Monmonka
Użytkownik-
Postów
113 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez Monmonka
-
Mind, dzięki za info, ale skoro z Pepco i kupione dawno temu, to pewnie już w żadnym ich nie dostanę ;-) Qarolina, dlatego ja wcale nie kupowałam stelaża :-p My stawiamy wanienkę w łazience na koszu na brudy albo w dużej wannie i przynajmniej nie ma tego noszenia wody i chlapania po pokoju ;-) Imbir, dużo zdrówka dla Ciebie i oby Ninka się uchowała bez choróbska :-* Oczywiście również wszystkiego naj z okazji rocznicy, duuuuużo miłości :-* No i Sevenka, Tobie też dużo zdrówka i powrotu do formy. W końcu antybiotyk to nie trucizna ;-) Choć z drugiej strony kto to wie :-p Widzisz, chociaż Ola daje Ci fory podczas choroby, ale oby i po chorobie tak ładnie zasypiała i spała :-) Olcia to niezły łobuziak, z moją Zuzanną by się dogadała i na siniaki mogła licytować ;-) Choć u nas ostatnio cisza w tym temacie, tfu tfu, co by nie zapeszyć ;-) Karii, no Ty to masz ostatnio pecha z tymi babsztylami. Ja nie wiem, ale u nas się pytają ile chcemy opakowań mleka i nikt nie wnika co, jak i kiedy. Aż trudno uwierzyć, żeby były takie limity, no przecież dzieci jedzą różnie. Nam też mimo rozszerzania diety schodzi czasami więcej niż 8 opakowań miesięcznie. Z reguły piszą nam receptę na 10 opak., a czasami za jednym razem dwie takie recepty wydębie. No i biorę recepty i z POZ i od alergolog. Zawsze biorę tyle, żeby do kolejnej planowej wizyty starczyło i żeby nie chodzić specjalnie tylko po mleko. Monikae, wracają jeszcze do tematu pozycji, w której bawi się Zuzia, czyli jak piesek, to nurtowało mnie to co powiedziała lekarka Twojej koleżance i podpytalam moją koleżankę pediatrę i ona twierdzi, że to jest etap pomiędzy raczkowaniem a chodzeniem. To by się zgadzało, bo Zuzia coraz część staje przy różnych rzeczach i trzyma się tylko jedną ręką. Dzisiaj nawet na środku pokoju kucnęła bez trzymanki po czym złapała się lekko jedną ręką mojej sukni i wstała, ale że suknia zwiewna i żadna z niej podpora, to szybko dziecko pacnęło z powrotem na tyłek ;-) No i my po bilansie 9-cio miesięczniaka :-) Zuzia waży 8,4 kg, choć myślałam, że będzie ciut więcej. Równo w dwa miesiące przybrała 800 g, czyli książkowo :-) Pani zmierzyła 70 cm, choć zrobiła to tak jakoś na odwal i nawet nie wyciągnęła Zuzi nóg prosto. Jak ja sama ostatnio mierzyłam dziecko to wychodziło mi ok. 74 cm :-) i to by się bardziej zgadzało, bo Zuzia nosi ciuszki w rozmiarze 74-80.
-
Trochę się zbierałam do napisania tego posta, ale w końcu mam chwilę czasu :-) Oczywiście będzie dłuuuugo :-p Mind, Lilka jest taka fotogeniczna, zwłaszcza z tym Minionkiem na główce wygląda uroczo :-) A sprzedałabyś cynk gdzie kupiłaś te jeansy Lilki? Kiedyś miałam dla Zuzki takie fajne ze ściągaczami na dole nogawek, ale szybko z nich wyrosła. Bardzo lubiłam te spodnie. A z kostką Rubika to taka historia, że jak tatuś sobie jakąś układa, to Zuzia też chce. Najpierw patrzy na tatusia jak przekręca elementy, a później sama próbuje to robić. Wygląda to komicznie. Ostatnio aż mi się żal jej zrobiło, bo siedziała taka zawiedziona, że jej kostka się nie rusza i przy tym nie trzeszczy, tak jak kostka tatusia ;-) A tak poważnie to myślę, że tatuś będzie mocno napierał i uczył dziecka układać kostki Rubika, bo sam to uwielbia. Ma różne różniste w swojej kolekcji i cwaniak wszystkie potrafi ułożyć :-) Monia, mi też ta pozycja nie pasuje jako etap przygotowujący do siadania. Jak dla mnie, to u nas Zuzia tak ćwiczy i się przygotowuje do stabilniejszego stania na nóżkach. Przygoda tzn. wyprawa do lekarza konkretna, niezazdroszczę, choć nie wiem czy pamiętasz, ale trafiła mi się podobna do koleżanki, co byśmy z Zuzią pod tramwaj wpadły. Od tamtego czasu na takie wypady zawsze biorę ze sobą nosidło, wsadzam do kosza w wózku i mam zabezpieczenie w razie "w". Co do wizyt lekarskich, to super, że u kardiologa bez szmerów, a z tą dermatolog, to ja tak sobie myślę, czy nawet nie lepiej by było gdyby faktycznie jakieś zakażenie czy grzybek wyszedł z badania, bo to by oznaczało koniec problemu - antybiotyk i żegnaj plamko ;-) Być może właśnie dlatego nie chce się ona wyleczyć sterydami i wszelkimi innymi preparatami. Biedny Maciuś, oby jak najszybciej udało Wam się rozwikłać ten problem, bo się umęczy mały bidulek. Mila_mi, włosów nie ma co zazdrościć. Długie, suche siano. Akurat za kilka dni mam umówioną fryzjerkę i planuje ściąć 15-20 cm ;-) Historia z namiotem - rewelka! Niezłą satysfakcję musiałaś mieć skoro Ty miałaś rację :-) Za to historie z przejazdem i rakiem już niezbyt przyjemne. Niestety to prawda, że rak trzustki = marne rokowania :-( Oczywiście mimo wszystko udanego wypoczynku nad morzem. Nawet jeśli pogoda Wam się nie trafi, to wierzę, że uda Wam się trochę wypocząć, zrelaksować i choć na chwilę odciąć myślami od problemów zdrowotnych w rodzinie ;-) A zdradź jeszcze gdzie dokładnie na te lody można się udać? My za miesiąc jedziemy do Jastarni, ale może i do Władka się wybierzemy albo po drodze zrobimy sobie przystanek :-) Szczęściara, spokojnie, Maćkowi w końcu wyjdą ząbki. Zdarza się