Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. Zakropkowana Raczej nie pomogę, bo ojcu życzeń złożyć nawet nie mam jak. A skoro dzień matki organizują dzieci to niech one o tatusia zadbają, przecież to nie dzień męża, żebym ja musiała się produkować:-) żoo Jak Ci się sprawdza to z opcją mycia? U nas po dwóch latach bateria odmówiła współpracy, zresztą z uwagi na słabą moc i tak traktujemy go jako doraźne rozwiązanie, w sumie to taka miotła u nas. Prawdziwe odkurzanie to starym, mocnym sprzętem. A lodówka nowa jest zdecydowanie lepsza, więc już nie narzekam, że stara odeszła:-))
  2. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Jejku, jak dobrze, ze mój sam woła o mycie zębów i daje sobie dośc porządnie umyc, zanim sam to będzie robić. No umycie zebów przy zamykanej buźce to spory problem.... Monike na szczęście dziś dość sprawnie poszło, juz około 12.30 bylismy wolni :) wszy raczej odeszły w niepamięć. oby.... Moje dziecko też woli ganiać i zbierać patyki i inne "atrakcje" :))) zabawki, prace plastyczne itp słabo go wciągają. no chyba, ze grzebanie w piasku :) naturalna eksploracja świata jest na topie. najszczęśliwszy jest na działce, chodzi cały dzień sam i szuka sobie sam zajęć, nie marudzi, my mamy większy spokój.... Mila, szkoda, ale lepiej, żeby zabieg był, bo jednak choć trochę ząbki utwardzi. żoo na szczęście u nas az takich problemów nie było, może dzieci spokojne z natury, w domu raczej cisza i spokój, może też fakt, że już w okresie niemowlęcym były przez mnie spokojnie wyciszane, zachęcane do zabaw takich, ze nie potrzebowały ciągłego zajmowania sie nimi. nie wiem od czego to zalezy, moze tylko od charakteru samego delikwenta. nawet bez obowiązków znosić godzinne ryki to trudne jest.... wolałabym tego nie przechodzić. ale u nas ryki na szczęście skutecznie wycisza brak zainteresowania owymi ekscesami, więc po prostu mu sie "nie opłaca" i sam rezygnuje, skoro nie osiąga efektu. zaczyna się po prostu sam bawić i tyle. dzieci są bardzo różne, na szczęście cała trójka tak samo reagowała. oby nie wszedł na tory takich długich płaczów, ale raczej chyba najtrudniejszy okres za nami.
  3. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Jestem tak zmęczona, że nawet pisać tu siły nie miałam. przedwczoraj musiałam zabrac robotę do domu, a tu zonk - córka wszy przyniosła, były dwie godziny walki... Jak to możliwe, że w 21 wieku wciąz takie świństwa są?? Była z klasową wycieczką w parku linowym, kaski były... Chyba tam upatruję problemu.... Najmłodszy miał rogi jak cholera ostatnio. Zaglądam mu dziś w paszczę i patrzę - a tam dwie dolne piątki. Nawet nie wiem kiedy wylazły, jakoś bezszelestnie. Może dlatego miewał luźniejsze kupy i bywały przebudzenia z popłakiwaniem, ale nic nie sygnalizował, ze go cokolwiek w buzi boli, a generalnie okazuje co go boli, to nie zaglądałam. Jutro dzień szpitalny, z najstarszym na badanie gęstości kości muszę się stawić. co do mleka to w żłobku podają po roku krowie, u córki było tak samo. Tylko dzieci na diecie nie dostają. Przyznam, ze mój najmłodszy nie tolerował mm, jak był malutki to wymiotował, potem była zaczerwieniona buzia. A przy krowim objawów zero. W domu rzadko, raczej z płatkami, bo samego mleka czy kakao pic nie chce. jednak reakcji na krowie brak, dziwne, prawda? ze skórki obieram tylko banany, gruszki, jabłka, kiwi, mango. inne owoce i pomidory, paprykę czy ogórki jada jak my ze skórką, od roku już. najbardziej zabawne jest jak zajada kukurydzę, którą uwielbia - kupa jest pełna ziarenek, niestety żołądek nie trawi, ale i też mu nie szkodzi. co do bajek, to mój synek zainteresował się tv niedawno. u nas jest nieduzo bajek, bo szybko traci nimi zainteresowanie. reklamy itp ma zupełnie gdzieś. na szczęście na żadne z moich dzieci tv nie wpływało negatywnie, nie musiałam z tym wojowac, fakt, że za duzo nie oglądały, ale niektóre dzieci nawet po odrobinie szaleją. ciekawe od czego to zalezy. u nas naklejki i kolorowanki nie są w cenie. czytanie książek słabo, wybrał sobie tylko Pucia i "uwaga to niebezpieczne" a reszta lezy. mamy kredki dla maluszków, lubi nimi malować http://www.empik.com/patio-kredki-swiecowe-plastikowe-plaskie-12-kolorow-patio,p1126572497,szkolne-i-papiernicze-p?gclid=CjwKCAjwgYPZBRBoEiwA2XeupW9JcqSUCKp5jODSUq9ytrg3MLnhhK77LVC9XDs6o3yu8VamQJPkGRoC9OsQAvD_BwE&gclsrc=aw.ds a bunt dwulatka istniej moim zdaniem. cała moje trójka to przechodziła. to uproszczona nazwa, myslę, że po prostu maluchy zaczynają czuć, że miotaja nimi emocje a zapanowac nad nimi nie potrafia i w tym tyglu zlośc narasta. u nas dopieo zaczyna odpuszczać. Wasze maluchy zaczynaja, kilka miesięcy może potrwać.... w