Skocz do zawartości
Forum

A.Zurakowska

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez A.Zurakowska

  1. Witam Kochana Mamo! Słusznie Pani zauważyła, że poprzez przebytą chorobę, synek znalazł niezawodny sposób na wzbudzenie zainteresowania swoją osobą. Proponuję po pierwsze - uprzedzać jego "narzekania" pytaniem: "jak się dziś czujesz? czy brzuszek nie boli?" itp. Po drugie - w chwili, gdy zaczyna się skarżyć, można spróbować komunikatów w stylu: " o jaka szkoda, bo właśnie mam pyszne ciastko dla Ciebie, ale skoro Cię brzuszek boli, to pewnie nie możesz zjeść?, Bardzo boli gardełko? To może poczekamy kilka minut i jesli nadal będzie bolało, pójdziemy pokazać je pani doktor?". Samopoczucie synka powinno ulec natychmiastowej poprawie, przy czym nie będzie czuł się zlekceważony. Musi spostrzec, że komunikat o bólu, niesie z sobą określone reakcje i konsekwencje. Szybko zrozumie, że nie warto by gardło bolało, bo na deser nie będzie można dostać lodów. Nauka poprzez doświadczenie :) Myślę, że całkowite zignorowanie, bedzie niezrozumiałe dla malucha (bo wierzy w to co mówi), a jedynie wzbudzi w nim poczucie braku zainteresowania i będzie próbował znaleźć poważniejszą dolegliwość. Wg mnie to nie przejaw "buntu", lecz potrzeba bliskości spowodowana, jak Pani wspomniała, przyzwyczajeniem do ciągłej uwagi i troski w czasie anginy. Uspokajam :) Sytuacja wróci do normy, ale trzeba trochę popracować nad tym zachowaniem. Co do powrotów z przedszkola... Na podstawie Pani postu wnioskuję, że synek jest bardzo rozwiniętym intelektualnie maluchem, o umiarkowanym temperamencie. Być może nadmiar wrażeń podczas zajęć przedszkolnych powoduje, że potrzebuje odpoczynku i wyciszenia. Nie martwiłabym się takim zachowaniem, tym bardziej, iż w okresie zimowym, kiedy wcześniej robi się ciemno, dzieci podobnie jak my funkcjonują nieco spokojniej i często nie mają chęci do wybryków oraz zabawy. Myślę także, że jeśli w środowisku domowym nie ma rówieśników, to zrozumiałym jest, że ich obecność w przedszkolu bardzo go eksploatuje i woli poprzebywać w Pani obecnośći, prowadząc rozmowy na "wyższym" poziomie :) Na chwilę obecną nie widzę powodu do niepokoju :) Na pewno z Pani postu nie mogę wywnioskować apatii czy braku aktywności i radości życia! Dzieci o zainteresowaniach intelektualnych lubią ciszę i spokój. Przeczekałabym zimę, oczywiście bacznie obserwując :) Uściski Serdeczne! Pozdrawiam! A.Żurakowska
  2. Kochana Mamo! Trzymam za Panią kciuki! Piękna historia z tą gwiazdką i bardzo uniwersalna... Jak najbardziej może Pani iść w rozmowie z córeczką w tym kierunku. Jeszcze raz Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  3. Witam Droga Mamo! Śmierć bliskiej osoby jest zawsze ogromnym przeżyciem, choćbyśmy się do niej nie wiem jak długo przygotowywali... Słusznie martwi się Pani o przekazanie takiej wieści córeczce. Uważam, że najrozsądniej poczekać z tą chwilą, aż Pani sama oswoi się z emocjami i pogodzi z odejściem Babci. Potrzeba trochę czasu, aby silne emocje się uspokoiły, aby być gotowym na racjonalny przekaz. Myślę, ze Pani nie jest w tej chwili gotowa na rozmowę, bo sama zbyt bardzo cierpi. Nie mam wątpliwośći, iż sprzyjająca okazja oraz sytuacja nawiązująca, do tego zdarzenia, a co za tym idzie do podzielenia się tą smutną wiadomością sama się nadarzy i poczuje Pani w sobie taką gotowość. Niestety złymi wiadomościami zawsze zdążymy się podzielić... Siedmiolatki często miewaja lek przed śmiercią, więc jeśli córeczka jest wrażliwa, zrobiłabym to w sposób bardzo delikatny i wyważony. Najlepiej w sposób bardzo naturalny, nie robiąc z odejścia Prababci (przepraszam z sformuowanie!) życiowego zwrotu i załamania. Śmierć to rozstanie. Aby dziecko wyrosło na silnego i zrównoważonego emocjonalnie człowieka, naszą rolą jest nauczyć je rozstań... Śmierć jest rozstaniem na "nieokreślony" czas... Musimy nauczyć się radzić sobie z tęsknotą i brakiem całej życiowej energii, którą z sobą niosła odchodząca osoba. Niezawodnym sposobem dla moich dzieci, gdy odchodziły bliskie im osoby, była opowieść o tym, iż w tej chwili zyskaliśmy nowego opiekuna - dobrego Ducha, Anioła Stróża. Oczywiście w zależności od Pani przekonań... Dziś mój starszy syn, którego rodzice chrzestni odeszli, mówi mi, że bardzo mu to wówczas pomogło. Nabrał przekonania, że nadal są, funkcjonują w jego wspomnieniach, że wiele się od nich nauczył, że opiekują się nim gdzieś z oddali... i ciągle są w nas poprzez wspólnie przeżyte chwile. Dzieciom jest bardzo potrzebne poczucie bezpieczeństwa, a śmierć osoby bliskiej całkowicie potrafi je zaburzyć, jeśli nie pokierujemy rozsądnie przekazem. W świecie dziecka z chwilą śmierci, świat zdaje się wydawać nieprzewidywalny i straszny. Lepiej zaradzić takiemu odczuciu, ukazując odejście bliskiej osoby, jako rzecz naturalną i nieuniknioną, szczególnie w pewnym okresie życia. Wydaje mi się, że to dobry zbieg okoliczności, iż nie będziecie Państwo uczestniczyć w ceremonii pogrzebowej. O ile dla nas dorosłych jest to zamknięcie pewnego etapu w życiu, dla dzieci bywa zbyt silnym przeżyciem, które utrwali się w pamięci na zawsze... Lepiej aby córeczka pamiętała Prababcię z ostatnich spotkań. Zapewne jeszcze nie raz w życiu bedzie musiała doświadczyć tak przykrych doznań i ma na nie czas... Może warto zaoszczędzić jej tych przeżyć, póki jeszcze można... Wspieram Panią w tym smutku... i życzę wewnętrznego przekonania, że gdziekolwiek są nasi Bliscy, jest im tam dobrze... Uściski dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  4. A.Zurakowska