nawet, że dopiero po roczku wychodzą. A ponoć czym później tym lepiej, bo mocniejsze ;-) No i gratuluję nowych firanek :-) Cieszę się Twoim szczęściem, heh ;-) Sevenka, i jak gardełko? Pamiętaj, że recepta na antybiotyk ważna jest tylko tydzień. Co do przedwczorajszej wysypki Zuzi, to wydaje mi się, że... gdyby to była kontaktowa (np. od kosmetyków) to byłaby bardziej czerwona wysypka, a ta u Zuzi była w kolorze cielesnym. Brzoskwinie podałam też wczoraj i nic się nie działo, a morele już wcześniej wprowadziliśmy i też zero reakcji. Czytałam, że jabłko może tak samo często uczulać jak białko mleka krowiego, a niestety jabłko jest w większości deserków. Już od jakiegoś czasu podejrzewałam na nie alergię, ale wcześniej nie było aż takiej reakcji po zjedzeniu. Może dlatego, że z reguły mniej tego jabłka zjadała, a przedwczoraj wciągnęła więcej z tubki ze smakiem. I też mi się wydaje, że alergia na gluten bardziej od układu pokarmowego by się objawiła. Moja mama mówi, że nawet może się rozwijać powoli i ujawnić się po jakimś czasie, np. śluzem w kupie. No i same widzicie, że u Zuzi te objawy czasami są czasami nie ma i ciężko wyczuć co jest przyczyną. Dobra, koniec tematu alergii, bo tylko spamuje tym forum ;-) A no tak, napiszę jeszcze tylko, że wczoraj jak pobierali Zuzi krew, to tak się bidulka rzucała.... ach okropieństwo. Ja trzymałam dziecko, jedna pielęgniarka rękę, a druga pobierała. Zuzia strasznie szalała, więc ją mega mocno musiałam trzymać, aż się bałam, że jej żebra połamię. Więc Monikae możemy sobie przybić piątkę, co do zachowania naszych maluchów podczas wczorajszych badań ;-) A dzisiaj mamy bilans, jestem ciekawa ile waży i mierzy to moje dziecię ;-) Miłego dzionka :-*
-
Qarolina, Zuzka też przy zmianie pamka szaleje. Kopie nas po rękach, odpycha, rzuca się, majta i wali nogami w przewijak z wielkim impetem, ale z reguły robi to dla zabawy, a czasami i ze złości. Karii, chciałabym mieć tak daleko do Pepco, bo Pepco to czyste zło... Ten sklep to szatański wytwór :-p Ja mam dwa w zasięgu 1 km i ciągle czyszczę portfel do podszewki :-p A ciuchów od koleżanki to na prawdę mam tyle, że upycham już po wszystkich kątach ;-) No i bardzo cieszy to co piszesz o Miśku i jego postępach. Zobaczysz za chwilę będzie biegał :-) Szczęściara, ja czasami kupuję rzeczy z Lidla i faktycznie wypadają trochę większe. S to takie jakby 36-38, a M to już 40-42. Zuzia sobie znalazła nową zabawę, a mianowicie podchodzi do mnie na czworaka, podciąga się do góry, staje koło nogi i mnie gryzie, ale to tak, że aż włosy dęba stają... Nie wiem co z tym moim dzieckiem jest, co chwilę coś kombinuje i wymyśla. W ogóle przestaje się bawić na siedząco i na czworaka, bo to już jest za nudne. Teraz najlepsza pozycja do zabawy to jest stanie jak piesek - na czterech, ale na stopach. Dzisiaj Zuzia dostała mus jabłkowy z tubki i po niecałej godzinie wysypało ją na brzuszku, a po 2 h wysypka już malała, więc może mam winowajcę. Będziemy jeszcze testować, bo na celowniku jest też brzoskwinia, którą dostała pierwszy raz na drugie śniadanie do kaszki albo to była późna reakcja na gluten. Choć wydaje mi się, że skoro ta wysypka wyszła szybko i szybko zaczęła znikać, to najbliżej jabłko jest podejrzane. Gdyby to na gluten tak późno zareagowała, to wysypka by się nasilała z czasem i pewnie znikałaby przez kilka dni. Co myślicie o tym? Może macie jakieś doświadczenia i możecie doradzić jak tę reakcję zinterpretować. Miłej nocki :-*
-
Zuzka też ma drzemkę, więc coś skrobnę ;-) Monikae, może faktycznie doradź się jeszcze pediatry albo spróbuj dać coś innego, np. kanapeczkę. Ja nie chce Ci mieszać w głowie, ale owoce na noc jednak bym odradziła. Czekamy na zdjęcia sukienek :-) Daj znać jak zakupy w Lidlu :-) Co do deszczu, to ja w piątek też skryłam się przed deszczem w centrum handlowym, mąż nie był zadowolony, bo znowu ubyło kasy z konta :-p A jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy na "drobne" zakupy spożywcze do Auchan i 400 zł poooooszło... :-p A mieliśmy oszczędzać :-p Ale z nas tacy mali gadżeciarze, więc jak zobaczyłam, że poduchy Lazy Bag przecenili na 40 zł to od razu brałam ;-) Szczęściara, synuś Ci dorasta :-) Fajnie, że już potrafi wyrazić swoje potrzeby, to dużo ułatwia :-) Mind, Lilka to bystra dziewczynka :-) Wyobrażam sobie jak musiała słodko wyglądać z tą bułeczką. Dziewczyny dzięki za kciuki, ale niestety dzisiaj jeszcze Pani dr nie odblokowała nowych terminów. Będę dzwonić jeszcze jutro, zobaczymy co z tego wyjdzie:-) A nie wiem czy pisałam, ale mamy już pięć ząbków :-) No i Zuzia zaczęła skrobać górnymi jedynkami o dolne, okropny dźwięk. Robi to tak intensywnie, że boję się że sobie powyszczerbia te ząbki. Staram się odwracać jej uwagę, ale to działa tylko na chwilę. Mila_mi, nie dziwię się, że R. pękał z dumy :-) Musiał to być rozczulający widok :-) Qarolina, Zuzka miała wczoraj tego samego bodziaka co Gosia :-) U nas w Pepco też jeszcze brak nowej kolekcji. Ostatnio kasjerka mówiła do jakiejś babki, że oni sami nie zamawiają towaru i nie wiedzą kiedy co będzie, bo to odgórnie jest wysyłany transport.
