Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie w ciąży. Podzielcie się doświadczeniami


Rekomendowane odpowiedzi

Hej dziewczyny. Widze, ze nie jestem sama i moze nie mam tak ciezko jak niektore z Was... Jednak lekko tez nie. Moj maz od kiedy jestem w ciazy jest wrecz okropny, nigdy nie bym idealem ale teraz przerasta sam siebie... A wyobrazalam sobie, ze bede traktowana jak ksiezniczka jak moje kolezanki... Niestety slysze obelgi, wyzwiska, ze przez ta pierdolona ciaze leze do gory dupa, ze sciemiam mu, ze jest zagrozona zeby nic nie robic (dodam ze robie wszystko, chociaz nie powinnam on jedynie odkurzy raz w tyg male mieszkanie, co doprowadza go do takiej furii, ze rzuca wszystkim trzaska drzwiami i wychodzi), nie pozwala nikomu mnie odwiedzac, zabiera klucze, zamyka w domu... Chyba go boli ze jestem na zwolnieniu a on pracuje bo jest leniem smierdzacym, niby do pracy chodzi, ale wolne co chwila bierze, wraca z pracy to musi polezec, pospac, nie ma mowy zeby zrobil cos w domu. Ja jak pracowalam to zasuwalam po ranku, przed popoludniowka przed nocka, zakupy sprzatanie gotowanie i prace mam ciezsza niz on. A pan wielmozny ma wielki problem jak ma mi cokolwiek pomoc...

Odnośnik do komentarza
Gość angell25a

mój narzeczony był strasznie kochany pomagał ze wszystkim a właściwie wszystko sam robił.Potrafiłam go obudzić o 2,3 nocy żeby mi tosta zrobił czy kiwi przyniósł z kuchni. robił to bez problemu.Na każde badanie ze mną chodził.. Pewnego dnia wyszedł i nie wrócił...........
Minął miesiąc . On ma mój telefon i moją karte korzysta z niej jak ze swojej.;/ na fb nie odpisuje, telefonu nie odbiera. Każdy już wie,że nie jesteśmy razem,że zerwał zaręczyny i zaczyna nowe życie ale Beze mnie i dziecka. Niestety do tej pory nie mam z nim kontaktu nawet jakbym chciała.Ciężko mi jest. Raz potrafię przepłakać cały dzień a w innym mam nadzieję ,że jeszcze się ułoży mimo,że go nie ma. Mam termin na początek maja..

Odnośnik do komentarza

Jestem facetem. Po dwoch miesiacach sielanki wpadlismy. Jestem tez po rozwodzie i z poprzedniego mazenstwa mam dwojke dzieci. O ktore dbam jak moge i chce z nimi utrzymuwac kontakt. Mieszkaja z ex. Z obecna partnerka po informacji o ciazy nie dogadujemy sie. Ona jak sie okazalo juz po wpadce kupuje drugie mieszkanie. Mnie wysyla do lepiej platnej pracy. Wypomina ze nie bedzie mnie i moich dzieci utrzymywac. Po oplaceniu alimentow i tak zostaje mi wiecej niz srednia krajowa. Zatem nie jestem biedakiem. U niej w domu czuje sie jak intruz przez jej agresywne zachowanie na zmiane z ignorowaniem. Rozmowy wiele nie daja. Probuje sie zaangazowac ale widze ze ona sie oddala. Zignorowa moje urodziny. Jest zlosliwa i niesmacznie sarkastyczna. Materialistka przy okazji. Chcialem stworzyc z nia kochajaca rodzine ale ją interesuje chyba zebym byl popychadlem. Niania do dziecka, pomoca domowa, drapakiem dupy jej kota i bankomatem. Seksu i czulosci brak. Jestem w kropce i przyznam ze sie dystansuje. Spedzanie z nia czasu to meczarnia. To nie jest kwestia hormonow. Olac ja czy starac sie jeszcze? Zaznaczam ze nie jestem pantoflem i jej zachowania juz nie toleruje. Czy tak sie zachowuje normalna, wyksztalcona kobieta? A moze jej chodzilo tylko o dziecko a mnie chce splawic?

