Monmonka
Użytkownik-
Postów
113 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez Monmonka
-
Monia, o rany, faktycznie, przepraszam. Ja tę herbatkę tylko widziałam w sklepie i nie sprawdzałam jej składu. Teraz patrzę, że tam jest tylko 1,8% ekstraktu z ziół, a reszta to laktoza i maltodekstryna. O ile laktoza jeszcze jest ok, tak to drugie to już niefajnie, że dodają do produktów dla niemowlaków. Z ciekawości poszperałam trochę i widzę, że firma Apotheke i Sonnentor mają jakieś herbatki - mieszanki ziół typowo dla dzieci z melisą.
-
Monia, są też specjalne herbatki dla dzieci. Jest np. taka po 4 m-cu Humana Słodkich snów.
-
Hej laseczki :-) Dzisiaj wyjątkowo witamy się z rana. Miała być u nas brzydka pogoda, a jak na razie jest całkiem przyjemnie :-) Mam pytanko. Któraś z Was pisała ostatnio o nosidle od Pathi, przepraszam nie pamiętam która i czy tutaj czy na fcb. Można prosić o coś więcej? Jaki typ najlepiej kupić? W jakie opcje dodatkowo warto zainwestować? Będę wdzięczna za jakiekolwiek wskazówki ;-)
-
A ja znowu dopiero wieczorem siadam do skrobania posta. Niby mąż w domu, więc czasu na przyjemności powinno być więcej, a jednak ciężko oderwać się na chwilę i posiedzieć z nosem w internetach. Taki paradoks. A więc tak ;-) : Milutka, oby więcej takich nocek i żadnych innych, chyba że jeszcze lepszych ;-) Mind, no widzisz, takie z nas matki wariatki. Dziecko śpi, a my i tak nie możemy. Niezły owocowy potworek z tej Twojej Lilki ;-) Co do kubka Lovi 360 st to poleca go moja kuzynka neurologopedka, ale po 9 miesiącu. Na tę chwilę najlepsza jest słomka. Z kubka 360 ponoć bardzo ciężko się pije i cześć dzieci radzi sobie z nim dopiero w wieku 12 miesięcy. No i podpisuję się pod Twoimi słowami - Green i Monikae są dzielnymi mamusiami i żonami. Ja to bym nie dała rady przede wszystkim psychicznie. Podziwiam Was dziewczyny :-* Mila_mi, zdjęcie Igorka z Figa cudowne. Genialnie wygląda to jak psina czatuje pod krzesełkiem i czeka aż w końcu Igorkowi coś spadnie. A co do jedzenia, to Igorek na pewno się jeszcze rozkręci. Idzie mu coraz lepiej, więc myślę, że nie ma co się już martwić ;-) My minimum do 9 maja mamy przerwę w jedzeniu obiadków i podwieczorków. Na razie tylko mleczko wchodzi w grę :-( Trochę mi żal Pierdziuzi jak się patrzy jak my jemy, ale co zrobić. Mag, ale z Hani laseczka, na pewno po mamusi ;-) Kaśka, oby te marudki to tylko na ząbki były ;-) Green, cudne fotki! A na tym ostatnim zdjęciu jak w końcu pięknie leżą na brzuszkach. A grzywki mają czaderskie ;-) Agarek, Karii, bardzo Wam współczuję tych znamion, a szczególnie Waszym maluszkom. Najgorsze jest to, że dermatolodzy nawet nie potrafią zdiagnozować w 100% takich zmian na skórze i każdy mówi zupełnie coś innego. Agarek, mam nadzieję, że w końcu uda Wam się poprawnie zdiagnozować i wyleczyć się z tego draństwa. Qarolina, super dziewczyny z Was ;-) A Gosia to chyba Twoje oczęta ma, co? BTW. Mamy tego samego bodziaka z Pepco ;-) No i brawa dla Gosi za siadanie :-) Zuza już coraz częściej podnosi się z zupełnie płaskiego i siada. Także ciężko zostawić ją samą choćby na chwilkę. Ja dzisiaj zabrałam się za sadzenie kwiatków na balkonie. Teraz jeszcze tylko trzeba pomyć balustrady obsrane przez wróble i sraluchy i można zawiesić donice :-)
