Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. tekturowe zjada.... ok, to poszukam w postach Daises, dzieki Skakanka :)
  2. kurcze, ktos podsyłał takie drewniane magnesy na lodówkę, nie zapisałam - podrzucicie? inne nie bardzo mogę kupić, bo młody wciąz jeszcze wszystko gryzie. Skakanka też myslałam o tym ROD. Może się uda :)
  3. hehe, może leniwie, a za to na forum jaki ruch :)) no nic, musze wracać do racy, bo wróci młż i mnie rozliczy..... ale ganianie z mamisynkiem dobrze mu robi, bo śle smsy z serduszkami :)))
  4. Skakanka u nas sadyzm wzmaga sie z kolejnym maluchem. Najmłodszy jest mistrzem....w gryzieniu. Ogarniam to konkretnym sprzeciwem - stanowczy, podniesiony ton i zdecydowanie marsowa mina. Boi się i odpuszcza. Czasem protestuje z bekiem, Tłumaczenie nic nie daje, reakcja jest tylko na zdecydowane pokazanie, ze nie akceptuję tego.
  5. hehe, ja niedzielnie "odpoczywam" przy projekcie, mąz zabrał gdzieś mamisynka, bo nic by mi nie pozwolił zrobić :))) Skakanka ja Ci powiem, że teraz sama nie wiem jak ogarniałam dom i robotę jak najstarszy był w domu i urodziła sie córka, Między nimi jest 22 mce różnicy. To był dopiero hardcor :))) żoo ja niestety nie mam takiego fajnego układu zamieszkania rodzinnego jak Ty. No wtedy byłoby łatwiej z tym areałem :))) na razie musi mi wystarczyc mój. jednak widze, że mąz cos kombinuje nad wymianą aut, więc zamierzam skorzystać i zawołać o swoje potrzeby :))) Niedaleko - dwie ulice od nas - mam dwa ROD. Mokka ja też nie lubię bałaganu i syfu. Wręcz mnie wścieklizny nabawia. No właśnie taki widok tak mnie męczy, ze nic bym nie zrobiła, nie mówiąc o odpoczynku. U mnie nikt do sprzatania sie nie rwie, niestety, mimo, że małzonek lubi miec porządek to ewentualnie ogarnie naczynia i śmieci, na tym koniec. dzieciaki nauczyłam względnego porządku w ich pokojach i szafach, nie trzeba sie na szczęście wstydzić, jak ktoś wchodzi. Pochwalę się nawet, że dziadkowie i ciotki podziwiają jak mają poukładane i śmieją się, ze widac matki szkołę :))) Tak że u mnie zaległości to w zasadzie pranie i prasowanie, ale jedno zalega w koszu, a drugie na specjalnej półce w szafie, więc nie widać tak na pierwszy rzut oka :))) Nie uważam też, że skoro mój małzonek kocha porządek ale nie ma ochoty sprzątać, to ja musze być jedyną sprzataczką. Więc temat ogranęlismy sprawiedliwie, tzn każde musiało z czegoś zrezygnowac na rzecz funduszy na panią Iwonkę raz na jakiś czas. Nie było innego sposobu. Wszyscy od tego zdrowi, bo nikt nikogo nie gania do roboty. Wiadomo, ze np. ogólny bałagan, lodówkę i szafki musze posprzatać sama, w szafie też nikt mi układać nie będzie. Ale regularne mycie okien, podłóg, kafelek, lamp, sanitariatów, łazienek etc., mam z głowy, a utrzymuję porządek tylko na bieżąco. Dużo pracy odpada. Niewielka cena w sumie za ten duży (jak dla mnie) zysk. Ale i tak duzo jest roboty zostaje dla mnie. Przy takich zasobach ludzkich nawet układanie prania - to jest co robić. I tak starszaki mają obowiązek układania i wieszania upranych wszystkich skarpet i własnej bielizny. Cena taka, ze nieraz znajduję moje skarpetki u córki, ale co tam :))) Mam np. manię codziennego odkurzania (a