Skocz do zawartości
Forum

Czerwcowe maluszki 2018


Gość Szczesliwa mama2016

Rekomendowane odpowiedzi

U mojej mamy jest nowy oddzial i standardem sa sale 2 osobowe i w kazdej lazienka ze nawet na korytarz nie ma potrzeby wychodzic. Poki mozna to nawet pytaja czy ktos chce do drugiej pacjentki czy sam. Jak jest wieksze oblozenie to nie ma wyjscia ale i tak jest b.dobrze. U mnie w wojewodzkim sa sale nawet 8 osobowe i 2 lazienki na korytarzu. Masakra.
Grunt kobietki abyscie sie zdrowo trzymaly z dziecmi w brzuszku.

Odnośnik do komentarza

Zuza
Poprzednio trafiła mi się sala dwuosobowa i bez porównania. Czuję się już lepiej, jutro wychodzę więc chyba jakoś się przemęczę jeszcze dzisiaj ale naprawdę jestem już zmęczona tym gadaniem ;( naprawdę bez chwili przerwy.

Odnośnik do komentarza

Co do porodu to człowiek przed 1 takiego stresu nie ma jak przy następnych :D bo przy 1 wychodzi z założenia, że wszystkie to przeżyły i chcą następne to musi być tak źle :p gorzej jak się później już wie z czym to się je :D
U mnie w szpitalu sale po 8 i jedna po 3. Mi tam gadanie jeszcze nie przeszkadza. Ale to chrapanie.... nagrałyśmy jedna kobietę, bo nam nie wierzyła :D A tak to jedna babeczka miała zestaw do pokera to graliśmy wieczorami :) nawet lekarze przychodzili :)

Odnośnik do komentarza

Pikaboo ale wesoły ten wasz szpital:)
Ja się właśnie boję bo tak mi przy 3 mówili że "o już 3 to pójdzie jak po maśle",lekarz żartował żebym do szpitala zdążyła dojechac bo poprzednie w 4 godziny urodziłam.Wiec ja się nastawiłam że będzie ekspresowo.A tu jak przyjechałam do szpitala wszystko się zatrzymało.7 cm jak w mordę strzelił,ból nie do wytrzymania i 0 postępu przez 6 godzin.Na koniec film mi się urywał.Pokazywali mi młodego a ja oczu nie byłam w stanie otworzyć.Cholernie boję się powtórki.Bo ze mną to już tak jest że mam chyba "efekt białego fartucha",wchodzę do szpitala i wszytko się zatrzymuje.Przy 2 musiałam mieć oksytocynę,bo skurcze całkiem ustały a przy 3 się zatrzymało,aż boję się pomyśleć co będzie przy 4.Najchetniej zostałabym w domu i nigdzie nie jechała.Pewnie urodziła bym ekspresem i bez takiego bólu.

Odnośnik do komentarza

U mnie pierwszy porod 17 h ... od odejścia wód, bez rozwarcia, skurcze krzyżowe ale brak postępu.. kilka dawek oksytocyny.. po męczących bólach dostalam ZZO.. nie obylo sie bez nacięcia wiec pozniej dość sporo szwów..na sali poporodowej brak obkurczania sie macicy wiec tabletki na ponowne skurcze.. pozniej krwowotok jeden i drugi.. decyzja o czyszczeniu.. i mega anemia.. w nocy wstając do łazienki zemdlalam.. wiec pewnie kolo maja/czerwca dostane ataku paniki. Poki co sie nie zamartwiam jeszcze porodem.. 6 luty prenatalne wiec zoabaczymy czy z dzidzia wszystko ok i czy sie potwierdzi drugi syn ..

https://www.suwaczki.com/tickers/f2wll6d8uv0yj04g.png[/url]

https://www.suwaczki.com/tickers/iv09j44jnn6e25vo.png

Odnośnik do komentarza

Mama Śląsk no to miałaś przeboje. Ja pierwsze jak rozdzilam to też od skurczu po same parte prawie dobę. Oksytocyna... A przy partych cięcie. Na szczęście zjawił się mój lekarz i uratował mi i dziecku życie. Bo by dziecku kark skręcili kolokwialnie mówiąc. Przy córce wskazanie ortopedyczne. Niestety pomimo że przez biegunkę miałam puste jelita i praktycznie byłam na czczo kazali mi czekać 6h aż będą mieli pewność ,że jestem na czczo. A pokroili po kilkunastu bo im sie nie spieszyło, w dodatku e ramach hamowania skurczu dali mi lek na który mam alergię i było to zaznaczone w karcie więc czułam się kiepsko. Przy trzecim szybko i sprawnie, ale przez zaniedbanie mojego lekarza prowadzącego w kwestii infekcji dróg rodnych mały urodził się i nie potrafił oddychać. Miesiąc w szpitalu. Przed samym wyjściem kontrolne usg ciała, guzy w sercui kolejny tydzień w szpitalu kardio. Oby teraz wszystko poszło gładko.

