Skocz do zawartości
Forum

Jijana

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jijana

  1. Utonęłam dziś w tonach ubrań po młodym. To dziś był ten dzień, kiedy to odważyłam się rozpruć te wszystkie worki tak skrzętnie wciskane w najdalsze zakamarki naszych szaf. Oto rezultat: całą wanna po brzegi wypchana rzeczami, które nadają się dla młodej tuż po urodzeniu; całe łóżko z górą na 50 cm wzwyż z rzeczami, które się nadadzą, ale jeszcze będą za duże (do wykorzystania w ciągu najbliższych 2 lat); 4 wielkie reklamówki rzeczy "zbyt męskich" jak dla dziewczynki, a więc rzeczy w dobrym stanie do oddania oraz w końcu 2 worki rzeczy, które postanowiłam, że chyba czas wywalić, albo, że tej 'plamy po marchewce' to nawet Zygmunt Hajzer nie dopierze. I co z tego, że w szafach się poluźniło, jak cały ten "bałagan" jest rozrzucony po domu i po drobnej reorganizacji znowu zostanie upchnięty w szafach... ;) Współtowarzyszki nie jedzenia czekolady, jak Wam idzie? Ja dziś grzecznie, chude śniadanie, warzywa, zdrowy chleb, potem kawa i póki co czeka mnie robota obiadu w kuchni, mam nadzieję nie pożreć tej czekolady z orzeszkami, co spogląda na mnie z drzwi lodówki.... :P Miłego popołudnia, Mamuśki!! ;)
  2. Hahaha chyba nasz facet prowadzi podwójne życie
  3. Zawsze myślałam, że wózki 3 w 1 są właśnie z foteliko-nosidełkiem, nie wiedziałam, że nie można go użyć jako fotelik właśnie. Baba ze sklepu... Jezu, jakbym miała zły humor, to i skargę by można bylo na nią napisać. Tekst poniżej krytyki i 0 wiedzy w temacie jak widać. Nie wracaj tam, bo jak widać nie ma po co. Foteliki dzielą się na takie co zapinają się pasami i takie, co są wpinane w bazę. Żeby taką bazę zamontować, trzeba mieć na tyle nowoczesny samochód, żeby miał isofixy (mój poprzedni nie miał np :P). Mówi się, że te foteliki z bazą (z tym, że trzeba mieć na względzie, że baza jest dodatkowo płatna i wcale nie najtańsza) są bezpieczniejsze, w testach otrzymują lepsze oceny itd. Te zapinane na pasy samochodowe wcale nie są takie złe, tylko hmm bardziej upierdliwe, bo nie dość, że trzeba zapiąć dziecko w foteliku, to jeszcze fotelik trzeba zapiąć pasami w samochodzie, a czasem trzeba się nasilowac, bo trzeba dobrze ponaciagac te pasy. Fotelik z bazą jest na stale zamontowany w samochodzie i tylko zostaje zapięcie w nim dziecka. No ale jest też plus fotelików zapinanych na pasy - można je użyć jako nosidełko do krótkotrwałych wyjść, bo ogólnie to fizjoterapeuci odradzają długie podróże w tym foteliku, że niezdrowe dla kręgosłupa itd Żeby tak go używać, to trzeba mieć adaptery do wózka, które pozwalają połączyć jedno z drugim ;) ale to chyba nie jest za drogie, bo to tylko 2 kawałki plastiku. No i cena. Tu od 100 do nawet 2000, zależy czego człowiek oczekuje. Powiedzmy sobie szczerze, że foteliki za 100 zł, to dziadostwo raczej. Na przejazd po mieście ok, ale jak ktoś planuje robić jakieś dłuższe trasy, to trzeba wydać trochę więcej, płacimy głównie za bezpieczeństwo, certyfikaty a na trzecim miejscu jest firma. Z fotelikami jest tak, że producenci mówią, że po nawet drobnej kolizji na drodze, powinno się fotelik wymienić na nowy, bo być może mogła naruszyć się struktura tych plastików w fotelików i może nie być już tak bezpieczny