Skocz do zawartości
Forum

Jijana

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jijana

  1. I ja również nie zakupiłam śpiworka, mam kombinezon, a jeśli już w ekstremalnych mróz będę musiała wyjść z domu z dzieckiem, to wezmę nawet jego kołdrę i w nią otulę, pod tą plandeką od wizja i tak nikt by nie zauważył, że to kołdra, a nie śpiworek ;)
  2. Myślę, że jak ktoś pierze i dodatkowo prasuje, to i tak zabija te bakterie na ciuszkach pranych także w 30-40 stopniach. Ja nie prasuję, dlatego 60 stopniach. A w ogóle ostatnio mi się coś odbiło o uszy, że te ubranka trzebaby wyprać 16 razy, żeby całkowicie pozbyć się jakiś tam sztuczności dodawanych do tkanin. A z drugiej strony to po 16 praniach to już jak szmata wygląda, a w dodatku rachunek za prąd i wodę byłby kosmiczny :P i ciekawe ile prawdy w takiej tezie. Byłam dzisiaj u lekarza, w kolejce czekałam krótko, bo tylko 1,5 h... Więc ustalmy, że to krótko jak na niego :P Z małą wszystko w porządku, serce bije średnio 143 razy na minutę, ciśnienie moje książkowe 120/80, wyniki krwi i moczu w granicach normy, szyjka w stanie idealnym, samej dzidzi nic nie brakuje, wszystko u niej okej, wg USG tylko wychodzi, że jest większa, choć bym powiedziała, że dokładnie tyle myślałam, że waży. Dzisiaj zaczął się 32 tydzień, mała waży 1808 g i dokładnie tyle mi pokazuje aplikacja w telefonie ( taaak, wiem wiem... Aplikacja jest słabo miarodajna, wiem ;) ) - tak więc okaz zdrowia ze mnie i małej. Jutro wybieram się w najgorszy armagedon czyli na zakupy. Aż się boję tych tłumów, no ale tak to jest jak się zostawia coś na ostatni d Bożenka, można powiedzieć, że Ty już na ostatnich nogach!! O kurczę, pewnie będziesz pierwsza wśród nas. Obiecaj, że się pochwalisz, jak już będzie po wszystkim. Karolcia, bez przesady, to tylko tak brzmi, że mam tyle ciuszków ;) 3 pajace i 3 body z długim rękawem plus do tego jakieś 3 spodenki/polspiochy to chyba nie za dużo ;)
  3. Witajcie :-) U mnie pierwsze pranie i tych nowych ciuszków i tych z kartonu po młodym wyprałam w 60, potem będę już prac normalnie w 40. Tak mnie ciągnie w dole brzucha, że nie jestem w stanie nic robić. Ani nogi podnieść, żeby buta zawiązać, ani do samochodu wsiąść. Myślę, że to wszystko od dźwigania młodego... Ale np jada w tym krzesełku do karmienia, więc muszę go tam jakoś wsadzić i wysadzić, do wanny to samo itp, no trochę się nadzwigam w ciągu dnia, ale co zrobić :/ zaraz weekend to odpocznę od tego trochę. Jutro wizyta u ginekologa, a ja nawet wyników badań nie odebrałam... Jutro wszystko biegiem będę musiała zalatwiac, ale po prostu nie miałam jak. M działa coś z naszym samochodem (długa historia) więc po pracy przychodził tylko na obiad, chwilę odpoczął i potem do połowy nocy robił przy samochodzie, co jest jednoznaczne z tym, że ja musiałam być cały czas z młodym i praktycznie byłam uziemiona, bo nawet jeśli bym poszła z młodym i z wózkiem, to już z powrotem bym sobie nie dała rady zatargac i wózka i młodego z powrotem do domu. Samochód nadal nie jeździ, na jutro mama mi pożyczyła, a sama będzie tramwajem się poruszać... Trochę