-
Ale tu cisza... Nie ma co czytać na dobranoc :-( Wow, Imbir, jakie oczęta ma ta Twoja niunia! Hipnotyzujące :-) W ogóle Ninka na tym zdjęciu wyszła jak laleczka :-) Mind, udanego wypoczynku :-) Qarolina, dałaś radę z tym uchem, hehe ;-) Ja ostatnio też chodziłam z Zuzią w deszczu. Padało dość mocno, ale parasol i folia przeciwdeszczowa na wózek dawały radę. A dzisiaj u nas też była taka pompa, że normalnie ściana deszczu. W ogóle taka dzisiaj nieprzewidywalna pogoda, wiało i lało, że nawet ze spaceru zrezygnowaliśmy. Chyba Wam jeszcze nie pisałam, ale od kolegi wyciągnęłam nr do pani dr, która przyjmowała Zuzię w poradni immunologicznej i rozmawiałam z nią, no i okazało się, że chwilę wcześniej mieli zebranie i padła decyzja o zwiększeniu liczby przyjmowanych dzieci jeszcze w tym roku, więc będę jutro i pojutrze wisiała na telefonie do rejestracji. Mam nadzieję, że się uda :-) A no i Zuzia w końcu zaczęła dostawać glutenu i odpukać na razie żadnej reakcji :-) Za to mnie coś na twarzy wysypało... Och, Zuzi się spać odechciało. Mąż poszedł ogarnąć mleczko ;-)
-
Nika, nie wyobrażam sobie przy tak małym dziecku zakuwać do egzaminów. Mnie co prawda czeka jeszcze jeden poważny egzamin na uprawnienia budowlane, ale ciągle odkładam to w czasie. Jakoś zebrać się nie mogę. Dlatego tym bardziej podziwiam Ciebie i inne uczące się mamy ;-) Kari, u Zuzi była tak silna alergia na mleko, że Bebilon Pepti nic nie dał. Nawet na Neocate nie było do końca dobrze i dopiero po ok. 2 miesiącach zaczęła lepiej trawić to mleczko. Fajnie, że chociaż Miśkowi przeszły problemy brzuszkowe :-) Charlotte, wiem, że nie jestem sama. Doskonale rozumiem co przeżywasz i że też nie macie łatwo. Ogólnie to Zuzka w tej chwili je tylko dynię, marchewkę, ziemniaki, indyka, czasem kurczaka, kleik kukurydziany, jabłko i morele i to wszystko. W piątek i dzisiaj dostała po 4 g kaszki pszennej, żeby przed testami ewentualnie sprawdzić czy też gluten jej nie uczula. Może coś już wyjdzie. U nas o tyle problem, że czasami ją wysypie krostkami na całej twarzy, albo czerwonymi pryszczykami wokół ust, czasami zrobią się liszaje i suche placki na rękach i nogach, a najczęściej ma brzydkie kupy albo jej się cofa i nie ma żadnej reguły w powiązaniu z tym co zjadła. Czasami podejrzewam jabłko, czasami marchewkę, a czasami kleik kukurydziany, a jeszcze innym razem zero reakcji alergicznej. Mam nadzieję, że testy coś w końcu pokażą. A Stasio musi faktycznie słodko wyglądać tak kołysząc się na boki. No i zobacz, tak się katowałaś myślami, czy nie robisz źle kończąc rehabilitację i nie potrzebnie się martwiłaś ;-) Ze Stasiem będzie wszystko dobrze :-) Monikae, alergie nie tylko są dziedziczne. To że rodzice nie mają, wcale nie znaczy, że dziecko też nie będzie mieć. No ale miejmy nadzieję, że Maciusia ten temat nie dotyczy. Co do wieczornego karmienia, to myślę że lepiej zwiększyć porcję kaszki albo podać jeszcze mleko. Owoce mają fruktozę, a na noc jednak cukier nie jest wskazany. Może dlatego też Maciuś tak niespokojnie śpi...? No i bardzo się cieszę, że i król Maciuś ruszył w świat na czterech :-) Oczywiście życzę szybkich 5 tygodni :-* Mila_mi, współczuję nocki. U nas też jest gorzej. Zuzia od 3 dni budzi się z płaczem po kilka razy co ok 0,5-1h od położenia spać, a dopiero od 1-2:00 w nocy śpi lepiej i do rana albo prawie do rana, ale my się tylko lulamy bez mleczka, bo Zuzia zasypia z powrotem w 2-3 minutki. U nas też kolejne ząbki idą, więc może to jest przyczyną tych pobudek. Mam nadzieję, że Igorkowi szybko wyjdą ząbki i zacznie lepiej spać :-*
-
Venuska, dzięki za odpowiedź :-) Ale o tym Krakowie to chyba Charlotte pisałaś ;-) Ja z Bydgoszczy, więc trochę nie po drodze ;-) Poza tym u nas problemy skórne znikome, więc dermatolog na razie nie potrzebny :-) Ale przypomniało mi się jak pisałaś o tej diecie antyhistaminowej i to faktycznie mogą się wzmagać alergie przy produktach łączonych razem, ale to nawet przy całych grupach, a nie tylko parach. No ale ja nie kp, a Zuzia je tylko kilka produktów, które ani nie są na liście produktów zawierających histaminę, ani nie są też stymulatorami histaminy w organizmie. Ale dzięki, że piszesz i przypominasz o tych zależnościach :-) Na pewno na przyszłość będziemy mieli to na uwadze :-)
-
Witam się z rana. Zuzia jeszcze słodko drzemie, tylko trochę się wierci. Za to ja spać nie mogę :-( Iwa, współczuję teściowej, ale tak jak piszesz - za chwilę będziecie na swoim i będziesz miała możliwość dozować sobie spotkania z jej personą ;-) Kari, brak słów, żeby dyrektorka była aż tak nietaktowna. Wiem, że łatwo się mówi patrząc na to z boku i po czasie, ale ja chyba bym wybuchła, jakby mi ktoś tak powiedział... A co do męża i jego lenistwa, to może sam sobie zrobił taki prezent na dzień ojca :-p A tak na poważnie, to w tej sytuacji też bym wybuchła. Niestety w wychowaniu córki nie pomogę, w końcu moja ma dopiero 9 m-cy i jakoś jeszcze nie specjalnie garnie się do pyskówek :-p A Misiek na fotach prezentuje się elegancko ;-) Qarolina, no to wygląda na to, że znaleźliście sposób na spokojną rehabilitację ;-) Szkoda że tak późno, ale jak to się mówi - lepiej późno niż wcale ;-) Dziękuję dziewczyny za miłe słowa. Bardzo to miłe z Waszej strony, ale niestety wygląda na to, że moje myśli są silniejsze od Waszego wsparcia i cały czas chodzę jakaś taka przybita i ścięta. Chyba za bardzo już jestem przygnieciona tym tematem, bo ciągnie się on od kilku miesięcy. Jeszcze do tego jestem między młotem a kowadłem, bo nie dość, że lekarze mówią swoje i każdy sugeruje inny scenariusz postępowania, to jeszcze moja mama mąci mi w głowie. Niby lekarzem nie jest, ale dużo przeszła i gdyby nie jej brak zaufania do lekarzy i walka o badania i diagnozy, to mnie pewnie by już dawno temu nie było, a mój brat byłby małym schorowanym