-
Hejka, dziewczynki :-) Dzisiaj miałam taki zakręcony dzień, że czytałam Was na raty i teraz średnio już pamiętam co miałam której odpisać, więc będzie bardziej ogólnie niż zwykle ;-) Wszystkim świętującym kolejne miesięcznice - Sto lat! Tym co chorują - dużo zdrówka. A dla wyczynowców - wielkie brawa i gratulacje ;-) Zdjęcia cudne, laseczki jesteście boskie, dzieci przeurocze cukiereczki, ale wygrywa Maciuś wciągający puzzle :-) Monikae ten miesiąc na pewno szybko zleci, z resztą tak jak te poprzednie ;-) U nas dzisiaj dużo spacerów, mimo tego okropnego wiatru. Zuzia przewietrzona i szczęśliwa, ale niestety wieczorem mieliśmy dwa niefajne zdarzenia. Najpierw przy poprawianiu jednej skarpetki - nitki wewnątrz jej się zaczepiły o małego paluszka i ją to bolało. Zuzia wpadła w ryk i zaczęła się cała wyginać i szarpać. Zanim wygłówkowałam przyczynę jej zachowania, to byłam przerażona. Jeszcze nigdy dziecko nie wpadło w taką histerię. Nie wiedziałam co się dzieje. A drugi incydent miał miejsce w leżaczku. Zuzi spadła maskotka na podłogę, więc jak próbowała ją dosięgnąć to tak się wygięła do przodu, że zrobiła fikołka i mimo tego, że była zapięta, to wysunęła się z pasów i poleciała głową w dół. Prawie nią uderzyła w podłogę. Złapałam ją na kilka cm od ziemi. No ale dziecko się przestraszyło i musiało sobie trochę popłakać. No i tym sposobem przez te wszystkie emocje mieliśmy już marudki aż do samego zaśnięcia, a zasypianie jeszcze chyba nigdy nie było aż tak trudne, marudne i płaczliwe. Na szczęście dziecko od 3h smacznie śpi i ładuje akumulatory przed kolejnym dniem ;-) Dobranoc wszystkim :-*
-
Natuśka, sto lat dla Leonka i dużo zdrówka ;-) Kaśka, a Ty przecież z tego co pamiętam masz wózek Camarelo. My mamy Camarelo Sevila i mieliśmy wkładkę niemowlęcą w zestawie. Zuzia przecież tak samo drobna jak Milenka, a jeździmy spacerówką już ponad miesiąc. Zuzia w tej chwili potrafi się podnieść do siadu z pozycji całkowicie leżącej, co prawda sporadycznie, ale jednak, więc wydaje mi się, że spacerówka z pasami zdecydowanie bezpieczniejsza. Z reguły staramy się chodzić na spacer w porze drzemki i dziecko jeździ na leżąco, ale w razie "wu" jest bezpieczniej. Charlotte, gratulujemy kolejnego ząbka. A co do komunii, to myślę, że nie masz co się przejmować na zapas. Na pewno cały ten gwar i ilość osób zrobi takie wrażenie na Stasiu, że nawet nie będzie miał w głowie pełzania po podłodze ;-) Mind, u nas z karmieniem podobnie. Zuzia bardzo szybko się rozprasza, a jej ADHD nie pozwala leżeć spokojnie ;-) Dziewczyny, piszecie o brzydkiej pogodzie, a u nas wczoraj i dziś słońce i całkiem przyjemnie ;-) Chyba w innej Polsce mieszkamy ;-) Co do rozmiaru stopy, to Zuzia ma ok. 10,5-11 cm i nosimy rozm. 17-18. Buciki rozm. 18 co prawda ciut duże, ale z drugiej strony też nie spadają. Co do tego podziękowania, to powiem Wam szczerze, że po rozmowie z mamą i głębszym zastanowieniu się, pojechałam jednak z whiskaczem. U nas to taka trochę nietypowa sytuacja. Mimo, że chodziłam prywatnie, to czasami nie płaciłam za wizyty. Z jednej strony jest to przyjaciel mojej kuzynki i powinien nas traktować ulgowo, więc za prowadzenie ciąży nic od nas nie dostał, jednak zachował się bardzo w