
Jijana
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Jijana
-
Wyszlabym nie wyszukanym*
-
P.S. Szalona jesteś z tym wózkiem! Ja już zaprzestalam takich wyczynów z moim ancymonem. I choć wyszukanym gdzieś z nim chętnie, to wolę poczekać, aż M z pracy wrócicie wtedy idziemy gdzie razem, żeby to on targał w razie czego wózek i dziecko. Oszczędzaj się trochę ;)
-
MagdaJ, właśnie się zastanawiałam co tam u Ciebie, bo ostatnio ucichłaś. Może to i dobrze, żebyś już urodziła? Każde leczenie jakie Wam zalecą, lepiej przeprowadzać chyba na osobnych osobnikach. I małe będzie można w razie co doraźnie pomóc, a Ty sama będziesz mogła przyjąć leki wszelkiej maści, które już młodej nie będą w stanie zagrozić. Nie nastawiaj się anty do wcześniejszego porodu, tylko myśl o pozytywnej stronie. Po 1. (i najważniejsze!!) byłabyś pierwsza wśród nas i nie stresowały by Cię już nasze porodowe opowieści Po 2. Mogłabyś tulić malutką w ramionach już za chwilkę Po 3. Nie wiem jaki remont robicie, ale w momencie porodu, Twój mąż dostaje tacierzyński i nie ma innego wyjścia, jak tylko dokończyć remont, bo to ostatni z ostatnich momentów, kiedy może to zrobić, a i syn mu w tym pomoże ;) podawały dzielnie śrubki tacie i takie tam ;) także remont niech nie zaprząta Twojej głowy, bo ten problem sam się rozwiązuje ;) Po 4. Mała urodziłaby się trochę przed terminem... Ale bez przesady! Jest już w pełni rozwiniętym, małym człowiekiem, zdolnym do samodzielnego życia (oprócz oczywiście tego, że trzeba karmic, przewijać i kochać <3 ) w Twoim brzuchu aktualnie obrasta w tłuszczyk i się świetnie bawić, to samo będzie robić poza Twoim brzuchem ;) <br /> Po 5. Ciąże mnogie też rozwiązuje się przed czasem i takim dzieciom niczego nie brakuje, także bez obaw. Jakby to rozwiązanie miało nastąpić koło 30 tc, to rozumiem, ale tak to nie ma się czego obawiać ;) Glowa do góry!
-
Ja jeszcze nie miałam ktg, ale ostatnio byłam w grudniu, więc kawałek czasu temu. Do tej pory miałam tylko słuchanie serduszka takim detektorem czy nie wiem jak to nazwać. Ktg teraz w piątek chyba będę mieć pierwsze - zacznie się mój 36 tc. Dzisiaj z rana byłam na badaniach. Stety lub niestety byłam zmuszona pojechać przez pół miasta autobusem. Pierwszy autobus miałam przed 7 jeszcze i wiecie co? No cud się stał, brzuch ciążowy mi po prostu zniknął!! Dziewiąty miesiąc za pasem, a mój brzuch był niewidoczny, a przynajmniej w autobusie ;) no a tak na serio, to faktycznie się zdziwiłam, że totalnie nikt nie ustąpił mi miejsca. Nie mówię, żeby od razu cały autobus miał wstawać, żebym mogła wybrać, które miejsce chcę sobie wybrać do usadzenia moich czterech liter, ale myslalam, że jakaś taka nie wiem... Przyzwoitość ludzka? Czy wspolczucie albo empatia? No niestety nic z tych rzeczy, tak więc stałam jak ta pipa w tym autobusie, bo się o swoje "bić" nie potrafię. Na jednym z przystanków wysiadło kilka osób wcześniej siedzących, ale nim zdążyłam się przebić przez ludzi, to te wolne miejsca zostały już zajęte i to wcale nie przez staruszki, tylko młode osoby, które zapewne jechały do pracy/na uczelnię. Moje "upatrzone" miejsce zajęła dziewczyna, która zmierzyła mnie wzrokiem, a później przysypiała leniwie na swoim (moim!!) miejscu. A w ogóle to znowu miałam badanie na HIV... Wy też 2 razy miałyście to badanie?? Nie mam nic przeciwko badaniom, ale akurat wynik tego badania trzeba odebrać osobiście, a teraz jak chwilowo jestem bez samochodu, to już w ogóle totalnie nie po drodze mi, żeby tam jechać. Chyba po prostu nie odbiorę tego badania, HIV poprzednio nie miałam (w sensie, że negatywne), przez 9 miesięcy się nawet nie skaleczylam, nie mówiąc już o sytuacji, gdzie miałabym możliwość zarażenia się tym wirusem, więc chyba po prostu oleję. Męczą mnie te badania już, a jeszcze Gbs mnie czeka, który jak pamiętam z poprzedniej ciąży, to materiał do badania muszę zawieźć gdzieś do innego ośrodka prywatnie, bo w mojej przychodni nie robią (co swoją drogą jest dziwne...) i znów odebrać wynik .... OSOBIŚCIE (a jakże!) Za stara jestem na takie rzeczy już :P
-
Ja wiesiołek biorę 2 razy dziennie po 2 tabletki, pod koniec ciąży będę brać 3 razy dziennie po dwie tabletki, ale to tak od 38 tyg gdzieś, jeśli nie uda mi się wcześniej urodzić.
