Skocz do zawartości
Forum

A.Zurakowska

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez A.Zurakowska

  1. Droga Mamo Aniu :) To już Pani wie, że samej z nauczycielką walczyć będzie raczej trudno! Takie słowa nie powinny paść nawet w żartach!!! Trzeba zrobić delikatny wywiad z innymi rodzicami czy są zadowoleni z wychowawczyni i czy nie zauważyli jakiś niepożądanych zachowań u swoich pociech. Mam nadzieję, że to był jednorazowy "wyskok" i wpleciony w żarcie... choć mocno zastanawia. Oczywiście jednorazowa sprawa nie zburzy bezpieczeństwa Mikiego, lecz jeśli juz się taki incydent zdarzył trzeba być czujnym, aby zareagować w razie potrzeby. Nie sądzę aby Miki wymyślił to zdarzenie. Mógł nieprawidłowo zinterpretować lub zrelacjonować, ale usłyszał. Moim zdaniem wychowawczyni powinna pobyć przez jakiś czas na cenzurowanym pod bacznym okiem rodziców. Powierzamy jej swoje dzieci, więc mamy do tego prawo, jednak trzeba zawsze pamiętać, aby nie skrzywdzić bezpodstawnie kobiety. Wszystkiego Dobrego! Trzymam kciuki! A.Żurakowska
  2. Kochana Mamusiu! Bardzo dziękuję za obszerny post i wyjaśnienia :) Przepraszam za nadinterpretacje niektórych zachowań, ale pomimo wnikliwego czytania przeze mnie pisanych przez Mamy postów, czasami mimo wszystko odbieram je dosłownie :) Bardzo mądrze Pani postępuje w relacjach z synkiem! Naprawdę ogromnie cieszę się, że tak pięknie radzi sobie Pani w tej niełatwej sytuacji... Dzielna z Pani Kobietka :) Co do Pani następnej ciąży... to była tylko moja sugestia. Jeżeli czuje Pani w sobie tę siłę, to wspaniale! Moim obowiązkiem jest jedynie przypomnieć, iż stan ten niesie ze sobą (w normalnym układzie) ogromne zmiany emocjonalne, a Pani jest jeszcze w trakcie przechodzenia przez duże, ciężkie przeżycia. Myślę, jednak, że do tego czasu nim zawita u Państwa małe Słoneczko, będzie miała Pani więcej sił i spokoju w sobie :) Pani wie najlepiej co dla niej najlepsze... i jeśli wysłuchała Pani w sobie potrzebę poczęcia maleństwa, to pozostaje mi tylko pogratulowac decyzji i Życzyć Pani oraz Mężowi Spełnienia tego Pragnienia! Wszystkiego co Najlepsze dla Was! Uściski! A.Żurakowska
  3. A.Zurakowska

    zmyśla?

