Skocz do zawartości
Forum

Jijana

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jijana

  1. Julia, byle nie do kwietnia!! A Ty się kiedy wybierasz do szpitala, jeśli się nic nie zacznie? Ja w niedzielę, a w poniedziałek pierwsza próba wywoływania ;)
  2. Nadzieja, gratulacje!! W końcu Twój, wcale nie taki mały, cud jest już na świecie, super wiadomość ;) Ewa, chyba bym rozszarpała dziada!! Dobrze, że pojechaliście jednak do innego, bo faktycznie z tym ordynatorem to nie wiadomo jak by się to mogło wszystko skończyć. Gratulacje z okazji narodzin, dałaś radę, kruszynę masz już ze sobą po lepszej stronie brzucha i to najważniejsze :) czas zapomnieć o przykrych doświadczeniach :) Julia, chyba same na placu boju zostalysmy!! A dziś już marzec...
  3. Julia, powiedzieli mi w szpitalu, żeby na wywoływanie zgłosić się 6-7 dni po terminie, lekarz prowadzący powiedział, że po 10. Jak byłam ostatnio, to powiedzieli, że mam przyjść w niedzielę, a w poniedziałek będą wywoływać, czyli na siódmy dzień po terminie mnie przyjmą na oddział, na ósmy wywołają. Radzę się dopytać jakie mają zwyczaje po prostu w Twoim szpitalu. Liath, no może ten przypływ sił... Mógłby coś oznaczać ;) zobaczymy, może po prostu te pączki mnie tak naenergetyzowały MagdaJ, myślałam, że po prostu jesteście razem na oddziale. Skoro tak, to może pielęgniarki mają rację, żebyś poszła chociaż na kilka godzin do domu, wyspała się i z nową energią wróciła.
  4. Biedna kruszynka :( tyle musi przejść już na sam początek :( pielęgniarki Cię wypędzają do domu? To znaczy, że nie ma już dla Ciebie miejsca na oddziale i jakbyś chciała z nią zostać, to możesz sobie na stołku obok małej posiedzieć?? Chyba, że źle zrozumiałam. Bo to mi się w głowie nie mieści, chociaż wiem, że kiedyś tak było, że jak dziecko potrzebowało hospitalizacji (sama tak leżałam w szpitalu jako dziecko) to rodzice mogli tylko odwiedzać, ale myślałam, że w Twoim przypadku to możesz po porodzie być z małą normalnie na oddziale poporodowym i mieć swoje łóżko. Dużo siły dla Was, żebyście mogły obie jak najprędzej opuścić szpital i odpocząć razem w domowym zaciszu.
  5. Umieram... Kto wymyślił pączki?! To grzech z tymi pączkami. Chociaż te tony tłuszczu i marmolady pozwoliły mi zapomnieć o moich frustracjach na chwilę. Ja już się w lutym nie wyrobię z porodem. Na ogół jest mi ciężko, plecy bolą, ale dzisiaj to jakbym dopiero w 6 miesiącu była. Żadnych dolegliwości, mam siły na wszystko. Kilka dni temu miałam zamiar nie wychodzić z domu aż do porodu, dzisiaj śmigałam po centrum handlowym. Może nie chodziłam po sklepach i nie przebierałam w ciuchach, bo i po co, skoro i tak się w nic nie zmieszczę, ale łaziłam dookoła, podczas gdy syn z ojcem bawili się na placu zabaw (te takie kulki, wspinaczki, zjeżdżalnie, trampoliny - na pewno wiecie o co chodzi) nawet później do nich dołączyłam :P Totalnie nic nie zwiastuje zbliżającego się porodu. Z tym spaniem to tak na dwoje babka wróżyła. Mój też spał, pierwszy miesiąc jeszcze jakieś pobudki nocne były, a po miesiącu przesypiał całe noce, a mniej więcej od 6 miesiąca spał od późnego wieczora do 10-11 następnego dnia. Anioł nie dziecko. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i teraz praktycznie nie ma takiej nocy, którą w całości prześpi. Kryśka, może to słabe pocieszenie, ale mam wrażenie, że takie dzieci, co nie chciały spać, to tak jakoś wszystkie umiejętności szybciej zdobywają. Oczywiście to pewnie nie reguła i nie opieram się na żadnych badaniach naukowych, tylko tak z obserwacji. Więc wg mojej "teorii" teraz się pomęczysz z tym niespaniem, ale później maluch będzie szybciej wszystko łapał, siadał, chodził, sam jadł... I tak dalej. Wydaje mi się, że to taka nagroda od losu za ten trud i poświęcenie rodziców za to niańczenie i brak odpoczynku w pierwszych miesiącach. Mój np tak spał i spał i mam wrażenie, że nie wystarczyło mu czasu na naukę wszystkiego w odpowiednim czasie. Kocham go najbardziej na świecie, ale przyznaję, że taki trochę leniuszek z niego, jeśli chodzi o samodzielność, chodzić też zaczął późno (miał rok i 3 miesiące) i tak dalej. Także głowa do góry. Keira, faktycznie za 3 miesiące będzie już rok od początku tej przygody. Minęło szybciutko. MagdaJ, jak tak z Wami? Dlaczego właściwie Was przenieśli z Zaspy? Przecież chyba Zaspa ma najlepszą opiekę dla maluszków z jakimś problemem. Mam nadzieję, że już lepiej, albo że w ogóle już Was do domu puścili :) Nadzieja, Ewa, Julia - co tam u Was? (Przepraszam jeśli kogoś pominęłam z dziewczyn w dwupaku)
  6. Pojechałam... I wróciłam, kazali mi iść do domu. Okazało się, że źle mi cudowny lekarz określił datę porodu i nie była ona 21.02, tylko 24.02... czyli zamiast 6 dni, to jestem dopiero 3 dni po terminie, a to za mało na wywołanie porodu. Kazali przyjść w niedzielę, w poniedziałek wywołanie, chyba, że wcześniej się dni rozpocznie... To wiadomo. Tak więc no :/ z jednej strony się cieszę, że jestem w domu, z drugiej już zebrałam w sobie odwagę i się tam stawiłam i... No właśnie. Jerba, tłusty czwartek jutro dopiero!! Nie oszukuj! Śmiałam się z tym moim M, że mi pączka w kroplówce dadzą w szpitalu, to od razu poród się rozkręci. Jak widać nic z tego, chyba, że mała sama z siebie zechce się wykluć. Z plusów tego, że byłam dziś w szpitalu, to jeszcze taki, że przynajmniej mnie przebadali. Ktg, USG i badanie na fotelu. Mała wg USG waży 3800 i jest zdrowa, więc przynajmniej tyle, że mam spokojną głowę. Co do karmienia, to nie pomogę, mi nie wychodziło, zaczęłam dokarmiać mm, najpierw raz na dwa dni, potem raz dziennie, a potem to już całkiem zrezygnowałam, choć uważam, że to również w dużej mierze moja winą, że nie zawalczyłam o tą laktację. Z tego co wiem, to był kiedyś taki blog Matka Prezesa - strasznie nie lubię jej osoby, bo uważam ją za laktoterrorystkę, ale z tego co wiem to dzielnie walczyła, żeby wykarmić swoje dzieci naturalnie i rozkręcić ta cała laktację i wielu poleca jej blog jako właśnie wsparcie dla mam w kryzysach laktacyjnych. Może znajdziecie tam jakaś dobrą radę dla siebie :) Kryśka, jak masz kluska, to jak to możliwe, że problemy z karmieniem masz, przecież to się wyklucza ;) uszy do góry! ;) Moze nie potrafi dobrze załapać po prostu i to go wkurza najbardziej ;)
  7. MagdaJ, no właśnie do Wojewódzkiego zamierzam jechać :) pół nocy już nie śpię że strachu
  8. Przyjechalyscie * nie Przybylski...
  9. Jutro idę do szpitala, ale w związku z tym mam pytanie do tych, co im wywoływano porody. Czy tego samego dnia co Przybylskiego do tego przybytku NFZ-u, to miałyście od razu wywoływany poród czy dopiero następnego dnia??