mam wyrzuty sumienia, ale bez samochodu jak bez ręki, zwłaszcza, że spadło teraz u nas trochę śniegu i wieczorem z młodym i z M postanowiliśmy jechać do mojej mamy (po ten samochód) autobusem i jak się okazało 3 cm śniegu na drodze sparaliżowało ruch komunikacji w całym mieście, bo czekaliśmy na nasz autobus 45 min, także tyłki nam wymarzły nieźle. Tak więc jutro czeka mnie aktywny dzień od samego rana. Dziewczyny bez szyjek... Trzymajcie się, kurde leżcie plackiem i żeby Wam nie przyszło na myśl cokolwiek zrobić przy świętach, karpia i jarzynową też na leżąco proszę spożywać! Co do ubranek, to jak się okazało mam miliard pajaców, więc pewnie kilka wezmę, ale tak ogólnie to to bodziak i spodenki/polspiochy i skarpetki. Ogólnie to wezmę na 3 dni pobytu z 6 takich zestawów, do tego kilka pieluszek tetrowych (4 szt) czapeczka dla mnie to must have, bo o ile w salach jest ciepło i nie ma potrzeby używania, tak na korytarzu hulał wiatr, przynajmniej tak było u mnie. Rzeczy na wyjście ze szpitala dla siebie i młodego przygotuje w siatce osobnej w domu i nam M przyniesie, jak już nastanie ten dzień. AA no i biorę jeszcze 2 kocyki dla małej, będą mi służyć jako otulacze/rożki itp, gdyż takich nie posiadam. A przegryzki i podjadanie to moja specjalność ostatnio, także tego... Czuję Wasz ból. Ja tylko odliczam i patrzę na zegarek ile czasu jeszcze musi minąć, żeby nie było głupio sięgnąć po coś do jedzenia kolejnego a macie jakieś dziwne zachcianki typu śledzie z dżemem? Ja nic takiego nie mam, zamiatam wszystko po kolei po prostu :P
  4. A to źle, że kopie? Chyba gorzej byłoby gdyby dziecko się nie ruszało? Mnie też kopie, ma godziny, że cały czas mi się brzuch rusza, ma takie, że jest spokojniej, a kiedy mam coś do roboty, to nie myślę o tym i tak naprawdę je wiem czy kopie czy też nie
  5. Kryśka, mnie nie swędzi ciało, ale takie napięcie skóry to czuję owszem. Miejmy nadzieję, to nie ta cholestaza. Dla pocieszenia powiem, że ja bez ciąży miewam takie tygodnie miesiące, gdzie nie mogę przestać się drapać i to aż boli, ale potrzeba drapania i tak wygrywa. U swędzi mnie wtedy absolutnie wszystko, od czubka głowy aż po kostki. Niezły ciężarek masz dodatkowy na brzuchu, ponad 2300 to już jest co nosić ;) jeszcze tylko 6-7 tygodni, ostatni prosta przed Tobą i nami wszystkimi właściwie ;)
  6. Angelka, serio "czekasz choćby do stycznia"?? :O Toć to zaledwie 2 tygodnie i już ten styczeń będzie. Aż tak szybko myślisz, że Twoje dziecię przyjdzie na świat? Trzymam kciuki, żeby jednak chociaż do połowy stycznia siedziało w Twoim brzuchu. MagdaJ straszna znieczulica wśród tych lekarzy i totalne olewactwo... Jak tak można ludzi traktować, jakby za karę ktoś im kazał taki zawód wykonywać. Odrobinę pokory i empatii brak naszej służbie zdrowia (nie wszystkim, bo są też wyjątki oczywiście). A tak z innej beczki: macie już choinkę?? Ja dzisiaj ubrałam sama, bo M w robocie i wiedziałam, że w gruncie rzeczy to mi będzie wdzieczny, że to zrobiłam, bo jemu po pracy by się już nie chciało. Zostawiłam mu kilka rzeczy do zawieszenia, więc wilk syty i owca cała.