jak nowy. Niektóre firmy oferują w ramach sprzedaży swoich fotelików taką wymianę za free w ramach gwarancji chyba tam 5 lat dają (ale nie jestem pewna). Mam taki dla starszaka firmy Recaro, oni właśnie oferują taką wymianę w ramach gwarancji, kosztował coś koło 1000 - ale tym akurat nie należy się sugerować, bo ten mój M się po prostu uparł na tę konkretną firmę, bo oni robią fotele do samochodów wyścigowych i one niby takie bezpieczne i super i w ogóle "fejm" na dzielni, bo syn jeździ w Recaro... No faceci po prostu... Co tu dużo tłumaczyć To się wypowiedziałam, a sama posiadam chyba najbardziej popularny fotelik (dla tego najmniejszego dziecka do 10 kg) - Maxi Cosi, na pewno nie raz widzicie takie na ulicy, jest zapinany na pasy. Dostałam ten fotelik w spadku po córce kolegi, jeździł w nim młody, teraz będzie jeździć jego siostra, ja tam byłam z niego zadowolona, mimo, że nie mam porównania do innych. Ah.. no i od razu powiem, że ten mój fotelik właściwie powinien zostać wymieniony na nowy, bo ma już tyle lat, że właściwie się nie nadaje do użytku, no ale trudno. Producenci nie zalecają używania fotelika, co ma już tyle lat, bo nie wiadomo jak tam z plastikami właśnie. Z tego samego względu nie poleca się kupowania używanych fotelików, bo nie wiadomo jaką miały historię, czy nie brały udziału w jakiejś kolizji drogowej ust. Jak już to tylko z pewnego źródła brać (rodzina, znajomi) Co do ceny mojego, to pojęcia zielonego nie mam, bo go dostałam. Ale polecam Ci jeszcze raz się przejść do sklepu jakiegoś innego i pogadać z kimś bardziej kompetentnym niż ten babsztyl.
  4. Goga, oj szkoda z tym L4! Wczoraj miałam godzinne L4 i było cudownie! Co prawda byłam na zakupach, no ale zawsze to SAMA. Kuruj się, kup produkty Prenalen, saszetki, na katar psikacz, a na gardło tabletki, jak masz gorączkę to Apap i jakoś to będzie. Postaraj się o jakąś opiekę nad dziećmi chociaż na 2-3, żebyś się mogła porzadnie wyspać.
  5. To zapraszam, MagdaJ, do "odchudzania ciążowego" ;) zobaczymy ile mamy silnej woli. U mnie póki co słabo, bo oprócz swojego śniadania, zjadłam też śniadanie po młodym, bo skubany nie chciał jeść, a mi było szkoda wywalić. Tak więc dzień zaczął się na minus, ratuje mnie chyba to, że się namachałam, bo posprzątałam kuchnię od a do z, więc tą jego kanapkę pewnie spaliłam marne pocieszenie, wiem :P Dobra, to ja już nie kupuję więcej rajstop w takim razie, na szczęście są one w rozmiarze 62 więc na wiosnę się przydadzą do jakiejś kiecki po prostu, nic straconego ;) tego zimowego śpiworka do gondoli też nie kupię, skoro mam zimowy kombinezon i kocyk na to. Macie rację, bez przesady. Jeszcze trochę tych "warstw" a sam nos by wystawał z wózka. MagdaJ, ponoć w drugiej ciąży już nie jest tak źle z tym przenoszeniem, w sensie takim, że przy pierwszym dziecku, to sobie maluch lubi posiedzieć w brzuchu mamy długo, a w kolejnych ten proces porodu już jest szybciej bądź w terminie, także trzeba być dobrej myśli :) I też mi się marzy, żeby dziecko za duże nie było, żeby łatwiej na świat mogło przyjść. Wiem, że to glupie, ale w związku z tym chciałabym urodzić jakoś w 37-38 tygodniu. Będę musiała kupić sobie te liście malin czy co to tam i zacząć ćwiczyć z tym balonikiem od nowego roku.
