Skocz do zawartości
Forum

wychowawczy aspekt kary


kat_ja

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie Pani Agnieszko!
Jak zawsze piszę do pani w momencie zagubienia i zwątpienia w moje umiejętności wychowawcze...Otóż sprawa dotyczy stosunku Małgośki do kar, a co za tym idzie wychowawczego aspektu kar i nagród. Mamy wprowadzone w domu jasne zasady dotyczące zachowania się, wspólnego egzystowania i ze wszystkich sił staramy się ich przestrzegać. Są to m.in. tak prozaiczne sprawy jak mycie rąk przed jedzeniem i po przyjściu ze spaceru, zachowanie się przy stole, sprzątanie pokoju jak również te poważniejsze czyli całkowity zakaz bicia kogokolwiek, męczenia kota oraz mówienia rzeczy, które mogą komuś sprawić przykrość. Za dobre zachowanie typu grzeczne i bezdyskusyjne umycie zębów, ubranie się bez histerii, pomoc przy drobnych pracach domowych Gośka dostaje nagrody w postaci biletów na oglądanie telewizji bądź drobnych słodkich przekąsek (moja córka to straszny łakomczuch :Śmiech:). Każdy dzień podsumowujemy czerwonym lub zielonym kółkiem – w zależności od zachowania, a każdy tydzień, gdzie nie ma więcej niż 2 czerwonych kółek jest nagradzany prezentem w postaci nowej książeczki, gazetki, kolorowanki itp. Jest to oczywiście tylko zarys tego „systemu”, ale mam nadzieję, że da to Pani jakiś obraz naszych zmagań.
Problem pojawił się kilka tygodni temu kiedy to okazało się, że kary i nagrody przestają być motywujące dla Małgośki. Zauważyliśmy, że zaraz po „odbębnieniu” kary Gośka popełnia to samo przewinienie, za które została ukarana. Przykładowo: zaraz po wyjściu z karnego kąta, w którym stała za uderzenie mnie przychodzi i po raz kolejny bije. Na hasło: „Nie wolno bić, bo to boli” odpowiada: „A co tam...” i bije po raz kolejny. Doszło do tego, że ostatnio stała w kącie prawie godzinę! :Histeria: Odnoszę wrażenie, że ona nie rozumie, bądź nie przyjmuje do wiadomości, że za każde złe zachowanie będzie karana. A może kara jest zbyt mało dotkliwa? Dziś rano przeszła samą siebie i zebrała wszystkie możliwe kary. I tak naprawdę to chyba spłynęło to po niej jak po gęsi... Na moje pytania czy wie za co dostała karę odpowiada, że wie i faktycznie pokrywa się to z rzeczywistością. Czasami wydaje mi się wręcz, że moja córka robi wszystko, aby celowo wyprowadzić mnie z równowagi...
Wiem także, że ja nie jestem osobą łatwą we współżyciu bo jestem paskudną perfekcjonistką i wystarczy czasem drobiazg, który burzy mi mój plan działania, abym wpadła w zły humor. Jednak w stosunku do Gosi staram się zachowywać duży „margines bezpieczeństwa” i potrzeba (jak na moje możliwości) naprawdę sporo się natrudzić aby wyprowadzić mnie z równowagi.
Moje pytania są takie: czy takie zachowania są normalne? Czy w tym wieku dzieci nadal próbują wyczuć na ile mogą sobie pozwolić? Czy może ja wymagam zbyt dużo od mojego dziecka i jej złe zachowanie wynika ze zbyt wysoko postawionej poprzeczki? Jaki rodzaj kary bądź nagrody jest według Pani najskuteczniejszy? A może "trafił" mi się ciężki i oporny egzemplarz? :Oczko:

Z góry dziękuję za odpowiedź i gorąco pozdrawiam
Katarzyna

BĘDĄC MATKĄ NIGDY NIE MÓW, ŻE JESTEŚ NA COŚ PRZYGOTOWANA...

http://lb5f.lilypie.com/ItFmp2.png

Odnośnik do komentarza

Witam Mamę Małgosi!
Długo się nie odzywałyście :) Widzę, że temperament Małgosi nie zawodzi :)
Wszystko co Pani opisuje w postępowaniu z córką jest jak najbardziej prawidłowe i nawet powiedziałabym wzorcowe! Zachowania Małgosi są normalne. Z równą Pani cierpliwością próbuje złamać "system", a obojętność na kary jest jej obroną przed "zcierpieniem" kary. Być może trzeba wymyślić bardziej dotkliwe konsekwencje. Nie lubie tego powiedzenia, ale niestety jest prawdziwe: "na każdego jest sposób"... Godzinny "kąt", to długo. Jest duże ryzyko, że pojawi się bunt i chęć robienia na złość. Myślę, że gdyby w zamian zastosować odizolowanie od "wspólnoty" przynajmniej za bicie, to może samotna zabawa byłaby dla niej wiekszą nauczką. Małgosia powinna usłyszeć, że jeśli bije Mamę, to nie chcemy przebywać w jej towarzystwie, ani żadnych osób, które bija innych, bo przecież nikt jej nie bije! Musi zobaczyć, że sprawia Pani ból, ze Mama jest smutna i nie ma ochoty na zabawę z nią, ani czytanie książeczek, a nawet na poprzytulanie etc.
Dla moich synów największą karą jest "nie możecie mnie o NIC prosić, bo ja Was prosiłam i nie posłuchaliście" - do odwołania, aż zauważę skruchę, co w praktyce oznacza, iż nie wytrzymuja pół dnia. Co prawda zdarza się to już raz na pół roku, ale ciągle bardzo nie lubią mnie milczącej, smutnej i nieaktywnej w ich życiu. Małgosia już wie, które zachowania są dobre, a które złe, ale musi nauczyć się współodczuwania, empatii.
Nie sądzę, aby "poprzeczka" była zbyt wysoko... Choć trzeba być czujnym, bo każdy perfekcjonista ma tendencję do narzucania swojego sposobu bycia co bywa męczące dla innych, a dziecko jest tylko dzieckiem i co ważne ze swoją odrębna osobowością. Trzeba to uszanować.
Dla pocieszenia powiem, że perfekcjonizm gubi nie tylko Panią :) Mam ten sam problem i juz dawno pogodziłam się z bałaganem na biurku starszego syna oraz ciągłym gubieniem kluczy, gdy powiedział mi: Mamuś... ja nie potrafię byc taki zorganizowany jak Ty, chociaż bardzo chciałbym :)
Wierzę jednak, że nawyki wyniesione z domu zawsze będą zakotwiczone głęboko w modelu postępowania i ujawnią się, gdy psychika dojrzeje :)

Oj, Małgosia to niełatwy orzeszek do zgryzienia...
Życzę dobrego "dziadka do orzechów" i samych radosnych chwil :)

Pozdrawiam Serdecznie!
A.Żurakowska

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...