Skocz do zawartości
Forum

Karmienie Piersią- Nie Wystarczy Chcieć!


Rekomendowane odpowiedzi

To prawda, sama chęć, choćby nie wiem jak wielka, to za mało. Potrzeba jeszcze uwierzyć, że po-karm jest i na pewno wystarczy go dla maluszka.
Ja miałam chęci „co nie miara”, ale moja wiara w powodzenie karmienia od początku była tłu-miona.
Najpierw na oddziale położniczym pielęgniarki zamiast pomóc młodej matce prawidłowo przy-stawiać niemowlę do piersi, wolały dokarmić dziecko sztuczną mieszanką i mieć „święty spokój”. W rezultacie ja- niedoświadczona matka- zbyt płytko przystawiałam córeczkę do piersi, więc nie ściągała dobrze mleka i pokarm nie napływał w odpowiedniej ilości. Miałam nadzieję, że sytuacja poprawi się po powrocie do domu, zwłaszcza gdy przecudna położona środowiskowa zapewniała mnie, że w mo-ich piersiach jest dużo pokarmu oraz ostrzegała mnie, że każda ilość podanej dziecku mieszanki spo-woduje, że o tyle mniej mleka ja będę miała.
Wkrótce jednak z powodu nasilającej się żółtaczki Ania trafiła do szpitala im. J. Korczaka we Wro-cławiu na oddział patologii noworodka, gdzie przeżyłyśmy prawdziwą gehennę. Mnie i innym matkom systematycznie wmawiano, że mamy zbyt małą ilość pokarmu. Czy dziecko płakało, czy nie chciało ssać, było niespokojne, miało kłopoty z zaśnięciem, pielęgniarki (oraz szczególnie jedna p. dr) miały zawsze gotową odpowiedź: -„Widocznie ma pani za mało pokarmu, trzeba dokarmić sztucznie”. Większość z nas w końcu poddawała się (bo która matka chce głodzić własne dziecko?) i w rezultacie doświadczała coraz większych problemów z naturalnym karmieniem, ponieważ dzieci przyzwyczajały się do łatwego picia mleka z butelki i niechętnie ssały pierś, przy której musiały włożyć więcej wysiłku. Kiedy wróciłam z Anią do domu, byłam bliska rozpaczy. Ze wszystkich sił pragnęłam utrzymać laktację i miałam w pamięci słowa położnej środowiskowej, jednakże demagogia personelu szpitalnego też nie pozostała bez echa. Problem powiększał fakt, że moja córeczka jadła początkowo mało ale często, niekiedy nawet co 10-15 min., a w mojej głowie szalały wątpliwości czy dziecko jest najedzone. Poja-wiała się też myśl, że jestem niedobrą matką. Martwiłam się tym bardziej, że Anusia miała niską wagę urodzeniową (zaledwie 2850 g) i bardzo powoli przybywała na wadze. Nikt wówczas nie wpadł na to, że szczupłą budowę ciała Ania po prostu odziedziczyła po rodzicach.
Nie wiem, jak skończyłaby się nasza mleczna przygoda, gdybym nie spotkała świetnej lekarki- pe-diatry i nie porozmawiała z zaprzyjaźnioną panią neurolog. Od nich właśnie usłyszałam, że:
1. na początku noworodek potrzebuje bardzo niewiele pokarmu- w ilości mieszczącej się na ły-żeczce od herbaty;
2. niemowlę je tak często i w takich ilościach jak chce i nawet po oproźnieniu obydwu piersi, je-śli domaga się nadal pokarmu, należy podać mu ponownie tę pierś, którą ssało jako pierwszą, ponieważ pokarm już do niej napłynął;
3. gdy niemowlę krótko ssie pierś i po kilku lub kilkunastu minutach ponownie domaga się je-dzenia, nie oznacza to wcale, że mam za mało pokarmu, a tylko tyle, że dziecko w danej chwili miało po prostu potrzebę ssania i bliskości matki i zje dopiero za chwilę (i to niekoniecznie do syta);
4. im częściej dziecko będzie przystawiane do piersi, tym większa ilość pokarmu do niej napły-nie;
5. karmiąc piersią, ofiarujesz dziecku najlepszą polisę na zdrowie, jaką tylko może od Ciebie otrzymać;
6. mleko wytwarza się nie w piersi, lecz w głowie matki i nie ma takiej możliwości, aby było go za mało, czy też by było za „chude”; zostało naukowo udowodnione, że tylko od matki zależy, czy będzie karmić dziecko- od jej chęci, wiary w to, że ma wystarczającą ilość pokarmu i go-towości na nieprzespane noce (gdyż zwykle niemowlę karmione piersią częściej budzi się na jedzenie).