sumie tylko można próbowac wyciszac, a w zasadzie poza przeczekaniem to trudno o inna radę.... ale umeczy, fakt.... trzeba po prost przyjąć, że tak jest i tyle, to na szczęście kiedyś przechodzi, a spinać sie i denerwując wcale sobie życia nie ułatwiamy, więc warto sobie odpuścić. co bywa trudne :)) ja dopiero przy trzecim mam na to luz włączony i nie przejmuję się zbytnio ....Monika, wiem, że zwłaszcza samej bywa ciężko, ale spróbuj sobie poluzować, to łatwiej będzie Ci znieść wyczyny synusia. za kilka miesięcy mu przejdą, pomyśl jak jemu bywa trudno, świat jest taki trudny.... mój uwielbia czereśnie i morele, chyba po mamusi :)) jak zgrabnie pestki wypluwa, a jaki z siebie dumny :))) ale lubi tez mięsko, jogurty, jajka na miękko, chlebek, jajecznicę... ziemniaki czasami, ale bardzo lubi kasze i ryż. jest moim jedynym dzieckiem, z ktorym jak na razie nie mam problemów z jedzeniem, najstarszy była strasznym niejadkiem i to było okropne... Mila_mi mój najstarszy tez miał próchnicę, zauwazyłam jak miał około 1,5 roku, a głupia dentystka mnie zbyła.... mój błąd, że od razu nie poszłam do innej, potem miał lapisowane, ale nie dośc że sczerniały, to szynko potem jedynki mu sie złamały, trzeba bylo usunąc, chodził biedaczek ze dwa lata bez ząbków, zanim stałe nie urosły :((( też miał to z tzw niczego, nie pił mleka w nocy, fakt, że w nocy nieraz popijał coś z sokiem... ale córka też, a próchnicy nie miała. niektóre dzieci mają skłonność. R i historia z sem - mina musiała być bezcenna :))) Calineczka masakra z tymi świniami, koszmar - po prostu ludzi pozbawiają mozliwości zarobku, pewnie niektórym po prostu potem na zycie brak... pewnie odszkodowań nie ma, tylko jak masz ubezpieczone indywidualnie? Qarolina mecze mnie tak irytują, ze masakra... ten szum z boiska i kibiców jest taki wkurzający... całe szczęście, że u nas tylko od czasu do czasu i studio meczowe jest jednoosobowe :) Alilu udanego urlopu!!! jak o kimś zapomniałam, przepraszam, ale nie jestem na bieżąco....
  4. Skakanka moja córka "zamówiła" sobie siostrzyczkę i jak dowiedziała się, że będzie braciszek to sie az rozpłakała :) jak braciszek się urodził to problem sam zanikł, niezależnie od płci maluch był dla niej słodki i juz :)) Rzadko mroże zupy/buliony, a jak juz to w pojemniku. Tylko dla młodego uzywałam podobnie jak żoo tych woreczków na mleko. moja nowa lodówka jest świetna. normalnie wieje z niej chłodem :)) chyba zaczynam się cieszyć, że stara sie popsuła.... mam wrażenie, że stara od dawna chyba już nie trzymała odpowiedniej temperatury, choć niby wskazywała prawidłową, ale teraz efekt jest zdecydowanie bardziej chłodny :)) jedzenie dobrze trzyma świeżość, zwłaszcza w przypadku mięsa i wedlin to widzę - pewnie dzieki komorze z obniżoną temperaturą.
  5. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Głupi słownik... Miało być *odessał* się...
  6. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Qarolina Slodziak z Gosi :-)) Ja i przy córce i przy najmłodszym wyjechałam na końcówce kp. U niej było już tylko jedno karmienie nad ranem, u niego wieczorne przed snem. W sumie jakoś mnie to nie męczyło, ale bardzo potrzebowaliśmy pobyć we dwoje i tak wyszło, że w ten sposób też i przy okazji ko się zakończyło. Ona dwie noce nad ranem zrobiła awanturę, on nawet nie zwrócił uwagi :-)) nie ma mamy to cyca i tyle. Chyba żadna z nas nie jest kompetentna w kwestiach bycia specjalistą od rozwiazywania problemów Mili :-)) raczej każda z nas pisze co czuje, może czasem spojrzenie innych Jej też pomoże spojrzeć na wszystko od innej strony, przemyśleć to, może podjąć jakieś decyzje? Babskie grono wsparcia, raczej nie specjalistki tu z nas. Też mam i ja i mąż za sobą nieudane małżeństwa. I chyba tamte doświadczenia spowodowały, że że jednak inaczej, bardziej wnikliwie podchodzimy do związku, bardziej dbamy o siebie... Jakoś tak... Pamiętamy smak porażki, nie chciałabym ponownie takiej przechodzić. Inna sprawa, że wiele w nas podobieństw, łatwiej wtedy dbać o miłość, wciąż bardzo się kochamy, a za nami 16 lat w związku:-)) poprzedni partnerzy niezbyt fortunnie nam się dobrali, no bywa. To też łut szczęścia, żeby pokochać kogoś, z kim tak wiele nas łączy, że miłość nie mija wraz z zanikiem tzw chemii i po pierwszych problemach do rozwiązania. Monmonka Ja właśnie pomyślałam tak samo jak Ty - że większość dzieci przy zakończeniu kp lepiej śpi. Ale bywa różnie. Mój najstarszy odezwał się sam w wieku 8 mcy ale i tak budził się w nocy i chcial pić. Córka przestała się budzić, a najmłodszy na kp przesypiać zaczął noce odkąd poszedł do żłobka. Każde inaczej :-)) A z innej strony- wreszcie mam nową lodówkę!! Ale ulga...