    Witam Mamo Martynki! No, zmyśla :) Szczególnie dziewczynki tak mają :) I szczególnie te grzeczne :) Dla uspokojenia Pani, powiem tylko, że nie dopatrywałabym się w tym zachowaniu jakiegoś szczególnego problemu na dzisiaj. To jak Pani napisała, dopiero kilka dni. Martynka prawdopodobnie chce zwrócić na siebie uwagę, bo wg niej w jej przedszkolnym życiu zbyt mało się dzieje. Jednak nie należałoby ignorować takiego zachowania, jeśli staje się nagminnym, bo nauczymy małą kłamać. W takim wypadku nie ma to jak konfrontacja :) Jeśli zbyt często będzie startowała w wymyślonymi historiami, że np: wychowawczyni powiedziała jej coś nieprzyjemnego, to można Martynce delikatnie zaproponować: " wiesz córeczko, nie bardzo nam się podoba co Pani powiedziała/zrobiła. Napewno tak powiedziała? Skoro tak, to jutro razem pójdziemy i zapytamy Panią o co chodziło..." Najprawdopodobniej Martynka wycofa się z historii lub jeśli pójdzie w zaparte - przekona się, że nie warto było zmyślać, bo zawstydzi ją zdziwienie nauczycielki. Tak wczytuje się w Pani post... i myślę sobie, że nim jeszcze zdecyduje się Pani na konfrontowanie biegu zdarzeń, to może warto byłoby zaobserwować zachowanie córeczki bez... "wypytywania o przedszkolne życie" :) Może w jej odczuciu nie bardzo ma o czym opowiadać i zmyśla, żeby zadowolić słuchacza? Niestety z efektem odwrotnym do zamierzonego :) Proszę poobserwowac jeszcze małą... Życzę Samych Radości! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  4. Witam Droga Mamo! Nie ulega wątpilwości, że synek został "wyedukowany" w nieodpowiedni dla jego wieku sposób o sprawach, często niezrozumiałych nawet dla dorosłych. Oliwy dolewa bojaźliwość babci... Myślę, że po pierwsze próbowałabym tak organizować życie rodzinne, aby przez jakiś czas zawsze być w obecności synka, gdy tego potrzebuje np.: Kiedy się bawi w swoim pokoju, to przenieść się z prasowaniem czy kawą w zasięg jego wzroku, towarzyszyć mu przy wyjściach do toalety nim sam o to poprosi itp. Wg mnie ta sytuacja nie potrwa długo. Mały nabierze pewności siebie i poczucia bezpieczeństwa, wkrótce zapomni o "strasznych opowieściach". Lęków babci nie da się już zmienić, ale można ją poprosić, aby przy małym nie opowiadała o swoich odczuciach. Co do kuzyna... to oprócz reprymendy jaką mu Pani dała, porozmawiałabym także z jego rodzicami i poprosiła o wsparcie. Proponowałabym jeszcze podarować Matiemu jakąś odpowiednią do "odstraszania strasznych opowieści" kieszonkową maskotkę, która będzie jego opiekunem kiedy Pani nie ma :) Proszę się nie martwić. Takie rzeczy się zdarzają! Szczególnie na wakacjach, starsze kuzynostwo uwielbia wzbudzać w młodszych strach, nie zdając sobie sprawy jakie to niesie konsekwencje. Na szczęście dzieci z tego wyrastają i zapominają o sprawie :) A może zechciałaby Pani zastanowić się nad przedszkolem dla Matiego? Może towarzystwo rówieśników lepiej wpłynie na jego rozwój niż starszy kuzyn? Tak tylko rzucam pod rozwagę :) Wszystkiego Najlepszego! Samych dobrych Duszków :) A.Żurakowska
  5. Kochana Mamo Kasiu! Dzielna z Pani Mama! Rzeczywiście ma Pani silną osobowość i świetnie próbuje sobie Pani radzić z całą okrutną sytuacją... Postaram się choć w kilku najistotniejszych wg mnie kwestiach opowiedzieć na Pani "krótki post" :) Po pierwsze Maciuś. Nie dziwi mnie taka jego reakcja na Cmentarzu. To bardzo silne i niezrozumiałe ciągle dla siedmiolatka przeżycie. Zastanawiam się dlaczego zabiera pani synka z sobą? Proszę zaoszczędzić mu tego... Dojrzeje emocjonalnie, zrozumie, emocje wyciszą się, przyjdzie czas na wspólne wizyty. Wiem, to okrutne co piszę, ale chyba chce mieć Pani zdrowe, emocjonalnie zrównoważone dziecko? To zbyt wiele emocji jak na małą głowę... nawet czasami zbyt wiele jak na naszą. Wyobrażam sobie, że moje słowa "emocje wyciszą się" mogą Panią zaboleć i teraz nie wyobraża sobie Pani takiego stanu, ale zapewniam, że tak będzie. Jeśli Maciuś nie zadaje pytań dotyczących braciszka - nie prowokowałabym rozmów na ten temat. Może być już naprawdę zmęczony tematem. Jeszcze raz zapewniam, że nadejdzie odpowiedni moment, a sam o to wszystko zapyta. Przytulać, gdy sie tego domaga. Nawet na cmentarzu. To objaw braku poczucia bezpieczeństwa, nie rozumie tego co się wkoło dzieje. Przypuszczam, że zaczyna pierwszą klasę, to wystarczający stres na teraz. Po drugie Pani... bardzo mnie cieszy, że zawalczyła Pani bez wsparcia farmakologicznego, jednak pojawienie się snów (o czym już gdzieś pisałam) świadczy o tym, iż o ile radzi sobie pozornie Pani z tą sytuacją w życiu codziennym, to ból który ciągle jest trawiony ujawinia się w projekcjach sennych. Moim zdaniem jest Pani na tyle silna aby poradzić sobie, ale napewno szybciej i skuteczniej przejdzie Pani przez to cieprienie z pomocą specjalisty! Mam trochę wrażenie, że z powodu tak bardzo nagromadzonych w Pani emocji, sama sobie Pani rozdrapuje rany..., a one mają się przecież zagoić! Silnym kobietom trudno szukać i prosić o pomoc innych, jednak czasami trzeba się przełamać i wesprzeć na silniejszym od naszego ramieniu :) Proszę przemyśleć poradę u psychologa? Po trzecie... Odejścia Pani synka, absolutnie nie rozpatrywałabym (jak Pani napisała!) w kategoriach porażki życiowej!!! Był chorym Maleństwem, któremu nie można było pomóc... Pozostał nieograniczony ból, ale Pani jako Mama dała mu wszystko! Dbałość od pierwszych chwil poczęcia, Miłość, Życie... Krótkie, ale znaczące i zmieniające życiorys całej Waszej Rodziny. To jest porażka? Po czwarte... Bardzo proszę jeszcze raz przemyśleć decyzję o poczęciu dzieciątka. Wg mnie to jednak trochę za wcześnie. Nie da się określić konkretnej daty, ale proponowałabym, aby Pani choć odrobine uporała się z bólem, który mam wrażenie ciągle jest świeży... Uważam, że niepotrzebnie zafunduje sobie Pani ogromny stres i lęk, który będzie miał swoje uzasadnienie nawet wówczas gdy nie będzie ku niemu podstaw medycznych. Pozostaję z Nadzieją na Szczęśliwą dla Pani Gwiazdę! Spokojnych Snów i Ciepłych Dni dla Całej Rodziny! A.Żurakowska
  6. A.Zurakowska