porządku w stosunku do mnie jak trafiłam miesiąc temu do szpitala, skierowana przez innego lekarza prywatnego. Jako jedyny poświęcił mi czas, a wcale nie musiał. Teraz mógł mi zaproponować wizytę za kasę u siebie w gabinecie, a jednak zaprosił mnie na darmową wizytę do szpitala. Ogólnie jeszcze nie jest z moim cyklem do końca ok, ale wizyta mega pozytywna. Chyba z godzinę siedziałam u niego i sobie gadaliśmy, oj bardzo szczerze, nawet o kosztach wizyt prywatnych ;-) Też nie jestem za tego typu prezencikami, ale jakoś tak przez ostatnią sytuację i jego podejście, czułam się trochę zobowiązana ;-) W sumie to był mój pierwszy tego typu podarunek. A najlepsze jest to, że jednak mogłam z winem jechać, bo Doktorek na diecie i jedyny alko jaki teraz pije to właśnie wino ;-)
-
Dziewczynki, pytanko, nie wiem czy którakolwiek dzisiaj siedzi z nosem w internetach i czyta forum, ale zapytać nie zaszkodzi ;-) Otóż dzisiaj idę na kontrolę do mojego ginekologa po tych całych moich zaburzeniach cyklu. Postanowił mnie przyjąć za darmo w szpitalu na swoim dyżurze. Miesiąc temu podczas mojego pobytu w szpitalu też bardzo w porządku się zachował, mimo że poszłam prywatnie do innego lekarza. Myślicie, że powinnam mu się jakoś odwdzięczyć? Mój mąż twierdzi, że wystarczająco kasy u niego zostawiliśmy przez całą ciążę, bo to było kilka tysięcy zł. Mam dość dobre wino w domu. Wypada dać wino facetowi? A poniżej coś na dobry niedzielny humor ;-)
-
Sevenka, nie pozostaje nic innego jak zrobić testy alergiczne na produkty, które wprowadziliśmy i wykluczyć z diety te co szkodzą. A jeśli testy nic nie wykażą, no to może lekarze będą mieli jakiś pomysł.
-
Qarolina, może przy tym ząbkowaniu Gosia gorzej trawi? Ostatnio chyba była mowa, że przy ząbkowaniu dziecko jest bardziej podatne na choroby itp., bo organizm trochę osłabiony. U nas kolejny dzień bez pawia. Na bank musiały Zuzi szkodzić obiadki. Kupy też lepsze i mniej ich. Podejrzewam, że to może być jakaś alergia i dopiero z czasem poziom histaminy na tyle został podniesiony, że wyszła reakcja. Calineczka, życie pisze nam różne scenariusze. Najważniejsze, że w końcu się odnaleźliście i tworzycie super rodzinkę ;-) Mila_mi, z tym podgrzewaniem owoców i wody to chyba trochę przesada. Ardo, owoce w tych słoikach nie są surowe, a do tego te słoiki, chyba i tak są pasteryzowane, więc poddawane wyższej temperaturze. Ale podawanie ich na ciepło dziecku, szczególnie 5-letniemu, to trochę przesada. I co, latem lody też mu podgrzewają? :-p No i na koniec - dzieciom ząbkującym oczywiście życzymy blyskawicznego i bezbolesnego ząbkowania ;-)
-
Ale na wieczór tu cisza ;-) Qarolina, fajnie, że Gosi nic nie jest i że to był fałszywy alarm z tym rotawirusem :-) Pewnie teraz mała agentka urzęduje pod matą ;-) Dziewczyny, jestem pod wrażeniem, że tak dużo z Was wyszło za mąż w podobnym wieku i też dość wcześnie. U nas ma prawdę większość znajomych albo bardzo późno się pobiera albo w ogóle, a plany dotyczące dzieci są dla nich bardzo odległe. Venuska, ja korzystając z doświadczenia mojej mamy i będąc świadoma, że Zuzia to alergik od samego początku też notuje co dziecko je, jaka kupa i jakie dolegliwości. Dzięki temu mam porównanie i widzę na co dziecko reaguje najgorzej.