  7. Ach ta kliniczna... Też tam wylądowałam w sierpniu i zmarnowałam 6 h umierając w kolejce do niczego, bo przyjąć na oddział mnie nie chcieli, bo "nie ma wolnych miejsc" a wypuścić w takim stanie do domu nie mogli, bo pewnie bym ich mogła pozwać i tak tam czekałam na korytarzu 6h, czekając aż się zwolni miejsce w jakimkolwiek innym szpitalu. Teraz faktycznie mają się przenieść na teren uniwersytetu medycznego, a tam wszystko nowe Francja elegancja... Tak mi niedoszła szwagierka donosi przynajmniej ;) ale to fakt, że to kpina, że w takim przypadku Cię nie zbadali, pewnie jakby człowiek miał czas i ochotę to też by można było im "smrodu" narobić. Swoją drogą to ciekawe, że czują się tak bezkarnie ci wszyscy lekarze... Taki okres mamy, że wszyscy chorują, wystarczy,cze ktoś dobrze kuchnie a już wszyscy dookoła chorzy. Zdrowia dla Was! I Waszych bliskich również. Jerba, gratuluje ostatniego dnia w pracy! Czas najwyższy odpocząć i trochę zwolnić tempo ;) U mnie w pracy to mnie nie widzieli od sierpnia, odkąd trafiłam do szpitala. I niestety czeka mnie wizyta w tej placówce w piątek, bo idę odebrać kasę świąteczna, która dostajemy w gotówce. Jestem "chora" jak tam muszę iść. I to nie tak, że ja jakoś bardzo nie lubię tej mojej roboty albo ekipy... Atmosfera jest naprawdę spoko, ale pracuje tam jedna osoba, przez którą i tak z tej pracy rezygnuję po macierzynskim. Napsuła mi swoją osobą tyle nerwów, że szkoda gadać. Oczywiście rezygnuję głównie z powodów finansowych, dopiero na drugim miejscu jest ta "przemiła osoba" ;)
  8. MagdaJ, ja bym się Twoim synem zaopiekowała!! Siedzę w domu, nic konkretnego nie robię, a i mój gagatek miałby towarzystwo :) Masakra z tym szpitalem - swoją drogą... Który to? W sensie ten pierwszy? Najważniejsze, że wszystko dobrze z małą i że jednak Cię puścili do domu. Ja dzisiaj byłam na badaniach z rana i tak mnie wkurza już to.... Gdybym wiedziała, że tak to ma wyglądać, to bym się nie zdecydowała drugi raz,cteraz już się przemecze do końca ciąży. Chodzi o to, że ja do mojego gina chodzę na NFZ, a badania wszelkie robię w luxmedzie, bo mam abonament, a w ramach abonamentu mogłabym też chodzić do tego samego gina, ale tam to ogarnąć tak, żeby wszystko było o czasie te wizyty i żeby się mogły pokrywać z wypisywaniem l4 to dla mnie nie do ogarnięcia, dlatego zdecydowałam się na placówkę NFZ, bo tu mam konkretny termin zaklepany i choćby się paliło i waliło, to będę mieć wszystko na czas bez stresu. No i gin powiedział, żebym w takim razie do laboratorium chodziła do luxmedu, to on w ramach NFZ będzie mógł mi zlecić jakieś dodatkowe badania poza tymi podstawowymi. Zgodziłam się na coś takiego, nie wiedząc, że: gin nie zlecił mi ani jednego dodatkowego badania w ramach NFZ, wszystkie badania te z luxmedu niby mogę sobie wydrukować w domu, ale kurde nie mam drukarki, więc muszę dygac albo do mamy albo do nich, żeby mi wydrukowali. Najczęściej drukuje u mamy, ALE i tak nie wszystkie badania mogę wydrukować bo ONI mają takie prodecudry i tak po badanie na HIV, grupę krwi, przeciwciała i coś tam jeszcze muszę jechać do nich, a wcale nie jest mi po drodze. Gdybym miała mieć te badania laboratoryjne robione w ramach NFZ w tym samym budynku, do którego chodzę na wizyty do gin, to nie byłoby takich mecyji, bo oni od razu sobie przekazują wyniki badań z lab do położnej, która później mi wpisuje te wyniki na kartę ciąży itd. A tak to muszę latać 3 razy po to sano i w dodatku mam dalej. Jedyny plus badań w luxmedzie to taki, że najdłuższe oczekiwanie w kolejce wynosi max 5 min, a nie godzinę, jak to czasem bywa normalnie na NFZ... Najlepiej, że ten mój gin się uparł, że muszę robić badanie witaminy D3.. nosz... Raz zrobiłam i to musiałam się naszukać, bo oczywiście nierefundowane, więc cena tego badania waha się między 65 a nawet 220 zł. No więc wiadomo, że poszłam tam gdzie najtaniej (ale też najwięcej ludzi w kolejce i dojazd wręcz fatalny), kiedyś wyszedł mi niedobór tej witaminy (żadna tam rewelacja, bo 90% Polaków ma niedobór tej witaminy że względu na nasze położenie geograficzne), zapisał mi tabletki, które brałam co trzeci dzień 8000, a tak to normalnie po 2000 jednostek. Teraz biorę codziennie po 6000 w sumie, a ten do mnie, żebym "se poszła zrobić jeszcze raz to badanie, bo jest ciekawy, czy już doszliśmy do normy". Niech spada... Nie poszłam i nie pójdę, nawet jeśli mam nadal niedobór tej witaminy D3, to co zrobi? Jeszcze więcej witamin będzie we mnie pakować? A dla samej jego ciekawości nie będę tułać się po szpitalach, żeby móc sobie zapłacić te 65 zł za badanie, którego nie potrzebuje. Niech się ugryzie w zad. Nie mam ani czasu ani ochoty ani zbędnych pieniędzy, żeby wydawac, a właściwie wyrzucić je w błoto, bo po nic mi to.