nawet i więcej jak trzeba....), nie znoszę piachu czy nakruszonego na podłodze, no i młody raczkuje przecież....Sprzątania i prac domowych przy tylu domownikach jest naprawdę ogrom. Nieraz gotuję trzy różne obiady, rzadko na szczęście - młody inny, my inny, dzieci inny... Choć staram sie to tak organizowac, że jak np. mam z wczoraj rosół, uwielbiany przez dzieci, to wtedy mnie i męzowi robię coś dla nich niezjadliwego, w ten sposób mniej gotowania w danym dniu. Mąz zupełnie nie gotuje, ale np obowiązkowo w tygodniu wyprawia starszaki do szkoły, jak oboje pracujemy to wszystkim robi rano śniadania w domu i na wynos. Często też kolacje. I przyznam się Wam, że bywają dni, kiedy mam lenia i odpuszczam, sobie wszystko co mogę. często następnego mam za to energię na nadrobienie trzech dni, więc warto :)) A co do posiadania większej liczby maluchów - myslę, ze jak pierwsze podrośnie to potem bardzo trudno wrócić do pieluch i przestawiani zycia. Zaczyna to byc trudna decyzja. A tak, bedąc w kieracie łatwiej do obowiązków przywyknąć. My sie zdecydowalismy za ciosem, jestem z perspektywy czasu z tego bardzo zadowolona i polecam takie rozwiązanie. Inaczej raczej na 100% juz nie byłoby najmłodszego.
  6. żoo Pewnie z czasem areał byłby za maly. Ale wtedy byłoby dobry początek do zmiany na większy jak już maly by podrósł i było więcej czasu. Metoda malych kroków. Zresztą ja bym chciała na razie ciut gruntu na kwiatki do wazonu i troszkę owoców.
  7. żoo My z Jagodą to chyba najłatwiej po powrocie do pracy się spotkamy bo blisko i łatwiej się urwać. Wszak ja muszę chodzić w teren... Bo tak to jest bardzo trudno urwać się z naszych kieratów... Jagoda A zależy Ci na mianie idealnej matki? Mnie nie. Podaruj sobie wyrzuty. Dziecko szczęśliwe niekoniecznie z idealną matką. Zresztą ideały nudne bywają :-)) ja nawet nie próbuję do tego tytułu startować bo to niewykonalne raczej... Ale wiesz, w sumie nikt by mnie nie zmusił do wstawania wcześnie przy kiepskich nocach żeby domową robotę nadgonić. Ja sobie odpuszczam a rodzinie mówię że się nie dało. Dzieci cieszą się z ryżu z jabłkami na obiad od czasu do czasu a mężowi każe wtedy po drodze kupić coś dla nas. Nie jesteśmy robotami tylko kobietami obciążonymi wieloma obowiązkami no i ja się pogodziłam że nie ze wszystkim zdążę. No ale od tego świat się nie kończy, ja wyluzowałam i niech się dzieje jak chce... A jak rodzina ma więcej obowiązków to i mnie bardziej docenia, mam wrażenie. A ja się nie spinam ponad siły i też mi lepiej. A o dziwo teściowa i tak stawia mnie za wzór matki i żony:-)) no to rzadkość i naprawdę ten stan poprawia mi samopoczucie...
  8. żoo no a ja czasami bym potrzebowała męskiej pomocy w kopaniu. A w zasadzie to bardziej jego zrozumienia dla mojej potrzeby grzebania w ziemi. Bo on tego nie jarzy i marmoli że marnuję czas. Chciałabym jak Skakanka mieć mala działeczkę ROD bo nie mamy domu i areał mam u siebie za maly. Ale on tej potrzeby nie rozumie i działki nie mam :((
  9. Oligatorka No powiem Ci że milam ospę jako dorosła osoba i zdecydowanie nie polecam.... Zaszczepiłabym dziewczyny żeby było mniejsze ryzyko zachorowania. Najpierw starszą bo pewnie miałaby darmową.