kurduplem z dziurami w jelitach. Ech... Jak Was czytam, to taki mały paradoks, moja Zuzia je z takim smakiem, przy każdej łyżeczce wydaje śmieszny dźwięk zadowolenia "ammmm" i ma taki zadowolony pyszczek, no ale co z tego jak jej ciągle czymś szkodzę, a Wasze dzieci mogłyby jeść wszystko, a nie chcą. I jaka tu sprawiedliwość... Komuś na górze trochę się coś pokićkało ;-) Sevenka, mojej Zuzi te cofki i odbicia przyszły z czasem. Na samym mleku, nie było tak źle. Do tego jeszcze kupy różne różniste - często brzydkie i śmierdzące, no i różne wysypki. Niechęć do jedzenia, kiedy dziecko lubi jeść - no u nas coś ewidentnie jest nie tak. U Ciebie skoro Ola od początku miała takie problemy, to może po prostu dziecko ma taki delikatny układ pokarmowy i z czasem faktycznie przejdzie ;-) Kochana, oczywiście gratuluję udanej nocki i mam nadzieję, że to nie jednorazowa sytuacja ;-) Mila_mi, myślę, że możesz mieć rację z niejadkiem bratankiem. Przecież nie można zmuszać dziecka do jedzenia, bo oczywiste, że dziecko się zniechęci. Nic na siłę. A zdjęcie, haha, uśmiałam się :-D I po co Ci te czapeczki nowe, skoro w domu masz tak oryginalne modele ;-) Faktycznie niezły rozmiar skoro w miseczkę wchodzi cała głowa Igorka ;-) Venuska, a jaka lekarka Wam mówiła o tych alergiach? Alergolog czy pediatra? Bo ja trochę znam temat alergii krzyżowych, ale to najczęściej współdzialają pyłki z alergenami pokarmowymi, bo mają podobną budowę białek. Jest też kilka relacji pomiędzy alergenami pokarmowymi, najczęściej przy mleku krowim i jajkach mogą uczulać inne pokarmy, ale Zuzia ich w ogóle nie dostaje. Właśnie unikamy takich produktów. Przykładowo nie dość, że dziecko nie je mleka, to również nie dostaje wołowiny i cielęciny. Jednak dziwi mnie fakt, że mogłyby uczulać krzyżowo tak proste i zarazem różne produkty jak sałata z jajkiem albo jabłko z jajkiem, stąd moje pytanie o lekarza. Absolutnie nie chce podważać jego/jej autorytetu, ale my byliśmy już u różnych alergologów i przerabialiśmy temat alergii krzyżowej. A może właśnie mnie o czymś lekarze nie poinformowali...? Imbir, Zuzia piła od razu ze słomki, ale ja jej dałam bardzo szybko ten kubeczek, od razu jak skończyła 6 m-cy. Patent Venuski wydaje się być bardzo fajny, pewnie warto spróbować ;-) O kolejne tweensy :-) I to chyba dwujajowe, bo takie różne sie wydają ;-) AgaMi, witamy :-) Miłego dzionka wszystkim :-*
-
Qarolina, dobrze, że bez antybiotyku :-) To na pewno dużo mniej stresu ;-) Kuruj się :-* Mila_mi, nie dziwię się, że nie mogłaś się oprzeć. Ciuchy bombowe ;-) Karii, no Twój przypadek z neurologiem to już na prawdę niezła przesada. Niektórzy lekarze sobie upatrzyli w ludziach swoich sponsorów na życie na bogato i niektórzy robią to w tak bezczelny sposób, że totalnie brak słów. A rozłąka z córkami trochę długa. Ja to chyba bym się zaryczyła z tęsknoty, ale z drugiej strony patrząc z ich perspektywy, to na pewno będą miały super wakacje :-) A my wróciliśmy od alergolog o 21:00. Tylko jeszcze na chwilę do sklepu zajechaliśmy. Do gabinetu pani dr wchodziliśmy jakoś przed 20:00. Za mną jeszcze była kobieta w ciąży, mówiłam jej żeby weszła poza kolejnością, ale ta stwierdziła, że nie wie czy tak można. Jej sprawa, mogła skorzystać ;-) No ale na szczęście nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i udało się załatwić testy alergiczne na NFZ. 400-500 zł w kieszeni. Może to mi w końcu coś rozjaśni w mojej główce, bo już psychicznie jestem wyczerpana tą sytuacją... No i przyszła na mnie pora, żeby trochę posmęcić, nie wiem może to okres, a może po prostu zmęczenie materiału. Widzę po Zuzi, że znowu coś jej zaczyna dolegać od przewodu pokarmowego. Mamy tak mało rzeczy wprowadzonych, a ja nie jestem w stanie wyłapać tego draństwa co jej szkodzi, bo objawy występują w taki dziwny i sporadyczny sposób, że z niczym nie mogę tego powiązać. Zuzia znowu po jedzeniu zaczyna brzydko odbijać i czasem cofka się zdarzy, a na widok butli z mlekiem i podczas jedzenia z łyżeczki ma odruchy wymiotne, co jest dziwne, bo jak je to ze smakiem. Normalnie płakać mi się chce. Nie wiem już co robić... Ciągle chodzę z myślą z tyłu głowy, czy to ja coś robię źle? Czy może bidulkę czymś truję? Już nawet analizuję sam etap przygotowania posiłku, czy czegoś nie partolę, no ale jak można źle przygotować obiadek w słoiczku...? Jeszcze lekarka wielkie oczy, że glutenu i jajka dziecku nie wprowadziłam. A ja się pytam jak do cholery miałam jej wprowadzić skoro dziecko po warzywach, drobiu i dwóch owocach mi alergizuje i wymiotuje... O kupach już nie wspomnę, temat rzeka... Już i tak wystarczająco męczą mnie wyrzuty sumienia, że dziecko ma tak ubogą dietę, no ale z drugiej strony co ja mogę na to poradzić... Mąż tylko przytakuje i kiwa głową góra dół i zdaje się na mnie. Mówi, że on się na tym nie zna i się dostosuje do moich sugestii. A ja się mam znać...? W ogóle jakoś ostatnio ciągle zmęczona chodzę, ciągle brak mi czasu, nie ogarniam się totalnie. Ach to se wylałam żale. Przepraszam za trudne dupy, ale jeszcze do tego wszystkiego ta sytuacja z NFZ z tą poradnią immunologiczną dobiła mnie całkowicie. Btw. odświeżylam kontakt z jednym kolegą pediatrą, co pracuje z immunologami w tym szpitalu na oddziale onkologii dziecięcej, no i pomoże mi załatwić ten pieprzony termin w tym roku. No i też mnie trochę uspokoił z tymi zaniżonymi wynikami. Jeszcze tylko zrobimy tę testy i może będę w końcu wiedziała na czym stoję... Jeszcze raz sorki za smuty, smęty i żale, ale tak jakoś mnie naszło... Miłego dzionka ;-)
-
Kurcze, dziewczyny, siedzimy z Zuzią u alergologa i czekamy na swoją kolej. Zarejestrowani byliśmy na 17:40, a jest 18:30 i dłuuuuga kolejka przed nami. Chyba do 22:00 będziemy tu siedzieć... Pierd....one NFZ! Sorki za słownictwo, ale nie da się inaczej tego skwitować...