  9. Roxi, ja to nawet nie pamiętam, co to randka :P no może przesadzam trochę, tyle, że te nasze randki wyglądają teraz już zupełnie inaczej niż przed pierwszą ciąża. Są bardzo ograniczone w czasie, bo niestety, żeby iść na kolację i do kina i może jakiś spacer i jeszcze trochę sam na sam w domu, to... Czasu brak. Babcia niby chętnie się zajmuję młodym, ale ostatecznie to nasze dziecko i zwyczajnie głupio mi tak ciągle podrzucać, a jesli już, to zazwyczaj mamy coś do załatwienia w tym czasie, a jak zostaje na noc u niej, to w 99% przypadków są to jakieś urodziny kogoś znajomego i mamy spotkanie towarzyskie, no ale randka to to nie jest. Takiej typowej randki z prawdziwego zdarzenia to nie pamiętam. Dziś syn właśnie nocował u babci, stary na wigilię wysłany, a ja na zakupy (przewijak, butelki itd.) potem Ci znajomi przyszli, siedzieli do późna, to jak już poszli to ostatnie o czym marzyliśmy to jakieś romantyczne igraszki, poszliśmy po ludzku spać, a jak już wstaliśmy to właściwie tylko szybkie śniadanie i trzeba było już jechać odebrać młodego, także taki mieliśmy fascynujacy czas sam na sam :P Na Sylwestra się nie wybieramy nigdzie, babcia się zadeklarowała, że ona chce swojego wnuka jako partnera do świętowania nowego roku. Więc może właśnie wtedy urządzilibyśmy sobie jakieś romantyczne chwile - się okaże ;) Jutro badania, w piątek wizyta u gin i oficjalne USG, więc już się nie mogę doczekać ^^
  10. MagdaJ, a dziadkowie są już na emeryturach czy nadal aktywni zawodowo? Może byś miała możliwość podrzucić syna na chociaż 2 dni, a jak nie to może byś mogła z nim pojechać i zostać te 2 dni u dziadków, dziadkowie by się zaopiekowali młodym, a Ty byś miała okazję się przespać chociaż? Nie za dobrze, że czujesz się coraz gorzej z choróbskiem :/ Nie znam się na tych przeciwciałach, ale jak tam kiedyś pobieżnie czytałam, to mozna wewnatrzmacicznie nawet przetoczyc krew dziecku, więc skoro takie rzeczy robią, to i Twój przypadek, choć rzadki, to nie jest przypadkiem beznadziejnym? ;) Pani gin też mądra, że mówi, że od 30 lat czegoś takiego nie widziała... Takich rzeczy się nie mówi ciężarnej i poza tym co to za tekst... Może mało pracowała przez te 30 lat, że nie trafiła jej się pacjentka z takimi przeciwcialami. Albo pracowała wyłącznie prywatnie, a u takich to chyba trudniej spotkac taki przypadek, bo jak już coś ktoś poważniejszego ma, to się tuła po lekarzach, szpitalach i konsultacjach. Niech nie gada takich głupich tekstów, tylko niech się zastanowi jak Wam pomóc, a jak nie potrafi, to niech da adres kogoś bardziej doświadczonego w tym temacie. A nie jakieś straszenie... Impreza u M zakończyła się PO RAZ PIERWSZY w miarę "kulturalnie". W końcu zadzwoniłam do M, żeby się zorientować w sytuacji, jak się sprawy mają. Brzmiał niby dobrze, ale przez telefon to ja se mogę. Już nie raz bywało, że jeszcze zanim wsiadł do samochodu to wydawało się, że jest ok, a potem dopiero się okazywalo jak jest naprawdę (fatalnie) . No ale pojechałam po nich, wsiedli normalnie, czuć było (i słychać po gadce) że coś pili, ale mogło być naprawdę dużo dużo gorzej, więc się miło rozczarowałam ^^ i faktycznie pojechaliśmy do nas, przyszła jeszcze ta dziewczyna tego kumpla i graliśmy sobie przy piwku (ja 0% ;p) kulturalnie do 3:30... :O także wieczór był zaskakująco udany. My remontowalismy 3 lata temu, jak byłam w ciąży i jedna ekipa niby z polecenia, a taki koszmar z nimi przeżyliśmy, że prawie na policji wyladowaliamy, ale to by można było godzinami opowiadać o ich wyczynach... Za to kolejna - cudowna ekipa, moglabym w ciemno polecać dalej, trochę zapłaciliśmy za nich, ale stwierdziliśmy, że lepiej ciut więcej zapłacić niż się stresować i naprawdę byliśmy (i nadal jesteśmy) bardzo zadowoleni i polecamy ich każdemu, kto się nas zapyta o takie polecenie i inni też tak samo zadowoleni :) A tak poza tym remont to nic przyjemnego i wg statystyk jest jednym z najbardziej stresogennych czynników w naszym życiu. Tuż obok byla wymieniona śmierć małżonka, utrata pracy, także wg naszych organizmow, remonty są na tym samym poziomie stresu, choć mogłoby się wydawać, że to sama przyjemność, pozbywać się czegoś brzydkiego na rzecz nowszego/ładniejszego itp.
