Skocz do zawartości
Forum

A.Zurakowska

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez A.Zurakowska

  1. Witam Droga Mamo Tomcia! Doskonale pamiętam Panią z poprzedniego postu :) Proszę nie płakać! To zadna Pani wina! :) Synek prawdopodobnie jest wrażliwszy niż inne dzieci i taki znalazł sposób na zamenifestowanie swojej bezbronności. Być może Tomek jest bardzo silnie związany jedynie z Wami drodzy Rodzice i stałą Pani obecnością, a jego wrażliwość nie pozwala poczuć się bezpiecznie w obecności osób trzecich. Na pewno bywanie w miejscach publicznych oraz zabawy w gronie rówieśniczym ułatwią synkowi swobodniej poczuć się w "obcym" towarzystwie. Myślę, że ten problem ustąpi. Dzieci wraz z nauką sprawnego chodzenia, oddalają sie od spódnicy Mamy i stają się bardziej otwarte na kontaky z osobami trzecimi. Podobnie dzieje się także w momencie rezygnacji z karmienia piersią ( nie wiem czy karmi/karmiła Pani synka). Dziecko dojrzewa i powoli wychodzi do "świata". Bywaja jednak maluchy z większą niż inne rezerwą do otoczenia, co powoduje, ze potrzebują więcej czasu na oswojenie się z nową twarzą. Przypuszczam, że akurat przy wrażliwości Tomcia sporadyczne odwiedziny u dziadków, są niewystarczające, aby mógł poczuć się bezpiecznie. Myślę, że lepiej byłoby zaproponować dziadkom, częstsze wizyty w państwa domu, aby Tomek był wzmocniony bezpieczeństwem płynącym ze znajomości otoczenia. Do repertuaru zabaw proponuję wprowadzić zabawy z elementami znikania. Wszelkie chowanki w stylu "nie ma, nie ma mamy... a tu jest!", ułatwią synkowi emocjonalną "rozłąkę" z Panią. Tego typu zabawy uczą powracania - Mamy nie ma, ale będzie :) Ponawiam propozycję pokazania synka pediatrze w celu oceny rozwoju. Uspokoi Pania opinia fachowca, który doświadczonym okiem spojrzy na maluszka. Ma Pani teraz okazję w związku ze zbliżającym się bilansem ukończenia 1 roku życia. W badaniu nacisk kładłabym na ocenę prawidłowości gaworzenia i zlecenie ew. badania słuchu. Kiedy zachowanie dziecka budzi jakikolwiek niepokój, należy gruntownie sprawdzić stan fizykalny, a w następnym etapie zastanowić się nad podłożem psychicznym/ wychowawczym danych zachowań. Życzę Państwu przyjemnych zabaw i bezstresowych wizyt! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska P.s. Uroczy maluszek i bardzo udane zdjęcie :)
  2. Witam Droga Mamo Dominika! Po pierwsze ma Pani prawo do bycia Mamą :) Nie tylko potrzeby maluszka są najważniejsze, ale także potrzeby Mamy! Dajemy dziecku, to co czujemy, że jest dla niego najlepsze i niezastąpione, robiąc to z potrzeby macierzyństwa, Miłości i oddania. Tego nikt nam jako Matkom nie może zabronić :) Mamy głęboka potrzebą dawania, która jest właśnie sensem macierzyństwa! Proszę się nie przejmować komentarzami. Rady są cenne, ale to Mama decyduje czy adekwatne do danej sytuacji i czy z nich skorzystać. Ma Pani rację, pisząc, że wszystko przyjdzie z czasem... Wychowanie i poznanie znaczenia słowa "nie" także :) Przyznaję, że częściej spotykam się z odwrotną reakcją otoczenia, kiedy to teściowie uważają, że za mało poświęca się dziecku uwagi. Cóż... jak widać przegięcia w każdą ze stron bywaja uciążliwe :) Proszę polegać na własnej intuicji. Słusznie Pani postąpiła, regulując tryb nocnego zasypiania. Cudownie, że ma Pani wsparcie męża! W tym okresie życia maluszka, trudno używać sformułowań "terror" , "strach" czy "wymuszanie". Przy opisanym przez Panią postępowaniu, także o "rozpieszczaniu" nie może być mowy :) To normalny proces adaptacyjny w nowym rozdziale życia. Rodzice nawzajem z dzieckiem uczą się i wypracowują wspólna formę bycia razem, pory snu, karmienia, czuwania... Dzieci we wczesnym okresie karmienia piersią, są silnie związane z Mamą. Traktują siebie i Mamę jako jedno. Ten etap zacznie mijać po 6-7 miesiącu życia, kiedy zacznie siadać, a ustąpi z chwilą sprawnego chodzenia i zaprzestania karmienia ok. 1 roku. Proszę, więc się nie dziwić, że synek uspokaja się słysząc Pani głos i niechętnie zostaje nawet z najbliższymi. To zupełnie prawidłowa reakcja. Pani - Mama to najbliższy i najbardziej znany mu narazie "świat" :) Życzę nieopisanej Radości z Macierzyństwa i samych pogodnych chwil! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  3. Droga Mamo malutkiej córeczki :) Teściowa nie ma racji. Uważam, że słusznie Pani postępuje ucząc małą samodzielnego zasypiania. Im wcześniej przez to przejdziemy, tym mniejszy stres, zmęczenie i spokojniejszy sen zarówno malucha, jak i jego rodziców. :) Zazwyczaj Mamy intuicyjnie czują, kiedy nadchodzi ten odpowiedni moment. Przyznaję, że podziwiam Panią, iż zdecydowała się Pani na tak "wczesny" krok przy pierwszym dziecku :) To jest właśnie świadome macierzyństwo! Większośc młodych Mam katuje się z lulaniem przez 6-8 miesięcy i dopiero przy "drugim" odkrywaja, że można inaczej. Wszystko co Pani opisała, jest prawidłowym postępowaniem. Spróbowałabym jedynie nie brać na ręce i pogładzić w relaksacyjny sposób plecki, kark, wewnętrzną część dłoni lub jakieś inne dające odprężenie miejsce. Każdy takie ma :) Dzieci uspokaja np. dotykanie główki, zresztą nie tylko dzieci... u fryzjera najfajniej byłoby zasnąc ;) Polecam także nucenie łagodnej kołysanki... niemal szeptem. Okres przystosowania do smodzielnego snu jest niełatwy, ale do przeżycia. Zawsze mówię, żę dużo łatwiej znieść dwa tygodnie przepychanki niż kilka miesięcy nocnego noszenia na rękach czy bujania. Życzę pani wytrwałości i spokojnych już nocy! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  4. Witam Kochana Mamusiu Maji i Mikusia! Doskonale rozumiem Pani obawy... Życie Mamy perfekcjonistki nie należy do łatwych, ale... witam w klubie, którego winnam być prezesem ;) Moim zdaniem w przypadku Mikołajka, trudno już mówić o typowym buncie, gdyż dokładnie zdaje sobie sprawę z tego co robi, a okres "sprawdzania" rodzicielskich granic ma juz za sobą. Wierzę, że w osłupienie wprawia przedszkolne słownictwo. Przynoszenie do domu brzydkich słów jest zjawiskiem powszechnym u dzieci. To swoistego rodzaju eksperyment i chęć zwrócenia uwagi. Proponuje ignorować, ignorować, ignorować! Od czasu do czasu (mimochodem) rozmawiać na temat znaczenia słów, dawać przykłady złego zachowania np. osób zaobserwowanych na ulicy, kogoś pod wpływem alkoholu zachwującego się niewłaściwie itp. Najlepiej rozmawiać na ten temat z kimś dorosłym, tak aby mieć pewność, że dziecko zajęte swą zabawą dokładnie wszystko słyszy o tym, jakie wrażenie społeczne wywołała taka sytuacja i jakie były jej konsekwencje. Oprócz tego należy podreślać, że w naszym domu nie używa się takich słów, że jest nam wszystkim bardzo smutno i nieprzyjemnie słysząc je w domu z ust takiego mądrego chłopca. Proponowałabym także szczególnie zwracać uwagę Majusi, gdy powtarza za bratem b.słowa! to nic, że nie rozumie! to komunikat dla Mikołaja! Wydaje mi się, że w tym przypadku komunikaty wprost i kary, rzeczywiście mogą przynieść odwrotny skutek. Mikuś jest temperamentnym chłopcem z silną osobowością i może chcieć postawić na swoim. Lepiej nie prowokować takiej sytuacji, bo poczuje przewagę, gdy Wam - Drodzy Rodzice zabraknie pomysłów na skuteczną karę. Niepokoji mnie stanowczość Mikołajka... Jednak myślę, że kary za inne "występki" utrzymałabym... oczywiście równolegle z nagrodami. Zarówno kara, jak i nagroda muszą być na tyle atrakcyjne, aby żal mu było zostać pozbawionym nagrody i mógł odczuć odtkliwie stratę. Co do zajęć plastycznych... Spokojnie :) Nie wszystkie dzieci przejawiają zainteresowanie w tym kierunku i uważam, że należy to uszanować. Dlaczego się Pani martwi, Droga Mamo? Przecież budowanie z kloców, zabawa autami, układanie puzzli to bardzo chłopięce i rozwijające zajęcia :) , a przynoszenie brzydkich słów, to element pozadomowego życia :) Znam dzieci, które dopiero w szkole sięgnęły po ołówek i zaczęły zaczęły odkrywać przyjemność rysowania. Proszę pamiętać, że trudno ocenić na odległość maluszka. Powtarzam, to wszystkim rodzicom! Tą droga, mogę jedynie spróbować podpowiedzieć, które z zachowań mieszczą się w normie danego etapu rozwojowego i zawsze podkreślam, że jeśli rodzic ma jakikolwiek niepokój zwiazany z rozwojem i zachowaniem dziecka, to należy to sprawdzić i choćby jednorazowo pokazać specjaliście. Życzę Wam spokojnych i szczęśliwych chwil! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  5. Witam Mamę Kacperka! Nie widzę żadnych nieprawidłowości w Pani postępowaniu :) Radzi sobie Pani doskonale Droga Mamo! Rozumiem jednak Pani rozsterki... Wiele Mam przeżywa bardzo podobne. Maluchy próbują swoich sił i naszej wytrzymałości, chcąc przeforsować swoje przyjemności. Niestety to właśnie ten dotkliwy okres w ich życiu, gdzie muszą nauczyć się podążać "za stadem" :) Od gospodarowania czasem są rodzice i to im winnien się podporządkować mały człowiek. Jeśli Kacperek ma problem z opuszczeniem placu zabaw, to musi widzieć, że decyzja o zakończeniu zabawy jest nieodwołalna. Jeśli to możliwe, dobrze byłoby aby spacer kończył się z jakiegoś określonego powodu i odbywał się w stałych porach (wracamy do domu na obiad, kolacje). Dobrym sposobem jest umowa na zakończenie czasu zabawy, gdy np.: Mama siedząc na ławce pokazuje zagarek. W tym celu można użyć zabawki budzika, który będzie sygnałem do kończenia różnych czynności np. kąpieli, oglądania bajek, rysowania (bo właśnie jest pora obiadu) itp. Dzieci w tym wieku reagują na wyraźne, proste komunikaty i symbole: budzik- wracamy, bo pielucha pełna, kolacja, miś- czas spać etc.Trzeba jednak zawsze uprzedzić, że za kilka minut nadejdzie pora zakończenia, tak aby synek miał świadomość, iż daje się mu jeszcze czas na dokończenie zabawy i pożegnanie z kolegami. Można także spróbować zacząć się oddalać robiąc na pożegnanie papa, a jeśli to nie poskutkuje.. niestety pod pache malucha i przeczekać krzyki. Wiem, to trudne i wygląda brutalnie, ale proszę pamiętać, że w rodzinie musi być zachowana hierarchia i dziecko właśnie się jej uczy. Stopień ważności i podział ról będzie funkcjonował w rodzinie, dając efekty w późniejszym okresie życia. Niedopuszczlne są sytuacje, gdzie maluch "nie chce iść" i cała rodzina podporzadkowuje się kaprysowi, a plany znikają w nicości. Słusznie Państwo postępują dając się Kacprowi wypłakać. "Padanie" na podłogę przerabiały niemal wszystkie Mamy :) Jeśli teraz ulegniecie żałosnym płaczom, to mały znalazł wytrych do Waszej konsekwencji Drodzy Rodzice :) Po "rozpaczy" przytulać, rozmawiać, dać ciasteczko na pocieszenie :) Na zakończenie przypomnę tylko o (w miarę możliwości) stałych porach zajęć. Rytuał, cykliczność wykonywanych czynności i uporządkowany plan dnia, wprowadzają harmonię w życie dziecka. Samych miłych spacerów w wiosennym słońcu! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  6. Kochana Mamo Szymonka, jeśli sama Pani rowniez "cierpi" na te przypadłość, to dobrze Pani wie, że nie ma sprawdzonej i niezawodnej metody na pozbycie się oporu przed obcą toaletą. Ważne jest rozpoznanie przyczyny, wówczas łatwiej poradzic sobie z przełamaniem i znaleźć swoja metodę (obce odgłosy, względy higieniczne, zapach, bezpieczne zamknięcie, komfort intymności itp). Można sprobować zastosować doraźne środki np.: jednorazowe oslonki na deskę sedesową, gdy chodzi o higienę, sprawdzenie zamka w drzwiach przed wejściem, "wilgotne" husteczki higieniczne dla owświerzenia zapachu etc. Wszystko to jako instruktarz dla malucha. Co do przedszkola, to proszę nie martwić się na wyrost :) Dzieci reagują w bardzo różny sposób. Całkiem możliwe, iż synek "podporządkuje się" życiu grupy i będzie korzystał z toalety, tak jak wszystkie dzieci. Może być również tak, że bedzie "przynosił" potrzeby do domu. Dla pocieszenia powiem, że jeden z moich synów nigdy nie wypróznił się w przedszkolu przynosząc kupkę do domu, a w szkole jak ręką odjął! Doszłam przyczyny... bał się, że w przedszkolu "ktoś" wejdzie. Nie naciskałam, usznowałam jego potrzebę intymnego miejsca. W wielu przypadkach przypadłość mija wraz z dojrzałością oraz zrozumieniem sprawy i mam nadzieję, że tak też zdarzy się u Szymonka! Wszystkiego Najlepszego dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A,Żurakowska
  7. Kochana Mamo Kacerka! Myślę, że w tej sytuacji najrozsądniej byłoby odstawić na tydzień naukę, aby jak słusznie Pani zauważa nie zrazić synka do siadania na nocnik. Nie napisała Pani czy Kacper potrafi już siusiać do nocnika? Wg mnie to powinien być pierwszy etap. U chłopców nauka kontrolowania czynności fizjologicznych z reguły przebiega prościej, niż u dziewcznek. Proponuję spróbować siusiania "na stojąco" do nocnika (odgłos szumu lecącej wody temu sprzyja). To bardziej spektakularne doznanie niż u dziewczynek, które pozwala malcowi nie tylko widzieć efekt, ale także poznać proces i mechanizm działania. Nagrodzone brawami siusiu, powoduje, że dziecko chce tę czynność powtarzać :) Po pewnym czasie ten sam mechanizm pomaga zrozumieć i kontrolować czynność zwieraczy, co powoduje potrzebę siadania na nocnik w celu wypróżnienia. Dzieci zazwyczaj mają stałe pory wypróżnień. Najlepiej posadzić malucha na nocnik po posiłku, ponieważ w tym czasie występuje silny odruch żołądkowo - jelitowy. W tym celu należy zaobserwować o jakich porach i po których posiłkach pojawia się "kupka" w pieluszce. Proszę nie sugerować się wiekiem synka. Dzieci naprawdę w bardzo różnym tempie zaczynają rozumieć możliwość kontrolowania fizjologii. Ważne, aby uczyć i pokazywać, że jest inny sposób niż pielucha... i na pewno bardziej komfortowy :) Powodzenia :) Wszystkiego Dobrego dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  8. Miła Pani! Pytanie skierowane właściwie :) Sex jest ważnym elementem udanego związku :) Jeżeli nie występują przeciwskazania natury medycznej, nie ma potrzeby, aby para oczekująca narodzin dziecka odmawiała sobie bliskości. Kobieta w okresie ciąży szczególnie potrzebuje czułości i zainteresowania. Czuje się wtedy kochana, bezpieczna, zrelaksowana i ciągle atrakcyjna, a wyzwalane podczas zbliżenia endorfiny dają uczucie szczęścia obojgu partnerom :) Słusznie Pani podejrzewa, że Państwa przeżycia związane z poronieniem, mogą być przyczyną ostrożności męża. Innych powodów z Pani postu nie moge wywnioskować. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby mąż wprost powiedział o swoich obawach i przyczynie. Nikt nie zna lepiej powodu niż On sam :) Prawdopodobnie próbowała Pani to z niego "wyciągnąć", ale przez troskę o Pani reakcje, zapewne nie przyznał się co go gnębi... Jeśli nie, to proponuje zacząć od szczerej rozmowy. Unikanie nawet bolesnych tematów nie jest dobrym rozwiązaniem. Kiedyś trzeba będzie "oczyścić" duszę z ran... Im wcześniej tym lepiej. Nie wie Pani jak zacząć...? Najlepiej od tego co Pani czuje i jak bardzo brakuje Pani bliskości męża. Na "odległość" mogę zaproponować także wspólną wizytę u lekarza ginekologa - położnika, najlepiej tego który prowadzi Pani ciąże. Możecie Państwo zadać pytania w nurtującym Was temacie i otrzymacie konkretną odpowiedź. Mężczyźni przywiązują ogromną wagę do autorytetów, więc gdy mąż usłyszy od kompetentnej osoby (fachowca) przyzwolenie, jego wątpliwości