-
Qarolina, współczuję problemów z uchem i alergii. Nawet jeśli dostaniesz znowu antybiotyk, to już wiesz, że dacie radę z kp ;-) Natuśka, rozumiem, że pisząc o stawaniu i raczkowaniu na raz masz na myśli pozycje na czterech, ale na stopach zamiast kolanach. Zuzia tak też robi, na szczęście jeszcze tak nie chodzi, bo by wyglądała jak piesek. Na razie tylko tak staje, żeby ominąć przeszkody albo z nudów ;-) Imbir, współczuję bardzo sytuacji z Ninki nóżką. Tak na prawdę nikomu nie można w 100% ufać. Mój Prezes zawsze mówi "ufaj ale sprawdzaj" i gościu ma cholerną rację. No ale z drugiej strony pacjent nie lekarz, więc jak tu sprawdzać specjalistę nie mając jego wiedzy w zakresie medycyny...? Współczuję również tak długiej migreny. Niech już sobie idzie w cholerę i nie wraca. A Ninka duża kobiecinka na tym zdjęciu :-) Słodko wygląda ;-) No i uśmiałam się z mema z dietą :-D Mind, super ciuszki, leginsy bajeczne. U nas takich nie widziałam, bo oczywiście też dzisiaj polazłam do Pepco, ale tak tylko na zwiady ;-) Nic nie kupiłam oprócz nowej szczoteczki do mycia Zuzowych kiełków :-p Normalnie powinnam być z siebie dumna :-p Mila_mi, Igor wygląda świetnie w tej czapce, nawet lepiej niż w tamtej poprzedniej, a pozycje do jedzenia pozostawię bez komentarza :-p No i przepraszam, ale się uśmiałam z Twojego przypadku nierównych balonów i dopasowania stroju kąpielowego, haha. A może typu monokini albo trikini byłby lepszy? U mnie nad pępkiem meeeega balony, ale przynajmniej w miarę równe ;-) No i niestety zmieniły swoją lokalizację, bo kiedyś były pod brodą ;-) Dzisiaj byłam w Decathlonie i ku mojemu zdziwieniu znalazłam strój na te moje melony, hehe. No i Zuzce też się poszczęściło, bo kupiłam jej strój tankini i fajną gumową piłkę do wody :-) Co do stroju Zuzki, mam wątpliwości bo dziecko ma już dwa, ale takie zwykłe jednoczęściowe, a ten niby z promocji, a kosztował 60 zł. Tylko ten jest o tyle fajny, że to majteczki i bluzeczka, więc ramionka się nie spieką. Planujemy wakacje prawie 3 tygodniowe, więc mam nadzieję, że nie wydałam tyle kasy na marne. A co najlepsze, mąż przez przypadek dwa razy wyniósł ten strój ze sklepu jeżdżąc w tę i z powrotem z Zuzią i nikt się nie skapnął hehe. Sam się zjażył dopiero przy drugim razie, że ukradł niechcący strój, no ale my uczciwe człowieki, więc wrócił i zapłaciliśmy ;-) Łóżeczko turystyczne też mamy takie jak Mila_mi, tylko beżowe. Można je zamówić w Media Expert i tam wychodzi chyba najtaniej. My jednak do tego łóżeczka dokupiliśmy składany materac piankowy, bo nie wyobrażam sobie żeby dziecko mogło spać na tym twardym niby materacu, który jest zawsze w tego typu łóżeczkach. Na co dzień używam łóżeczka jako kojec, jak rano ogarniam siebie i nie jestem w stanie upilnować mojej łobuziary:-)
-
Kaśka, super że wycieczka udana, a dziewczynki szczęśliwe :-) Super fotki, będzie pamiątka :-) Mind, to się naprodukowałaś, hehe. No i na pewno masz być z czego dumna. Taka rodzina to skarb ;-) Zdjęcia boskie, a Lilka jak delikatnie trzyma te marchewki, jestem pod wrażeniem. U Zuzi w rączkach już by była papka ;-) Natuśka, jak tam egzaminy poszły? Charlotte, właśnie przed chwilą czytałam w książce "Moje dziecko nie chce jeść", że dzieci jedzą dokładnie tyle ile potrzebują. Nic na siłę ;-) Jeśli Staś rośnie, to znaczy, że je wystarczająco :-) Myślę, że nie ma co głowy sobie tym zaprzątać, a tym bardziej się martwić. Szczęściara, jeśli pytasz o wyniki badań immunologicznych, to miałam się zarejestrować na kontrolę na październik tego roku, z akcentem na słowo "miałam", bo jak się zarejestrować skoro do końca roku brak terminów, a na przyszły nie rejestrują, bo jeszcze umowy z NFZ nie mają. Śmiech na sali... I co ja mam teraz zrobić? Jak rejestrowałam Zuzię na pierwszą wizytę, to dzwoniłam jak miała 2 tygodnie, czyli na początku października i dostaliśmy termin na maj tego roku, ale nic dziwnego jak tam przyjmują tylko kilka godzin w miesiącu... Wychodzi na to, że jak teraz otworzą listy na nowy rok i uda mi się Zuzię zarejestrować, to pewnie za rok będziemy mieć termin. I po choinkę takie zalecenia skoro brak terminów. Ręce opadają... A najlepsze, że ewentualnie mogę ubłagać lekarza dzwoniąc do gabinetu i rozmawiając osobiście, tylko uwaga, najprędzej lekarz będzie w gabinecie w połowie lipca, a ta dr która nas przyjmowała, dopiero na koniec września... Żenada... Tak mnie tym dzisiaj wkurzyli, że ryczeć mi się chciało. Ach, dobra, trzeba będzie poodnawiać kontakty z kilkoma znajomymi pracującymi w tym szpitalu, bo inaczej się chyba nie da... Idę spać. Miłych i kolorowych ;-)
-
Hejka :-) Ja tylko na chwilkę i (chyba) krótko, bo całkowicie brak mi czasu. Pierdylion ciuchów do posortowania i wyprania pochłania mnie w całości. Na szczęście Zuzia robi się coraz bardziej samodzielna :-) Wyciąga sobie sama zabawki z pojemnika, jak jej wpadnie coś pod szafki, to sama próbuje to wyciągnąć, a ostatnio wyszperała nawet z torby worek z chrupkami i też sama się obsłużyła ;-) Dla wszystkich dzieciaczków robiących kolejne postępy wielkie gratulacje, a dla niechcących spać, lepszych nocek. Zuzia niby śpi, ale tak się przy tym wierci, że ciągle budzi mnie łupnięcie głową w szczebelki albo szczyt łóżeczka i trzeba ją przekładać. Mila_mi, nas na szkole rodzenia fizjoterapeutka przestrzegała przed wyręczaniem dzieci, że wtedy zabiera się dziecku przestrzeń i bodźce do rozwoju. Mam nadzieję, że teraz Igorek ruszy z kopyta ;-) Monikae, bardzo współczuję kolejnej rozłąki z mężem, ale zobaczysz znowu szybko minie, a w sierpniu na pewno to sobie odbijecie. No i w końcu na wakacje się wybierzecie :-) Szczęściara, jak nie macie daleko, to może podjedźcie do tej remizy i sprawdźcie warunki, a jeśli nie to zawsze można zadzwonić i podpytać ;-) Natuśka, kciuki zaciśnięte. No i dziewczyny świętujące dzisiaj swoje rocznice - wszystkiego najlepszego i kolejnych lat pełnych miłości! :-* Miłego dzionka kochane :-*