    ssanie palca

    Witam Mamy! Najpierw słowo do Mamy Igorka... Trochę szkoda, że misio nie został gdzieś na "wakacyjnym wyjeździe", bo to zawsze dobry pretekst i powód do takich "drastycznych" zmian. Myślę sobie, że jeśli ssanie kciuka odbywa się tylko w obecności misia, to warto ten element wykorzystać w strategii i... np: zostawić przez "nieuwagę" misia u babci, cioci etc, " powiedzieć, że jak się znajdzie przyślą pocztą" i w zamian kupić innego. Jest duże prawdopodobieństwo, że inny miś nie będzie wywoływał takich reakcji. Zachęcałabym do spróbowania takiego fortelu. Im szybciej tym lepiej. Wszystkie przyzwyczajenia trudniej zwalczyć, gdy dłużej trwają... Tu ma Pani dobrą sytuację :) Bardziej drastyczna, to nie kupować misia w zamian. Czterolatek powinnien potrafić pogodzić się już ze stratą i zrozumieć, że się zgubił. Do Mamy Elwiry... To o czym Pani pisze, to już początek zarzucania "nałogu". Myślę, że nie ma co piętnować córeczki. Wydaje mi się, że wyrasta z tego przyzwyczajenia, a pomoże jej w tym niewątpliwie Państwa postawa i przyjśćie na świat maleństwa. Gdyby jednak nie... to proszę pamiętać, że na dziewczynki (szczególnie pięcioletnie!) bardzo działają względy estetyczne. Można małej mimochodem napomknąć, że pomarszczone paluszki nie wyglądają ładnie :) Pozdrawiam Serdecznie obie Mamusie! A.Żurakowska
  7. Droga Mamo Maji! Problem, który Pani opisuje dotknął mnie również osobiście i trochę to potrwało, gdy syn pozbył się lęku przed wypróżnianiem, ale... udało się! I dawno juz o tym nie pamięta :) No, więc nawet jeśli Maja nie robi kupki przez tydzień, to i tak zrobić ją musi, bo innej drogi nie ma i kropka. Najważniejsza dla nas informacja, to ta że pediatra nie stwierdził żadnych nieprawidłowości w układzie trawiennym. Aby ułatwić jej pozbycie się przykrych doświadczeń słusznie stosuje się dietę bogatoresztkową i środki rozluźniające stolec. W diecie koniecznie suszone śliwki i buraczki w każdej postaci! Naprawdę polecam w temacie żywienia poradę u dietetyka! Co do aspektów psychologicznych... Proponuję nie robić wokół tego tematu odczuwalnego dla córeczki "zamiesznia", bo będzie (lub już to robi) wykorzystywała ten problem do manipulowania Państwem. Ma Pani całkowitą rację, że problem "siedzi w jej głowie", ale to ona musi doświadczyć ulgi jaką przyniesie jej wypróżnienie! Rozmowy o tym moga ją już męczyć, bo narazie pamięta tylko to przykre doświadczenie, które jest bardzo trwałe, gdyż zwieracze u dzieci są bardzo wrażliwe. Ja z synem czekałam do ostatniej chwili i gdy widziałam, że to już ten moment, zaczyna szukać samotności, by znów wstrzymać i nie ma już odwrotu... Nie mówiąc słowa szybko zabierałam go i sadzałam na sedes. Nawet nie nadążał zorientować się co się dzieje. Biorąc pod uwagę, że wypróżnienia miały miejsce co kilka dni lub tydzień, po kilku razach pomogło. Można też, kiedy mała będzie w nastroju do gadania, sadzać ją na siusiu i czytać jej książeczki na nocniku czy sedesie. Chodzi o to aby pozbyła się lęku przed samym obcowaniem z toaletą. Przedszkola proszę się nie obawiać! Maja znajdzie sposób, aby obejść sprawę lub przynieść problem do domu. I dobrze... w domu Pani ma pełną kontrolę :) Może zdażyć się też tak, że nie wytrzyma i w przedszkolu doświadczy, że nie taki diabeł straszny, co także będzie bardzo dobrym rozwiązaniem :) Wszelkiej cierpliwości! Samych Radosnych chwil dla Was! A.Żurakowska
  8. A.Zurakowska

    dojrzewaniw!