i obawy powinny zostać rozwiane! Dla zapewnienia spokoju męża, może Pani zadać pytanie o bezpieczne pozycje dla danego trymestru ciąży, wtedy upewni Pani małżonka, że dla Pani również troska o udany przebieg ciąży jest ważna. Życzę Pełnego Miłości Oczekiwania na Maleństwo :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  9. Kochana Mamusiu Maksia! Niestety... wróżka ze mnie marna i na podstawie Pani postu nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie "co robi Pani nie tak?" :) W zachowaniu synka można wyczuć coś na podobieństwo "syndromu poszpitalnego". Dwumiesięczny okres, w którym był głównym obiektem zainteresowania i opieki, sprawił iż Maksiu świetnie zorientował się jak można powodować otoczeniem. Powrót do przedszkola może być równie trudny i dotkliwy, jak wrześniowy start... z tą tylko różnicą, że juz wie jak tam jest. Wie także, jak super jest z Mamą w domu... Doskonale ujawnia to jego odpowiedz "bo tak". Synek nie ma argumentów dla których nie chce bywać w przedszkolu, a także nie zna powodu płaczu. Nie mówi : "bo bede tęskinił za Tobą", "bo chcę zostać w domu", "bo mnie bije kolega", "bo mi przykro, smutno.." etc. Wydaje mi się, że chce się "potargować" :) Myślę, że nic złego się nie dzieje. Zauważył, że jego zachowanie wzbudza określone reakcje i próbuje testować Państwa, bo a nuż sytuacja się zmieni i znów będzie mógł być dłużej pospać? :) Takie odnosze wrażenie... Nie doszukiwałabym się głebszej przyczyny, choć zawsze podkreślam i odceniam czujność Rodziców! Lepiej być zbyt dociekliwym, niż przegapić coś ważnego... Jedna jeszcze mała uwaga... ciągłe dopytywanie się o przyczynę niechęci i płaczu, może spowodować, że dziecko chcąc "zadowolić" rodziców, zacznie zmyślać przedszkolne historyjki. Bardzo często się tak dzieje :) Proponowałabym na chwilę odpuścić i poobserwować, moze to skłoni Maksia do dzielenia się wrażeniami. Rozumiem co czuje Pani serce na wieść o płaczu... Jednak dałabym jeszcze z dwa tygodnie na rozruch. Słonecznych i uśmiechniętnych dni dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  10. Kochana Mamo Martynki :) No, właśnie niepotrzebnie narzuca sobie Pani zmartwienie! I to w tak pieknym czasie... Nie widzę powodu do niepokoju. Zdarzają sie dziewczynki lubiące samochody, co wcale nie ujmuje im kobiecości. Znam takich tłum :) Bywaja też chłopcy, bawiący się w Kopciuszka, mamę, tatę i dom, którzy wyrastaja na silnych, twardych mężczyzn. Ważne jest, aby nie napiętnować upodobań córeczki. Jeśli wózek i lalka, to jako propozycja i możliwość wyboru, a nie jako przymus. Samych Dobrych i Pięknych Chwil dla Was! A.Zurakowska
  11. Uff... uspokoiła mnie Pani! Dzielna z Pani Mama :) Ćwiczenia Amelki to świetny pomysł! Basen dla Pani - cudowna sprawa! Brawo! Tak intensywną płaczliwość Amelki skonsultowałabym z pediatrą... Może Pani czuć się bezsilna, bo jak ma Pani pomóc córeczce, skoro nie znany jest powód płaczu?! Pisząc o stałych porach, miałam na myśli nie tyle karmienie, co Pani obowiązki. Systematyka wykonywanych czynności pomaga nie pogubić się w nadmiarze zajęć. Usciski Serdeczne! A.Żurakowska
  12. Kochana Mamusiu Amelki! Może zacznę od tego, że dwumiesięczne niemowlę śpiące w nocy, to prawdziwy dar dla świeżo upieczonych Rodziców! :) Aktywność o godz.10.00 rano to dla wielu rodziców marzenie i rarytas :) Unormowanie stałych pór dnia może trwać do 6 miesiąca życia i nawet dużo dłużej... Nie umiem powiedzieć dlaczego córeczka nie sypia w dzień... Powodów może być wiele. Być może potrzebuje intensywnego czuwania i jednej dłuższej drzemki, niż kilku krótszych, co jednak jest żadszym zjawiskiem u takich maluchów, ale się zadrza. Tu mogę zaproponować próbę uśpienia małej po karmieniu południowym np. na spacerze lub w dobrze wywietrzonym pomieszczeniu. Taka drzemka powinna trwać ok. dwóch godzin. Potem stan czuwania i wieczorny rytuał kąpieli, karmienia, snu. Nie zgodziłabym się z opinią Taty Amelki, iż to próba sił :) Na to ciut za wcześnie. Płacz informuje nas o jakiejś niewygodzie, potrzebie bliskości, kolce etc. Często niemowlę bywa płaczliwe wyczuwając także nastrój Mamy (!). Pierwsze trzy miesiące to okres adaptacyjny do życia poza łonem i mnóstwo "niewygody" do której dzieciątko musi przywyknąć, począwszy od nauki prawidłowego ssania, znoszenia przewijania, niewygodnych ubranek, zapachów świata, dźwięków itd. To wszystko wkoło jest dla maluszka zupełną nowością. Mąż ma zapewne na myśli nieprzyzwyczajanie córeczki do ciąglej obecności i noszenia na rękach... i to słuszna uwaga. Maluszek może troche popłakać, gdy stwierdzimy, że wszystko jest w porządku i żadna krzywda się nie dzieje. Najczęściej 10 minutowy płacz zmęczy i zasypia. Dobrze, gdy w takiej sytuacji dziecko słyszy uspokajający głos rodzica, lub/i jest głaskane. Bardziej niż manifesty Amelki, niepokoji mnie Pani samopoczucie... Napewno jest Pani bardzo zmęczona, co można wyczytać między wierszami Pani postu. Pyta Pani jak sobie pomóc... Nie ośmielę się na zdecydowane postawienie rozpoznania, ale z opisu który Pani