  11. Hej dziewczyny, MagdaJ, współczuję z tymi przeciwciałami, znowu nerwy i w dodatku choroba Cię złapała. A syn? Już mu lepiej? Jerba, bardzo dobrze, że znalazłaś jakąkolwiek pomoc i wyjście z tej sytuacji, moim zdaniem to i tak za dużo na Twojej głowie i np taka teściowa mogłaby pomóc też coś, a zalatana ciotka, skoro nie ma czasu, to niech coś kupi - trudno, może nie po domowemu, ale przynajmniej nie spędzisz przy czymś czasu w kuchni, bo z tego co zrozumiałam nadal całe menu należy do Ciebie. U mnie niby weekend, niby fajnie i powinno być tak świątecznie, moglibyśmy ubierać choinkę i takie tam, a jest tak, że M był dzisiaj pół dnia w pracy, potem przyszedł na obiad a teraz mają Wigilię zakładową. Tyle, że u nich ta Wigilia kończy się zawsze tak samo. Większość ekipy to faceci i wóda leje się hektolitrami. Nie było roku, żeby M nie wrócił w stanie agonalnym wręcz. Mi by było wstyd się tak schlać na firmowej imprezie, na której przecież jest też szef i inne kierownictwo... Dla mnie masakra. Obiecał, że w tym roku tak nie będzie, że razem z takim kumplem zadzwonią po mnie, zebym po nich przyjechała i razem wrócimy do nas, jeszcze dojdzie dziewczyna tego kumpla (mieszkają tuż obok nas) i razem spędzimy resztę wieczoru, może w coś zagramy... Mieli dzwonić koło 21... Tymczasem jest 21.38 a tu telefonu ni widu ni slychu. Czuje, że skończy się tak jak zawsze, czyli najgorszy scenariusz i najgorszym upodleniem alkoholowym. Nienawidzę tych ich imprez firmowych :/ Młody u babci nocuje w związku z tym, żebym miała możliwość jechać i odebrać ewentualne zwłoki.... :/
  12. Jerba, zamknij drzwi, zgaś światła i udawajcie, że Was w domu nie ma. No bez kurde przesady, rozumiem pomóc komuś, zrobić ciasto, sałatkę czy jakaś rybę na wigilię, ale nie że wszystko i wszystkich obsługiwać, bo wiadomo, że to gospodarze odpowiadają za herbatkę, kawkę, nowy talerzyk, a to łyżeczka, a podaj to a tamto... A idź pan w cholerę... U mnie jest babcia 79 lat, która sama z siebie robi kluski z makiem, pierogi drożdżowe z kapustą i grzybami, a oprócz tego zrobiła gar gołąbków u gar flaków. Więc babcie 80+ też moglyby coś zrobić, chociaż po 1 potrawie, po 2 tez by się nie zmęczyły... Powiedz prawdę swojej rodzinie (że nie dasz rady wszystkiego sama) , mąż niech powie coś w swojej... I niech się zorganizują jakoś. Buntuję się w Twoim imieniu!! Niezłe sobie rodzinka wymyśliła - zwalić się ciężarnej na głowę...
