Skocz do zawartości
Forum

Jijana

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    GDAŃSK

Osiągnięcia Jijana

0

Reputacja

  1. Witajcie!! ;) Już dawno po świętach. Mieliśmy je spędzić sami, ale jednak wybraliśmy się do mojej mamy. Jak zwykle narobiła tyle jedzenia, że druga rodzina mogłaby się najeść jeszcze. Aż byłam "zła" na nią, że tyle narobiła, podczas gdy ja zrobiłam jedną sałatkę i ciasto, a jej siostra robiła tylko sałatkę i już... Ale co zrobić :/ Nasza mała ładnie sypia w nocy, praktycznie całą noc przesypia. W dzień różnie bywa, wczoraj łącznie spała może ze 3 h, dziś już spała od 6 rano z 5-6 h, a to dopiero połowa dnia. Byłam dzisiaj w pracy pokazać córkę, dziewczyny okrążyły malutką, a ta w najlepsze spała przez całą wizytę :P pod koniec się obudziła, bo już była głodna ;) A poza tym to u nas nic niespodziewanego się nie dzieje - ot życie się toczy dzień za dniem. Która planuje już kolejna ciążę???
  2. MagdaJ, to mi się pomyliło Etermed z Medicover... :p wszystko brzmi podobnie :P My wczoraj byliśmy na szczepieniach, tak długo czekaliśmy na wszystko, że jak doszło co do czego, to mała zasnęła i obudzić się nie chciała, a tuż po szczepieniu zamiast płakać, to uderzyła w kimono płakała może 30 sekund łącznie ;) Dzisiaj odsypia wczorajsze stresy... Budzę ją na karmienie, bo chyba sama by nie "wstała" na jedzenie. Z tym leżeniem na brzuchu to mówią, że to kwestia przyzwyczajenia i determinacji rodziców, ale ja w to nie wierzę i wg mnie to tak nie działa. Starszego kładłam i "katowałam" leżeniem na brzuchu - nie polubił i za każdym razem się darł już po chwili. Mała za to uwielbia na brzuchu, a jak się zmęczy ćwiczeniami, to i nawet jej się przyśnie na brzuchu. W ogóle jakoś jej łatwiej zasypiać na brzuchu, bo wtedy jej tak te ręce nie latają jak oszalałe i nie bije nimi samą siebie. Jestem ciekawa, co fizjoterapeuta miałby zrobić, jak dziecko nie chce leżeć na brzuchu... No ale może zna jakieś czary ;) Jak tam Wasze przygotowania do świąt? Ja póki co rzeżuchę posiadłam i to tyle :P Do rodziny M nie jedziemy, bo ZNOWU mamy przeboje z samochodem. Już nawet nie mam siły się denerwować z tego powodu i tracę nadzieję, że jeszcze będzie kiedykolwiek normalnie jeździć. No ale to długa historia :P A do mojej rodziny tu na miejscu nie wiem czy pójdziemy, bo nie chce spotkać mojej ciotki, a przecież nie mogę powiedzieć mojej mamie, że "albo ona albo ja". Może do kolejnych świat mi przejdzie złość i będę w stanie usiąść z nią do jednego stołu świątecznego, na pewno nie będą to te święta. Tak więc chyba czekają nas święta wśród naszej czwórki i wiecie co? Strasznie się cieszę!! W końcu spędzimy święta tak jak chcemy, bez potrzeby dostosowywania się do kogokolwiek. Pójdziemy na jakiś fajny spacer, obejrzymy jakiś film, zjemy jajo z majonezem jako świąteczny akcent i wszyscy będą zadowoleni :)
  3. Czyli szczepione czy nie na rota i tak można zachorować na tyle, żeby sobie zafundować wczasy w szpitalu :/ ja starszego szczepilam, nie zachorował ani razu, ale to w ogóle wyjątkowy egzemplarz, bo najwyżej to on kaszel i katar miał i za każdym razem obywało się bez wizyty lekarskiej. Starszego szczepilam jeszcze na pneumokoki (wtedy jeszcze płatne), ale dopiero jak skończył rok, bo wtedy można podać jedną dawkę, a przed rokiem aż 3... Czyli 3 razy płacić kupę hajsu. Z małą mamy szczepienia w poniedziałek, na pewno kupię jej te szczepionki 5w1 albo 6w1 no i te rotawirusy chyba jej też podam, pneumokoki podam wersje darmową (bo jest też płatna) a meningokoki sobie podarujemy, bo też właśnie slyszalam, że tak szybko mutują, że ta szczepionka nie jest w stanie za bardzo chronić. Okinawa, podziwiam, że dajesz radę właśnie z tym karmieniem i do tego szalejącą chorobą. Współczuję i zdrowia życzę dla chłopaków! Kasia, aż 4 badania bioderek? No tego to nie słyszałam :O ale możliwie, że tak jest bezpiecznie - sprawdzić po prostu lepiej niż pluć sobie w brodę, że się czegoś nie dopilnowalo i dziecko ma jakiś kłopot czy coś. No ale 4 badania to sporo i tak.