    Witam Droga Mamo! Hmm... To chyba taki przedsionek dojrzewania :) Myślę, że właściwy moment na zadbanie o bliższe relacje z córką. Proszę się nie obawiać, że się Pani wymyka, ona poprostu próbuje znaleźć swój własny wizerunek i zrozumieć kim jest. Myślę, że w Waszych relacjach może pomóc takie "małe spędzanie czasu po babsku". Wspólne wyjścia na damskie zakupy, lody, spacer. W tym wieku szalenie ważne jest liczenie się ze zdaniem młodego człowieka, aby ukształtować prawidłowo poczucie jego wartości. Może więc już Pani sprytnie spytać córkę o radę dotyczącą stroju, fryzury, muzyki etc. Ważne jest aby nabrała przekonania i miała poczucie, że jest w domu, a szczególnie dla Pani (!) osobą ważną i rozumianą! Wtedy uniknie pułapki, w którą wpadają nastolatkowie w wieku dorastania: szukania akceptacji wśród (nie zawsze perłowych) rówieśników. Jestem wyznawczynią zasady "mniej gadać, wiecej przebywać". Z doświadczenia wiem, że nastolatków ględzenie nuży. Pogadanki na tematy ważne, owszem od czasu do czasu, ale wiecej być i wspólnie spędzać czas. Jeśli często płacze, może wystrczy tylko przytulić i nie pytać o co chodzi, bo... za chwilę sama powie :) Oj, życzę jak najmniej wyboistego "dojrzewania" :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  9. Droga Mamusiu... Z tym siusiu to tak jest, że póki Pani nie sprawdzi nocki, to nic nie wiemy :) Trzeba raz zaryzykować i położyć małą, tak jak Pani napisała po wysiusianiu i nieprzepojoną. Są dzieci, które przesypiają całą noc na sucho! Można też sprawę zdiagnozować po pampersie. Jeśli budzi się z ciężkim i mokrym, to zapewne z dwa razy w nocy siusia. Wówczas trzeba budzić. Osobiście proponowałabym poczekać z tydzień lub dwa na utrwalenie się wyuczonego dziennego siusiania. Wszystkiego na raz może okazać się za dużo i bywa, iż dzieci zaczynają popuszczać w ciągu dnia. Cieszę się, że pierwszy i najważniejszy etap macie już za sobą! :) Samych Radości! Pozdrawiam Serdecznie! A. Żurakowska
  10. Kochana Mamo Olivii! Tak mi przykro... Bardzo chciałabym pomóc. Uważam jednak, iż ta droga nie wystarczy i powinni Państwo skorzystać z opieki psychologa w miejscu zamieszkania, aby pomógł Wam przejść przez cierpienie, które Was dotknęło. Oblizywanie rączek jest sygnałem (zapewne) zmagania się Olivii z lękiem i nagromadzonym stresem. Córeczka znalazła taki właśnie sposób na rozładowywanie napięcia emocjonalnego, które jej doskwiera. Napewno nie należy napiętnować tego zachowania, upominać czy karcić, bo skutek będzie odwrotny do zamierzonego. Raczej ignorować i podpowiadać bardziej adaptacyjne sposoby rozładowywania napiecia np.: wspólne śpiewanie piosenek leżąc na dywanie i bawiąc się rączkami w górze, malowanie (robienie odcisków) farbami po brystolu maczając dłonie w farbie itp. Zabawy powinny polegać na odwróceniu uwagi od oblizywania i dostarczeniu dłoniom bodźców dotykowych. Oczywiście najlepszym "terapeutą" jest bliski kontakt z osobą dającą poczucie bezpieczeństwa. Jeśli Olivia domaga się teraz wspólnego spania lub częstszego przytulania, proszę jej tego nie odmawiać. Teraz trzeba zadbać o stworzenie jej jak najmniej stresogennego otoczenia. Pyta Pani gdzie szukać pomocy. Jeśli w Warszawie, to oczywiście mogę Pani podać adres placówki, gdzie uzyska Pani kompleksową pomoc! Bardzo proszę w tej sprawie napisać na moją pocztę poza forum. Napewno odpiszę! Być może, że tam także uzyska Pani informacje o podobnej poradni w miejscu swego zamieszkania. Życzę samych Spokojnych i Pięknych chwil dla Pani Rodziny! Ściskam Serdecznie! A.Żurakowska
  11. Droga Mamo Joasiu! Nie wiem czy dobrze zrozumiałam... w sierpniu Oliwia miała przerwę, tak? Tak bywa po dłuższej nieobecności w przedszkolu. Powroty bywają trudne. Proszę zauważyć, iż córeczka poszła do przedszkola dość wcześnie i tak naprawdę nie znała świadomego przebywania w domowych pieleszach. Teraz jako prawie trzylatka jest już dojrzalsza i przez miesiąc "zasmakowała" domowego życia. Próbuje wybierać... to także element buntu trzylatka. Jest poprostu doroślejsza i próbuje dokonywać wyborów :) Niestety musi dostosować się do warunków rodzinnych i wrócić do przedszkola. By zminimalizować ból rozłąki z Panią, a także Pani stres, zaproponowałabym to samo co Pani Ani... dobrze byłoby, aby ktoś inny przez jakiś czas poodprowadzał małą do przedszkolka. Nie wiem czy ma Pani taką możliwość, ale może babcią, dziadek albo niania. Nie wątpię, że nieobecność Taty jest dla córeczki dodatkowym stresem, jednak sądzę z Pani wypowiedzi, iż bardzo stara się Pani zaspokoić Oliwii ten emocjonalny brak i nie dopatrywałabym się tu zasadniczego powodu. Jeżeli jednak nie ma takiej opcji, to niech poranne rozstania trwają jak najkrócej. Proszę przez weekend nie nastrajać jej na rozstanie i rozmawiać o przedszkolu. Raczej wspominać mimochodem planując któryś dzień w tygodniu: "idę do pracy, muszę iść do pracy, ale jak odbiorę Cię z przedszkola, to...pójdziemy na spacer, lody etc". I jeszcze jedno... Płakanie razem...oj! To komunikat dla dziecka: "Mamie tu też jest źle!" To samo z nasłuchiwaniem pod drzwiami sali czy płacze, nie jest dobrym pomysłem! My Mamy same w ten sposób się katujemy, a dzieci intuicyjnie czują, że stoimy i dłużej płaczą. Naprawdę potrafią się szybko zabawić i być radosne w zabawie z rówieśnikami! Proszę się nie martwić o córeczkę, tym bardziej, że szybko odkryje iż czuje się w sali i przedszkolu bardziej pewnie niż koleżanki i zacznie im "przewodniczyć". W każdym razie na taką dziewczynkę wygląda :) Cierpliwości... wierzę, że za tydzień zapomni Pani o sprawie :) Oczywiście poprosiłabym o wsparcie Pań wychowawczyń. Powodzenia w poniedziałek! Samych Radosnych Dni dla Was! A.Żurakowska
  12. Witam Droga Mamo, szczerze powiem że nie czuje się na siłach odpowiedzieć na zadane przez Panią pytanie, gdyż wkracza ono poza moje kompetencje. Może powinna Pani porozmawiać z lekarzem pediatrą? Wszystkiego Dobrego! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  13. A.Zurakowska