-
Dobra, dziś mój czwarty dzień picia malinowych liści. A teraz przyznawać się, bo jestem przerażona trochę. Jak wypiję te maliny, to momentalnie cała się pocę, usiedzieć nie mogę, muszę się położyć, bo mam wrażenie, że zaraz zemdleje, a do tego wszystkiego mała po tej herbatce mnie okopuje tak mocno, że nawet czasem zaboli, a na pewno widać ruszy i kopniaki nawet spod kołdry. I taki najgorszy stan trwa jakąś godzinę, potem powoli ustępuje... Po 2 h jest powiedzmy okej. Czy to normalne?? Myślałam, że to przypadek, że tak mu się dzieje, że ... No cóż jestem w ciąży, to i takie rzeczy się zdarzają, ale to ewidentnie "zasługa" tych malin. Przyznawać mi się tu szybko czy macie jakieś objawy zażywania tej herbatki
-
Mikrourazy nie mikroukłady*
-
Okinawa, teraz to już wiem, że miałam takie badania, jak napisałaś te Ig..coś tam ;) nie wiedziałam, że to to. Asiosio, na innych forach typowo tylko o tych balonikach dziewczyny piszą, że też mają problem na początku, bo to boli i nawet bez pompowania właśnie trudno jest wytrzymać, ale z czasem udaje się "dompompować" raz, potem dwa razy i nim się obejrzały, to ćwiczyły już z balonikiem 10cm, a nawet go "rodziły" ;) co ponoć wcale nie takie trudne, bo on wręcz sam wyskakuje. Podobno nie należy się spieszyć z pompowaniem, bo mogą powstawać jakieś tam mikroukłady i wtedy trzeba odstawić ćwiczenia na kilka dni.
-
Asiosio, ja pisałam o baloniku, ale nie mam jeszcze do niego śmiałości... Więc nie wiem czy odpowiem, pytaj, może akurat ;) U mnie brzuch duży, ale chyba poprzednio miałam większy. Nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze urósł, ale to się chyba nie stanie, a jeśli już to minimalnie. Co do ciasnosci "tam" to w poprzedniej ciąży miałam z tym spory problem, intymne chwile już mniej więcej od połowy ciąży stały się bolesne, by w niedługim czasie stać się wręcz niemożliwe. Po porodzie i połogu minęło całe szczęście. Okinawa, strasznie współczuję, nie znam tej choroby, w sumie pierwsze słyszę, ale może warto zasięgnąć rady lekarza, co zrobić, żeby się nie zarazić albo nie wiem... Jeśli u syna to to oczywiście, bo przecież mógł zachorować na coś zupełnie niegroźnego. Można to jakoś zdiagnozować u syna? Czy to a cała cytomegalia?