Ta ostatnia informacja miała dla mnie kapitalne znaczenie. Stała się poniekąd myślą przewodnią na „mlecznej drodze”. Wystarczyło uwierzyć, że nie jest możliwe, abym miała za mało pokarmu. Wtedy wrócił mi spokój, którego potrzebowała również moja mała córeczka. Nie napiszę, że szybko uporaliśmy się z problemami. Tak naprawdę trwało to kilka tygodni, zanim po uprzednim dokarmia-niu uregulowała mi się laktacja.
Przez ten czas byłam na każde zawołanie Ani, nawet co 5-10 min. Czasem musiałam ją po kilka razy przystawiać na przemian, to do jednej to do drugiej piersi, żeby się najadała i chociaż nie było łatwo, robiłam to ze spokojem, bo wiedziałam, że pokarmu mam wystarczającą ilość i że daję moje-mu dziecku to co najlepsze. Od tamtej chwili moja córeczka nie otrzymała ani kropli mieszanki.
Ania ma obecnie 4 lata, jest zdrowa, silna i świetnie się rozwija.
Udało nam się wygrać tę walkę.
Dzięki mojemu przykremu doświadczeniu mogłam pomóc wielu młodym matkom borykającymi się z podobnymi problemami, które były o krok od zaprzestania karmienia piersią. Oczywiście nie pomagałam wszystkim którym chciałam, ale u tych mam, które się poddały, powód był zawsze taki sam (co zresztą same przyznawały): brak wiary w to, że mają wystarczającą ilość pokarmu. Dlatego wolały podać dziecku mieszankę w butelce, ponieważ wówczas mogły sprawdzić ile zjadło i miały pewność, że nie jest głodne.
Moja znajoma ma troje dzieci (najstarsze jest w wieku 5 lat, najmłodsze półroczne). Dwoje star-szych w okresie niemowlęcym „jadło jak w zegarku”- co 3 godziny, opróżniały obie piersi, po czym najczęściej zasypiały lub były spokojne i gaworzyły radośnie, ponadto szybko przybierały na wadze- można pozazdrościć. Tymczasem najmłodsza córeczka stanowiła całkowite przeciwieństwo rodzeń-stwa: była drobnej budowy, domagała się piersi co pół godziny a niekiedy częściej, a po przystawieniu ssała dość krótko. Nadto miała potworne kolki i niemal nieustannie potrzebowała obecności matki, która „rwała sobie włosy z rozpaczy”, będąc coraz bardziej przekonana, że ma za mało pokarmu i dziecko jest niespokojne z głodu. Trudno jej było uwierzyć, że córeczka może tak bardzo różnić się od pozostałej dwójki. Z kolei dziecko wyczuwając niepokój matki, stawało się coraz bardziej drażliwe i koło się zamykało. Wkrótce znajoma całkowicie zrezygnowała z karmienia piersią. Przy tej smutnej historii pragnę zwrócić uwagę na pewien istotny fakt- dziecko było karmione przez kapturki nakłada-ne na pierś, ponieważ po porodzie miało bardzo słabo wykształcony odruch ssania, płytko łapało bro-dawkę i boleśnie ją poraniło. Wówczas doradca laktacyjny (!) poradził znajomej nabycie kapturków i w rezultacie dziecko nigdy nie nauczyło się prawidłowo chwytać brodawki. Stanowczo odradzam kap-turki. Sam przez pewien czas je używałam (z tego samego zresztą powodu) ale na szczęście położna środowiskowa „wybiła mi je z głowy”, pokazując, jak mam przystawiać córeczkę, aby chwytała bro-dawkę z otoczką i... bolesny problem zniknął.
Kochane dzielne mamy nie poddawajcie się! Uwierzcie, że macie dużo pokarmu (nawet jeśli wa-sze piersi są małych rozmiarów- ja mam takie) i możecie same wykarmić wasze pociechy i nawet jeśli one same przez pewien czas jedzą mniej, nie denerwujcie się, widocznie w danej chwili nie mają ochoty na więcej. One też mają lepsze i gorsze dni. Nie martwcie się. Dziecko- ten malutki człowiek- ma już tak silny instynkt samozachowawczy, że nie pozwoli się zagłodzić. Nie każde dziecko musi być wielkie, pulchne, pełne rozkosznych fałdek (takie są najczęściej- choć oczywiście nie zawsze- dzieci karmione butelką), najważniejsze żeby było zdrowe, radosne i prawidłowo się rozwijało. Ty mamo możesz mu w tym pomóc, podają mu własny pokarm.
Bóg obdarzając kobietę darem macierzyństwa daje jej siłę oraz cierpliwość do wychowania i wy-starczającą ilość mleka do wykarmienia małego „ssaka”. Nie można nigdy w to zwątpić. Ściskam wszystkie karmiące mamy i życzę powodzenia.