  10. No wiem, grzeszę... Wiem, że będę jeszcze wspominać czasy, kiedy to jedno w brzuchu było, a drugie miało popołudniową drzemkę, a ja mogłam sobie poleżeć i napić się ciepłej kawy ;) MagdaJ, muszą Was badać, żeby wiedzieć czy wszystko w porządku, domyślam się, że to wykańczające to siedzenie tam i kiedy nie określono, kiedy koniec tych badań, kiedy będziecie mogły wyjść do domu. Strasznie Ci współczuję :( Okinawa, ćwiczę z balonikiem, ale tego mojego balonika to się do szyjki macicy nie wkłada, więc chyba to jednak inne uczucie. Jeden pozytyw, to taki, że antybiotyk na gbs mi na pewno zdążą podać, skoro już w tym szpitalu będę. Marta, nasz samochód też nie do końca sprawny, więc czuje to co Ty w tym momencie. Niby działa, ale nie wiadomo czy dojedzie :P Z tym karmieniem to tak jest właśnie chyba podobnie do mojego oczekiwania na poród. Ty założyłaś, że będziesz karmić malucha bez problemów, a jednak musi poleżeć pod lampą i trzeba dokarmiać mm, a ja założyłam, że urodzę szybko i to najlepiej sporo przed terminem, a tu nic z tego. Julia, nic innego nam nie pozostało od czekania i odliczania czasu do końca. Masz jeszcze jakaś wizytę u lekarza/położnej, żeby sprawdzić na ktg czy wszystko w porządku?
  11. Niezła cisza.... Wszystkie już urodziły i się zajmują dzieciaczkami. Dziś poniedziałek, a ja już depresji dostaje. Oczywiście nadal w dwupaku. Zupełnie inaczej "zaplanowałam" sobie ten poród, a tu się nic nie dzieje. Wczoraj bardzo mnie bolał brzuch, mała wierciła się okrutnie, głową naciskając ku wyjściu. Aż bolało, ale jak tylko się położyłam, to się uspokoiła. A dziś nowy tydzień, M poszedł do pracy, a do mnie coraz bardziej dociera fakt, że mam tylko dziś i jutro na to, żeby poród sam się rozpoczął, bo jak nie, to będę musiała iść na wywołanie do szpitala w środę. Boję się tak strasznie tego wywoływania, aż mi łzy lecą. Boję się, że będzie boleć (zakładanie balonika, badania rozwarcia co chwila, oksytocyna), że położne okażą się mało delikatne i będą walić teksty typu "niech pani nie przesadza, nie pani pierwsza nie ostatnia, to nie boli, proszę nie udawać", boję się też, że M nie zdąży dojechać na czas, że mnie natną przy porodzie, a tak bardzo się starałam tego uniknąć, a najgorsze to się boje, że może się skończyć cesarką. Po prostu same czarne myśli mnie ogarniają. Jeszcze do wczoraj jakoś się trzymałam, a dziś po prostu jestem załamana tym wszystkim. Mam już dość i zazdroszczę po stokroć wszystkim, co już urodziły.
  12. Marta, gratulacje!! Szybko w miarę i sprawnie Wam poszło to całe rodzenie ;)
  13. Nadzieja, przynajmniej coś widać na tym ktg u Ciebie, u mnie totalne nic. Położna powiedziała, że no coś tam niby widać, ale te ruchy dziecka nie są nijak związane ze skurczami, bo ich brak. Nie pytajcie o interpretację tego zdania, bo w sumie ja też nie zrozumiałam do końca :P MagdaJ, to bardzo dobra wiadomość, że możesz już ją potrzymać, pogłaskać po brzuszku, a jak jutro być może będziesz ją mieć u siebie w pokoju, to już w ogóle super. Małego okruszka będziesz mogła tulić 24/h ;) a z tym stresem... No nie pomaga nic, ani stres, ani horror w kinie, ani sprzątanie, ani leżenie. Pociesza mnie jedynie, że któraś z Was tu napisała, że przed porodem ciągle jej się spać chciało i właśnie mam takie objawy... Mogłabym cały dzień przespać, dziś przespałam pół dnia z dużym niedosytem.
  14. Ja nie rodzę. Kłócę się ze starym o rurę. Po tygodniu rozwalonej kuchni w końcu nastąpiła oficjalna naprawa, jeszcze tylko silikon pod zlewem schnie i będzie można normalnie urzędować. M mówi, że jutro urodzę i już nawet w pracy powiedział, że od poniedziałku to już go raczej nie będzie. Wróżbita...