  13. MagdaJ, a to skoro tak, to Twój M nie będzie z Tobą przy porodzie, bo będzie musiał się zająć synem? Czy wymyśliliście jakiś plan na tę okoliczność? Z ta promo w Rossmannie to ja w końcu nie wiem jak to działa, mogą być 2 różne opakowania mokrych chusteczek wśród tych 4 produktów? Kiedyś jak była promo na pielęgnację twarzy 2+2 i wzięłam 2 różne płyny micelarne, to mi babka przy kasie powiedziała, że tak nie można, że płyn micelarny, to płyn micelarny i muszą być 4 różne produkty :/ albo sama się nie znała i mi głupotę wcisnęła :P Chorowitki wszystkie i każda z osobna - kurujcie się, zaraz święta, nie możecie takie zasmarkane przy stole siedzieć. Dużo pracy nas wszystkie czeka, a tu choroba, choinkę trzeba wybrać, prezenty popakować, karpia upolować. Nie ma czasu na jakieś nikomu nie potrzebne przeziębienia ;)
  14. O matko, 3 h skurczy?!? Bolesnych w dodatku... Masakra, też bym pomyślała, że to "już". Ale macie cierpliwość, bo ja bym spanikowała. Wczoraj w ogóle miałam wizje taką, że jeśli zacznie się poród, a np nikt ode mnie nie odbierze telefonu, M, bo zajęty pracą, albo nie słyszy (wkurza mnie to strasznie i za każdym razem jest o to sprzeczka, że nie odbiera, a nie dzwonię do niego z pierdołami typu "jak Ci dzień mija" tylko coś poważniejszego i zdarza się notorycznie, że nie mogę się dodzwonić) dalej mama, bo zostawi telefon w domu (a będzie w pracy) i nie dodzwonie się, żeby przyjechała i popilnowala starszaka. Do babci to chyba nie mam co dzwonić, bo babcia niemobilna i zanim by przyjechała autobusem, to bym już mogła urodzić. Boję się, że zanim się wszyscy zorganizują, to będę musiała już wezwać chyba karetke i z młodym na kolanach jechać do szpitala, bo już będzie za pozno na wszystko. Jak to sobie uzmysłowiłam, że jak ja sobie sama ze wszystkim poradzę, z torbą, z młodym przy akompaniamencie skurczy, to się aż popłakałam (co za realistyczną wizja! :P) MagdaJ, współczuję, chyba bym poszła spać na podłogę, żeby chociaż na chwilę odpocząć w nocy od rozkopującego się dziecka. No i potwierdzam, że katarek to jedyne urządzenie dzialajace skutecznie, tyle, że dzieci płaczą, bo im coś mózg wysysa ;) może uda wam się za dnia przespać chwilę chociaż. No a historia z teściem... Dobrze, że mu nic nie jest.
  15. MamuskaF pierwsze koty za płoty ;) ja mam po poprzednim trochę i pewnie kilka mi dojdzie w tym, także nas też to czeka, a Ty jesteś naszą prekursorką. MagdaJ niestety taki czas, że chorujemy :/ najgorzej jak takie małe dzieci są przeziębione, bo i katar i kaszel i nie potrafią sobie za bardzo poradzić z tym i wszyscy się umordują taką chorobą. Mój jest obecnie zdrowy, ale ostatnie 1,5 miesiąca to z krótkimi przerwami cały czas coś się działo. Współczuję, na szczęście przeziębienia mają to do siebie, że mijają ;) Wiecie, że chyba zaczęłam lunatykować? :P W ogóle nie pamietam, co się działo w nocy. Wczoraj np nie pamiętam jak młody do nas przyszedł w nocy i ponoć się po mnie przewalał. M go podobno 2 h usypiał, a ja jak się w końcu obudziłam, to go jeszcze opierdzieliłam, że przecież mógł mnie obudzić, to bym młodego uspila, a on by spał, bo przecież do pracy musi rano isc... A dzisiaj w nocy to już w ogóle... Jak młody się obudził, to ponoć się zerwałam, pobiegłam do niego, mówiłam do M, że ma spać i że ja będę latać i usypiać. Nic takiego sobie nie przypominam nie wiem czy to zmęczenie ale czegoś takiego to jeszcze nigdy nie doświadczyłam :P chyba, że to M ma jakieś nocne halucynacje i takie historie wymyślą i mi wciska, jakoby to prawda miała być :P
  16. Nadzieja, nie K, tylko D! ;) Ja przy drugim dziecku też nie mam wszystkiego jeszcze ;) apteka i higieniczne sprawy dla siebie
  17. Wygooglowalam sobie chociaż jak ten czekoladowiec wygląda. Jeśli to to samo, co widziałam na obrazkach, to faktycznie sporo roboty tyle warstw stworzyć, chyba sobie podaruję :P No wlasnie, a ten Red Velvet u koleżanki - suchotnik.