    nocnik i kupa

    Witaj Kochana Mamo! Bardzo dobra decyzja :) Jestem tego samego zdania - odpuścić. Synek jest jeszcze mały i nawet na miesiąc nie zaszkodzi, tym bardziej, ze jak Pani wspomniała, miał kłopoty z jelitami. Nawet Pani nie zauważy, jak sam dojrzeje do decyzji i usiądzie na nocnik lub sedes. Można w tym celu sprawić mu deseczkę dziecięcą, aby zachęcić i ułatwić start. Podkłada się ją pod dużą deskę i w ten sposób zmniejsza otwór sedesu. To dużo wygodniejsza forma niż nocnik i dzieci chętniej z niej korzystają, gdyż lubią nas naśladować. Życze cierpiliwości i powodzenia! Wszystkiego Najlepszego dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska P.S. Uroczy malec :)
  5. Kochana Świeżutka Mamusiu! :) Wszystkie opisane przez Panią zachowania są całkiem normale u maluszka! Piotruś musi mieć jeszcze chwilkę na oswojenie się z rytuałem i zwyczajami otaczającego świata. W tym początkowym okresie, zarówno synek, jak i Państwo uczycie się nawzajem swoich reakcji, wypracowujecie rytm dnia i poznajecie zachowania małego. Nie lubi być rozbierany do kapieli, jak większość noworodków. Bardzo silnie reagują na zmianę temperatury otoczenia i brak bliskości. Dobrym sposobem jest kąpanie maluszka owinętego w pieluchę flanelowa lub bawełnianą, tak aby czuł się "ubrany". W wodzie można ja rozchylić, aby ułatwić mycie. Wg mnie najlepszym jednak sposobem (choć dość kontrowersyjnym i zdania są podzielone) jest kąpiel z Mamą. Wówczas Mama z przytulonym do siebie maluchem owinętym w pieluszke, wchodzi do wanny powoli się zanurzając. Maluszek czuje się bezpieczny, gdyż czuje bliskość i bicie serca Mamy, do którego przywykł w życiu płodowym. Jest to jedna z najprzyjemniejszych chwil i dla Mamy i dla dziecka. Oczywiście niezbędna jest pomoc Taty, szczególnie przy wychodzeniu z kąpieli :) Co do karmienia... tego też musicie się nauczyć. Polecam poradę u naszej ekspert od spraw laktacji p. Dorotki Szadkowskiej. To co mogę jeszcze podpowiedzieć Drodzy Rodzice, to starjcie się utrzymywać stałe pory karmienia, wieczornej toalety i snu. Jeśli jest płaczliwy ok.23.00, to proponuję, aby kąpiel była wcześniej, potem "kolacja" i zapewne zaśnie, zmęczony nadmiarem wrażeń. Na początku zawsze jest trudno, ale w końcu Piotruś złapie rytm i wszyscy będziecie zadowoleni ze spokojnej nocy :) Gratuluję ślicznego Synka! Życzę Wam wszystkiego co najmilsze w Rodzicielstwie :) Jesteśmy dla Was zawsze, aby pomóc :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska P.S. Urocze zdjęcia :)
  6. A.Zurakowska

    załamanie

    Witam Panią! Z Pani opisu wnioskuję, że bratannica Pani została zdiagnozowana w szpitalu i teraz jest pod opieką psychologa. Uważam, że takie postępowanie jest jak najbardziej słuszne. Proponuję, aby rodzice dziewczynki porozmawiali z jej psychologiem o metodach postępowania i radzeniu sobie z córką w tej sytuacji. Uważam, że współpraca całej rodziny jest w tym momencie niezbędna, aby wesprzeć dziewczynkę. Poradziłabym także konsultacje u dietetyka. Prawdopodobnie psycholog może polecić takiego, z którym współpracuje. Ważna jest kompleksowa pomoc, opieka i obserwacja małej pacjentki. Rodzina i bliscy mogą pomoc w podniesieniu poczucia jej własnej wartości, bo to jeden z najważniejszych elementów w zaburzeniach łaknienia. Dużo chwalić i doceniać starania! Wszystkiego Najlepszego! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  7. A.Zurakowska

    Obrzydzenie ?