  7. ~ewaem Także Peonia prawdę pisałaś:) W kwestii, że mamy są jeszcze nieprzygotowane a maluszki tak? Mój najstarszy odezwał się sam dokładnie w wieku 8 mcy. Strasznie mi było zal... Ale brak kp nie przełożył się na lepsze spanie. Brak nam było doświadczenia, poza tym wtedy nie było ani takiej edukacji w kwestii zdrowego jedzenia jak teraz i nie wpadłam zawczasu na pomysł pojenia go wodą. Jak na to wpadłam przestało mu się"opłacać" budzić na zwykłą wodę, wreszcie zaczął po prostu spać w nocy. żoo Moja córka też nie była chętna na rozszerzanie diety. Pierwsze parę kropli soczku (wtedy od soków się zaczynało) udało mi się wcisnąć jak miała około 8 mcy, owoce nie podeszły, dopiero warzywka tak :-) Wreszcie mam lodówkę! :-))
  8. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Alilu i Mila Tylko krótko o moich odczuciach. Myślę dokładnie tak jak Alilu napisałaś, dlatego zawsze starałam się nie zapominać, że jestem nie tylko matką ale też żoną. No ale i mój mąż nigdy z naszego lóżka nie wyemigrował, bo chciał się wyspać. Dwoje musi chcieć. Tu jak widać R pogrzebał wszystko. Ultimatum moim zdaniem nakreśliło koniec. Okropny tekst...Mila cokolwiek by nie robiła to ten związek praktycznie przestał istnieć. Mały chłopczyk z tego R... Obraził się na kogo? Powinien się wstydzić. R postąpił fatalnie, Mila podziwiam Cię za możliwość wytrwania w czymś takim, jego nic nie usprawiedliwia, chyba bym dawno odeszła, ból byłby we mnie zbyt wielki, żeby żyć z takim człowiekiem. Jak on może kochać syna nie szanując jego to ja matki nie rozumiem. Masakra. Jak pokazuje, że synka kocha? Jak już wcześniej napisałam, mam nadzieje że kiedyś mu gacie dzięki Tobie spadną. I ktoś mu gołą d...ę wysmaga za te wszystkie lata. Igor kiedyś też mu pięknie "podziękuje" jak podrośnie to dużo zrozumie... Trzymam kciuki za Was :-))
  9. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Alimak nie musi się zarazić, moje dzieci nie zaraziły sie ospą nawet ode mnie - syn miał wtedy jakieś około 3 lat, córka na kp - 10 mcy. A ja zaraziłam sie przewożąc siostrzeńca męża samochodem przez 10 minut, naet go nie dotykałam.. bardzo wietrzna ta ospa była, a ja zdrowo po 30-stce, był to koszmar... A on siedział miedzy moimi dziecmi, one nic.... Po tym przypadku zaszczepiłam dzieci, teraz najmłodszego też, jeszcze przed żłobkiem. Nasza pediatra nie pozwoliła mu pójść do żłoba przed szczepieniem na ospę.... co do crocsów, to rzeczywiście maluszki czasem ich nie ogarniają, my w zeszłym roku mielismy takie piankowe sandakłi z Adidasa zamiast crocsów, w tym roku kupiłam takie same, bo bardzo dobrze się sprawdziły, dobrze trzymały sie na nodze, nie obcierały - a jednak do wody wlezie to nic, z piachu łatwo umyć. Mila_mi tak, rodzina R przypomina mi córkę przyjaciółki i jej męża. Taki typ, co wciąz gada "nie opłaca mi się".... az przerysowane to jest, nia sa biedni, ale wciąz teksty po co wydawać.... wszystko na tzw. krzywy ryj, ona beczała jak koleżanki zachodziły w ciążę, a ona nie, az sie srała, żeby urodzić dziecko, a jak ma synka to wciąz sie licytuje z mężem kto sie małym zajmie i najchętniej nic by mu nie kupowała, wciąz tylko coś ma dostane albo pozyczone... ja tego nie neguje, bo to fajnie dostawac cos i nie wydawać nadmiaru pieniędzy, ale tez i tu umiar jednak wskazany - to u nich jest do tego stopnia, ze mój mąz żartuje, że całe szczęscie, że choć dziecko nowiutkie, a nie z second handu.... I tak na wszystko chytrzy, że az czasami przykro.... Jako, ze to córka bliskiej mi osoby, to temu chłopczykowi zazwyczaj kupujemy np. na urodziny coś fajnego, na roczek była jakaś z zabawek Fischer Price, na 2 urodziny rowerek biegowy Movino z hamulcem, wcale nie z tych tanich. Nie oczekuję adekwatnego rewanzu, ale chociaz trochę zaangazowania - a mi az przykro sie zrobiło, jak od nich mój mały na chrzest dostał klocki z Aliexpress, nawet chińskimi literkami opisane były.... koszt podobnych w polskim sklepie 30 zł.... ja kupuje na Alie, ale niekoniecznie takie prezenty, ale rzeczy dla nas.... a na roczek