-
W ogóle dziewczyny, muszę napisać, że każdy Wasz wpis jest dowodem na miłość jaka w Waszych domach panuje. To piękne, że każda z Was ceni sobie najbardziej takie wartości jak rodzina i miłość, zaraz obok zdrowia. U nas dużo znajomych żyje na kocią łapę, niektórzy zawierają związki małżeńskie tylko ze względu na potrzebę swoich konserwatywnych rodziców, no a na co dzień pochłania ich pogoń za pieniądzem, takie czasy. Cieszę się jednak, że tutaj na forum jest inaczej :-) Co do piersi ja ostatnio pisałam - u mnie dramat - nie dość że zostały ogromne, to jędrność pozostawia wiele do życzenia. Przed ciążą miałam 75-80e-f, teraz g-h. Z reguły staników w sklepach na mnie brak, tylko na zamówienie :-(
-
Czyli moje 23 lata, to wcale nie tak wcześnie jak mi wmawiali rodzice. Wychodzi na to, że po prostu nie chcieli tak szybko "stracić" swojej córeczki ;-) A jeszcze dopowiem, że my przed ślubem spotykaliśmy się ponad 5 lat i niektórzy z nas się śmiali, bo ja młoda małolata podchodząca do matur, a on prawie stary dziad kończący studia, ale miłość nie wybiera ;-) Teraz już stuknęło nam 12 lat znajomości i nie wyobrażamy sobie życia z kimś innym ;-)
-
Sevenka, zdjęcie cudne! Olcia z miską na głowie wygląda przeuroczo :) A 20 lat i związek małżeński - jestem pod wrażeniem, oczywiście pozytywnym :)
-
Alimak, u Zuzi kilka miesięcy temu herbatka Hipp z kopru włoskiego cuda zdziałała. Z resztą ja wypijałam resztki i na mnie też dobrze działała. Może warto spróbować u Was ;)
-
Charlotte, ale Stasio przystojniak elegancik. Szkoda, że tak daleko mieszkamy, bo Zuzi przydałby się taki dobrze wychowany dżentelmen ;) Qarolina, może faktycznie Gosi zaszkodziło jajko, szczególnie białko. Ja wiem, że ja jestem na pkt alergenów bardzo wyczulona, już kiedyś o tym pisałam, ale mimo wszystko ja bym uważała na to białko jaja kurzego.
-
Mind, Sevenka, no jakbym czytała samą siebie ;) U mnie też rodzice oszczędzali frazy "kocham Cię", ale zawsze dawali temu wyraz. Byłam wychowywana w domu pełnym miłości, ale nigdy nie mówiło się o tym otwarcie. Dopiero jak wyszłam za mąż i się wyprowadziłam, to rodzice zaczęli mi o tym mówić, może z tęsknoty za córeczką ;) BTW. Wyszłam za mąż mając 23 lata - moi rodzice twierdzili, że za szybko. Pytam z czystej ciekawości - jak było u Was? Myślicie, że 23 lata to na prawdę szybko? Qarolina, w ogóle nie rozumiem za co ten opr. Jesteś mamą i miałaś prawo się zmartwić i przestraszyć. Oby to była tylko jednorazowa niestrawność i Gosia dalej urzędowała zdrowa na albo pod swoją matą ;) Venuska, moja alergolog powiedziała, że ona swoim dzieciom prawie w ogóle nie podawała gruszki i jeśli dziecko ma problemy brzuszkowe, to zdecydowanie odradza. Co do bakterii, to właśnie dzisiaj mi mama o to suszyła głowę, bo ja jako niemowlak miałam problemy z E.coli. Na wizycie u Pani gastrolog na pewno poruszę ten temat, choć moja intuicja mówi, że nie w tym leży problem. Myślę, że jakby była bakteria, to by były też inne objawy, ale dla świętego spokoju zbadamy Zuzię też pod tym kątem. Sevenka, niezły gagatek z tej Twojej Oli. Nieźle musi wyglądać