-
No i zapomniałam jeszcze napisać, że dzięki nowej bryce Zuzanny, jestem w końcu w stanie zrobić jakieś zakupy i wtachać je na to 4 piętro. Przynajmniej na siłownię nie muszę chodzić ;-) A wygląda to tak:
-
Maja, ogólnie wózeczek fajny i mega lekki. Kosz ma chyba ciut mniejszy niż Snap, ale jest zdecydowanie wystarczający. Składa się do dość małych wymiarów i jest bardzo poręczny do noszenia w jednej ręce. Jedyny mankament to kółka piankowe bez amortyzacji (ale to problem praktycznie wszystkich spacerówek parasolek). Oczywiście piszę to w porównaniu do wózka z 3w1 z pompowanymi, ale za to bardzo ciężkimi kołami. Coś kosztem czegoś. Nie wiem jak się prowadzi Snap, ale zapewne podobnie. My kupiliśmy wózek z allegro z jakiejś hurtowni chyba w Płocku. Zamówiliśmy wersję z 2017 roku za 500 zł z groszami i do tego było kilka gratisów (parasolka, uchwyt na butelkę, folia przeciwdeszczowa, pokrowiec na nogi). Charlotte, jak ja Ci zazdroszczę siły do walki o Stasiowe jedzenie. Ja chyba bym nie miała tyle siły walczyć o kp przy takim alergiku. Może to by mi dobrze zrobiło i zeszło kilka kg, ale pewnie i psychicznie byłabym wykończona. Jesteś niesamowita. Nie pozostaje nic innego jak tylko podziwiać Cię za to poświęcenie :-)
-
Mila_mi, Iwo, moja mama zawsze mówiła, że o 4-5 nad ranem najbardziej odczuwa się ból. Z ciekawości teraz nawet szukałam w internetach potwierdzenia na tę tezę, ale nic nie znalazłam. Jednak czytam sobie o dobowym biorytmie i według tych opisów to właśnie o świcie najsilniej się odczuwa strach i emocje. Jest to też czas kiedy temp ciała jest najniższa i głód może być najbardziej odczuwalny. Może właśnie Wasi chłopcy tak po prostu mają, taki rytm organizmu. Qarolina, super, że wróciliście cali i zdrowi :-) Teraz oby Gosia wróciła to swojego starego rytmu dnia ;-) Dafne, ja kupiłam Coto Baby Verona. Z lekkich są jeszcze Valco Baby Snap i Snap 4, Smiki Thunder, Kees K2Go. Jeszcze Kari miała jakieś modele obcykane :-)
-
Przede wszystkim gratuluję forumowym leniuszkom postępów w rozwoju motoryki. Zaraz mamusie będziecie narzekać, że dziecko trzeba gonić po całym mieszkaniu ;-) Qarolina, Wam gratulujemy kolejnych ząbków. U nas z leżeniem to samo, czasami ciężko położyć Zuzię, żeby pampka zmienić. Często nawet przebieramy Zuzię na siedząco albo trzymając ją w rękach. Natuśka, no a Leoś to szaleje z tymi ząbkami ;-) Agnes, na weselu się relaksowałam i starałam jak najrzadziej sprawdzać telefon. Na szczęście prawie udało mi się odciąć psychicznie od codzienności :-) W końcu od czasu do czasu trzeba trochę odetchnąć ;-) Napiszę Tobie jeszcze, że siostra panny młodej była z synkiem, też z września, to dzieciak całe wesele nie chciał spać. I on się męczył i rodzice się męczyli, bo nie mogli się zbytnio bawić. Moim zdaniem dla tak małego dziecka takie wesele to jednak traumatyczne przeżycie. Toć na poprawinach jak dj puścił muzykę, mimo, że była ciszej niż poprzedniego dnia, to Zuzia niekoniecznie była zadowolona. Ogólnie ok, ale po dłuższej chwili było widać, że męczy ją ten hałas, więc dużo siedzieliśmy w ogródku :-) A co do prezentu, to oczywiście, że się nie pogniewam. Jakbyś miała jakieś pytania, w szczególności o pieniężne origami, to wal ;-) z chęcią pomogę ;-) Agnes, ale narobiłaś mi smaka. U nas jutro przewidzieliśmy na obiad rosół, ale chyba pójdę dokupić przecier pomidorowy ;-)
-
No więc tak, wesele super, najedlim się, napilim i trochę potanczylim :-p W ogóle dużo by opisywać ;-) Dziadki super sobie poradzili z opieką, choć oddali dziecko z kolejnym siniolem na czole. Moja mama jeszcze do teraz tego guza przeżywa :-p W ogóle muszę Wam napisać jaka parafia - szok! Mały wiejski kościółek, a w środku wykończony jak nowoczesne mieszkanie, grafiki z imionami apostołów na ścianie za ołtarzem, a na oknach z tekstami Ewangelii zamiast witraży, na suficie rigipsy z oświetleniami itp. sprawy. Fajny kościółek, a jaki rozśpiewany ;-) Kilka dziewczyn w chórku przed ołtarzem prowadziło połowę mszy, bo większość modlitw odśpiewanych zamiast mówionych. W ogóle taka fajna msza, bo goście dość czynnie w niej uczestniczyli. Siostra pana młodego też śpiewała psalmy i różne inne pieśni, świadek czytał Ewangelię, inny gość zbierał ofiarę itp. Na prawdę robiło to wrażenie, a i msza nie była dzięki temu zbytnio nudna, jak to czasami bywa ;-) Wczoraj zabraliśmy na poprawiny Zuzię. Kilkoro znajomych też tak zrobiło, więc Zuzia miała okazję zapoznać się z dziećmi w podobnym wieku :-) Wszyscy na widok Zuzi banan na twarzy, heh. W ogóle byli pod wrażeniem jej rezolutności, jak jadła chrupki, ziemniaczki i kurczaczka. No i przede wszystkim robiła wrażenie tym jak samodzielnie obsługuje się kubeczkiem ze słomką :-) Restauracja super, obok sali był nawet pokój dla dziecka, był stół, przewijak, zabawki, możliwość nakarmienia dziecka, no i nawet łóżeczko szczebelkowe było :-) Fajnie było się wyrwać i trochę pobawić :-) No i buty, które kupiłam okazały się trafionym zakupem, super się nosi, super się w nich tańczyło i nawet zmiana na balerinki nie była potrzebna :-) No ale żeby nie było tak kolorowo, to odebraliśmy wczoraj wyniki badań immunologicznych Zuzanny, no i zonk... Aż 5 przeciwciał zdecydowanie obniżonych. Ale aż dziwne że ma taki niedobór odpornościowy (i niestety pewnie wrodzony), a jeszcze nigdy nawet kataru nie miała, tfu tfu odpukać. Kurcze i dziwią mnie zalecenia, bo jedynie wstrzymanie szczepionek żywych i kontrola w październiku. Nie wiem co robić, bo boję się że Zuzia może mieć celiakie, bo na to trochę wskazują te wyniki, zwłaszcza, że mój brat ma. Muszę skonsultować z innymi lekarzami, bo wydaje mi się, że w takim przypadku lepiej najpierw zbadać dziecko zanim zacznie się je truć glutenem. No i co miałam jeszcze pisać.... a no tak, Zuzia coraz więcej staje na nóżkach i zaczyna już to robić coraz pewniej :-) Jak mąż siedzi na worku sako to staje na nóżkach obok niego i potrafi się tak wspiąć, że wchodzi mu na kolana :-) Mały cudak :-) No i mamy cztery jedynki :-) A zaraz i dwie dwójki będą :-) Zdjęć z wesela nie mam, będą jak fotograf obrobi :-) Jedynie mogę pochwalić się prezentem jaki zrobiłam. Skromnie mówiąc, zrobił furorę ;-)