  15. MagdaJ, nie martw się na zapas, jesteś w najlepszych rękach w Gdańsku, więc na pewno będzie dobrze. Kryśka, ten Twój Kubuś to cukiereczek. Słodziak na 102! ;) Nadzieja, jak Ci to poprawi humor, to samą siebie też niestety podejrzewam o marzec :/ Właśnie dzwoniła do mnie babcia oczywiście z pytaniem czy już po. I pewnie by mnie to nie ruszyło, gdyby nie to, że widziałyśmy się wczoraj! No kurde, ja nie wiem co sobie wyobrażają osoby dzwoniące i pytające o to. Chodzi mi o te z najbliższej rodziny. Przecież po porodzie zaraz bym się wszystkim pochwaliła i zadzwoniła do nich... Ale nie... Trzeba samemu dzwonić i denerwować człowieka głupimi pytaniami :/ A w ogóle przy pierwszym porodzie moja rodzinka miała "życzenie", żebym do nich dzwoniła i relacjonowała przez telefon mój poród. Hahaha wybilam im to oczywiście z głowy, ale co to za pomysł... Już widzę np położne na trakcie jak zamiast skupić się na sprawnym porodzie, to bym wydzwaniała po ludziach. Nie wiem skąd się rodzą w głowach ludzi takie pomysły w ogóle...
  16. Oj nie!! Tylko nie operacja takiego maluszka :( trzymam wszystkie palce, żeby jednak wyszło na tyle dobrze, żeby nie trzeba było operować :( zdrówka dla Was jak najwięcej!
  17. Nadzieja!! Myślami Cię chyba ściągnęłam!! ;) Szkoda, że musisz oczekiwać w szpitalu, ale jesteś pod dobrą opieką. I podejrzewam, że skoro coś tam w tym ktg im coś wyszło, to pewnie na dniach będziesz oglądać swojego bobasa na żywo ;) myśl pozytywnie, to już końcówka ;)
  18. Magda gratulacje!! Niby trwało długo to całe rozwieranie, ale chyba jakoś bardzo nie cierpialas mam wrażenie. Super w każdym razie! Jestem ciekawa co z Alicją w związku z tymi przeciwciałami? Wszystko w porządku? Marta, to trzymamy kciuki za kolejną! Dawaj znać co z Tobą na bieżąco w miarę oczywiście ;) Nadzieidzidziusiowa, a Ty co? Znowu milcząco? Co u Ciebie?? ;) Ja od braku tego porodu to zaczynam wariować dziś jadąc samochodem musiałam pobrać bilecik na parking i najwyraźniej musiało mi się przy tym nasypać śniegu do samochodu. Śnieg się oczywiście rozpuścił, a ja mokrą plamę na fotelu zauważyłam dopiero po kilku h, jak zdążyłam wrócić do domu. Wyobraźcie sobie minę i przerażenie w oczach M, który zobaczył mokrą plamę na fotelu. Zresztą ja sama też myślałam, że to wody płodowe. Spodnie mokre,ale gacie suche, więc chyba to jednak to nie to... Jedyne co mnie pociesza, to, że nie wpadłam w panikę, tylko dzielnie przyjęłam na klatę, że właśnie zaczął się mój poród fiksacja mózgu po prostu.... :P Czy to czuć jakoś jak pęcherz pęka? Bo trochę głupio by było jechać do szpitala z powodu mokrej plamy na fotelu od śniegu A w ogóle to mam dziwne wrażenie, że urodzę tu jako ostatnia z Was wszystkich. Chociaż mój osobisty wróżbita (czyli M) "przewiduje" mój poród na niedzielę. Zobaczymy ile warte są te jego przepowiednie :P
  19. Liath, nie listy oczywiście ;P
  20. Listy, byłoby dobrze ;) marzy mi się poród właśnie albo szybki albo jeśli będzie długi, to chociaż z zoo :)