  6. Już Wam spieszę z pomocą z tymi terminami i przepowiadam Wam, że te co mają termin około 20 (ja też :P) to wszystkie urodziny dokładnie w nocy 19 a to dlatego, że jest wtedy pełnia księżyca i w pełni się rodzi najwięcej dzieci. Tak więc już nawet na USG nie trzeba patrzeć :P Postanowiłam, że się od dzisiaj "odchudzam". Ostatnio sobie pofolgowałam z jedzeniem i czuję się idealną...kulą :P z każdej strony okrągła i tylko zwiększam swój promień. Nie dość, że ciąża, to jeszcze kilogramy nieciążowe mi przybywają... Dosyć tego! Żadnych słodyczy, ciast, ciasteczek, rezygnuję też z połowy porcji makaronu/ryżu/ziemniaków. A piszę to tu, żeby mieć świadomość, że w razie wpadki jedzeniowym nie oszukuje tylko siebie, ale też Was, a tu już głupio ;) Kupiłam wczoraj kilka kolejnych gadżetów dla dzidzi. Ręczniki z kapturkiem, skarpetki i rajstopy oraz pierwsze smoczki. Moja mama mówi, że takiemu małemu dziecku się rajstop nie zakłada, bo jest tak delikatne, że tylko się umorduję i dziecko też z ich zakładaniem. Szczerze, to nawet nie pomyślałam o tym, może to i racja, ale jakby miało być minus 20, to nie wiem... Chyba warto. Syna urodziłam w maju, więc nie miałam tego "problemu" a Wy? Kupilyscie rajstopki Waszym maluchom? A macie taki zimowy śpiworek do wózka? Bo w sumie jak zamierzacie wychodzić z dzieckiem, to jak będzie ubrane? Myślałam, że rajstopki, bodziak z długim rękawem, jakiś dresik i potem czapka, kombinezon i jakieś buto-skarpety. Na to kocyk już w wózku, a jak śnieg by padał to jeszcze mam takie coś nakładane na gondolę (część wózka), ale raczej to nie chroni przed zimnem... Ewentualnie przed wiatrem. A Wy dziecko w kombinezonie bedziecie wkładać do takiego zimowego śpiworka?
  7. Witaj LadyM :) U mnie dzień leniwca, już nawet obiad miałam przygotowany wczoraj, więc dzisiaj jego dokończenie zajęło mi 10 min. Młody dzisiaj wstał bardzo wcześnie, ale jakoś dobrnęliśmy do drzemki i padliśmy oboje. Za to tatuś chory na całego i obudził się dopiero o 12. Także tego... Za to teraz 2.10 w nocy, a my dopiero kładziemy się spać. Ciekawe o której jutro pobudkę nam młody zrobi. A szkoła rodzenia jest fajna, chodziłam w poprzedniej ciąży. Tak się rozjaśnia co i jak z dzieckiem robić, zwłaszcza jak ktoś nie miał nic wspólnego z małym dzieckiem nigdy praktycznie. Przy drugiej ciąży już bym nie poszła, ale były tam takie babki, które uczestniczyły w zajęciach po raz kolejny właśnie, mając dziecko po dziecku... Nie wiem, chyba przesada wg mnie, ale co kto lubi.
  8. Kryśka, jaki mały fetyszysta stóp świetnie, że udało się podejrzeć akurat taką sytuację ;) Na pocieszenie obkupiłam się w Pepco. Trochę ładnych rzeczy, ale nic takiego, co by nie było faktycznie potrzebne, więc w sumie przyjemne z pożytecznym. AA no i kupiłam już pierwsze pieluszki dla malutkiej ^^ Mój gin do tej pory też na każdej wizycie robił mi badanie na fotelu i USG, dlatego dzisiaj się zdziwiłam, że oprócz fotela nie będzie nic innego. Ale widzę, że nie jestem sama z takim problemem, co mnie w sumie trochę pociesza ;)
  9. A no tak, serduszka to słuchałam z położną w gabinecie obok, tu wszystko książkowo 150 uderzeń na minutę. Chyba nie lubię mojego ginekologa :P
  10. Czyli, że szczęście chyba mam, że mnie kopniaki nie bolą ;) Jestem już po wizycie, lekarz miał obsuwę bagatela 2 godziny.... Umrzeć można po prostu w tej kolejce, a i tak się człowiek nie doczeka wizyty. Tak to jest, jak się lekarz spóźnia, potem przerwa na kawę, potem przerwa na śniadanie i przerwa na telefonowanie... Więcej przerw niż pacjentek... No i kurczę... Nie miałam dzisiaj USG :( no lipa straszna, a tak na to liczyłam :( nie wiem co u mojej małej, nie wiem ile waży. Ta wizyta miała mi poprawić humor, a tu takie coś... Jestem wielce niepocieszona. Kolejne USG będę mieć dopiero za miesiąc tuż przed świętami. A do tej pory swoją wiedzę i domysły muszę czerpać z aplikacji na telefonie :/