przedstawiła, mogę poddać pod rozwagę wystąpienie u Pani łagodnej w przebiegu depresji poporodowej. Depresja może ujawnić się w okresie do 6 miesiąca po urodzeniu dziecka. Objawia się drażliwością, smutkiem, zmęczeniem, a często niechęcią czy też niemożnością zajmowania się dzieckiem. Wystąpić mogą zaburzenia snu, łaknienia, płaczliwość, a także uczucie bezsilności i poczucie winy, że nie jest się dobra matką. Jeśli zauważa Pani w sobie takowe objawy i trawają one dłużej niż dwa tygodnie, to wydaje mi się niezbędną pomoc specjalisty. Jeśli jednak nie jest to ten problem i chciałaby Pani poradzić sobie ze swym samopoczuciem w warunkach domowych, to nieodzownym elementem jest silne wsparcie męża (rodziny) oraz wyręczenie Pani w obowiązkach. Ważne jest także dobre rozplanowanie, organizacja dnia, prawidłowa pielęgnacja oraz stałe pory wykonywanych czynności. Proszę korzystać z czasu gdy córeczka śpi. Stare porzekadło położnych mówi: mama śpi, gdy dziecko śpi! Wypróbowana i niezawodna metoda na odpoczynek. Tego czasu nie należy poświęcać na "podgonienie prac domowych" i załatwianie sprawunków! Świat się nie zawali :) Życzę z całego serca wypoczynku i wytrwałości dla Waszej Trójki! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  13. Witam Mamę Małgosi! Długo się nie odzywałyście :) Widzę, że temperament Małgosi nie zawodzi :) Wszystko co Pani opisuje w postępowaniu z córką jest jak najbardziej prawidłowe i nawet powiedziałabym wzorcowe! Zachowania Małgosi są normalne. Z równą Pani cierpliwością próbuje złamać "system", a obojętność na kary jest jej obroną przed "zcierpieniem" kary. Być może trzeba wymyślić bardziej dotkliwe konsekwencje. Nie lubie tego powiedzenia, ale niestety jest prawdziwe: "na każdego jest sposób"... Godzinny "kąt", to długo. Jest duże ryzyko, że pojawi się bunt i chęć robienia na złość. Myślę, że gdyby w zamian zastosować odizolowanie od "wspólnoty" przynajmniej za bicie, to może samotna zabawa byłaby dla niej wiekszą nauczką. Małgosia powinna usłyszeć, że jeśli bije Mamę, to nie chcemy przebywać w jej towarzystwie, ani żadnych osób, które bija innych, bo przecież nikt jej nie bije! Musi zobaczyć, że sprawia Pani ból, ze Mama jest smutna i nie ma ochoty na zabawę z nią, ani czytanie książeczek, a nawet na poprzytulanie etc. Dla moich synów największą karą jest "nie możecie mnie o NIC prosić, bo ja Was prosiłam i nie posłuchaliście" - do odwołania, aż zauważę skruchę, co w praktyce oznacza, iż nie wytrzymuja pół dnia. Co prawda zdarza się to już raz na pół roku, ale ciągle bardzo nie lubią mnie milczącej, smutnej i nieaktywnej w ich życiu. Małgosia już wie, które zachowania są dobre, a które złe, ale musi nauczyć się współodczuwania, empatii. Nie sądzę, aby "poprzeczka" była zbyt wysoko... Choć trzeba być czujnym, bo każdy perfekcjonista ma tendencję do narzucania swojego sposobu bycia co bywa męczące dla innych, a dziecko jest tylko dzieckiem i co ważne ze swoją odrębna osobowością. Trzeba to uszanować. Dla pocieszenia powiem, że perfekcjonizm gubi nie tylko Panią :) Mam ten sam problem i juz dawno pogodziłam się z bałaganem na biurku starszego syna oraz ciągłym gubieniem kluczy, gdy powiedział mi: Mamuś... ja nie potrafię byc taki zorganizowany jak Ty, chociaż bardzo chciałbym :) Wierzę jednak, że nawyki wyniesione z domu zawsze będą zakotwiczone głęboko w modelu postępowania i ujawnią się, gdy psychika dojrzeje :) Oj, Małgosia to niełatwy orzeszek do zgryzienia... Życzę dobrego "dziadka do orzechów" i samych radosnych chwil :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  14. A.Zurakowska

    do zerówki do szkoły

    Droga Mamo Igorka... a co to za czarne scenariusze?! :) Jest podjęta decyzja i kropka. Zmiana miejsca czy na szkołe, czy też na zerówkę przedszkolną zawsze wiąże się ze stresem dla dziecka i Rodziców, ale... nie wolno z góry zakładać, że pojawią się problemy! Martwi się za długo ten, kto zaczyna się martwić za wcześnie :) Taki mały żart... Rozumiem Pani obawy, jednak mogą okazać się przedwczesne. Naprawdę, jakże często spotkałam się z dziećmi nieśmiałymi, cichymi, które w szkole rozkwitły i po "spokoju" ślad nie został :) Różnie to bywa... Nie można przewidzieć. Mój syn "pewniak hej do przodu" siedział w ławce ze łzami w oczach i "brzuch go bolał" przez tydzień, a w życiu bym nie powiedziała, że tak zareaguje :) Uważam, że martwić się będziemy, jak już Igor zmierzy się z nowym wyzwaniem. Teraz proponuję podczas spaceru "zahaczyć" o szkołę, obejrzeć boisko, świetlicę, odwiedzić szkołę w "dzień otwarty", poopowiadać jak tu fajnie i jaki piękny plecak dostanie po wakacjach. Proszę zauważyć, że duże zmiany w Państwa życiu szykują się niemal równocześnie... Igorek nie dość, że staje się starszym bratem, to zarazem i uczniem szkoły. Szczerze mówiąc teraz kładłabym nacisk na przygotowywanie go do roli brata niż ucznia. Pewności siebie i odwagi dodadzą zabawy z Tatą i wspólnie spędzany "męski czas". To bardzo ważne szczególnie w tym czasie... tuż przed rozwiązaniem. Przecież za chwilę zniknie Pani w szpitalu, potem obowiązki pielęgnacyjne też zabiorą sporo czasu, dobrze by było, aby sztandarowe punkty dnia przejął Tata (kąpiel, czytanie na dobranoc, plac zabaw, spacery, rowery, przepychanki etc) :) Ważne jest także pokazanie synkowi, jak ogromną rolę odgrywa w rodzinie jako starszy brat! Jestem niemal pewna, że we wrześniu będziemy rozmawiać o zupełnie "innym" chłopcu :) Wszystkiego Najlepszego i samych zmian na korzyść :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  15. A.Zurakowska