Odnośnik do komentarza
Gość Andżelika

Hej kochane...
Ja mam zamiar odejsc od faceta. Jestem w 28 tyg. na samym poczatku było okay, cieszyl sie itd. I nagle zaczelo mu po prostu odwalac. wyciagnąl z mojego konta 250€ i przegral w automach. Dowiedzialam się że nie mam juz nic na koncie w sklepie chcąc zaplacic za zakupy. Zostawia mnie w weekendy samą, nawet nq całą noc. Niby jest na rybach .. w tyg po pracy przychodzi, siada je obiad i tylko tv, albo gierka w telefonie. Nie rozmawiamy. Gdy probuje jakiś temat zaczac slysze tylko "nawet mi nic nie mów". Doszlo juz do tego że nawet nie pytam jak dzien minal. Bo to bezsens. Ciagle sie klocimy o pieniadze, o mnie, o moje uczucia . . Z 10 razy uslyszlam juz żebym spierdalała do polski z powrotem. Upija sie do nieprzytomnosci. Jego matka mnie normalnie dobijaja. Powiedzialam mi że jestem za gruba, że ona do porodu tak wygladała. Mam +11kg. Że mam się smarowac czyms na rozstepy bo za mało atrakcyjna będę. Żebym lepiej zrobila cesarke bo będę miala pochwę jak wiadro i co to za przyjemnosc z seksu!!! A on nic na to co ona gada do mnie. Mielismy brać ślub - jego pomysł- ale slubu nie bedzie. Wczoraj przegial juz na maxa. W sobote mial isc na ryby, wrocic o 2 w nocy. Wyszedł w sobotę o 21 wrocil w niedziele o 10 rano. Oczywiscie zaczelam sie z nim klocic. To powiedzial mi "ch*j z toba i ch*j z tym dzieckiem" plakalam. Bardzo dlugo. Obiecalam sobie ze jak tylko będę miala mozliwe to odejde. Nawet nie powiedzial przepraszam...

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno uciekaj stamtąd jak najszybciej!!!
Szkoda Twoich nerwów na takiego palanta. w Polsce z pewnością też dasz sobie radę, tylko musisz w to naprawdę uwierzyć i być bardzo silną. Dziecko to wszystko słyszy i cierpi najbardziej. A ta jego matka to jakaś chora psychicznie baba! Uciekaj od nich, i zaraz po urodzeniu rób tesy dna i skarz go o alimenty. Zachowaj jak najwięcej wiadomości, w których Ci ubliża! Dziwię Ci się, że jeszcze tam siedzisz.
Nie napisałas jaka jest sytuacja rodzinna w Polsce, ale napewno znajdzie się ktoś kto na początku Ci pomoże.
Te osoby nie są ludźmi.
Mój partner i moja przyszła teściowa dbają o mnie jakbym ja sama była niemowlakiem. Nie wyobrażam sobie takich tekstów.
A jeżeli masz wątpliwości to pomyśl, że skoro teraz Cie tak traktują, to co będzie, jak urodzisz, a dziecko będzie wiecznie płakało???

Odnośnik do komentarza

~Andżelika
Hej kochane...
Ja mam zamiar odejsc od faceta. Jestem w 28 tyg. na samym poczatku było okay, cieszyl sie itd. I nagle zaczelo mu po prostu odwalac. wyciagnąl z mojego konta 250€ i przegral w automach. Dowiedzialam się że nie mam juz nic na koncie w sklepie chcąc zaplacic za zakupy. Zostawia mnie w weekendy samą, nawet nq całą noc. Niby jest na rybach .. w tyg po pracy przychodzi, siada je obiad i tylko tv, albo gierka w telefonie. Nie rozmawiamy. Gdy probuje jakiś temat zaczac slysze tylko "nawet mi nic nie mów". Doszlo juz do tego że nawet nie pytam jak dzien minal. Bo to bezsens. Ciagle sie klocimy o pieniadze, o mnie, o moje uczucia . . Z 10 razy uslyszlam juz żebym spierdalała do polski z powrotem. Upija sie do nieprzytomnosci. Jego matka mnie normalnie dobijaja. Powiedzialam mi że jestem za gruba, że ona do porodu tak wygladała. Mam +11kg. Że mam się smarowac czyms na rozstepy bo za mało atrakcyjna będę. Żebym lepiej zrobila cesarke bo będę miala pochwę jak wiadro i co to za przyjemnosc z seksu!!! A on nic na to co ona gada do mnie. Mielismy brać ślub - jego pomysł- ale slubu nie bedzie. Wczoraj przegial juz na maxa. W sobote mial isc na ryby, wrocic o 2 w nocy. Wyszedł w sobotę o 21 wrocil w niedziele o 10 rano. Oczywiscie zaczelam sie z nim klocic. To powiedzial mi "ch*j z toba i ch*j z tym dzieckiem" plakalam. Bardzo dlugo. Obiecalam sobie ze jak tylko będę miala mozliwe to odejde. Nawet nie powiedzial przepraszam...