  11. Hejo, u mnie posępnego humoru dzień drugi. Dziś dla odmiany pokłóciłam się z mamą. Nie mogę już z nimi wszystkimi po prostu. Moja mama ma tendencję do wyszukiwania problemów tam gdzie ich nie ma. Od jakiś 2-3 lat narzeka, że musi zrobić remont w łazience. No więc ją wspieram i pomysł popieram, bo faktycznie łazienka wymaga już ręki jakiegoś fachowca. Proponuje jej jakieś wyjście do sklepu na oględziny kafli, kabin prysznicowych i innych i już prawie jesteśmy umówione i nagle ona mówi coś w stylu, że nie, nigdzie nie idziemy, bo ona nie chce mi zajmować czasu, bo ja mam teraz nową rodzinę i to z nimi powinnam czas spędzać ( tak już się kilka razy umawialiśmy) I ciągle coś... Dziś, po prawie trzech latach przemyśleń nad "designem" nowej łazienki, nakrzyczała na mnie, że przecież ona nie ma pieniędzy na remont (co jest nieprawdą) i czy ja myślę, że ona sra pieniędzmi!? Ze same szafki będą kosztować 4 tys! Więc zapytałam z czego te szafki, że takie drogie (łazienka na 4 m2, więc nie da się tam wcisnąć szafy typu komandor...) A ona do mnie, że w jakim ja świecie żyje, że TAKIE są ceny teraz. Pytam się jej, że może stolarz ma jej zrobić te szafki na zamówienie indywidualne, że tak drogo wychodzi? Nie.. z sieciówki mają być. No brak słów. Jeszcze coś o WC było, ale całe szczęście makaron mi się ugotował i musiałam zakończyć rozmowę. A co do spania, bezsenności itd, to wiecie o której się dziś obudziłam? (z krótką przerwą na pożegnanie M wychodzącego do pracy) o 12.55 przyszło moje dziecię i mnie obudziło! Hahaha... Czyli ten śpioch też musiał do tej godziny spać. Gen spania po mamusi odziedziczył :P Jutro piątek, mam nadzieję, że nadchodzący weekend prawo mi trochę humor i może okaże się, że to będzie jeden z niewielu dni, w którym się z nikim nie poklócę :P zwłaszcza, że jutro wizyta u gina, więc się dowiem, ile przytyła moja dzidzia. A w ogóle, to mam prośbę, żebyście może podały przy wadze maluchów który to u Was tydzień aktualnie, to tak łatwiej to sobie zobrazować na jakim etapie jesteście i czy u nas samych w danym tygodniu dzievko było cięższe, lżejsze czy tak samo ciężkie. A w ogóle, to piszecie o nadruchliwości dzieciaczków w brzuchu. A te dzieci kopią na tyle mocno, że Was to boli fizycznie? Mnie nie bolą kopniaki, czuję je dokładnie i wyraźnie, ale to odczucie nawet koło bólu nie stało.
  12. Mnie dzisiaj dopadła frustracja, pokłóciłam się z M, popłakałam się, bo mu tłumacze jak krowie na rowie o co chodzi już trzeci raz, a ten odbija pałeczkę z jakimś argumentem z dupy i w ogóle nie pasującym do sytuacji. Nie cierpię kłótni z nim, bo on się nie umie kłócić, zawsze gada jakieś bzdury nie na temat i nie dość, że kłócę się z nim o coś, to jeszcze dochodzi podwójna kłótnia o to, że gada od rzeczy. Armagedon gotowy, a mi cierpliwości brak. W takich momentach mam ochotę wyjść i nigdy nie wrócić. Asiosio, poszalałaś w tej aptece! Liczycie ile już wydałyście od początku ciąży na dziecko, badania, leki, gadżety itd ? Ja nie liczę, bo bym chyba zawału dostała a ile jeszcze trzeba będzie wydać po porodzie! A bo czegoś zabrakło, a to szczepionka, a to jakiś specyfik na ciemieniuchę itd itd
  13. U mnie wynik pierwszego tsh był tylko lekko ponad normę, dlatego dostałam najmniejsza dawkę, a jak zapytałam lekarza, to powiedział, że po tej dawce to tsh powinno być na poziomie 2, no ale nie jest jak widać, dlatego się martwię. Mam nadzieję, że po ciąży moje ciało się ogarnie hormonalnie i nie będę musiała brać tabletek do końca życia, no bo jakby nie było jest to upierdliwe. Ale z drugiej strony wolałabym brać tabletki na tarczycę do końca zycia niż mieć cukrzycę (nie w ciąży), bo to podstępna choroba i atakuje wszystko jak leci. Więc w sumie nie ma się co załamywać, będę dobrej myśli po prostu :) a tego ft4 nie miałam tym razem robionego jeszcze odpowiadając. Moja mała ostatnio jakby spokojniejsza, ale wczoraj zrobiłam sobie z brzucha podstawkę na pilota od tv i było widać jak się trzęsie ten pilot a w ale jakoś nie czułam bardzo tych kopniaków :P Magda, trzymam kciuki za dobry wynik przeciwciał.