dostał zestaw kolorowych kartonowych pudełek - no zabawka ok, ale sorry, jakoś tak to przesadnie skromnie, chyba że źle mi sie wydaje? No i Monikae ja rozumiem Twoje wkurzenie na znajomych. Własnie ta wspomniana dziewczyna ma podobnie. Kiedyś spędzalismy razem kilka dni wakacji, na szczęście w ośrodku, gdzie każdy wykupił pobyt z wyżywieniem. Ale jak poszlismy do baru, to ona, ze potem dzielimy rachunek po równo. no..... ja wypiłam jednego drinka, mąz jakies piwo, przyjaciółka ze dwa driny, inni tez tak z umiarem, a ta na maksa... jakieś pół rachunku było tylko jej napitków, a drugie pół kilku innych osób... nastepnym razem szybciutko płaciłam za nasze, jak tylko sobie cos zamówiłam i wypiełam sie na jej "składki". nie bede sponsorowac cudzej zachłanności. sama, jak zapraszam gości, to staram sie ich ugościć, zrobię cos dobrego, w sensownej ilości, nie mam sztabu pomagierów - robimy sami, albo sami kupujemy. a ona co roku robi duża impreze urodzinową syna, sprasza masę ludzi, wypożyczając letni dom matki, zaganiając do roboty, matkę, teściową i najczęściej koleżankę.... no i jeszcze chodzi i marudzi, jak to ona ma duzo roboty z tymi urodzinami... masakra... a na ostatnich była kaszanka upieczona na grillu bez tacek, więc w zasadzie skórki od kaszanki, bo reszta spłynęła - szkoda im kasy na tacki było.... plus trochę spalonej białej kiełbasy, normalnie full wypas.... do tego "sałatki" - opisuję, bo nieprawdopdobne to było.... jedna to dwie paczki makaronu rurek z jednym słoiczkiem pesto i opakowaniem rukoli.... druga, to dwie kapusty pekińskie plus jedna papryka, jeden ogórek i jedna papryka - wszytsko w mikroskopijnych kawałkach, bez jakiegokolwiek sosu... no masakra, nikt tego nie jadł, fatalne było. nic jej sie nie chce... całe szczęście, że jej teściowa cos przyniosła do jedzenia, bo poza herbatnikami, paluszkami i chipsami nic by nie było.... a na dodatek wystawiła puszkę na datki, zaprosiła ludzi przez sms w którym napisała, ze w ramach prezentu zbiera na kotka dla syna, bo chce kupic kota tajskiego i goście mają sie dołozyć.... koszt kotka to 2,5 tysiąca.... mój mąż powiedział, ze w tym roku w czasie tej imprezy planujemy wyjazd, żeby tę masakrę ominąć. a co do moich zebów - od razu mi lepiej, śrubka nowa, protezka włazi, wreszcie nie musze sie wstydzić otwierać gęby bez czwórki... a za jakies dwa tygodnie będa nowe dwa ząbki, wkręci mi korony, wreszcie.... Mmmm.... dziewczyny, ta rolada z malinami w środku..... jej, ostatni raz jadłam przed ciążą, potem chyba nigdy, tak mnie cukrzyca oduczyła słodyczy.... ale ta jest pyszna, chrupka na zewnatrz, puszysta wewnatrz.... jakie szczęście, że nasz mały zupełnie nie jarzy, że mozna z łóżeczka wychodzić górą :)) dopóki sie da, to będzie w łóżeczku spał :))) ale mój najstarszy ze dwa razy w rmach epizodu kamikadze skakał na główkę z łóżeczka, nic mu nie było :))) jakoś maluchy jak koty, zawsze na 4 łapy padają chyba... Alilu miałam nieraz kleszcza, nic mi nie było, nie zawsze trzeba sie zarazić. będzie dobrze :) ja nosiłam aparata, ale jakieś 20 lat temu, to były poczatki stałych aparatów w Polsce, hardcore to był... :)) rozumiem jednak twoje przypadki z drutem, wtedy bardzo często zameczki odskakiwały, a musiałam do ortodonty do innego miasta jeździć, bo mało gdzie kto to robił... Monmonka Twoja Zuzia to chyba anioł jest :))) U nas bunt 2-latka dopiero zaczyna mijać.... Sevenka życie mnie nauczyło, że z czarnowidztwa tylko kolejne troski pączkują, więc staram się z wszystkiego z optymizmem wybrnąć :))) jutro będzie nowa lodóweczka, z ulga pożegnam naszą biurową :))) super, że taki macie dobry powrót do żłobka :) mi bardzo puchły miejsca po ugzyzieniach, po ostatniej ciąży przeszło... małemu tylko trochę, ale czasami długo sie paprze, jak Monmonka pisała.ja od razu smaruję takie zaognione Elocomem, nie pozwalam sie paprać, z tego czasami gorsze rzeczy sie robią, niz jedno posmarowanie sterydem czasami. u mnie w pracy znów zajob, az mi sie nie chce jutro tam iść.... chyba jakies wagary muszę sobie zrobić....