    Witam Kochana Mamo Kacperka! Dzieci maja takie skoki żywieniowe i najczęściej maluchom coś nie pasuje w konsystencji pokarmu. Przecież ciagle jeszcze badają świat organoleptycznie :) Kacperek jest jeszcze mały na świadome "brzydzenie się", dlatego nie wprowadzałabym jeszcze żadnych technik zachęcania, a zaproponowałabym odstawienie parówki i wędliny na tydzień lub dwa. Niewykluczone, że zapomni o uprzedzeniach i nabierze chęci, patrząc jak reszta domowników je z apetytem. Przypuszczam, że ma Pani na myśli dzieci, które nie jadają mięsa oraz brzydzą się pokarmem samym w sobie i chciałaby Pani uniknąć takiej sytuacji. Takie zachowania obserwuje się i diagnozuje u starszych dzieci, wówczas na pewno niezbędna jest pomoc specjalisty. Pani obawy wydają mi się jednak ciut przedwczesne... To prawda, że zdarza się taka utrwalona "niechęć" do niektórych pokarmów, ale w nieco póżniejszym okresie życia się precyzuje. Aby nie dać podłoża do utrwalania się niechęci, proponuję nie przymuszać, tylko dawać wybór, a apetyt sam powróci na wybrane danie :) Szczerze mówiąc głód jest tutaj naszym największym sprzymierzeńcem w walce z niejadkiem! Dopóki prawidłowo się rozwija, nie spada z wagi i rośnie, możemy spać spokojnie i przeczekać intensywne poznawanie upodobań kulinarnych. Zachęcam Panią także do przeczytania wątku pt.: "niejadek", gdzie Mamy rozważały podobny problem u trzylatków. Myślę, że może przydać się na przyszłość :) Życzę Udanego "biesiadowania" :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  8. Kochana Mamo Kajtka! Do pieluch nie wracać! Kupka sama przyjdzie, bo w końcu musi. Myśle, że brak wypróżnienia to zbieg okoliczności, ale może i zmęczenie "tematem"... Wg mnie najrozsądniej byłoby ominąć przez dzień lub dwa temat kupki, nawet jeśli pojawi się w majtach. Przy czym delikatnie można napomknąć, że nocniczek "czeka" na dużego chłopca. Uważam, że z tak współpracującym dzieckiem, bez trudu w najbliższym czasie kupka trafi do nocnika :) Szukanie odosobnionych miejsc, aby załatwić swoją potrzebę jest rzeczą zupełnie naturalną. Wszystkiego Dobrego dla Was! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  9. Kochana Mamo Kubusia! Słowo przepraszam, powinno znaczyć, że kolejny raz nie popełnimy tego samego błędu czyli jest tym samym obietnicą poprawy. Uważam, że na słodkie przepraszam, równie słodko powinna Pani odpowiedzieć "przepraszam Kubusiu, ale wiesz, że tak nie wolno robić, dostałeś juz upomnienie (np.: czarna kropke) i dlatego, nie dostaniesz deseru za to co zrobiłeś..." Kubus wchodzi zdecydowanym krokiem w etap trzylatka, gdzie będzie wypróbowywał swoje możliwości (również manipulacji) na najbliższym otoczeniu. Zachęcam do poczytania wątku o buncie trzylatka. W Pani sytuacji, myśle, że to trochę na wyrost, ale część uwag innych Mam może się przydać :) Szczególnie fragmenty dotyczące systemu nagradzania i karania. Im wcześniej sie go wprowadzi, tym lepiej! Najczęściej zaczynamy stosować, gdy pojawiają sie trudności wychowawcze i niezbędne są kary, a przecież najlepiej zaradzać niż leczyć :) Wszystkiego Najlepszego dla Was i samych Radosnych chwil! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  10. Witam Pani Doroto! Wydaje mi się, że mamy do czynienia z buntem trzylatka i tu odsyłam do obszernego wątku pod tym tytułem :) Jednocześnie, nie sądzę iż powodem zachowania dziewczynki jest jedynie przedszkole. Okres adaptacyjny trwa do trzech tygodni, miesiąca. Potem bywaja juz tylko sporadyczne "kryzysy". Wiedzą o tym Mamy z którymi przerabiałyśmy ten temat przez wrzesień :) Było dużo płaczu, a teraz ... ciszaaaa... :) Przedszkola bym nie zmieniała. Dziecko musi dostosować się do zasad i rytmu dnia, oczywiście co za tym idzie porannego ubierania i wychodzenia. Prawdopodobnie do zachowań małej dokłada się wyjątkowa sytuacja, w której cała rodzina skupiona jest z troską na zagrożonej ciąży i choć starają się nie dać małej tego odczuć, to... Zawsze mówię, że dzieci są jak barometry :) Post Mamy, która zwróciła się do Pani jest wielowątkowy i zwraca uwagę na różnorodność zachowań jej córeczki. Przy tym mam dość mało informacji co do funkcjonowania samej rodziny. Myślę, że najrozsądniej byloby zaproponować wizytę u specjalisty, który spojrzałby na całą sytuację z boku i podpowiedział indywidualne rozwiązania w postępowaniu z dziewczynką. Zachęcam :) To bardzo ułatwi życie całej rodzinie szczególnie w tym trudnym i pełnym oczekiwania okresie. Wszystkiego Dobrego! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  11. A.Zurakowska