Dziewczyno uciekaj stamtąd jak najszybciej!!!
Szkoda Twoich nerwów na takiego palanta. w Polsce z pewnością też dasz sobie radę, tylko musisz w to naprawdę uwierzyć i być bardzo silną. Dziecko to wszystko słyszy i cierpi najbardziej. A ta jego matka to jakaś chora psychicznie baba! Uciekaj od nich, i zaraz po urodzeniu rób tesy dna i skarz go o alimenty. Zachowaj jak najwięcej wiadomości, w których Ci ubliża! Dziwię Ci się, że jeszcze tam siedzisz.
Nie napisałas jaka jest sytuacja rodzinna w Polsce, ale napewno znajdzie się ktoś kto na początku Ci pomoże.
Te osoby nie są ludźmi.
Mój partner i moja przyszła teściowa dbają o mnie jakbym ja sama była niemowlakiem. Nie wyobrażam sobie takich tekstów.
A jeżeli masz wątpliwości to pomyśl, że skoro teraz Cie tak traktują, to co będzie, jak urodzisz, a dziecko będzie wiecznie płakało???
Odnośnik do komentarza
Gość Lusi7777

Hej zostalam sama w 22 tygodniu ciazy .Wachania nastroju mam ogromne i ciagle byly awantury oskarzenia ze mezczyzni sie na mnie patrza .Ze chodze u rams zbyt do rze za kolorowo po co sie stroje.Dodam ze szykuje sie okolo5-10min dziennie wszystko bylo ze to jest wywolane moimi lompleksami ze normalne kobiety nie musza sie stroic.Ciagle bylam nieszczesliwa bo balam sie ze znowy zaraz cos bedzie.Nie rozumial mnie mowiac ze wyszlo jaka jestwm w ciazy ...najgorsze jest to ze nir mialam na nic sily lezalam krecilo mi sie w glowie plakalam .Spalam do 10 i czekalam z utesknieniem az on wroci i niby ok czasami bylo ale czasami wypominanie jakies glupie czy jakis znajomy do mnie nie napisal ze nikt nirmalny nir ma facebooka .Balam sie ze napisze jakis znajomy i bede juz najgorsza su...poszarpalismy sie w samichodzie i on odszedl wyzywajac mnie id najgorszych.Powiedzial ze ma nagrania jak bluzgam i go wyzywam .Spakowal rzeczy i wyszedl i teraz jak pisze to ze ludziom opowiada jaka jestem ze go uderzylam ze on jest taki swietny wszyscy wiedza a ja najgorsza.Psychicznie w ogole nie daje sobie rady mam myski najgorszej kategorii.Obwiniam sie ze zle sie czulam ze czulam sie nieszczesliwa.Ogolnie jestwm energiczna osoba uprawiajaca sport i bedaca aktywna osiba w ciazy nagle zero energi a on mnie obwinial o wszystko .Jak z tego wyjsc jak sie cieszyc ze bede mama...narazie tylko placze i spaceruje duzo z psem ale na spacerach wyje nawet przy ludziach niestety. Co teraz zrobic jak poradzic sobie finansowo jest zle uczuciowo i wyprawki nie mam za co kupic a on zarabia kupe kasy i ma wszystko gdzies...jak dac rade z myslami???jak zasnac???jak normalnie jesc???

Odnośnik do komentarza

Powiem Ci krótko słonko pogoń dziada jak najszybciej łatwo nie jest na początku będziesz mieć wyrzuty tęsknotę myśli czy dobrze zrobiłaś ale wiesz mi to minie i nie będziesz żałować wręcz przeciwnie będziesz dumna z tego że dałaś radę bez takiego złamanego k....a ( nie obraź się ale to co piszesz o nim to świadczy o człowieku i na inne miano nie zasługuje). Ja pogoniłam jednego potem drugiego i nie żałuję wręcz przeciwnie widzę same pozytywy. Ciekawe jak on będzie podchodził do dziecka w razie czego masz sprawę o alimenty i widzenia założyć. A przy urodzeniu dostaniesz kasę także stać Cię będzie na ciuszki kosmetyki życie z dzieckiem itd. Dasz radę strach ma wielkie oczy i nic poza tym :) Pamiętaj jak on do Ciebie tak Ty do niego. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Widze wszystkie z was macie te same rady - zostaw go badz sama, zadna nie mysli o dziecku tylko skuoiacie sie na tym ze ciezarna ma humorki i jej caly swiat przeszkadza, to jakies miejsce msciwych babek ktore nie radza sobie z emocjami, jeden gosc opisal ze laska w ciazy go zdradzala z typem ktory jej wyslal smsy ze ja wezmie na ostro a wy ze nie powinien sprawdzac ale zenada, ten gosc powinien znalezc adwokata i dowod zdrady trzymac do rozprawy, co tutaj jakas nie napisze to wszystkie zachecaja do znisczenia rodziny, patologiczne i obrzydliwe, kazdy wie ze kobieta w ciazy zaczyna narzekac i marudzic a jesli sama chce odejsc bo nie moze przebolec ze partner np nie drapie jej plecow nie zeobi tefo tamtego ? to jest porazka jej samej jako matki ktora mysli tylko o sobie a nie o ttm by byc silna i przetrwac ciaze , egoistki zadna z was dziecka nie kocha bo odeszlyscie przez to ze to wam czegos braklo, jak male obrazone dzieci myslace tylko o sobie