agatjaaa@wp.pl

Odnośnik do komentarza

Moni@
Hej mamuski, poczytajcie sobie, bardzo fajny post:) pozdrawiam!

super monia ze odnalazlas ten post...mi sie na pewno przyda :)

http://www.suwaczki.com/tickers/qb3cx1hp58fyeab3.png

http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=65615126149045d49.png

You never know how strong you are until being strong is the only choice you have

Nie win za nic nikogo w swoim zyciu,dobrzy ludzie daja szczescie,zli-doswiadczenie. Najgorsi ludzie daja Ci dobre lekcje a najlepsi piekne wspomnienia

"NIGDY NIE REZYGNUJ Z CELU TYLKO DLATEGO, ŻE OSIĄGNIĘCIE WYMAGA CZASU. CZAS I TAK UPŁYNIE."

:angel1: 4.10.2011 [*]

Odnośnik do komentarza

Gratuluję takiej wytrwalości, samozaparcia i końcowego sukcesu :) Ja na szczęście nie miałam problemów, ale też nie zastanawiałam się nad tym, czy będę mogła karmić, czy nie, tylko to było dla mnie oczywiste i naturalne, wręcz do łowy mi nie przyszło, że z czymś tak naturalnym można mieć problem.
Tak więc na szczęście nie słuchała słów, że mam za malo pokarmu ;) wiedziałam, że natura jest mądra i dzidzia je tylko co potrzebuje, wiedziałam też, że na początku wiele nie potrzebuje i jakoś nigdy się nie stresowalam, czy mały się najadal czy nie. Po prostu zje jedną pierś, daję drugą, jak trzeba to i drugi raz daję pierwszą.
Pewnie dlatego, że nikt mi nie namącił w głowie i że tak ślepo uwierzyłam, że kobieta jest stworzona do karmienia to nie miałam jak dotąd problemów... no i nie bez znaczenia jest to, że mój synek od pierwszej chwili wiedzial jak chwycić ;)
Nie było łatwo, bół był koszmarny na początku, ale wiedzialam, że minie, a skoro i tak mnie wszystko bolalo po porodzie to za bardzo mi różnicy nie robila kolejna boląca część ciała ;)