    Mycie włosów

    Będę trzymać z całych sił!!! :) Metoda super! Ważne, że niekrzywdząca i skuteczna :) i wg mnie jak najbardziej wychowawcza, bo motywuje Stasia do pozytywnego działania :) Pozdrawiam ciepło! A.Żurakowska
  12. A.Zurakowska

    Mycie włosów

    Witam Droga Mamo! Przepraszam, że tak długo czekała Pani na odpowiedź! Bardzo często dzieci, niechętnie poddają się myciu włosów. Najczęściej dlatego, iż kojarzy się z nieprzyjemnymi wrażeniami (szczypanie piany w oczka, ciągnięcie przy rozczesywaniu, zalanie ucha itp.). Myślę, że w Waszym przypadku sytuacja trwa na tyle długo, aby mogła utrwalić się jako niezbyt przyjemna... Niech Pani zaoszczędzi sobie tych przykrych przeżyć, a małemu pozwoli nosić strąki na głowie. Szkoda, abyście trwali w błędnym kole...i fundowali sobie taki stres. Proponuję na jakiś czas zupełnie odstawić temat mycia włosów, a może podejść Stasia od zupelnie innej strony... Może spróbowaliby Państwo kupić mini zestaw do nurkowania? Takie duże plastikowe gogle i rurka. Taki "sprzęt" mógłyby podarować Tata i nauczyć nurkowania w wannie, zawierając umowę, że może nurkować tylko w jego obecności. W miarę wypróbowywania nowej umiejętności, będzie także zanurzał głowę, co oswoi go z moczeniem włosów. Przy tym myślę, że Tata zagwarantowałby sobie stałe zaproszenie do łazienki. Zaproponowałabym także "pogadanie" z synkiem o myciu włosów, kiedy będzie pogodny i spokojny. Proszę spytać dlaczego nie lubi?, co najbardziej mu się nie podoba? itp. Podreślałabym także walory estetyczne umytej główki :), tak jak to Pani cudnie zrobiła przytaczając przykład Kotki! Serdeczności samych i przyjemnych kąpieli! Pozdrawiam serdecznie! A.Żurakowska
  13. Droga Mamo! Moim zdaniem Przemek w przedszkolu wypróbowuje swoich sił. Już wie, że w domu się nie udało, więc... Nowe środowisko do podbicia, a i możliwość zwrócenia na siebie większej uwagi :) Tym bardziej, że młodszy brat nie jest jeszcze dla niego partnerem, a raczej rywalem i musi się w domu pilnować. Od kontrolowania jego zachowań w przedszkolu są nauczycielki! Dobrze wiedzą, że dziecko w tym wieku dopiero uczy się samokontroli i rolą zarówno Rodziców, jak i wychowawców jest wykształcić ją w młodym człowieku :) Za gryzienie, bicie i szczypanie, powinnien być odsuwany na czas dobrej zabawy od grupy i mieć wytłumaczone dlaczego. To jedna z najbardziej skutecznych przedszkolnych kar, jednak nieczęsto stosowana ze wględu na... reakcje rodziców, którzy podnoszą alarm, że dziecko źle jest traktowane! I tak zatacza się błędne koło. A przecież w dużej mierze, nie wiemy jak nasza pociecha funkcjonuje w grupie rówieśniczej! W tej materii należy zaufać wychowawcom i nie spychać ich do roli "pilnowaczy". Dziecko musi dostosować się do zasad panujących w grupie. Mam Pani ogromne szczęście, że trafiła Pani na Wychowawczynię, która jest doświadczonym pedagogiem i chce współpracować z Rodzicami. Cieszę się także, że ma Pani pełną świadomość sytuacji i czynnie w niej uczestniczy. Prócz Pani sprawdzonych domowych metod, zaproponowałabym, aby Wychowawczyni spróbowała nałożyć na synka jakieś zadania, aby mógł poczuć się odpowiedzialny np. przez dwa dni niech będzie dyżurnym od podlewania kwiatów, następnie od porządku z zabawkami, rozkładania talerzy do obiadu, pilnowania tablicy lub kalendarza pogody itp. Proponuje jeden lub dwa dni, aby nie znudził się daną funkcją. Najlepiej podpowiedzieć Pani, aby zrobiła z dziećmi grafik obowiązków i zaangażowała zmiennie np.czwórkę. Myślę, że jeśli Przemek ma cechy lidera, to takie zadania będą pozwalały mu się zrealizować i co za tym idzie, jego temperament zostanie ukierunkowany na poczucie odpowiedzialności. Oczywiście jestem zdania, iż do znudzenia należy karać również w domu niepożadane zachowania w przedszkolu. Mam jednak nadzieję, że kiedy zostanie doceniony za dobrze wypełnione zadania, chętniej będzie starał się o nienaganne zachowanie i nagrodę! Życzę POWODZENIA i samych już tylko pochwał! :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  14. A.Zurakowska