  14. Tak, przyjmuje na czczo 30 min przed jedzeniem, popijam małą ilością wody, przyjmuje dodatkowo Wit D3, oprócz tego mam tabletki dla ciężarnych mama dha premium plus i w nich jest jod, także wszystko przyjmuję jak trzeba. Faktycznie doczytałam, że tsh rośnie wraz z ciążą, bo w sumie niewiele wzrósł, no ale norma w ciąży jest do 2,5, a bez ciąży do 4, więc tak czy siak na tą chwilę mam za dużo. W piątek wizyta, to się dowiem o co chodzi :) boję się tylko (ale nie znam się na tym, więc moje się mylić ;) ), że jak tak przyzwyczaję tarczycę tymi tabletkami przez okres ciąży, to po skończeniu ciąży się ona "rozleniwi" i już zawsze nigdy nie będzie umiała dobrze funkcjonować bez tego eutyroxu :( MagdaJ, niezły cwaniak z tego Twojego wybrał najładniejsze imię w końcu (swoje) współczuję problemów z przeciwciałami, najgorzej, że nie wiadomo co dalej i nikt nic nie wie. Mam nadzieję, że jakiś dacie radę to ogarnąć. Swoją drogą, myślałam, że taki konflikt serologiczny to dość powszechny problem w ciąży wielu kobiet i nie pomyślanym, że będzie to stanowić w ogóle jakikolwiek problem :/
  15. A ja w końcu nie wiem jak jest ta moja ułożona, kopie różnie, a to po boku, a to na dole czasem mam wrażenie, że u góry też kopnie, ale już się zakrecilam. Właśnie spojrzałam na swoje wyniki i jedno mnie tylko zmartwiło, a mianowicie tsh, na początku ciąży miałam 2,72 potem zaczęłam brać eutyrox i wczorajsze badanie pokazało 2,8... Chociaż lekarz mi mówił, że pewnie to będzie u mnie koło 2 wynik. I co to ma znaczyć, że mi ten eutyrox nie dość, że nie pomógł, to jeszcze pogorszył sprawę?? Bez sensu :(
  16. Asiosio, no właśnie to dziwne, że nie chcą sobie dorobić, przecież to ładna suma dodatkowo w budżecie domowym, a kilka godzin poświęcenia :(
  17. Okinawa, mnie to w pierwszej ciąży męczyło, że będzie chłopak i raczej nie będę miała możliwości go ubrać fajnie, a przynajmniej tak fajnie jak dziewczynkę. Ale myliłam się bardzo, myślałam, że to się u nas skończy na po prostu dresach i tyle z ubioru dla chłopców, a okazało się, że możliwości mam dużo i teraz nawet trochę jestem zawiedziona, że jak będzie dziewczynka, to nie będę mogła jej ubrać tak jak starszego brata i jego ciuszki pójdą w zapomnienie, bo więcej dzieci nie planuję. Nie ma co się oszukiwać, że dla dziewczynek jest tych ciuchów więcej, ale w sumie połowa to róż... A ja bym tak chciała inne śliczności dla niej :p dobra... Nie mają baby problemu, to se znalazły, że ciuszki nie takie... Koniec tego! Najważniejsze, żeby dzieciaki były zdrowe. Czekam że zniecierpliwieniem na piątek, aż się dowiem ile ta moja kruszyna waży. Jerba, skoro praca sprawia Ci frajdę, no to spoko ;) w sumie to zawsze jakaś odmiana i ludzie.