  18. Ale się rozpisalyscie! Tyle się u Was wydarzyło, że aż nie wiem od czego zacząć pisać. Nadzieja, nie opuszczaj nas w pisaniu, wczoraj myślałam właśnie co tam u Ciebie. Także melduj się regularnie ;) a jak czegoś nie wiesz o noworodkach, to Ci przecież w szpitalu powiedzą i na wyjście dadzą zalecenia pielęgnacyjne itd, także nie ma się co martwić na zapas. Ale skoro już wiesz o wit D, to kup za pamięci 400j ;) z takich przydatnych rzeczy z apteki to potrzebne Ci będą jeszcze gaziki jałowe i sól fizjologiczna (do przemywania oczu) oraz gaziki i octanisept do pielęgnacji pępka (weź tą mniejsza buteleczkę, nie potrzeba większej). Dziewczyny piekące ciasta... Kurde Wy to wymiatacie! Ja to sama siebie uważałam na mistrza cukiernictwa (wśród rodziny) ale przy Waszych wypiekach to jestem malutkim kuchcikiem. Red Velvet to miałam nawet robić,całe zazwyczaj mi się o nim zapomina, ale ostatnio koleżanka miała właśnie jako tort na urodziny, a że nigdy nie jadłam, to... Ale kurcze chyba coś nie tak miała z tym ciastem, bo suche okrutnie i twarde było (kupione w cukierni) także trochę mnie to zniechęciło, a nie wiem... Chyba powinno być bardziej wilgotne. Chatka Puchatka - uwielbiam również, a dzieci to chyba że względu na kształt najbardziej lubią ;) o czekoladowcu nie słyszałam, ale jak wszystko z czekoladą musi być pyszne! Na pewno pozycja do wygooglowania. MagdaJ, życzę Ci, żeby dzieciaczek nie był za wielki, to by była miła odmiana po starszym klopsie ;). No i termin porodu idealnie się wpisuje w pełnię księżyca, więc już przesądzone ;) Kasia, a zawsze partner z Tobą jeździ na badanie? Zazdroszczę... Mój to był tylko na tych prenatalnych, tak to zawsze sama... :/ A reszta dziewczyn jak tam? Chodzicie do gina w duecie? A z tym tatą jako szoferem to faktycznie mama wyleciała, no ale pewnie się martwi po prostu, a Ty miałaś towarzystwo ;)
  19. Angelka, nie słyszałam nic o przeciwwskazaniach do jedzenia maku. Nie wiem jak makówki śląskie, ale drożdżówkę z makiem jadłam niedawno i nic mi nie było ;) na święta zamierzam się tez najeść klusek z makiem - to takie Wasze makówki ;) moje ulubione danie wigiline właśnie i nie zamierzam go pomijac na pewno ;)
  20. Okinawa, a jakie to ciasta zażyczył sobie mąż? Jakieś tradycyjne świąteczne typu makowiec i piernik czy coś innego? U mnie na święta jest zawsze piernik, był też makowiec, ale teraz już nie, bo nie ma komu robić (zawsze robiła babcia) a tak to co się trafi, a to sernik (kiedyś królował z brzoskwiniami, teraz bardziej tradycyjny) albo inne eksperymentalne ciasta, nowe przepisy itd. Sernika na parze wodnej jeszcze nigdy nie robiłam, może czas wypróbować. Moim ukochanym sernikiem jest sernik duce de leche (do wygooglowania) rozpływa się w ustach po prostu - polecam, jak ktos chce coś ciut innego ;) Czyli z witaminami się wyjaśniło i o wit K nie ma się co martwić. To dobrze! O jedną rzecz do pamiętania mniej * * Rozmowa moja z M: M: Ciekawe do kogo Ty tam tak piszesz o tej godzinie? Ja: Do moich ciężarówek M: "Halo, halo, ciężarówki! Jak tam droga na Warszawę?" :P ... Faceci... :P
  21. To się chyba trzeba jakiejś położnej zapytać co z tymi witaminami, bo każda tu co innego :P ja dziś przeczytałam informację taką, jak MamuśkaF tu napisała, że podaje się wit K po porodzie w szpitalu, później już samemu nie trzeba. Tyle, że właśnie wydaje mi się, że mojemu młodemu kiedyś podawałam i się zastanawiam jak to było. MagdaJ, tak naprawdę to ten Mikołaj nie tylko głowę dla mnie stracił... :P ja uwielbiam piec ciasta albo je robić i te bez pieczenia są równie dobre, no ale wiadomo sernika bez obróbki cieplnej się nie da zrobić ;)