Odnośnik do komentarza

~Staszek
Jestem facetem. Po dwoch miesiacach sielanki wpadlismy. Jestem tez po rozwodzie i z poprzedniego mazenstwa mam dwojke dzieci. O ktore dbam jak moge i chce z nimi utrzymuwac kontakt. Mieszkaja z ex. Z obecna partnerka po informacji o ciazy nie dogadujemy sie. Ona jak sie okazalo juz po wpadce kupuje drugie mieszkanie. Mnie wysyla do lepiej platnej pracy. Wypomina ze nie bedzie mnie i moich dzieci utrzymywac. Po oplaceniu alimentow i tak zostaje mi wiecej niz srednia krajowa. Zatem nie jestem biedakiem. U niej w domu czuje sie jak intruz przez jej agresywne zachowanie na zmiane z ignorowaniem. Rozmowy wiele nie daja. Probuje sie zaangazowac ale widze ze ona sie oddala. Zignorowa moje urodziny. Jest zlosliwa i niesmacznie sarkastyczna. Materialistka przy okazji. Chcialem stworzyc z nia kochajaca rodzine ale ją interesuje chyba zebym byl popychadlem. Niania do dziecka, pomoca domowa, drapakiem dupy jej kota i bankomatem. Seksu i czulosci brak. Jestem w kropce i przyznam ze sie dystansuje. Spedzanie z nia czasu to meczarnia. To nie jest kwestia hormonow. Olac ja czy starac sie jeszcze? Zaznaczam ze nie jestem pantoflem i jej zachowania juz nie toleruje. Czy tak sie zachowuje normalna, wyksztalcona kobieta? A moze jej chodzilo tylko o dziecko a mnie chce splawic?

Bardzo Ci wspolczuje ze spotkales na swej drodze taka kobiete. Z tego co mogę wywnioskować to zależało jej na Twoich pieniążkach a nie na milosci jaka chciales miec. Z niej to zla kobieta jak można nawet tak powiedziec ze nie będzie utrzymywać Twoich dzieci. Zauroczyles sie w wiedźmie. Szkoda Twojej 1 zony i dzieci moze jest szansa wrócić?Z ta kobieta nie widze przyszlosci. Bedziesz miał z nią problemy a alimenty wyciągnie słone. Ale nie poddawaj sie walcz o swoje lepiej byc samemu niż w toksycznym związku powodzenia.

http://s8.suwaczek.com/201802281447.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/ra2ho31.png
https://www.suwaczki.com/tickers/010i3e3kb538v0vw.png