  4. MagdaJ, to chyba nawet u tego samego lekarza byłyśmy, bo mowilas, kiedyś, że Ty w Etermedzie chodzisz do lekarza (byłam na Jaskółczej, Ty też?). Powiedział właśnie, żeby pieluchowac, a kontroli nie potrzeba. Będę się wybierać niebawem do fizjoterapeutki, to zapytam o to pieluchowanie. A te kamienie... No trzeba usunąć jakoś niebawem, ale chyba na jesień się zgłoszę dopiero. Straszny cykor ze mnie, mimo, że to laparoskopowo... To jednak operacja, a ja się boje :P ale z dwojga złego to wolę operacje niż ponowny atak bólu :/ Okinawa, ale kombinacje masz z karmieniem :O jak to przeczytałam, to sobie wyobraziłam, że siedzisz cały dzień spędzając go na karmieniu/odciąganiu mleka. Ale pewnie tak nie jest i tylko tak to brzmi :P A powiedz czy szczepilas syna na rota? Jestem ciekawa czy (jeśli nie był szczepiony) będzie konieczność (oby nie!!!!) wizyty w szpitalu (podobno to dość powszechne) a jeśli był szczepiony, to czy choroba przebiegnie na tyle 'lagodnie', że syn przemeczy się w domu. I skąd masz pewność, że to rotawirusy? To się jakoś bada? Nie wiem... Badanie z krwi czy coś w tym stylu?
  5. My dzisiaj po USG bioderek. A więc... Bioderka są dwa :P i to nawet we właściwym miejscu i o właściwym wyglądzie :P ale ze względu na to, że ona taka duża, to powiedział, żeby profilaktycznie na czas spania pieluchowac ją szeroko. Jak mi się uda, to będę tak robić. MagdaJ... Ty wiesz, że Ty masz wszystko tak samo jak ja... Ja też mam kamienie w woreczku żółciowym, tobie tego nie życzę, bo jak przyjdzie atak, to trzymajcie narody.... Poród przy tym to swędzi... :P dieta to podstawa niestety, tuż po ataku tych kamieni odzywialam się płatkami ryżowymi gotowanymi na wodzie z odrobiną cukru, kisiel z jabłka, chleb z chudą wędliną, na mięso straciłam apetyt, więc i tak nie jadłam. 0 surowych warzyw, 0 smażonego, potrawy nawet lekkostrawne z grilla odpadały (wtedy był sezon na grilla :P), przypraw generalnie lepiej nie używać, kawy nie można, herbatę tylko jakąś cieniznę. Słodkiego nie, tłustego nie, ostrego nie. Potrawy nie mogą być ani zbyt gorące ani zbyt zimne. Alkohol odpada (wtedy ciąża, więc i tak odpadał). Chleb najlepiej pszenny, a na pewno nie z jakimiś ziarenkami, bo może mieć za dużo błonnika, a to też nie dobrze. Generalnie utrapienie straszne z tą dietą. U nas kupki teraz raz mniejsza, raz większą, średnio co dwa dni. Podobno nawet raz na 10 dni jest nadal w normie. Chyba nam daleko jeszcze do NL jeśli chodzi o służbę zdrowia... Może jak nasze dzieci będą miały dzieci, to jakoś lepiej będzie.