  22. Mnie boli podbrzusze, jak się za dużo ruszam, nastroje się, narobię, schylam, sprzątam, albo jak się nadzwigam mojego klopsa. Wieczorem jak już się rozsiądę, to ciężko mi wstać. Ale nie pomyślałam, że coś nie tak, raczej po prostu mięśnie brzucha nie wytrzymują dodatkowych 1,5 kg i jak 'falujesz' brzuchem, to i te mięśnie się buntują. Magda, ale z Ciebie kuchcik! Trzeba było wybrać ze 2 ciasta bez pieczenia, zawsze to mniejszy bałagan po robocie ;) U mnie początek tygodnia klasyczny - pranie :P dzisiaj byłam tak zmęczona z rana, że jak syn przyszedł do mnie, to oczywiście zarejestrowałam fakt, ale w półśnie i zasnęłam znowu głęboko. Przychodził mnie całować, dawał mi jakieś swoje zabawki, a ja jak nieżywa, schowałam zabawki pod kołdrę i spałam dalej :P dopiero jak się nieźle rozdarł, to mnie wyrwał ze snu. Wstałam z zamiarem podania mu śniadania, zrobienia tego co konieczne i pójścia dalej spać, ale jakoś się rozbudziłam i funkcjonuję ;) jeszcze tylko zrobić coś z niczego na obiad i dzień można uznać za zaliczony ;) Aaa no i zwazylam się rano.. o matko i córko. Mikołajki zrobiły swoje, mogłam nie odgryzać Mikołajowi jego czekoladowej głowy... do Wigilii się oszczędzam, po świętach też, a od stycznia to już w ogóle dieta na całego. Powiedzcie mi, może się orientujecie czy noworodkom podaje się dodatkiwo wit K?? Bo wit D, to raczej tak (400j.) Ale co z tą drugą to nie wiem, bo niby podaje się ją w szpitalu tuż po urodzeniu, a potem już nie, a ja pamiętam, że na 90% mojemu starszemu podawałam też i K, chyba nawet był preparat, który łączył te witaminy. Ktoś coś?
  23. Nie wiem od którego tygodnia można być spokojnym, ale np ciążę bliźniaczą rozwiązuje się dużo wcześniej, więc myślę, że ten 36 to tak już idealnie, a tak to 34 myślę, że już jest ok... Niby wcześniak, ale taki już 'dojrzaly' ;)
  24. Ja aż tak nie wnikalam w nazwę antybiotyku, mi powiedzieli, że przyczyną choroby/infekcji/bakterii czy co to za dziadostwo było, mogło być to, że będąc w ciąży sama byłam chora i brałam jakieś leki (już nie pamiętam czy to też antybiotyki czy nie, być może) i faktycznie przy wypisie nie napisali co to było.
  25. MagdaJ, "mam tak samo jak Ty, miasto moje a w nim...".... Czyli inaczej mówiąc, też rodziłam w szpitalu na zaspie, mój syn też dostał jakaś bakterię i nie budził się na jedzenie, przez co jechał z wagi i musiał jakiś antybiotyk przyjmować i spędziliśmy tam tydzień (Ty też?? :P pytanie pewnie retoryczne ) i też zaczął dostawać mm. Dobra rada z tymi tabletkami, dzięki, nie słyszałam o tym, że tak można. Ja to bym właśnie tak chciała oznajmić im moja decyzję w sprawie karmienia, a oni żeby przyjęli taką informację spokojnie, bez komentarzy zbędnych. Nie chce tam jakiś awantur i niemiłych sytuacji :/ A czy do karty miałam wpisane, że dokarmiam, to pojęcia nie mam. Ale tu pomagały położne właśnie, bo to one pokazały co i jak i jak stymulować laktację (ja po prostu nie miałam pokarmu, temu to całe zamieszanie) i skąd brać mleko itd, położne z oddziału tam bez wyjątku wspominam bardzo miło ;) jedynie jakaś menda na porodówce mi się trafiła, ale cóż...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...