    Wlasny pokoik

    Witam Mamo Maji! Zawsze zmiana miejsca zamieszkania jest dobrym momentem do wprowadzania nowych rytuałów, zwyczajów i rodzinnych zasad. Nie widzę przeszkód, aby córeczka dostała swój własny pokój. Poczuje się w nim swojsko i bezpiecznie, gdy pozwoli się jej na "samodzielne" urządzanie przestrzeni dla niej przeznaczonej. Ważne są komunikaty w stylu: "Majeczko gdzie miś będzie siedział? Tu zrobimy lali spanie. Tu bedą klocki Maji... a tu łóżeczko i książeczki" itp. Myślę, że wielokrotnie przekazywana informacja zostanie zrozumiana i przyjęta przez córeczkę. Jest malutka i pewnie bardziej zabazuje na obserwacji Państwa zachowania, niż na słowach, dlatego dobrze by było aby widziała radość z zaistaniałej sytuacji. Proszę nie obawiać się stresu.... Będziecie Państwo "tuż za ścianą" w zasięgu małych stópek... myślę, że "nocne pielgrzymowanie" i tak Was nie ominie :) Wszystkiego Najlepszego na "nowym" :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  16. Kochana Mamusiu Amelki :) Miesięczny maluch ma prawo do nieunormowanych pór snu. Być może malutka ma więcej głębokiego snu w czasie dnia (np.: w czasie dłuższych spcerów). Moja rada, aby tryb nocny się unormował, to nie zapalać światła w nocy, gdy się budzi i dobrze przewietrzyć pokój w którym zasypia, a w dzień można pobudzić Amelkę do większej aktywności przez np.: puszczanie mobila nad łóżeczkiem. Nie mam magicznego sposobu, który by natychmiast uregulował tryb snu :( Niestety trzeba się przemęczyć, aż załapie pory dnia. Słusznie Pani postępuje utrzymując stałe pory kąpieli i czynności pielęgnacyjnych :) Życzę samych Radości z Macierzyństwa oraz wielu przespanych nocy :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  17. Kochana Mamo Kingusi :) Sytuacja nie wygląda, ża tak żle :) O problemach z wypróznianiem maluchów pisalam na forum juz nie raz i pewnie zauważyła Pani, że nie jest odosobnionym przypadkiem. Wszystkie metody, które Pani zastosowała wydaja mi się bardzo trafione. Nawet jeśli wypróżnienie miałoby występować w nocy, to trzeba to przetrwać i cieszyć się, że tak się dzieje. Akcja z "serduszkiem", to dobry początek :) Zachęcałabym do unikania tematu, choć wiem jakie to trudne! Lęk córeczki napewno minie, gdy mała sama doświadczy, że kupka nie wiąże się z bólem. Może Pani spróbować z nienacka (np.: po powrocie z zakupów) zaskoczyć córeczkę nowym kremem, od którego pupa już nie bedzie bolała. Dobre do smarowania pupki są najzwyklejszy alantan lub maść z vit.a. Być może, że mała odczuwa dyskomfort w okolicy odbytu. Te specyfiki złagodzą dolegliwość i "chwyt" powinnien przekonać do bezbolesnego wypróżnienia. Jak słusznie Pani zauważyła, innej drogi dla "kupki" nie ma :) Powodzenia :) Cierpliwości! Uściski dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A.Zurakowska
  18. Droga Mamo... Nie chyba, a na pewno i nie tyle Pani, co chłopak córki potrzebuje pomocy. Sytuacja jest bardzo delikatna. Zawsze gdy, młody człowiek traci kogoś bliskiego jest to duże przeżycie... gdy traci w tak nieoczekiwany, dramatyczny sposób może to być zbyt ciężka próba dla niedojrzałej emocjonalnie osobowości. Nie znam charakteru chłopca, ani tym bardziej jego relacji z mamą, ale bez względu na wszystko, uważam, że powinien się nim zaopiekować psycholog. Myślę, że i pedagog szkolny powinnien zająć się tą sprawą. Reakcja po tak dużym stresie, przyjdzie dopiero za jakiś czas... Może nawet za miesiąć lub później. Narazie wszyscy jesteście pod mocnym wrażeniem wydarzenia. Proszę nie oczekiwać otwartości i "nagłej" zmiany zachowania u chłopca. On sam nie wie tak naprawdę co się w nim dzieje. I żal i złość... Co do Pani córki... Wierzę, że jest mu bardzo potrzebna w tej chwili. Jednak najtrudniejszy będzie moment, gdy ta pomoc nie będzie już tak niezbędna. Czy Ci młodzi ludzie są na tyle dojrzali, by rozpocząć wspólne życie? Bo to niestety się z tym wiąże... sytuacja z tymczasowej może przerodzić się w stałą. Córka musi się z tym liczyć. Samo przeżycie... cóż zawsze przyśpiesza dorosłość. Jak wszystko ma to swoje dobre i złe strony... z jednej strony wzmocni ich więź, nauczy odpowiedzialności, usamodzielni. Z drugiej... sama Pani zapewne wie, z czasem może pojawić się rozgoryczenie, zmęczenie i żal za podjętą pod "presją" sytuacji decyzję. Nie mówiąc już o psychicznym obciążeniu. Podkreślam (!) nie znam ani chłopca, ani córki. Nie mogę ocenić ich gotowości do wspólnego życia i tym bardziej dojrzałości emocjonalnej do poradzenia sobie z takim stresem. Moim zdaniem... Optymalną sytuacją