    niejadek

    Hahaha... Dziewczyny "zakatujecie" tych psychologów! Psycholog to też człowiek, którego syn od czwartego roku życia nie je mięsa, obecnie ma lat 13 i nadal nie je... i przez dwa lata jadl tylko nie mal pomidorową, spagetti, ziemniaki i pizze :) Chłop jak dąb 1,60 m! Miedzy nami ja też jestem kliniczna i czasem od "dorosłych" hahahaha... Oj, przepraszam, rozbawilam się, ale to może ze wzgledu na porę... ups. No, wiec co do jedzonka to... Jeśli dzieci rozwijają się prawidłowo, nie tracą na wadze i mają dobrą odporność, to wszystko jest o.k. Dzieci mają etapy "żywieniowe", które mijają. Najczęściej same "wsłuchując" się w swój organizm uzupełniają wszelkie niedobory sięgając po potrawy, na które właśnie poczuły ochotę. Jednak najważniejsze są ukształtowane nawyki żywieniowe wyniesione z domu. Jeżeli więc Wasze maluchy mają ograniczone menu, to mimo wszystko powinny mieć nieograniczony dostep do łatwo dostępnych owoców, bakalii, potraw dla całej rodziny na które pewnego dnia przyjdzie im chęć. Zaproponować, nie namawiać. Zasada jest taka: na stole powinna się znaleźć jedna lub dwie potrawy, którą je maluch, reszta gotowana jest pod całą rodzinę! Nie odwrotnie i nie dwa osobne obiady, bo wtedy nie będzie wspólnoty stołu. Jeśli nawet musi codziennie przewinąć się rosołek, to trudno. Drugie danie niech będzie tylko pod resztę rodziny. Oczywiście wszyscy razem i w jadalni :) to nic, że nie zawsze się udaje, ale w pamięci pozostaje :) Pociechy z Niejadków! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  14. Pani Aniu!!! Gratuluje! Tak bardzo sie ciesze! :) Po cichu wiedziałam, że tak będzie, ale nie chciałam zapeszyć na wyrost, bo ... różnie to bywa. Miki to super gość! bo... ma Wspaniałych rodziców! Ucałowania dla Waszej Czwórki! A.Żurakowska P.S.Dziś ja miałam "gęsią skórkę" czytając ;)
  15. Aniu Kochana Moja!!! Wszystkie stany, które Pani opisuje dotyczące swojego samopoczucia są mi jakże dobrze znane!!! Spokojnie... Sytuacja się unormuje i wypracujecie swój rytm. Po pierwsze: Miki nie psoci, bo wraca... ZMĘCZONY! Proszę się tym nie martwić! Dla niego pobyt w przedszkolu jest tak, jak dla nas dzień w pracy. Ma dużo wrażeń, emocji, a także wysiłku fizycznego. Co do wychowawczyni... No, prócz wieloletniego doświadczenia i wiedzy, widocznie nie posiada osobowości zjednującej sobie przychylność dzieci. Szkoda, że tacy pedagodzy się jeszcze trafiają, oj... Jeśli to prywatne przedszkole, to postawiłabym sprawę na "ostrzu noża"! Jeśli państwowe, to tylko grupowo jako większość rodziców możecie coś zdziałać. Myślę, że dla Mikiego sama świadomość obecności ulubionej Pani w budynku jest zbawienna. Napewno pozostawiłabym obowiązek odprowadzania Tacie, aby ułatwić rozstania Wam obojgu. Wielokrotnie obserwowałam pierwsze pozostawienia w przedszkolu. Z doświadczenia wiem, że im krótsze pożegnanie z rodzicem, tym dziecko krócej płacze! Wiekszość dzieci płacze. Nikt nie lubi rozstawać się z ukochaną osobą i w dodatku iść w niebardzo znany świat... Wiem, że bardzo chciałaby Pani zminimalizować ten stres, ale wydaje mi się, że najgorsze macie za sobą. Może moglibyście porozmawiać z ulubioną panią, aby była chociaż przez chwilę w szatni rano? Tak by Miki widział, że jest w przedszkolu. Miki zacznie chętnie chodzić do przedszkola, gdy doceni zabawę z rówieśnikami, a także będzie mógł przynieść do domu swoje osiągniecie (rysunek, wyklejankę itp.) Snucie się po domu przerabiałam sama :) ale szybko mi przeszło, gdy uświadomiłam sobie, ze synkowi w przedszkolu nie dzieje się krzywda!!! Rysuje, śpiewa, biega, bawi się i... nie myśli o mnie :) Myślę, że ten stan u Pani minie, gdy rozwiąże się sprawa wychowawczyni. Wtedy zrobi się spokojniej. To rewolucja dla Waszej rodziny. Musicie przyzwyczaić się do sytuacji: Mama z Mają w domu, Miki w przedszkolu, Tata w pracy. Mam nadzieję, że choć trochę rozwiałam Pani rozsterki.. Powodzenia! Serdeczne Uściski dla Was! A.Żurakowska P.S. Urocze zdjęcie z plaży! :)
  16. A.Zurakowska

