Skocz do zawartości
Forum

Chyba potrzebuję pomocy ;(


Monia38

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Pani doktor.
Mhm sprawa dotyczy mojego dziecka, 18 letniego. Chodzi z chłopcem już ponad 2 lata, więc chyba dobrze się znają i wiedzą czego mogą od siebie oczekiwać. My z mężem również znamy chłopaka i nie mamy co do niego żadnych zastrzeżeń. Obydwoje uczą się w dziennych szkołach, ale nie o to chodzi.
W poniedziałek mama tego chłopca (Sebek) teoretycznie na jego oczach, wyskoczyła przez okno. Nie żyje. Chłopak mieszkał z nią sam. Rodzice od ponad 2 lat byli po rozwodzie, ponieważ ojciec był alkoholikiem. Teraz chłopak został sam. Ma we Wrocławiu babcię i prababcie, ale nie chce do nich iść. Do nas też nie chce. Natomiast od poniedziałku jest z nim cały czas moja córka (Aśka). Wczoraj wpadli na chwilkę po rzeczy dla niej. On nie chcial rozmawiać, ale ja jestem uparta i powiedziałam mu co myślę. Chodzi mi oczywiście o to, że się zamknął w sobie. Że niech chociaż z Aśką rozmawia. Wiem, że wieczorem już bylo lepiej bo Aska dzwoniła i powiedziała, że zaczyna się odzywać.
Ale chodzi mi o to, że on chce, żeby ona była z nim caly czas, żeby na jakiś czas się do niego przeprowadziła. Póki co wyraziliśmy zgodę żeby u niego była do pogrzebu, ale nie wiem co dalej. Z jednej strony wiem, że on na nią liczy, bo pomogła mu w trakcie rozwodu jego rodziców. Z drugiej obawiam się o jej stan psychiczny, czy ona temu podoła. To wiele dodatkowych obowiązków: sprzątanie, pranie, gotowanie, dzienna szkoła i pies.
Trochę to wszystko chaotycznie napisane, ale mam nadzieję że Pani zrozumie. Jak pomóc temu chłopakowi? Jak się zachować w takiej sytuacji? Czy się zgodzić na tymczasowe wspólne mieszkanie.
Wiem, że ona go popchnie do szkoły, nie pozwoli mu przerwać nauki, ale obawiam się żeby to wszystko nie odbylo się jej kosztem. Przecież obydwoje to jeszcze dzieciaki, ledwo po osiemnastce. Proszę mi pomóc, bo zama tego nie obejmę.

Odnośnik do komentarza

Droga Mamo...
Nie chyba, a na pewno i nie tyle Pani, co chłopak córki potrzebuje pomocy. Sytuacja jest bardzo delikatna. Zawsze gdy, młody człowiek traci kogoś bliskiego jest to duże przeżycie... gdy traci w tak nieoczekiwany, dramatyczny sposób może to być zbyt ciężka próba dla niedojrzałej emocjonalnie osobowości.
Nie znam charakteru chłopca, ani tym bardziej jego relacji z mamą, ale bez względu na wszystko, uważam, że powinien się nim zaopiekować psycholog. Myślę, że i pedagog szkolny powinnien zająć się tą sprawą.
Reakcja po tak dużym stresie, przyjdzie dopiero za jakiś czas... Może nawet za miesiąć lub później. Narazie wszyscy jesteście pod mocnym wrażeniem wydarzenia. Proszę nie oczekiwać otwartości i "nagłej" zmiany zachowania u chłopca. On sam nie wie tak naprawdę co się w nim dzieje. I żal i złość...
Co do Pani córki... Wierzę, że jest mu bardzo potrzebna w tej chwili. Jednak najtrudniejszy będzie moment, gdy ta pomoc nie będzie już tak niezbędna. Czy Ci młodzi ludzie są na tyle dojrzali, by rozpocząć wspólne życie? Bo to niestety się z tym wiąże... sytuacja z tymczasowej może przerodzić się w stałą. Córka musi się z tym liczyć. Samo przeżycie... cóż zawsze przyśpiesza dorosłość. Jak wszystko ma to swoje dobre i złe strony... z jednej strony wzmocni ich więź, nauczy odpowiedzialności, usamodzielni. Z drugiej... sama Pani zapewne wie, z czasem może pojawić się rozgoryczenie, zmęczenie i żal za podjętą pod "presją" sytuacji decyzję. Nie mówiąc już o psychicznym obciążeniu.
Podkreślam (!) nie znam ani chłopca, ani córki. Nie mogę ocenić ich gotowości do wspólnego życia i tym bardziej dojrzałości emocjonalnej do poradzenia sobie z takim stresem.
Moim zdaniem... Optymalną sytuacją byłaby możliwość zatrzymania się chłopca z córką i osoba dorosłą, tak aby mieli wrażenie tymczasowości sytuacji, a decyzję o wspólnym zamieszkaniu mogli podjąć, gdy powróci pełna świadomość sytuacji i opadną pierwsze emocje.
Jednak życie jest życiem... nie wszystkie rozwiązania są możliwe. Pewne jest, że teraz chłopiec potrzebuje wsparcia i trzeba mu je zapewnić, tym bardziej, że przez dwa lata zdążył przywiązać się do Pani rodziny i przypuszczam, że jest dla niego odnośnikiem do normalnego życia.
Nie trzeba martwić się "na zapas", ale radzić sobie z sytuacją na bieżąco.
Cieżkie przeżycia przed Wami... Wierzę jednak, że czas znajdzie rozwiązania i cała sytuacja zostanie jedynie przykrym wspomnieniem...

Ściskam Panią mocno!

Serdecznie Pozdrawiam!
A.Żurakowska

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...