  21. O kurczę, MamuskaF! Ale expres!! No pozazdrościć tylko! Gratulacje wielkie! Mój syn pierwszy też ważył 3870 :P także fajny facecik Ci się trafił ;) no i pomyłka świetna, 4 cm czy 4 palce... Hahaha przynajmniej miałaś niespodziankę, jak dowiedziałaś się prawdy i że to już tuż tuż MagdaJ teraz czekamy na wiadomości od Ciebie ;) a dziś niby mój termin, a do końca doby jeszcze kilka h zostało i niby wszystko się może zdarzyć... Ale jakoś nie czuję, żeby coś się zbliżało. Byłam dzisiaj w szpitalu na pogadance z anastezjologiem, wszystko spoko, ale tak opowiadał, żeby zniechęcić w sumie :P podał też kiła plusów zoo oczywiście, ale przeważająca ilość była negatywów :P Magdalena, Twój bobas już ma 3 tygodnie! Już prawie zapomniałaś co to poród :P a niektóre tu wciąż walczą o każdy skurcz :P aż antybiotyk dostała na pępek, nieźle. Ja to bym chyba sama urwała ten pępek wcześniej, bo i tak się pewnie dyndał na ostatnim włosku :P
  22. Nie nacierpiałaś się w trakcie *
  23. Jerba, gratulacje!! Szkoda, że skończyło się cesarką, bo pewnie boli Cię to teraz, ale przynajmniej nie nacierania las się w trakcie i oka mgnieniu masz córcie przy sobie :) Marta, nie przejmuj się byciem mamuśką, nie zapomnisz o sobie, choć początki mogą (ale wcale nie muszą!) być trudne. Jeśli boisz się o czas dla samej siebie, to nie odmawiaj pomocy, jeśli ktoś Ci taką zaproponuje, angażuj partnera w opiekę nad dzidzią, tak, żeby sam w razie czego też potrafił sobie poradzić, jak wyjdziesz sobie na krótkie zakupy czy nawet do fryzjera albo z koleżanką na kawę. Też nie wiedziałam, że tak często się wywołuje porody, myślałam, że to raczej rzadkość. A jeśli chodzi o skurcze to gwarantuję, że nie pomyślisz ich z fałszywym alarmem. Skurcz porodowy czuć jak nadchodzi, przybiera na sile i odchodzi. I tak ci jakiś czas, najpierw co 20 minut delikatne skurcze, a w końcowej fazie co pewnie 3 minuty silne skurcze, które same w sobie trwają też dłużej. Nie jest to taki ciągły ból półgodzinny jak przy miesiączce, choć by się tak mogło właśnie zdawać, że po co boli, skoro się nic nie zaczyna. MagdaJ, a ja myślałam, że tam cała porodówka po remoncie, każda sala z łazienką i oddział na którym się już potem leży też jest po remoncie. A to tak nie do końca. Mamuśka, trzymamy kciuki, jak ciągle masz te skurcze to może Ci coś dadzą na przyspieszenie akcji. Spałaś w ogóle w nocy?? Dziś pewnie i Ty i MagdaJ powiecie swoje maleństwa na świecie :)
  24. MagdaJ a powiedz jak już tam byłaś... Jak wyglądają sale porodowe? Faktycznie jakiś jest lepiej po remoncie? Każda sala ma łazienkę??
  25. Karolcia, gratulacje! Zdrówka dla Was ;) Dziewczyny w szpitalach, strasznie współczuję, że musiałyście wracać na patologię z powrotem. Już się człowiek nastawi, że kilka h męki i będzie po wszystkim, a tu wszystko stoi i się nie posuwa do przodu. Ja idę jutro do szpitala na pogadankę z anastezjologiem, jeśli się w ogóle odbędzie. Mam jeszcze rano dzwonić do szpitala. A w ogóle, to myślicie, że jakbym poprosiła o ktg w szpitalu, to by mnie nie pogonili?? :P albo usg? Sama nie wiem... Nigdy nie byłam na takiej kontroli w szpitalu. Co się mówi w takim przypadku? Czy trzeba miec mieć jakieś niepokojące objawy, żeby kwalifikować się do takiego badania kontrolnego?? No nie wiem typu słabo odczuwalne ruchy czy coś? A wiecie co?? hydraulik nie przyszedł.... Hahaha normalnie śmiech przez łzy :/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...