    Zmiana imienia

    Witam Kochana Mamusiu! Przypuszczam, że Kubuś to bohater książeczki, bajki lub filmu, jeśli wykluczyła Pani kolegów. Beniamin ewidentnie utożsamia sie z tą postacią :) Moja propozycja jest krótka... Jeśli reaguje płaczem na swoje imię i podreśla zmianę, to proszę spróbować przez jakiś czas np, tydzień, dwa, zwracać sie do synka bezosobowo, aby nie wyłoywać w nim frustracji. Myślę, że za "chwilę" zapomni i Benjamin powróci :) To nie jest nieprawidłowość, dzieci często tak robią. Dziewczynki chętnie przybierają imona piosenkarek... Obecnie przedszkolny światek dominuje Doda :) Jeśli juz, to ja tam wolę "Kubusia" :) Uściski dla Was! Samych Radości! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  15. Witam Droga Mamo Oskara! Okrutny samokrytycyzm :) A ja nie widzę, tu żadnego kłamstwa :) W bardzo prosty sposób może Pani wybrnąć z tej sytuacji! Poprostu Mama narazie pracuje w domu i tu proszę wymienić synkowi wszystkie obowiązki, które na Pani ciążą oraz jak jest ich dużo. Proponuję także wytłumaczyć, że gdy Maciek podrośnie i będzie mógł już chodzić razem z nim do przedszkola, Pani będzie miała inne zajęcie. Przy czym można napomknąć, że Oskar będzie mógł Maciusiowi wszystko w przedszkolu pokazać i nauczyć różnych zabaw. No, i już bez poczucia winy, że to kłamstwo, bo...to swięta prawda! Co do małomówności Oskara, to uszanowałabym ten stan. Przymuszanie może odbić się niepotrzebnym stresem. Oj, iluż znam dorosłych, którzy do dziś pamiętaja przymuszanie do publicznego bębnienia wierszyka, lub rozmowy z osobą, której poprostu się wstydziły jako dziecko! Można zastosować pewne ćwiczenia w ośmieleniu synka, korzystając z jego sposobu. Proszę poprosić go przekazywanie komunikatów zaczynając od najbliższych osób babci, dziadka, taty... "proszę powiedz dziadziusiowi, że...", a w kolejnym etapie przejść do osób dalszych i w końcu obcych, np. pani w warzywniaku "proszę spytaj Panią czy są ładne jabłka, a ja wyborę ziemniaki..." (coś w tym stylu). O wieszyki i aktywność komunikacyjną w przedszkolu, proszę się nie martwić. Spuszczanie główki, jest manifestem "proszę obejdźcie mnie wkoło, mnie tu nie ma" :), ale wychowawczynie zapewne o tym wiedzą i nie będą wymuszać kontaktu. Moim zdaniem Oskar potrzebuje czasu na rozruch. Zaczął od rówieśników i dobrze! Przyjdzie czas i na otwartość do dorosłych :) Wszystkiego Najlepszego dla Was! Pozdrawiam serdecznie! A.Żurakowska
  16. Witam Droga Mamusiu! Sytuacja, którą Pani opisała jest zupełnie normalnym i często spotykanym zjawiskiem. Myślę, że zgoła odmienne doświadczenie ze starszą córką "przyzwyczaiło" Panią do "cygańskiego zachowania" i niespodziewała się Pani takiej sytuacji. Dzieci mają jednak różne temperamenty, potrzeby i niejednakowo się rozwijają. Ale powoli... To napewno trudny okres, ale minie z chwilą gdy malutka zacznie swobodnie siadać, samodzielnie raczkować i wreszcie chodzić. Z tą chwilą także zacznie się od Pani oddalać i wówczas nie bedzie już wymagała Pani stałej obecnośći, a także zadowoli się obecnością innych. W tym momencie jest w ścisłej symbiozie z Panią, co jest zupełnie prawidłowe. Dla niej nie istnieje jeszcze świat bez Pani twarzy i bliskości. Nie bez powodu dawniej urlop macierzyński trwał sześć miesięcy :) Jak tylko zacznie siadać, polecam zabawy w chowanego, robienie papa itp, aby przyzwyczaić córeczkę do znikania, a potem pojawienia się ponownie... Bo przecież Mama zawsze wraca :) Teraz przeczekać i przetrwać ten okres. Z każdym tygodniem powinno być lepiej, tym bardziej, że jest starsza siostra. Mała