  10. Skakanka No tak bo u Was inne uwarunkowania. Ale u Jagody podobny skład osobowy i dlatego ją podjudzam :-)) Oligatorka też tak męża trenuje. Na, nawet lepiej bo wychodzi i jego zostawia z dziećmi i obiadem :-))
  11. Jagoda A ja mówię moim, że jak chcą zjeść obiad to muszą przejąć młodego bo ja z nim na ręku gotować nie mam zamiaru. Na razie działa. Dziś też mąż łaskawie się nim zajmował bo potrzebuje projekt na poniedziałek. Zgadnij co mu powiedziałam jak o niego prosił :-)) Zresztą część obowiązków domowych oddaję domownikom część pani za opłatą raz na jakiś czas bo nie czuję się w obowiązku wszystkich sama obsługiwać... Wystarczy że i tak większość na mojej głowie i organizacji... żoo No ja nie z okolic Warszawy a ta metropolia to dla mnie baaardzo naciągana i nie podoba mi się ten pomysl. Skakanka Moje dziecko jak bylo w brzuchu to miało wywalone na to co matka ogląda :-)) ale uwielbiał się budzić jak ja się kładłam... Zazdroszczę Ci męża zapalonego ogrodniczo. Mój w tej materii kompletnie bezużyteczny :-((
  12. żoo to Ty teraz będziesz Pani z metropolii, czy nie??
  13. Jagoda widzę że trochę na jednym wózku jedziemy. Ja naprawdę jestem zmęczona. Małżonek próbował się mądrzyć więc przekazałam mu pałeczkę. I co??? Ano g.... zdziałał mądrala. Wreszcie jednak dotarło że długo tak nie dam rady i wreszcie działa przy dziecku.
  14. żoo ja nie orientuję się w takich zabawkach ale zapytam znajome siły fachowe. U nas cała rodzina to fani Gwiezdnych wojen. Poza córka a co najmłodszy to nie wiem. W każdym razie tuż przed porodem była premiera i ledwo się z brzuchem wgramoliłam do kina. A w brzuchu byl spokój:-) Władcę pierścieni też u nas wszyscy oglądają.
  15. żoo niby można obie szczepionki razem, ale u nas zalecają osobno. Z tym, że ospa bardzo rzadko cokolwiek wywala (tak tez było u nas) a MMR częściej. Tak czy inaczej u nas ospa w poniedziałek, a Priorix planuję na kwiecień/maj. Nawet kierownicza w żłobku powiedziała, ze ospa częsta a tych pozostałych to lata juz nie widzieli, bo jednak szczepienia zrobiły swoje. Mokka życze, aby już wszytsko sie u Was na dobre unormowało. A męża teraz częściej do młodego noca, bo przeciez teraz oboje pracujecie :)) U nas na razie sie nie da... Młody dosłownie jest przyklejony, to az masakryczne. Nie wiem o co kaman, bo jest naprawdę koszmar..... Dosłownie ma czujnik braku matki na standby nastawiony.....
  16. Podpisując się pod wpisami powyżej dodam jedno. Minika jeżeli tu w PL taki raj to niezrozumiałe jest szukanie go poza krajem... Tak czy inaczej życzę powodzenia. Także w czytaniu ze zrozumieniem. Narzekasz a potem sama sie tego wypierasz co napisałaś. Potem mylisz składki na ubezpieczenie z wyplata zasiłku czy wynagrodzenia. Tak czy owak nie przedstawiłaś jak mogę liczyć na płatny urlop wychowawczy w PL. Prawda taka, że takiej możliwości obecnie brak.
  17. Witaj Ewelcia i zaglądaj do nas częściej:-) Ja polecam szczepienie na ospę. Może i to w wieku dziecięcym nie jest straszna choroba ale skutecznie może popsuć plany z uwagi na dłuższe skuteczne wyłączenie z życia poza domem. Moje starszaki zaszczepione nie zachorowały mimo ciągłych przewalanek ospy w żłobku/przedszkolu. Najmłodszego szczepie w poniedziałek. Już mi dali ze żłobka zaświadczenie i zamierzam skorzystać z darmowej szczepionki. Przy straszakach to było dość kosztowne.