  6. Czyli wszędzie (prawie) tak z tymi zapisami do lekarza beznadziejnie... Powinno to być jakoś internetowo rozwiązane czy coś. Co ma zrobić jakaś samotnie wychowująca matka w takiej sytuacji? Zostawić chore dziecko w domu czy zwlec malucha z łóżka o 6 rano, żeby o 7, albo jeszcze najlepiej wcześniej, postać w kolejce do zapisów? Tylko się pochlastać... Z tymi krostami u małej to już nie wiem co myśleć... Znaczy i tak wizytę mamy w poniedziałek, więc jak do tej pory nie zniknie, to zapytam oczywiście co to, ale jakby miała 2 rodzaje tych wyprysków. Na czole i klatce piersiowej ma takie drobniutkie, jakby taka kaszka, a na polikach i brodzie ma jakby trochę większe, niby blade i z daleka nawet niewidoczne, ale jak śpi na którymś boku, to później na tym poliku jej się "uaktywniają" i są niepokojąco czerwone... Po jakimś czasie znowu bledną do poziomu "prawie wygojenia". Dziwne to. A w ogóle co z tą wiosną?! U mnie śnieg pada... W tej chwili to nawet bardzo intensywnie. Kiedy będzie cieplej...? :/ Już mam dosyć tego zimna :( Chciałabym chociaż się kawy napić na balkonie, albo jakiegoś kwiatka zasadzić, a tu prędzej mogę pomyśleć o lepieniu bałwana :(
  7. No trochę mnie pocieszylyscie, krostki są dopiero od 1,5 dnia (a przynajmniej wtedy je zauważyłam :P) dziś rano jak zobaczyłam, to żałowałam, że nie poszłam rano postać w kolejce do zapisów do lekarza (u Was też to tak durnie się odbywa, że jedynym sposobem zapisania dziecka na wizytę na dzieci chore jest stanie rano przed 7 w kolejce jak za PRL-u??) U mnie został 1 kg do wagi z którą rozpoczynałam ciążę, ale i tak to słabo pocieszające, bo w ciąży w pierwszym trymestrze schudłam i do najniższej mojej wagi brakuje mi 7 kg) - ubyło mi 12 kg od dnia porodu. Jezu... Właśnie dodałam jedno do drugiego i... Serio 19 kg utylam w ciąży?? :O masakra... :/
  8. Chyba nie swędzi... Nie skarży mi się w każdym razie krostki są małe, ale jest ich dużo i sprawiają, że czoło jest takie... hmm... szorstkie plus kilka sztuk w innych miejscach twarzy. A uczulenie? No sama nie wiem, proszku/płynu nie zmienialam, mleko próbowałam 3 rodzaje, żadne nie dało takiego efektu, a tego używamy jakieś 4 tygodnie już, więc chyba (mam nadzieję!!), że to nie to. Gorączki i biegunki brak. To poczekam do wizyty w takim razie :)
  9. A w ogóle to się chciałam poradzić, co byście zrobiły, bo małej wyskoczyły jakieś krostki. Mi to wygląda na potówki, ale ekspert że mnie żaden i równie dobrze może to być co innego. Poszłybyście od razu do lekarza czy zobaczyły czy to się rozwija/znika/utrzymuje i jak długo? Wizytę u pediatry mamy w przyszłym tygodniu, gdyby coś. Czekalybyscie na wizytę czy pędziły już teraz do ośrodka??
  10. Okinawa, no w końcu w domu! Miejmy nadzieję, że to już ostatnia waszą wizyta w szpitalu - następna Twoja dopiero przy porodzie kolejnego dziecka hahaha Kasia, mam tą samą sytuację, że rodzina M jeszcze nie widziała nowej członkini rodziny i też "powinniśmy" tam jechać, choć ja to widzę w ciemnych barwach raczej. Głównie ze względu na to, że to ja mam problem z podróżami i nie cierpię nocować u kogoś w domu, gdzie do wszystkiego muszę się dostosować, nawet chodzenie do WC trzeba zaplanować, bo jak pełny dom ludzi, to wiadomo, że toaleta wiecznie zajęta. Wiem, że to głupi przykład, ale wkurza mnie coś takiego, cenię sobie mój komfort. Więc nie dość, że ja się nie będę czuć komfortowo, to jeszcze zorganizować w tym wszystkim dzieci: niemowlak, który wiadomo, że musi być noszony z miejsca na miejsce, to jeszcze starszak też ma problem, bo boi się psów teściowej (ma 2 psy takie po 60 kg każdy...) I z takich świąt wracam bardziej zmęczona, niż bym miała sama zostać z dziećmi w domu na te 2-3 dni. Ale czasem się trzeba poświęcić. A co do przerzucania dziecka z rąk do rąk, to tego się tam nie obawiam. Tam oprócz teściowej i siostry M raczej nikt sam z siebie nie będzie się pchać do dziecka - wolą patrzeć z odległości :P Najchętniej to bym sie na te święta ograniczyła tylko do naszej małej rodzinki - tylko ja, M i dzieci, ugotowała każdemu po jajku na twardo i tyle - spędzali byśmy razem miło czas na zabawach i spacerach, drzemkach i innych miłych rzeczach. Ale tak się nie da :(
  11. O rany, ja też miałam fatalną noc. O 2 mała się obudziła na jedzenie, zjadła, ale zasnąć już nie chciała... Chyba się wyspała po prostu. W tym samym czasie o 2.20 wstał starszak i co 3 minuty latał do nas - zabawy mu były w głowie, będzie się chichrał na całego. Mała dotrwała do kolejnego karmienia, synowi chyba się w końcu znudziło bieganie do naszego pokoju. Cała zgraja padła dopiero koło 6. A już o 8 obudziła się mała na kolejne jedzenie, o 8.30 dołączył do nas starszak. Między tym wszystkim M jako zombie poszedł do pracy na 7. Ale tak jak już się mogłam położyć i pomyślałam 'co za koszmar', to sobie uświadomiłam, że czekają nas gorsze noce, gdy np małej zaczną rosnąć zęby. Eh :P My w przyszłym tygodniu też na USG bioderek się wybieramy :) mam nadzieję, że wyjdzie wszystko dobrze. A z tym smoczkiem.... Przydałby się czasem, dziecko by się uspokoiło i miałoby szansę zasnąć szybciej, a tak to męcz się człowieku. Jeden plus, że później nie trzeba będzie odzwyczajać od smoczka ani żadnych wad zgryzu dzięki temu mieć nie będzie :) O grzybicy piersi nawet nigdy nie słyszałam. Można karmić piersią, jak się ma coś takiego? A próbowałaś małej chociaż jedną noc nie budzić? Może taki jej urok, że w nocy jej się nie chce jeść. Pamietam, że ten mój starszy, to tak w okolicach drugiego miesiąca też zaczął przesypiac całe noce i tak między północą a 7-8 się nie budził - nic mu nie było, przybierał na wadze normalnie ani się nie odwodnił.