  10. Skakanka A jak odczucia? U mnie w każdej ciąży inne. Przy najmłodszym najtrudniejsze było poczucie braku tchu, wciąż sapalam jak lokomotywa, od samego początku. W poprzednich tylko na końcówce. I koszmarna senność, też wcześniej bez tego się obyło. Super takie podjaranie :-)) tak czy owak i tak nudnej ciąży życzę :-)) i znów zimowe dziecko, u mnie tak cała trójka:-)) mieli być listopad, grudzień i styczeń, ale najmłodszy się wyłamał i podciągnął pod styczniowego brata :-))
  11. Skakanka Gratulacje! A to nowina, jednak przestałaś bać się kolejnego potomka?
  12. żoo U nas nigdy żadnych oznak po ospie, a cała trójka zaszczepiona. Dzieci przystosowują się chyba łatwiej do nowych sytuacji niż matki. Moje dziecko w żłobku śpi bez smoczka, a w domu nie, ale to moja wina bo nie chce mi się z tym zawalczyć. Tak jak Wam z odcyckowaniem :-)) w sumie to tylko kwestia decyzji mamy i potem konsekwencji w działaniu... Jest też wyjście w formie oddelegowania cycków do spa z winem a niech tata ogarnie ewentualne imprezy. U nas tak wyszło z najmłodszym, został z babcią a i nawet bez imprez się obyło. Nie było cycków w zasięgu to nie było żądań:-))
  13. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Wiecie co, może nawet nieźle z tą lodówką, bo tamta miała 8 lat więc już trochę się zestarzała, wybrałam nową i już doceniam zmiany. A pieniądze, no cóż, kupimy na raty.... I mam przez chwilę wymówkę od gotowania, bo ta podblatowa od męża z biura malutka i nawet gara z zupą nie schowam, ba - nawet trudno jakieś mięso przechować, musiałabym jak za czasów PRL-u codziennie zakupy robić :-)) Tylko mogła sobie wybrać lepszy moment, a nie te upały. Monikae Lepiej męcz o nowy sprzęt, żeby Cię lodówka na szaro nie zrobiła jak nasza :-)) Dziku chyba nie miał czasu na spanie, co? Mój też tak miewa jak spędzamy czas na działce. A czym znajomi tak Ci ciśnienie podnosili? Niech się Wam stópki szybko goją :-) Gadaniem się dziewczyny nie przejmujcie. Nasz wciąż jeszcze słabo gada, ale po stokroć wolę jego nobliwe słówko raz na jakiś czas, niż ciągłe terkotanie co ślina na język przyniesie w wykonaniu wnuczka przyjaciółki. Toż to oszaleć można, gada byle cokolwiek gadać i zwrócić na siebie uwagę, na dodatek na wysokich tonący. Masakra... Mila Ja to myślę że Ty kiedyś sobie odbijesz te lata fatalnych zachowań R aż mu gacie spadną... Okropne to i ta jego rodzinka, ja podziwiam Twoją cierpliwość. Myślę, że dobrze by mu na rozum zrobiła Twoja niezależność, może jednak jakaś praca by wchodziła w grę? Od razu byłoby inaczej, jakby wiedział że w każdej chwili możesz go w trąbę puścić. U nas tak się złożyło, że nasze mieszkanie jest w moim majątku odrębnym, drugie mniejsze we własności wspólnej. Mąż niby w żartach, ale gada że w razie W go wywalę. Chyba to też studzi czasem zapędy na awanturnictwo. Jest dla nas dobry, my żyjemy w bliskości, więc się na nic takiego nie zanosi, ale coś tam za uchem mówi czasem stop :-)) A jak pranie, wyschło? Ja dziś wysłałam córkę na 3 dniową wycieczkę, jakoś od razu mniej roboty w domu :-) Qarolina Czasami opis jest szybciej, dzwoń po dwóch tygodniach. Ja dostałam opis dwa i pół tyg od T K. Trzymam kciuki, będzie dobrze! Oj, dentysta woła, potem dokończę:-) będzie nowa śrubka i wreszcie ząbka założę:-))
  14. Renia Pewnie, że w te upały, zwłaszcza na dworze chodzi bez pieluchy. Sika i ma to gdzieś, że gatki mokre, a na dodatek afera, że trzeba je przebrać.... Jeszcze chyba nie pora... Ja też na macierzyńskim miałam kilka kg mniej... Co ta robota taka tucząca... :-))
  15. MamoDwojki Dobrze że u Was dobrze. Tatuś coś jakby z domu ucieka? Przy młodszych dzieciach też mnie jakoś czasem frustrowało ciągłe siedzenie w domu, ale przy najmłodszym odwrotnie, zupełnie nie chciało mi się wracać do pracy. Skakanka W tym roku masz urlop od chorób:-)) Także wypoczywajcie w pełni! U mnie po akcji zepsuta lodówka i zaginionej śrubce od implanta jestem umęczona.... Ale już za miesiąc urlop...