Ja chcialam do wszystkich dziewczyn powiedzieć, żeby się nie zadręczały gadaniem starszych pokoleń, karmienie piersią jest naturalne i macie tyle pokarmu ile dzidzia na daną chwilę potrzebuje, nie dajcie sobie zrobić sieczki niektóymi przesądami... też się ich nasłuchałam nawet od własnej mamy. Ostatnio mi kazała zacząć dokarmiać synka, bo od trzeciego miesiąca podobno mojego pokarmu mu już nie starczy :] zapytałm jak w takim razie sobie ludzie radzili kiedyś dawno temu...

http://www.suwaczki.com/tickers/uannxzkr1zq23rgd.png

http://www.suwaczki.com/tickers/43kthdge3hmnk8e8.png
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=42339

Odnośnik do komentarza

Tez mam maly rozmiar i przed mialam 70B czasem, teraz sie smieje, ze mam wreszcie B które mi miseczki wypełnia ;) położne jak widziały moje piersi to mówiły "o z takimi malutkimi bedzie pani latwiej". Pierwszy raz slyszalam tyle komplementów na ich temat i wreszcie zaczelam sie cieszyć, ze są małe ;)
I nawet do glowy mi nie przyszło, ze z powodu rozmiaru mogłabym nie móc karmić.

http://www.suwaczki.com/tickers/uannxzkr1zq23rgd.png

http://www.suwaczki.com/tickers/43kthdge3hmnk8e8.png
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=42339

Odnośnik do komentarza

ja sie uparła na karmienie i tego się trzeymałam (pewnie na złość teściowej ktorej pierwszym zakupem dla wnuczki było sztuczne mleko) ale moją koleżankę z sali na porodówce bardzo prześladowali. a to że nie wyrwała kilku włosków które jej sterczały z brodawek, a to że ma za małe sudki i czemu sobie ona nich nie wyciągała przed porodem (przecież wszedzie piszę że nie można stymulować piersi) tak się uwiesiły nad dziewczyną, dziecko płacze ona zestresowana i skonczyło się na butki. nie wiem czy coś w budowie jej piersi było nie tak może trzeba się zapytać o to gin. przed porodem? naprawdę nie wiem.
później w domu co rusz słyszałam że może jednak dokarmiać, choć glukozę podać tak na wszelki wypadek (od położnej środowiskowej) choć dziecko bardzo dobrze przybierało.
jak mała miała 4m.czy 5m zaczełam jej wprowadzać jej wprowadzać pierwszy posiłek stały. mała zaczeła nie przybierać na wadze. poszłam od piediatry diagnoza- pewnie ma Pani za mało mleka. ja na to a może ten jeden posiłek jej nie służy. doktorka "no nie sądzę ale jak pani się tak bardzo upiera to niech pani zrezynuje na 2tyg z tego posiłku stałego i się zobaczy" po tych 2 tyg cudowne ozdrowienia dziecko znów przybiera prawidłowo. zdziwienie doktorki ale dalej kwestia a może dla pewnosci jednak dokarmiać! zmieniłam doktorke druga w pełni przyznała mi rację posiłki odroczyłam do 6m a tak z ręką na serku co córa zaczeła porzadnie jeść gdzieś około 8-9m. i cały czas przybierała dobrze na wadze.

Odnośnik do komentarza

Olinka
Dziewczyny ja teraz mam inny problem. Odkąd mojemu 4 i pół miesięcznemu synkowi wyszedł ząbek, zaczął mnie strasznie szczypać podczas picia... Aż mam ranki na brodawkach... Jak sobie z tym radzicie???