-
Goga, ale brzucho fajne zdjęcie ;) jak mały Marcel się będzie kiedyś pytać skąd on się wsial, to mu pokażecie, że z brzucha mamy, a nie że z kapusty Bąbowa w masażu krocza, to z tego co się zdążyłam zorientować, to chodzi o uelastycznienie głównie tej części skóry między pochwą a odbytem, bo tam ponoć najgorzej jest pęknąć. Więc na filmikach pokazują jakoby masować palcami najlepiej kciukami od okolic wejścia do pochwy w dół rozciągając to miejsce przed odbytem. Wczoraj próbowałam.... I ja nie mogę :P na pewno nie kciukami, wskazującymi tam ledwo mi się udaje, więc taki masaż krocza będę robić, no cóż... Nie będzie to tak profesjonalne jak na filmikach w necie, ale może coś pomoże ;)
-
MagdaJ a na długo przed porodem robiłaś ten masaż? I czy robiłaś go regularnie? W tym naszym szpitalu ponoć wszystkie rodzące nacinają, czy jest taka potrzeba czy nie, bo wtedy jest szybciej. Ale nie wiem czy to nie głupia plotka tylko. Mnie też nacieli, też niby niewiele, a dyskomfort paskudny przez tydzień :/ dlatego tym razem wolałabym uniknąć tematu :P
-
MamuskaF, ja poduszki nie mam, teraz że tak powiem nie będzie mi potrzebna, ale poprzednio jak chciałam karmić żałowałam, że takiej poduszki nie mam. Uważam to za mega wygodne rozwiązanie i pewnie bym taka kupiła, gdyby mi się laktacja nie skończyła :/ ja sobie taką poduszkę do karmienia zwijalam z kołdry, ale mało wygodne to było, bo mało stabilne, a "konstrukcja" miała to do siebie, że lubiła się rozwalać, ja musiałam zwijać jeszcze raz, dzieciak się darłam bo był głodny... I tak... Ja bym kupiła taką poduszkę, jeśli masz zamiar karmić.
-
Ora, mi pokazało od razu 2 kreski, ale minęło 5 tygodni od ostatniej miesiączki u mnie. Zrobiłam 2 testy. Właśnie mi się przypomniało co jeszcze pisali o tych malinach! Że po porodzie też warto pić tę herbatkę, bo nie dość, że macica szybciej się obkurcza, to jeszcze ta herbatka wspomaga laktację. Także same plusy. Wiesiołka też polecam, w necie piszą, że można od 32 tyg brać, ja biorę od początku roku. Na opakowaniu napisali, że pozytywnie wpływa na stan skóry, czyli u mnie mija prawie 2 tyg, zmian w skórze żadnych nie zauważyłam póki co, no ale nie o to nam chodzi przecież. Jedynie co mnie przeraża, to to, że tych specyfików i suplementów jest coraz więcej i więcej :P już nie mam gdzie tego trzymać, a jeśli wszystkie te specyfiki zadziałają tak jak zadziałac mają, to chyba urodzę w 5 minut Karolcia, z tymi przeciwwskazaniami to tak jak napisałam, że nikt nie przeprowadził żadnych badań na ten temat, nic oprócz tego, że "nie wolno" tak więc chyba bez przesady, nie można popadać w paranoję. A w ogóle to chyba coraz ciężej znaleźć rodzinę w której by nie było jakiegoś przypadku nowotworu, tak więc no ;) No dobra, to daje na tapetę kolejny specyfik... Olejek do masażu krocza. Robicie masaż w ogóle? Albo macie w zamiarze? Mi przez brzuch chyba ciężko będzie to wykonać technicznie, a do samego masażu wybrałam olejek z wiesiołka, także będę "zawiesiołkowana", bo i od środka kapsułki i od zewnątrz ten masaż... Miałam zacząć masaże od dziś, ale niemoc i leń mnie dopadły... :P i nie wiem jak tam sięgnąć, żeby nachylając się przez brzuch nie zemdleć z powodu braku możliwości wzięcia oddechu heh :P masakra z tą ciąża :P
-
Oczywiście, że tak ;) i się cieszę z tego, miałam na myśli te dziewczyny, które całkiem zrezygnowały z tego forum na rzecz FB ;)
-
Okinawa, właśnie nikt nic nie napisał o tych nowotworach i miesniakach, żadnych rzetelnych informacji. Na opakowaniu też nic nie napisali, że to przeciwskazanie, tak więc myślę, że nie ma co przesadzać. Bo niby co by miała taką herbatka zrobić za krzywde, przecież to wszystko naturalne, ponoć polecalaja to nawet położne w szkołach rodzenia, to już one to by powiedziały o przeciwskazaniach typu nowotwory. Bąbowa, czyli wszystko u dziewczyn w porządku, to super ;) szkoda, że już tu się nie odzywają.