    sikanie w nocy

    Kochana Mamo Matiego :) Pewnie pozornie nic się nie dzieje w życiu synka. Dzieci mają trochę inny świat niż my. Widzą i odczuwają wiele rzeczy, których zwyczajnie nie potrafią nazwać, zinterpretować, zrozumieć... A potem w nocy prześcieradło mokre :) Pediatra ma racje, minie. Jeśli wykluczył infekcje dróg moczowych czy nadczynność wypieraczy, to podloże jest emocjonalne. Polecam sposób opisany Mamie Julka. Nocne wysadzanie na siusiu. Powinno pomóc, tyle że nie znamy przyczyny więc nie jestem w stanie przewidzieć jak długo, to może potrwać. Proszę poobserwować synka. Może w przedszkolu jest dokuczliwy kolega, pani której się boi, nie nadąża z wykonywaniem zadań.., a może obejrzał jakiś "straszny" film? Nie wiem. Gdybam... Sama walczyłam z tym problemem u obu moich synów długi czas i powodu znaleźć nie mogłam :) Wszystkiego Dobrego! A.Żurakowska
  17. A.Zurakowska

    sikanie w nocy

    Kochana Mamo Julka! Oczywiście synek przeżywa przedszkole. Dobrze Pani robi zaspokajając jego potrzebę bliskości, której teraz bardziej zaczął się domagać. Spokojnie... Siusianie ustanie. Trzeba zaradzić doraźnie, aby mial przespaną noc. Najlepszym sposobem, który sama również przerabiałam (z sukcesem!) jest wysadzanie na siusianie. Przed pojściem spać nie poimy wiecej niż 150ml, robi siusiu, a potem kiedy Pani idzie spać prosze go wysiusiać. Dobrze jest jeszcze nastawić budzik na ok. 3 godz. i wysadzić go drugi raz. Wymaga to pewnego poświęcenia, ale nie powinno potrwać dłużej niż kilka tygodni, no i prześcieradła suche :) Ważna uwaga: proszę nie wybudzać synka. Dzieci świetnie reagują na naszą prośbę siusiania przez sen. Problem napewno wkrótce ustąpi, gdy Julek przestanie tak emocjonalnie podchodzić do przedszkola! Pielucha? Hmm... wygodna, też jest jakimś rozwiązaniem, ale jak na nią zareaguje Julek? To taki powrót do etapu, który już minąl... o ile synek nie bedzie oponował i wstydził się, to nie widzę przeszkód. Osobiście jednak zawalczyłabym z wstawaniem :) Pozdrowienia Serdeczne! A.Żurakowska
  18. A.Zurakowska