Mnie na szczęście ten problem ominął.
Kuba zaczął ząbkować bardzo późno. Nie chcę skłamać, bo już nie pamiętam dokładnie, a zapiski mam w domu, ale pierwszy ząb dopiero po 10. miesiącu się pojawił, a wtedy już cyckowanie skończyliśmy. Tak więc upiekło mi się :)

Odnośnik do komentarza

Olinka
Dziewczyny ja teraz mam inny problem. Odkąd mojemu 4 i pół miesięcznemu synkowi wyszedł ząbek, zaczął mnie strasznie szczypać podczas picia... Aż mam ranki na brodawkach... Jak sobie z tym radzicie???

a to gryzoń z syna.
ja karmiłam już prawie 2lata więc żaden ząb nie ominął moich cycek. córa jednak z reguły nie smakowała w gryzieniu. może z 4 razy mnie ugryzła. ponoć trzeba głośno krzyknąć ała nie! i odstawić malucha od piersi i tak aż do skutku

Odnośnik do komentarza

paczonga- lepiej nie krzyczeć, przynajmniej u mojej małej wywoływało to salwy śmiechu i gryzła dalej dla zabawy... ::): Ja po porostu odstawiałam ją od cyca, nawet jak głodna, ale żeby wiedziała, zę taka jej kara, odebrałam jej dobrą zabawę. Mówiłam stanowczo, że nie wolno.

Moja podobnie jak synek Daffodil ząbkowała, pierwszy ząb też koło 10mc.

Odnośnik do komentarza

Olinka
Tak własnie próbuję robić, jak piszecie. Myślę sobie, że ten mały gryzoń po prostu sobie próbuje ten swój nowy "element":)

Przyznam jednak, że po 3 "atakach" dosłownie mam stres jak zaczynam go karmić...

nie dziwię Ci się, bo u nas też tak było, jak wyszły pierwsze ząbki, to starsznie nie przyjemne, żeby ranka szybciej się zagoiła, to wietrz cycka kiedy możesz, po karmieniu możesz smarować rankę swoim mlekiem, to oczyści ją z bakterii, smaruj też czystą lanoliną i przede wszystkim nie pozwalaj na gryzienie, jak tylko zacznie, to zabieraj, ja miałam taki problem, ze Ola mnie pogryzła bardzo, normalnie mam bliznę do tej pory, bardzo to bolało i długo się goiło, nawet chciałam karmić przez kapturek, ale Ola miała wtedy 9 miesięcy i sama go zdejmowała

Odnośnik do komentarza

Daffodil
jadzik

Moja podobnie jak synek Daffodil ząbkowała, pierwszy ząb też koło 10mc.

Kuba niedługo skończy 3,5 roku, a na razie dorobił się jednej piątki :whistle: Nie śpieszy mu się :)

To Oliwce w ogóle jakoś dziwnie idą, bo ma wszystkie 1, trzy 2, trzy 4 i jedną 5. ... Ale coś tam jeszzce lezie, bo maruda, kupki brzydkie i myć zębów nie chce...

Odnośnik do komentarza

jadzik
Daffodil
jadzik

Moja podobnie jak synek Daffodil ząbkowała, pierwszy ząb też koło 10mc.

Kuba niedługo skończy 3,5 roku, a na razie dorobił się jednej piątki :whistle: Nie śpieszy mu się :)

To Oliwce w ogóle jakoś dziwnie idą, bo ma wszystkie 1, trzy 2, trzy 4 i jedną 5. ... Ale coś tam jeszzce lezie, bo maruda, kupki brzydkie i myć zębów nie chce...