Odnośnik do komentarza

Ja sie od zawsze pocieszałam,że będę przygotowana do porodu choć trochę,bo co miesiąc podczas okresu z bólu chodziłam po ścianach, nic na mnie nie działało... I tak faktycznie było,takie same bóle jak miałam do powiedzmy 7 cm. Potem już to było męczące;) trochę się przestraszyłam jak weszłam na porodowke,bo 2 babki już tam były i każda "umierała"-darły się tak,ze miałam łzy w oczach (Ale potem chciałam wejść do "boksu" obok i obu pomóc hehe:)
Teraz też nie powiem,że mam totalny luz jak myślę o tym co będzie. Mam nadzieję,że będzie jak wtedy (z 10 godzin porodu, bez boli krzyżowych, wszystko ładnie szło) -oprócz tego,ze miałam po nacieciu i zszyciu krocza krwiaka i potem zabieg na szybko,bo zagrożenie życia (to był ból.. Nie mogłam złapać oddechu,tragedia...).

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

A ja się zastanawiam co myślicie o porodzie w domu.Bez tego leżenia,które to niby jest konieczne,oksytocyny i wszystkich tych wątpliwych przyjemności jakie serwują nam w szpitalu.Bo najpierw ingerują w nasz poród i mówią co "trzeba" a potem się dziwią że coś idzie nie tak i trzeba kroić.

Ja bym tak od początku do końca chciała się zdać na żywioł a wiem że tak można tylko w domu.W szpitalu wcale mi nie pomogą a jeszcze będą przeszkadzać.Na żadne znieczulenie liczyć nie mogę,bo to luksus którego tam nie ma.Wanna jest ale położna leniwa więc nie pozwala do niej wchodzić bo tak jej wygodniej.
W domu mogłabym robić co bym chciała.Przeszlam już 3 porody więc chyba 4 też przeżyje.Poki co żadnych komplikacji nie ma.

Odnośnik do komentarza

Jak zawsze wychodziłam z założenia że porod w domu jest ok. Ale po tym jak młody mało co karku nie skręcił o czym nie miałam pojęcia ,że coś jest nie tak albo przy synku ktory nie oddychal to bym się bała. Myślę, że również o pępowinie która może się owinąć i ogólnie. Kiedyś kobiety rodziły w polu ;) i się nie bały. Ale myślę, że śmiertelność około porodowa była znacznie większa :l

Odnośnik do komentarza

Uważam,że poród w domu jest ok. Ale sama bym się na to nie zdecydowała, bo się boję ewentualnych komplikacji i szybkości reakcji na nie. A w szpitalu,w którym juz rodziłam, jest ok- niby położna mówiła mi, że powinnam sie położyć,ale tylko na parte i jakbym jej powiedziała "goń się, będę stać/ kucać/ tańczyć ",to by musiała się zgodzić:) zresztą mi było ok leżąc na koniec.

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Czytalam kiedys ksiazke od mamy o porodach w domu. Piekna sprawa. Osobiscie znam kilka mam ktore rodzily w domu. Wiadomo musi byc z ciąża przez caly czas książkowo. Mozna wybrac nie tyle w domu co w miejscu gdzie jest blisko do szpitala a nie w lesie w zimie itd. Jest to tez wydatek bo za taki porod sie placi dosyc duzo jeszcze tez w zaleznosci czy ma byc lekarz lub tez np. Karetka pod domem z przystosowaniem do transportu noworodkow. Ale tak jak Akemi pisala predzej sie decyduja wielorodki na taki porod. Jak dla mnie cos niesamowitego i podziwiam kobiety ktore decyduja sie tak rodzic.
A no tez polozna nie moze byc pierwsza lepsza tylko z odpowiednim przygotowaniem. Nie ma takich duzo w Polsce.