-
Hejka, w końcu mam chwilkę, żeby Was nadrobić i coś skrobnąć :-) Niestety nie odpiszę na wszystko, bo nie jestem w stanie. Ale przede wszystkim Monikae, ja na Twoim miejscu mimo wszystko poszłabym jeszcze do innego lekarza, bo ta plamka wygląda na prawdę brzydko, w zasadzie na zdjęciu to wygląda trochę jak rana. I nie nie sądzę, żeby octenisept mógł zaszkodzić. Imbirku, życzę oby orteza jednak nie była potrzebna. Lusia, zdrówka dla Dawidka :-* Sevenka, tak jak pisałam, u nas najprawdopodobniej zaszkodziła gruszka i jeszcze 3 tyg po tym złe rzeczy się działy, więc może faktycznie u Was żółtko mogło podrażnić układ pokarmowy i Ola źle reaguje na wszelkie ciut cięższe potrawy/składniki. Musi się trochę zregenerować i będzie ok :-) Mila_mi, 8,5 kg w tym wieku to waga książkowa, więc nie masz czym się martwić ;-) Kaśka, dużo zdrówka dla Twojej mamy, a dla Was wszystkich wytrwałości i sił. Będę trzymać kciuki oby to jednak nie było nic poważnego! :-* No i dla dziewczynek również dużo zdrówka :-* Dafne, fajnie, że się odzywasz :-) Super, że się wyjazd udał, a Twoje rady na pewno są cenne, ale co do alergii, to troszeczkę już ze swoją Zuzią przeszłam i z tego co ja wiem to przede wszystkim trzeba wyeliminować przyczyny, a nie działać tylko objawowo. Może testy rozwiałyby Twoje wątpliwości, bo Laura nie koniecznie na białko mleka krowiego jest uczulona. Może coś innego ją tak uczula. Qarolina, po powrocie do domu na pewno wszystko wróci do normy ;-) Mila, Monikae, a więc Wasze leniuszki w końcu próbują ruszyć z miejsca? Super, teraz już musi być lepiej :-) Za chwilę będziecie goniły za chłopakami po całym mieszkaniu ;-) A herbatka apotheke u nas też jest dostępna w Eko sklepie. U nas dość intensywnie, dużo opisywania, więc dajcie mi na to jeszcze chwilkę ;-)
-
Ja też jestem ;-) Ale tu ciiiiiszaaaa.... :-( Qarolina, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Cukrzyca była, ale se poszła, a Ty przynajmniej możesz się cieszyć super figurą ;-) Udanego pobytu u rodziców :-* Sevenka, gdyby Ola miała refluks, to by było widać po jej zachowaniu, bo by miała zgagę, by ją piekło od kwasów żołądkowych. Dziecko byłoby niespokojne i bardzo marudne, bo by ją to bolało. My mamy możemy podejrzewać takie schorzenia. Kto jak kto, ale lekarka powinna akurat to widzieć. U nas było to samo po obiadkach i jak poszliśmy do specjalisty gastrolog, to babka od razu wykluczyła refluks. U nas akurat to było na tle alergicznym. U Oli może to z powodu choroby? Madzikcz fajnie, że się w końcu odzywasz i super, że u Was wszystko ok. Emilka widzę, że dalej nie przestaje zaskakiwać. Będziemy trzymać kciuki za udaną prowokację ;-) Ja chyba powinnam się modlić, żeby u mnie wszystkie Pepco pozamykali, bo mąż mnie z domu wywali jak zobaczy, że znowu coś kupuje :-p Mila_mi, Ty to się poświęcasz dla tego swojego chłopa ;-) Dobra, spadam do wyrka - trzeba się wyspać przed weselnymi baletami ;-)
-
Sevenka, zdrówka dla Olci :-* Natuśka, my też nad morze śmigamy na początku sierpnia - u nas kierunek półwysep Helski :-) Kari, współczuję tak wczesnej pobudki. Moja to śpioch, zresztą ma to po mamusi ;-) Dobrze jednak, że codziennie Misiek Ci nie funduje takich poranków ;-) Qarolina, wow, -12 kg tak po prostu? Super :-) Dobrze, że z uchem już dobrze. Nie chce się wymądrzać, bo jak to się mówi - nie ucz ojca dzieci robić - ale ja jak jeżdżę na wakacje nad morze, to zawsze zabieram czapki takie cienkie dresowe. Mi to od wiatru zatoki dokuczają i to taj solidnie. Po ostatnim wakacjach nawet mój mąż się w taką zaopatrzył ;-) PS. Na zdjęciu profilowym na fcb mam taką czapkę, zresztą zdjęcie było zrobione nad morzem. No i chyba przechwaliłam pojemność swoich szaf. Koleżanka mi zrzuciła ciuszki w rozmiarze 74-86 i trochę też jest już na 2-3 letnie dziecko. Mąż musiał wnosić na dwa razy, a jeden karton ledwo co wtargał na górę. Cały wieczór siedziałam i segregowałam ze względu na rodzaj. Nie wiem gdzie ja mam te ciuchy upchnąć, bo od tej samej koleżanki mam całą pełną komodę ciuchów na teraz, do tego w szafach jeszcze raz tyle w rozmiarze 80 i teraz jeszcze te kolejne...? Chyba sklep z ciuchami otworzę ;-)
-
Mind, gratuluję tak długiego stażu i życzę kolejnych lat spędzonych razem w miłości, radości i zdrowiu :* Milutka, ja na wszelki wypadek teraz też podaje kaszkę z owocami na drugie śniadanie zamiast na podwieczorek. No i niestety trochę zapeszyłam apetyt mojego dziecka. Dzisiaj Zuzia nie chciała zjeść z łyżeczki kaszki z jabłkiem i marchewką :( Wciągnęła z butli, ale też nie od razu. Najprawdopodobniej to przez ząbki. Mila_mi, OMG! Normalnie dla Ciebie mogę się rozwieść i zostać homo :p haha :) Czemu tak daleko mieszkasz, why...? Ten Twój R. ma z Tobą zdecydowanie za dobrze :p Dziewczyny u nas w Pepco ręczników wczoraj było od groma. Nikt praktycznie nie był zainteresowany. Ręczniki może nie są super chłonne, ale są bardzo ładne, duże, lekkie i tanie. Na plażę jak znalazł :) Agnes, sama nie wiem gdzie to mieszczę. Mam dość pojemne szafy komandora i tak upycham i upycham :p Będę musiała pozbyć się kilku starych rzeczy, ale do takich porządków trzeba dojrzeć ;) Co do wesela, to moi rodzice zostaną z Zuzią. Dzisiaj wpadają na próbne wieczorne usypianie. Uważam, że tak małe dziecko w takim hałasie tylko by się umęczyło. Zuzię zabieramy dopiero na poprawiny. A ja zainspirowana ostatnimi rozmowami o kuchni włoskiej właśnie zrobiłam farsz do calzone ;-)