-
Hej dziewczyny, MagdaJ, to super, że Cię jednak nie wysłali do szpitala, masz kilka dodatkowych dni na zorganizowanie wszystkiego ;) Mnie USG przed porodem nie robili (a rodziłam tam gdzie MagdaJ) jedynie ręcznie mnie badali, ale to chyba raczej rozwarcie badali. Ale podejrzewam, że jak się podłącza delikwentkę do ktg, to wtedy może jakoś można rozpoznać nietypowe ułożenie i może wtedy faktycznie robią jakieś dodatkowe USG czy coś. Już oni tam na pewno mają swoje sposoby na to ;) Karolcia, fajnie, że się odezwałaś i dobrze wiedzieć, że jeszcze trwasz w dwupaku ;) a powiedz, czy Ty jesteś jeszcze w tej grupie na FB, co to ją kiedyś tu Natalia utworzyła? Nie jestem pewna, czy to Ty tam taka w miarę aktywna byłaś czy może jakaś inna to była Karolina :P jestem ciekawa co u tamtych dziewczyn, co się przeniosły z dyskusjami na FB, czy może już któraś urodziła. Mnie niestety za nieaktywność wywalily z grupy i już nie mogę ich "podglądać" :P Dziś za mną pierwszy dzień z liśćmi malin. Zanim w ogóle wypiłam pierwszy łyk, to sobie na necie jeszcze poczytałam o tych malinach w ciąży i one działają tylko na mięśnie dna macicy i w ogóle nie ma żadnych dowodów na to, zeby te liście miały jakkolwiek przyspieszyć termin porodu. Picie naparu po prostu wspomaga mięśnie macicy, dzięki czemu skurcze są efektywniejsze i sam poród przebiega sprawniej (tu też nie ma żadnych naukowych dowodów, ale niby statystycznieu kobiet, które piły ten napar poród przebiegał szybciej). Piszą, że może się zdarzyć (oczywiście tu też brak dowodów), że mogą się przyczynić do skurczy przepowiadających i wtedy najlepiej skonsultować się z lekarzem. A najlepsze jest to, że zalecają picie naparu z liśći malin nawet przez całą ciążę, bo taki napar działa też na odporność oraz antybakteryjnie, więc w tych wszystkich przeziębieniach, które tu przechodzilysmy taki napar mógłby zadziałać leczniczo, może zbić nawet niewielka gorączkę. Ot tyle ciekawostek na temat liści wyczytałam. Także dziewczyny pijcie już te napary, bo one przedwczesnych skurczy i porodów nie powodują. Jest też kilka przeciwskazań, np ciąża mnoga albo nowotwory w rodzinie, mięśniaki macicy i jakieś tam już nie pamiętam, bo mnie to nie dotyczyło.
-
MagdaJ, pamiętam jak syn pomagał Ci wybierać imię dla siostry jego najwyżej skorzystacie z jego propozycji i pewne jest, że Wam się nigdy imiona nie pomylą A w razie wątpliwości, to zaraz tu z dziewczynami przeprowadzimy konkurs i Ci pomożemy wybrać imię, tylko musisz nam dać kilka do wyboru ;) Tak więc jak widzisz o imię już się martwić nie musisz, jeden problem z głowy Kryśka, to nieźle, lada dzień możesz być już mamusią (po raz kolejny) ;) jesteś mentalnie na to przygotowana? Ja dzisiaj dopiero rozebrałam choinkę, czyli miejsce przyszłego łóżeczka właśnie się zwolniło, pewnie przyjdzie na swoje miejsce dopiero w lutym, a jeśli urodzę w styczniu, to M będzie składać, jak będę w szpitalu.