Odnośnik do komentarza
Gość DotiWisla1986

Cześć wszystkim.
Ja mam tego typu problem.
Mam już 8 letniego syna. Tego roku poznałam faceta i od lutego byliśmy razem. Różne dziwne rzeczy się działy. Na początku mówił że kocha a po kilku dniach już nie wiedział bo go przerosła sytuacja z dzieckiem. Niepewność trwała do lipca bo już nie wytrzymałam. Ale w sierpniu się zeszliśmy. Sielanka była. Głębokie uczucie się urodziło. Postanowiliśmy że będziemy mieć dziecko, i bardziej to ja chciałam ale on też. W październiku okazało się że jestem w ciąży. W 6 tygodniu (24 października) powiedzieliśmy o tym moim rodzicom lecz niestety byli niezadowoleni co mnie załamało. Wróciliśmy do pokoju a koleś zamiast mnie wspierać i pocieszać chciał sexu co kompletnie mnie rozwaliło jeszcze bardziej. Od tamtej pory nie czułam do niego już takiej miłości. Wręcz przeciwnie. Coraz bardziej odzywałam się od niego. Prosiłam go o czas bo miałam nadzieję że to hormony. 5 listopada w swoje 30 urodziny chciał sobie zrobić prezent urodzinowy i z nadzieją na to że wrócę kazał mi wybierać czy wracam do niego czy nie. Odpowiedziałam to co czułam: że nie. Niestety świadkiem rozmowy i potem kłótni stał się ten 8 syn który też się rozpłakał bo myślał że to wszystko przez niego. Wyszliśmy z "przyjęcia urodzinowego" z płaczem.... Dwa dni później okazało się że przyjechał do mnie na rozmowę bo myślał że pod kolejnym naciskiem wrócę. Porozmawiał z matką mą i myślał że przekona mnie do niego. Ja wpadłam w szał bo skoro kazał mi wybierać to dla mnie była już zakończona sprawa. Od 7 listopada aż do teraz 1 grudnia robi mi non stop jazdy. Miał podejrzenia że to nie jest jego dziecko, że widuję się z kimś bo lajkuje moje posty na fejsie (ogólnie chodziło o trenera mojego dziecka który aktualnie od listopada jest na wakacjach ze swoją żoną o dzieciakami i chłop ma więcej czasu), ogólnie jazda na maksa jest.No i sprawdzał mesengera mojego a dokładnie kiedy przesiaduje na nim. Jestem poniewierana. A że z niego skarbonkę robię choć mu mówiłam że jak nie chce pomóc to sama sobie poradzę. Wyszłam na kłamczuchę i oszustkę. Nękał mnie wiadomościami. Jak nie oszczerstwa to żebym wróciła. Już parę razy myślałam żeby wrócić ale po kilku dniach spokoju sajgon na nowo się zaczyna. Już dziś nie wytrzymałam i mu napisałam żeby nie pisał do mnie i nie chcę go znać. Który facet robi takie jazdy kobiecie w trakcie ciąży? Jestem w 11 tygodniu ciąży, pomału w 12. Kiedy powinnam mieć spokój to od praktycznie 6 tygodnia ciąży jestem poniewierania. Nie chcę żyć z takim człowiekiem ! Nawet jeśli bym to miała robić tylko dla dobra dziecka! Nie chcę żyć z takim człowiekiem!

Odnośnik do komentarza
Gość Dotiwisla 1986

Jeszcze dodam że przepraszał mnie już kilka razy od tego 7 listopada i za każdym razem obiecał że się zmieni i jest świadom swojego temperamentu. Ale 3-4 dni spokoju było i zaś że jestem taka siaka i owaka i to moja wina wszystko, że nie daję szansę nam jako rodzinie. Już nigdy nie uwierzę facetowi kiedy powie że się zmieni. Słowa puszczone na wiatr. I jak tu wracać do kogoś jak tak traktuje matkę swojego nienarodzonego dziecka.....

Odnośnik do komentarza

~Dotiwisla 1986
Jeszcze dodam że przepraszał mnie już kilka razy od tego 7 listopada i za każdym razem obiecał że się zmieni i jest świadom swojego temperamentu. Ale 3-4 dni spokoju było i zaś że jestem taka siaka i owaka i to moja wina wszystko, że nie daję szansę nam jako rodzinie. Już nigdy nie uwierzę facetowi kiedy powie że się zmieni. Słowa puszczone na wiatr. I jak tu wracać do kogoś jak tak traktuje matkę swojego nienarodzonego dziecka.....

Cześć. Mam podobną sytuację do Twojej. Jestem w 6 tyg ciąży z moim partnerem. Od roku chcieliśmy mieć wspólne dziecko. Z pierwszego małżeństwa mam dwójkę dzieci. Kiedy tydzień temu zorientowałam się, że jestem w ciąży i powiedziałam mu o tym zamiast radości zobaczyłam w jego oczach przerażenie. Usłyszałam, że to nie jest najlepszy czas na dziecko i mam się pozbyć "problemu". Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach i nie docieralo do mnie to co powiedział. Zamurowalo mnie. Rozpłakałam się wręcz wyłam. Kiedy podszedł do mnie, żeby mnie przytulić wydusiłam tylko z siebie jedno słowo...spierd... Wiedziałam, że to koniec między nami. Nie umialabym juz z nim żyć tum bardziej wychowywac dziecko, ktore nazwal problemem. Bedzie mi cholernie ciężko samej z dwójką nastolatków i niemowlakiem, ale nie poddam się bo mam dla kogo być twardą. Dzieci to największy Skarb a nie "problem". On sie stal dla mnie problemem.
Nie poddawaj się!!! Odizoluj się od niego, żebyś mogła w spokoju cieszyć sie rosnącym brzuszkiem. Trzymam kciuki za Ciebie i Maleństwo :-).
Odnośnik do komentarza
Gość DotiWisla1986

Mala_77 tylko u Ciebie już wiadomo że jak Ci tak powiedział to koniec.
"Mój" się bardzo ucieszył na wieść o dziecku. Miał się przeprowadzić do mnie itp. Ale po akcji jaką odwalił po tym jak powiedzieliśmy moim rodzicom o dziecku, moje uczucia z dnia na dzień gasły do niego. Chciałam czasu by nie podejmować pochopnych decyzji a on niestety naciskał. Raz było dobrze i chciałam jeszcze raz spróbować, przemyśleć to po 3-4 dniach zaś kłótnie były. Zamiast mieć spokój na początku ciąży to mam sajgon.