    Koszmary nocne

    Droga Mamo! Rok czasu to dlugo. Zapewne jest juz Pani bardzo zmęczona trwajacą bezsennoscią i nękającymi ją wspomnieniami... Dzieje się tak dlatego, że ciągle żyje Pani tamtymi przykrymi wydarzeniami i o ile radzi sobie Pani z nimi w codziennym rytmie zajeć, to powracają w projekcjach sennych. Uważam, iż konieczne jest poddanie się systematycznej opiece psychologa w miejscu zamieszkania, który pomoże Pani przeanalizować całą sytuację i uporać się z przykrymi wspomnieniami. Niestety nie jest to możliwe w formie internetowej... Proszę rozważyć moją propozycję. Samej będzie Pani bardzo trudno sobie pomóc, szczególnie, że taka sytuacja trwa już tak długo. A przecież wypoczynek i spokojny sen jest Pani bardzo potrzebny! Rodosna Mama, to Mama wypoczęta :) Życzę szybkiego Powrotu do formy i Spokojnych Snów! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  19. A.Zurakowska

    bicie mamy po rękach

    Drogie Mamusie!!! Pozwólcie, że odpowiem "hurtowo" :) Bardzo dobrze robicie! Maluchy wcale nie poczują się odrzucone! To jest właśnie ustalanie granic i hierarhii w stadzie. Ten nawyk, jeśli go utrwalicie i konsekwentnie nie bedziecie ulegać wymuszaniu płaczem, pozostanie na zawsze. Pamiętajcie, że dzieci czują się bezpiecznie w jasno wyznaczonych granicach - to wolno, a tego nie! Gratulacje! Uściski! A.Żurakowska
  20. A.Zurakowska

    problem..

    Witam Droga Eww :) Przyznaję, że... trochę się pogubiłam, oj :) Zdołowana, płaczliwa, nie wierząca w siebie i z poczuciem winy, a w opisie SZCZĘŚLIWA :) To może jednak gra hormonów i ten piękny stan oczekiwania tak wpływaja na zmianę nastroju?! A na poważnie... Trochę za mało informacji zawarła Pani w swym poście. Jeśli rzeczywiście istnieje problem i ma Pani gorsze samopoczucie, bardzo proszę o napisanie na moją skrzynkę po za forum :) Postaram się pomóc! Wierzę, że to jednak "tylko" przywilej oczekującej Maleństwa Mamy :) Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  21. Kochana Mamo Martynki! Przepraszam, ze tak długo czekała pani na odpowiedź! Przypuszczam, że sytuacja przez ten czas uległa juz zmianie..? :) Z Pani opisu wynika, że Martynce niewiele brakuje, aby "zaskoczyć" sedno sprawy. Wie na czym rzecz polega, ale nie potrafi jeszcze skontrolować czynności zwieraczy... Spokojnie. Lada moment :) Pozdrawiam! A.Żurakowska P.S. Urocze zdjęcia :)
  22. Droga Pani Justynko! Przepraszam, że w tym stanie musiała Pani tak długo czekać na odpowiedź! Ciąża jest okresem podczas którego zachodzi w organiźmie kobiety "burza" zmian hormonalnych. Zmiany nastrojów, pobudliwość, nerwowość czy płaczliwość są niestety na porzadku dziennym :) Nie dopatrywałabym się nerwicy, jeśli nie było wcześniej (czyli przed okresem ciąży) takiego problemu. Raczej... skłaniałabym się do udania się na konsultację internistyczną, gdyż z objawów które Pani opisuje można wnioskować zupełnie nie groźną (!) aczkolwiek dokuczliwą dolegliwość serca - niedomykalność zastawki dwudzielnej. Potocznie zwanej "wypadaniem płatka". Nawet ładna nazwa :) Daje objawy identyczne do opisywanych przez Panią i bardzo często ujawnia się właśnie w ciąży, kiedy to zwięsza sie nasza wydolność fizyczna. Zdiagnozować ją najprośćiej przy badaniu usg "echo serca". Nieszkodliwe dla dzieciątka :) Objawy łagodzi się preparatami wyrównującymi rytm pracy serca. Co do relaksacji... Najlepiej udać się na spotkania do szkoły rodzenia lub spotkać się z doświadczona położną. Jeśli ze względu na miejsce zamieszkania ma Pani ograniczone możliwości, to najlepiej relaksować się przy tym co sprawia Pani najwięcej przyjemności :) Ulubiona muzyka, dobra angielska herbata z mlekiem, nogi lekko uniesione i najlepiej świeże powietrze :) Życzę Spokojnego Najmilszego Oczekiwania! Uściski Serdeczne! A.Żurakowska
  23. A.Zurakowska