z tym limem i draśnięciem. Może jakieś foto? :p Monikae, czasami sterydy jednak są tym mniejszym złem. Życzymy Wam jak najszybszej reakcji na leki i mamy ogromną nadzieję, że tym razem diagnoza jest słuszna i jak najszybciej się pozbędziecie tego świństwa ze skóry Maciusia. A co do kąpieli, to może faktycznie jakaś wkładka do wanienki, żeby Maciuś trochę sobie posiedział. W końcu te 5-10 minut wymuszonego siedzenia raz na 2 dni (z tego co pamiętam tak kąpiecie młodego) nie powinno zaszkodzić. Szczęściara, historia z bączkiem, jakbym czytała o swoim mężu ;) A co do fotek, to fakt robię ich sporo, ale mąż co dziennie w pracy czeka aż poprawię mu humor zdjęciami Zuzi (zakochany po uszy tatuś), a i teściowie mieszkający 100 km od nas czekają w weekendy na cotygodniowy fotoreportaż ;) A moja karta pamięci 32 GB w telefonie już pęka w szwach ;)
-
Venuska, no właśnie u nas to jest dziwne, bo Zuzia jest na tym specjalnym mleku od 3 m.ż., posiłki stałe jadła od 5,5 m.ż., a problemy się zaczęły na krótko przed skończeniem 7 miesiąca. I powiem Tobie, że przez pierwszy miesiąc rozszerzania diety u nas też z kupkami było super, wszystko się fajnie wyregulowało, aż przyszła ta felerna gruszka i ząbkowanie. Po tym z dnia na dzień było coraz gorzej. A te pawie, to po obiadkach, ale nie od razu, tylko 3-4h po jak dostaje mleko. Chlusta mlekiem wymieszanym z obiadkiem, jakby jej ten obiadek zalegał w żołądku. Ogólnie dziecko jest bardzo pogodne, nic ją nie boli, jedynie w nocy przez sen strasznie się wierci - prawie fikołki robi ;)
-
Mag, żyjecie?
-
Laurach, dzięki za ostrzeżenie. Ja też ostatnio pisałam o tej wanilinie w kaszkach Bobovity. No porażka co dodają do produktów dla niemowląt. Kaśka, na moje to afty. Wizyta u dentysty niepotrzebna. Natuśka, nieźle Leon się rozkręcił z tymi ząbkami. To już ma 9? Wow. Miłej zabawy na imieninach ;-) Mamo Joasi, zatem gratulujemy ząbka :-) A Asia słodziutka, na tym drugim zdjęciu wygląda jakby irokeza miała. Dafne, miło, że się odzywasz :-) Nieźle Ci Laura wcina obiadki. Super, że u Was wszystko ok. I tak ja jestem na Vitalii. Schudłam ogólnie 7,5 kg, ale ostatnio trochę odpuściłam sobie. Teraz jednak wracam do diety. A ćwiczyć nie mam niestety kiedy :-( Mąż ostatnio ciągle późno z pracy wraca. Przez tę pogodę, to nawet na spacery często nie chodzimy, więc ciężko o jakikolwiek ruch. Qarolina, już kiedyś korzystałam z tej stronki, ale dzięki za przypomnienie, bo całkowicie o niej zapomniałam ;-) Ogólnie to tak jak już pisałam - mamy gastrologa prywatnie 9 maja. Dzisiaj w przychodni na szczęście nas przyjęła nasza pediatra i jak poprosiłam o skierowanie, żeby sobie jeszcze gdzieś zaklepać kolejkę na NFZ, to Pani dr powiedziała, że to nie ma sensu i będziemy czekać kilka miesięcy, więc wystawiła skierowanie do szpitala. Jakby coś się złego działo przez majówkę, to mamy takie zabezpieczenie. Póki co, idziemy prywatnie i jeśli tamta dr powie, że szpital i szersza diagnostyka są konieczne, to trudno. Mam nadzieję tylko, że z czymś gorszym nie wrócimy, zwłaszcza, że 21 maja w końcu mamy chrzciny, a