Odnośnik do komentarza

Hej. dziewczyny jesteście tu jeszcze ? Ja mam synka 8 miesięcznego z partnerem byłam prawie 7 lat. Mieszkaliśmy razem .W ciaży bywało różnie. Ale po wszytsko się zmieniło na lepsze. Az do 6 grudni gdy mnie pobił. Nie mam z nim kontaktu wyprowadził siędo matki. Ma zakaz zbliżania się do mnie na mniej niż 30 m. i 2 razy w tygodniu melduje się na komendzie... Sprawa trafiłą do sądu z urzędu .. Po nowym roku mam wizytę opieki czy małemu nic nie zagraża Rutynowa kontrola jak to mówiła Pani z Op. na spotkaniu z nią i dzielnicowym. Przedemną napisanie wniosku o alimenty i całkowite odebranie praw nad małym. Zostawił nas bez funduszy jedynie mamy 1000 na nas dwoje a to prawie tyle co nic .. Nie odezwał się od 6 grudnia nic. Nawet nie spytał czy mały wszystko ma ani nic. Jest ciężko ale lepiej niż na początku :) pozdrawiam

http://www.suwaczki.com/tickers/3jgxugpj4ipfv0gl.png

Odnośnik do komentarza
Gość Zraniona

Witam wszystkich.chciałabym odpowiedzieć o swoim problemie z mężem.Otóż jesteśmy razem 4 lata a małżeństwem od prawie roku.Obecnie jestem w 7 msc ciąży.Myślałam ze to związek na cale życie ale teraz już wiem że chyba się pomyliłam.Na początku dobrze mnie traktował później zaczęły się problemy.Po alkoholu rzucał się do mnie,wyzywał,popychał a na drugi dzień przepraszał.Od tamtej pory bywało raz dobrze a raz źle.Dwa miesiące po ślubie uderzyl mnie,rzucił na ziemie kopal i spoliczkował.Wtedy zupełnie straciłam szacunek i zaufanie do niego,a mimo wszystko podjęliśmy decyzję o dziecku.Obiecał że nie będzie pił.Myślałam ze to coś zmieni ale nie zmieniło sie nic.Coraz częściej sie klucilismy pił dalej co prawda tylko w weekendy ale jednak,dręczył mnie psychicznie wyzywał nawet na czas ciaży mi tego nie oszczędził.Ciagle miał do mnie pretensje że nie pozwalam mu pić i spotykać się z kolegami a ja czułam się samotna w tym wszystkim i zdeptana,zostawiona sama sobie z nienarodzonym dzieckiem.Zrobił mi tyle złego że nie moge nawet na niego patrzeć,brzydze sie nim,ciagle płaczę po nocach.Poprosiłam żeby sie wyprowadził,zrobił to a ja czuje potworny ból,nie wiem czy dobrze robie,prosze pomóżcie

Odnośnik do komentarza

Robisz dobrze, jeśli bił Ciebie, mógłby bić dziecko równie dobrze. Poza tym dziecku naprawdę będzie lepiej bez ojca z problemem alkoholowym, który niszczyłby całe dzieciństwo i późniejsze dorosłe życie. Dasz radę sama i będziecie szczęśliwsci we dwoje niż z takim facetem. Musisz być twarda!

Odnośnik do komentarza
Gość Marek1986

Mnie z kolei zostawiła dziewczyna bedąc ze mná w ciązy. Dla mnie to dramat i cios w samo serce. Nie spie nie pije jest mi strasznie ciazko. Bardzo ją kocham i kocham swoje przyszłe dziecko. Jednak nie moge do nie dotrzec... Poklucilismy sie o glupoty i sie na mnie obraziła, zerwała zareczyny powiedziała ze juz nie kocha i stwierdziła ze chce poznac kogos innego. Nie wiem jak sobie z tym poradzic.