To rzeczywiście kolejność prześmieszna :)

Odnośnik do komentarza

Margeritka
Olinka
Tak własnie próbuję robić, jak piszecie. Myślę sobie, że ten mały gryzoń po prostu sobie próbuje ten swój nowy "element":)

Przyznam jednak, że po 3 "atakach" dosłownie mam stres jak zaczynam go karmić...

nie dziwię Ci się, bo u nas też tak było, jak wyszły pierwsze ząbki, to starsznie nie przyjemne, żeby ranka szybciej się zagoiła, to wietrz cycka kiedy możesz, po karmieniu możesz smarować rankę swoim mlekiem, to oczyści ją z bakterii, smaruj też czystą lanoliną i przede wszystkim nie pozwalaj na gryzienie, jak tylko zacznie, to zabieraj, ja miałam taki problem, ze Ola mnie pogryzła bardzo, normalnie mam bliznę do tej pory, bardzo to bolało i długo się goiło, nawet chciałam karmić przez kapturek, ale Ola miała wtedy 9 miesięcy i sama go zdejmowała

No własnie myślałam o kapturku, ale zobaczę jak się będzie to gryzienie rozwijać. Może przestanie. Wczoraj ugryzł mnie raz. No, nawet trudno to jeszcze nazwać gryzieniem, bo ma dopiero 1 ząbek, ale tak mocno mnie ściśnie, uszczypie dziąsłami a ten ząbek bardzo czuć....

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09i09kkce8ytrb.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zem3io4pu01i4j1c.png

Odnośnik do komentarza

U mojej córci było tak, że jak jej wyszły pierwsze ząbki (po skończonych 6 miesiącach, praktycznie 4 jedynki na raz) to też kilka razy przygryzła, ale wydaje mi się, że to z tego względu, że nie wiedziała co ma z tymi zębami zrobić, była skołowana ;P Na szczęście szybko nad nimi zapanowała i teraz z buzią pełną zębów ssie bez uszczerbku dla moich brodawek ::):

Ula 23.02.2011
Krzyś 25.02.2014

Odnośnik do komentarza

Witam,
jestem nowa na forum i chciałam się podzielić problemem...
urodziłam 23.06 Jerzego przez cc. Nawał pokarmu się nie pojawił. W drugiej dobie, po wiszeniu cały dzień na piersi, p. dr stwierdziła, że mały jest głodny i trzeba dokarmić. W nocy też troszkę go dokarmiono. Pojawiło się moje przeświadczenie, że mam mało pokarmu. Jak już pisałam nawału się nie doczekałam. Dziś pokarmu jest niewiele, choć i tak więcej niż na początku. Mały jest na butli, bo po próbie odstawienia sztucznego mleka przez 3 dni, spadł 200 g z wagi. Teraz boję się rezygnować z butli, bo powolutku przybiera. Przystawiam go przed każdym karmieniem, choć mało efektywnie ssie. A potem zwykle 90ml mleka. I tak co 4 godz. Dlaczego nie mam pokarmu? Słyszałyście o takim dziwadle jak ja? Laktatorem ściągam opłakane ilości kilku ml. Każdą butlę okraszam łzami...
Pomocy

Odnośnik do komentarza

Witaj. Jakbym czytała swoją historię. Ja urodziłam 29.06 przez CC i od początku mały nie chciał piersi. Trzeba było dokarmiać i niestety przyzwyczaił się do butli. Przystawiam go do piersi ale idzie kiepsko. W szpitalu ryk z laktatorem w rękach i obwinianie się co ze mnie za matka. Teraz jestem w domu. Piersią karmię słabo ale staram się nie denerwować, często relaksować i tłumaczyć sobie że kocham moje dziecko i wcale nie jestem zła, bo nie karmię piersią. Ściągam laktatorem coraz więcej. Po prostu stres jest naszym największym wrogiem. Spróbuj podejść spokojnie do sprawy i będzie dobrze.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlsg18a0iy9jpg.png

Odnośnik do komentarza

Unikanie stresu to dla mnie w takiej sytuacji abstrakcja:) cc przeżyłam jak traumę, czy to mogło mnie aż tak przyblokować? U mnie laktator działa tylko na zasadzie stymulacji, ściągam po kilka ml, ale słyszałam, że niektóre kobiety są laktatoroodporne:) i też obwiniam się, że zawodzę jako matka. a hormony tego nie ułatwiają...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...