na kolacje dopiero, nie miałam nigdy o to pretensji bo wiem, że robi to po aby nam było wygodnie, ale od ciąży jest gorzej, bo własnie każde zwrócenie uwagi się tak kończy, a nie czepiam się drobiazgów na prawdę. W wigilię od rana siedziałam sama i szykowałam a on jeździł z kolegami, gdy mu o tym powiedziałam, że mógłby to dzisiaj ograniczyć, bo nie chce tak sama siedzieć, to się obraził, pojechał ze mną na 30min do rodziny, a potem znowu do znajomych i milczał, ja wtedy już się bałam odezwać, bo nie chciałam słuchać wyzwisk. Wtedy też się bardzo rozchorowałam, wysoka gorączka, kilkunasto godzinne!! wymioty, a on nawet nie spytał czy mi pomóc lub jak się czuję, trafiłam do szpitala!! A wiecie co on wtedy zrobił? Impreze w domu, narkotyki, alkohol, znajomi, ale na nastepny dzień gdy łaskawie mnie odwiedził od razu zobaczyłam, że jest po czymś i się przyznał, potem przepraszał, dzwonił, pisał, odwiedzał, kupował pierdoły, ale cały czas Ci znajomi byli obecni, tu pisali, dzwonili, wyciągali gdzieś, może dlatego też weszłam w te smsy, bo czuje sie gorsza troche siedzac w domu i nie moc nic robic, a nie wiem co oni wyrabiaja.. Po szpitalu bylo okej dopóki mu nie zwróciłam uwagi, że mówił, że oleje wszystkich i skupi się na nas, a cały dzień wydzwaniał do kumpli i w rezultacie do nich pojechal (po akcji z narkotykami tak mi mówił, że musi się skupić na nas, na tym aby nam bylo dobrze i dziecku a nie codziennie widywac sie ze znajomymi) i znowu słyszałam to samo co ostatnio i tak za kazdym razem... wiecie co, a ja go nie ograniczam, jesli mowi mi ze idzie sie z kims spotkac, to mowie ze okej, żeby poszedl, ale zeby wrocil szybko, nie robi nic w domu, nie sprzata, nie gotuje, nie pierze, tylko na zakupy chodzi, bo nie moge ja dzwigac. Swiruje z zadymami z chlopakami, jezdza i robia sobie gangsterke jakas rozwalajac innym samochody co im zaszli za skore, powiedzialam mu, ze bedzie tego kiedys zalowal i ze nie moze tak robic, to bylo tylko "znow sie ku*wa czepiasz?" i wychodzil... porzucilam wszystkie niewygodne tematy i zostawiam dla siebie, ale czasem chcialabym cos powiedziec i tyle. Gdy jest w porzadku to on jest idealny, troszczy sie, dzwoni, pisze caly czas, spedzamy razem chwile, ale wystarczy ze cos powiem i jest wlasnie tak jak mowie... Przepraszam, że sie tak rozpisalam, ale musiałam to z siebie wyrzucić, moze i nikt mi nie odpisze, ale chociaz czuje ulgę... A jesli ktos chce odpisac to bardzo chetnie zobacze czyjeś opinie. Pozdrawiam!!

Odnośnik do komentarza

U mnie to samo BYŁO. Kłótnie wyzwiska, potrafił mnie uderzyć ... kiedyś mówił mi w prost, że nasze dziecko będzie " jeba**m debilem" i cóż. Potem wyszedł nie było go 3 dni urządził jakąś libację z kolegami .. z tego co słyszałam.Często przyhcodził w środku nocy i walił w okna,żeby go " zjaranego" wpuścić do mieszkania wtedy był milutki.. ( np.a kochanie herbatki ci zrobić.. jak milczałam to próbował dalej.. misu może herbatkę itp. ) szedł spać i od rana znowu.Mówił,że od rana się ogarnie i będzie dobrze. Więc nie raz próbowałam od rana.Wstawałam i robiłam mu śniadanie do łóżka herbatkę czy czasami skręciłam jeszcze papierosa po to,żeby wyskoczył z mordą, że go budzę,że on chce spać,żebym "dała mu żyć" -jego ulubiony cytat. .. Ja płakałam,często płakałam to on z zawsze mówił np. i na h*j ryczysz, myślisz,że wezmiesz mnie na litość itp. W pewnym momencie zaczęło się wszystko znowu i to nie raz. Z tym,że zaczął mówić o dziecku.Wyzywać je itp. miałam nie wiem jak to nazwać. Wiedziałam,że nie pozwolę mu go skrzywdzić.Zaczęła się kłótnia w której powracał do wątku z przed 7 msc.,że ja się " puściłam", że on testy będzie robić,że na dziecko go chcę zatrzymać itp. (wszystko na początku sugerowała to też jego matka.) ..