będzie szybciej rozwijać sie w jej obecności i szybciej zrozumie Pani nieobecność. Proszę także nie bać się jej płaczu. Przykład ze skrajnym wyczerpaniem jest sytuacją, która zdarzyła się sporadycznie, ale chwila popłakania gdy ma Pani kontrolę nad sytuacją i wie Pani, że żadna krzywda jej nie grozi - napewno jej nie zaszkodzi. To także nauka, że Mama jest w pobliżu, ale zajęta i zaraz się pojawi. Gdy płacze, a Pani nie może podejść, najlepiej aby słyszała Pani głos :) Lepiej nie nauczyć córeczki, że płaczem czy krzykiem wymusza natychmiastowe rzucenie innych zajęć. Wytrwałości Droga Mamo i spokojnych, radosnych dni! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  17. Witam Mamo Witusia! Zachowanie synka nie wykracza po za przyjęte normy :) Wierzę, że w Pani stanie trudno opanować sytuację i czuje Pani ogromne zmęczenie. Myślę, że zachowania Witka spowodowane są przez dwojakie czynniki. Po pierwsze chce zwrócić na siebie uwagę, bo rosnący brzuszek jest dla niego "rywalem", a po drugie przenosi zachowania przedszkolnych rówieśników i testuje Państwa wytrzymałość. Pewnie takie zachowania zdarzały się i wcześniej, ale radziła sobie Pani z nimi, bo pozwalała na to Pani kondycja psycho-fizyczna, przez co były mniej dokuczliwe i zauważalne. Teraz... no cóż, proponowałabym przejęcie większości obowiązków dotyczących pracy z Witkiem przez małżonka i konsekwentne karanie bicia (tu odsyłam do pomysłów z postu Mamy Małgosi)!Najlepiej aby Tata objął popołudniowo-wieczorne zajęcia: kąpiel, czytanie, usypianie... Gdy urodzi się Maleństwo i będzie Pani nim zajęta, Wituś nie odczuje tak dotkliwie Pani braku. To trudny etap należący do okresu emocjonalnego dojrzewania do funkcji starszego brata, przez który niestety cierpliwie trzeba przejść. Życzę Radosnego Oczekiwania i wytrwałości! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  18. Witam Droga Mamo Małgosi! Na wstępie pragnę Państwu pogratulować pomysłowości i zaangażowania w proces wychowawczy córeczki! Ciągle jest to nieliczna grupa rodziców, którzy z taką konsekwencją kształtują nawyki, zachowania i charaktery swoich dzieci. Gratuluję! Droga Mamo, moim zdaniem zachowanie Małgosi jest wynikiem nagłej zmiany rytmu dnia. Bardzo często dzieci w trakcie "domowego chorowania" zaczynają dokazywać i mocować się z zasadami Rodziców. Małgosia wypróbowuje na ile może sobie pozwolić. Myślę, że sytuacja ulegnie poprawie, gdy wróci do przedszkolnego rytmu oraz codziennych rytuałów. Nie ma powodu do paniki. Świetnie Państwo postępujecie i należy się tego konsekwentnie trzymać! Gdy nazbiera wilczych biletów i dzień spędzi bez telewizora, to da jej do myślenia. Dojdzie do wniosku, że tak sytuacja zupełni się jej nie opłaca. Na podstawie już poprzednich postów, wydaje mi się, że Małgośka należy do błyskotliwych, energicznych i temperamentnych osóbek... Z takimi to zawsze więcej pracy :) Na pewno podpowiedziałabym osobne karanie bicia! To musi być kara "extra". Brakiem telewizji wszystkie inne przewinienia, ale bicie należy karać czymś zupełnie innym. Najlepiej, aby była osunięta od "wspólnoty". Dobrze działają komunikaty w typie:"My Ciebie nie bijemy, więc Ty nas nie bij! Nie będę bawić się z osobą, która bije mamę, kota... Nie chcemy być bici, to boli!" Bicie owszem, często pojawia się w przedszkolu gdy rówieśnicy między sobą rywalizują i swoje siły najpierw trzeba wypróbować w domu. Jest to także element naśladownictwa towarzyszy przedszkolnych zabaw. Życzę wytrwałości i samych już radosnych chwil! Pozdrawiam Serdecznie. A.Żurakowska
  19. A.Zurakowska