Odnośnik do komentarza

Olu ja właśnie mam podobne doświadczenie jak ty z tym leżeniem przy partych i powiem ci że dla mnie to najgorsza część.Jest mi słabo,ból jest 10 razy gorszy że praktycznie tracę przytomność a one karzą jeszcze przeć na rozkaz.Jak raz mówiłam że się nie położę bo mi się bardzo słabo robi i nie dam rady w takiej pozycji to zaczęły tak naciskać,że jak chciałam w innej rodzić to trzeba było w innym szpitalu rodzić a tu nie ma wyboru i mam się kłaść,że w końcu odpuściłam.
Nawet oparcia mi nie chciała podnieść,żebym miała plecy ciut wyżej.W ogóle miałam wrażenie że mam pupę wyżej niż głowę,całkiem plackiem leżałam.A te rączki co niby miałam się za nie przytrzymać i podciągnąć to w ogóle jakaś porażka.Strasznie potrzebowałam choć odrobinę się podnieść,podciągnąć do góry ale nie miałam możliwości.
Ciekawa jestem co by zrobiły jakbym przybrała pozycję dogodna dla mnie i powiedziała że się nie ruszę!?Znając życie to pewnie zaczęłaby mnie siłą szarpać żebym się położyła jak ona chce.

Odnośnik do komentarza

Mysia
Ja już dzisiaj wyszłam, trochę na własną prośbę ale obiecałam że będę grzeczna w domu. Mnie też nadal ciągnie ten brzuch ale lekarz mnie uspokoił że wszystko w porządku, codziennie mnie badali i z szyjka też wszystko ok. Mam nie panikować a takie skurcze mogą się zdarzać. Muszę po prostu zwolnić :)
I wiem na pewno że będziemy mieć synka :)

Odnośnik do komentarza

Marja gratulacje chłopca :-) ja już pomału przedstawiam się z przekonania o chlopcu na córeczkę:)
Po ostatniej wizycie lekarz właśnie ostrzegał, że jak nie chce skończyć na oddziale, to mam spędzać większość dnia na leżącym odpoczynku. Co prawda usłyszałam też najbardziej nietypowy komplement w swoim życiu- że mam bardzo ładną, książkową szyjkę:D ale nie zwalnia mnie to z obowiązkowego odpoczywania... cieszyłam się, że wreszcie mogę coś podziałać w domu jak wymioty wyhamowały, a tu zonk...

Odnośnik do komentarza

Akemi, matko jedyna...co to za szpital?! Ja rodziłam w zwykłym powiatowym, nie jakimś specjalistycznym. Są tam 3 miejsca (takie boksy) do rodzenia, jak ja rodziłam to trzeba było za.porod rodzinny niby dobrowolnie wpłacić na konto jakiejs fundacji 100 czy 150 zł; były drabinki,możliwość wzięcia prysznica podczas porodu,piłki,gaz rozweselający (Nie ma znieczulenia). Ale wszystkie łóżka do rodzenia sa sterowane elektronicznie, sama mogłam sobie ustawić wysokość,nachylenie itd. I tak jak pisałam (choć nie wiem czy to nie np przez obecność mojego męża)-panie sugerowały,że jak będę miała już skurcze parte, to mam się położyć. Mi było ok,bo sama sobie ustawiłam jak mi wygodnie leżeć i tak naprawdę nie leżałam na wznak czy do góry- o zgrozo...:/
Jak słucham takich opowieści,to mi się przypominają opowieści naszych mam czy ciotek, jak to przywiazywali im nogi pasami jak za bardzo wierzgały itd..brrr...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Olu może trochę przerysowłam.Szpital jest naprawdę ok i opieka w nim też,tylko ta jedna stara położna taka nieugodowa;p Jak zwał tak zwał.Generalnie jest wszystko to o czym piszesz.Przy poprzednim porodzie miałam lepszą ekipę i bardziej troskliwą.A opieka po,to poprostu anioły nie kobiety.Lekarze też świetni.Pediatra extra.Nawet dodatkowe badania malemu szybko zrobili dla mojego spokoju.Nic nie lekceważą i nic nie bagatelizują.

Przed tą położna była super babka ale niestety jej zmiana się skończyła.Chyba w każdym szpitalu trafi się jakaś franca co już jest wypalona zawodowo i jej się nie chce.Z resztą ona pamięta czasy PRLu a wtedy wszystko było pod ich wygodę.Mam nadzieję że tym razem na nią nie trafię.A szpital też powiatowy w Kozienicach.

Poza tym jak nie będę mogła rodzić w domu to pojadę tam już z naprawdę mocnymi skurczami co by nie męczyć się zbyt długo.Wiadomo,że w domu najlepiej i póki naprawdę nie będę musiała jechać to mnie siłą nie wygonią.Chyba że przeczekam i już w domu będę musiała zostać:)))

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...