-
Hej dziewczyny :) Kruszyna z tego dzieciaczka u Ciebie, Kasia ;) Magda, trzymamy kciuki za Ciebie, a jeśli czegoś zapomnisz spakować do torby, to przecież Ci przyniosą ;) Co do mleka tego mam to chyba już wymyśliłam co zrobić. Kupię po prostu na necie takie mini opakowania i zabiorę do szpitala, to najbezpieczniejsza opcja ;) 36 sztuk kosztuje trochę ponad 100 zł... Tanio nie jest, ale przynajmniej nikt mi nie będzie truć, jak mi zabraknie, to wtedy wezmę szpitalne i już ;) Okinawa, no szkoda z tym zoo, może następnym razem ;D
-
Nooo ten mój lekarz to tak na dwoje babka wróżyła, co on powie na moją decyzję... Jak go zdążyłam poznać przez te kilka wizyt, to raczej się nagada o tym jakie to naturalne i zdrowe i pozytywne itd i wątpię, żeby ochoczo mi zaraz tabletki wypisał. On to z rodzaju tych, co to myśli, że każda ciąża kobiety 25+ jest dokładnie zaplanowana i winna być poprzedzona przez nią trylionem badań, a jeśli tak nie jest, to znaczy, że to głupia i nieodpowiedzialna dziunia. To tak w skrócie. Poprzednio pokarmu mialam tak mało, że mimo przystawiania, laktatorow i felmaktikerow zanikł sam, liczę,ze i teraz tak by mogło być. No nic, za tydzień wizyta, może coś zagadał do tego lekarza faktycznie, ale nie spodziewam się osiągnąć sukcesu
-
No bije się z myślami z tymi koszulami. W jednej zwykłej urodzę, potem mam 2 takie poporodowe rozpinane, żeby można było karmić, tylko ja nie chce karmić, ale obawiam się, że mnie zmuszą, a przecież nie zaglodze dziecka, jeśli jakimś cudem zabronią mi karmić mlekiem modyfikowanym. I mam jeszcze jedną, zwykłą, nierozpinaną, w której nie mam szans na ewentualne karmienie piersią w razie co, bo jest pod szyję. W związku z tym mam dylemat i może coś poradzicie. Jeśli nie chce kp i w szpitalu przyjmą to normalnie do wiadomości, to myślicie, że powinnam mieć swoje mleko i butelki czy korzystać z mleka szpitalnego? Za poprzednim porodem chciałam karmić piersią, ale się nie udawało, więc za zgodą lekarza dokarmiałam pół na pół też mlekiem, które brałam z zasobów szpitala (to były gotowe buteleczki 100ml do których dokrecalo się jednorazowy smoczek), no ale sytuacja była trochę inna, bo nie miałam w zamiarze z niego korzystać, chciałam kp, a wyszło jak wyszło. A teraz idę rodzić i jestem zdecydowana na mm i czy to nie przesada, jakbym brała od nich to mleko? Bo jak i gdzie bym miała wyparzac co chwilę butelkę... ? Co sądzicie? Kasia, jeśli doradzić mogę, to te dwie koszule zostaw sobie na "po porodzie" a ródź (tak to się odmienia??? Jakoś dziwnie wygląda to słowo..) w jakiejś takiej koszulce, co by Ci szkoda nie było, bo poród robi swoje i taka koszula jest już na pewno nie do użytku, a jedynie do prania. Może jakiś długi t-shirt masz czy coś od męża pożycz :P żeby tylko tyłek trochę zakrył :P bo jak Ci zostanie jedną koszyka na przebranie, to może być słabo i już nie mówię, że się człowiek poci czy coś, ale jak nie daj Boże nie zdążysz pójść do WC wymienić podpaski, to będziesz chodzić z czerwona plamą na tyłku, co na pewno nie będzie dla Ciebie komfortowe, a zdarza się niestety... :/
-
MamuskaF, to dobra jesteś niektóre z nas (ja nie) już nawet spakowane są do szpitala, a Ty dopiero ciuszki przeglądasz no niby jeszcze czas, ale brzuch o tym nie wie i nieźle wadzi. Ja dziś wyciągnęłam koszule szpitalne, żeby zobaczyć czy się do czegokolwiek nadają i chyba z jedną powinnam dokupić, ale szkoda mi kasy szczerze mówiąc, bo w domu i tak w pidzamach śpię, obawiam się tylko sytuacji, że będę musiała po porodzie zostać w szpitalu dłużej niż 3 dni i zabraknie mi koszuli na przebranie. Ile Wy macie koszul??