termin chrzcin to kolejna długa historia... Moja mama nawet przełożyła z tego względu swoją operację, no i koleżanka pediatra sugeruje, żeby do szpitala pakować się faktycznie dopiero po chrzcinach. No i tak jak poprzednio Zuzia przywaliła ponad 400g w 2 tyg, to teraz 100g w 2 tyg. Także widać, że coś jest na rzeczy. Dzisiaj Zuzia nie dostała obiadku i nie było jeszcze pawia, a zawsze już o tej porze coś poszło, więc jeśli jutro też nie będzie pawia, to tylko się upewnię, że to była wina obiadków. W ogóle wszyscy mówią, że taka bidulka z tymi problemami, a ona cały czas banan na twarzy ;-) Nic nie widać żeby dziecku coś dolegało. Nawet te cofanie się treści żołądkowej jakby nie drażni jej i nie psuje humorku. Ostatnio się nauczyła machać rączką, chyba już o tym pisałam, robi to tak śmiesznie, jak Miss Polonia :-) A od kilku dni nauczyła się robić "Łooooo". Robi to jak ją coś zaciekawi, zainteresuje albo w wózku na spacerze jak obserwuje otoczenie. Mega zabawna przy tym jest, bo temu "Łoooo" towarzyszy dzióbek :-)
-
Natuśka, gratulujemy nowego ząbka! A Gosi niech też jak najszybciej się przebijają i oby bezobjawowo ;-) No a pogoda znowu do dupy. Po 11:00 pakuje Zuzię do jej fury i pędzimy wbić się do przychodni bez rejestracji. Mam nadzieję, że nas przyjmą. Wydaje mi się, że Zuzia ma reflux. No i śmierdzące wzdęcia od wczoraj wróciły. Gastrolog prywatnie najbliższy termin to po 20 maja. Ubłagałam panią i zarejestrowali nas na 9 maja. Także na NFZ pewnie dopiero gdzieś byłby termin czerwiec/lipiec. Brak słów...
-
Mila_mi, możemy sobie podać rękę ;-) Ja w dzieciństwie jadłam klocki lego. Za przeproszeniem wychodziły w całości dołem :-p
-
No i miałam napisać, Kaśka, ale mnie rozczuliła ta rozmowa Laury z Milenką. Masz wspaniale wychowaną i uroczą córeczkę ;-) a Milenka na pewno będzie brała z Laury przykład :-)
-
Venuska, dzięki za wpis. My jesteśmy na mm i to tym najbardziej zhydrolizowanym, bo Zuzia nic innego nie tolerowała. Ogólnie to Zuza przez miesiąc jadła obiadki i kaszki i nic jej nie było. Wszystko było ok dopóki nie dostała gruszki. Mimo, że gruszkę dostała tylko dwa razy, a od ponad 3 tyg ograniczyłam jej jadłospis, daję jej tylko te podstawowe pierwsze produkty, kaszki i owoców w ogóle nie dostaje, a czasami nawet nie dostaje obiadku, to objawy nadal się utrzymują. Ja już nie wiem co o tym myśleć. Może ta jej niechęć do jedzenia innych pokarmów niż mleczko wynika z jakiegoś dyskomfortu i w ten sposób mi przekazuje informację, że jej to szkodzi. W ogóle od kilku dni, po tym jak ograniczamy się tylko do podstawowych produktów, Zuzia wymiotuje przy pierwszym mleku po obiadku, a mleko dostaje dopiero 3-4h później. Dzisiaj zjadła dosłownie 1-2 cm marchewki i później dostała mleko, no i oczywiście też paw. 9 maja mamy iść do gastrologa, na razie przez telefon babka powiedziała, żeby tylko mleko dawać. Zobaczymy czy to coś pomoże, bo ostatnio przez kilka dni dostawała samo mleczko i nadal był śluz w kupie. Martwi mnie już to coraz bardziej, nie mogę przestać myśleć, a i śpi się też gorzej, bo myśli różne nachodzą. A też