  16. Fajnie się odpieluchowują dzieciaczki :-) mój ani myśli przestać sikać w pieluchy. Na szczęście kupę zawsze wola, to już nieźle :-) Renia Mam nadzieję, że szkło po prostu gdzieś upadło tak ze nie znalazłaś i że wszystko będzie dobrze. Ja z obawy przed takimi akcjami daję małemu kubeczku plastikowe, albo grube szkło czy fajans. Oj, na pewno strachu się najedliście.... Ja miałam w czwartek akcję z zaginioną śrubą gojącą z implanta, analizowałam co dalej, jak ją połknęłam.... A ona schowała się w opuchniętym po cięciu dziąśle... Do tego zepsuła się nam lodówka, na śmietnik jest.. Wkurzona jestem, bo nie mam teraz wolnej kasy na nową, poza tym była cholernie droga, bo mąż się uparł za zakup takiej z górnej półki, teraz się na to nie zgodzę.... Misia Obyście już wyzdrowieli :-) reszta powoli się ułoży... Madika U nas cała rodzina chciała imienia Jan, ale ja nie mogłam odsunąć skojarzenia "głupi Jasiu" i nie chciałam:-))
  17. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Trudne te wolne dni były u nas..... Mogło być co prawda gorzej, ale i tak umęczona jestem.... Alimak, miałaś szczęście z Twoją lodówką.... U nas we wtorek nasza przestała trzymać temperaturę, szybko tylko pobiegłam zanieść zapasy hormonu syna do sąsiada, bo to nie może być w wyższej temperaturze niż 8 stopni. Reanimacja lodówki się nie powiodła, więc dzis udało mi sie wreszcie ściągnąć fachowca, liczyłam, że jakaś część do wymiany i będzie ok, a on że lodówka do śmieci :(((( najbardziej jestem wkurzona, że to była bardzo droga lodówka, mąz sie zaparł, że chce taką z górnej półki.... no to ma górną półkę ale raczej wścieklizny.....trzeba było kupic coś za max dwa tysie, a nie taką. I teraz niech te firmowe literki sobie w d... wciśnie. wyobrażacie sobie w ten ukrop zyć bez lodówki? dzis kazałam mu z biura przywieźć jego podblatową, zanim zupełnie w szał wpadnę..... co sie okazało? ano markowy Liebherr rozszczelnił sobie przewód z płynem chłodzącym, który wyciekł, wybrzuszona jest ścianka tylna, lodówka więc na śmietnik bo tego się nie naprawia. wszystkie te sprzęty teraz podobnej jakość, nie warto inwestować w zaden "lepszy" sprzęt, bo one wszystkie tak samo dobre.... nie pozwole mężowi kupic ponownie jakiegoś niby lepszego, za to teraz zażądam komory zero, nie mam czasu na ciągłe zakupy, więc czasami potrzebuję dłużej mięso itp przechować. więc postanowiłam się ucieszyć, że lepsze funkcje sobie sprawię, zamiast wkurzać zepsutą ch...wą lodówką.... no i miałam jeszcze akcję "śrubka" w Boże Ciało.... no sama nie wiem, co to za panikę zaliczyłam i ja i mój dentysta. w środę załozył mi śruby gojące na implanty i pojechał na długi weekend. a ja obudziłam sie w nocy bo mnie młody wołał, odruchowo jęzor bada dziry na implanty a tu jedna śrubka zaginęła...... kurcze, jak to, przeciez to się wkręca na gwint!!! rano wysłałam dentyście sms, on mi, że do poniedziałku już dziąsło zarośnie i jak jej nie ma to ponownie trzeba ciąc dziąsło. już mi słabo było, a do tego rozkmniny, co jak śrubka dołem nie wylezie, a może w jelito sie wbije, a może w uchyłek czy inny wyrostek wleci i operacja mnie czeka.... po czasie dentysta sie zreflektował i pisze, że wieczorem przyjedzie. jak zajechał z żoną (tez dentystka i ortodontka) i zobaczylam jej minę, to wiedziałam, że zadowolona nie jest :) okazało się, że przyjechał 200 km od teściowej do mojej śrubki.... no lojalny facet, naprawdę :))) no siadam, nadaję mu moje nocne rozważania, co też bedzie ze zjedzoną śrubką, ja ona wylezie.... a on zagląda i ucieszony mówi, że ona jest. normalnie padłam.... jak to? a ona, mimo że szeroką ma końcówkę - ten łebek, to cała wciągnęła sie pod opuchnięte dziąsło i zupełnie schowała, bo była płaska... no mógł mi powiedzieć, że tak sie mogło zdarzyć, to poczekałabym do poniedziałku z paniką.... wkręcił mi inną tymczasowo, bo taka płaska za bardzo zarastała mi dziąsłem, a to byłby potem problem. no i klops, bo nie mogę na to wcisnąć na razie mojej protezki tymczasowej, nie mieści się no i chodzę bez czwórki.... aj, jaki klops.... wstyd mi bardzo tak chodzić.... a jeszcze do tego w poniedziałek muszę na konferencji prasowej sie produkować, chyba się zapłaczę, bo nie zdążę wcześniej wymienić tej śrubki, na tamtą płaską protezka wchodzi... jak pomyślę , że czeka mnie kolejny implant po tych dwóch to naprawdę mi sie odechciewa.... idę spać, może choć się wyśpię.... :) dobranoc :))
  18. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Miłego dnia wypoczynku dla wszystkich :-) U mnie taka bryndza, że nawet pisać mi się nie chce :-(( no nic, jakoś muszę znaleźć trochę optymizmu...