    Histeria 3-latki

    Witam Droga Mamo Maji! Wyobrażam sobie jak bardzo jest Pani zmęczona taką sytuacją... Z Pani opisu zachowanie Maji wygląda na bardzo impulsywne i że tak sie wyrażę "wielopłaszczyznowe". Dla mnie zachowanie pani córeczki jest ewidentną manipulacją w wymuszeniu Pani stałej obecności. Prawdopodobnie "nie pogodziła" się z Pani odejściem do pracy, a teraz gdy sytuacja się ustabilizowała gdzieś podświadomie obawia się Pani zniknięcia na dłużej. Wszystko to są tylko moje spekulacje i jeśli sytuacja choć trochę się nie poprawi, najchetniej pokazałabym małą specjaliście :) Myśle, że znaleźliście Państwo dość dobry sposób (izolacja) na radzenie sobie z napadami histerii, ale niestety przy calym sprycie i blyskotliwości malej niezbyt skuteczny na długo. Aby nie dać się zwariować całej sytuacji proponowałabym ignorować pewne zachowania, tak by Maja odczuła, iż nie robią na Państwu specjalnego wrażenia. Jeśli zaczyna się drapać, to gdy emocje opadną należy zwrócić jej uwagę, że takie podrapane rączki wyglądają brzydko! Względy estetyczne u dziewczynek odgrywają niebagatelną rolę :) Na obgryzanie paznokci proponuje preparaty w formie bezbarwnego lakieru, które powodują gorzki smak. Bardzo skuteczny sposób. Co do zaparć... Jeśli wejdą w nawyk, to można męczyć się z tym problemem przez długi czas. Tu zaleciłabym leczenie skojarzone. Po pierwsze: konsultacje u pediatry lub dietetyka, który to oceniłby wagę i rozwój fizyczny oraz ustawił dietę bogatoresztkową. Po drugie: w ramach terapii psychologicznej, aby nie czuła się ignorowana (w jej mniemaniu) z bólami brzucha, proponowałabym zaparzenie herbatki ziołowej podanie jej kilku kropel neospasminy lub nawet vitaminy C :) jako placebo. Wówczas poczuje się ważna, a ból po kilku minutach ustąpi :) Napewno konsekwentnie karałabym każde takie zachowanie. Jak Pani wspomniała, Maja doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi. O karach pisałam w wątku dotyczącym buntu trzylatka do którego Państwa odsyłam, bo też uważam, iż ten element ma tu swój udział. Cieszę się, że w całej tej sytuacji ma Pani wsparcie męża! :) To bardzo cenne! Dla małej jest to dużo trudniejszy front do sforsowania :) Powodzenia Drodzy Rodzice! Pozdrawiam Serdecznie! A.Żurakowska
  24. A.Zurakowska

    Tylko mama!

    Witam Kochana Mamo Benjaminka! Bardzo przepraszam Pania i wszystkie Mamy, iz tak dlugo czekaly na odpowiedz! Niestety sytuacja ta nie byla zalezna ode mnie i teraz bede starala sie jak najszybciej nadrobic zaleglosci! Nie widze powodu do niepokoju w/z z zachowaniem Benjamina. Teraz nasladuje Mamusie, a za chwile bedzie nasladowal Tatusia :) Benjamin ma dopiero dwa lata. Kazdy miesiac przyniesie nowe zmniany w jego zachowaniu. Dzieci głównie uczą się poprzez naśladownictwo. Z jakis powodów w tym momencie upodobal sobie Mamę. Zreszta często bywa, ze córeczki sa Tatusia, a synkowie Mamusi. Prosze sie nie martwic Droga Mamo! I tak pomimo bliskiej emocjonalnej wiezi z Pania, wzorem na przyszlosc dla Benjamina bedzie Tata :) Uściski dla Was! A.Żurakowska
  25. Droga, Konkretna Asiu Mamo Stasia :) A co innego Pani robi jak nie przygotowuje synka do "wrzesniowej rewolucji"? Bardzo dobre posuniecie dla dziecka, ktore musi oswoic sie z nowym otoczeniem! Podoba mi sie bardzo uzyte przez Pania sformuowanie "zmiany musza sie dokonac" :) bo, wlasnie musza i kropka. Jestem raczej zwolenniczka "chirurgicznych ciec" - szybko i skutecznie. Informowanie synka zbyt wczesnie o zmianach, a co za tym idzie "zniknieciu" opiekunki, moze wywolac u niego niepotrzebny stres. Raczej zaczekalabym, az Stas sam zapyta... W natloku wrazen i zachodzacych zmian calkiem mozliwe, iz dotkliwie nie odczuje, a moze nawet nie zauwazy nieobecnosci niani, o ile nie byli w glebokiej wiezi. Zasada jest taka: ten za dlugo placze, kto zaczyna wczesniej plakac :) Moim zdaniem im pozniej sie dowie, tym lepiej. Tym bardziej, ze dzieciom trudno sobie wyobrazic nowa sytuacje i jak to bedzie w tym przedszkolu caly, calusienki dzien bez mamy, taty, niani... Wszystkiego Najciekawszego na Nowej Przedszkolnej Drodze :) Usciski dla Was! A.Zurakowska
×
×
  • Dodaj nową pozycję...