byłaby możliwość zatrzymania się chłopca z córką i osoba dorosłą, tak aby mieli wrażenie tymczasowości sytuacji, a decyzję o wspólnym zamieszkaniu mogli podjąć, gdy powróci pełna świadomość sytuacji i opadną pierwsze emocje. Jednak życie jest życiem... nie wszystkie rozwiązania są możliwe. Pewne jest, że teraz chłopiec potrzebuje wsparcia i trzeba mu je zapewnić, tym bardziej, że przez dwa lata zdążył przywiązać się do Pani rodziny i przypuszczam, że jest dla niego odnośnikiem do normalnego życia. Nie trzeba martwić się "na zapas", ale radzić sobie z sytuacją na bieżąco. Cieżkie przeżycia przed Wami... Wierzę jednak, że czas znajdzie rozwiązania i cała sytuacja zostanie jedynie przykrym wspomnieniem... Ściskam Panią mocno! Serdecznie Pozdrawiam! A.Żurakowska
  19. A.Zurakowska

    strach

    Droga Mamusiu Tomcia! Nadwrażliwość na dźwięki najczęściej pojawia się w okresie wzmożonego ząbkowania. Opisuje Pani, że taka sytuacja ma miejsce od 4 miesięcy, więc mogłoby się to pokrywać z rozpoczęciem ząbkowania. Niektóre dzieci stają się w tym okresie niezmiernie wrażliwe, niespokojne i marudne. Nawet gdy ząbków jeszcze nie widać, to wrażliwe, spuchnięte dziąsła sprawiają, że stają się drażliwe. Aby oswoić Tomka z głośniejszymi dźwiekami, proponuję zabawy typu "puk, puk, pac pac". Można pokazać mu zabawę stukania zabawką o stół czy podłogę - zabawka powinna być dość mocna, by wytrzymać tę próbę. Proponuję także podać synkowi zabawki do obu rączek na raz i zachęcić do postukiwania nimi o siebie, za każdym razem śmiejąc się i dodając "stuk, stuk" itp. W następnym (późniejszym) etapie proponowałabym użyć hałaśliwego urządzenia w obecności synka, ale z dokładnym opisem tego co się wydarzy np.: "a teraz zrobimy głośne buuuu odkurzaczem, mikserem etc." Pragnę zastrzec, że moja porada, to tylko przypuszczenia, a nie diagnoza, gdyż przez internet nie ośmieliłabym się na jej postawienie. Przy wszelkich problemach słuchowych ważna jest ocena gaworzenia. Zawsze więc sugeruję, aby pokazać dziecko np.pediatrze, który oceni rozwój psycho-ruchowy maluszka. Dla pocieszenia... nadwrażliwość na dźwięk mija w miarę poznawania świata przez malca :) Samych radosnych dni dla Was! Pozdrawiam Serdecznie A.Żurakowska
  20. A.Zurakowska

    Nocny marek

    Kochana Mamo Marto! Gratuluję tak rozsądnego podejścia już w pierwszych "chwilach" macierzyństwa! Wszystko co Pani robi względem Zosi uważam za cudownie poprawne. Niestety nieprzespane noce są wpisane w nasze bycie mamą i nie ma żadnego magicznego sposobu by temu zaradzić. Zosia jest w trzecim miesiącu życia, więc może mieć jeszcze nieunormowany tryb nocny. Nie chcę straszyć, ale taki stan może trwać nawet do pół roku, a nawet dłużej. Jednak Pani zaczęła pracę z małą w bardzo dobrym momencie i myślę, że to kwestia miesiąca. Gdy wpadnie w rytm stałych pór dziennych drzemek, ureguluje się także sen nocny. Jedyne co mogę podpowiedzieć, to porządne wywietrzenie pokoju córeczki przed snem. Jeśli budzi się wyspana o 3.00 nad ranem, to proponuje nie zapalać światła, lecz zmienić pozycję na boczek i pogładzić rączki, plecki tak by czuła Pani obecność, słyszała głos. Aby zaradzić Pani przemęczeniu, najstarsza rada doświadczonych położnych : "spać gdy dziecko śpi!" Świat się nie zawali od niezmytych talerzy, a każde pięć minut snu jest dla młodej mamy zbawieniem :) Życzę wytrwałości, cieprpliwości i spokojnych nocy :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  21. Witam Droga Mamo! Przepraszam za opóźnienie... Ferie szkolne i przekornie więcej zajeć :) W czwartym roku życia bujna praca wyobraźni jest zjawiskiem jak najbardziej prawidłowym. Dzieci generalnie nie przepadają za ciemnością, bo jest dla nich "tajemnicą". Nie widzę niczego złego w zasypianiu przy małej lampce, jednak dobrze byłoby zrezygnować ze światełka w ciągu nocy. Nawet jeśli w pokoju jest półmrok, który nie przeszkadza, to i tak sen jest wówczas płytszy. "Uzależnienia" od lampki nie obawiałabym się, bo z obserwacji wiem, że dziecko w innym miejscu zapomina o swoich domowych przyzwyczajeniach. Co moge zaproponować, to w zależności od usposobienia synka (pozostawiam forme do wyboru) np.: oprowadzić synka po domu i pokazać mu jaki jest bezpieczny ( zamki w drzwiach, szczelne okna itp), tak by nabrał pewności, że nikt nieproszony nie może sam wejść do domu. Można też sprawić synkowi jakąś specjalną "nocną" przytulankę, która od dziś będzie pilnować jego spokojnego snu i "lampka już nie musi się palić". Jeśli pojawiłby się "smok w szafie", to dobrym sposobem jest wymyślenie historyjki i przekonanie, że jest miłym gościem/przyjacielem. To powinno pomóc :) Życzę samych już spokojnych nocy i radosnych dni! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  22. A.Zurakowska

    niejadek