widzę, że jakość snu Zuzi się pogorszyła, kręci się w nocy, przebudza itp. Monikae, kciuki zaciśnięte, a co do sytuacji z siostrą, to ja bym wprost powiedziała, ale w taktowny sposób, że boję się o zdrowie Maciusia. Masz prawo wyrazić swoje obawy, a siostra powinna to uszanować ;-)Ja za każdym razem jak mamy widzieć się z innymi ludźmi, w szczególności dziećmi, pytam czy są zdrowi. Trudno, niech myślą sobie o mnie co chcą, ale dla mnie zdrowie mojej Pierdziuzi jest najważniejsze ;-) Iwa, super, że już wychodzicie na prostą :-) Szczęśliwe dziecko, to szczęśliwa mama :-) Kari, wybacz, ale muszę to napisać. Najpierw mocno jedziesz po Kasi, a później jak cokolwiek ktoś napisze, uważasz, że przecież Ty nic złego nie napisałaś. Polecam przeczytać jeszcze raz swojego posta i postawić się w sytuacji Kaśki. Ja bardzo cenię sobie szczerość, ale jeśli się jest przy tym taktownym i dyplomatycznym. Trochę kultury nie zaszkodzi. I tak jak piszą dziewczyny - jesteśmy tu żeby się wspierać i sobie doradzać, a nie oceniać i krytykować. Tyle ode mnie ;-) Kasiu, nie bój się pisać, przecież nie jesteśmy w stanie uchronić naszych dzieci od wszelkiego zła. Każde dziecko broi i robi jakieś głupotki, a my nie możemy ich kontrolować 24/7, szczególnie tych już 3-letnich dzieci. Napiszę Tobie jeszcze tylko, że mój brat jak miał 7 lat wbił sobie haczyk na ryby w palec, a ja rzuciłam sobie kamień w głowę i miałam szytą (nie pytajcie jak ja to zrobiłam, ale w dzieciństwie niezła agentka ze mnie była :-p) i nikt nie pomyślał ani nie powiedział mojej mamie, że jest złą mamą i że to jej wina. Prędzej czy później każde dziecko nabije sobie guza, a my nic na to nie możemy poradzić ;-) Głowa do góry ;-)
-
Mind, u nas nie bardzo sprawdza się ta teoria co do preferencji smakowych dziecka. Ja też wcinałam w ciąży owoce kilogramami, a nie widzę, żeby Zuzia miała jakieś szczególne upodobanie pod tym względem. Dopóki mi jadła, to jadła wszystko, a warzywka szczególnie jej smakowały. No i Zuzia lubi zwykłą wodę, a ja w ciąży soków i słodyczy sobie nie odmawiałam. A co do zasypiania, to my nie bagatelizujemy oznak zmęczenia, a z tym zasypianiem to czasami masakra. Jak od razu bierzemy dziecko i próbujemy ululać, to jest protest. W takiej sytuacji czasami właśnie lepiej jej się zasypia jak ją jednak trochę przetrzymamy, a czasami wtedy jeszcze gorzej. Żadnej reguły w tym nie ma. Jak na razie działamy intuicyjnie i chyba nic poza tym nam nie zostaje. Mind, ja zamówiłam te książkę dot. jedzenia za 24 zł ze strony nieprzeczytane.pl. Dzisiaj ją odbieram z kiosku. Zobaczymy co tam napisali, choć też u mnie lipa z czasem na czytanie. Mama znosi mi tylko jakieś artykuły, a ja nawet nie mam czasu do nich zerknąć, a na stole już tego niezły stos. Poczytam tę książkę z czystej ciekawości, bo u nas na razie lipa z jedzeniem. Wycofujemy wszystko i zostajemy tylko na mleku. Zaczynam być załamana sytuacją. Wieczorem jak będę miała chwilę czasu to napiszę coś o tym więcej.
-
Mind? Emka? Co u Was? Coś mało się ostatnio odzywacie. Mała, a u Ciebie jak? Jak terapia? Dogadujecie się z mężem?