  18. Aaaaa.... Kaisuis jest odpowiedź. No pełna zrozumienia dla Twojej "żaluzji". Także tak.
  19. mm3 no to o tyle dobrze bo ospa w ciąży to gorzej. Może będzie ok. Kaisuis no przy braku drzemek w dzień to ja się nie dziwię że przy pomysłach Zosi masz dość. U nas ostatnie dni to makabra bo on zrobił się nieodkladalny do łóżeczka więc mało śpi w dzień... Dziś się wymarzlam bo zasnął w wózku... A jak biegał za mną dziś z wrzaskiem i jakąś taką paniką w oczach to juz wymiękam... Jestem praktycznie non stop. Nie znikam mu... To co będzie z tym żłobkiem? Albo ryk albo przyzwyczai się że matka znika ale wraca...
  20. mm3 życzę duuuzo zdrowia dla Was. Szczególnie dla taty. Z tą ospą może być różnie. Miałam ospę jak córka miała 10 mcy a syn niespełna 3 latka. One nie zachorowały. A zasczepilam je później. Bądź dobrej myśli, może to Was ominie. A Ty chorowałaś na ospę?
  21. Oligatorka to były odniesienia do wątku o zupkach niemowlęcych. Co do ubrań to raczej nie pozwoliłabym dziecku na taki szeroki wybór :)) pewnie od nadmiaru ją rozterki biorą. Kurczę ja po prostu jak była mała dawałam jej ubrania i już. Nigdy z tym problemu nie było. Czasem pytała czy może coś sama wybrać i wybierałyśmy. Ale bardzo rzadko. Czasem poprosiła o coś konkretnego i o ile to było ok na daną porę roku to ubierała. Bo czasem zimą marzyła się jej letnia sukienka... Spróbuj tak jak żoo pisze albo wprowadź zasadę że np. jest jeden dzień w tygodniu na przebieranki a w pozostałe dyryguje tym mama. Może się uda?
  22. Oj Oligatorka to masz wybuchowy koktajl. Okres o wyjazd do teściowej i humory córki... Chyba jakiś oddech by się przydał :-)) Nie, moja nigdy nie miała zapędów na przebieranki co dziwiło zawsze matki jej koleżanek. W sumie di tej pory wciąż mnie podpytuje co ma założyć. Do niedawna było jej zupełnie obojętne co założy, dopiero od jakiegoś czasu zaczęły ją interesować ubrania. Przedtem tylko zwracala uwagę na wygodę:) Taki Malo typowy przypadek :-))
  23. Kaisuis bo to chyba należałoby nazwać rzeczy po imieniu - mnie wpisy tej kobitki trącą zwykłym prostactwem. Glupota to już tylko dodatek. No ale nie muszę tego powielać:-)) A ona sama się gubi w tym co wypisuje. Ale jak poczyta to co napisałaś to się pewnie zagotuje bo ją to pewnie przerośnie:-))
  24. Dziewczyny bo ja mam permanentny trening cierpliwości;-)) Ostatnio młody mnie już załamuje, żadne ze starszych takie nie bylo... Wciąż mnie normalnie prześladuje... Z wrzaskiem za mną biega, mamo za że heeej!! Wczoraj wszystkim w domu przez pól godziny zabroniłam się w ogóle do mnie odzywać a jego zabrać z daleka ode mnie... Co zadziwiające to najwięcej zrozumienia sytuacji ma mój starszy syn. Nawet czasem przyjdzie konstruktywnie pocieszyć. Mąż mógłby się od niego uczyć...
  25. żoo nie Ty pierwsza to mówisz :)) przy trójce dzieci to konieczna cecha. Tylko czasami łapię się na tym że nie tylko im matkuję. Pal licho jak to dotyczy własnego męża...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...