    zgrzytanie zębami

    Droga Mamo! Nie wiązałabym zgrzytania z sytuacją stresową. Nim zaczniemy grzebać w "główce" Zuzi, to bardzo proszę skonsultować tę sprawę z pediatrą i przebadać w laboratorium, kał córeczki wykluczając obecność np. owsików. Bardzo często dzieci łapią w przedszkolu pasożyty! To typowy objaw... obok delitatnych nudności i swędzenia pupy. Co do komentarza wychowawczyni, to odbieram go jako bardzo pozytywny :) Normalny sześciolatek, to poprostu prawidłowo rozwijające się dziecko! Nie widzę powodu do troski :) Pozdawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  20. Kochana Mamo Kacperka! Niestety z obserwacji i doświadczenia, wiem iż na zmianę zachowań teściowej, nie bardzo mogą Państwo liczyć. Tak już poprostu jest. Każda uwaga w jej stronę będzie odbierana jako krytyka i tylko dodatkowo napnie Wasze relacje. Uważam, że w takich sytuacjach należy odpuścić i robić co swoje :) Ma Pani i tak dobrą sytuację, że wizyty bywają sporadycznie! Poważny problem pojawiłby się, gdybyście mieszkali razem...brrrr! Wtedy sytuacja wyglądałaby dużo gorzej, a trud wyregulowania relacji byłby ogromny. Na szczęście jest inaczej :) Proszę nie martwić się relacjami babci z synkiem. Każdy z nas "pracuje" na więź z drugim człowiekiem. Jeśli teściowa z jakiś powodów nie potrafi nawiązać bliskiej więźi z wnukiem, to taki będzie efekt, jaki babcia sobie wypracuje... Na nic rady i pouczenia. Państwo jesteście rodzicami i macie pełne prawo do wychowywania, wprowadzania zasad i zwyczajów wedle swego uznania! Nikt tego prawa nie może Wam odebrać... Komentarze czy niepożądane zachowania, najlepiej ignorujcie. Jeśli synek potrzebuje Waszej obecności w czasie wizyt, to mu ją zapewnijcie i nie pozostawiajcie samego pod opieką teściowej. Zawsze można znaleźć jakąś delikatną, dyplomatyczną wymówkę :) I jeszcze jedno... proponuję, aby postarali się Państwo o raczej krótkie, kurtuazyjne wizyty, niż długie posiadówki. Wówczas Kacperek i Państwo nie zmęczą się tak wizytą, a i okazji do niechcianych uwag będzie mniej. Noc także będzie spokojniejsza :) Co do biegunek... to myślę, że to jednak zbieg okoliczności. Kacperek jest trochę za mały, aby tak silnie reagować, ale proszę poobserwować. Aby nie nabierał uprzedzeń i niechęci, najlepiej powstrzymać się od komentarzy dotyczących teściowej w jego obecności. Na tym etapie, to powinno wystarczyć. Dzieci sa jak barometry :) Jeśli będzie widział, że czekacie Państwo z radością ( a nie stresem!) na zapowiedziane odwiedziny, to także będzie przyjmował taką postawę. Życzę Powodzenia na "polu bitwy" :) Trzymajcie się mocno razem, a wszystko pokonacie! Siła jest w Silnym związku Rodziców :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  21. Kochana Mamo! Pięknie Państwo pracujecie ze swoim synkiem :) Wszystkie opisane przez Panią zabawy w chowanego, robienie papa na dowidzenia są świetną formą nauki rozstawania. Powiem tak: Nie widzę powodu do niepokoju z Pani strony. Wg mnie Kacpi ma zupełnie prawidłowe reakcje i dlaczego niemiałby okazywać tesknoty za Tatą? Jeszcze za wcześnie na kontrolowanie emocji. Popłakuje, to zupełnie normalne, tak jak okazywanie radości oraz śmiech! :) Przecież nie chodzi nam o to, aby nauczyć dziecko tłumienia uczuć. O tym, że Wasz synek dobrze i bezpiecznie czuje sie w obecności swoich rodziców, świadczy fakt iż ciągnie Tatę do kuchni, gdy Pani wychodzi. Lubi mieć Was przy sobie. Taki mały, sprytny "pies pasterski", który trzyma stado razem :) To wspaniałe! Życzę wszelkiej pomyślności i Radości z Rodzicielstwa! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  22. Droga Mamo Aniu! Pewnie Panią rozczaruję, ale nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie, dlaczego konkrtetnie Martynka nie opowiada o przedszkolu. Może ma tam tyle wrażeń, że sama musi je w sobie przetrawić, poukładać, aby mogły w końcu nabrać werbalnego stanu? A może poprostu jest zmęczona mnogością doznań, albo też traktuje sprawę bardzo zadaniowo i precyzyjnie odziela swoje życie przedszkolne od domowego? Osobiście postarałabym się o dużą cierpliwość i dała jej czas na "rozruch", a także przyzwyczajenia się do nowego etapu życia. Myślę, że prędzej czy później zacznie świergotać jak najęta :) Samych Serdeczności! Pozdrawiam ciepło! A.Żurakowska
  23. Kochana Pani, rozumiem, że targaja Panią bardzo skrajne odczucia. Napewno cała sytuacja wymaga od Pani wyjątkowego wysiłku i przetasowania wszystkich życiowych planów. Nieplanowane poczęcie zazwyczaj jest ogromnym szokiem i burzą myśli w naszej głowie. Jednak maleństwo juz JEST i teraz inne sprawy bledną w obliczu Jego obecności. Oczywiście samopoczucie przyszłej Mamy jest szalenie ważne (!), ale nie tyle ze względu na dzieciątko, co ze względu na nią samą, aby mogła czerpać radość i przyjemność z pięknego okresu jakim jest ciąża! Jest to okres oczekiwania, w którym przygotowujemy się na zaistnienie małej osóbki w naszym codziennym życiu. To czas, w którym mamy nabrać sił na urodzenie i opiekę nad maluchem, który już w tej chwili bez Pani żyć nie może! :) Pani samopoczucie nie przesądza o tym, że urodzi Pani neurotyczne, płaczliwe dziecko! Oczywiście wspaniale jest zapewnić sobie i dziecku spokój, relaks, wyciszenie, tak samo jak robimy to w gdy jest już na świecie. Przecież, napewno nie raz zauważyła Pani, jak w sklepie