  19. Atram Piękne fotki. Żałuję, że takich sesji nie było jak moje starszaki były małe, teraz czuję się za staro na takie rzeczy :-)) Wurgi Liczę na to, że nie będą mi kazali tłuc się tak daleko tylko po to, żeby termin wyznaczyć. Znalazłam dziewczynę z mojego miasta, która tam była i na jednej wizycie wszystko ustalono. Na to liczę.... Może nieprecyzyjnie się wyraziłam. Miałam raczej na myśli Twoje odczucia, że aż tak Ci ten problem nie przeszkadza, skoro jeszcze brak Ci mocnego przekonania, że chcesz tego zabiegu :-)) skoro Cię zakwalifikowali to na pewno nie bez powodu, w to nie wątpię :-)) doktor u nas mówił, że robi ten zabieg w znieczuleniu ogólnym. Przy cc miałam znieczulenie zewnątrzoponowe. Fakt, okropny był potem ból brzucha, ale ja po części składam to to na karb mojego negatywnego nastawienia do cc, bardzo się przed tym broniłam. A w tym zabiegu pokładam nadzieję na koniec pytań, czy jestem w ciąży... Więc może będzie lepiej?
  20. Hehe, ale kulinarnie się tu zrobiło. :-)) Ja często gotuję coś na dwa dni. Nie mam siły po pracy stać dużo przy garach... Ja też nigdy nie jadłam ogórkowej z ryżem. U mnie z ziemniakami. Pomidorową lubię z ryżem. A mój dziadek nie lubił makaronu więc rosół jadał z ziemniakami :-)) Kiedyś podobnie koleżanka spod Lublina zaskoczyła mnie, że u nich gołąbki i pierogi nadziewa się kaszą, a zupę gotuje się wyłącznie na kielbasie. Zawsze coś może zaskoczyć :-)) Poza zupami u mnie też gulasz. Najczęściej z polędwiczek z indyka z rozmarynem lub z pieczarkami, on zdecydowanie szybciej jest gotowy niż wieprzowy czy wołowy. Teraz akurat kupiłam wołowinę, bardzo za mną od jakiegoś czasu strogonow za mną od dawna "chodzi". Polędwiczki z indyka też robię z warzywami (cebula, czosnek, cukinia i papryka) w sosie cytrynowym. Bardzo samo robiące się danie to polędwiczki wieprzowe pieczone w kiszonej kapuście ze suszonymi śliwkami. Do gołąbków nie mam cierpliwości, więc robię ich odmianę, czyli układam warstwę szatkowanej kapusty białej, na to farsz mięsny jak do gołębi i na to kolejna warstwa kapusty, zapiekane to w sosie pomidorowym w piekarniku. Hummus lubię ale kupuję gotowy. Chyba zgapię pomysł Skakanki, taka szybka wersja super :-)) choć w sumie suchą ciecierzycę mam zawsze w domu, dodaję czasem do zup. To może przypomnę sobie, żeby ugotować... W cukrzycy ciążowej jadłam leczo z ciecierzycą jako dodatkiem węglowodanów, takie karkołomne niby połączenie, a mi bardzo podpasowało. Kontynuuję do dziś :-)) A właśnie, u mnie najchętniej pochłanianą przez rodzinę ostatnio zupą jest krupnik. Poza tym rosół z którego jak u Oligatorki potem pomidorowa czy inne, też kalafiorowa. A sama uwielbiam po prostu jarzynową, zawsze z dodatkiem kaszy bulgur, młody też taką lubi, mam zazwyczaj dyżurną taką w lodówce. Bo ja zupy czy gulasze też do pracy zabieram. Jako dodatki do gulaszu to mało kiedy ziemniaki, raczej ryż - albo basmati z dzikim albo brązowy. Rodzina też lubi mielone i klopsy w sosie, to zawsze z kaszą gryczaną. My z mężem lubimy tagiatelle z sosem śmietanowym na gorgonzoli plus szalotka, brokuł i kurczak lub indyk. Córka je już to z nami, syn jeszcze się nie przekonał, ale najmłodszy już tak :-)) Już głodna od tego żarcia jestem... Idę spać. :-)) żoo Moje dzieci też miały epizod wstawania o piątej, w zasadzie głownie córka. To była masakra. Skończyło się, jak ją wywaliłam do spania samej w pokoju, dopóki jej łóżeczko stało w naszej sypialni, była koszmarnym skowronkiem... :-))
  21. Miłego celebrowania matczynego święta dla wszystkich :) ewaem, dwudaniowy codziennie? no nie... podziwiam zacięcie. fakt, mnie sie zdarza mieć w domu trzy różne obiady, bo często każdy je co innego, ale żeby codziennie dwa dania to nie dla mnie :) w sumie nie dziwię się, że przy takim wypasie obiadowym masz problem to ogarnąć :) tak, gotowanie z dzieckiem u nogi wspinającym sie na mnie tez zaliczyłam :)) na szczęście minęło na rzecz tatozy :)