-
Szczęściara, niestety nie mamy pewności. Podejrzewam gruszkę, ale dziwne, że Zuzia jeszcze miała dolegliwości 2-3 tygodnie po podaniu. Jeśli to faktycznie gruszka, to musiała mocno jej zaszkodzić na jelitka. Chcieliśmy zrobić testy, ale u nas na NFZ jedynie przez szpital się da, więc trzeba na 2 noce położyć się z dzieckiem, co lekarze odradzają, żeby przypadkiem z jakimś rotawirusem nie wrócić. Natomiast prywatnie musielibyśmy wydać min. 500 zł, bo tak są dziwnie pakiety skonstruowane, że w każdym są tylko po 3-4 alergeny, które nas interesują, a i tak nie ma tych, które są najbardziej podejrzane. Jeszcze w czerwcu idziemy do jednego alergologa na NFZ, więc po cichu liczę na to, że ten nam jeszcze doradzi gdzie najlepiej i najtaniej zrobić testy. Co do apetytu Zuzi, to nie chcę za dużo pisać, żeby nie zapeszyć, więc tylko napiszę, że jest się z czego cieszyć ;-) Jeśli chodzi o alergię Maciusia, to faktycznie pomidor jest silnym alergenem i trzeba uważać. Jeśli nie masz parcia z pomidorem, to nie musisz się spieszyć. Rozumiem, że ta nocna reakcja to na pomidora było? Jeśli Maciuś zareagował aż takim wstrząsem anafilaktycznym, to tym bardziej się nie spiesz. Gosia z tym makaronem wygląda obłędnie ;-) Widać, że smakuje :-) Zrobiłam zdjęcia tylko zakupów z Pepco ;-)
-
Mila_mi, ale Ty szalejesz z tym gotowaniem. Widzę, że ostatnio truskawki u Was w kuchni grają pierwsze skrzypce, w sumie co się dziwić skoro sezon na truskawy się zaczął ;-) I muszę Ci powiedzieć, że już też o takiej dokumentacji myślałam, ale to mogłoby obrócić się przeciwko mnie. Sama do świętych nie należę, więc zrezygnowałam :-p Qarolina, skoro widzisz, że Gosia ładnie je jedzenie w kawałkach, to myślę, że nie masz czego się bać. Np. Zuzia woli takie jedzonko niż grudkowate i widzę, że super sobie radzi z jedzeniem w całości ;-) Monikae, gratuluję udanych zakupów ;-) I super, że Maciuś ćwiczy siadanie. Na pewno zaraz będzie ćwiczył kolejne rzeczy ;-) A czy ja mogę w tym Rzymie być Waszą sąsiadką? Również uwielbiam włoską kuchnię zaraz obok meksykańskiej i gruzińskiej ;-) A ząbek na pewno dalej jest na swoim miejscu, ale napuchnięte dziąsło go zasłoniło ;-) Co do Bebilonu, to byście musieli całkowicie przejść na to mleczko, żeby zobaczyć czy coś mogłaby ta zmiana pomóc. Szkoda, że Maciuś nie chce pić tego mleka. Szczerze mówiąc dziwi mnie to, bo Bebilon Pepti jest dość smaczny, ale u Maciusia to może już przyzwyczajenie do dotychczasowego mleka. Jeszcze przychodzi mi do głowy jedna rzecz - może stopniowa zmiana by przeszła? Skoro teraz robicie pół na pół, to może spróbujcie 3/4 Bebilonu, a po kilku dniach dalej zmienić proporcje. Co do wyjazdu, to to był Wasz pierwszy nocleg z Maćkiem poza domem? Może to też kwestia przyzwyczajenia ;-) Będziecie częściej wyjeżdżać, to na pewno będzie lepiej i łatwiej. Co do krzesełka, to mi się wydawało, że w tym obiciu w środku jest tektura, bo jak pierwszy raz myłam i zbyt mocno namoczyłam, to jakby zmiękło to usztywnienie. Ja kupowałam krzesełko z olx i nie wiem ile ono dokładnie ma lat, może coś zmienili i teraz nie dają tej tektury...? Natuśka, gratuluję Leosiowi kolejnych postępów ;-) Fajnie, że ma takiego pupila do zabawy :-) Domyślam się jaka radość to musiała być. Ja bym jednak się bała takiego malutkiego pieska postawić przy Zuzi, bo mógłby tego nie przeżyć hehe. Zostałby albo pogryziony albo rozszarpany haha :-p A ja dzisiaj poleciałam po te ręczniki do Pepco. Mąż będzie dzisiaj testował jeden. Jak się nie sprawdzi, to najwyżej resztę oddam. Qarolina, no i żeby tym razem Ciebie nie rozczarować coś tam dokupiłam Zuzannie :-p Byłam też w Top Secret, bo przecenili sukienkę turkusową, która mi się podobała, ale jak przyszłam do domu to jakoś tak straciła blask. Nie wiem czy jej nie oddam, ale marynarkę, którą też dzisiaj sobie sprezentowałam na pewno zostawię ;-) Właśnie próbujemy uśpić Zuzię, leżymy na łóżku, mąż włącza z tel kołysanki, a Zuzanna zamiast spać bawi się w poszukiwaczkę skarbów :-p Skarbem oczywiście jest telefon, który przed nią chowamy, a ten mały skubaniec po dźwięku ciągle go odnajduje :-D No nic, idę się wykąpać, a mąż niech dalej walczy z tym ancymonkiem ;-)
-
Rany, Szczęściara, umarłabym ze strachu. Dobrze, że Maciusiowi nic złego się nie stało i tylko na strachu się obeszło. Qarolina, współczuję sytuacji, no ale już chyba zmierzasz do końca z tym leczeniem? Musicie to jakoś przetrwać, a za chwilę wszystko wróci do normy ;) Odnośnie maty antypoślizgowej, to kupiłam tę z Canpolu, chyba sylikonowa ona jest i wydaje mi się najbardziej higieniczna, bo nie ma problemu z jej wysychaniem. Co prawda przeznaczona jest do dużej wanny, ale my na razie upychamy ją do małej wanienki. Chciałam kupić w Smyku (są po 25-26 zł), ale kupiłam w Auchanie, bo akurat promocja była i kosztowały 22 zł. Co do pontonu, zdaję sobie sprawę, że przeznaczony jest powyżej 3 roku życia, dlatego w tym roku planuję bardziej jako basenik z niego korzystać. Mamy taki ponton/koło z dziurami na nóżki z Decathlonu w spadku od mojej kuzynki, ale w morzu z temperaturą wody bywa różnie i jak będzie miała 9 czy 13 st. C, to przecież nie będę moczyć Zuzi nóżek. Wydaje mi się, że ten nasz pontonik używany przy spokojnej wodzie przy samym brzegu na płyciźnie nie będzie stwarzał zagrożenia ;) Mind, właśnie chciałam Ci pisać, że w Decathlonie jest całkiem niezły wybór w takich akcesoriach dla dzieci ;) A calzone, to my sami w domu robimy :) Mamy taki fany przepis na prawdziwe włoskie calzone z kiełbasą, papryką i cebulą według Baddy'ego Valastro :) Rewelacja!