  12. Jerba, a często ja budzisz na karmienie?? W sensie co 3 godziny? A próbowałaś jej nie budzić? Może sama by się obudziła po 4-5h a Ty byś mogła odpocząć ciurkiem te kilka godzin? Ja tam w nocy dziecka nie budzę, sama się budzi co 4 czasem 5 godzin. Współczuję tego wędzidełka, ale jak trzeba... :/ To ponoć nie boli, tylko pewnie technicznie jest trudne do wykonania i to dziecko najbardziej stresuje. My dzisiaj byliśmy u położnej, mała równe 5kg waży na rehabilitacji też było w porządku, powiedziała, że krzywizny małej są do wypracowania, więc to żadne zmiany kostne czy inne groźne sprawy, także jestem uspokojona.
  13. Magda, skoro mają tak lubi ssać, to może by jej smoka zaaplikować? Położna mi powiedziała, że czasem są takie dzieci, co mają tak wielką potrzebę ssania, że bez problemu można im dać smoczek. Mój starszak tak miał, mała natomiast wypluwa smoczka po 2 sekundach i tylko się bardziej wkurza. No to z tym zaleganiem w nosie to faktycznie słabo, skoro może powodować takie komplikacje, a Ala musi być zdrowa, żeby mieć operację. A katarek plus daje radę?? A do logopedy idź, skoro coś Cię niepokoi, to albo logopeda mu pomoże, albo Cię uspokoi, że wszystko w porządku z synem i da jakieś ćwiczenia na usprawnienie tego, co wg Ciebie słabo mu wychodzi. Jerba, czyli nie tylko ja mam "turne" po lekarzach i innych specjalistach. A jak Twoja córka przesypia noce?? Dajesz radę się przespać z małą w ciągu dnia? Nie daj się zamęczyć na amen, bo w końcu nie wytrzymasz.
  14. A w ogóle, to teraz mi się przypomniało, że jak to ulewanie jest uporczywe, to istnieje jakiś taki produkt zagęszczający - chyba z firmy Bebilon. Przy karmieniu piersią też go jakoś można stosować.
  15. U logopedy pierwsza wizyta, więc bez szału. Przybił "piątkę" z panią logopedką i tyle :P chociaż tyle, że nie uciekł z krzykiem nawet było śmiesznie momentami, natomiast swoich umiejętności logopedycznych pani nie zaprezentował. Nie wiem jaki Ty masz problem z synem (mój po prostu nie gada oprócz mama, tata i baba), ale jak coś to polecam właśnie zacząć przygodę od poradni psychologiczno-pedagogicznej, oni tam "diagnozują" z czym dziecko ma problem, wystawiają opinię i z tą opinią się idzie albo na terapię albo posyła się dziecko do przedszkola, które wspiera wczesny rozwój (czyli takie, gdzie np logopeda pracuje z dzieckiem indywidualnie) - jest kilka takich w Gdańsku. Poradnie wybiera się ponoć taką, co jest najbliżej miejsca zamieszkania (jakoby jakaś rejonowość miała istnieć) - to placówki publiczne, także takie wizyty są za darmo. Nie wiem jak się sprawa ma, jeśli by obrać drogę inną i korzystać prywatnie z tych wszystkich logopedów itd. no zobaczymy, póki co daje mu czas na rozwinięcie umiejętności. Do następnej wizyty mamy ćwiczyć samogłoski ;) Mój gwiazda też ulewa, może i nie nosem, ale prawie za każdym razem coś jej tam poleci mniej lub bardziej. To że nosem ulewa, to chyba się nie ma czym przejmować, niektóre dzieci ponoć tak mają - ważne, że apetyt dopisuje ;) Jutro fizjoterapeuta nas czeka z małą. Ciekawa jestem co to tam będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...