  18. A Asiosio jakoś 30 tydz, jeśli dobrze liczę?
  19. Super dziewczyny, że u Was z maluchami wszystko dobrze :) Monik, a Ty w którym tygodniu aktualnie jesteś??
  20. Jerba, bez przesady ;) słabo było ale tylko jakieś 30 min po zażyciu glukozy. Podejrzewam, że jakbyś się cukierków najadła na pusty żołądek,to też by Cię zemdlilo. A w ogóle.... Co Ty jeszcze pracujesz? Chyba jesteś w mniejszości wśród nas, ty pracoholiku :P ja w poprzedniej ciąży też tak długo pracowałam, nikt mi za coś takiego nie podziękował, a jeszcze dodatkowo byłam narażona na stres i nieprzyjemne sytuacje z ludźmi, a wiadomo, że z takimi bywa ciężko. Dodatkowo razem z M. remontowaliśmy mieszkanie i tu też sporo stresu, bo ekipa... A szkoda gadać. W każdym razie w tej ciąży postanowiłam zwolnić i się "przygotować" na przyjście kolejnego dziecka na świat, mimo, że mam małego krzykacza pod bokiem. Czuję jak zbieram siły na poród. A Ty kiedy zamierzasz odpocząć i wrzucić na luz? Może warto pomyśleć o sobie, bo potem i tak nie będziesz miała czasu o sobie myśleć ;) Kasia, zawsze można kupować unisexy ja takie właściwie kupuję dla dziewczynki, bo bym nie chciała ubierać jej wyłącznie w róż i falbanki. Chociaż kilka sztuk typowo dziewczęcych też posiadam ;) No dobra, a towarzystwo położnej to ile kosztuje, jeśli już o tym rozmawiamy? To wydatek typu 200 zł czy raczej około 2000? Wczoraj z M. oglądaliśmy serial i jest tam taka malutka dziewczynka (walking dead, jakby kto pytał) i akurat była scena z nią, a mój M mówi "ojej jaki ma śliczny sweterek" hahaha jak go znam, to w życiu bym nie powiedziała, że takie słowa mogłyby wypłynąć z jego ust chłop jak dąb, raczej z tych mało wylewnych... No wiecie, taki typowy facet, a tu komplement o sweterku dziewczynki z serialu zbierałam szczękę z podłogi :P Może i jego dopada swego rodzaju "tacierzyński stan przedporodowy”, że mu się tak wrażliwość na takie szczegóły wyostrzyła :P no... A sweterek faktycznie ładny miała ^^
  21. A mi powiedziały, że nie można pić nic, żeby nie rozcieńczać czy co tam. Jeszcze ostatnie 5 min czekania i koniec kłuć na dzień dzisiejszy :)
  22. U mnie (Gdańsk) 0 śniegu, deszcz padał w nocy jedynie. A w jakiej części Polski macie śnieg?
  23. To nie wiedziałam z tą położną, może jakbym miała być samotną matką, to bym się zdecydowała na coś takiego, bo jednak miło jak ktoś wokół Ciebie skacze przy porodzie, a mamy to bym nie wzięła, bo ona by mnie tam umeczyla bardziej niż ten cały poród. MagdaJ, no właśnie wiem, że z tym ZO to na dwoje babka wróżyła czy dostanę czy nie. Pewnie jak nasze córki będą rodzić to będzie to już powszechna praktyka i nie trzeba będzie liczyć na cud w związku ze znieczuleniem. A może to tego czasu coś jeszcze lepszego wymyślą, żeby ulżyć kobietom przy porodach. Wybrałam się w końcu na glukozę! Siedzę właśnie pod zabiegowym i czas odmierzam. Glukoza nie taka zła jak ją malują (miałam ta cytrynową), ale minęło dopiero 10 min, a mi się słabo aż zrobiło od tych słodkości, a pić nie można. No cóż, przeżyję :) cukier na czczo świetny, bo 72, oby tak dalej :)
  24. Słodka sukienka, MagdaJ!! No właśnie z tym szpitalem kurczę, jeszcze się nie zdecydowałam, z jednej strony wszystko fajnie, ale raczej marne szanse na znieczulenie ZO, a z drugiej strony w każdym innym szpitalu też może być słabo z nim, ale jednak jakieś szanse są. W ogóle to slyszalam i to pewnie prawda, że jeśli by się chciało mieć takie znieczulenie, to najpierw trzeba iść na pogadankę z anestezjologiem, ale to jak mniemam nie w trakcie porodu, tylko wcześniej kilka dni albo i tygodni. Jeśli chodzi o położną do porodu, to nie wyobrażam sobie jakiejś obcej kobiety wspierającej mnie na duchu. Jakie są korzyści z zabrania właśnie takiej położnej zamiast przyjaciółki/mamy/ojca dziecka? A taka położną ma chociaż za taką akcję zapłacone czy charytatywnie się musi zgodzić? Jak to się odbywa? I jak poród zacznie się np w nocy, to mam wydzwaniać kobiecinie do domu po nocach, żeby pakowała manatki i do szpitala jechała? Chyba bym się głupio czuła, ale może to normalne :) Patrycja, faktycznie w tych pomiarach różnice potrafią wyjść duże, także może się okazac, że urządzenie się pomyliło. Nie ma co obmyślać, bo i tak nic się na to nie poradzi ;) ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...