-
Okinawa, z tego co wiem, to żeby mieć zoo, to trzebaby było najpierw udać się na konsultacje z anastezjologiem w tym szpitalu, w ktorym będziesz rodzić, albo chociaż zadzwoń tam i się dowiedz czy musisz przyjść wcześniej. Mi powiedzieli, żebym przyszła właśnie na pogadankę z anastezjologiem, a czy dostanę zoo podczas porodu to i tak kolejna niewiadoma i wielka loteria. Myślę, że sami z siebie Ci nie zaproponują zoo ;) przecież dla nich to dodatkowa robota, a po co ;) MagdaJ, to tak dla pocieszenia powiem, że właśnie sprawdziłam fazy księżyca i pełnia w styczniu przypada na 20-ego, także jakby co, to zostaniesz po prostu styczniową mamusią ;) Glowa do góry ;)
-
MagdaJ no nie mów :( myślałam, że się na porodówce spotkamy, a tu takie coś :( strasznie mi przykro, że do szpitala się szykujesz :( A mówiłaś coś wcześniej, że szpital nie będzie konieczny, że w najgorszym wypadku przetoczą dziecku krew, ale to nie wymaga dłuższej hospitalizacji? Może nie będzie tak najgorzej? Najgorzej z młodym, chyba, że Cię wezmą i wywołają poród i szybko wrócisz do domu po kilku dniach. Trzymaj się, czekamy na dalsze wieści od Ciebie. Dla pocieszenia powiem, ze moja (niedoszła) teściowa spędziła ponoc dwa miesiące na patologii ciąży z drugim dzieckiem i też lipa, bo wszyscy jej bliscy pracowali normalnie i nie miał się kto zająć pierwszym dzieckiem, ale jakoś się wszystko ułożyło szczęśliwie i pewnie wtedy był to dla niej "dramat", tak teraz po prostu wspomnienie. Wszystko się jakoś ułoży. Będzie dobrze, już wkrótce zobaczysz istotkę dla której teraz to wszytko dzielnie znosisz :)
-
I mi będzie również worek nie pękł, mimo, że poród się na pewno zaczął. Podobno brak pęknięcia tego worka wydłuża poród, dlatego decydują się go mechanicznie przebijać. Ale w internecie można znaleźć filmiki, gdzie worka nie przebili i dziecko rodzi się będąc w nim. Niesamowite to jest, że można przez chwilę poobserwować hak dziecko wygląda i się zachowuje w brzuchu mamy, choć już w nim nie jest. Polecam wygooglować ;)
-
Nie wiem dlaczego, ale o Ciebie, Nadzieja, to ja całkiem spokojna jestem. Mam wrażenie, że Twój poród będzie w miarę w wyznaczonym terminie i że szybko i gładko Ci pójdzie. Co to samego porodu, to nie macie się co obawiać, że Wam sił nie wystarczy. To jest taki przypływ adrenaliny, że i dziecko urodzicie, a sił by wystarczyło jeszcze, żebyście własnoręcznie przeprowadzkę całego domu zrobiły. Pamiętam, że po porodzie (o 7 rano) to zanim mnie znużyło i opadły emocje to była już godzina 15. Dopiero wtedy jakoś udało się oko zamknąć na trochę. A przecież mogłam iść spać już dużo wcześniej, bo przecież dziecko po porodzie i nakarmieniu śpi jak kamień przez nawet 10 h(czy jakoś tak podobnie), tyle, że po iluś tam h trzeba je obudzić, żeby nakarmić. A dziecko przenosić można nawet dwa tygodnie, choć chyba teraz lekarze po tygodniu kierują do szpitala, gdzie odbywa się wywołanie. Do 18-tki tego dziecka w brzuchu przecież "hodować" Ci nie dadzą ;) a że wody wody są innego koloru niż przezroczyste to właściwie co to oznacza?? Bo się nie orientuję za bardzo. Myślałam, że zielone wody są wtedy jak dziecko odda smółkę jeszcze w łonie matki, zgadza się? No ale to się chyba zdarza nie raz i jest dosyć powszechne, czy może jednak czymś grozi? Proszę mnie to oświecić :P