Zauważyłam,że jest strasznie tępy. Po prostu. Wraca do czegoś co było ponad pół roku temu - kłótni i tego tematu.Potem wyzywa. Czepia się dziecka.Nie interesuje się ani mną ani ciążą.Nie wspiera finansowo nic.Do pracy nie chodzi,żeby jakoś pomóc. Trzeba utrzymywać go, samą siebie i nie długo dziecko.Co jest śmieszne,żeby dorosły facet nie pracował .. WTRAFIŁAM NA YT na filmik kobiety,która mówi o tych relacjach " toksycznego związku " polubiłam filmik... na fb. - tam też był . a on skomentował że dobrze i hahahah. Potem oglądałam filmik pewnej nastolatki, która w wieku 16 lat ? lub 17 zaszła w ciąże z facetem po 30. Który ją zostawił.Opowiadała wiele rzeczy i większość jak w moim czy innych przypadkach. Polecam takie filmiki szybko pozwalają się otrząsnąć

]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Wervk, co zrobiłaś? Odeszlas? Ja jestem w kropce, to tak boli, że wystarczy jeden dzień, a ktoś traktuje Cię tak strasznie i olewa... ja wymiekam, bo go kocham, a czy on mnie? Mówi że bardzo, ale co to za miłość?? Myślę nad odejściem każdego dnia, jestem strasznie samotna, znajomi się poodwracali ode mnie przez niego, bo bil i groził chłopakom moim koleżanek. Jestem sama, mam tylko mamę, ale jest mi wstyd jej o tym wszystkim dosłownie mówić. Opowiadam cześć tylko zdarzeń, a ona i tak nie wierzy w to co słyszy. Próbować rozmawiać, naprawiać czy po prostu się odciąć?:(

Odnośnik do komentarza

Jak chcesz mozemy popisać na priv.





Ja przypadkowo w trafiłam na filmiki i jakoś poszło. Zaczęłam je oglądać jak on nie wracał bo siedział i palił z kumplami albo mnie wyzywał i kazał się zamknąć itp.

Potem jak wychodził już mnie nie obchodziło gdzie idzie,po co , czy wróci. Szperałam na necie,czytałam fora dla samotnych,zaczęłam kupować rzeczy dla małego to było ok 3 msc.Wszystko sama ponieważ się nie dokładał finansowo do niczego. Ja mam cukrzycę ciążową więc wydatki to też paski do glukometra i jedzenie bo dieta..
Wychodził wracał po 2-3 dniach jak gdyby nic. I ja też się tak zachowywałam.To posprzątałam , tu pokucharzyłam i zaczęłąm odnawiać kontakty z kolegami i koleżanką(mamy wspólnych znajomych ale dogadywałam się z kolegami głownie bo mieszkają blisko a znam ich od małego) nie raz im mówiłam jaki on był itp. Oni mnie ostrzegali.. i co o dziwno,wiedzieli,że jestem w ciąży jak jest między nim a mną.. Raz wyszłam z domu jak go nie było na ognisko do znajomych - poznałam nowych ludzi, porozmawiałam i miło spędziłam czas nie myśląc o nim. Wróciłam nie było go,-norma. Obejrzałam komedie jakąś i spać. Potem zaczęłam wychodzić z koleżanką nowo poznaną na spacery do kina. Odnowiłam całkowicie relacje ze znajomymi i co ważne z rodziną od której mnie odcioł. On zbulwersowany tym,że jak ja mogę wyjść gdzieś w ciąży.Że powinnam siedzieć jak " pies" i czekać na niego w domu i mu wysługiwać. Aż sam chciał wychodzić ze mną proponował spacery itp. Odpuściłam bo byłam już umówiona. ( w domu też sama spędzałam miło czas). I w końcu wyniósł się do mamusi - jego matka jest po rozwodzie, nie pracowała nigdy była na utrzymaniu męża, a potem żyła z emeytury jej rodziców z nimi w jednym domu .. Zaprosiłam koleżankę do siebie. Raz drugi trzeci. Potem odwiedzali mnie inni.Często dostałam a to ciuszek a to buciki tak w prezencie :) już cały dzień miałam cudowny humor. I mam na dal.leci 7 miesiąc nie długo się kończy.. Od marca postanowiłam zrobić remont - rodzice powiedzieli, że pomogą. Już się rozglądam za naklejkami na ścianę, kolorem farb do pokoju małego itp. to duża radość. A z nim nie mam kontaktu z tego co słyszę (heh) to nadal lata po kolegach i razem z mamą utrzymują ich jego dziadkowie .