Odnośnik do komentarza
Gość Klara_123

Witam wszystkich forumowiczów. Zajrzałam na to forum przypadkowo szukając dla siebie pomocy, może jakichś podpowiedzi.
Otóż jestem ze swoim partnerem w związku już ponad 9 lat. Związek ten jest mieszanką dwóch różnych kultur, więc od początku nie był łatwy. Od dwóch lat jesteśmy małżeństwem zgodnie z jego kulturą. Oficjalnie w kraju nie jest to udokumentowane. Od paru lat mieszkam z moim partnerem w jego rodzinnym mieszkaniu, w którym poza nami mieszka jeszcze jego rodzeństwo (dwóch braci), do którego raz na rok przyjeżdżają także rodzice (miesięczne, czasem nawet kilku miesięczne wizyty). Oczywiście taka sytuacja od samego początku była dla mnie ciężka. Ale na początku byliśmy młodzi, do tego dopiero rozpoczynaliśmy swoje kariery co za tym idzie bez możliwości finansowych i ponad to z wieloma trudnościami rodzinnymi dotyczącymi barier kulturowych. Rozmawialiśmy dość często o kwestii mieszkaniowej i mój ukochany roztaczał przede mną sielankowe wizje. Raz była to opcja wybudowania własnego domu, raz kupno mieszkania. Niestety z czasem i to nie wypaliło bo jak się później okazało wzięcie kredytu jest niezgodne z jego religią czyli zakazane. Na chwilę obecną nie stać nas na kupno jakiegokolwiek mieszkania. W pewnym momencie uparłam się, że w takim razie chce wynająć inne mieszkanie, mniejsze, gdzie będę miała nieco prywatności i nie będę musiała krępować się spędzając wolny czas w domu z trójką dorosłych mężczyzn. Może ktoś rozumie co mam na myśli? Odrobina prywatności zarówno w dzień jak i w nocy... Kiedy powiedziałam mu że jestem już zmęczona taką sytuacją, że dłużej już nie mogę, powiedział że na chwilę obecną nie jest to możliwe. Nie mamy żadnego argumentu na wyprowadzkę, który zrozumiała by jego rodzina. Muszę zaznaczyć, że jest mocno związany z nią. Dodatkowo rodzice, którzy mieszkają za granicą wywierają na niego olbrzymie presje. W każdym razie powiedział że takim argumentem byłoby dziecko... I tak o to jestem w początkowej ciąży... Poruszyłam ostatnio kwestie wyprowadzki, że przed rozwiązaniem chce się wynieść, na co on że jak to? Że nie ma takiej możliwości. Że to nie przejdzie. Że nic takiego nie mówił. Że powinnam pójść na kompromis - wynajmijmy po prostu większe mieszkanie dla wszystkich. Ogarnęła mnie fala wściekłości. Zrozumiałam, że po raz kolejny zamachał mi wtedy przed nosem marchewką. Żałuję, że byłam taka ślepa wcześniej i nie docierało do mnie to, że on nigdy nie zrobi czegoś takiego - że się nie wyprowadzi od reszty. Łudziłam się, że faktycznie taka zmiana sytuacji pchnie go do dalszych zmian. Tymczasem oznajmił mi, że on sam nie chce się wyprowadzić. Że ja dążę do tego, żeby odizolować go od reszty rodziny, że wyprowadzka zniszczy relacje rodzinne itp itd. Że jego rodzice obrażą się na niego i że na pewno nie odwiedziliby nas w nowym mieszkaniu. A on tego nie chce. Powiedziałam, że od zawsze mówiłam mu o tym, że chce mieć swoje mieszkanie i odrobinę prywatności. Tak jak faktycznie było. Od początku wiedział, że nie jestem w stanie stworzyć rodziny w takich warunkach. Stwierdził że jestem egoistką i myślę tylko o sobie. Powiedziałam, że przed rozwiązaniem wyprowadzam się i że albo zrobi to ze mną, albo zrobię to sama. Doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań a ja od tamtej pory jestem załamana. Nie wiem naprawdę co mam dalej robić. Nie chcę niszczyć tego wszystkiego, nie chcę odbierać dziecku możliwości wychowywania się w normalnej rodzinie. Ale wiem też, że nie wytrzymam dłużej psychicznie w takich warunkach...tym bardziej z malutkim dzieciątkiem.
Proszę, może ktoś będzie w stanie napisać parę słów w tej sprawie, może ktoś miał podobne dylematy...

Odnośnik do komentarza

Klara sytuacja niełatwa, współczuję, ale myślę, że do rozwiązania. Wydaje się, że to nie różnica kulturowa jest tu problemem, ale po prostu Twój partner bardzo nie chce wyprowadzić się z domu i używa kultury i religii jako pretekstu. Nie znam żadnej religii, która zakazywałaby wzięcia kredytu. Dla przykładu w islamie kredyty można brać, zakazane jest jedynie udzielanie ich na wysoki procent, stąd też bankowość islamska trochę inaczej funkcjonuje niż zachodnia. Twojemu facetowi po prostu wygodnie jest jak jest, jest związany z rodziną i pewnie ma niełatwy charakter i będzie nerwowo reagował na Twoje próby zmiany tej sytuacji. A z tego co rozumiem, trwa to już dobrych kilka lat, więc pewnie już się przyzwyczaił do Twoich prób, a znacie się na tyle długo, że wie, jak Tobą skutecznie manipulować. Poza tym chyba ustępowałaś mu już wielokrotnie (przykład ślubu) i myśli, że i teraz tak zrobisz. Niestety uważam, że nie możesz odpuścić. Nawet jeśli się nie wyprowadzisz, to nie będzie to zdrowa sytuacja dla dziecka, bo nie uda Ci się ukryć przed nim swojej frustracji. Twój partner musi powoli przyjmować do wiadomości Twoją wyprowadzkę i oswajać się z nią psychicznie i wtedy może też będzie jemu samemu łatwiej podjąć w końcu taką decyzję. A gadanie że kultura, że religia... ja mam w rodzinie dwa małżeństwa dwukulturowe i nigdy nie było żadnych problemów ani ze ślubem w kulturze zachodniej, ani z wyprowadzką od rodziców, ani z niczym innym.