    Kochana Mamo Kacperka! Witam w klubie "niejadków" :) Napewno czytała Pani posty z tego wątku :) Spokój i cierpliwość, to jedyny ratunek :) Jeżeli Kacperek rozwija się prawidłowo wg bilansu pediatrycznego, nie spada drastycznie z wagi, to nie ma powodu do obaw. Jest jeszcze mały, a tyle wokół ciekawych rzeczy do poznania... przyjdzie czas na zapoznawanie się z przysmakami. Pani sposób na "palec", uważam za trafny, skoro maluszek po spróbowaniu z ochotą otwiera buzię :) Można także pokusić się o dekorowanie potraw w uśmiechnięte buzie czy słoneczka. Wbrew pozorom dzieci trudno zagłodzić, bo gdy poczują dotkliwy głód, będą się dopominać i nie ma zmiłuj :) Jeżeli w domu stosuje się zróznicowaną dietę, może być Pani pewna, że z czasem przyjdzie synkowi ochota na spróbowanie nowych dań. Uściski dla "niejadka"! Pozdrawiam serdecznie! A.Żurakowska
  23. Kochana Mamo Weroniki! Na wstepie bardzo Pania przepraszam za tak dlugie oczekiwanie na odpowiedz! Sytuacja rodzinna i zawodowa utrudnila mi kontakt z "siecia" :) Co do zachowania coreczki, to pragne Pania uspokoic! Takie zachowanie maluszka jest czeste i typowe w tym wieku. Jest bystra i szybko zauwazyla, ze swym "zdenerwowaniem" robi na otoczeniu wrazenie. Jesli jeszcze dzieki niemu choc raz, udalo jej sie "postawic na swoim", to droga do wyuczenia sie nowego sposobu komunikacji, bedzie raczej trudna. Po piersze proponuje uprzedzac zachowania coreczki, kiedy jest przewidywanla sytuacja, ze moze nerwowo zareagowac. Po drugie nie reagowac na tupanie, placz... Po trzecie nie podnosic rzucanych przedmiotow, ew. jedynie po to aby je schowac. Za bicie osob z otoczenia, proponowalabym odizolowanie do innego pomieszczenia i pogrozenie palcem, a gdy coreczka sie uspokoi tlumaczyc, ze nikt nie moze byc bity i nie lubimy przebywac z kims, kto bije. Takie zachowanie jest elementem manipulacji otoczeniem oraz poznawaniem wyznaczonych kultura i zwyczajami rodzinnymi granic. Mysle, ze gdy pozbawia Panstwo coreczke audytorium, tak aby nie miala przed kim demonstrowac swego niezadowolenia, szybko nauczy sie, ze nie jest to najlepsza metoda "na rodzicow" :) Pamietam, ze pisalam juz o tym problemie na forum... nie moge jednak znalezc tego watku. Warto przejzec w wolnej chwili i poczytac jak inni rodzice "walczyli" z malym sprytnym nerwuskiem ;) Zycze samych radosnych i spokojnych chwil oraz Wszystkiego co Dobre i Piekne na Nowy Rok! Pozdrawiam Serdecznie! A.Zurakowska
  24. Droga Mamo Witusia! Bardzo Panią przepraszam za tak długie oczekiwanie na odpowiedź! Miałam na myśli jakiekolwiek ćwiczenia lub warsztaty terapeutyczne stymulujące rozwój psychomotoryczny. Specjalista od rozwoju emocjonalnego dziecka, obserwuje małego pacjenta pod kątem spójności ruchowej oraz psychicznej i proponuje odpowiednie techniki. Wspomniałam o tym, gdyż napisała Pani, ze synek jest "nadruchliwy". Myślę, że psycholog, jeśli będzie widział taką potrzebę, jakieś zajęcia Pani zaproponuje. W każdym bądź razie nie miałam na myśli czegoś konkretnego, bo po prostu nie znam synka. Teraz myślę sobie, że jeśli maluch tak intensywnie uczestniczy w rehabilitacji, to może jego zachowanie jest poprostu objawem zmęczenia..? Wierzę, że uda się Pani z pomocą specjalisty znaleźć przyczynę! Wszystkiego Najlepszego dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska P.s. Cudne maluchy :)
  25. Kochana Mamo Witka! Jeśli jest Pani zaniepokojona zachowaniem synka i wyklucza Pani etap "buntu", to pokusiłabym się o pokazanie Witka psychologowi dziecięcemu. Zawsze to nie zaszkodzi, a może pozwoli wyłapać przyczynę. Osoba postronna potrafi dostrzec więcej, niż rodzice przyzwyczajeni do zachowania swej pociechy. Negowanie wszystkiego, to nieodłączny element buntu, ale jeśli taka sytuacja trwa dłużej niż kilka tygodni, poradziłabym się specjalisty. Może trzeba pomyśleć o zajęciach terapeutycznych wyciszających jego zachowanie? Fachowiec w miejscu zamieszkania napewno coś doradzi :) Na wizytę najlepiej umówić się bezpośrednio po odebraniu Witka z przedszkola, aby zaoszczędzić sobie i jemu stresu z powtórnym wyjściem. Jako radę na "przetrwanie" trudnych chwil, proponuję spróbować zamiast krzyku użyć szeptu. Cichy, stanowczy ton zmusza malucha do wsłuchania się w to co do niego mówimy i całkowicie wybija z wyuczonego schematu. Podkerśla Pani, iż pojawienie się młodszego synka nie zmieniło zachowania Witka. Często nam się tak tylko wydaje. Przecież pojawiły się zupełnie nowe dla Witka komunikaty ( ciszej, bo Pawełek śpi... teraz nie mogę, bo muszę przebrać, nakarmić... itp). To zupełna nowość dla malca i będzie chciał swoim zachowaniem zaznaczyć swoją obecność. Proszę także pamiętać, że dużą zmianą w życiu rodziny jest także okres ciąży, a szczególnie jej końcowy etap. Myślę też, że o ile radziła sobie Pani z zachowaniem synka w czasie ciąży, to teraz tuż po porodzie czuje się Pani zmęczona i wyczerpana natłokiem obowiązków, przez co jego zachowanie stało się dla Pani bardziej uciążliwe. Wiem, że trudno w tej chwili zorganizować się tak, aby mogła Pani wypocząć po przeżyciach związanych z porodem, ale gdy tylko wypracujecie nowy rytm wróci Pani do formy psychofizycznej i znacznie lepiej poradzi sobie Pani z sytuacją. Czego z całego serca ŻYCZĘ :) Pozdrawiam Sedrecznie! A.Żurakowska
×
×
  • Dodaj nową pozycję...