]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, jestem w szoku po tym co przeczytałam. Ojciec mojego dziecka też zachowuje się strasznie nieodpowiedzialnie i jestem za to wściekła. Nie okazuje mi uczuć mimo że tego potrzebuję. Ale nigdy nie było tak, że mnie wyzywal od najgorszych. Nie dajcie się w taki sposób traktować. Nie pozwólcie żeby wasze dzieci były świadkami takiej kłótni.
Moja historia jest trochę inna. Ale zdecydowałam że wolę nie mieć z nim kontaktu, niż taki jak był do tej pory. Owszem jest ciężko ale teraz przynajmniej wiem, że mogę liczyć tylko na siebie i na rodzinę, znajomych. Byłam kilka razy na wizycie u psychologa (wam też to polecam) i psycholog powiedziała mi wprost żebym od niego odciela się już teraz. Że przecież już teraz jestem samotna, bo on pojawia się tylko jak ma czas i chęć. Nasze dzieci w brzuch ach odczuwają nasz smutek, samotność.... I powiem wam, że zrobiłam tak jak mi doradzila. Jeśli jemu będzie zależeć, będzie chciał poprawić swoje zachowanie to wie gdzie mnie szukać.
Dziewczyny, szkoda czasu na wylewane łez, smutek przez faceta. Ciąża to wspaniały czas, kto wie czy jeszcze kiedyś będzie nam to dane. A jeśli ten facet nie daje wam szczęścia to na pewno poznacie takiego, który pokocha was i wasze dzieci.
Pamiętajcie, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko... Jeśli ojcu dziecka będzie zależeć na kontakcie z dzieckiem to zrobi wszystko żeby ten kontakt był. Nie bójcie się o to.

Odnośnik do komentarza

Tak, dokładnie. Teraz cieszę się, że w jakimś sensie przejelam kontrolę nad swoim życiem. Mój nastrój nie jest uzależniony od jego fochow, złego nastroju. Oczywiście bywają momenty, że jestem wściekła, bo nie tak sobie wyobrazalam moje życie, ale zdecydowanie jest lepiej jak go nie widuje...

Odnośnik do komentarza

u mnie zero kontaktu. Ale dużo motywacji jak pomyślę jak się odzywał do mnie czy jak mnie poniżał. Matka to świętość była dla niego a ja w ciąży - zwykła szm*ta.
Czasami mam takie przebłyski jeszcze co u niego itp. wiem,że w czwartek ma urodziny to może dla tego kilka wspomnień wróciło.Szkoda,że nie mam żadnych dobrych..

]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Podczas ciąży.Na początku się interesował,myślał jak to będzie i chodził ze mną na wizyty i to sam proponował -mimo,że czekał na korytarzu ja do gabinetu wchodziłam sama .. często czekaliśmy po godzinie nawet bo opoznienia były.-cieszyłam się,że jest. Potem raz jak poszliśmy umówił się z kolegą na miasto.. wizyta się przeciągnęła( spóznił się na spotkanie i na korytarzu na głos przeklinał i mówił,że to ostatni raz jak gdzieś ze mną idzie,że jak chciałam dziecko to sama powinnam latać itp. Że lekarze są poj*bani i tylko straszą każdych itp. ) - potem zadzwonił jego kolega i wyszedł. Dziękowałam za to Bogu ... Od tamtej pory nigdzie z nim nie szłam.Nawet do sklepu bo też miał takie fazy i robił cyrki.- dosłownie wszędzie. / My też mieszkaliśmy razem. Powiem szczerze,że w mieszkaniu dalej są częściowo jego rzeczy. Ubrania w szafce, w łazience "upchane" kosmetyki itp. Tak,żebym nie widziała. Ale są. Nie mam gdzie wyrzucić i szczerze nawet nie chcę na nie patrzeć więc są w bezpiecznym miejscu.

]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Kurde, nie jestem w stanie tego zrozumieć. Jak można takim być i co takiego powoduje te zachowania?... Nie wiem czy wydawało im się, że jak już zaszlysmy w ciążę, to zawsze mimo wszystko będziemy przy nich? My byliśmy sobie tak baaardzo bliscy, że dalej jestem w szoku i ciężko jest mi uwierzyć w to jaki on teraz jest. A sam chciał też dziecka, i ciaza była planowana, bo pierwsza poroniłam. Myślałam, że mimo młodego wieku(22 i 23 lata), to jesteśmy oboje gotowi na to. A tu taka klapa. Ja jeszcze nie mam własnego mieszkania, wyrejstrowali mnie jako bezrobotna bo nie podpisałam się ze względu na grype, a ich to nie obchodziło. Nie chce iść do rodziców,bo ledwo wiążą sami koniec z końcem. Dawno nie byłam w tak beznadziejnej sytuacji..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...