czy na ulicy zdenerwowana mama krzyczy na płaczącego malucha, a on wtedy jeszcze bardziej płacze. Dzieci wyczuwają u nas stany napięcia, podniecenia czy stresu, który się im udziela. Jeszcze inny przykład, to tak jak w rodzinie dzieje się jednemu z członków źle, a wszyscy to przeżywaja. Tak samo nasze samopoczucie oddziaływuje na maleńkiego człowieka w naszym łonie i lepiej byłoby zapewnic mu spokojne warunki do rozwoju... jednak nie zawsze jest to proste,a także możliwe... Martwi mnie, że tak bardzo źle się Pani czuje. To dobrze, że korzysta Pani z pomocy specjalisty! Proszę z tego nie rezygować! Ma Pani jeszcze czas na "wydobrzenie" i nabranie sił do wcielenia się w zupełnie nową dla Pani rolę. Zmienność nastrojów, płaczliwość oraz rozdrażnienie jest doskonale znane wszystkim matkom. Myślę, że i tak "najtrudniejszy nastrojowo" etap ciąży ma już Pani za sobą :) Proponowałabym napewno udział w szkole rodzenia i... nieodrzucanie wsparcia męża czy najbliższych. Nawet jeśli do końca nierozumieją Pani obaw i tego co się z Panią dzieje, to bardzo się martwią, chcą pomóc, okazać wsparcie i dobrze, że są w zasięgu! Pomimo Pani nastroju i trudnej sytuacji, GRATULUJE Pani Małego Człowieka w Pani łonie! Zapewniam Panią, że Jego śmiech, rączki zarzucone na szyję i "Kocham Cię Mamo", wynagrodzą Pani wszystko przez co teraz Pani przechodzi :) Z całego serca życzę Pani samych już tylko Spokojnych i Szczęśliwych chwil Oczekiwania oraz Niezapomnianej Radości z Narodzin! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  24. Droga Mamo Tosi i Piotrusia! Ma Pani całkowitą rację i słusznie Pani postępuje :) Nie należy ograniczać synkowi bliskości z Tatą, jeśli w tym trudnym okresie jej potrzebuje. Co do przykrych rozstań, to proponuję, aby właśnie Tata wytłumaczył Piotrusiowi (może w spokojnej chwili przed snem), że każdy musi pójść do pracy, On także... "Piotruś chodzi do przedszkola, a Tatuś do pracy... Tosia także pójdzie do przedszkola, a Mamusia do pracy. Musimy nauczyć Tosię wielu rzeczy, aby była tak samodzielna i mądra jak Ty, i gdy tylko podrośnie, będzie też chodziła... itp". Niech zawrą miedzy sobą jakiś męski układ dotyczący wychodzenia rano do swoich zajęć. Potem Pani także może ponowić takie rozmowy, aby w synku utrawaliło się przekonanie , iż każdy w rodzinie ma swe obowiązki. Dobrze byłoby, aby pokazali Państwo Piotrusiowi swoje zdjęcia z dzieciństwa, najlepiej z przedszkola, powspominali, że było fajnie, że Tata i Mama też tam chodzili. Moim zdaniem Piotruś szuka oparcia w Tacie, gdyż poprzez jego częstą nieobecność idealizuje sobie sytuację przebywania z Tatą. Szuka sprzymierzeńca i "schronienia" przed nieodwołalnymi decyzjami, które w jego mniemaniu podejmuje Mama. To zupełnie normalne. Najczęściej dzieci szukają oparcia w dziadkach, gdy oboje rodzice przebywają w domu i obierają wspólny front. To nie jest zła sytuacja :) Proponuję tylko w miarę możliwości, często rozmawiać z Piotrusiem wspólnie z mężem, aby widział, że macie Państwo to samo zdanie odnośnie różnych sytuacji (wydajecie te same pozwolenia, zakazy i nakazy, oraz opinie). Proszę nie martwić się tym, że czasem uniesie Pani głos i "nerwy puszczają"... A komu nie puszczają? Dzieci w ten sposób uczą się rozpoznawać emocje, wiedzą, że przekroczyły ustalone granice. Oczywiście lepiej jest spokojnie tłumaczyć, ale życie jest życiem... i zmęczenie czasem bierze góre. Tylko roboty się nie męczą :) Życze Wam wszelkiej pomyślności i jak najczęstszych chwil spędzonych razem :) Pozdrawiam Serdecznie A.żurakowska
  25. Droga Mamo Marysi i Tosi! Nim doczytałam do końca Pani post, pomyślałam o tym co Pani sama słusznie zauważyła... Marysia swoim zachowaniem okazuje niezadowolenie z powodu opuszczania domu, gdy Tosia zostaje z Panią. Pragnie w ten sposób zaznaczyć swoja obecność i zwrócić na siebie uwagę. Nie lubie używać tego zwrotu, ale... trzeba przeczekać! Naprawdę wolałabym podać gotową receptę lecz takowej na uporanie się z emocjami małej nie ma. Córeczka sama musi doświadczyć pozytywów takiego rozwiązania, poczuć sie ważniejsza i starsza przez swój udział w życiu przedszkolnym. Można ją delitatnie zachęcać do pokazywania młodszej siostrze umiejętności jakich nabywa w przedszkolu (śpiewania piosenek, recytowania wierszyków etc...). Proponuje także od czasu do czasu wspomnieć "jaka to szkoda, że Toska jest za mała aby pójść do przedszkola, napewno bardzo by chciała!"... Dużo chwalić Marysię za jej osiągnięcia. Co do kar... Żeby nie dostarczać jej dodatkowych wrażeń dotyczących "odsunięcia", proponuję dwa, trzy upomnienia nim dostanie karę. Najlepiej w tym celu sprawić sobie tablice korkową lub do pisania markerem, zrobić grafik zaznaczać upomnienia czarna kropką, minusem. Trzy i dostaje karę. Oczywiście wówczas równolegle stosujemy czerwone serduszka, plusy i nagdadzamy dzień bez bicia! Napewno nie można bezkarnie potraktować bicia siostry... tłumacząc, kładłabym nacisk na obserwację otoczenia i domu, wysyłając komunikaty typu: "nie bijemy Ciebie, więc Ty także nie bij Tosi... W naszym domu nikt nikogo nie bije! Czy widziałaś abyśmy z tata się bili.. To jest bardzo niedobre zachowanie! Będziemy karać Cię za bicie siostry!" itp. Powinno zadziałać :) Samych słonecznych dni! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
×
×
  • Dodaj nową pozycję...