Odnośnik do komentarza
Gość Klara_123

Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Nie spodziewałam się, że tak szybko ktoś zareaguje :-). Wracając do moich problemów...nie jest to naprawdę łatwa sytuacja. Mam mętlik w głowie, ale jednocześnie wiem, że muszę wyprowadzić się niedługo. Jak zauważyłaś jest to mocno frustrująca sytuacja już od paru lat. Męczę się z tym potwornie. Strach pomyśleć jakby to było jeszcze z dzieckiem. A chcieliśmy bardzo tego dziecka i z początku była ogromna radość. Ale teraz...mam momentami chwile zwątpienia. Obecna sytuacja gdzie ja chce się wyprowadzić, a on nie, kłótnie i brak zrozumienia, wszystko to powoduje, że cała ta radość z dziecka gdzieś prysła. Przytłacza mnie to jeszcze bardziej. Powinnam się teraz cieszyć i prowadzić spokojny tryb życia a nie wylewać potoki łez i zamartwiać się. A niestety tak nie jest... Masz rację, jest coś takiego jak kredyt Islamski. Niestety nie w naszym kraju. Poza tym w kolejnej kwestii również masz rację. Nie chodzi tu o różnice kulturowe, a tym bardziej religijne. Po prostu jest to jego wymówka ale zarazem strach. Obawia się reakcji rodziny na naszą ewentualną wyprowadzkę, do tego stopnia że być może nawet zechcą zerwać z nim relacje. A to ukochany synek, najlepszy itp. itd. Poza tym rodzice są dla niego bardzo ważni. Nawet chyba ważniejsi ode mnie, dziecka...z tego co ostatnio wywnioskowałam. Przykre jest to, że jego rodzice którzy prowadzili zupełnie inny tryb życia (mieszkali kilkadziesiąt lat w Europie, z dala od swoich bliskich, gdzie wychowywali swoje dzieci) mieszkający wiele tysięcy km stąd, mają taki wpływ i wywierają taką presję na nasze życie w myśl jakiejś swojej chorej ideologii, z godnie z którą rodzeństwo mieszkające oddzielnie to początek ruiny rodziny. Trochę to chore zważywszy na to że sama mieszkam od wielu lat z dala od rodziców i rodzeństwa a nie wpłynęło to jakoś strasznie na nasze więzy czy utrzymywanie kontaktu. A w ciężkich chwilach zawsze możemy na siebie liczyć. Wiem, że ciężko jest przeciąć mu "tą" pępowinę. Wiem i staram się rozumieć to jak i wiele innych sytuacji, które miały miejsce w przeszłości. Ale jak sama wspomniałaś, wiele było takich chwil kiedy musiałam iść na ustępstwa, okazać zrozumienie, dostosować się. Wielokrotnie też byłam mamiona różnymi obietnicami, które przesuwały się w czasie, a lata mijały. I człowiek po wielu lata nagle budzi się i dostaje olśnienia - tyle lat w miejscu, tyle lat czekania i wysłuchiwania tych obietnic. Miałam nadzieję, że sytuacja z dzieckiem pomoże rozwiązać ten największy problem. I jak zwykle przeliczyłam się. Słyszę teraz tylko wyrzuty, że stawiam go pod ścianą, że oczekuję wyboru jednego zła bądź drugiego, bo niezależnie od tego co wybierze to każda decyzja będzie tragiczna w skutkach. Albo rodzina. Albo żona i dziecko. Sama czuję się teraz pod presją. Nigdy nie chciałam stawiać nikogo przed tak trudnym wydawałoby się patowym wyborem. I po raz kolejny wzbudza to we mnie wyrzuty sumienia. Tak jak w wielu innych sytuacjach, kiedy musiałam okazać zrozumienie bo zawsze znalazł się jakiś wydawałoby się logiczny argument...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...