  22. Peonia

    Wrześnióweczki 2016

    Alilu Dzięki:-) mnie zawsze zadziwia że tej babce takie mini obrazki zajmują około 10 minut. Jak Ada, lepiej już? A jak Wasze zmiany? Monikae Też wiele lat wzdychałam do Pandory, jak mi przeszło to zeszłego roku mąż niespodziewanie się szarpnął i dostałam taką bransoletę z zestawem zawieszek, tyle, że z Aparta. Fakt, super jest ta Twoja z napisem mama, też bym z chęcią taką przytuliła:-)) U nas na dzień matki zwyczaj, że dzieci go celebrują, mąż im tylko czasem kaski sypnie :-)) jeszcze niedawno były laurki, teraz mi nie namalowały, poszły w prezenty... Córka kupiła mi naprawdę ładna zawieszkę w formie skrzydełka, co z tego że z Pepco, i tak będę nosić bo jest od niej :-)) Alimak To super imprezę mieliście. :-)) a teraz kolejne:-)) baw się dobrze! Idę pogrzebać w glebie dla relaksu... Potem na ręcznie robione ptysie do teściowej... Ach, jak trudno zmobilizować się do redukcji kilogramów... :-(((
  23. Córkę chciałam nazwać Róża ale mąż się niestety nie zgodził się. Twierdził że jak nie będzie ładna to jej tym imieniem zrobimy krzywdę. I potem już nie miałam pomysłu który mąż by zaakceptował i to on wybrał imię. Do teraz mi ono nie leży, a poza tym niesie w sobie jakąś cechę trudności w charakterze, może to głupio brzmi, ale każda Maja jaką spotykam to z reguły bardzo jest charakterna :-)) A córka jest bardzo ładna, ma blond wijące się włosy, mleczna cera, wielkie niebieskie oczy i malinowe usta jak wykrojone od szablonu... Ojciec nie trafił... A ona ma do niego żal, bo Róża jej się bardzo podoba... :-(( Madika Mnie się zawsze podobały stare polskie imiona. U mnie Antoni i Ignacy, podoba mi sie Teodor... Ale już go nie urodzę:-)) ni chyba, że na geriatrii....
  24. ~ewaem No właśnie sami z mężem chcieliśmy małą różnicę wieku między dziećmi to mamy. Nikt nie powiedział że będzie łatwo ale i tak jesteśmy szczęśliwi, że nam tak się ułożyło. Ja codziennie uczę się jak być mamą. Dziewczyny a jak sobie radzicie z gotowaniem obiadu? Bo ja czasami wymiękam i jak nie śpią obaj jednocześnie to poprostu nie mam jak ugotować... Moje zazwyczaj spały na zmianę. A że kuchnię zawsze miałam połączoną z salonem to gotowałam w towarzystwie... Te czasy nauczyły mnie gotowania w tzw międzyczasie, dań które częściowo same się robią, jednogarnkowych itp. W skrajnych przypadkach było coś z zamrażarki lub gotowe pierogi :-)) Jak musiałam coś zrobić jak oba były na chodzie to trzeba było skrzętnie dzielić uwagę miedzy gary i dzieci...
  25. Oligatorka Mam problemy z kręgosłupem bo nie mam ściany brzucha. Boli mnie i zamierzam brzuch naprawić. Ty masz na miejscu, skorzystaj więc:-)) żoo U mnie to obcowanie z maluchami nie było traumatyczne. Trudy były, no ale na własne życzenie przecież, więc przyjmowałam to na klatę:-)) Mój najstarszy to kochane dziecko, było to na pewno ułatwieniem. Zresztą u nas w domu dość spokojnie, huragany nie wiały, dzieci nie są chorowite, sumie dla mnie najtrudniejsze było takie uwiązanie w domu. coroczny wyjazd z mężem bez dzieci załatwiał sprawę. Codzienne trudy sobie sama zamówiłam :-)) to co mam sobie sama za to nawrzucać? :-))) Myślę że w odbiorach posiadania dwójki maluchów jako trudu czy traumy (choć dla mnie to drugie określenie jest przesadzone) wiele zależy od nastawienia rodziców, ich organizacji domu, od charakteru maluchów i samych rodziców. Optymista choćby zawsze będzie mniej biadolił od typu Kubusia Fatalisty :-))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...